Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Acha... Jaaa dzięki za odpowiedź.

Więc teraz zostało tylko się zarejestrować... Nie wiem, czy to ma w ogóle jakiś sens. Bo generalnie rzecz biorąc wcale nie mam ciężkiego życia. Mam dom, rodzinę, przyjaciół, chodzę do dobrej szkoły.. To ze mną jest coś nie tak. Ale boję się, że psycholog może uznać mnie po prostu za idiotkę. Bo ludzie mają prawdziwe problemy. A mój? Sama nie wiem. Chcę pomocy, a jednocześnie się jej boję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli uważasz, że coś jest z Tobą nie tak i potrzebujesz pomocy, to Twój problem jest jak najbardziej prawdziwy. Nie porównuj się z innymi. O mnie też mówiono, że mam życie różami usłane a jednak musiałam skorzystać z pomocy lekarza psychiatry. Nie trzeba mieć ciężkiego życia żeby cierpieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej a ja mam takie pytanie,czy jesli powiedzialam lekarzowi wszystkie moje objawy a On nie zapytał mnie o to,co mogloby ewentualnie byc tego powodem,to czy jest ok? Chodzi mi o to,ze kiedys chodzilam do psychiatry,ktory jak mu powiedzialam,ze np. czuje,ze moi bliscy mnie okłamują,rozmawiają o mnie itd. zapytał "a czy w pani zyciu ktos kiedys panią powaznie okłamał?" i wtedy ja opowiadalam o swojej historii....krótko,bo krótko,ale opowiadalam...a ten do którego chodze teraz,wysłuchał mnie,a dokladnie tego co sie ze mną dzieje obecnie,po czym stwierdzil,ze daleko zabrneła choroba i generalnie rozmawialismy o sposobie leczenia a nie o przyczynach...czy Wy tez tak mieliscie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich jestem tutaj nowa i mam kilka pytan ale dotyczacych tematu:) mianowicie rok temu lekarze stwierdzili ze mam nerwice leczylam sie ziolami i minelo to po jakims czasie z tym ze u mnie objaialo sie to biegunkami i roznymi fobiami typu strach przed duza iloscia ludzi np w autobusie czy w kosciele po prostu bedac w takich miejscach balam sie ze braknie mi powietrza i zemdleje. minal rok i dokladnie po roku czasu pojawily sie u mnie biegunki a mialam rok spokoju z tym ze uwazalam co jem i panowalam nad soba teraz jestem bezsilna bo lekarz stwierdzil ze to nerwica tylko ze nie mam objawow jak uprzednio (spocone dłonie, strach, brak snu, dreszcze) po prostu czuje ze cały moj organizm jest niespokojny cos jest nie tak. Mam umowiona wizyte u psychologa za 2 tyg. ale nie prywatnie i obawiam sie ze potraktuje mnie od tak sobie lekarz powiedzial ze psychiatra tez jest wskazany tylko ze ja nie mam zamiaru skonczyc na psychotropach. nie wiem jak sie nastawic na ta wizyte u psychologa czy to pomaga ? i jak sie odbywa ? prosze o odpowiedz pozdrawiam serdecznie wszystkich :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karolina26 bardzo dobrze, że najpierw się chcesz udać do psychologa. Psychiatra jest niekiedy pomocny, jeśli trzeba osobę dodatkowo wyciszyć, aby sprawnie przebiegała psychoterapia. Może Tobie uda się właśnie ominąć leki.

Jak przebiega taka rozmowa-po prostu najpierw musisz powiedzieć dlaczego się zdecydowałaś przyjść, dlaczego przyszłaś po prostu. Potem psycholog zacznie zadawać Ci różne pytania dotyczące Twojego życia, po to, aby mógł znaleźć przyczynę nerwicy, no i po to abyś mogła wyrzucić z siebie to co Cię gryzie. W psychoterapii bardzo ważne jest to, aby wszystko mówić szczerze i otwarcie, bo bez tego terapia nie będzie miała sensu. Ale nie ma się czego bać. Trzymam za Ciebie kciuki ;):smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja boję się wizyty u lekarza... boję się, że nie mam wystarczająco dużo siły, że nie opiszę tego, co mi się dzieje dobrze, że mnie nie zrozumieją. Że zbagatelizują, wyjdę na idiotkę.

 

Rodzice twierdzą, że tylko panikuję, a naprawdę nic mi nie jest. Że wymyślam sobie tę nerwicę. Jeżeli pójdę do lekarza na własną rękę będę się musiała im tłumaczyć...

 

Zawsze muszę się im tłumaczyć, czuć się winna. Kiedy płaczę, krzyczę, patrzą z politowaniem. Matka się denerwuje, stawia pytania typu ''i czego ryczysz'', co powoduje, że się blokuję i na każde dalsze pytanie mam tylko jedną odpowiedź: ''nie wiem''. W głowie pustka, czuję się zagubiona, już niczego nie jestem pewna, nie wiem, co chciałam powiedzieć.

