Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

nie wierze ze nie moze pomóc bo sam jestem przykładem i to sie nazywa konfrontacja z lękiem jakiby on nie był,najwazniejszy jest według mnie dobry terapeuta , a tak pozatym nerwice lękową znam od podszewki.! zmiana otoczenia jest bardzo pomocna. nie mówie ze jej pomoze ale chodzi o próbe zmiany tego stanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wierze ze nie moze pomóc bo sam jestem przykładem i to sie nazywa konfrontacja z lękiem jakiby on nie był,najwazniejszy jest według mnie dobry terapeuta , a tak pozatym nerwice lękową znam od podszewki.! zmiana otoczenia jest bardzo pomocna. nie mówie ze jej pomoze ale chodzi o próbe zmiany tego stanu.

vanderlei wierze Ci, ale żeby nawet cokolwiek spróbować to trzeba byc do tego w stanie, a jak jest się wrakiem to czlowiek juz na najmniejszą próbę nie ma siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem doskonałym przykładem stawiania czoła chorobie, bo tak naprawdę od 2 lat się męczę, a walczyłam dzielnie i odnosiłam sukcesy w życiu, dlatego że powiedziałam sobie, że choroba mnie nie zwycięży, że ja się nie poddam tak łatwo. Niestety ona się teraz zrobiła silniejsza ode mnie, co z tego, że ciaglę się podnoszę, jak coraz szybciej znów upadam.

Więc jedno to chcieć stawić czoła (ja chcę, ale mam problem z wiarą w wygraną), to trzeba zrobić samemu tak, ale bez pomocy innych się nie da. Nie wiem czemu ja tak zmieniam lekarzy, może to moja wina i ja im nie ufam dostatecznie. To samo z psycholog, chodzę do niej półtora roku, a ona nadal mi mówi, że ja się przed nią nie otwieram. Może ja po prostu nie potrafię i chciałabym już olać tą psychoterapię i zostać przy samych lekach. Słuchajcie ja już nie mam siły, jak sobie pomyślę, że pójdę do kolejnego psychiatry, który da mi nowe leki (dzięki czemu przeżyję kolejną terapię wstrząsową), to mi się niedobrze robi, czuję się jak królik doświadczalny.

Zmiana otoczenia, może, ale na razie praca to wszystko, co mam, lubię ją (zawsze lubiłam), mam tam przyjazne otoczenie i tak naprawdę tylko dla tej pracy jeszcze się trzymam, bo tam wciąż ludzie we mnie wierzą, reszta już sobie odpuściła chyba.

 

Fakt, mam totalną załamkę, bo przeżyłam traumę w ten weekend, ale nie jest chyba najgorzej, bo wciąż mam uczucia, wciąż mam nadzieję, wciąż mam marzenia................ Ciągle jest coś albo ktoś, dla kogo warto żyć.... Chyba....

 

vanderlei dzięki za dobre słowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

venus na pewno bedzie coraz lepiej ... wierze w to ...

 

korba dobrze zauważyłas ja też przez długi czas na tabletkach tak samo sie miotałem ,tysiac razy myslalem ze mam to za sobą i upadek. po zgłebieniu w psychologi ,nerwicy i lęku,i dzięki terapeucie doszedłem do pewnych wniosków , ze żeby było lepiej nie mozna sie poddawac ,nie wychodzi- trudno jestem znerwicowany ale wierze ze jestem coraz blizej wyzdrowienia,zle sie czułem -wychodziłem do ludzi,gdzies juz tu pisałem ze w najgorszych czasach miałem lęki o zawał,blisko 2 miesiace temu podczas gdy mialem robione przeswietlenie pluc ,lekarz mi powiedzial ze mam serce za bardzo na lewo i nie wie co jest przyczyną i mam do kardiologa isc.kiedys bym chyba zwariował na sama mysl ze na serio cos z sercem jest nie tak, a teraz ze spokojem poczekalem na echo i sie okazało ze poprostu tak mam i serce zdrowe.i najwazniejsze ze zacząlem odrozniac pewne rzeczy, nie biore lekow zadnych ,stawiam sobie codziennie inne wyzwania i nie boje sie wogole nawrotow lęku zadnego(to nie znaczy ze go nie ma całkowicie) i mimo ze do całkowitego wyleczenia mi jeszcze brakuje pokochałem siebie takim jakim jestem i toleruje w sobie to ze nie zawsze mi wychodzi.sie rozpisałem :D ,tak czy inaczej korba mam nadzieje ze poprawi ci się.trzymaj sie,pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj dzisiejszy dzien?Smutek,zlosc.angielska pogoda-kawa.patrze na moje miasto i czuje dume ze nadal tu jestem-sama.mieszkanie,praca,narzeczony-sama.szukam tej odwagi ktora mnie tu sprowadzila,ale ja juz nie jestem ta sama osoba,przygoda,poznanie swiata to bylam ja,teraz jak mysle o tym ogarnia mnie strach bo bylam kiedys odwazna.

