Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

W święta zwykle tak mam. Chcialabym mieć przy sobie partnera a nie oddzielnie ale coraz częściej wydaje mi się że ja wolę być sama, bo tak latwiej. Chyba tez robie wiele by on mnie zostawil. Moze dzis będzie lepszy dzień..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szubidka,

Mam.Były pojechał do rodziny i ja zostałam sama z nią.Mam wyrzuty sumienia bo nie mam na nic sił a ona przez to się nudzi.Jestem okropną matka i to mnie jeszcze bardziej dołuję.Nie wiem czy leki na mnie tak działają czy co sie dzieję ale w tym roku jest jakaś masakra...żyć mi się nie chcę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że się źle czujesz ale może postaraj się skupić na niej i coś fajnego razem zrobić? To zajmie Ci glowę, zmniejszysz wyrzury sumienia. Może w relacji z nią znajdziesz coś pocieszającego? Mówię tak bo moja mama też się źle czuje ale jak jestesmy z nia i gadamy to wraca do żywych. Tak mi się zdaje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki... Na święta jadę do mamy i siostry i mam tylko cichą nadzieję, że moja mama nie zepsuje tych świąt i powstrzyma się od alkoholu. :/

ocia

W tym akurat tez jakoś Cię rozumiem. Niby nie mam żadnych traum co do alkoholu w moim domu, ale pisałam ostatnio, że trochę denerwuje mnie to , że moja mama popija sobie ale rzadko się upija. Mimo to czuję się okropnie, boję się i denerwuję od razu.

 

Ech... Uff.. Przeżyłam. Mama okazała się łaskawa i Święta przeleciały miło. Chociaż bez nerwówki momentami się nie obyło.

Jak się tak zastanowię to moja relacja z moją mamą jest zbyt emocjonalna. :hide: Chyba chciałabym, aby jej teksty miały mniejszy wpływ na mnie, nie wywoływały takich wyrzutów sumienia... Niby jestem taka mądra, a jakoś wciąż czuje się odpowiedzialna, wciąż traktuje ją jako tą słabszą, bardziej potrzebującą... hmm...

 

Conessa nie znam Twojej sytuacji i sposobu picia Twojej mamy, ale u mnie się tak delikatnie zaczęło. Najpierw kilka piw, potem więcej, potem sączenie przez cały dzień i to bez oznak upicia się. A potem stopniowo i niezauważalnie granica zaczęła się coraz bardziej przesuwać, a ja czułam się coraz bardziej zdezorientowana... :/

 

Kurde... Niby miło, niby fajnie, ale jakoś tak mi smutno, źle i samotnie. :( Może znowu jestem zazdrosna o siostrę? Ech... Niby chciałabym się zamknąć u siebie w domu i odciąć od świata, a z drugiej wiem, że jak to zrobię to sobie zaszkodzę. Z ludźmi źle, bez - jeszcze bardziej destrukcyjnie.

 

Jeszcze jeden dzien...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Kurde... Niby miło, niby fajnie, ale jakoś tak mi smutno, źle i samotnie. :(

 

 

Mam to samo Yvonne, niby wszystko ok, starałam się, było kilka momentów, że zalewała mnie krew ale udało się powstrzymać. Niby ok, ale teraz smutek i taka pustka :/

 

Nie wiem czy kogoś masz, ale tak bardzo brakowało mi tego, żeby wyjść stamtąd nie do pustego mieszkania ale do kogoś bliskiego. Moja siostra ma chłopaka i wydaje mi się lepiej znosi różne przykre sytuacje, bo wie że teraz nie zareaguje ale potem pójdzie i z kimś się pośmieje, więc może olać i nie wdawać się w dyskusje. Jakby łapie się dystans, a jeśli ludzie przy obiedzie są jedynymi, których się będzie dziś widzieć to trudniej "trzymać fason" ;)

 

Damn, damn, damn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie może ile ważne jest skierowanie od lekarza psychiatry do poradni psychologicznej na diagnostykę osobowości?

Robiłam porządki i znalazłam takie skierowanie ze stycznia tego roku, w sumie diagnozy mam już postawione, ale nie miałam robionych nigdy testów (np. mmpi). Zastanawiam się czy takie skierowanie będzie jeszcze ważne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia ile jest wazne.

