Skocz do zawartości
Nerwica.com

jolnika

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jolnika

  1. hej,tłumacząc moje zdanie to chodzi mi o to,ze akceptuje nerwicę natręctw jako silne zaburzenie,ale nie chce wiązać tego z chorobą psychiczną...a akceptuje juz naprawde długo to dziadostwo i nie wiem czy nie za długo;) tam moze nie tak jak trzeba napisałam słowa,ale tu wyjaśniam o co mi chodzilo:) lekarz mi zlecił to badanie,zeby sprawdzic czy nie jest to choroba psychiczna typu schizofrenia czy zespół paranoidalny....pozdrawiam i dzięki [*EDIT*] czy ktos wie na czym polega jakiekolwiek badanie psychologiczne?
  2. hej , przepraszam,ze teraz dopiero odpisuje,ale moja forma ostatnio też znacznie spadła....co do peraziny to mi przesżło po paru dniach,hmm...moze z 4?? dokładnie nie pamiętam...obecnie jak biore 4 tabletki i biore ogolnie juz półtora miesiaca leki to teraz jest ok....nawet sie szykuje do wyjazdu za granicę do pracy na 3 miesiące...jak mnie lekarz puści....wszytsko po to,zeby zmienic troszke środowisko...hmm...mam ostatnio ataki natręctw,analizuje wszystkie słowa itp.-okropne...a najgorzej,ze cierpią na tym moi Rodzice najbardziej...Mama juz czasem płacze,bo nie ma totalnie siły...więc wiem,ze zmiana środowiska byłaby dla mnie zbawienna...takze słuchqaj,mam nadzieje,ze bedzie po tej perazinie lepiej u Ciebie,ze to otępienie troche minie,albo i całkiem....a jak obecnie sie czujesz??
  3. hej,mam takie pytanie,co to jest badanie psychologiczne? Jak to wygląda? Co się robi na takim badaniu? Ostatnio lekarz mi powiedział,ze moge sobie zrobić,ale ja coś słabo jestem przekonana do tego:/ nie czuje sie chora psychicznie,choc moze to efekt leku,ze sie nie czuje chora psychicznie już....hmm....
  4. tak jak w temacie....a oto link: http://nasza-klasa.pl/profile/23338581 :)
  5. Hej...Ja tez czułam otępienie zaraz na początku brania,ale krótko...po paru dniach sie unormowało! Ja obecnie chodze do psychiatry,nie moge sie przekonac do psychologa,ale wiem ze to konieczne:( poki co rozmawiam z takimi trzema zyczliwymi osobami,które w jakis sposob starają sie mi wybic z głowy te natręctwa i lęki...Ja Ci powiem tak,obecnie biore i jedno i drugie,czyli perazin i asertin,ale ostatni tydzien mam taki trudny,ze sie w głowie nie mieści....czepiam sie byle jakiego słówka,analizuje,zapisuje i wkółko cos nowego wymyślam...straszne to jest i tak sie zastanawiam dlaczego akurat teraz...po zwiekszeniu leków...moze to przypadek? a moze wpływ ma moja zmiana godzin brania lekow? bo sobie przesunelam o 2 godziny...wczesniej jak bralam o 19 dwie peraziny to juz nie funkcjonowalam,wiec przelozyulam sobie na 21...nie wiem czy to ma znaczenie...a moze to ta zmiennosc pogody tak wpływa? sama nie wiem...wiem,ze zarówno jedna nerwica jak i druga jest straszna...ale wierze,ze keidys jakims cudem uda sie je pokonać...przeciez nie mozemy wiecznie żyć w strachu i wiecznie analizować rozmowy...a Ty chodzisz do psychologa?? Ja niedługo ide,bo mam skierowanie na badanie psychologiczne...moze wtedy jakos sie przekonam...pozdrawiam i zycze lepszego dnia niż wczorajszy i ogólnie dobrych chwil...jak najmniej lęków!!:)
  6. Hej,no wiec ja zaczelam brac asertin dopiero pare dni po tym jak bralam juz perazin...u mnie ta dawka wysoko od razu podskoczyla,bo bylam w dosc kiepskim stanie...wiec po jednym miesiacu biore juz 4 dziennie....ale nie ukrywam,ze juz po jednej czulam sie dziwnie wyciszona-moze dlatego,ze chcialo mi sie spac...obecnie biore 100 mg i jedynym skutkiem ubocznym jest czasem senność,...ale teraz juz nawet mniej...pierwszy raz jak bralam asertin rano,czy w poludnie to potem mialam problem z koncentracja...ale jak bierzesz na noc to mysle,ze nie powinno byc problemow...podsumowujac,obecnie biore 4 tabletki i poza sennością ( i to tez nie zawsze) nie mam skutków ubocznych:) a asertin rewelacyjnie na mnie działa...to jest odmiana asentry,jakis taki nowszy lek...a moze to calkiem to samo? sama nie wiem...powodzenia zycze:) pozdrawiam:) aha a jeszcze co do tego,ze penazina usypia...w sumie tak,ale jak bierzesz na noc to tak czy siak spisz,wiec mozesz tego nie odczuwac:) tak mi sie wydaje,ale nie wiem....ja obecnie jak biore te na dzien,to radze sobie,zeby nie spac:)
  7. hej,ja przyjmuje generalnie na nerwice natręctw,lękową i urojenia ksobne,czyli generalnie ten lek ma uspokoic i wyciszyc.....co do natrectw to jeszcze jako tako słabo,ale lęki mam przytłumione...i tego sie nie da ukryc...ten lek po prostu tłumi te nasze lęki,nasze nerwy,nawet jakies urojenia...wiadome,ze są dni lepsze i gorsze,ale ja moge powiedziec,ze te lepsze zawdzieczam miedzy innymi lekom (których sie tak strasnzie balam zazywac)...warto przelamac opór przeciwko brania lekom...teraz to wiem...pozdrawiam i powodzenia!!!!
  8. jolnika