Moj dzisiejszy dzien?Walka ze smutkiem i zloscia z angielska pogoda:)moze jeszcze nie jest za pozno na zdobywanie swiata?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Caly dzien bolala mnie glowa (ucisk). W koncu prawie zemdlalam (nerwy) i prawie dostalam ataku paniki (nasluchalam sie o tentniakach mozgu). Glowa przestala bolec, napiecie, ze cos sie stanie pozostalo. Pije meliske, siedze na gadu i jakos ciagne :) Tak w ogole to witam, bo ja tu nowa jestem.

A wszystko zaczelo sie zagranica...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Donkey, ani nawet nie umiem tego opisać. Stan na pograniczu histerii i szaleństwa.

 

 

Brzmi interesujaco!

 

zapewniam Cię, to było raczej przerażające niż interesujące :shock:

 

[Dodane po edycji:]

 

Korba a czym się zajmujesz :?:

 

jestem kierownikiem ds. projektów w firmie zajmującej się projektami infrastrukturalnymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam urojenia i taką panikę, że wystraszyłam przez swoją histerię dwie inne osoby, przez co mam teraz wyrzuty sumienia, bo te osoby też nie są zdrowe. Czułam jakby ktoś mną zawładnął, a ten ktoś miał mega paranoję i był przerażony do granic możliwości. Zaznaczam, że części tego, co się działo, nie pamiętam. Pamiętam tylko przerażenie. Chcę o tym uczuciu zapomnieć.

 

30 czerwca idę do nowego psychiatry, to ktoś, kogo polecił mi mój dobry znajomy lekarz. 3 tygodnie jeszcze, ale wytrzymam, będę brać te leki, co mam i starać się żyć spokojnie. Skupię się przede wszystkim na pracy.

 

Ja się po prostu nie mogę wystawiać na stresy, bo jak się denerwuję, to potem stres się przeraża w panikę, a panika w... szał jakiś. Nie chcę już więcej nerwów. Zasługuję na coś dobrego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie taka straszna ta historia !

 

ja jak wpadne w panike to zawsze obok jest mama i widze z jakim przerazeniem w oczach an mnie patrzy. Po ataku mowi zebym wiecej jej tak nie straszyla.

 

A ja mam wtedy mega wyrzuty sumienia :(. Ale kompletnie nie umiem and tym zapanowac :(

 

 