 

czytam to wszystko i wiele mnie z wami laczy. Te podobne smutki, relacje z rodziną, Yvonne, mam nadzieję że z moją mamą źle nie będzie. Ona ma caly dom na glowie i odpowiedzialną pracę, nie moze tego stracic bo wtedy nie wiem co by bylo. Ja wczoraj próbowałam upić się ale nie znoszę kaca następnego dnia i zauwazylam ze coraz gorzej go znoszę w zwiazku z czym staram się kontrolować.

Od wczoraj za to w ogóle nie mam ochoty na swojego mężczyznę, nic mnie nie obchodzi co robi, gdy pisal ze teskni, ze chcialby sie przytulic to mnie odpycha.. Nie chcialabym go zranić tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde... Niby miło, niby fajnie, ale jakoś tak mi smutno, źle i samotnie. :(

Mam to samo Yvonne, niby wszystko ok, starałam się, było kilka momentów, że zalewała mnie krew ale udało się powstrzymać. Niby ok, ale teraz smutek i taka pustka :/

 

Nie wiem czy kogoś masz, ale tak bardzo brakowało mi tego, żeby wyjść stamtąd nie do pustego mieszkania ale do kogoś bliskiego. Moja siostra ma chłopaka i wydaje mi się lepiej znosi różne przykre sytuacje, bo wie że teraz nie zareaguje ale potem pójdzie i z kimś się pośmieje, więc może olać i nie wdawać się w dyskusje. Jakby łapie się dystans, a jeśli ludzie przy obiedzie są jedynymi, których się będzie dziś widzieć to trudniej "trzymać fason" ;)

 

Damn, damn, damn.

 

Chyba się pod tym podpisuje obiema rękami. Moja siostra też ma chłopaka i mam wrażenie, że to jej dodaje sił. Zupełnie inaczej sobie radzi. W ogóle inna sprawa, że w tym roku bardziej mam wrażenie że jest bardziej złośliwa, arogancka, wredna. Głównie to ona doprowadza mnie do szału, ledwo nad sobą panuje, nienawidząc się coraz bardziej. A i dobija mnie jeszcze to, że według mojej mamy to wiecznie i ciągle ja powinnam byc ta mądra, zrównoważona i "odpuszczać"... grrr :blabla: Bo ona to wieczna księżniczka :uklon:

 

Nie mam pojęcia ile jest wazne.

czytam to wszystko i wiele mnie z wami laczy. Te podobne smutki, relacje z rodziną, Yvonne, mam nadzieję że z moją mamą źle nie będzie. Ona ma caly dom na glowie i odpowiedzialną pracę, nie moze tego stracic bo wtedy nie wiem co by bylo. Ja wczoraj próbowałam upić się ale nie znoszę kaca następnego dnia i zauwazylam ze coraz gorzej go znoszę w zwiazku z czym staram się kontrolować.

Od wczoraj za to w ogóle nie mam ochoty na swojego mężczyznę, nic mnie nie obchodzi co robi, gdy pisal ze teskni, ze chcialby sie przytulic to mnie odpycha.. Nie chcialabym go zranić tym.

 

Moja też ma dom na głowie, odpowiedzialną pracę. I w ogóle. To nie "wzór menela". Trzymam kciuki za Twoją mamę - mam nadzieję, że nie będzie za bardzo sobie alkoholem regulować nastroju. :D

 

Skąd Ci nagle ten brak ochoty na swojego faceta przyszedł? :roll: Coś się podziało szczególnego? Czy to raczej atmosfera i święta?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yvonne, pojcia nie mam skąd. Nie macie tak ze bliskie Wam osoby okropnie Was drażnią? Im bardziej on czasem namolny tym bardziej mi sie go nie chce, ale oczywiście jak obrazi sie za moją ozieblosc to mi przykro jednak ciągle tak nie potragie, czasem kazdy potrzebuje oddychać i robić swoje. On od 3 dni non stop tęskni a ja nie specjalnie w sumie. Na myśl o tym ze będzie chcial mnie calowac denerwuje mnie to. Chce by byl ale normalnie, niech nie wymaga ode mnie mega wielkich czulowcu..a jak on tak sie zachowuje a ja nie mam checi to potem chyba ma pretensje i to wywołuje u mnie takie myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ona to wieczna księżniczka :uklon:

 

To ja mam wrażenie, że ja jestem trochę tą księżniczką, już się przyzwyczaili, że mam humory, bo moja siostra jest bardziej zrównoważona a ja zawsze robię jakieś problemy. Strasznie mnie to zaczęło denerwować, że mam 30 lat a rzeczywiście reaguję jak dziecko, patrzę, a ja siedzę obrażna z założonymi rękoma itd. Może tak jakby przy rodzinie staram się wrócić do roli dziecka. Przy ludziach z zewnątrz tak nie mam, tak mi się wydaje.

