Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

kaja123, mam zakaz jazdy na motorze. Nic bardziej nie boli jak zakazy. Mam 27 lat juz chyba jestem za stara na nakazy i zakazy :evil:
zakazy, nakazy, ograniczenia są w naszym życiu zawsze bo żyjemy w społeczeństwie w którym obowiązują pewne ramy. Widocznie jeździsz niebezpiecznie i mogłabyś zrobić krzywdę nie tylko sobie ale i innym - tak to rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bordelka_82, Musisz sobie uświadomić jedno, że są takie sytuacje w życiu na porządku dziennym, że ludzie odchodzą... umierają, albo zwyczajnie odchodzą. Osoby związane emocjonalnie z tymi osobami wtedy cierpią i nie ma w tym nic nienormalnego. Natomiast Ty już wiesz, że będziesz musiała z tego powodu przejść tzw. żałobę po stracie.

Tu nie chodzi o to, żeby się do kogoś nie przywiązywać, ale żeby odróżnić relacje. Co innego relacja z mamą, tatą, a co innego z terapeutą, który jest specjalistą i przewodnikiem mającym za zadanie przeprowadzić pacjenta przez jego trudności, uświadomić mu je, niewidzialnie pomóc pacjentowi zacząć funkcjonować pomimo trudności, z którymi się boryka. Wiesz... to jest doświadczenie - mieć zmienianych terapeutów, niekoniecznie w kategoriach "in minus". Widocznie jesteś jeszcze na etapie, że sobie z tym nie radzisz. Ciężko jest zmienić podejście w takich sytuacjach i ja sobie z tego doskonale zdaję sprawę. Pomimo tego mogłabyś spróbować z kimś innym...

antylopa zdobądź się na odwagę, przecież wiesz, że nie możesz w nieskończoność omijać tematu.

Co mają wspólnego Twoje uczucia do niej z traumatycznym dla Ciebie zdarzeniem? Bardzo wiele. Już wiesz jak reaguje terapeutka, czego możesz się spodziewać. Myślę, że masz już jakieś zaufanie do niej, żeby poruszyć "ten" temat. Ona na pewno nie nakrzyczy na Ciebie i nie skrytykuje, nie taka jej rola. Ona nie jest Twoją matką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, ha ha ha :mrgreen:

 

-- 06 kwi 2015, 18:52 --

 

*Monika*, ona ni jak nie reaguje na to co mowie. To ja biegam po gabinecie klne na nia. Jezeli jestem spokojna to ona tak jakby jej nie bylo jak sie rzucam to wylatuje z gabinetu. I wez tu badz madry.

Chce zaczac temat ale co ja mam powoedziec. Potrzebuje jej pomocy zeby mi pomogla otworzyc drzwi do szady. Boje sie ze kaze mi sama otworzyc te drzwi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem tylko że z niedokończoną terapia będzie mi się żyło jeszcze gorzej niż zanim ją wogóle zaczęłam, jeszcze nigdy w zyciu nie czułam się taka nieszczęśliwa, nawet jak umarł mój tata nie widziałam swojego zycia w takich czarnych barwach jak teraz

To minie,uwierz mi.W tym wszystkim dobre jest to, że będziesz miała czas się z tą myślą oswoić, a jest to bardzo istotne.

Nawet największe poczucie krzywdy i nieszczęścia po stracie terapeuty mija.Ja z moja poprzednią terapeutką byłam bardzo związana i byłam u niej na terapii...2,5 lata.I musiałam skończyć z dnia na dzień.Czujesz to??6 miesięcy mi były potrzebne bym mogła zacząć odbudowywać zaufanie do samej siebie a co dopiero do innych i do nowej terapeutki,której dalej nie ufam,ale chodzę bo co mi innego zostało.A w szoku byłam chyba z trzy miesiące,że nie miałam siły na nic.Dlatego bardzo dobrze Cię rozumiem,ale też Ci mówię- DASZ RADĘ,TO MINIE,a już na pewno powinnaś kontynuować terapii u innego terapeuty.To czego nauczysz się na tej terapii nie zniknie ,nawet jeśli będzie Co się wydawało że tak jest,kolejnej terapii nie zaczniesz od zera.Pamiętaj o tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To czego nauczysz się na tej terapii nie zniknie ,nawet jeśli będzie Co się wydawało że tak jest,kolejnej terapii nie zaczniesz od zera.Pamiętaj o tym

Niestety ale narazie jedyną rzeczą ktora zostanie mi z tej terapii to strach przed jakąkolwiek relacją, przed zaufaniem komuś. I nic mi nie da to że zostało nam kilka miesięcy, bo ja już nie potrafię o niczym innym mysleć, i jak to wszystko wyrzucę z siebie na kolejnej sesji to nie zdziwię się jak to bedzie ostatnia sesja, zakończona albo przeze mnie, albo przez nia. Nie wiem w jaki sposob ona może przepracowac to rozstanie żeby nie bolało. Napewno nie pójde juz do innego terpeuty, Nawet jak o tym teraz piszę to płaczę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, a jakbys się czuła żeby taka sytuacja zdazyła się po raz drugi? Chodziłas te 2,5 roku na nfz?,

