Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, powerade33 napisał(a):

Hmmmm a dlaczego nie pasuje , dobrze mnie wycisza również w dzień bo esci dostałem na nerwice lękowa -silny  lęk uogólniony. Szczerze biorę 2,5 miecha w dawce 20 mg i coś tam pomogło te esci ale słabo , myślałem o zmianie na paroksetynę , ale lekarz odradza i mówi że to bardziej na fobie itp  , a esci w moim przypadku mówi że jest ok . Niby polepszyło się trochę lęki mniejsze , ale pozostało te napięcie takie nerwowe brak możliwości wyluzowania się , i dlatego właśnie je wspomagam się pregabalina . 

Ja właśnie biorę teraz paroksetynę i działa super brałem też pregabaline ok 2 mc ale zauważyłem jej potencjał uzależniający i odstawiłem z dnia na dzień czuję że mógłbym wpaść jak śliwka w kompot na tym leku. Dobrze że paroksetyna zatrybiła bo bym po odstawce zolpidemu nerwicy nie ogarną. Teraz posiedzę z rok na paro i się wycofuje z wszystkich psychtropów. Taki jest cel. 

Edytowane przez Zawieszony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Zawieszony napisał(a):

Ja właśnie biorę teraz paroksetynę i działa super brałem też pregabaline ok 2 mc ale zauważyłem jej potencjał uzależniający i odstawiłem z dnia na dzień czuję że mógłbym wpaść jak śliwka w kompot na tym leku. Dobrze że paroksetyna zatrybiła bo bym po odstawce zolpidemu nerwicy nie ogarną. Teraz posiedzę z rok na paro i się wycofuje z wszystkich psychtropów. Taki jest cel. 

Odrazu lekarz dał ci paroksetynę czy zaczął od esci ? Bo przeważnie zaczynaja od esci ? Chociaż słyszałem że paro właśnie mocniejsze jest na lęki i nerwice i napięcia , chociaż podobny profil działania i to i to jest na lęki 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

49 minut temu, powerade33 napisał(a):

Odrazu lekarz dał ci paroksetynę czy zaczął od esci ? Bo przeważnie zaczynaja od esci ? Chociaż słyszałem że paro właśnie mocniejsze jest na lęki i nerwice i napięcia , chociaż podobny profil działania i to i to jest na lęki 

Od razu bo stwierdził że jestem w opłakanym stanie i potrzeba mocnego uderzenia co prawda długoooo mi się wkręcało( choć tak naprawdę to nie wiem czy długo bo równolegle miałem jazdy po zolpidemie) no ale prawda taka że się gość nie mylił bo paro działa na mnie. Paroksetyna to mój pierwszy SSRI

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Zawieszony napisał(a):

 

Od razu bo stwierdził że jestem w opłakanym stanie i potrzeba mocnego uderzenia co prawda długoooo mi się wkręcało( choć tak naprawdę to nie wiem czy długo bo równolegle miałem jazdy po zolpidemie) no ale prawda taka że się gość nie mylił bo paro działa na mnie. Paroksetyna to mój pierwszy SSRI

No ja właśnie , zastanawiam się nad zmianą na paro , ale e sumie może jeszcze poczekam bo 2,5 miesiąca to nie jest tak dużo , ile u Ciebie wkręcało się paro. ? Rozumiem że  Miałeś głównie zaburzenia lękowe silny lęk tak ? 

 

 

Edytowane przez powerade33

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, powerade33 napisał(a):

No ja właśnie , zastanawiam się nad zmianą na paro , ale e sumie może jeszcze poczekam bo 2,5 miesiąca to nie jest tak dużo , ile u Ciebie wkręcało się paro. ? Rozumiem że  Miałeś głównie zaburzenia lękowe silny lęk tak ? 

 

 

Pierwszą poprawę poczułem po 3mc a dopiero po 6 mc było nieźle. Zaburzenia lękowe fobia społeczna ataki paniki no i olbrzymia ilość somatów. Jeszcze nie jest tak jak bym chciał ale da się żyć. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Zawieszony napisał(a):

Pierwszą poprawę poczułem po 3mc a dopiero po 6 mc było nieźle. Zaburzenia lękowe fobia społeczna ataki paniki no i olbrzymia ilość somatów. Jeszcze nie jest tak jak bym chciał ale da się żyć. 

Aha no to trochę mnie pocieszyłeś czyli dam jeszcze szansę dla tego escitalopramu bo czuję poprawę nie powiem że jest tak jak na początku , czyli u każdego mogą zadziałać dłużej wszystko zależy jak było zaburzone , bo już myślałem o zmianie , ale lekarz jeszcze mówi że by nie zmieniał jak jest poprawa , lęków jako takich już nie mam mocnych ale zostało jeszcze te napięcie takie nerwowe brak możliwości relaxu itp i jakby deprecha trochę się nasiliła jakby taka niechęć do wszystkiego , bo myślem też żeby myśleć o zmianie na paro ale chyba teraz to bez sensu 

Edytowane przez powerade33

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Zawieszony napisał(a):

Zależy na co mu zrobili badania i nie ma co się łudzić że to okazjonalne bo to tak nie działa. To nie są żarty. 

 

Tak wszystko się da ale on musi chcieć i przygotować się na najgorsze 

Wiedzieli o moim uzależnieniu bo wcale się z tym nie kryłem bo miałem to w dupie. Nakłaniali mnie do leczenia ale prawda jest taka że jeśli sam bym tego nie chciał to by nic z tego nie było. 

Trzymaj się tego. Ja odstawiłem za szybko i się nawyrabiało tylko że ja schodziłem z wielkich dawek właśnie diazepamem. Dr Ashton to bardzo mądra kobieta warto jej słuchać znam osoby które z powodzeniem schodziły jej schematem. Dobrze że bierzesz antydepresanty bo może nerwica depresja nie wjedzie tak ją było to u mnie. No i ta pregabalina mi nie pasuje. 


 

W chwilach złości mam ochotę machnąć ręką na to wszystko, na zasadzie „co ma być to będzie” bo i tak wpływ mam niewielki, no ale ciężko tak zrobić bo to w końcu dziecko -chociaż już dorosłe.

Teraz zastanawiam się gdzie popełniłam/popełniliśmy błąd, nigdy nie sądziłam że moje dziecko sięgnie po takie środki, zawsze cichy spokojny ułożony, inteligentny, żadnych problemów, jeden z najlepszych uczniów w klasie.

