Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Gość abstrakcyjna
Aaa już najbardziej denerwuje mnie, że widzę podobny problem u mojej mamy? albo przesadzam albo trochę za dużo wypija. Co prawda widziałam ją kilka razy tylko pod wpływem, bez okazji mocniej pijaną, ale rzadko jest dzień aby nie było 1-2 piw. Czy powinnam się martwić? Bo gdy delikatnie próbuje jej o tym zasygnalizować ona się obraża, robi nerwowa, że nie mam dystansu, że jestem krytyczna, że wypominam jej.

Moim zdaniem to alkoholizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa,

Byłam w terapii 2,5 lata ale zakończyłam-moja terapeutka przestraszyła się mojej nowej diagnozy i zrezygnowała.Stwierdziła że potrzebuję innego rodzaju terapii choć ja uważam że nadal alkohol jest moim największym problemem.

Co do Twojej mamy...jeśli dzień w dzień musi wypić tę 1-2 piwa,jeśli reaguję nerwowo gdy jej się zwraca uwagę,to może świadczyć o problemie z alkoholem.Ale musi sama to zauważyć.Myślę że nie wiele masz do gadania...Jest takie powiedzenie-uzależniony musi osiągnąć swojego własnego dna i wtedy jest szansa że się zacznie od tego dna odbijać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, dzisiaj nie piła nic. Byłam, widziałam.

Nie będę się więc odzywać, ale wtedy zamykam się i nie mam ochoty rozmawiać. Czuję się jakbym miała 10 lat i znajdowała się w rodzinie alkoholików a przeciez rodzinę mam normalną. Mama sobie radzi ze wszystkmi sprawami, nie zawala pracy, choć ma jej dużo i sporo problemów - to by pasowało pod ten problem.

Nie umiem sobie z tym radzić, tym bardziej, że mam się odwrócić, uciec do swojego życia (którego nie mam) i udawać, że nic się nie dzieje. Nawet przytulić się do niej nie umiem, bo mam jakiś uraz.

Wstyd mi o tym pisać :(

 

Conessa,

Byłam w terapii 2,5 lata ale zakończyłam-moja terapeutka przestraszyła się mojej nowej diagnozy i zrezygnowała.Stwierdziła że potrzebuję innego rodzaju terapii choć ja uważam że nadal alkohol jest moim największym problemem.

 

Jak to zrezygnowała? co to za terapeutka. Skoro innej to czemu nie działasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego nie mam zaufania do specjalistów przez NFZ. Ci terapeuci w przychodniach chyba wiedze mają podstawową, więc nie radzą sobie z osobami bardziej skomplikowanymi. Szybko można dostrzec kto pieprzy frazesy z gazet a kto naprawdę posiada wiedzę i umiejętność.

Owszem, znaleźć w końcu na pewno można kogoś dobrego, ale ile się trzeba naszukać. Nie zrażaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa,

 

Na razie sobie odpocznę od psychoterapii.Muszę przeboleć to co się wydarzyło i tyle.Dalej zobaczymy.

Wiesz,ja też nigdy nie zawalałam pracę,ani swoich obowiązków,nikt mnie nigdy pijaną nie widział,a jednak mam ten problem z alkoholem.Różnie z tym bywa.Poza tym alkoholizm u kobiet wygląda inaczej niż u mężczyzn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W podobnej "formie" jestem.

Dziś na zmianę poczucie, że mogę wszystko zmienić, góry przenosić, dam radę... a zaraz dno, płacz. Jestem do niczego. Straciłam swoją wartość, pewność siebie.

Nauczyłam się, aby nie krzywdzić swoim zachowaniem bliskich to uciekam, zamykam się w swoim domu, nie chcę rozmawiać, aby nie daj boże wybuchnąć - to dla ich dobra. Staram się to kontrolować. Nie chcę tez by widzieli mnie w takim stanie, mam wrażenie, że to ich ode mnie odpycha.

