Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, agura napisał(a):

poza YOLO ludźmi

😅 To jest dopiero podejście do życia.

 

6 godzin temu, agura napisał(a):

kiedyś pytałam czy jak zjadłam pół paczki 0,5 mg przez 3 czy 5 miesięcy ( nie pamiętam) to jestem uzależniona

😂 Wybacz za moją reakcję, ale taka jest po prostu rzeczywistość. Ja żyję w swojej i zjadam najbiedniej 2 op. klonazepamu 2 mg w miesiąc. To już jest uzależnienie i to fizyczne, bo psychicznie nie czuję jego działania w ogóle, biorę go żeby być normalnym a to już bardzo źle. Pamiętam jak pierwsze 2 mg klonazepamu zawiało mi w głowie i rozłożyło na fotelu wbrew mojej woli, ale wolałem wtedy nie wstawać. Spędziłem niedawno kilka dni na czysto i miałem objawy odstawienne, więc czas pomyśleć o przerwie przynajmniej rocznej żeby jakiekolwiek benzo zaczęło działać. Potrafię wziąć 30 tabl. klonazepamu i prawie nic mi nie jest, a "normalny" człowiek spałby dwa dni i trzebaby go budzić łopatą 🙃 Muszę tylko zaopatrzyć się w zapas Relanium, może jakaś pregabalina na dodatek chociaż panicznie się jej boję, bo to jeden z leków które wyrządziły mi dużą krzywdę. Doznałem najrzadszych wymionionych w ulotce skutków ubocznych trwających ponad tydzień po pojedynczej dawce. Miesiąc-dwa i z tego wyjdę, reszta czasu to dochodzenie receptorów GABA do względnej normalności i będę musiał jakoś sobie radzić z deficytem tego neuroprzekaźnika. Całe szczęście znam kilka mniej, lub bardziej skutecznych sposobów.

 

1.) Zaliczyłem kilkadziesiąt 1-2 dniowych ciągów co prawda nigdy na samym mefedronie (wtedy żyłem w świecie syntetycznych kannabinoidów, zaczęło się dopiero gdy dostałem gratis w postaci klefedronu), był to metafedron (3-MMC), metaklefedron (3-CMC) i głównie silnie euforyczny klefedron (4-CMC), którego samego zjadłem kilkaset gramów dawkując po 300-500 mg kilkukrotnie pod rząd, aż do wyczerpania zapasów serotoniny w organiźmie i szykując się ostatecznie na wielką psychiczną pustkę, ponieważ nie doświadczałem depresji - byłem świadomy tego co robiłem. Brałem tych euforyków w swoim czasie naprawdę dużo i nie myślałem o konsekwencjach czy to finansowych, prawnych, czy zdrowotnych i w końcu to wszystko mnie dopadło (głównie zdrowie) skumulowane przez wszystkie poprzednie lata, kiedy doznałem dłuższej przerwy od tego narkotycznego amoku.

Nawet jeśli były to ciągi, długotrwałe konsekwencje jakich może pani doświadczać to trudności w koncentracji, anhedonia i ewentualnie depresja. Proszę to po prostu przerwać i zapomnieć, nie schodzić z dawek bo kryształ to nie benzodiazepiny. Uzależnienie fizyczne od stymulantów wg mnie jest mocno przesadzone. Jedyne co ma miejsce to tzw. zjazd bezpośrednio po zejściu głównego działania stymulantu, ciągnący się ewentualnie kilka dni, być może tygodni z tendencją spadkową, ale benzo jest w stanie temu wszystkiemu zapobie, lub te objawy/głody załagodzić.

Lekarz da pani bupropion, duloksetynę, atomoksetynę, modafinil lub coś w tym stylu, a to nie zastąpi nawet w najmniejszym stopniu działania mefedronu, który w krótkim czasie poprzez wychwyt zwrotny zwiększa stężenie serotoniny i dopaminy o zawrotne wartości. Po prostu 🚫 nie ładowałbym się w żadne inne zastępcze leki, bo to oznacza przeżywanie nowych, niepotrzebnych skutków ubocznych, chyba że za pomocą importu docelowego otrzymałaby pani Adderall, ale jeśli lekarz zadeklarował, że metylofenidat odpada, który jest takim ułomnym Adderallem z mojego doświadczenia pozbawiony w dodatku działania rekreacyjnego, chociaż z definicji działa narkotycznie... odpuściłbym ten temat, tak samo jak i mefedron z miejsca, dopóki zażywa pani benzodiazepiny.