I tak strasznie wstyd mi. Dorosła baba a zachowuje sie jak 3-latka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam wszystkim.Mój dzisiejszy dzień to porażka tak samo jak wczoraj i przedwczoraj...Czuję się fatalnie,atak goni atak.Praktycznie to ja juz wcale nie pamiętam co to znaczy czuć się normalnie.Najgorsze w tym wszystkim jest to ,że zaczynam zawalać pracę i nie mam już sposobów na radzenie sobie z atakiem.Kiedyś tak jak już o tym pisałam,kiedy tylko poczułam że cos zaczyna się dziać latałam wynajdując sobie czynności-żeby działać,zająć łeb czymś innym niż myślenie i analizowanie.W czwartek przerywałam swoje czynności zawodowe bo poprostu nie byłam w stanie robić już niczego.Nasilenie moich dolegliwości jest ostatnio tak duże ,że ja nie jestem w stanie nad tym zapanować.W końcu poszłam na zaprzyjazniony oddział kardiologii i przelezalam tam pół dyżuru pod kroplowką.Nie obyło się bez złośliwych komentarzy i uwag ze strony moich koleżanek po fachu.Te z którymi się bardziej koleguję martwią się o mnie,widza że jestem inna,nakręcona i że mam telepawki.Nie chcę tego wszystkiego-wstyd mi łazić i prosić o ekg,żyly mam tak pokłute jak narkomanka,bo ciagle cos sprawdzam-elektrolity,morfologię,uklad krzepnięcia itd.Dostałam od kardiologa metokard,mam brać aspargin i dużo magnezu.I co?I znowu kicha dzisiaj ściągnęłam męża z pracy krzycząc mu do słuchawki że umieram,a nasze dwuletnie dziecko nie zadzwoni po pogotowie bo mało mówi :mrgreen: Tak dokladnie mu powiedziałam,teraz to myslę że ja to walnięta jestem naprawdę.Ale, ale dodam jeszcze że zapisałam się do psychiatry -piatek a do psychologa-poniedziałek.Wiem powiecie,że to nie pierwszy raz,ale teraz pójdę.Bo tym co się teraz ze mną dzieje to jestem wystraszona porządnie.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co ja byłam przekonana o rzeczach, które nie miały miejsca, więc nie wiem, czy to nie aż takie straszne.

 

Ja też mam takie sytuacje ale zawsze mowie sobie ze to TYLKO nerwica i nic mi nie bedzie.

Czasami pomaga a czasami tak mnie powali ze nie mam sily juz na nic :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KasiaMi11 dobrze wiem co czujesz. Ja też dzisiaj w nocy miałam mega atak. Już myślałam, zeby lecieć dzisiaj do lekarza, ale sobie myślę, i co? Pójdę po to, żeby znów usłyszeć, że to nerwica. Także poleżałam i przeszło.

 

Nie dawno wróciłam od pani doktor. Sama jak mnie zobaczyła to powiedziała, że niestety bez leków już się nie obejdzie. Także jutro zaczynam brać prochy. Zaburzenia dysocjacyjne i głęboka depresja :cry:

Sama mnie po prosiła, abym jej zaufała i zaczęła brać lekarstwa, także chyba trzeba będzie.

Byłam u niej z rodzicami bo o wielu rzeczach zapominam i po prosiłam aby weszli ze mną bo mogę czegoś nie dopowiedzieć. Powiedziałam o moich wszystkich objawach, potwierdziła, że to wszystko nerwica i już bardzo zaawansowany lęk.

Powiedziała też parę słów moim rodzicom. Bardzo się cieszę, że poszliśmy razem. Powiedziała też mamie i tacie, żeby się nie dziwili, że tak paskudnie reaguję, bo takie uczucie paniki to coś potwornego. Ona sama się nie dziwi, że my nerwicowcy przy takich atakach wzywamy karetki.

Boję się leków, ale teraz chyba mam okazję, aby komuś w końcu zaufać. To też element mojej terapii. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

A ja mam historię równiez z weekendu, a mianowicie opisze tutaj swoją głupotę :) jak zawsze w niedziele atak za atakiem, czyli standardzik ale wieczorem jak zawsze sięgnąłem po swoją czasową ulgę czyli lek lerivon, usypia mnie i śpię spokojnie i przez te pare godzin mam wolne :)

Ale gdy w niedziele sięgnąłem po opakowanie okazało się puste, SZOK! :)

Godzina północna a ja mam tylko receptę!! Boże mówię koniec i zaczeło się umieranie a więc w taryfę i na drugi koniec miasta do nocnej apteki, drżącą ręką podałem farmaceutce recepte, jest udało się, po drodze wszedłem do pijalki kupić sprite żeby popić swój złoty środek :)

Paniki takiej narobiłem i duszności, że moja dziewczyna która zna mnie na wylot była blada z nerw, Ale to chore :)

Pozdrawiam

Korba ja podobną sprawę miałem jak połknąłem pierwszy raz ssri, wim koszmar współczuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×