Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Czy przyjaciel to ktoś, komu możesz powiedzieć, że czujesz się jak kupa i nie zostawi Cię w tym stanie samej/samego?

 

Tak być powinno. Niestety, kiedyś się na tym boleśnie przejechałem. Potrzebowałem pomocy przyjaciela, bo czułem się właśnie jak wyżej przywołana kupa. Zamiast wsparcia otrzymałem milczenie. Już wolałbym usłyszeć, że przesadzam i wyolbrzymiam, albo to, żebym wziął się w garść. Ale nie to milczenie, pytający wzrok, zdziwienie w oczach wymieszane ze strachem. A potem cisza w telefonie, cisza na gadu gadu. To była pewna próba naszej przyjaźni. Oblana. Ale znajomość kontynuowaliśmy. O ironio! Ten sam przyjaciel potem sam potrzebował wsparcia. Oczywiście przyszedł z tym do mnie, że chyba wpada w depresję. Powód mi wydawał się błahy. Chciałbym wpadać w depresję z takiego powodu. Ale to co mi się wydawało błahe, dla innego może być końcem świata. Nie muszę chyba pisać, że u mnie znalazł zrozumienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność to wymysł jednostki. Nie jesteście sami, na świecie istnieje 7 mld ludzi, wystarczy wyjść z domu i porozmawiać o dupie Maryny, jaki problem? Wychodzisz, poznajesz innych i cieszysz się życiem. Nie możesz zamykać się na innych musisz mieć odpowiednie nastawienie, zwyczajnie rozmawiasz z innymi i to wszystko, sprawy same potoczą się dalej, to wyjdziecie do kina do nad jezioro pojedziecie czy na balety... Problemem jest wasze nastawienie, "oooo ja jestem taki samotny i w dodatku pierdolnięty, nikt mnie nie chce", olej te myśli. Po prostu KURNA wyjdź i zagadaj tu i tam, olej SWOJE TO I TAMTO i zacznij gadać z innymi a zobaczysz że okazje będą się przydarzać coraz częściej. Jak się zamkniesz w "swojej samotności" to będziesz dzwigać ten bagaż. Nikt ie mówi, że będzie łatwo ale nie zamykaj się w swojej samotności.

 

co za brednie powyżej...

 

Bo źle do tego podchodzicie. Być może jesteście samotni jednak wasze nastawienie sprzyja temu abyście tkwili w tym stanie, żyjecie w więzieniu własnego umysłu. Siedząc w sobotni wieczór nie wyjdziesz, nie zagadasz, bo we własnej świadomości jesteś samotnym człowieczkiem, którego nikt nie chce. Fakt, problem jest jednak TY go potęgujesz wmawiając sobie że jest AŻ TAK ŹLE. I tkwisz w tym stanie nie próbując nic z tym zrobić. Jesteś więźniem własnego umysłu. Być może okoliczności doprowadziły cię do tego momentu w którym się znajdujesz ale to od ciebie zależy czy zerwiesz łańcuchy samotności, które być może nie z twojej winy dzierżysz jednak stan w którym się znajdujesz jest faktem, być może zbyt długim dlatego potwierdzasz go przed sobą i w nim tkwisz. OLEJ TO i spójrz na siebie jak na atrakcyjną, wolną osobę. Wyjdź z stanu biednego umęczonego samotnika, otwórz się na innych a twoje szanse na poznanie kogoś ciekawego mocno wzrosną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czego, czuje sie nieobecna, odczuwam pustke niezależnie od tego czy jestem na imprezie wśród ludzi czy gdziekolwiek. Nie wiem, mam wrazenie, ze jezeli nie znajde milosci bede sie czuc tak caly czas, a z drugiej strony boje sie, ze to tez moze nie pomoc, nie wiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja12, ale czemu miłość ma załatać pustkę? Może Ci brakuje do spełnienia ale czy jak będziesz ją mieć automatycznie zniknie? Bo myślę, że to coś, co od Ciebie zależy. Tego jak siebie kontrolujesz. Z pustką można też żyć. Jak z negatywymi emocjami. Tylko nie mogą Cię kontrolować cały czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie winie swiata, ani nikogo wokół mnie, nigdzie niczego takiego nie napisałam. niestety jakby tak łatwo byloby mi znalezc ta odpowiedz to bu mnie tu nie bylo. Szrama zgadzam sie z Tobą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szrama, ja12, no tak, ale często czy znajdziesz taką osobę nie zależy od Ciebie. Możesz się starać i nic z tego nie wynika. Trzeba mieć oparcie w sobie. Pustkę rozumiem, bo sam mam. Ale nie może wchłonąć wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miłość, kochająca druga osoba wiele znaczy i daje samotnej osobie. Zależy też od rodzaju samotności, ale wiesz o co mi chodzi.
Szrama, myślę, że najmądrzej jest niezaspokojone potrzeby emocjonalne rozciągnąć na kilka zaufanych osób. Wtedy rzadziej kończy się z zawodem, a druga osoba, zwłaszcza słaba, nie ucieka w popłochu, jeśli skonstatuje, że obdarzyłeś ją rozmiarem uczucia, na które nie była przygotowana.