Muszę się przed nią spowiadać z mojego zachowania, a ona wszelkie objawy podkłada pod każde inne schorzenie, tylko nie nerwicę (co zabawne - moi rodzice są nerwicowcami. Oboje.)

 

Krzyczy ''uspokój się'', co tylko sprawia, że czuję się gorzej i bardziej panikuję... I czuję się winna mojego zachowania, tego, jak się czuję, krzyczę na nią, a ona tylko się obraża, by nie odzywać się do mnie przez następne 3 dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

regina bardzo mi przykro, że masz taką sytuację. Ja nie pojmuję tego, że rodzice tak bagatelizują różnego rodzaju problemy swoich dzieci. Ale u mnie było podobnie i właśnie teraz to wychodzi w postaci nerwicy.

Piszesz, że musisz się tłumaczyć, czuć się winna-sądzę, że między innymi to jest przyczyną Twojego stanu, a to jest sygnał, że potrzebujesz pomocy.

Nie masz babci albo cioci, która mogłaby udać się z Tobą do specjalisty? I nie do lekarza, tylko psychologa, psychoterapeuty. Jeśli Twoi rodzice są nerwicowcami-oboje na dodatek, to niestety, ich stan udzielił się także Tobie. Ja mam to samo. Jeśli Twoja mama podkłada każdy objaw pod coś innego, to chyba się wstydzi swojej nerwicy, albo się oszukuje i udaje, że wszystko jest w porządku. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że wszystko przechodzi na Ciebie.

Hmm...właściwie to chyba wskazana by była tutaj terapia rodzinna. Jednak jeśli nie masz z kim pójść-idź sama. Jeśli będziesz musiała potem powiedzieć gdzie byłaś i po co, to śmiało powiedz, że udałaś się po pomoc, której niestety w domu nie otrzymałaś. Może to trochę do rodziców przemówi. Moi dopiero teraz zrozumieli, co zrobili, co się działo w domu kiedyś, w jakich ja warunkach żyłam, Zrozumieli to, gdy ja jestem już dorosłą kobietą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jaki specjalista będzie odpowiedni? Właściwie czym różni się wizyta u psychiatry od wizyty u psychologa? Lepsza jest terapia grupowa, czy indywidualna? Czytałam Wasze posty, ale nie uzyskałam jasnej odpowiedzi na swoje pytania.. A, jeśli już się zdecyduję, chciałabym trafić dobrze. Bo wątpię, żebym powtórzyła terapię, jeśli się zawiodę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no i stało się! zadzwoniłam, ustaliłam termin - 25 lutego, środa. wizyta z psychiatra, chociaz juz jakiś czas nie mam objawów. skoro były to lepiej o nich pogadać z psychiatrą... obawiam się, że plan zajęć na studiach mi nie pozwoli na spotkanie. eh... a terminów jak zawsze nie ma za wiele.

 

jakaś siła we mnie wstąpiła, że cos idzie z tym wszystkim do przodu. ale to tak chwilowo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

muszę przyznać, że sama wizyta nie była straszna. tzn nie miałam totalnego lęku przed wizytą, że chciałam się wycofać, wręcz przeciwnie - chciałam iść w końcu o tym pogadać z kimś, kto nie popatrzy na mnie jak na idiotkę z dużą dozą wyobraźni.

 

jedyne co zaczęło mnie zastanawiać na dzień przed wizytą to to, że powinnam jakoś chronoligcznie opowiadać zdarzenia, zastanowić się nad tym, co chcę powiedzieć. w związku z tym, że mam spore luki w pamięci, wydrukowałam sobie swoją historię choroby i objawy zaobserwowane podczas ataków, które zamieściłam wczesniej tutaj, jak pytałam forumowiczów o diagnozę. bardzo mi to pomogło.

 

poza tym na samej wizycie pani dr była naprawde spokojna, zadawąła konkretne pytania, które pozwalały na segregację pewnych termatów, zdarzeń i czułam się w miarę zrozumiana. wytłumaczyła po trosze z czym to jest związane. rozmowa była wyważona, bez większych emocji (no pewnie dlatego, że to pierwsza wizyta i nie psychoterapia).

 

zachęcam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdybym chciała opowiadac od początku dzieciństwa - a sumiennie sobie je przeanalizowałam, to nie starczyłolby godzinkę czasu wizyty. zaczęłam od momentu gdy poczułam się nuieswojo psychicznie, od momentu kiedy wieziałam, że juz coś jest nie tak, gdy miałam większe objawy somatyczne towzrysząe emocjom. opowiedziałam każdy z kilku ataków, co im towarzyszyło, a jakich sytuacjach.

 

do tego doszło opowiadanie o głównych sytuacjach bardzo stresowych ostatnich 2 miesięcy, które wyzwoliły we mnie ataki lęku. wtedy też postanowiłam iść do psychiatry. mniej więcej tak...