Mam do siebie obrzydzenie. Czy tak czasem się też czujecie ? odrażająco ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Nie wiem czy mnie kojarzycie, czy nie, bo raczej się nie udzielam, ale dzisiaj już nie wytrzymuję i muszę napisać.

Conessa, tak, ja też czuję do siebie obrzydzenie i to jakie ! Dawno nie miałam tak beznadziejnego tygodnia, chleję codziennie, szukam zaczepki, pyskuję do policji, zachpowuję się jak jakaś zdemoralizowana nastolatka! W nocy odwaliłam niezłą akcję.. Byłam na urodzinach koleżanki, bliskiej koleżanki, miałam tam niezłego wkurwa, czułam się odtrącona, bo nie poświęcała mi tyle uwagi, zainteresowania co bym chciała. Jestem tak cholernie o nią zazdrosna, że tj. aż chore! Miałyśmy przez 3 lata baaaardzo toksyczną relację. noo, w każdym razie wróciłam do domu i wpadłam w jakiś szał, zqaczęłam demolować pokój, płakać, no istne spazmy, wzięłam kilka tabletek ketileptu i zaczęłam napieprzać smsy do terapeutki.. Była prawie 3 w nocy... :/ Słabo pamiętam co napisałam, chyba trochę się pożaliłam.. w kolejnych smsach zwyzywałam ją od suk, że nie dam jej spać no i że chcę umrzeć. jakieś takie rzeczy. Dzisiaj ją przeprosiłam, ale nie odp. zresztą ona raczej nigdy nie odpisuje. No masakra! Tak mi wstyd! Czuję się jak jakaś szmata, idiotka, boże! Nie mogę ogarnąć tego wszystkiego ! A jeszcze 3 tygodnie temu opowiadałam na sesji, jak jest dobrze, że terapia działa itd i jeb ! Musiałam komuś to napisać, tym bardziej, że kolejna sesja dopiero 8 stycznia..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

więc też się wyżalę odnośnie swojej beznadziejności

czuje do siebie tak wielkie obrzydzenie że zaraz się porzygam

odwaliłam wczoraj totalną maniane

wieczorem byl u mnie facet z którym spotykam się od jakiegoś czasu, kupiliśmy sobie wino i jakieś piwa. on musial wyjść na 30min i zostałam sama w domu, postanowiłam otworzyć wino jako że piwna wypiliśmy już wcześniej. przystąpiłam do czytania książki, nie wiem kiedy z butelki zniknęło 3/4 zawartości a ja poczułam że jestem wstawiona. od wyjścia faceta minęło ponad 30min , zaczęłam się wkurwiać że mnie olewa i nie zależy mu by spędzić ze mną jak najwięcej czasu. humor mi się totalnie zjeb ał i czułam duży przypływ złości. minęła ponad godzina gdy wrócił, co prawda był trochę zjarany ale myślę że nie miało to większego znaczenia. przywitałam go słowami - tęsknie za moim byłym i nic nie jest tak jak powinno być. potem rozmawialiśmy siedząc w pokoju i ponoć byłam bardzo niemiła, rzucałam w jego kierunku raniące słowa które niekoniecznie były prawdziwe! wpadłam w jakiś amok, zaczęłam się użalać że rodzice zje bali mi życie, miotałam się po całym domu, cisnęłam szklanką w podłogę, rzuciłam czajnikiem, wzięłam do ręki nóż i przyłożyłam sobie go do gardła zanosząc się przy tym płaczem. facet wiedział że jestem pokręcona ale tym razem doznał ciężkiego szoku.