Do niedawna nie miałam też pojęcia że istnieją leki które niewiele różnią się od ciężkich narkotyków, coś mi się kiedyś obiło o uszy o lekomanii i tyle w temacie, nigdy w życiu nie przypuszczałam że to może dotyczyć mojego dziecka

 

Podejrzewam że ktoś z jego nowych kolegów używał i stąd ten pomysł, bo raczej sam nie wpadł na to żeby sobie iść kupować i zażywać to świństwo 

 

U nas w rodzinie to jego ojciec miał skłonności do używek -alkoholu papierosów a w młodości epizod z narko, więc może podświadomie wziął przykład z ojca, pomimo że widział co nałóg robi z człowiekiem

już nie wiem, ja całe życie uczyłam go czegoś zupełnie innego 

Pomimo że było trochę rozmów o alko to i tak sięgnął po używkę- tyle tylko że inną, być może znacznie gorszą

 

Nie wiem ile lat mają twoje dzieci ale pomyśl też o tym jak je uchronić (o ile w ogóle to jest możliwe) mnie w każdym razie pomimo wysiłków się nie udało

Zawsze myślałam że moje dziecko „to w życiu, to nigdy..” bardzo się myliłam 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.01.2024 o 16:45, Maggi7 napisał(a):


 

W chwilach złości mam ochotę machnąć ręką na to wszystko, na zasadzie „co ma być to będzie” bo i tak wpływ mam niewielki, no ale ciężko tak zrobić bo to w końcu dziecko -chociaż już dorosłe.

Teraz zastanawiam się gdzie popełniłam/popełniliśmy błąd, nigdy nie sądziłam że moje dziecko sięgnie po takie środki, zawsze cichy spokojny ułożony, inteligentny, żadnych problemów, jeden z najlepszych uczniów w klasie.

Do niedawna nie miałam też pojęcia że istnieją leki które niewiele różnią się od ciężkich narkotyków, coś mi się kiedyś obiło o uszy o lekomanii i tyle w temacie, nigdy w życiu nie przypuszczałam że to może dotyczyć mojego dziecka

 

Podejrzewam że ktoś z jego nowych kolegów używał i stąd ten pomysł, bo raczej sam nie wpadł na to żeby sobie iść kupować i zażywać to świństwo 

 

U nas w rodzinie to jego ojciec miał skłonności do używek -alkoholu papierosów a w młodości epizod z narko, więc może podświadomie wziął przykład z ojca, pomimo że widział co nałóg robi z człowiekiem

już nie wiem, ja całe życie uczyłam go czegoś zupełnie innego 

Pomimo że było trochę rozmów o alko to i tak sięgnął po używkę- tyle tylko że inną, być może znacznie gorszą

 

Nie wiem ile lat mają twoje dzieci ale pomyśl też o tym jak je uchronić (o ile w ogóle to jest możliwe) mnie w każdym razie pomimo wysiłków się nie udało

Zawsze myślałam że moje dziecko „to w życiu, to nigdy..” bardzo się myliłam 

 

 

Przepraszam że dopiero teraz piszę. Mam nadzieję że wszystko się z Twoimi synem ułoży trzeba działać nie olewaj tematu. Wiesz to nie jest Twoja wina czy jakiegoś błędu wychowawczego po prostu takie jest uzależnienie spodobało się i tyle. Wiele czynników ma wpływ na rozwój uzależnienia wiadomo nowi koledzy mają zawsze wielki wpływ na młodego człowieka. To że mąż ma skłonności do używek też nie jest tu bez znaczenia syn może powielać schemat. Nie warto teraz się domyślać co był (jest) przyczyną tylko ratować to co z chłopaka zostało bo z biegiem czasu będzie tego coraz mniej. Ja nie wiem jakie będą moje dzieci tak naprawdę nikt tego nie wie ale moje doświadczenia napewno pomogą mi w porę reagować tyle dobrego. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@fixumdyrdum Jeśli dzień w dzień, a właściwie noc w noc jadłeś 3mg Bromazepamu a wcześniej Xanax i Cloranxene, to jesteś uzależniony. I tylko od psychiki i genetyki zależy, kiedy Ci przejdĄ objawy, OD MOMENTU ZUPEŁNEGO ODSTAWIENIA. Według obecnego protokołu w ośrodkach detoksykacyjnych powinieneś zamienić krótkodziałająca benzodiazepinę (Sedam) na długo (Relanium) i redukować dawki 1 mg co 1-2 tygodniu, ale dodatkowo mieć włączony antydepresant, w Twoim przypadku Mianserynę, Mirtazapinę, Trittico albo jakiś tam Doxepin. Wszystkie indukować mogą sen w mniejszych dawkach a w większych działają antydepresyjnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy iść na odwyk od benzo?

 

Mam depresję, nerwicę i dodatkowo lekarze uzależnili mnie od benzo.
Piłem 7 lat. Codziennie, wieczorem (nasennie) około 250 ml wódki. Pod koniec ok. 350 ml.
Rzuciłem z "dnia na dzień". Gdy piłem, psychicznie czułem się w miarę OK.
Pod koniec picia, czułem się senny, bez energii ale ogarniałem rzeczywistość.
Byłem mega spokojnym człowiekiem, którego mało co wytrącało z równowagi.
Postanowiłem, to rzucić. 20 dni po rzuceniu picia miałem 3-tygodniową biegunkę.
Schudłem 12 kilo i wkręciłem sobie raka jelita grubego, przez wzgląd na objawy.
Prawdopodobnie miałem Covid żołądkowy. Dodatkowo straciłem częściowo węch.
Niektóre zapachy czuję, niektórych nie czuję. Czuję inaczej niż powininem.
Kot narobi do kuwety, a ja czuję konwalię.

Od początku roku brałem doraźnie 1/4 tabletki Cloranxene, co uspokajało trochę objawy.
Połową lutego wybrałem się do psychiatry, bo zrobiłem się płaczliwy, nie mogłem spać,
budziłem się z lękiem o swoje zdrowie.
Dostałem Lerivon i Pregabalinę. Nie pomogły. Problemy się pogłębiały.
Potem przyszła masa nietrafonych leków i cały czas do tego jakieś benzo, którego nie chciałem brać.
Xanax zwykły doraźnie, przewlekle Xanax SR 0,5 (kazali mi brać 2xdziennie, ja brałem 1xdziennie),
Cloranxene 5mg 2xdziennie, Sedam 3x3mg (nie brałem tyle, raz wziąłem 2 tabletki), teraz Relanium 5mg.
Z leków był Pramolan, Coaxil, Duloksetyna, Escitalopram, Sertralina.

Generalnie - uzaleznili mnie od benzo. Trwa to rok czasu. Na szczęście nie eskaluję dawek.
Chcę się od tego uwolnić, ale nie jest to takie proste, jak mówili psychatrzy:
"Panie D. powolutku będziemy schodzić, gdy się Pan ustabilizuje."

Teraz jestem na Wenla 75mg 1-0-0, Mirtazapina 30 0-0-1, Pregabalina (od dzisiaj) 150 1-0-1.
Pop przebudzeniu czuję lęk, pocą mi się nogi i ręce, niepokój ruchowy, uczucie podenerwowania, jadłowstręt.
Nie mogę wstać rano. Nic mi się nie chce, nic nie ma sensu.
Gdy zażyję benzo (np. nie więcej niż 2 x 0,25) jest lepiej ale i tak do kitu.