 

W ogóle teraz jakiś dół. Wydaje mi się, że odkąd dowiedziałam się, że mam bordera [ok 2 miesięcy temu], to tak jakby ktoś wyjął mi sporą cegłę z głebokich podwalin mojej osobowości właśnie, jakby zabrał mi na zawsze spokój. Bo jaka teraz czeka mnie perspektywa? Od terapeutki wiem, że "zawsze już będę trudna". Wczoraj wypytałam koleżankę i mówi, że po mnie nigdy nie wiadomo czy tego dnia będę melancholijna, czy wesoła, ale zawsze niepewna. Mam duże problemy z utrzymaniem pracy [teraz jej nie mam], nie mówiąc już o zakochaniu i partnerze.

 

Ma ktoś jakieś przemyślenia do jakiego etapu można to ogarnąć i jak żyć w miere normalnie?

 

Ktoś powiedział, że mam artystyczną duszę. I zdaleka to fajnie popatrzeć, ale z bliska chyba nie da się ze mną wytrzymać :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to ogarnqc? Ja Np mialam dluga terapie która mi w tym pomogla oraz myślę że nie mozna usprawiedliwiać sie bpd. Owszem poczytalam o tym po to by zrozumieć swoje zachowania ale dużo poukladalam i choć wiem co potrafie odwalić to staram sie to hamować i chlopak tez mi w tym pomaga.

wiec nie uważam ze wmawianie sobie choroby to dobry sposób, latwiej ją pojąć ale trzeba pracować nad sobą.

 

A co za moją wypowiedz zacytowalas, "bo ona to wieczna księżniczka"? Chyba nic takiego nie pisalam, forum cos szwankuje? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O cholercia, przepraszam, cytowałam Yvonne a ona cytowała w tym poście Ciebie i coś musiałam źle kliknąć.

 

Tak, zgadzam się, że nie można się usprawiedliwiać. Coś mi się wydaje, że w złym momencie dowiedziałam sie o Bpd. Miałam załamanie z psychozą przez bardzo silny stres i trudne wydarzenia i w trakcie tego dowiedziałam sie o Bpd, więc wpadłąm w pułapkę myślenia, że ten koszmar jest przez tą osobowość a nie przez chwilowe załamanie/trudności. Ostatnio osoba z grupy powiedziała, że nawet zdrowy człowiek by się mógł załamać po takich przejściach. Więc może bezsensu to łączę. Border jedno a chwilowe załamanie drugie.

 

A co czytałaś o borderze? Bo artykuły w necie są raczęj nieoptymistyczne, np chyba nigdzie nie spotkałam opinii że da się to "wyleczyć", lub jakiś świadectw ludzi, którzy z tego wyszli lub ogarnęli się świetnie. Głównie artykuły typu: border jest niezwykle trudny dla terapeuty, życie z borderem to koszmar itd itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szubidka,

A jak zostałaś zdiagnozowana? Bo mnie na początku psychiatra tak na gębę zdiagnozował,ale jak robiłam jakiś test osobowości to nic mi nie wyszło.I tak sobie myślę czy mam czy nie mam?..A może i mam i od zawsze miałam tylko że nie jestem już taka młoda to te wszystkie objawy ustępują.Chociaż nigdy się nie cięłam.Ale za to przesadzam z alkoholem a to też się zalicza do objawów autoagresywnych.

 

-- 27 gru 2014, 15:41 --

 

O cholercia, przepraszam, cytowałam Yvonne a ona cytowała w tym poście Ciebie i coś musiałam źle kliknąć.

 

Tak, zgadzam się, że nie można się usprawiedliwiać. Coś mi się wydaje, że w złym momencie dowiedziałam sie o Bpd. Miałam załamanie z psychozą przez bardzo silny stres i trudne wydarzenia i w trakcie tego dowiedziałam sie o Bpd, więc wpadłąm w pułapkę myślenia, że ten koszmar jest przez tą osobowość a nie przez chwilowe załamanie/trudności. Ostatnio osoba z grupy powiedziała, że nawet zdrowy człowiek by się mógł załamać po takich przejściach. Więc może bezsensu to łączę. Border jedno a chwilowe załamanie drugie.