zatargał mnie do pokoju i posadził na fotelu próbując uspokoić, zaczęłam drzeć morde na cały dom żeby spie.., że go nienawidzę,że pier.. wszystko i nie chce żyć itd. ubrał się i wyszedł a ja popadłam w jeszcze większe rozwścieczenie, wytargałam ostrza z jednorazówek , wzięłam nóż z kuchni i zaczęłam się chlastać po obu nadgarstkach. w międy czasie dzwonil ale nie odbierałam. postanowiłam się powiesić. przygotowałam pętlę, zawiązałam ją na szyi i stanęłam na krześle, stchórzyłam, rozjuszyło mnie to jeszcze bardziej. zaczęlam wypisywać smsy do byłego, do przyjaciółki z którą obecnie mamy kiepskie relacje, zadzwoniłam do kumpla że umieram, przyjechał tu w godzine z innej miejscowości i zaczął mnie ogarniać...wszystko pamiętam jakbym śniła i nie wiem dlaczego robiłam te wszystkie okropne rzeczy

 

czuje się tragicznie, jak śmieć, jak gówno. straciłam wszystkich bliskich mi ludzi. nie czuje żadnych emocji, jestem skończona. mam ochotę wyć ale brakuje mi sił.

 

-- 20 gru 2014, 00:00 --

 

izzie łączę się w bólu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flora3, czytając Twój wpis, mam wrażenie, że to o mnie... Ten sam mechanizm i to, co robiłyśmy minuta po minucie ... Widziałam, że zapytałaś o namiar na jakiegoś dobrego lekarza. Podeślę Ci kilka namiarów, bo jesteś z krk, prawda ?

 

-- 19 gru 2014, 23:09 --

 

abstrakcyjna, dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izzie, Jakaś masakra, ... nie wiem jak to się dzieje , czuje że ktoś mną steruje. Mamy przesrane moja droga.

tak jestem z krk, czekam na pw, dzieki

i nie tyle dobrego lekarza co dobrego który nie wyśle mnie do kobierzyna

i wyłącznie do prywatnego bo na nfz jestem umowiona ale nie dam rady czekać do końca stycznia

abstrakcyjna, dziękuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flora3, chodzisz na terapie ?

Widzisz, np. u mnie terapia bardzo pomogła, dawno nie miałam takich jazd co wczoraj. Ale teraz jakby coś mnie przestraszyło, zaczęłam się dosłownie sypać, może koniec terapii, o którym ostatnio cały czas mówiłam, ogromny lęk przed dorosłością, samodzielnością.. I pewnie jeszcze coś. Tak teraz myślę, że z jednej strony mówię o końcu terapii, ale nie wyobrażam sobie tego, a z drugiej daję terapeutce podstawy do tego, żeby właśnie mnie wyrzuciła. Kiedyś takie akcje były niemalże codziennością i T. przeszła ze mną już naprawdę dużo, więc może mnie nie wyrzuci, ale zła na pewno jest...

Tak jak piszesz, jakby ktoś sterował.. ale przecież to tylko my mamy na to wpływ co się wydarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izzie, Ile masz lat?

Nie chodzę na terapie, moja lekarka wspominała że czeka mnie terapia indywidualna, terminy pewnie kosmiczne.

Nie mam jeszcze nawet pełnej diagnozy. Za późno wybrałam się do lekarza...o parę dobrych lat...

 

Może czujesz obawy że bez terapii i swojej terapeutki sobie nie poradzisz, będzie Ci ciężko i dlatego tak Ci odbija...

 

 

"...ale przecież to tylko my mamy na to wpływ co się wydarzy" te słowa mnie przerażają

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flora3, mam 25 lat.

A prywatnie nie chcesz ? Mnie bez terapii już by nie było. Trafiłam na naprawdę rewelacyjną terapeutkę.

Może nawet nie to, że sobie nie poradzę, chociaż trochę na pewno, tylko zwyczajnie nie wyobrażam sobie życia bez niej. Za bardzo się przywiązuję, a później ta osoba wypełnia całe moje życie, obsesja.