Postanowiłem udać się na odwyk. Wiem, że to pewnie śmieszne - gość rzucił alko "z dnia na dzień", 
a nie może dać sobie rady z małymi dawkami benzosów, ale cóż, takie życie.

Jakie jest Wasze zdanie? Czy jest sens, czy próbować ogarnąć to w domu?
Czy macie do polecenia jakieś ośrodki w Krakowie?
Chodzi o miejsce w którym ktoś zajmie się mną kompleksowo, bo mam depresję i nerwicę, które prawdopodobnie 
mogą być od benzo.
Nie wiem co robić.

Pozdrawiam.


 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Swora napisał(a):

Witam,

Jestem nowa na forum, borykam się z uzależnieniem od Alproxu, jestem w trakcie jego odstawiania. Mam szereg różnych objawów fizycznych, chciałabym z kimś porozmawiać kto ma podobny problem do mojego. Jestem tym wszystkim przerażona. Proszę o pomoc, ponieważ nie daje już sobie z tym rady😔😪

Cześć,

Jak długo trwa uzależnienie? O jakich dawkach Alproxu mówimy? Jak wygląda proces jego odstawiania (m. in. jakie bierzesz leki zastępcze oraz w jakich dawkach)? Jeśli dopiero zaczęłaś go odstawiać, to spokojnie - alprazolam jest krótko działającym lekiem, przez co szybko daje objawy abstynencyjne więc pierwsze dni są zawsze najtrudniejsze i z czasem będzie co raz lepiej.

 

W przypadkach fizycznego uzależnienia odstawianie benzodiazepin musi być przynajamniej trochę niekomfortowe, inaczej proces ten będzie trwać bardzo długo. Możesz wymienić jakie objawy psychosomatyczne obecnie dokuczają ci najbardziej, ale przede wszystkim powinnaś informować o tym swojego lekarza, ewentualnie skonsultować to z innym i zasięgnąć jego opinii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alprox (alprazolam), jak każda benzodiazepina ma właściwości rozluźniające mięśnie, chociaż słabe i krótkotrwałe w porównaniu do innych leków z tej grupy, więc całkiem możliwe że przy jego odstawianiu jeśli czujesz skurcze i drżenia mięśni całego ciała, to te odpowiedzialne za twój ból są w trakcie odstawiania ściśnięte. Nie rozumiem tylko lekarza, który ci to przepisał, przecież to nie ma sensu. Nie próbowałaś wcześniej tyzanidyny, albo baklofenu? To są leki rozluźniające mięśnie na poziomie rdzenia kręgowego i nie wywułoją stanów lękowych, padaczki, bezsenności, czy innych atrakcji przy odstawieniu.

 

Tak jak @Mozo napisał diazepam (Relanium, Neorelium, Diazepam Genoptim [najtańszy]) pomoże przy odstawianiu Alproxu. Powinien być zastosowany w ogóle zamiast niego, bo działa długo, silniej rozluźnia mięśnie i jest ogólnie bezpieczniejszy. Alproxem ciężko zejść bez żadnych skutków odstawiennych. To trochę jakby uzależnienie od alkoholu leczyć co raz mniejszymi dawkami alkoholu.

 

Pregabalina po 10 miesiącach brania alprazolamu nie zaleczy objawów odstawiennych, co najwyżej trochę je złagodzi. Stosuje się ją również w bólu neuropatycznym, ale skoro nie pomaga to zapytaj lekarza o Relanium na objawy odstawienne Alproxu i Baklofen na bóle kręgosłupa. Jeśli nie miał problemu z wypisywaniem ci Alproxu przez 10 miesięcy, to te leki powinien przepisać lekką ręką. Chyba, że ma wybujałe ego, to idź do innego lekarza. Baklofen nawet rodzinny ci przepisze, ale bez diazepamu może być ciężko skoro pregabalina nie radzi sobie z drgawkami, nerwicą lękową i depresją, która może utrzymywać się przez jakiś czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Swora napisał(a):

Mam na mysli, czy odstawianie Alproxu może również powodować objawy neurologiczne?

Nie. To są typowe objawy odstawienne, a że ktoś "mądry" przepisał Ci alprox na kręgosłup :lol: to przy uzależnieniu brak substancji generuje objawy takie a nie inne. Nie wiem i ciężko mi w ogóle wpaść na sensowne wytłumaczenie stosowania alprazolamu przy bólach kręgosłupa, bo dla mnie to jakaś abstrakcja i błąd lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Swora.Ja też odstawiłam alprox, brałam 1, 5 roku i rok odstawialam.Mimo, że robiłam to bardzo powoli , to i tak mam wszystkie objawy odstawienne.Dokładnie to, co Ty opisujesz plus potworne zawroty głowy.Też chodziłam po lekarzach, badania różne były i nic.Ty pewno jesteś młodą osobą i myślę, że dasz radę to przetrwać .Ja w chwili odstawienia miałam 60 lat, teraz mam 65 i nadal cierpię.Kto tego nie przeżył to nie uwierzy.Ostatnio już zrezygnowałam i poszłam do psychiatry.Jestem zdecydowana wrócić do benzodiazepin, nie wiem ile życia mi jeszcze zostało ale nie chcę już żyć w takim cierpieniu.Lekarz przyznał mi rację, więc chyba zacznę zażywać znowu te leki.Niektórym udaje się w miarę szybko dojść do siebie po odstawieniu.Ja należę do tej mniejszości, która leczy się latami.Życzę Ci wytrwałości, wiem jak się czujesz, to wszystko skutki odstawienia.Wytrzymaj to wszystko , pozdrawiam i powodzenia🌹

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.02.2024 o 10:25, acherontia styx napisał(a):

To są typowe objawy odstawienne, a że ktoś "mądry" przepisał Ci alprox na kręgosłup :lol: 

No powiem że jak chodziłem na rechabilitacje kręgosłupa to tam była taka babka która mówiła mi że jak już nie może wytrzymać z bólu to bierze relanium. Ale to bierze od czasu do czasu, doraźnie. Bo jak po benzo nastąpi rozluźnienie to ból staje się o wiele mniejszy. Ale nie można brać benzo na kręgosłup non stop bo się człowiek uzależni i jest kaplica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Jurecki napisał(a):

No powiem że jak chodziłem na rechabilitacje kręgosłupa to tam była taka babka która mówiła mi że jak już nie może wytrzymać z bólu to bierze relanium. Ale to bierze od czasu do czasu, doraźnie. Bo jak po benzo nastąpi rozluźnienie to ból staje się o wiele mniejszy. Ale nie można brać benzo na kręgosłup non stop bo się człowiek uzależni i jest kaplica.

