Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

30 minut temu, cruelways napisał:

Powiedziałam bliskiej mi osobie o depresji, powiedziałam dokładnie jak się z tym czuję i zostałam całkiem zignorowana. Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej czułam się tak bezwartościowa i w tym momencie nie jestem w stanie sobie z tym poradzić. 

 

Cruelways to musi być dla Ciebie bardzo trudne. Odważyłaś się powiedzieć o swojej chorobie i liczyłaś na wysłuchanie i zrozumienie bliskiej osoby. Przykro mi, ale czasami nawet bliskie osoby mogą nie posiadać wiedzy na temat depresji, nie potrafią sobie wyobrazić, co czujesz, nie umieją przyjąć do siebie informacji o chorobie albo jest to dla nich za trudne i uciekają od tego. Na początku choroby sama tego doświadczyłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.05.2019 o 21:55, el33 napisał:

Od ponad 2 lat co 3 miesiące chodzę z córką do  okulisty. I co??? Dziś babka zorientowała się, że córka ma wadę wzroku. "Tylko" +6,5  w każdym oku. Rozumiem, że u małych dzieci ciężko jest wykryć pewne rzeczy. Ale /cenzura/ jak można badając co 3 miesiące przeoczyć coś takiego???

Można. Mi patałach urolog podczas USG nerek przeoczył kamień o średnicy 1cm. Dopiero prywaciarz powiedział mi co mi jest i potrafił wykryć na USG nawet piasek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Regis napisał:

Można. Mi patałach urolog podczas USG nerek przeoczył kamień o średnicy 1cm. Dopiero prywaciarz powiedział mi co mi jest i potrafił wykryć na USG nawet piasek.

Tacy lekarze to jakaś masakra. Zresztą przez rok wmawiali nam, że córka chrapie bo ma wiotkość krtani. Okazało się, że to nie wiotkość tylko bardzo przerośnięty migdał, który powodował zapalenie ucha środkowego i duży niedosłuch...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, el33 napisał:

Tacy lekarze to jakaś masakra. Zresztą przez rok wmawiali nam, że córka chrapie bo ma wiotkość krtani. Okazało się, że to nie wiotkość tylko bardzo przerośnięty migdał, który powodował zapalenie ucha środkowego i duży niedosłuch...

Z migdałami też miałem problemy jako dziecko. Mogą być one rezerwuarem drobnoustrojów chorobotwórczych.
No więc najpierw lekarze stwierdzili, że trzeba wyciąć tylko środkowy migdałem i to wystarczy. Po latach okazało się, że jednak nie wystarczyło, a na dodatek środkowy migdałek odrósł. Nie wiedziałem, że to jest w ogóle możliwe.

Dopiero po wycięciu wszystkich trzech sytuacja się uspokoiła. Gdyby mi wycięli wszystkie za pierwszym razem, to by mi oszczędziło 5 lat chorób prawdopodobnie.
Wytnij córce wszystkie migdałki od razu jeżeli sprawiają takie problemy.

Edytowane przez Regis

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Regis napisał:

Z migdałami też miałem problemy jako dziecko. Mogą być one rezerwuarem drobnoustrojów chorobotwórczych.
No więc najpierw lekarze stwierdzili, że trzeba wyciąć tylko środkowy migdałem i to wystarczy. Po latach okazało się, że jednak nie wystarczyło, a na dodatek środkowy migdałek odrósł. Nie wiedziałem, że to jest w ogóle możliwe.

Dopiero po wycięciu wszystkich trzech sytuacja się uspokoiła. Gdyby mi wycięli wszystkie za pierwszym razem, to by mi oszczędziło 5 lat chorób prawdopodobnie.
Wytnij córce wszystkie migdałki od razu jeżeli sprawiają takie problemy.

