Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

jak do to i tak się nie wybiorę.

no nic zobaczymy

 

 

w ogóle to dziś też odstawiam niezły cyrk. najgorsze że jestem tego poniekąd świadoma ale nie umiem nad tym panować.

nic nie piłam. od wczoraj wieczorem napierniczałam smsami do tego faceta (świadka zajścia z przedwczoraj) gadka typu : on- nie potrafię dać Ci szczęścia, zrozumiałem to, jesteś cudowna ale nie potrafisz mnie pokochać. ja- potrafię cię pokochać (to raczej nieprawda), jak możesz mnie odtrącać? jeśli tak to spier dalaj. jeśli odejdziesz to pożałujesz... i masa różnych sprzeczności. dziś rano mój były przyjechał po Syna i zabrał go do siebie. ja ubrałam się i poszłam do 'tego' faceta. zrobiłam z siebie sierotkę, bzykaliśmy się pół dnia, oglądaliśmy filmy, leżeliśmy godzine w wannie. powiedział że mnie uwielbia i zawsze będzie przy mnie. wróciłam do domu przed 19 , niebawem miał zjawić się mój były z małym. usłyszałam że coś walnęło w piecu gazowym i kapie woda, oczywiście panika, czuje gaz, zaraz umrę :roll: telefon do byłego żeby szybko przyjechał, pootwierałam wszystkie okna, czuje że mi słabo,zaraz zemdleje, wkręciłam sobie na maksa.. przyjechali, zaczął coś tam grzebać przy tym piecu,okazało się że jakiś zawór czy coś do wymiany, gazem oczywiście nie waliło bo nie miał jak się ulatniać... no i nagle poczułam że nadal go kocham choć bardziej nienawidzę.. jak wychodził to cała się trzęsłam, miałam ochotę złapać go za rękę i nie puścić... jak odjechał napisałam mu smsa- dlaczego nie potrafię się zakochać? on- bo dalej mnie kochasz.. i gadka się ciągnie do teraz a ja siedzę i zdycham, targają mnie emocje na wszystkie strony. Zaraz ma przyjść 'ten' facet i wkur wiam się że jeszcze go nie ma ... :hide: niech mnie ktoś odstrzeli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam Was dziewczyny i porównuję siebie. Zauważyłam, że jak zaczęłam chodzić na terapię 4 lata temu i kiedy powiedziano mi żebym odstawiła alkohol to od tamtej pory piję super rzadko. Nie pożyczam tez kasy i odkładam. Ale za to z drugiej strony nie wchodzę w żadne związki z mężczyznami, nie umiem nawet nawiązać i utrzymać kumplowania się z jakimś chłopakiem. Do tego wydaje mi się, że traktuję ludzi trochę jakbym nie czuła, że też mają uczucia [chyba pewny brak empatii]. Np. podobno potrafie być okrótna w słowach choć na pewno już z tym lepiej.

Cały czas ostatnio kontroluje się czy na pewno pomyślałam o drugiej osobie podczas rozmowy z nią, czy ją dostrzegłam, czy nie pokazałam lekcewarzenia itd. Macie z tym problemy? Ja byłam wychowana w wielkiej samotności, może to stąd się wzięło?

 

Abstrakcyjna a jak poszedł egzamin z Introduction to psyhology? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szubidka, jestem niemiła dla ludzi, oschła i chamska, z tym że różnica polega na tym że ja się tym nie przejmuje a jeśli już to po fakcie gdy dana osoba się pogniewa itp choć i tak nie czuje wtedy żebym tego żałowała, to bardziej forma użalania się nad sobą i lekkiej histerii że zostałam sama..

czuje się wynaturzona..

 

również byłam wychowywana w wielkiej samotności, w rodzinie nie miałam oparcia tylko wrogów

 

analizując Wasze wypowiedzi dochodzę do wniosku że w terapii jest ostatnia nadzieja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli o mnie chodzi to też bywam niemiła, ale głównie do tych co podpadli wcześniej. Nie postrzegam tych ludzi juz tak dobrze jak na początku. Dopóki są mili dla mnie to jest dobrze. Raczej boję się kogoś urazić bo potem wiem, że odsuną się ode mnie, a wtedy to już prawie traktuję ich jak wroga.

