Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Flora3, nie mam pojecia dlaczego tak przy niej placze, kazda rozmowa z mama to mega silne emocje. Czasami, tak jak wczoraj, naprawde nie bylo powodu do placzy,a rozwylam sie jak dzieciak.

Bardziej martwi mnie to,ze na terapii nie placze. Moze taka moja natura i nie ma co tego analizowac, chociaz moze to wynika z tego,ze placz kojarzy mi sie ze slaboscia, zawsze musze pokazac T.,ze dam rade,pali sie,wali,ale nie zaplacze, boje sie cbyba,ze juz w 100% sie odslonie i.. bedzie miala haka na mnie?:/ nie wiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yvonne, domyślam się jak możesz się czuć i bardzo CI współczuję. Jesteś sama na święta czy masz jakąś rodzinę?

 

Dzięki... :( Na święta jadę do mamy i siostry i mam tylko cichą nadzieję, że moja mama nie zepsuje tych świąt i powstrzyma się od alkoholu. :/

 

Yvonne, trzymaj się, forum też po to jest by się wyżalić. Co do tych facetów to też jestem w związku a mimo tego nie mam się do kogo przytulić, bo co chwilę są takie sytuacje, że się nie odzywamy. Tak szczerze to jeszcze gorzej na mnie wpływa to bycie w związku niż jego brak. Przez te kłótnie przynajmniej ze mną więcej złego niż dobrego się dzieje. Pytanie po co jestem z taką osobą? Bo cholernie boję się odrzucenia z jego strony, mimo sprawdzania na jak daleko mogę sobie pozwolić. Ostatnio w końcu to zauważyłam, że wkładam mu prawie do ust słowa, żeby mnie zostawił, że po co my jesteśmy razem, w środku mając nadzieję i krzycząc: nie zostawiaj mnie, zaprzecz. To jest kompletnie bezsensu, w ogóle siebie nie rozumiem.

 

Yvonne byłaś kiedyś w związku?

 

W ogóle dziewczyny czytam Was i choć są to przykre sytuacje to jakoś mnie to pociesza, że nie jestem w tym sama. Łatwiej mi to będzie zrozumieć. Fajnie, że się tym dzielicie.

 

Dzięki... Byłam ponad 8 lat i to było wieczne bujanie się po skrajnościach - blisko-daleko + kłótnie, manipulacja, przemoc emocjonalna. Ja cholernie przez cały czas bałam się odrzucenia do tego stopnia, że zawsze, obojętne, czy wina była moja, czy nie, łaziłam do swojego faceta, przepraszałam, płaszczyłam się jak potłuczona. Ech myślałam, że to moje blisko-daleko i chory lęk przed odrzuceniem będzie mi tylko towarzyszył w relacjach męsko-damskich, ale byłam w cholernym błędzie. Ech... Jak skończyła się moje relacja z facetem i zaczęłam żyć w samotności to też w sumie czułam się w którymś momencie cudownie - byłam spokojna i miałam poczucie zrównoważenia i panowania nad sobą. Ale ten cholerny schemat jest wszędzie i już to wiem... :/

 

Yvonne, łacze sie w bolu, tez nie mam faceta czy tam dziewczyny,bo u mnie to roznie. I ostatnio strasznie mnie to frustruje, ale chyba jeszcze nie wyleczylam sie z poprzedniego zwiazku. Nie wiem sama.

Przyjechalam wczoraj do rodzicow i o dziwo jest dobrze, jeszcze nikt sie nie klocil... wczoraj tylko sie poryczalam przy mamie,tak po prostu i pierwszy raz od nie wiem kiedy mnie przytulila, a nie dobijała jak zawsze. Nie wiem dlaczego,ale przy mamie zawsze becze jak idiotka, moge mowic o naprawde pierdolach i lzy mi ciekna. Chcialabym na terapii raz z siebie to wszystko wyrzucic i zwyczajnie sie rozplakac,ale nie umiem. Linczuje sie za to,ze od ponad 2 lat jestem w terapii i nie plakalam. A terapeutke mam cudowna i juz wiem,ze moge plakac, ale to nie takie proste. Caly czas blokada. :/

 

Dzięki... Ech... z kobietą też próbowałam, ale trzymam się tego, że jednak wolałabym mieć obok faceta. Ech... I tą stabilność. Po prostu stabilne i spokojne życie... :cry:

 

A z mamą też tak mam i nie wiem czemu. Cały czas mnie to frustruje. Na terapii praktycznie w ogóle nie byłam w stanie uronić łzy choćby nie wiem co się działo, a moja mama potrafi mnie rozwalić pierdołą albo raczej sama się potrafię przy niej rozwalić... Nie wiem... u mnie to jakiś dziwny rodzaj tęsknoty... Może za przytuleniem? Sama nie wiem... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki... Na święta jadę do mamy i siostry i mam tylko cichą nadzieję, że moja mama nie zepsuje tych świąt i powstrzyma się od alkoholu. :/

 

W tym akurat tez jakoś Cię rozumiem. Niby nie mam żadnych traum co do alkoholu w moim domu, ale pisałam ostatnio, że trochę denerwuje mnie to , że moja mama popija sobie ale rzadko się upija. Mimo to czuję się okropnie, boję się i denerwuję od razu. Tyle, że ja mam wybuchową mamę, wystarczy, że coś powiem nie tak i jest nerw, a ja odbieram to prawie jak danie mi w twarz. Mam łzy w oczach, wychodzę ukradkiem żeby nie widziała, że coś mnie ruszyło. Dziś po raz pierwszy od długiego czasu tak na mnie podziałał jej delikatny nerw, że ona wyszła do kuchni a ja do pokoju by wbić sobie bardzo mocno paznokcie w ramię... 4-5 lat temu okaleczałam się, od tamtej pory nic. No ale...

Bardzo chciałabym czasem z mamą przytulić, ale nie potrafię, cholera, nie wiem czemu. Drętwieję gdy ona próbuje to zrobić, widzę, że też ma opory - sama podkreśla, że jest mało czułą mamą, może dlatego tak to widzę.

 

W ogóle dziewczyny czytam Was i choć są to przykre sytuacje to jakoś mnie to pociesza, że nie jestem w tym sama. Łatwiej mi to będzie zrozumieć. Fajnie, że się tym dzielicie.

Mnie też, wtedy wiem, że tak już mamy, że to nie jest moje "widzi mi się" tylko cierpimy podobnie. Tłumaczę sobie to wtedy by następnym razem rozumieć swoje uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Ja za to w ogóle nie jestem zżyta z mamą. Odkąd się od niej wyprowadziłam to jakoś z nią rozmawiam czasem przez telefon. Widuję z 2-3 razy w roku, ale w ogóle mi tego nie brakuje. Nie tęsknię, nie czuję więzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie byłoby podobnie, gdyby nie to , że szkoda mi jej bo jest samotna. I wiecznie prześladuje mnie to uczucie, że jak się nie odezwę, to jej, jemu smutno będzie, że jak nie zrobię tego czy owego to sprawię przykrość itp. Jak np brzydko się do niej odzywam a potem o tym pomyślę to czuję się jak potwór, że przecież to moja mama... potworne wyrzuty sumienia mam o cokolwiek bym nie zrobiła lub zrobiła. Męczące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Conessa, Moja siostra chyba ma podobnie jak Ty. A moja relacja z nią od wyprowadzki jest trochę lepsza, bo nawet nie mamy kiedy i o co się pokłócić. Bo jak z nią mieszkałam to była masakra nieraz. ;)

Edytowane przez abstrakcyjna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Flora3, Ja już żalu aż tak dużo nie mam. Ale nie wyobrażam sobie z nią znowu mieszkać. I jak już pisałam nie czuję za bardzo nic. Ona mnie nie zna tak naprawdę, nic prawie o mnie nie wie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mnie nie ma w domu to też są normalne rozmowy :) ale jak przebywamy ze sobą dłużej jak 4 dni to gorzej. Też wydaje mi się, że to co do niej czuję to żal o coś stąd nie mogę ni jak się dogadać.