Ma wycięty cały trzeci (środkowy), a pozostałe przycięte. Na razie minęło prawie pół roku od zabiegu i jest ok, nic się nie dzieje. Zobaczymy jak zacznie się sezon zachorowań czy wówczas nie zaczną odrastać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i się muszę wyżalić :(

Od dziecka nie miałam dobrego kontaktu z ojcem, bo lubił wypić. Zawsze wtedy robił awantury, za każdym razem równał mnie z zerem. Pijany ledwo szedł po schodach, raz nawet sobie nie trafił i gdybyśmy go nie złapały z mamą to najpewniej lipka. 

W międzyczasie poznałam swoją "miłość" - alkoholika, który definitywnie miał jakieś zaburzenia. Z początku był cudowny skończyło się na groźbach, pobiciach.. potem przepraszanie, potem znowu ganianie z nożem. Przepaść. Od cudu do koszmaru w ciągu godziny. Wystarczyła iskra. Na szczęście udało mi się z tego wydostać, chociaż strach pozostał.

Wczoraj dowiedziałam się, że mama z siostrą wyjeżdżają na miesiąc a ja zostanę w domu sama z ojcem. Nie wiem, gdzie mam się chować, przed oczami mam jak pijany wbiega do mojego pokoju z nożem, ciągle wydaje mi się, że chce mnie zabić. Boję się zasnąć, żeby mnie nie udusił. Sprawę utrudnia fakt, że jestem na zwolnieniu, więc nawet nie mam gdzie iść...  Wrrr! Na to wszystko czuję się jeszcze coraz gorzej, byłam w szpitalu, lekarze nie wiedzą co mi jest, a czuję się coraz gorzej.. Mam dość całkowicie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całkowicie go nienawidzę, podobnie jak i mamy przez to, że zostawia mnie z nim samą. Przez to, że od małego wmawiała mi, że tata taki już jest. Kurde felek! 

Chciałabym się wyspać a zaczyna się charakterystyczny ból brzucha (taki jak zawsze kiedy się denerwuje) a potem cała nieprzespana noc..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Jestem tu nowa.i nie wiem czy mam depresję, nerwice, na chwilę obecną nic nie wiem. Od 4 lat staramy się o dziecko. Bezskutecznie. Wszystko narazie znowu się odwleka, bo kasa której nie ma. A tu szwagierka dopiero co urodziła. Kuzynka w ciąży. A ja jakbym w ryj dostała. Od teściowej usłyszałam że przesadzam i my wcale nie mamy problemu, od męża żebym się wzięła w garść. Bardzo chętnie. Tylko nawet nie wiem od czego miałabym zacząć.oczekiwalam jedynie odrobiny empatii i zrozumienia. A ja już nie umiem sobie z tym poradzić. Mój żal, gniew i dlaczego to mnie musi spotkać mnie poprostu rozrywa. Izoluje się już od wszystkich,bo mogłabym się znowu dowiedzieć o ciąży, dziecku a mam wrażenie że każda taka wiadomość to jak noz prosto w serce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Pooija napisał:

Hej. Jestem tu nowa.i nie wiem czy mam depresję, nerwice, na chwilę obecną nic nie wiem.

 

A jak się czujesz? Jakie symptomy występują? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę pojęczeć... nienawidzę siebie. Tego jaka jestem, tego jak reaguję na różne rzeczy, tego że wszystko psuję... Czuję się społecznie uszkodzona jednostka która jest zkazana na porażkę, bo przez to jaka jest, niczego nie osiągnie.

Takie moje dzisiejsze przemyślenia :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.06.2019 o 23:13, Pooija napisał:

Hej. Jestem tu nowa.i nie wiem czy mam depresję, nerwice, na chwilę obecną nic nie wiem. Od 4 lat staramy się o dziecko. Bezskutecznie. Wszystko narazie znowu się odwleka, bo kasa której nie ma. A tu szwagierka dopiero co urodziła. Kuzynka w ciąży. A ja jakbym w ryj dostała. Od teściowej usłyszałam że przesadzam i my wcale nie mamy problemu, od męża żebym się wzięła w garść. Bardzo chętnie. Tylko nawet nie wiem od czego miałabym zacząć.oczekiwalam jedynie odrobiny empatii i zrozumienia. A ja już nie umiem sobie z tym poradzić. Mój żal, gniew i dlaczego to mnie musi spotkać mnie poprostu rozrywa. Izoluje się już od wszystkich,bo mogłabym się znowu dowiedzieć o ciąży, dziecku a mam wrażenie że każda taka wiadomość to jak noz prosto w serce.