 

jeśli chodzi o dotarcie do rpzyczyn z dzieciństwa to tego typu historie trzeba sobie zostawić na czas psychoterapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że wybranie się na psychoterapię może być jakimś rozwiązaniem. Ale boję się bardzo tego! Ze względu, że jeśli terapia miałaby być skuteczna to musiałabym przyznać się do swojej homoseksualnej orientacji, a nie wiem na jakiego psychoterapeutę mogę trafić z jakim nastawieniem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli terapeuta będzie wartościował twoje życie prywatne to bardzo źle o nim świadczy. Jasne, jeżeli twoje lęki dotyczą spraw związanych z orientacją, to będziecie przerabiali ten temat (w kontekście zmiany postrzegania siebie, prowadzącego do lęków) - ale terapeuta ma być transparentny, nie może cię oceniać. Jest tylko usługodawcą, nie znajomym.

 

Zresztą terapeuta tylko sugeruje różne rzeczy. To ty wyznaczasz tempo zmian oraz konkretne rzeczy do zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś dawno temu chodziam do psychologa z synem po moim rozwodzie. Powiem szczerze w ogóle nie byłam zadowolona z efektów przeprowadzonej terapii. Było jeszcze gorzej. Syn popadał w jeszcze gorszy dół. Rozmowy były beznadziejne. Próbowałam o dwóch psychologów. Beznadzieja... niby słuchanie... udzielanie rad...Dlatego teraz ze sobą zdecydowałam się na chodzenie do psychiatry. Wiem że leczenie depresji i nearwicy lękowej powinno być wspomagane lekami. Niestety psychologowie nie mogą takich leków wypisywać z tego co wiem. Z wizyty u psychiatry jestem zadowolona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wlasnie teraz jade na 1 wizyte do psychiatry i az sie caly trzese.

Zobaczymy co bedzie dalej ;d

Puls chyba ze 120 mam :D

Mam nadzieje ze dlugo mnie nie bedzie trzymal...

 

[*EDIT*]

 

Ok bylem i przepisał mi xanax w razie atakow i jakis Fluanoxol

Nie slyszalem o tym.

 

[*EDIT*]

 

Jeszcze dodam ze jak przyszedlem to zamiast zadawac mi jakies pytania po prostu czekał az ja cos powiem, i tak caly czas. On tylko sluchal, zadawal pytania typu:

"Czy jakies glosy ci mowia ze masz sie bac ?". "Czemu nie chcesz wyjsc gdzies dalej skoro nic ci sie nie stanie" ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam wielkiego pecha, ponieważ na pierwszy ogień trafiłam na terapełtę, który już na wejściu ochrzanił mnie za to, że nie założyłam w recepcji karty. Odrazu się do niego zniechęciłam i cała sesja dała w łeb bo nie potrafiłam się przed nim otworzyć. Do psychologa też trzeba mieć szczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,pierwszy raz trafilam do psychiatry pięc lat temu,kiedy byłam juz wykończona dolegliwościami i badaniami w poszukiwaniu wszystkiego.Dodam że dla pani do ktorej się udałam bylam nawet w pewien sposób protegowana przez jej dobrego kolegę ,więc mi wydawalo się że złapalam Pana Boga za nogi.A tu tymczasem kicha i to po całości.Pani zadała mi cztery pytania-ile mam lat,jakie mam objawy,czy mam dzieci oraz jak układa się w moim małżeństwie.Tyle,wszystko trwało kilka minut.Dostałam receptę na leki i miałam się zgłosić za miesiąc do kontroli.Z ust pani doktor nie padła diagnoza,malo tego na moje pytanie-co mi jest pani zapytała-a po co to ci wiedzieć dziecko.To trochę tak jakby pójść do lekarza z gardłem i nie usłyszeć nic o jego zapaleniu a dostać antybiotyk.Ja diagnozę usłyszałam od pani psycholog,ale wcześniej już sama kopałam w temacie,wszystko ładnie składało mi się w spójną całość jak układanka.Leki od pani doktor oczywiście mi nie pomogły,nie było nawet minimalnej fizycznej ulgi.No może trochę więcej spałam,kładłam się z zaciśniętym gardłem i z takim samym wstawałam,zjadałam tylko suchą bułkę porozrywaną na milion kawałków i popijałam ją hektolitrami płynu.Zaburzenia połykania były okropne.Ulgę poczułam po kilku psychoterapiach,a na bardzo miłej imprezie,kiedy już byłam troszkę wlana zjadłam kawał kiełbasy z ogniska :D Po takim czasie nienormalnego stołowania było to dla mnie najlepsze jedzenie świata. :D Teraz żałuję tylko że przerwałam psychoterapię i nie domknęłam sprawy do końca.Odeszło mi od d...y i pomyślałam sobie że nerwica to już w moim życiu zamknięty rozdział historii.Boże gdybym wiedziała wtedy jak bardzo się mylę.... : :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×