 

2.)

6 godzin temu, agura napisał(a):

Rozważam IPiN w Warszawie, na stronie piszą że od alkoholu to około 10 dni

Przez kilka pierwszych dni dostanie pani kroplówkę z Relanium jeżeli będą silne objawy abstynencyjne, ale nie wierzę, że jest pani aż takim alkoholikiem. Później to prawdopodobnie zwykłe przetrzymanie pacjenta, żeby po prostu nie pił a główne objawy odstawienia minęły, ewentualnie 10 mg Relanium w tabletkach przez resztę dni. Odstawianie alkoholu, podobnie jak benzodiazepin ze względu na podobny mechanizm działania niesie ze sobą czasem groźne dla życia, a już na pewno nie przyjemne objawy przy próbie odstawienia.

 

6 godzin temu, agura napisał(a):

ale alkohol nadal pije; bardziej anhedonię, "nic mi się nie chce", "nie dam rady i tak" , "jestem za słaba" i tego typu myśli

Ja tak mam, kiedy działanie alkoholu zaczana słabnąć i zaczyna się kac. Proszę przerwać picie alkoholu natychmiast, tak jak zażywanie mefedronu (anhedonia to objaw zażywania stymulantów przez dłuższy czas) i małe pytanie... ma pani jeszcze klonazepam 2 mg? Jeśli tak, w razie jakichkolwiek negatywnych myśli, czy dokuczliwych objawów somatycznych (fizycznych), jak wszelkie zaburzenia świadomości, koncentracji, drżenia mięśni, zmiany temperatury, czy odczucia derealizacji, nasilenie stanów lękowych - klonazepam panią od tego uchroni. Jeśli go pani nie ma, proszę szybko ograniczyć picie, bo w połączeniu z klorazepanem (Tranxene) branym 3x w ciągu dnia nasila pani działanie narkotyczne i toksyczne alkoholu i pcha się pani w jeszcze gorsze bagno. Alhohol i benzodiazepiny są ze sobą mocno powiązane i zażywane razem działają synergicznie, w skrajnych przypadkach prowadząc do depresji układu oddechowego i śmierci.

 

3.) Dr. Ashton traktowałbym bardziej jako wskazówkę niż konkretny schemat dostosowany do pani, pani dawek i czasu schodzenia z nich. Relanium lepiej łagodzi skutki odstawienia, bo sam główny związek - diazepam ma dużo pełniejszy profil działania, bardziej przeciwlękowy, nasenny, rozuźniający mięśnie oraz przeciwdrgawkowy poza tym ulega metabolizmowi do tego samego metabolitu, co klorazepan - nordazepam tylko może w trochę mniejszym stopniu, który odpowiada m. in. za długi czas półtrwania leku nawet do 200 godzin. Poza tym jednak ulega metabolizmowi do dwóch innych związków - temazepamu (lek nasenny) i oksazepamu (lek przeciwlękowy), dlatego może lepiej sprawdzać się w łagodzeniu objawów abstynencyjnych i to Relanium podaje się na oddziałach detoksykacyjnych, w tabl. czy kroplówkach, nie Tranxene.

 

6 godzin temu, agura napisał(a):

kwetiapine też mam w razie czego, teraz lekarz kazał brać codziennie do 100 mg. Choć tu też myślałam o mianserynie czy mirtazapinie, choć kiedyś nie dałam rady tego brać - na drugi dzień zmuła totalna

Mirtazapina akurat (u mnie 30 mg) okazała się dla mnie złotym środkiem, dobre działanie sedatywne pozwalające rozluźnić się, spać i redukować dawki kwetiapiny. Jeśli twierdzi pani, że po mianserynie/mirtazapinie na drugi dzień była totalna zmuła, kwetiapina to dopiero armata. Ewentualnie proszę spróbować 50 mg zamiast 100, bo tyle nie dadzą pani nawet na oddziale intensywnej terapii, nawet kiedy pani powie że wcześniej tyle brała. Kwetiapina ma zapobiegać ewentualnym objawom psychotycznym mogącym wystąpić wcześniejszym intensywnym zażywaniem mefedronu, kiedy przestanie pani je zagłuszać alkoholem. Lub też zaprzestaniem picia pod postacią psychozy alkoholowej. Gdyby zaczęła pani czuć, widzieć, lub słyszeć jakieś dziwne nie do końca realne rzeczy (psychoza jest nieodróżnialna od rzeczywistości dlatego pacjent ślepo wierzy we wszystkie jej objawy, wiem bo przeżyłem i również dałem się nabrać) to jest odpowiedni czas na zażycie kwetiapiny, wtedy najlepiej przepisane 100 mg, ponieważ mniejsza dawka może zadziałać jedynie przeciwhistaminowo, a nie przeciwpsychotycznie. Najlepiej gdyby przestała pani definitywnie pić, a trzeba to zrobić natychmiast!.. zażywanie 100 mg kwetiapiny przed snem, chyba, że lekarz zalecił w dzień ale będzie wtedy pani chodzącym trupem.. jest konieczne. Kwetiapina przy okazji obniża próg drgawkowy, przez co naraża pani na drgawki, ale te 50 klorazepanu dziennie powinno panią uchronić przed takimi akcjami.