Moja też oprócz moich niektórych większych burzliwych związków i pobytach w szpitalach to mało wie. A to , że raz chciałam jej powiedziec o BPD aby zrozumiała niektóre moje zachowania, by wspólnie jakoś siebie wspierać to zareagowała obojętnie i powiedziała, że takie cechy jak opisują to każdy może sobie dopasować........ no comment.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Conessa, O takich sprawach to nawet nie wspominam. Ale mi chodziło o takie sprawy jak z kim mieszkam, z czego mam egzaminy czy co lubię jeść. Ja z nią nawet nie przebywam parę dni. Nie dałabym rady i bym się wynudziła. Jak przyjeżdżam do rodzinnego miasta to tylko do siostry, a ona czasem wpadnie na godzinę czy dwie i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie masz za ciekawie? W mamie powinno mieć sie oparcie, to smutne ze tak sie czujemy. Ale nie oczekuje tego od swojej. Jestem trudna, sama ze sobą rady nie daje. I jestem dorosla, odpowiadam za siebie.

mam teraz dola z powodu faceta. Caly dzien zapracowany przywital sie tylko rano smsem, o 22 spytalam czy wszystko ok. Odpowiedzial ze tak, robi zakupy i tyle.. To ja oczywiście ze ma mnie dupie, na co on ze robi zakupy, o co mi chodzi. O nic. Cisza. Siedz sama, pale fajki choć juz nie palilam. Chcialabym aby spytal co sie dzieje, ale on wie... I pewnie nie chce wdawać się w dyskusję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Conessa, czasami lepiej nie wdawać się w dyskusję. Z reguły wiem, że do tego się dąży, bo się nakręcamy i wyolbrzymiamy sytuacje, ale czasem dobrze, że partner odpuszcza. Później jest zazwyczaj gorzej, bo pada więcej niepotrzebnych słów. Ile czasu jesteś z tym facetem i ile on wie na temat Twoich zaburzeń?

A wracając do matki to szczerze jest słabo, ale lepsze to niż wieczne kłótnie. Jestem DDD po matce, a DDA po ojcu... Choć chyba i tak się zmieniła po mojej wyprowadzce. Mam oparcie w starszej siostrze, ale wiadomo, że to nie to samo, gdy ona ma swoje dzieci. Generalnie to dość mocno to na mnie wpłynęło. Czasami czuję się bardzo samotna. Zwłaszcza, że bliskie relacje (a było ich niewiele) kończyły się bardzo źle dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abstrakcyjna a jak poszedł egzamin z Introduction to psyhology? :)

Tak sobie, ale jeszcze nie mam wyników. Umierałam z bólu pisząc ten egzamin, więc będzie super jak zdam. Dzięki, że pytasz. :D

 

A co się działo, że czułaś ból? To ze stresu?

 

Ja też jestem DDA po ojcu i matce, ojciec pije już jawnie i się nie krempuje, moja mama nadal ukrywa. Trochę boję się tych świąt bo niedawno rzuciła prace, jest w dołku i z tego co wiem to pije. Nie chcę iść na tą wigilię ale pójdę. Najwyżej pójdę potem pobiegać, wytrząsnę z siebie te emocje.

 

Wiecie, jak sobie przypominam jaka ja byłam nienormalna przez to Bpd to aż mi się śmiać chce. Np. historia jak obgadywałam jednego profesora do drugiego profesora na głos przy pełnej sali :))) Jak on musiał się czuć i za jaką kretynkę mnie mieć to głowa mała :D:brawo:

Teraz z tym lepiej ale tak się staram kontrolować i sprawdzać czy nic źle nie robie + bardzo stresujące momenty, że dostałam psychoz przez chwilę jakiś czas temu :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mnie nie ma w domu to też są normalne rozmowy :) ale jak przebywamy ze sobą dłużej jak 4 dni to gorzej. Też wydaje mi się, że to co do niej czuję to żal o coś stąd nie mogę ni jak się dogadać.

Moja też oprócz moich niektórych większych burzliwych związków i pobytach w szpitalach to mało wie. A to , że raz chciałam jej powiedziec o BPD aby zrozumiała niektóre moje zachowania, by wspólnie jakoś siebie wspierać to zareagowała obojętnie i powiedziała, że takie cechy jak opisują to każdy może sobie dopasować........ no comment.

Z moja mama tez mi sie lepiej zyje na odleglosc.

Od sierpnia do pazdziernika ostro sie klocilysmy, czas wesel wsrod znajomych, temat byl jeden: jestes beznadziejna, egosistyczna, nikt cie nie chce! I tak w kolko, ja placze,a ona dalej. To tak w skrocie...

