Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Wkurwiam się bo zawsze gdy jest jakiś ważny egzamin, muszę mieć tzw ''kobiece dolegliwości''. Jakby było mało stesu, przez który praktycznie umieram, to dochodzą makabryczne skutki tego stanu.

Dzisiaj wyszłam godzinę za wcześnie i poszłam do domu. A była matura. Także świetnie! Chyba nie muszę zgadywać, ile procent dostanę. Przestało się to liczyć w minucie, kiedy chciałam już ryczeć z tego, że nie mogę się skupić bo tak mnie ból męczy..Poza tym jestem idiotką i zdałam sobie sprawę, że nic nie pamiętam. To mnie jeszcze bardziej dobiło. Nie ma co wychodzić z domu.

Wkurwiłam się, bo jutro ostatnia z przedmiotu, którego nienawidzę. A później temat zajęć, którego się boję.

A i przespałam dziś cały dzień, takie to było wykańczające. Liczyłam że będę wypoczęta, podczas gdy efekty są mierne, biorąc pod uwagę tyle straconego czasu.

Jak tak sobie myślę( o dziwo potrafię jeszcze myśleć), to dochodzę do wniosku, że nie jestem szczęśliwa. Na co to wszystko? Co ja w ogóle robię na tym świecie. Nawet sama nie wiem.

 

Nie sprawia mi już radości nauka historii sztuki, która jest naprawdę denna i nieciekawa. Wyolbrzymianie, wielka interpretacja. Dziesięć znaczeń na obraz, obrzydliwy obraz, który nazywany jest dziełem sztuki. Głupie rzemiosło a nie sztuka. Wszędzie motywy religijne. Sam bullshit. Pomijam fajne zagadnienia, bo to naprawdę procent w porównaniu do tego wszystkiego. A i tak będę musiała się tego nauczyć i zapchać sobie pamięć. Tak samo jak muszę czytać coś, co mi się nie podoba, bo jest w przestarzałej podstawie programowej. Nie mogę się zmusić nawet do przeczytania całego streszczenia, a co dopiero tych wypocin autora, które kiedyś były zrozumiałe ale dziś są absolutnie niepotrzebną stertą słów.

Nie mam pojęcia jak beznamiętnie obejść te uprzedzenia. Jak obejść to wszystko i wykonać po prostu to, co muszę zrobić.

 

nieodgadniona26, Moim zdaniem nie ma sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kotek em, Nie lubię... oj bardzo nie lubię. Jednak to jest metoda i nie wiem czy możliwa przy takim ogromie materiału. Chciałabym żeby coś tam w głowie pozostało, bo po co się uczyć 10 razy, kiedy sama nie wiem czy te rzeczy nie będą mi potrzebne przypadkiem..

Chciałabym polubić naukę :P Chociażby po to by nie męczyć się z tym tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Steviear, ja na studiach z większą przyjemnością i zapałem uczyłam się tego, co mnie bardziej interesowało. Do przedmiotów, które mnie nudziły podchodziłam wg zasady 3Z (czasami wg 4Z ;) ), ale tak, czy inaczej w głowie coś zostało. Poza tym uważam, że w praktyce można nauczyć się najwięcej i tego się nie zapomina :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło że ktoś zauważył,jakoś dziś wyć mi się chce.No znów zaczynam to dostrzegać że kompletnie nie mam życia.Nie mam przyjaciół,dziewczyny,jestem kiepskim studentem budownictwa,po którym nie wiadomo czy w ogóle jakąś robotę znajdę.Wszechogarniająca pustka i samotność po prostu mnie przytłaczają.A najgorsze jest to że nie wiem kompletnie jak się zmienić,nie mam zupełnie pomysłu na siebie,przyszłość.NIC.Widzę że to tak będzie trwać a ja już nie mogę tego udzwignąć,jestem potwornie zmęczony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

( Dean )^2, rozumiem Cię. Jestem w bardzo podobnej sytuacji, z tą różnicą, że mam chłopaka, który nie zawsze mnie wspiera. Też mam ochotę dzisiaj pojęczeć, bo jestem sfrustrowana swoją nieporadnością życiową, a nikt nie chce mnie wysłuchać.

Również nie mam pomysłu na życie, nie wiem, gdzie powinnam mieszkać i gdzie dobrze bym się czuła, bo każde miejsce mnie nudzi lub odrzuca, a ponadto przeraża mnie przyszłe podjęcie pracy. Zupełnie sobie z tym nie radzę, a ludzie traktują mnie jak egoistkę i malkontentkę. Rzygać mi się na to wszystko chce. Do tego ciągle boję się wojny i żyję w przeświadczeniu, że w związku z tym nie mam po co się usamodzielniać.

Kamaja, powiedz, proszę, jak się zebrać, skoro człowiek nie ma już nawet siły, by wyjść z pokoju? :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce już życ...

 

Za błędy się płaci ja płace za wszystko i bije się w pierś otłosc i depresja mnie wykańcza czego mi nikt nie pomogl jak tylem nawet psychiatra widziala ze tyje a ja byłem w euforii takiej po lekach ze tego nie czulem rok po roku kolejne kilogramy .

Nigdy nie dijde do tej wagi wlasciwej mam zal do siebie do bliskich do psychiatry ze na to pozwolily a czas leci za 5 lat trzydziestka i już się nieda schudnąć .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamaja, przepraszam :) ja też nienawidzę powtarzania mi w kółko: ,,weź się w garść, bo użalasz się nad sobą". Ciągle to słyszę od bliskich. Do tego odczuwam niemoc do nauki (bardzo chcę, a nie mogę), a usłyszałam od chłopaka, że jestem zwykłym leniem. Czasami odnoszę wrażenie, że naprawdę jestem tępym nierobem.

 

Doberman, na mnie bliska osoba też się wczoraj wieczorem wyżywała, ale to chyba dlatego, że nie wie (i chyba nie chce przyjąć do wiadomości), co się ze mną dzieje. Rozumiem Cię. Podejrzewam jeszcze, że na co dzień uważają, że jesteś antypatyczny/-a i nigdy nie znajdziesz przyjaciół.

 

Follow_, co masz na myśli pisząc, że są beznadziejni? Intryguje mnie to.

Ja odnoszę wrażenie, że ludzie się ze mnie nabijają, kiedy z nimi rozmawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×