 

Lamotrygina poza działaniem przeciwpadaczkowym (nijakim w porównaniu do benzodiazepin) hamuje wydzielanie glutaminianu, głównego neuroprzekaźnika pobudzającego, więc teoretycznie powinna zadziałać pozytywnie, lecz nie oczekiwałbym cudów. 120 mg duloksetyny na początek? Teoretycznie te 50 mg klorazepanu dziennie mogłoby zapobiec skutkom ubocznym, ale to odpowiednik zaledwie max. 2 mg klonazepamu. Ryzykowne działania ten pani lekarz podejmuje, ale stanowcze i odważne.

 

6 godzin temu, agura napisał(a):

zastanawiam się czy to była dobra zmiana z paroksetyny na duloksetynę

Paroksetyna jest silnie przeciwlękowa, u mnie genialnie sprawdziła się na fobię społeczną jednak tylko na kilka dni po czym przestała działać (dziś domyślam się dlaczego wszelkie SSRI nie odniosły skutku a w SNRI zdawał się działać jedynie aspekt wychwytu noradrenaliny, ale to jeśli kogoś by interesowało bo nie chcę zaśmiecać tematów). Duloksetyna jest najsilniejszym pod względem farmakologicznym SNRI, prostym w działaniu ale piekielnie silnym (ok. 300x silniej wiąże się z SERT I NET). Pamiętam, jak popijając ją poranną kawą czułem lekkie mrowienie w ciele i przypływ energii. Może pomóc panii w anhedonii i myślach typu "nic mi się nie chce", "nie dam rady i tak" , "jestem za słaba".

 

4.) Anonimowi Narkomani? Przepraszam za pytanie, ale w mojej małej mieścinie nie ma takich rzeczy 😅

Jeśli tak, to jak najbardziej proszę zaliczyć taką formę terapii. Może wyglądać to inaczej, niż w AA w którym się znalazłem i nie powiem jak się czułem wśród samych alkoholików a ja na spotkaniach grupowych byłem zmuszony (żeby zaliczyć prace domowe) opisywać takie zdarzenia, przeżycia po których zapadała grobowa cisza na dłuższy czas i nikt nie wiedział co powiedzieć. U mnie było to 12 spotkań grupowych 2 razy w tygodniu, spotkania indywidualne z psychoterapeutą gdzie po kilku spotkaniach ze mną jedna pani zwolniła się lub przeniosła.

Jeśli to jest to, o czym myślę to oczywiście, że tak. Proszę się na to zapisać, uczęszczać, nie odbębniać tylko przykładać się do tego i zaliczyć tę terapię przynajmniej raz. Najgorsze są sesje indywidualne z psychoterapeutą, który wywleka najgorsze brudy, pyta o szczegóły z dzieciństwa itp. trzeba być szczerym z psychoterapeutą jeśli ma ci pomóc.

 

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fobic napisał(a):

😅 To jest dopiero podejście do życia.