Dziś narozrabiałam i nie jestem z siebie dumna. Facet nawet rozmawiac ze mną nie chciał, wyczułam, że aby mnie nie rozdrażnić i zranić to ucinał kilkakrotnie rozmowę, że zmęczony jest, że jutro.. jutro... próbuję opanować emocje i żal. Zły dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flora3 - wiem, że pewnie to już słyszałaś 100 x ale terapia to najlepszy prezent jaki mogłam sobie zrobić w życiu. Gdybym miała jeszcze raz stanąć na głowie i ciułać kasę na nią to bym to zrobiła. Polecam z całego serca, nie zniechęcaj się kilkoma nawet niedopasowanymi terapeutami.

 

Czyli masz podobnie, z tym że ja np. nie jestem otwarcie chamska, niemiła, tak mi się zdaje tylko taką trudność mi sprawia interesowanie się innymi, że to wychodzi nienaturalnie czyli nie jest przyjemne dla drugiej osoby, albo kiedy mam jakiś problem lub zamęt w głowie to nie mogę się skupić na tym co ktoś do mnie mówi. I czasem chyba traktuję ludzi jak roboty, które coś opowiadają ale ja nie czuję że to jest dla nich ważne i trochę automatycznie to zlewam a im się robi przykro. Takie skupienie na swoich emocjach i problemach, fuj ;)))

 

Ale wiesz co, w tym wątku np. pytałaś ludzi co się stało i o inne rzeczy więc wykazujesz zainteresowanie drugim człowiekiem. Może nie jest tak źle? :)

 

-- 21 gru 2014, 23:22 --

 

Conessa - jutro będzie lepszy dzień :) Dobrze, że próbujesz kontrolować emocje, ja się niedawno dowiedziałam, że wogóle można! ;) I też tak mam, że boję się że ich stracę. Mam też tak, że jak ktoś nawet w żartach jest lekko niemiły to ja rzeczywiście reaguję "większym byciem niemiłym" bo czuję się atakowana. Ale na końcu szybko dodaję "haha ;)" żeby zatrzeć ślad agresji hehe. Takie to metody się ma ;) narazie lepiej nie umiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak umiem :) tylko od pewnego czasu gdy znowu pojawił się mężczyzna w moim życiu ktokolwiek, cokolwiek by nie powiedział czuję się atakowana. Mam łzy w oczach od razu. Wstyd mi sie robi i albo sama wybucham bez sensu coś mówiąc albo nie daję rady i płacze przy ludziach.

 

Parę minut temu napisałam do faceta smsa, w którym wyraziłam swoją pokorę (niechętnie, ale wiem, że wybuchłam), że im bardziej wiem, że ranię tym bardziej siebie nienawidzę i jeśli on nie wytrzymuje ze mną to chce tylko by szczerze powiedział, by nie bał się mojej rekcji, tylko szczerze powiedział. Poczuję ulgę - naprawdę. Choć pewnie wyć będę długo. Nauczyłam się, że skoro nie umiem być z kimś to lepiej sama bo tak nie cierpię. Odpisał mi właśnie... że bardzo do mnie tęskni. Więc dzięki Szubidka, już jest chyba lepiej :) Nie wiem ile on jest w stanie znieść. Doceniam to, dlatego próbuję się kontrolować. Ale i tak chce mi się wyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna
Abstrakcyjna a jak poszedł egzamin z Introduction to psyhology? :)

Tak sobie, ale jeszcze nie mam wyników. Umierałam z bólu pisząc ten egzamin, więc będzie super jak zdam. Dzięki, że pytasz. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech.... Wtrącę się trochę w temat... Czytam Was i Wam zazdroszczę. Cholernie zazdroszczę. [a zazdrość to zło]. Wiem, że zawirowania emocjonalne są cholernie bolesne i rozwalają od środka ble ble ble, ale zazdroszczę Wam tych facetów, że przynajmniej macie się do kogo przytulić, z kimś pogadać, poczuć się ważną, zaopiekowaną, kochaną i tak bym mogła wymieniać litanię do... nieważne.

 

Ja już rzygam sobą. Rzygam swoją samotnością, swoimi długami, które będę spłacać przez najbliższe 10 lat. Rzygam swoim życiem i tym, że za nic nie potrafię nawiązać bliskiej relacji z nikim! Ba! Już nawet nie z facetem, ale nawet jakiejś przyjacielskiej bo mnie zaraz nosi, zaraz dostaje jakiegoś chorego poplątania we łbie, obsesji odrzucenia - wiecznej i nieznikającej. I wyję w duszy do księżyca jak jakiś chory pies. Moje wszystkie relacje są pozorne bo nie jestem zdolna do bliskości bo się zaraz płoszę jak jakieś zwierzę zastraszone w lesie. Do dupy. I jeszcze tak siebie strasznie nienawidzę, że w autodestrukcji chyba jestem "mistrzem"...... Ja chyba zdechnę w samotności. Chociaż tak będzie bezpieczniej dla otoczenia... Ewentualnie może z flaszką wódki jak się przekonam na powrót do alkoholu.