No, tylko właśnie Relanium a Alprox pod względem rozluźnienia mięśni to całkiem inna bajka. Alprox ma na to znikomy wpływ bo działa głównie przeciwlękowo i trochę sedatywnie, za to bardzo mocno i szybko uzależnia, a takie Relanium aktualnie po wycofaniu tetrazepamu (nieporozumienie jakieś 😮‍💨) jest chyba najlepszym miorelaksantem wśród benzodiazepin.

 

Baklofen na problemy z bólem kręgosłupa jeśli już. W skrajnych przypadkach Relanium + jakaś Doreta, czy Oxydolor Fast i problem znika całkowicie 😉

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jurecki, relanium ma o wiele większy sens niż alprazolam mimo, że oba to benzodiazepiny, tak jak napisał Fobic. Zupełnie inny potencjał uzależniający i profil bezpieczeństwa. 

Nie powiem, że nie jest mi ciężko uwierzyć w to, że neurolog przepisał alprazolam stricte na ból kręgosłupa i cały czas mi się wydaje, że autorka nie napisała całej prawdy w tym temacie, bo neurolodzy są lepsi i gorsi, ale aż takich faili nie zaliczają, tym bardziej, że ból kręgosłupa/przepuklina to nie są rzadkie przypadłości i leczą to na co dzień. Na lekach stosowanych w psychiatrii też się znają, może nie na wszystkich, ale jednak wiele leków jest stosowanych i w tej i w tej dziedzinie.

2 godziny temu, Fobic napisał(a):

Baklofen na problemy z bólem kręgosłupa jeśli już. W skrajnych przypadkach Relanium + jakaś Doreta, czy Oxydolor Fast i problem znika całkowicie 😉

Pytanie czy ból wynika ze spiętych mięśni czy z czego? Bo jak ze spiętych mięśni to sorry, ale fizjoterapia przede wszystkim a nie dragi ;) ewentualnie Baklofen, ale na pewno nie zaczynałabym od Dorety etc., od biedy Poltram, ale najpierw tak na prawdę trzeba się rozprawić z uzależnieniem, bo śmiem sądzić, że aktualne bóle kręgosłupa mają podłoże psychosomatyczne i wcale leki p/bólowe nie są potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Pytanie czy ból wynika ze spiętych mięśni czy z czego? Bo jak ze spiętych mięśni to sorry, ale fizjoterapia przede wszystkim a nie dragi ;) ewentualnie Baklofen, ale na pewno nie zaczynałabym od Dorety etc., od biedy Poltram

Wiesz, że Doreta to połączenie tramadolu z paracetamolem (37,5+325/75+650), a Poltram to czysty tramadol (50mg)? Większy potencjał nadużycia ma taki Poltram przecież :wink: jest jeszcze Poltram Combo o identycznej formule, jak Doreta. Skudexa (tramadol + deksketoprofen) też jest często stosowanym lekiem przeciwbólowym.

 

Pisząc o skrajnych przypadkach miałem na myśli jakieś zwyrodnienia kręgosłupa, ból neuropatyczny, dyskopatie itp. + ewentualnie spastyczność mięśni. Wtedy miorelaksant + opioid powinny przynieść ulgę, ale to jest doraźne rozwiązanie. Lepiej też zamiast benzodiazepin, używać wspominanego baklofenu, czy tyzanidyny jeśli komuś pomaga bo benzo + opioidy to proszenie się o kłopoty. Nie wyobrażam sobie wpaść w uzależnienie krzyżowe od tych dwóch grup środków psychoaktywnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic, sorry, mój błąd 😂 tak to jest jak się robi 3 rzeczy na raz 😂 miałam napisać o Solpadeinie, a nie Poltramie🥲 ewentualnie na bóle tego typu jeszcze Naproxen jest stosowany, ale w szpitalach faktycznie stosouje się albo tramadol z paracetamolem, lub z pyralginą, z tym że ten mix to raczej w formie kroplówek.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Swora napisał(a):

 

Autorka jest w 100% napisała prawdę, całą prawdę. Nie miałam potrzeby kłamać. Szukałam tu pomocy i wsparcia. A nie złośliwości bezpodstawnej. Nigdy nie leczyłam się psychiatrycznie i nie zażywałam tego typu leków. Chodziłam od lekarza do lekarza z bólem kręgosłupa, każdy uznał, że to nerwica, bo wyglądam na bardzo zdrową kobietę, która zapewne histeryzuje. Neurolog przepisał mi Alprox, mówiąc, że rozluźni mi miesnie i nie będę chodzić spięta. Ja mu zaufałam. Dopiero, gdy ból nie mijał po paru miesiącach wyprosiłam skierowanie na TK i MRI. Po fakcie, gdy okazało się, że mam wypuklinę w kregoslupie, ten sam neurolog stwierdził, że mam zazywac leki przeciwzapalne, chodzić na rehabilitację i zgłosić się do psychiatry, ponieważ jestem uzależniona od Alproxu. Umył ręce i na tym zakończyło się jego leczenie. Nie wiem skąd tyle złośliwości w tej wypowiedzi. Pani wie lepiej jak było ode mnie? Skoro Pani nie ma zielonego pojęcia o tym jaką drogę przeszłam z moimi chorobami i lekarzami to proszę to zatrzymać dla siebie😊 pozdrawiam 

Ja Ci wierzę i współczuję, moja historia jest bardzo podobna do Twojej.Wcześniej już napisałam, nie wiem czy to czytałaś? Pozdrawiam i powodzenia🌹

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Swora napisał(a):

. Nie wiem skąd tyle złośliwości w tej wypowiedzi. Pani wie lepiej jak było ode mnie? Skoro Pani nie ma zielonego pojęcia o tym jaką drogę przeszłam z moimi chorobami i lekarzami to proszę to zatrzymać dla siebie😊

Wyraziłam swoją opinię do której mam prawo, także opanuj te pędzące bizony 🙃 mam prawo do wątpliwości, a to że one się Tobie nie podobają to cóż. Nie mój problem. 

W moim poście nie ma nic co by Ciebie personalnie obrażało także trochę dystansu, bo na tym forum nikt nie podpisuje cyrografu na głaskanie innych zawsze po główce.

 

A niejednego bajkopisarza już to forum widziało.