    powoli odchodzę

    ja wlasnie waham sie nad wyborem szpitala....mozesz napisac jakie wg Ciebie sa te negatywne aspekty wyboru szpitala??...bardzo mnie to zainteresowalo....z góry dzieki....
  9. hej no wlasnie czasem jest taki stan,ze wierze w te myśli,znaki itp. i wtedy boje sie,ze to schizofrenia...ale zaczynam sie przyzwyczajac do tej mysli,wiec jakby nie daj Bog okazalo sie,ze schizofrenia,to jakos powoli jestem przygotowana...teraz widze jak wiele zrobilam głupot przez to,ze wydawalo mi sie,ze te znaki skoro byly,to musza sie dopełnic...na szczescie teraz,ustwiona troszke lekami (choc dopiero od dwoch tygodni,po półrocznej przerwie) widze czasem smiesznosc tego wsyztskiego...nawet z ta smiercią mi sie teraz troche uspokoilo,staram sie nie myslec,co bedzie sie dzialo przez ten rok jak bede miala 24 lata...czy potem 28...moze te mysli całkowicie mina i w to wierze...albo rzuce sie w wir pracy;) narazie zyje dniem dzieisejszym,bo tak naprawde nie my tu rządzimy,ale Ktoś wyzej,wiec TAK NAPRAWDE nie jest nam znane nic,kiedy odejdziemy...staram sie troche odrzucac te mysli i mysle,ze jak zaczne psychoterapie to jakos powoli dojde do zródła tego lęku...i wogole... Dzieki raz jeszcze dobra Duszo:)
  10. Hej,dzieki za odpowiedz :) Myslisz,ze to standard,ze ktos mysli w jakim wieku umrze i tego sie boi?? Dzis rano np. przyszło mi do głowy,ze to jednak będą 24 lata,zebym nie musiala sie tak męczyć z myślą,ze 28 i ze zawsze to szybciej...jakas masakra te mysli...ja wierze,ze te leki choc troche to przytłumią...pewnie jak dojde do najwyzszych dawke niestety:/:( No coz,wierze,ze to wszystko pomoze i ze jakos ida sie wyjsc z tego bagna...bo lęk przed smiercią to swoją drogą,ale lęk,ze to tuż tuż i to dokladnie znając wiek i wogole to juz jakas paranoja...no nic,moje leki mają "znosić" urojenia i tego sie trzymam... Dzięki raz jeszcze i zdrowia!!:)
  11. Hej:) Dzieki za wiadomosc:) Więc zaczynajac od poczatku- leki biore:) Nie przerywam kuracji,co wiecej od dzisiaj zwiększyłam dawke leku...tzn.lekarz kazał zwiększyć....wczoraj mialam atak natrectwa...wróciła mi mysl,ze umre w wieku 28 lat (mam 23) i nie moglam sobie dac z tym rady juz wogole....czulam sie bardzo kiepsko i lekarz kazal zwiekszyc lek.... Znasz kogos moze,kto tez mial ten okropny rodzaj natręctwa???? Co do urojen ksobnych to tez je mam stwierdzone....więc w tym kierunku tez idzie leczenie... A co do dragów to NIGDY ich nie bralam w ZADNEJ postaci....na szczescie... Raz jeszcze dzieki za odpowiedz !!:)
  12. dzieki wielkie:) no wlasnie na perazynie nic nie pisze a na pernazinum pisze...takie pokręcone:) ale spoko,wierze,ze nic sie nie stanie po tym:)
  13. hej...słuchajcie,czy mieliście kiedys takie mysli,ze w tym i w tym wieku umrzecie?? Ja sie kiedys naczytalam książek o świętych,którzy młodo umarli i,mimo iz nie mam nic wspolnego ze świętymi, mam od tej pory w głowie faze,ze umre w wieku 28 lat......(mam 23 prawie)....myslicie,ze to natręctwo? Miał tak ktos kiedys? [*EDIT*] widze,ze jestescie szczęściarzami i nikt nie ma takich chorych natręctw....gratuluje z serca i nikimu tego nie zycze...