 

A jeżeli chodzi o diagnozę, to od aktualnej T.nigdy nie usłyszałam, że mam bpd, w ogóle się na tym nie skupiałyśmy. Ale psychiatra, właściwie 3 tak właśnie mnie zdiagnozowały. Więc nie skupiaj się na tej diagnozie, po prostu idź na terapię i pracuj nad tym co uważasz, co przeszkadza, co chcesz zmienić, poprawić, po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flora3, mam 25 lat.

A prywatnie nie chcesz ? Mnie bez terapii już by nie było. Trafiłam na naprawdę rewelacyjną terapeutkę.

Może nawet nie to, że sobie nie poradzę, chociaż trochę na pewno, tylko zwyczajnie nie wyobrażam sobie życia bez niej. Za bardzo się przywiązuję, a później ta osoba wypełnia całe moje życie, obsesja.

 

A jeżeli chodzi o diagnozę, to od aktualnej T.nigdy nie usłyszałam, że mam bpd, w ogóle się na tym nie skupiałyśmy. Ale psychiatra, właściwie 3 tak właśnie mnie zdiagnozowały. Więc nie skupiaj się na tej diagnozie, po prostu idź na terapię i pracuj nad tym co uważasz, co przeszkadza, co chcesz zmienić, poprawić, po prostu.

 

Chciałabym prywatnie, jak najszybciej ale to nie na mój budżet, może w przyszłym roku sytuacja finansowa sie poprawi to wtedy bede myśleć. Chce i potrzebuje pomocy bo muszę żyć czy mi się to podoba czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezłe z Was wariatki ;) wiem jakie to straszne, bo sama tak mam, więc się nie gniewajcie.

 

Flora mam jedną taką osobę, przy której mam wrażenie, że pozwalam sobie na wszystko i takie zachowania jak Ty. Może nie straszę już go nożami o skończyłam z tym i boję się ogólnie tego, że on pomyśli o mnie jak o psychicznie chorej, lata terapii i własna nauka nauczyła mnie troszkę to kontrolować. Ale cała reszta zachowań podobna. Nie jesteś wyjątkowa, o nie.

 

izzie mi również terapia pomogła. Od dłuugiego czasu, chyba śmiało mogę napisać, że roku nie miałam jazd, ale nie było też bodźca. Ostatnio atakowałam koleżanki, byłam o nie zazdrosna, zrobiłam nawet niezłą scenę, a one potem we dwie wychodziły na papierosa i już miałam urojenia, że się zmówiły a ja czułam się jak idiotka, ta gorsza, psychiczna, bo odwaliłam scenę a te spojrzały z wielkimi oczami. Ale ok. One nie są na tyle warte tego bym miała tracić czas na przejmowanie się nimi. Więc 3 tyg i jakoś się pozbierałam po tym.

Pisałaś o lęki przed samodzielnością... do tej pory nie wiem jak sobie tez z tym poradzić? jak jestem sama to żyję byle jak, nędznie, patologicznie ale jakoś. A jak mam faceta, przy którym mogę wszystko, momentalnie nie mam rączek.

 

abstrakcyjna dziękuje też... a u Ciebie wszystko ok?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezłe z Was wariatki ;) wiem jakie to straszne, bo sama tak mam, więc się nie gniewajcie.

heh,spoko ;)

Conessa, długo chodziłaś na terapię ? U mnie jak minęły 2 lata terapii - miesiąc temu, to jakby zaczęłam się poganiać, mówić o końcu, któregi przecież jeszcze nie chcę, no ale przecież nie będę MĘCZYĆ terapeutki tak długo, myślę o niej, a nie o sobie. I właśnie po takim myśleniu zaczęłam się trochę zaburzać. Ale już ładnie się ogarniam. To był bardzo zły, destrukcyjny tydzień, muszę coś ze sobą zrobić, nie mogę tak w tym tkwić. Terapia dopiero za 3 tygodnie,ale chcę pokazać T., że sama się przywołałam do ładu, odstawiam alkohol, nie będzie nocnych smsów i wyzwisk, żeby mnie nie wyrzucała..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×