 

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem uzależniona od benzodiazepin i właściwie  nie widzę już jakiejkolwiek szansy na wyzdrowienie. Mam 60 lat. W roku 1995 zdiagnozowano u mnie nerwicę wegetatywną w szpitalu na oddziale laryngologii gdzie trafiłam z szumami w uszach i straszliwymi zawrotami głowy. Nie mogłam jeść, spać ciągle miałam nudności, kołatania serca, mrowienia w głowie . Wykonano mi szereg badań, z których nic nie wynikało. Wezwano psychiatrę po tym jak całą noc płacząc chodziłam po korytarzu  nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Po wizycie psychiatry na oddziale otrzymałam magnez dożylnie i relanium ( w szpitalu nie miałam pojęcia jakie leki mi podają). I nagle wszystko się uspokoiło- byłam całkowicie zdrowa. Po tygodniu wyszłam do domu ale już bez leków. Dostałam skierowanie do przychodni psychiatrycznej gdzie dalej przepisano mi magnez dożylnie ale już bez relanium. Czułam się coraz gorzej i nie wiedziałam co się znów dzieje. Psychiatra przepisała tylko amizepin, po którym strasznie żle się czułam i w końcu przestałam brać . W tym czasie  nie wiedziałam nic  o benzodiazepinach i tak po pół  roku bez żadnych leków  poczułam lepiej. Wszystko było w porządku aż do mojej wizyty u endokrynologa ,u którego od jakiegoś czasu leczyłam się na niedoczynność tarczycy. Wspomniałam , że byłam w szpitalu i mam zdiagnozowaną nerwicę wegetatywną ale jest już lepiej. Endokrynolog pytając się jak śpię przepisał mi nowy lek tranxene ( benzodiazepina). Nie prosiłam o nic, powiedziałam ,że tak sobie śpię ale nie prosiłam o żaden lek. Powiedział, że poczuję się lepiej po nim. Myślałam, że jest to  dodatkowy lek na tarczycę. Ufałam lekarzom i to był błąd. Po miesiącu jak odstawiłam tranxene nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Znów chodziłam całymi nocami, nie mogłam spać, płacz non stop, nudności po prostu tragedia, nie wiedziałam co mi jest. Poszłam do internisty , która przepisała mi clonazepam 2mg. ( miałam brać 2 x 1 mg dziennie). Dalej nie wiedziałam co to za leki tym bardziej, że do tego leku nawet nie było ulotki w tamtych czasach. Wzięłam  tabletkę i znowu cud. Byłam zdrowa. Cóż , jeśli lek pomaga to trzeba brać. Tak wtedy myślałam, że jest to lek jak każdy inny. W końcu lekarz wie lepiej. I tak chodziłam po clonazepam najpierw do internisty a później do psychiatry. Po 12 latach brania clonazepam bez zwiększania dawki jakoś lek przestawał działać. Psychiatra przepisała mi estazolam 2 mg. I znów 12 lat brania w tej samej dawce. W międzyczasie była próba odstawienia estazolamu przez  3 miesiące ale nie dałam rady. Czułam się bardzo źle. Teraz wiem, że zbyt szybko odstawiłam. Po 3 miesiącach wróciłam do leku.  Lek dalej pomagał. Po 12 latach poczułam, że chyba nie potrzebuję już leków i sama zaczęłam odstawiać ale już po małej dawce. W sumie trwało to rok czasu. Były gorsze i lepsze dni ale jakoś nie najgorzej, miałam różne objawy ale ponieważ nie wiedziałam nic o benzo przypisywałam to różnym innym czynnikom a to pogodzie a to że zapalenie pęcherza itp. Dopiero po  całkowitym odstawieniu  estazolamu zaczęłam testować tabletki ziołowe, melatoninę, olejek CBD i inne żeby lepiej spać. Po jakimś czasie kupiłam melisę w tabletkach i to był strzał w 10. Wtedy nie wiedziałam, że melisa działa na te same receptory Gaba co benzo. Właściwie to takie ziołowe benzo. Poczułam się świetnie i tak brałam 4 lata. Do tego herbatki ziołowe typu rumianek- też działa na gaba jak benzo. Właściwie byłam zdrowa i czułam się dobrze. Czasami przed dentystą brałam doraźnie kawałeczek estazolamu. Niestety myślałam, że można raz na pół roku poratować się na uspokojenie i nie wyrzuciłam leków.  Błąd! Teraz to wiem. Właściwie byłam zdrowa. Czasami były jakieś delikatne symptomy ale jak to w życiu każdy ma jakieś gorsze dni. I przyszła pandemia covid. Zachorowałam i nie mogłam spać. Pomyślałam, że wezmę kawałeczek na noc. Właściwie nie wiem jak to się stało. Okazało się, że brałam to 2 tygodnie. Nie pamiętam tego kompletnie. Chyba przez gorączkę. Jak się zorientowałam to chciałam lek odstawić ale już się nie dało. Próbowałam 2 dni przerwy, potem 3 dni, 5 dni. Myślałam, że tak krótko brałam to dam radę. Niestety. Zaczęły się tak koszmarne objawy odstawienne, drgawki, poty, trzęsiawki, duszności, rwania w klatce piersiowej, akatyzja, koszmarne bóle brzucha, brak snu, że wpadłam w całkowitą panikę. Próbowałam wrócić do leku ale już nie działał. Teraz wiem, że przez takie skakanie tylko pogorszyłam sprawę. Jest to tzw. rozpalanie układu nerwowego. Udałam się do psychiatry, która przepisała relanium 2,5 mg x 2  na odstawienie i pregabalinę 75mg . W tym całym koszmarze i chaosie nie mogłam kompletnie myśleć. Znów zaufałam lekarzowi. Błąd. Od pregabaliny dostałam oczopląsu i nie mogłam wstać z łóżka. Relanium nie działało. Teraz wiem, że była za mała dawka. Znów powrót do estazolamu, lepiej ale, dalej ostre objawy się utrzymywały. Teraz wiem, że powinnam była zwiększyć dawkę. No cóż, gdybym wiedziała to co teraz wiem...  Znów powrót do relanium za namową lekarza z mniejszą dawką pregabaliny czyli lek Pragiola 25 mg zwiększając co kilka dni o następne 25 mg do 3 razy dziennie a równocześnie zmniejszając na siłę relanium . Dalej koszmarne ataki paniki, brak snu i wszystkie inne objawy. Zaczęłam czytać  to forum i benzobuddies. Okazuje się, że lekarze nie mają kompletnie pojęcia o odstawianiu benzodiazepin. Od samego początku byłam źle leczona. Nie dość, że pregabalina kompletnie nie pomogła to jeszcze dostałam w pakiecie inne objawy: problemy ze wzrokiem, zawroty głowy, uczucie totalnego ogłupienia i wiele innych. Czułam się jak debil! dosłownie. Lekarka powiedziała , że to przejdzie i tak czekałam półtora miesiąca. Nic nie przeszło, było coraz gorzej. Zaczęłam pomału odstawiać pragiolę. W międzyczasie testowałam inne leki: mirtor na noc w małej dawce- koszmar- rano chyba miałam psychozę, trittico na noc w małej dawce- to samo ,tylko doszedł jeszcze zespół niespokojnych nóg, pramolan- trochę lepiej ale później straszna akatyzja. Wszystko odstawione. Kiedyś próbowałam SSRI to myślałam że powybijam szyby w oknie. Innych leków już nie próbowałam. Przez półtorej miesiąca w bólach odstawiłam relanium ( teraz wiem , że za szybko). Po miesiącu pragiolę. Przez cały ten czas to jeden wielki ból, ataki paniki, akatyzja- chodziłam godzinami po domu, chciałam zedrzeć skórę z siebie,  myśli samobójcze codziennie, drgawki rąk, nóg szyi tak że nie mogłam utrzymać kubka ani nic zrobić, kompletny brak snu, straszliwe poty, drgawki wewnętrzne tak że wszystkie organy się trzęsły, koszmarne rwania w klatce piersiowej  że wyłam w poduszkę, duszenie- nie mogłam oddychać, ataki płaczu, ciśnienie ponad 150/100 i wyżej i wiele innych. Sama nie wiem jak to przeżyłam. Mam zespół stresu pourazowego. Lekarze nic nie pomogli. Nawet słynna doktor Basińska z Warszawy przez telefon wmawiała , że  po takim  czasie jak leku nie ma we krwi czyli po 3 miesiącach to nie mogą być objawy z odstawienia tylko że mam nerwicę i to wszystko jest już w mojej głowie. To przerażające jakimi ignorantami są lekarze a w szczególności psychiatrzy. Miałam kontakt chyba z 6 psychiatrami i żaden mnie nie rozumiał. Najlepiej by wypisywali tylko nowe leki. Mam teraz 8 i pół miesiąca przerwy od benzo i dalej to piekło. Schudłam 15 kilo, jestem coraz słabsza i wyniszczona fizycznie i psychicznie. Dalej mam akatyzję w środku ( rozrywanie każdego kawałka ciała) i muszę nieraz długo chodzić po domu żeby zużyć adrenalinę, która mnie rozrywa. Dalej mam drgawki całego ciała, bóle brzucha tak jakby ktoś dźgał mnie nożem i wykręcał wnętrzności ( myślę, że to uszkodzony nerw błędny współczulny), objawy Parkinsona, straszne pieczenie mózgu, śpię około 3-4 godziny czasem mniej. Teraz doszły zawroty głowy, problemy ze wzrokiem, DD, DR  i uczucie jakbym miała zemdleć. Praktycznie leżę w łóżku, nie mogę nic zrobić. Mąż się wszystkim zajmuje. Jestem tak słaba, że właściwie to myślę już tylko o śmierci.  Codziennie modlę się żeby to wszystko już się skończyło bo dalej tak nie dam rady a wiem z benzobuddies , że może ten koszmar trwać latami. Nie wiem jak ludzie to wytrzymują tak długo. Do lekarzy już nie chodzę. Raz , że nie mam siły a dwa że i tak mi nie pomogą. Powrót na benzo też nie ma sensu. Jest mało prawdopodobne że zadziała i że się ustabilizuję a może być jeszcze gorzej. Właściwie to nie mam wyjścia, chociaż jest jedno, jedyne żeby skończyć z tym cierpieniem... Przepraszam za mój długi wpis ale chciałam przestrzec ludzi przed tymi lekami. Pomagają jakiś czas a później niszczą wszystko. Najgorsze jest to,  że lekarze przepisują te tabletki a później nie maja pojęcia jak bezpiecznie je odstawić. Ja wiem , że większość statystycznie odstawia je bez problemu lub prawie bezboleśnie. Ja tez tak prawie odstawiłam za 2 razem i przez to nie miałam pojęcia, że będę przechodziła takie piekło.  Jestem też zalogowana na benzobuddies i wiem , że nie ma innej drogi jak dalej ta męczarnia. Tylko sił  i zdrowia brak coraz bardziej. Te wszystkie moje objawy utrzymują się od prawie roku włączając czas na relanium i pragioli codziennie. Najgorzej jest rano a po południu ciut lżej. Okazuje się, że to poranny kortyzol jest odpowiedzialny za wzrost wszystkich objawów i adrenalina ,która jest najwyższa właśnie rano. Aktualnie przyjmuję tylko  cytrynian magnezu ( okazuje się, że magnez tez działa na gaba A jak benzo), dalej melisę bo bym nie dała rady bez i  propranolol 10 mg x 2 dziennie na ciśnienie ale właściwie to nie za bardzo pomaga a nie chcę zwiększać  ponieważ myślę, że powoduje u mnie depresję. Na razie nie mogę odstawić ponieważ okazuje się , że na odstawieniu benzo propranolol trzeba tak jak benzo bardzo powoli odstawiać żeby nie dostać drgawek i zawału choć to małe dawki. Przez ten czas czytałam różne forum i wiem jedno, że benzo powinny być stosowane tylko w szpitalach do zabiegów. Wiem z relacji benzobuddies , że jest mnóstwo samobójstw przez benzo i nie dziwię się...  Na benzoinfo.com jest wiele wiadomości odnośnie benzo i ludzi którzy potwierdzają piekło odstawienia. Między innymi Cristine Narloch benzo, która popełniła samobójstwo. Na innym Lucinda meyer benzo you tube, która przeżyła i dalej walczy . Okazuje się, że nawet słynny psycholog Jordan Peterson wpadł w sidła benzo i można posłuchać na you tube o tym jak prawie zmarł przez te leki. To przerażające i smutne jak ludzie muszą się męczyć latami przez takie małe tabletki. Jakie szkody w mózgu wyrządzają...