Ja mojej mamie powiedzialam o bpd: oj tam, kazdy ma zmienny nastroh, ale zeby od razu choroba? Za dobrze masz i cudujesz. Klasyka. Teraz juz nawet o tym nie wspominam.

 

-- 24 gru 2014, 12:43 --

 

Weszłam przed chwilka na stan konta w telefonie i bilingi.. masakra! Myślałam, że w nocy z czw. na piątek nie pisałam aż tak późno do terapeutki, a raczej to było już rano i aż 7 smsów ! Przez 40 mi. do niej nak**wiałam :pirate: boję się, że mnie wywali z terapii, serio. O ile tolerowała takie wybryki na początku terapii, to teraz może już powiedzieć dość... Jak można być taką idiotką ?!!!!!

Teraz mi nie pzoostaje nic więcej jak tylko czkeać i za 2 tyg. się wyjaśni.

W tamtym roku przed świetami była niemalże identyczna sytuacja. Brawo :/

 

Jak u Was przygotowania do Świąt ? I nastroje ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może Cię nie wyrzuci :) Ja miałam Pana T i miałam do niego dystans, chyba dlatego, że był mężczyzną. Lubię go :)

Mój nastrój średni... jestem po spięciu z facetem ale przeżyję.

 

Chciałam Wam Kochane i Kochani życzyć przede wszystkim jak najwięcej spokoju, spokoju, jeszcze raz spokoju. Zdrowie i stan psychiczny najważniejszy oraz dużo miłości i zrozumienia :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Conessa, Pogadałaś z tym chłopakiem dzisiaj?

 

-- 24 gru 2014, 15:09 --

 

Abstrakcyjna a jak poszedł egzamin z Introduction to psyhology? :)

Tak sobie, ale jeszcze nie mam wyników. Umierałam z bólu pisząc ten egzamin, więc będzie super jak zdam. Dzięki, że pytasz. :D

 

A co się działo, że czułaś ból? To ze stresu?

Nie, to nie stres. Po prostu w noc poprzedzającą egzamin zamówiłam jedzenie z knajpki i zatrułam się. Byłam ledwo żywa. Bolał mnie bardzo brzuch. Od razu po egzaminie ledwo się doczłapałam do przychodni. :roll: Ale udało się i zdałam na 4. :yeah:

 

-- 24 gru 2014, 15:11 --

 

Jak u Was przygotowania do Świąt ? I nastroje ?

Ja czuję się dobrze. Tylko 5 osób na Wigilii (w tym dwójka dzieci), więc bardziej na luzie. Już prawie wszystko gotowe. Wieczorem umówiłam się wstępnie ze znajomymi na piwo, więc na razie wszystko ok. Tylko jakieś schizowe sny miałam, że mnie do psychiatryka wsadzili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa, dziekuje i wzajemnie :* tak, duzo spokoju, malo napiecia :)

abstrakcyjna, to dobrze:) u mnie tylki rodzice i babcia na wigilii, wiec tez luz. Natomiast obwiam sie jutrzejszego dnia. Jedziemy do rodziny,bedzie duzo osob. Byloby ok, gdybym nie odwalila w tamtym roku u nich akcji po pijaku i nagle ciotka z chrzestna zobaczyly mnie w innym wcieleniu. Nocowalam u cioci po imprezie,masakra! Po alkoholu wszystko ze mnie wyszlo,opowiedalam im o wszystkim... taka siara :/

Dzisiaj chyba jakas pelnia byla czy cos, moze stad takie sny. Mi sie dzisiaj snilo,ze nie moglam matury zdac:-\ a przeciez jestem juz 7lat po maturze. Mam b.czesto sny z terapeutka. Czasami kilka w przeciagu jednego tygodnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abstrakcyjna, pogadałam.. kolorowo nie jest ale w sumie musieliśmy złagodnieć bo nie chcę się totalnie zapaść gdy wrócę na noc do siebie samotnie. I on i ja ustąpiliśmy, trochę jestem z siebie dumna.

 

izzie, z Ciebie to naprawdę szalona laska ;) kiedyś byłam w rodzinie czarną owcą i zawsze coś odwalałam, Teraz raczej wycofana i jedyne co moge zrobić napić się by mieć humor i wrócić do siebie spać :)

Spokojnego wieczoru, uciekam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×