  14. Dziekuje zaa odpiwedz:) Ale jeszcze jedno mnie męczy,dlaczego te ulotki sie tak bardzo różnią?? Dlkaczego na ulotce z Peraziny nie pisze to co na ulotce z Pernazinum??To są naprawde wazne rzeczy dla niektórych,wiec skoro ten sam lek to po co takie roznice?? Ja np. mam zaczac brac niedługo leki hormonalne i na perazinie nie ma wzmianki o tym,zeby nie stosowac razem a na Pernazinum juz jest....Tego nie moge pojąć...A nie wierze,zeby akurat wlasnie te substancje pomocnicze robiły taki zamęt...
  15. Hej,ja mam takie pytanie,otoz moj lekarz zapisal mi PERAZIN i powiedzial,zebym nie stosowała zadnych innych zamienników,bo ten jest takie najłagodniejszy...dzis w aptece "wspaniała", "uprzejma" pani wytlumaczyla mi,ze da mi PERNAZINUM,bo to jest to samo tylko inna firma...i ja wzielam...porównałam ulotki i zdecydowanie wiecej wszystkiego pisza na tym Pernazinum,poza tym substancje pomocnicze są różne w składzie...czyli jak to rozumiec? Jest to ten sam lek,czy nie?
  16. Dziękuję bardzo za tak wyczerpującą odpowiedź:) Ja w tej chwili jestem już po pierwszym etapie buntu,także leki biore zgodnie z zaleceniami...Troche mnie to przytępia,ale chyba o to chodzi,zeby sie troche uspokoić...Co do psychoterapii to teraz jestem "Za"...rok temu wogóle mi sie nie podobało to,że muszę opowiadać innym o swoim życiu itd.-generalnia całkowicie byłam na "nie"...teraz sie to zmieniło-zwłaszcza od momentu jak lekarz wspomniał o szpitalu...Chyba Mu sie udało mnie porządnie wystraszyć,bo sie wzięłam za siebie!! Co do mojego lekarza to wydaje mi sie,ze jest dobry...Każe mi dzwonic co pare dni (zebym nie musiala tyle płacic za wizyty),rozmawia,pyta czy są jakies zmiany,ostatnio nawet przystopował mi dawke,bo powiedział,ze skoro jestem ciut spokojniejsza to mozna sie wstrzymac na chwilke,zeby organizm sie przyzwyczaił...Wogóle wiem,ze Gość chce dobrze i że Mu zależy...Mnie tylko niepokoiło to,że nie wypytywał sie mnie skąd się mogło u mnie wziąść to czy to...Czy miałam jakies złe doświadczenia itd. ...A niepokoiło mnie tylko dlatego,ze miałam doświadczenie poprzedniego lekarza,który własnie zadawał wszelkie pytania szczegółowe,które by mogły być odpowiedzią np. na to,że mam wrazenie,ze mnie okłamują...Ale może każdy lekarz ma inny styl myślenia:) i inny sposób leczenia:) Takze dziekuje Ci za tą odpowiedź,bo widze,ze nie tylko mój tak ma;) Generalnie to na pierwszym spotkaniu ja mowilam chyba z godzine o tym co sie dzieje,wiec On juz pozniej nic nie wypytywal poza tym czy pracuje,czy mieszkam z Rodzicami,ale zdziwiło mnie,ze nie pytał o zaburzenia w Rodzinie...ale może to na następny raz:) Ok zatem dzięki po raz kolejny i dzięki tez za zachęte do psychoterapii!! Widze,ze Tobie to pomaga,więc coś w tym jest:) A dużo leków bierzesz?
  17. jolnika

    Muzyka...