 

Jastara, czytałam Twoje posty od początku i wiem jak jest Ci ciężko. Tyle czasu... Ale myślę, że Twój powrót na benzo może nie być tak bezpieczny po tak długim czasie . Ashton pisze, że układ nerwowy może być już uwrażliwiony na benzo i albo nie zadziała albo tylko na krótko i potem w tolerancji trzeba zwiększać dawkę żeby poczuć się lepiej a to droga do nikąd.

 

Będę kończyć. Nie wiem ile jeszcze dam radę to wszystko wytrzymać. Jeśli komuś pomogę tym moim wpisem żeby nie brał nigdy benzo to będę szczęśliwa..

Alicja.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, AlicjaKa napisał(a):

Witam, jestem uzależniona od benzodiazepin i właściwie  nie widzę już jakiejkolwiek szansy na wyzdrowienie. Mam 60 lat. W roku 1995 zdiagnozowano u mnie nerwicę wegetatywną w szpitalu na oddziale laryngologii gdzie trafiłam z szumami w uszach i straszliwymi zawrotami głowy. Nie mogłam jeść, spać ciągle miałam nudności, kołatania serca, mrowienia w głowie . Wykonano mi szereg badań, z których nic nie wynikało. Wezwano psychiatrę po tym jak całą noc płacząc chodziłam po korytarzu  nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Po wizycie psychiatry na oddziale otrzymałam magnez dożylnie i relanium ( w szpitalu nie miałam pojęcia jakie leki mi podają). I nagle wszystko się uspokoiło- byłam całkowicie zdrowa. Po tygodniu wyszłam do domu ale już bez leków. Dostałam skierowanie do przychodni psychiatrycznej gdzie dalej przepisano mi magnez dożylnie ale już bez relanium. Czułam się coraz gorzej i nie wiedziałam co się znów dzieje. Psychiatra przepisała tylko amizepin, po którym strasznie żle się czułam i w końcu przestałam brać . W tym czasie  nie wiedziałam nic  o benzodiazepinach i tak po pół  roku bez żadnych leków  poczułam lepiej. Wszystko było w porządku aż do mojej wizyty u endokrynologa ,u którego od jakiegoś czasu leczyłam się na niedoczynność tarczycy. Wspomniałam , że byłam w szpitalu i mam zdiagnozowaną nerwicę wegetatywną ale jest już lepiej. Endokrynolog pytając się jak śpię przepisał mi nowy lek tranxene ( benzodiazepina). Nie prosiłam o nic, powiedziałam ,że tak sobie śpię ale nie prosiłam o żaden lek. Powiedział, że poczuję się lepiej po nim. Myślałam, że jest to  dodatkowy lek na tarczycę. Ufałam lekarzom i to był błąd. Po miesiącu jak odstawiłam tranxene nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Znów chodziłam całymi nocami, nie mogłam spać, płacz non stop, nudności po prostu tragedia, nie wiedziałam co mi jest. Poszłam do internisty , która przepisała mi clonazepam 2mg. ( miałam brać 2 x 1 mg dziennie). Dalej nie wiedziałam co to za leki tym bardziej, że do tego leku nawet nie było ulotki w tamtych czasach. Wzięłam  tabletkę i znowu cud. Byłam zdrowa. Cóż , jeśli lek pomaga to trzeba brać. Tak wtedy myślałam, że jest to lek jak każdy inny. W końcu lekarz wie lepiej. I tak chodziłam po clonazepam najpierw do internisty a później do psychiatry. Po 12 latach brania clonazepam bez zwiększania dawki jakoś lek przestawał działać. Psychiatra przepisała mi estazolam 2 mg. I znów 12 lat brania w tej samej dawce. W międzyczasie była próba odstawienia estazolamu przez  3 miesiące ale nie dałam rady. Czułam się bardzo źle. Teraz wiem, że zbyt szybko odstawiłam. Po 3 miesiącach wróciłam do leku.  Lek dalej pomagał. Po 12 latach poczułam, że chyba nie potrzebuję już leków i sama zaczęłam odstawiać ale już po małej dawce. W sumie trwało to rok czasu. Były gorsze i lepsze dni ale jakoś nie najgorzej, miałam różne objawy ale ponieważ nie wiedziałam nic o benzo przypisywałam to różnym innym czynnikom a to pogodzie a to że zapalenie pęcherza itp. Dopiero po  całkowitym odstawieniu  estazolamu zaczęłam testować tabletki ziołowe, melatoninę, olejek CBD i inne żeby lepiej spać. Po jakimś czasie kupiłam melisę w tabletkach i to był strzał w 10. Wtedy nie wiedziałam, że melisa działa na te same receptory Gaba co benzo. Właściwie to takie ziołowe benzo. Poczułam się świetnie i tak brałam 4 lata. Do tego herbatki ziołowe typu rumianek- też działa na gaba jak benzo. Właściwie byłam zdrowa i czułam się dobrze. Czasami przed dentystą brałam doraźnie kawałeczek estazolamu. Niestety myślałam, że można raz na pół roku poratować się na uspokojenie i nie wyrzuciłam leków.  Błąd! Teraz to wiem. Właściwie byłam zdrowa. Czasami były jakieś delikatne symptomy ale jak to w życiu każdy ma jakieś gorsze dni. I przyszła pandemia covid. Zachorowałam i nie mogłam spać. Pomyślałam, że wezmę kawałeczek na noc. Właściwie nie wiem jak to się stało. Okazało się, że brałam to 2 tygodnie. Nie pamiętam tego kompletnie. Chyba przez gorączkę. Jak się zorientowałam to chciałam lek odstawić ale już się nie dało. Próbowałam 2 dni przerwy, potem 3 dni, 5 dni. Myślałam, że tak krótko brałam to dam radę. Niestety. Zaczęły się tak koszmarne objawy odstawienne, drgawki, poty, trzęsiawki, duszności, rwania w klatce piersiowej, akatyzja, koszmarne bóle brzucha, brak snu, że wpadłam w całkowitą panikę. Próbowałam wrócić do leku ale już nie działał. Teraz wiem, że przez takie skakanie tylko pogorszyłam sprawę. Jest to tzw. rozpalanie układu nerwowego. Udałam się do psychiatry, która przepisała relanium 2,5 mg x 2  na odstawienie i pregabalinę 75mg . W tym całym koszmarze i chaosie nie mogłam kompletnie myśleć. Znów zaufałam lekarzowi. Błąd. Od pregabaliny dostałam oczopląsu i nie mogłam wstać z łóżka. Relanium nie działało. Teraz wiem, że była za mała dawka. Znów powrót do estazolamu, lepiej ale, dalej ostre objawy się utrzymywały. Teraz wiem, że powinnam była zwiększyć dawkę. No cóż, gdybym wiedziała to co teraz wiem...  