 

Ech... już się nie żale. Musiałam się po prostu wykrzyczeć bo przyznaję... bez bicia - nie mam gdzie... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yvonne, trzymaj się, forum też po to jest by się wyżalić. Co do tych facetów to też jestem w związku a mimo tego nie mam się do kogo przytulić, bo co chwilę są takie sytuacje, że się nie odzywamy. Tak szczerze to jeszcze gorzej na mnie wpływa to bycie w związku niż jego brak. Przez te kłótnie przynajmniej ze mną więcej złego niż dobrego się dzieje. Pytanie po co jestem z taką osobą? Bo cholernie boję się odrzucenia z jego strony, mimo sprawdzania na jak daleko mogę sobie pozwolić. Ostatnio w końcu to zauważyłam, że wkładam mu prawie do ust słowa, żeby mnie zostawił, że po co my jesteśmy razem, w środku mając nadzieję i krzycząc: nie zostawiaj mnie, zaprzecz. To jest kompletnie bezsensu, w ogóle siebie nie rozumiem.

 

Yvonne byłaś kiedyś w związku?

 

W ogóle dziewczyny czytam Was i choć są to przykre sytuacje to jakoś mnie to pociesza, że nie jestem w tym sama. Łatwiej mi to będzie zrozumieć. Fajnie, że się tym dzielicie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yvonne, łacze sie w bolu, tez nie mam faceta czy tam dziewczyny,bo u mnie to roznie. I ostatnio strasznie mnie to frustruje, ale chyba jeszcze nie wyleczylam sie z poprzedniego zwiazku. Nie wiem sama.

Przyjechalam wczoraj do rodzicow i o dziwo jest dobrze, jeszcze nikt sie nie klocil... wczoraj tylko sie poryczalam przy mamie,tak po prostu i pierwszy raz od nie wiem kiedy mnie przytulila, a nie dobijała jak zawsze. Nie wiem dlaczego,ale przy mamie zawsze becze jak idiotka, moge mowic o naprawde pierdolach i lzy mi ciekna. Chcialabym na terapii raz z siebie to wszystko wyrzucic i zwyczajnie sie rozplakac,ale nie umiem. Linczuje sie za to,ze od ponad 2 lat jestem w terapii i nie plakalam. A terapeutke mam cudowna i juz wiem,ze moge plakac, ale to nie takie proste. Caly czas blokada. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flora3, a jak jesteś interesowna to jesteś miła?

 

nie wymagam nic od ludzi.

 

może źle się wyraziłam bo zabrzmiało to jakbym była wcielonym złem. mam chamskie odzywki i często nad nimi nie panuje ale nie oznacza to że nie potrafię przeprowadzić z nikim normalnej rozmowy ;]

 

-- 22 gru 2014, 20:41 --

 

Yvonne, łacze sie w bolu, tez nie mam faceta czy tam dziewczyny,bo u mnie to roznie. I ostatnio strasznie mnie to frustruje, ale chyba jeszcze nie wyleczylam sie z poprzedniego zwiazku. Nie wiem sama.

Przyjechalam wczoraj do rodzicow i o dziwo jest dobrze, jeszcze nikt sie nie klocil... wczoraj tylko sie poryczalam przy mamie,tak po prostu i pierwszy raz od nie wiem kiedy mnie przytulila, a nie dobijała jak zawsze. Nie wiem dlaczego,ale przy mamie zawsze becze jak idiotka, moge mowic o naprawde pierdolach i lzy mi ciekna. Chcialabym na terapii raz z siebie to wszystko wyrzucic i zwyczajnie sie rozplakac,ale nie umiem. Linczuje sie za to,ze od ponad 2 lat jestem w terapii i nie plakalam. A terapeutke mam cudowna i juz wiem,ze moge plakac, ale to nie takie proste. Caly czas blokada. :/

 

dlaczego obecność mamy wywołuje u Ciebie takie emocje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×