Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Ech zaczęłam się zastanawiać, co jest znowu ze mną :/ Jestem intro, ale bez przesady... Zaprasza mnie kolega na "spotkanie po latach" ludzi ze studiów. Oczywiście odmawiam, bo już wiem, jak czułabym się w tej rozwrzeszczanej, przechwalającej się gromadzie. Już ostatnio, po spotkaniu z owym kolegą, dostałam takiego nocnego napadu bezsenności, lęków i natrętnych myśli, że ehhhh... Chyba ze dwa tygodnie nie potrafiłam się wykaraskać z tego stanu.

 

Niby powinniśmy się otwierać na innych ludzi i korzystać ze spotkań, ale jak tu żyć, jak one mi aktualnie szkodzą na psychikę? Nie wiem, czy mi to przejdzie, ten etap zamykania się na ludzi coraz bardziej się pogłębia. Nie wiem, czy mam to przełamywać, trochę się boję, bo ledwo ledwo wyszłam jakoś z epizodu depresyjnego, nie chcę znowu tam wrócić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, najlepiej byłoby umieć odczytać tę granicę między tym, gdy spotkania z ludźmi naprawdę Ci szkodzą na psychę, a tym kiedy mimo wszystko (nawet leciutko wbrew sobie) mimo wszystko warto się przełamać i wyjść do ludzi - bo to rzeczywiście ważne w procesie wychodzenia z dołka.

 

Tylko że damn, sama wiem,jakie to trudne. Wręcz wydaje się niemożliwe do rozgraniczenia.

 

Może po prostu każdego dnia spróbuj zapytać samą siebie, czy na pewno czujesz się na tyle niezaprzeczalnie źle, by nawet nie próbować wyjść. Czy czasem, nawet mimo nie najlepszego samopoczucia - warto mimo wszystko się przełamać; żeby się też nie "zasiedzieć w depresji". ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Enroute, mam wrażenie, że siedzenie w robocie na 100% rozładowuje mój "towarzyski akumulator", że potem nie chcę nikogo już na oczy widzieć:/ A z drugiej strony, siedze potem na forum, szukając kontaktu przez sieć. Sama czasem nie rozumiem tego bezsensu ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac, po prostu pewnie w pracy masz do czynienia z ludźmi, z którymi niekoniecznie chcesz mieć cokolwiek wspólnego. W sensie że nawet jeśli nie odczuwasz w stosunku do nich jawnie negatywnych emocji, to ich obecność Cię po prostu męczy.

A potem szukasz kontaktu z osobami, które chociaż trochę potrafią Cię zrozumieć. A przynajmniej - wysłuchać.

 

Ot, chyba każdy z nas na tym forum mniej lub bardziej to zna z autopsji... :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nohrmalsy są cieżkie do zniesienia,czasem bardzo ciężkie,introwertyzm+aspołeczność/niechęć do ludzi wynikająca z zaburzeń +aspołeczność naturalna+często głupie/upierdliwe normalsy i zmuszanie się do siedzenia w ich towarzystwie tylko pogłębia aspołeczne zachowania,także rzutuje na nasze spojrzenie na ludzi,żywot towarzyski...że po prostu zamykamy się w twierdzach

 

Szukanie kontaktu w internetach,to swoista,instynktowna odskocznia od wymuszonych często,kontaktów z nohrmalsami

Albo tak mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Enroute napisał(a):
Cognac

A potem szukasz kontaktu z osobami, które chociaż trochę potrafią Cię zrozumieć. A przynajmniej - wysłuchać.

 

Ot, chyba każdy z nas na tym forum mniej lub bardziej to zna z autopsji... :yeah:

 

To forum w jakiś sposób pomaga, nie wiem jak to wytłumaczyc. ja się dzięki temu zmusiłam :hide: , żeby iść do lekarza i powiedzieć, że mam problem ze snem, co z resztą było widać :hide: i byłam zapisać się do psychologa, ale niestety tu porażka na całej linii :why::why::why::hide: nie dałam rady wejść i tego zrobić, uciekłam:/ :hide::hide::hide: jestem tchórzem, zadzwonić i się zapisać...też się boję:/ miliony myśli w głowie i wstyd-to mnie blokuje :hide::hide::hide:

Ale chociaż śpię jak człowiek i może po tych proszkach nastrój się poprawi :uklon:

To forum ma dosyć specyficzną, ale stabilną konstrukcję, są grupy, podgrupy, poziomy, układy relacji, jest jakiś ład, system w chaosie, a ja nie chcę tu zaburzać konstrukcji :hide: , ale trzeci raz tu wracam, bo jakoś "dobrze" (nie wiem jak to nazwać) się tu czuję, chociaż trochę "nieswojo". Nie wiem, czy to da się zrozumieć:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Cognac napisał(a):
Enroute, mam wrażenie, że siedzenie w robocie na 100% rozładowuje mój "towarzyski akumulator", że potem nie chcę nikogo już na oczy widzieć:/ A z drugiej strony, siedze potem na forum, szukając kontaktu przez sieć. Sama czasem nie rozumiem tego bezsensu ;]

 

Jak jeszcze pracowałem, to miałem podobnie. Teraz nawet ludzie z forum, którzy pracują są powodem mojego jeszcze większego zdołowania. Być może jeszcze niedawno, gdy pracowałem sam byłem powodem pogłębienia depresji u innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

symetria:/, pewnie dlatego, że dzięki temu forum wiemy, że nie jesteśmy sami ze swoim problemem.

Tak naprawdę w naszych zaburzeniach nieraz mniej dokuczliwe jest zaburzenie samo w sobie; nieraz jeszcze bardziej chyba przygnębiająca jest myśl, że nikt nie ma tak jak my i zmagamy się z naszymi demonami totalnie sami.

 

Bo depresja to takie uczucie że toniesz, podczas gdy cały świat obok zdaje się pływać w najlepsze.

 

Dlatego będąc tutaj na forum chyba czujemy się z jednej strony dobrze, bo wiemy, że nie zostaniemy odrzuceni; wiemy, że osoby tu przebywające są w stanie nas zrozumieć.

A że czujemy się może też "nieswojo", cóż - pewnie wynika to z tego, że mimo wszystko zaburzenia psychiczne nadal pozostają pewnym tematem tabu, no i też z oczywistych względów - każdy z nas wolałby ich po prostu NIE MIEĆ; toż posiadanie ich nie jest niczym chwalebnym i przyjemnym. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac

 

  Cytat
Enroute, mam wrażenie, że siedzenie w robocie na 100% rozładowuje mój "towarzyski akumulator", że potem nie chcę nikogo już na oczy widzieć:/

 

Nie martw się. Ja mam tak samo. Jak danego dnia obracam się w sporej grupie osób z tytułu różnych spraw to faktycznie samemu na wieczór marzę już tylko zaszyć się w domu i może ewentualnie popisać z kimś przez neta. :P Napewno jednak nie mam już wtedy ochoty na wychodzenie gdzieś i udanie się nawet do kolegi na pogaduchy i na piwko. :? Jeszcze czasem z koleżanką pogadam koło nocy przez tela ale po takim dniu z mnogością osób i rozmów nie mam juz ochoty na wychodzenie z domu. Najpierw DOBRY FILM, na noc tabletka na sen i na wyciszenie emocji a czasem stresu po całym dniu (bo często cierpię na bezsenność) :twisted: Koło 1 w nocy jakaś fajna ulubiona muzyczka na uszy i dopiero wtedy odprężony i odstresowany mogę jakoś zasnąć. :P Ykhm Jak miałem dziewczynę to seks też nie był złym rozwiązaniem hahaha. :lol:;) Oczywiście jeśli dziewczyna miała ochotę bo czasem też trzeba ją było przytulić i pocałować w czoło jak gryzł ją ciężki kłopot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

my_name, No bez przesady, staruszko;d

 

Samotność to stan który towarzyszy mi od daty produkcji, wiec nie widzę w niej nic strasznego, ba! nawet nie lubię jak ktoś mnie z tej samotności za często wyrwie. Choć to dobre dla mojego ja i pokazujące, ze me ja,to dziwne ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

my_name, Na łowy byś mogła ruszyć:) Zastanawiam się czemu nie startowałaś na miss:)

Rozumiem, że to też jak w moim wypadku kwestia pewnego przyzwyczajenia. Jak pomyśle, że można by swój nominalny stan samopoczucia trochę podnieść o świadomość, że ma się kogoś na kim nam zależy, to czasami smutam, że jestem takim samotnym badylem. Ale tak jak mówię, rzadko o tym myślę:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 24 lata nie mam żadnych przyjaciół, nie chodzę na imprezy, nigdy nie byłam na dyskotece ;/ Weekendy spędzam sama w domu odświeżając co chwila facebooka i oglądając na zdjęciach "znajomych" jak dobrze się bawią w czasie gdy ja zamulam :D

 

 

Z chłopem widzę się przeważnie 2 razy w miesiącu a jak dobrze pójdzie to 4.