Znów powrót do relanium za namową lekarza z mniejszą dawką pregabaliny czyli lek Pragiola 25 mg zwiększając co kilka dni o następne 25 mg do 3 razy dziennie a równocześnie zmniejszając na siłę relanium . Dalej koszmarne ataki paniki, brak snu i wszystkie inne objawy. Zaczęłam czytać  to forum i benzobuddies. Okazuje się, że lekarze nie mają kompletnie pojęcia o odstawianiu benzodiazepin. Od samego początku byłam źle leczona. Nie dość, że pregabalina kompletnie nie pomogła to jeszcze dostałam w pakiecie inne objawy: problemy ze wzrokiem, zawroty głowy, uczucie totalnego ogłupienia i wiele innych. Czułam się jak debil! dosłownie. Lekarka powiedziała , że to przejdzie i tak czekałam półtora miesiąca. Nic nie przeszło, było coraz gorzej. Zaczęłam pomału odstawiać pragiolę. W międzyczasie testowałam inne leki: mirtor na noc w małej dawce- koszmar- rano chyba miałam psychozę, trittico na noc w małej dawce- to samo ,tylko doszedł jeszcze zespół niespokojnych nóg, pramolan- trochę lepiej ale później straszna akatyzja. Wszystko odstawione. Kiedyś próbowałam SSRI to myślałam że powybijam szyby w oknie. Innych leków już nie próbowałam. Przez półtorej miesiąca w bólach odstawiłam relanium ( teraz wiem , że za szybko). Po miesiącu pragiolę. Przez cały ten czas to jeden wielki ból, ataki paniki, akatyzja- chodziłam godzinami po domu, chciałam zedrzeć skórę z siebie,  myśli samobójcze codziennie, drgawki rąk, nóg szyi tak że nie mogłam utrzymać kubka ani nic zrobić, kompletny brak snu, straszliwe poty, drgawki wewnętrzne tak że wszystkie organy się trzęsły, koszmarne rwania w klatce piersiowej  że wyłam w poduszkę, duszenie- nie mogłam oddychać, ataki płaczu, ciśnienie ponad 150/100 i wyżej i wiele innych. Sama nie wiem jak to przeżyłam. Mam zespół stresu pourazowego. Lekarze nic nie pomogli. Nawet słynna doktor Basińska z Warszawy przez telefon wmawiała , że  po takim  czasie jak leku nie ma we krwi czyli po 3 miesiącach to nie mogą być objawy z odstawienia tylko że mam nerwicę i to wszystko jest już w mojej głowie. To przerażające jakimi ignorantami są lekarze a w szczególności psychiatrzy. Miałam kontakt chyba z 6 psychiatrami i żaden mnie nie rozumiał. Najlepiej by wypisywali tylko nowe leki. Mam teraz 8 i pół miesiąca przerwy od benzo i dalej to piekło. Schudłam 15 kilo, jestem coraz słabsza i wyniszczona fizycznie i psychicznie. Dalej mam akatyzję w środku ( rozrywanie każdego kawałka ciała) i muszę nieraz długo chodzić po domu żeby zużyć adrenalinę, która mnie rozrywa. Dalej mam drgawki całego ciała, bóle brzucha tak jakby ktoś dźgał mnie nożem i wykręcał wnętrzności ( myślę, że to uszkodzony nerw błędny współczulny), objawy Parkinsona, straszne pieczenie mózgu, śpię około 3-4 godziny czasem mniej. Teraz doszły zawroty głowy, problemy ze wzrokiem, DD, DR  i uczucie jakbym miała zemdleć. Praktycznie leżę w łóżku, nie mogę nic zrobić. Mąż się wszystkim zajmuje. Jestem tak słaba, że właściwie to myślę już tylko o śmierci.  Codziennie modlę się żeby to wszystko już się skończyło bo dalej tak nie dam rady a wiem z benzobuddies , że może ten koszmar trwać latami. Nie wiem jak ludzie to wytrzymują tak długo. Do lekarzy już nie chodzę. Raz , że nie mam siły a dwa że i tak mi nie pomogą. Powrót na benzo też nie ma sensu. Jest mało prawdopodobne że zadziała i że się ustabilizuję a może być jeszcze gorzej. Właściwie to nie mam wyjścia, chociaż jest jedno, jedyne żeby skończyć z tym cierpieniem... Przepraszam za mój długi wpis ale chciałam przestrzec ludzi przed tymi lekami. Pomagają jakiś czas a później niszczą wszystko. Najgorsze jest to,  że lekarze przepisują te tabletki a później nie maja pojęcia jak bezpiecznie je odstawić. Ja wiem , że większość statystycznie odstawia je bez problemu lub prawie bezboleśnie. Ja tez tak prawie odstawiłam za 2 razem i przez to nie miałam pojęcia, że będę przechodziła takie piekło.  Jestem też zalogowana na benzobuddies i wiem , że nie ma innej drogi jak dalej ta męczarnia. Tylko sił  i zdrowia brak coraz bardziej. Te wszystkie moje objawy utrzymują się od prawie roku włączając czas na relanium i pragioli codziennie. Najgorzej jest rano a po południu ciut lżej. Okazuje się, że to poranny kortyzol jest odpowiedzialny za wzrost wszystkich objawów i adrenalina ,która jest najwyższa właśnie rano. Aktualnie przyjmuję tylko  cytrynian magnezu ( okazuje się, że magnez tez działa na gaba A jak benzo), dalej melisę bo bym nie dała rady bez i  propranolol 10 mg x 2 dziennie na ciśnienie ale właściwie to nie za bardzo pomaga a nie chcę zwiększać  ponieważ myślę, że powoduje u mnie depresję. Na razie nie mogę odstawić ponieważ okazuje się , że na odstawieniu benzo propranolol trzeba tak jak benzo bardzo powoli odstawiać żeby nie dostać drgawek i zawału choć to małe dawki. Przez ten czas czytałam różne forum i wiem jedno, że benzo powinny być stosowane tylko w szpitalach do zabiegów. Wiem z relacji benzobuddies , że jest mnóstwo samobójstw przez benzo i nie dziwię się...  Na benzoinfo.com jest wiele wiadomości odnośnie benzo i ludzi którzy potwierdzają piekło odstawienia. Między innymi Cristine Narloch benzo, która popełniła samobójstwo. Na innym Lucinda meyer benzo you tube, która przeżyła i dalej walczy . Okazuje się, że nawet słynny psycholog Jordan Peterson wpadł w sidła benzo i można posłuchać na you tube o tym jak prawie zmarł przez te leki. To przerażające i smutne jak ludzie muszą się męczyć latami przez takie małe tabletki. Jakie szkody w mózgu wyrządzają...