    Hej,to teraz moze ja:) Jest to oczywiscie reggae,wiec dla wsyztski regałowców i nie tylko... IZRAEL-NIKT Nikt nie urodził się bez powodu Nikt nie urodził się bez celu Dobry Bóg puka do twego serca On naprawdę kocha cię Tylko On może dać ci tę siłę Abyś mógł wyzwolić się Każdy ma prawo decydować o swym losie Każdy ma prawo żyć tak jak chce Każdy ma tutaj coś do zrobienia Każdy wolny urodził się Jeśli nie chcesz być ofiarą systemu Musisz zacząć decydować samemu Jeśli nie chcesz być ofiarą systemu Musisz zacząć decydować samemu Nikt nie urodził się bez powodu Ja mówię: Nikt nie urodził się bez celu, bez przyczyny Dobry Bóg puka do twego serca On naprawdę kocha cię Tylko On może dać ci tę siłę Abyś mógł wyzwolić się Nie idź tą drogą, szeroką drogą Nie idź tą drogą, którą idą wszyscy Nie idź tą drogą, szeroką drogą Popatrz jak oni na tym wyszli Jeśli nie chcesz być ofiarą systemu Musisz zacząć decydować samemu Jeśli nie chcesz być ofiarą systemu Musisz zacząć decydować samemu Tu macie linka...mozna posluchac:) http://www.wrzuta.pl/audio/fsDrV0sDSd/izrael_-_nikt
  18. hej a ja mam takie pytanie,czy jesli powiedzialam lekarzowi wszystkie moje objawy a On nie zapytał mnie o to,co mogloby ewentualnie byc tego powodem,to czy jest ok? Chodzi mi o to,ze kiedys chodzilam do psychiatry,ktory jak mu powiedzialam,ze np. czuje,ze moi bliscy mnie okłamują,rozmawiają o mnie itd. zapytał "a czy w pani zyciu ktos kiedys panią powaznie okłamał?" i wtedy ja opowiadalam o swojej historii....krótko,bo krótko,ale opowiadalam...a ten do którego chodze teraz,wysłuchał mnie,a dokladnie tego co sie ze mną dzieje obecnie,po czym stwierdzil,ze daleko zabrneła choroba i generalnie rozmawialismy o sposobie leczenia a nie o przyczynach...czy Wy tez tak mieliscie?
  19. oooo dziekuje:) wiesz,bo ja mam doswiadczenie tego wczesniejszego,ktory np.jak ja mowilam " wydaje mi sie,ze mnie wokół okłamują" to pytał "a czy ktos panią kiedys powaznie okłamał?" albo "boje sie o Rodzicow,ze umrą nagle,ze bedziemy akurat skloceni" a rzeczywiscie moj Brat zginal 5 lat temu i bylismy w strasznej klotni...teraz ja mam to tak nasilone,ze masakra...i wlasnie tamten wypytywal a ten nie,wiec myslalam,ze cos jest nie tak...rozumiem,ze Ty miales doswiadczenie wlasnie z takim konkretnym lekarzem i bylo ok?:)Czyli mam sie nie martwic,ze jakos zle podziałał ze mną?
  20. Witajcie... Postaram sie nie rozpisywać,bo niestety mam takie coś,ze jak zaczynam to nie mam umiaru i nie potrafie skonczyc...Więc daje sobie limit tu i teraz!! Rok temu, chyba w listopadzie, poszłam pierwszy raz do psychiatry ... czułam,ze to konieczne i poszłam i dobrze zrobilam,bo mogloby pozniej byc za pozno...Powodem byly wszelkiego rodzaju natręctwa...Ale to wszelkiego m.in.,ze wszyscy o mnie mówią,ze mnie obgadują,ze sie ze mnie nabijają, ze mnie okłamują,ze mi nie wierzą i mają za wariatke,ze mnie słuchają z przymusu no i wiele takich roznych...dosżło do tego,ze a przyplywie emocji sie pocięłam i wogole mialam schizy totalne,ze zaczelam sie zegnac z osobą,ktora strasznie zranilam podejrzeniami,zegnalam sie z nią tłumacząc,ze musze odejsc do Nieba,zeby innym bylo łatwiej...totalny schiz...tego jest duuuuzo wiecej,ale tak jak mowie,musze sie ograniczac...wtedy lekarz stwierdzil nerwice natręctw i stany depresyjne...po czasie bylo to juz jako zespół natręctw,stany depresyje i urojenia ksobne...wogole moja historia z zycia jest przeogromna i ma ponoc wpływ na cąły ten stan...lekarz bardzo zalecał mi psychoterapie,ja