 

A co czytałaś o borderze? Bo artykuły w necie są raczęj nieoptymistyczne, np chyba nigdzie nie spotkałam opinii że da się to "wyleczyć", lub jakiś świadectw ludzi, którzy z tego wyszli lub ogarnęli się świetnie. Głównie artykuły typu: border jest niezwykle trudny dla terapeuty, życie z borderem to koszmar itd itd.

Myślę że same się krzywdzimy uważając że takie koszmarne jesteśmy bo mamy BPD.Życie na ogół jest trudne.A z cukrzycą łatwiej żyć?Czy z jaką inną ciężką chorobą choć nie psychiczna tylko fizyczna?A choroby genetyczne?Matka która ma dziecko z Dawnem to jest szczęśliwsza od tej co ma dziecko z BPD lub inną chorobą psychiczną?Plusem jest że mamy tę szansę pracować nad sobą,nad naszą zmianą,po to by podnieść jakość naszego życia.I to się liczy.A w necie wiele rzeczy wypisuję się,lecz dużą część nie warto czytać,bynajmniej nie po to by się dołować. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle teraz jakiś dół. Wydaje mi się, że odkąd dowiedziałam się, że mam bordera [ok 2 miesięcy temu], to tak jakby ktoś wyjął mi sporą cegłę z głebokich podwalin mojej osobowości właśnie, jakby zabrał mi na zawsze spokój. Bo jaka teraz czeka mnie perspektywa? Od terapeutki wiem, że "zawsze już będę trudna". Wczoraj wypytałam koleżankę i mówi, że po mnie nigdy nie wiadomo czy tego dnia będę melancholijna, czy wesoła, ale zawsze niepewna. Mam duże problemy z utrzymaniem pracy [teraz jej nie mam], nie mówiąc już o zakochaniu i partnerze.

 

Ma ktoś jakieś przemyślenia do jakiego etapu można to ogarnąć i jak żyć w miere normalnie?

Słuchaj, nie myśl o tej diagnozie jak o jakieś wyroczni. W ogóle terapeutka też dowaliła, co to znaczy, że zawsze już będziesz trudna ?? Oni powinni dla siebie zatrzymać takie uwagi. Tak, jakby Cię skreśliła. Chociaż moja poprzednia terapeutka to już w ogóle dowaliła... 3 lata temu usłyszałam, że: nie nadaję się do leczenia ambulatoryjnego, mam silnie zaburzoną osobowość, zaburzenie z wyższej półki i ona nie wie czy dalej ze mną współpracować, chyba że dla własnej satysfakcji zawodowej. To są jej słowa. :pirate: Wywaliła mnie z terapii, szybko zaczęłam nową i okazało się to strzałem w dziesiątkę!

Myślę, że dzięki terapii, zazwyczaj wieloletniej można zmienić swoje życie i żyć po prostu normalnie. Raz lepiej, raz gorzej, ale do przodu. Ja jestem tego przykładem, pomimo moich ostatnich typowo borderlajnowych akcji. Oczywiście jest jeszcze kilka ważnych kwestii do przepracowania, ale myślę, że jestem już na dobrej drodze. Mojej terapeutce będę wdzięczna do końca życia. Medal za cierpliwość powinna dostać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Internet to śmietnik, ale trochę tu tez poczytałam. Potem książkę "uratuj mnie " oraz przewodnik dla bliskich osób z bpd który bardzo mnie naprowadził i wyjasnil to czego sama nie potrafilam gdy Np chcialam by partner zrozumial.

Nie uważam ze jestem koszmarna :) raczej trochę zagubiona, latwego życia nie mialam ani milosci i ojca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tak czytam waszych relacji z terapeutami i mając na uwadze moich doświadczeń,to chyba musimy sporządzić tajną listę terapeutów,których należy omijać szerokim łukiem ;) :)

haha przydałoby się :D

Internet to śmietnik, ale trochę tu tez poczytałam. Potem książkę "uratuj mnie " oraz przewodnik dla bliskich osób z bpd który bardzo mnie naprowadził i wyjasnil to czego sama nie potrafilam gdy Np chcialam by partner zrozumial.

Nie uważam ze jestem koszmarna :) raczej trochę zagubiona, latwego życia nie mialam ani milosci i ojca.

Można znaleźć w internecie całkiem sporo specjalistycznych artykułów nt. bpd np. na psychiatriapolska.pl, nie tylko same śmieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×