 

Jastara, czytałam Twoje posty od początku i wiem jak jest Ci ciężko. Tyle czasu... Ale myślę, że Twój powrót na benzo może nie być tak bezpieczny po tak długim czasie . Ashton pisze, że układ nerwowy może być już uwrażliwiony na benzo i albo nie zadziała albo tylko na krótko i potem w tolerancji trzeba zwiększać dawkę żeby poczuć się lepiej a to droga do nikąd.

 

Będę kończyć. Nie wiem ile jeszcze dam radę to wszystko wytrzymać. Jeśli komuś pomogę tym moim wpisem żeby nie brał nigdy benzo to będę szczęśliwa..

Alicja.

 

 

 

Witam Cię.Rozumiem Twoje cierpienie bo przeżywam to samo już 5 lat.Nie brałam długo, miałam przepisane na ataki paniki i związane z tym skoki ciśnienia.Mam zawroty głowy, sztywne mięśnie, najgorsze to uczucie jakbym miała zemdlec.Nie ufam lekarzom, nie wiem jak mam dalej żyć w tym cierpieniu? Mam 65 lat.Pozdrawiam , dzięki za wpis🌹

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja stara Witam Pania Serdecznie pisalam wczesniej z Panią pod nickiem Ryfka.Wiem ze  sie bardzo ciezko przechodzi odwyk od benzo ale nie radzila bym Pani wchodzic w to świnstwo od nowa Ja nie bore Alpoxu już 13 lat ale tez jeszcze niekiedy mam zawroty glowy  i inne rewelacje zwiazane z odwykiem 

Swora tak to co opisujesz to sa wszystko objawy odstawienne po alpazolamie mnie tak bolal kregoslup w trakcie odstawienia że nie moglam sie przekrecic na drugi bok na łóżku ani wstać z niego bo czulam jakby mi kręgoslup mial zaraz pęknać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×