 

Chyba dość samotna jestem bleeeeeee

 

 

A na domiar złego nie mam głosu w laptopie i nie mogę obejrzeć żadnych filmów :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Cytat
Samotność to stan który towarzyszy mi od daty produkcji, wiec nie widzę w niej nic strasznego, ba! nawet nie lubię jak ktoś mnie z tej samotności za często wyrwie. Choć to dobre dla mojego ja i pokazujące, ze me ja,to dziwne ja.

 

Kontrast, chciałabym mieć takie podejście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smutny lisek, Ale tak naprawdę to co jakiś czas chce żeby mnie ktoś przytulił, oglądam romanse i przymierzam sukienki.... Ale potem mi się wraca myślą do rzeczywistości i wraca stara dobra stagnacja i myśli ,,pamiętaj nikogo nie potrzebujesz, jesteś twardy jak cholera, kto by wytrzymał całe życie sam, dasz radę kalafiorze'' A potem znowu romanse i śpiewanie do lokówki i przymierzanie sukienki. Co za żywot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrast, mam chyba podobnie; tzn nieraz na tak na co dzień niby czuję, że "a co tam, nie potrzebuję nikogo, ostatecznie tyle już lat przeżyłam sama, to i następne przeżyję", po czym nieraz nachodzi mnie myśl, że właśnie - JAKOŚ przeżyłam te lata, ale czy uważam je za przeżyte dokładnie tak, jak chciałam? Nie wiem, chyba nie do końca. Ciągłe poczucie, że czegoś mi brak... może miłości?

 

No a jak na przykład oglądam filmy i pojawiają się tam wątki miłosne, to mam takie proste uczucie "kurde, też tak chcę"...

Nieraz też przymierzam sukienki, jakoś tak zadbam o siebie, by naprawdę wyglądać wspaniale...

 

...a potem i tak powraca myśl, że "to nie dla ciebie". Tak jakbym była osobą, która po prostu NIE MOŻE kochać i być kochaną.

 

Jakby ta cała "miłość" była pojęciem obcym dla mego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Enroute, O dziwo bardzo dobrze zinterpretowałaś ten mój pokręcony tekst. jest dokładnie tak jak piszesz, z tym, że oczywiście w moim przypadku ,,przymierzanie sukienek'' to taka metafora - przymierzania się, stawiania w jakiejś roli. takiej syntezy wytworzonej w celu weryfikacji czy tego mi naprawdę brak??? człowiek jest stadny. jakkolwiek by mu dobrze w samotności było, zawsze tam gdzieś daleko, hen daleko jest słabość, potrzeba bezpieczeństwa. która jest wtedy właśnie jak ktoś drapie cie po plecach i jesteś za kogoś a ktoś za ciebie odpowiedzialny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zdecydowanie jestem typem samotnika, wiele razy zamiast spędzić czas wśród ludzi, nawet tych, których lubię, wybierałam bycie sama ze sobą i wcale mi to nie przeszkadzało. Do czasu. Może to jest tak, że dopóki ma się wybór, nie odczuwa się tak bardzo tej samotności. Ale nie ma chyba na świecie osoby, która nigdy nikogo nie potrzebuje, zgadzam się z tym co napisałeś w ostatnim poście Kontrast, każdego prędzej czy później ciągnie do stada...A jak przychodzi moment, że nie jest się samemu/samotnym z wyboru, to dopiero ten brak zaczyna doskwierać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam z kolei tak że może i czasem brakuje mi wyjść do znajomych do rodziny itp ale miejsce gdzie pracuję(manufaktura), i moja rodzinka która mnie wogóle nie rozumie i uważa że wszystko jest takie łatwe przy czym strasznie mnie irytuje tym wszystkim sprawia że mi się wszystkiego odechciewa. Na dodatek kiedy wracam do swoich mieszkań chronionych znowu słyszę harmider ktoś na kogoś stale się drze i częste uwagi w moją stronę które podnoszą mi dodatkowo ciśnienie do poziomu wybuchu. Właściwie nie mam spokoju i tylko jednego przyjaciela u którego mogę wypocząć i oderwać się od tego wszystkiego. Mimo to coraz częściej odczuwam braki i chcę np wyjść do kina (ale to akurat robię sam) Bilard,kręgle i ogółem w jakieś odmienne miejsce od tego co mam na co dzień ale niestety nie mam żadnych opcji. Miałem nawet się wybrać na ostatni zlot w sylwka ale byłem w wyjątkowo wrednym nastroju i chciałem być sam. Ostatecznie skonczylo się na moim niewykonczonym mieszkaniu i sporej ilości browarów(jeszcze był szampan ale poza tym że rozpieprzyłem żyrandol korkiem nic nie wniósł do klimatu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×