 

Dzis jest obrzydliwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasami tylko - od czasu do czasu - czuję się BARDZO samotna, choć w sumie nie wiem czy chciałabym to zmienić, czy zmienić bym mogła gdybym naprawdę chciała; skoro czuję się źle przebywając wśród ludzi, próbując się w ich świecie odnaleźć, bo zdarza mi się próbować, zdarza mi się starać, lub zdarzało właściwie, bo od dawna już nie (?) ... nie wiem co robię, o co się staram, i czego szukam w ogóle, bo jednak CZEGOŚ wśród nich, czegoś od nich bym ... ha! tak jakby ja to nie "oni", bo "moje" nie "ich/wasze" nie "nasze" <- głupie toto, niedojrzałe, bo niczym ponad nie jestem, nie jesteście lub nie jesteśmy. MY. (z drugiej strony) nie szukam niczego głębokiego - miłości, wspólnoty, zjednoczenia - raczej fizycznej (?) bliskości (nie seksu; niezdefiniowane), doświadczania, przeżywania (emocje?), trochę też... beztroski być może (?), oczekuję, że ktoś zdejmie ze mnie ciężar, jakiś nieokreślony ciężar (blok). samotność bywa ciężarem. chyba chciałabym czegoś (...) bo mogłabym gdybym chciałam, jednak boję się bardziej niż chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

atic, nie, nie chodzi o podziw, bardziej o coś w rodzaju "tworzenia wspomnień" - tak bym to nazwała. to wspólne doświadczanie, przeżywanie, cieszenie się życiem, chwilą. chodzi o ekscytację (?), o silne emocje, choć niekoniecznie te, które wywołać można skacząc na bungee, czy tam ze spadochronem (na przykład), lecz o takie zwykłe, dla innych codzienne ludzkie emocje, głównie te, których doświadczamy tworząc jakieś tam "więzi", budując relację, lub może raczej relacje, bo przecież przeróżne być mogą i w sumie "przeróżnych" właśnie mi brakuje, bo nie tylko o damsko-męskich mowa; tzn. nie tylko o tym piszę bo i relacji koleżeńskich, przyjacielskich nie posiadam, nie szukam takich i nie tworzę, choć skłamałabym twierdząc, że nie odczuwam ich braku. no nie, zdecydowanie odczuwam (ich brak).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie no, aż tak próżna to ja nie jestem ;) choć w sumie zdarzało mi się szukać podziwu, odgrywając jakieś tam role, kiedyś, dawno temu, gdzieś, udając kogoś kim nie jestem, no ale KIM ja właściwie jestem (?) brak tożsamości = brak kłamstwa <- to gra. poza tym im niższe poczucie własnej wartości, tym potrzeba podziwu większa, więc... no coś w tym jest chyba. fakt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×