poszlam raz,ale mi sie wydawalo,ze to nic nie da,ze babka patrzy na mnie jak na wariata ( i słusznie by robila,ale widze to z perspektywy czasu)...to trwalo do llipca...w lipcu wszechpotezna Jola (<-jakby ktos nie zauwazyl w tym miejscu jest totalna ironia) stwierdzila,ze jest zdrowa i nie potrzebuje juz leków (bralam asertin 150 dziennie)...Przerwalam z dnia na dzien (a moze to nawet 200 bylo,nie pamietam)...Zostawilam leki....Zostawilam prace w Krakowie (rewelacyjna,wszyscy byli w szoku), studia i wszystko i stwierdzilam,ze zmienie styl zycia,wyjechalam i.....ok listopada zaczely pojawiac sie mysli: moi rodzice są chorzy a ja wyjechalam-jestem okropna, mysl kolejna- msuze powiedziec moim Rodzicom o wszystkim z mojego zycia,opowiedziec im kiedy och w zyciu oklamalam,kiedy wymyslilam cos itd.- to byly dwie mysli,ktore myslalam,ze mnie zabiją....czas oczekiwania na mozliwosc powrotu byl dla mnie męczarnią...stałam sie agresywna,rano nie wstawalam,tylko lezalam a potem sie darłam dookoła...wreszcie wróciłam...miesiac temu...robilam rzeczy ktorych nie chcialam,krzyczałam do innych załujac tego strasznie....wydawalo mi sie,ze dobrze robie krzyczac z milosci... kiedy uslyszalam słowa mega mocne od Taty,w których pokazal mi jak ich traktuje zdecydowalam sie pojsc do lekarza...zaczal sie koszmar (aha nie dodalam,ze na chwile obecna nie potrafie podjac zadnej decyzji sama,zadnej,mam wrazenie,ze co nie podejme bedzie złe,wiec ZADNEJ)...koszmar polegal na wyborze doktora...do tego pierwszego balam sie wrocic,ze mnie wyrzuci,ze wysmieje itd....po wielu meczacych nocach i pytaniach innych poszłam do najblizszego mojej miejscowosci...kolezanka tam byla,wiec czułams ie pewnie....oczywiscie czekanie na wizyte to byl koszmar,bo zobaczylam osobe z mojego miasta i bylam pewna,ze od razu cale miasto bedzie wiedziec i mowic o mnie...ale ok,weszłam,powiedzialam co sie dzieje a lekarz powiedzial slowa,które mnie niemal zabiły na miejscu:" uwazam na chwile obecna,ze potrzebny jest szpital od dzis albo od jutra"....potem oczywiscie rozmowy itd.,ja zapytalam czy nie ma innej mozliwosci choc na probe-zgodizl sie jakos,dał mi dawke perazinu dosc mocna i szybko sie zmieniajaca tzn.ze dzisiaj wzielam jedna tabletke a we wtorek ma byc juz 4 (jak w miare dobrze go przyjme)...potem dojdzie asertin....dla mnie to wszystko to jest szok...nie potrafie zaakceptowac,ze mam tak mocny lek i wogole...i teraz pytanie do Was...czyli to do czego dążyłam,chcac w skrocie opisac historie,czy lekarz moze stwierdzic chorobe,zdiagnozowac,dac tak mocne leki znając tylko to co sie dzialo w ostatnich 3 miesiacach a nie pytajac o jakies doswiadczenia w domu? w życiu? o problemy wczesniej? Czy Was lekarz tez nie pyta o takie rzeczy?? Dla mnie to szok...Mój pierwszy lekarz pytał o wszystko...Czy to mozliwe,zeby nie pytano?? Z góry dzieki za odpowiedz....Bardzo mnie to martwi wszystko....
  21. jolnika

    welcome to the jungle ;)

    Hej hej,no własnie ja tak z ironią pisze o tyh lekach,bo do końca im nie ufam:/ niestety..... Generalnie jest mi lepiej troszke,bo sobie wmawiam,ze tak ma byc i tyle:) wkrótce ukaze sie moja kartka z historii w ktoryms temacie;)
  22. jolnika

    welcome to the jungle ;)

    Cześć wszystkim, Jakoś tak się stało,że przyłączam sie do Was w dniu,kiedy zaczęłam akceptować swoją chorobę...:) Nie wiem po co ten cholerny uśmieszeke,ale może leki tak działają Więcej napisze pewnie w innym dziale....Wkońcu na tym się witamy:) [*EDIT*] jolinka,
×