Hej rozumiem doskonale o czym piszesz, bo sama przez to przechodziłam. Nie wiem czy i jakie badania już robiliście. Dobrze jest znaleźć ginekologa-endokrynologa, który zrobi wszystkie badania i będzie w stanie coś podpowiedzieć. Podobnie wysłać męża na badania nasienia. Z mojej strony polecam również wizytę u psychiatry by sprawdzić czy nie pojawiła się depresja lub nerwica. Wiem jakim obciążeniem są takie starania. Jest kilka leków, które można brać bezpiecznie w okresie starania się o dziecko, ciąży i karmienia. Wystarczy tylko podkreślić fakt starań. Psychoterapia jest również bardzo pomocna by móc omówić to co się dzieje, wyrzucić z siebie nagromadzone emocję. Pozdrawiam serdeczne i witam na forum 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pogubiłem się w życiu. Wciąż wracam do przeszłości, jak było kiedyś fajnie, beztrosko, człowiek spotykał znajomych, był klimat do życia (ten atmosferyczny też). Czuję w sercu żal i tęsknotę za czymś czego już nie doświadczam...mam dosyć, dlaczego człowiek nie może odejść z tego świata tak z dnia na dzień?Ja chcę legalizacji eutanazji. Humanitarnie i bezboleśnie. Błagam, niech ten rząd zrobi coś pożytecznego przynajmniej raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paskudnie się czuję - nie mogę się zmusić do niczego. Czy to przez leki? Czy kwetiapina z arypiprazolem tak zobojętniają? Czy to wina choroby? Nie wiem i to mnie dobija... Najlepiej to  bym leżał na łóżku i niczym się nie zajmował. Brak mi jakiejś energii, napędu. Ale jak przychodzi energia pojawia się też strach. Tego też nie wiem i nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Elme przykro mi, że fobia społeczna utrudnia Ci życie. Sertralina powinna pomagać na fobię społeczną, tzn. jest stosowana w jej leczeniu, ale trudno określić jak na Ciebie działa, w jakim stopniu, biorąc pod uwagę inne leki, które zażywasz.

Niezależnie od leku, który bierzesz, zazwyczaj głównym elementem walki z fobią jest oswajanie się z sytuacjami społecznymi. Nie da się pokonać w żaden sposób fobii, nie konfrontując się z  sytuacją, czy obiektem wywołującym lęk. Spróbuj na tyle, na ile to możliwe, można próbować dostosować aktywności dnia codziennego do odczuwanego dyskomfortu..
Możesz stopniować sytuacje społeczne, ich trudność, najpierw być w sytuacjach najmniej stresujących, oswajać się z nimi, potem organizować sobie trudniejsze sytuacje, stopniowo, powoli. Nagradzać się, gdy uda się pokonać coś związanego z lękiem, bo nasz "mózg" to zapamięta, zapamięta, że to było dobre, mówić o tym innym, bliskim o swoim lęku, rozładowywać w jakiś sposób napięcie. Oswajanie się to słowo klucz.

Sądzę, że ty to wszystko wiesz i próbujesz działać, a ja się tu wymądrzam ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem społeczno zawodowym kaleką. Nie potrafię żyć ,ani nie potrafię się zabić. Marne to pocieszenie że inni mają tak samo 😢 mam gdzieś te wszystkie leki które mi nic nie dają  k**** !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

6 minut temu, blond07 napisał:

Jestem społeczno zawodowym kaleką. Nie potrafię żyć ,ani nie potrafię się zabić. Marne to pocieszenie że inni mają tak samo 😢 mam gdzieś te wszystkie leki które mi nic nie dają  k**** !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ja jestem normalnym człowiekiem a czuję się gorzej niż kaleka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×