Tak,na NFZ.Chociaż ostatnie pół roku to nie była już terapia tylko luźne pogadanki,które nie trzymały się żadnych ram terapeutycznych-taki błąd,za którego ja zapłaciłam dość wysoką cenę. Gdyby sytuacja miałaby się powtórzyć po raz drugi to czułabym się beznadziejnie.Dlatego terapie zaczęłam uzgodnieniami "co by było gdyby",tak by jak najlepiej wyeliminować ewentualnych negatywnych niespodzianek.Zadałam mnóstwo pytań,na których dostałam konkretnych odpowiedzi.Dotyczyły one sposób w jaki będziemy pracować,sposób w jaki ewentualnie zakończymy jeśli będzie trzeba przedwcześnie przerwać terapię i przepracowanie relacji z poprzednia terapeutką,co trwa do tej pory i nie powiem by było łatwo.Nadal ciężko mi zaufać.Ale się staram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, ok tak zrobie. Gorzej jak mnie zostawi położe się i bede płakać z bezsilności...

Terapeuta jest wsparciem w każdych sytuacjach, w tej również.

Miałaby Cię zostawić?

 

Mam pytanie... Czy kiedykolwiek ktoś Cię zostawił jak dowiedział się o tym zdarzeniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, o tej sytuacji wie tylko terapeutka i lekarka. Nikt wiecej.

Nikt mnie nie zostawil.

A jakie ona mi moze dac wsparcie. Jestem w psychoanalitycznej i ona kompletnie nic nie mowi , co mogloby mi dac wsparcie.

 

-- 07 kwi 2015, 08:00 --

 

*Monika*, a jak mi powie zebym sama otworzyla?

 

 

Słonko...

 

Lubie to! :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

 

-- 07 kwi 2015, 12:40 --

 

*Monika*, chyba zacynam Cie powoli rozumieć.

Przeniesienia są złe? Ale to nie jest nic złego i to terapia ma mi pomóc je zlikwidować? I wtedy wejdzie Terapeutka jako specjalista?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antylopa, To jej to powiedz, że potrzebujesz jej.

Też chciałabym to powiedzieć T., tylko prędzej zapadnę się pod ziemię ze wstydu i upokorzenia. W ogóle mam jej tysiąc rzeczy do opowiedzenia, a jak przychodzę na sesję to milczę albo opowiadam na czym byłam w kinie ostatnio. Próbowałam spisać wszystko, co chciałabym jej powiedzieć, ale jak przeczytałam ten "list", to było mi przeraźliwie wstyd, miałam wrażenie, że w życiu nie czytałam nic durniejszego, podarłam go i wyrzuciłam. Nie wiem po co w ogóle jestem na terapii, skoro nic nie mówię... a jednocześnie tak bardzo chcę tam chodzić, bo potrzebuję T., nawet samej jej obecności i tego, że jest dla mnie przez te 50 minut. i w ogóle nie wiem po co to piszę, przepraszam, chyba musiałam się wygadać. antylopa, wybacz, że wtrąciłam się w Twój wątek.

 

Pora zacząć traktować terapeutkę jak specjalistę,

A to już jest dla mnie niewykonalne, bo nie wyobrażam sobie być w jakiejkolwiek relacji ze "specjalistą", mam wrażenie, że już samo to słowo sugeruje wyższość T. i spoglądanie na mnie jako na klienta jak na jakiś przedmiot, jakąś rzecz, jakąś zepsutą lalkę, której odpadła jakaś część, a T. jest "specjalistką", która tę część próbuje przytwierdzić do reszty i naprawić lalkę. Jak się uda naprawić, to fajnie, jak nie - trudno, lalka do śmieci, następną proszę. Nie wiem, jakieś strasznie rozgoryczenie dzisiaj przeze mnie przemawia, przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antylopa, nawet nie wiesz jaka to dla mnie ogromna ulga, że rozumiesz o co mi chodzi, dzięki :) chociaż tak jak czytam Was w drugim wątku, to chyba jesteśmy na podobnym etapie terapii. co prawda nie wylatuję z gabinetu (jeszcze?), ale podzielam dużo Twoich przemyśleń na temat przywiązania, zależności i tego typu spraw. i chociaż "na głowę" wiem, że o to chodzi w terapii żeby nawiązać tę relację z T., to bronię się przed nią rękami i nogami i robię wszystko, żeby tylko się do mnie nie zbliżyła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×