 

😂 Wybacz za moją reakcję, ale taka jest po prostu rzeczywistość. Ja żyję w swojej i zjadam najbiedniej 2 op. klonazepamu 2 mg w miesiąc. To już jest uzależnienie i to fizyczne, bo psychicznie nie czuję jego działania w ogóle, biorę go żeby być normalnym a to już bardzo źle. Pamiętam jak pierwsze 2 mg klonazepamu zawiało mi w głowie i rozłożyło na fotelu wbrew mojej woli, ale wolałem wtedy nie wstawać. Spędziłem niedawno kilka dni na czysto i miałem objawy odstawienne, więc czas pomyśleć o przerwie przynajmniej rocznej żeby jakiekolwiek benzo zaczęło działać. Potrafię wziąć 30 tabl. klonazepamu i prawie nic mi nie jest, a "normalny" człowiek spałby dwa dni i trzebaby go budzić łopatą 🙃 Muszę tylko zaopatrzyć się w zapas Relanium, może jakaś pregabalina na dodatek chociaż panicznie się jej boję, bo to jeden z leków które wyrządziły mi dużą krzywdę. Doznałem najrzadszych wymionionych w ulotce skutków ubocznych trwających ponad tydzień po pojedynczej dawce. Miesiąc-dwa i z tego wyjdę, reszta czasu to dochodzenie receptorów GABA do względnej normalności i będę musiał jakoś sobie radzić z deficytem tego neuroprzekaźnika. Całe szczęście znam kilka mniej, lub bardziej skutecznych sposobów.

 

1.) Zaliczyłem kilkadziesiąt 1-2 dniowych ciągów co prawda nigdy na samym mefedronie (wtedy żyłem w świecie syntetycznych kannabinoidów, zaczęło się dopiero gdy dostałem gratis w postaci klefedronu), był to metafedron (3-MMC), metaklefedron (3-CMC) i głównie silnie euforyczny klefedron (4-CMC), którego samego zjadłem kilkaset gramów dawkując po 300-500 mg kilkukrotnie pod rząd, aż do wyczerpania zapasów serotoniny w organiźmie i szykując się ostatecznie na wielką psychiczną pustkę, ponieważ nie doświadczałem depresji - byłem świadomy tego co robiłem. Brałem tych euforyków w swoim czasie naprawdę dużo i nie myślałem o konsekwencjach czy to finansowych, prawnych, czy zdrowotnych i w końcu to wszystko mnie dopadło (głównie zdrowie) skumulowane przez wszystkie poprzednie lata, kiedy doznałem dłuższej przerwy od tego narkotycznego amoku.

Nawet jeśli były to ciągi, długotrwałe konsekwencje jakich może pani doświadczać to trudności w koncentracji, anhedonia i ewentualnie depresja. Proszę to po prostu przerwać i zapomnieć, nie schodzić z dawek bo kryształ to nie benzodiazepiny. Uzależnienie fizyczne od stymulantów wg mnie jest mocno przesadzone. Jedyne co ma miejsce to tzw. zjazd bezpośrednio po zejściu głównego działania stymulantu, ciągnący się ewentualnie kilka dni, być może tygodni z tendencją spadkową, ale benzo jest w stanie temu wszystkiemu zapobie, lub te objawy/głody załagodzić.

Lekarz da pani bupropion, duloksetynę, atomoksetynę, modafinil lub coś w tym stylu, a to nie zastąpi nawet w najmniejszym stopniu działania mefedronu, który w krótkim czasie poprzez wychwyt zwrotny zwiększa stężenie serotoniny i dopaminy o zawrotne wartości. Po prostu 🚫 nie ładowałbym się w żadne inne zastępcze leki, bo to oznacza przeżywanie nowych, niepotrzebnych skutków ubocznych, chyba że za pomocą importu docelowego otrzymałaby pani Adderall, ale jeśli lekarz zadeklarował, że metylofenidat odpada, który jest takim ułomnym Adderallem z mojego doświadczenia pozbawiony w dodatku działania rekreacyjnego, chociaż z definicji działa narkotycznie... odpuściłbym ten temat, tak samo jak i mefedron z miejsca, dopóki zażywa pani benzodiazepiny.

 

2.)

Przez kilka pierwszych dni dostanie pani kroplówkę z Relanium jeżeli będą silne objawy abstynencyjne, ale nie wierzę, że jest pani aż takim alkoholikiem. Później to prawdopodobnie zwykłe przetrzymanie pacjenta, żeby po prostu nie pił a główne objawy odstawienia minęły, ewentualnie 10 mg Relanium w tabletkach przez resztę dni. Odstawianie alkoholu, podobnie jak benzodiazepin ze względu na podobny mechanizm działania niesie ze sobą czasem groźne dla życia, a już na pewno nie przyjemne objawy przy próbie odstawienia.

 

Ja tak mam, kiedy działanie alkoholu zaczana słabnąć i zaczyna się kac. Proszę przerwać picie alkoholu natychmiast, tak jak zażywanie mefedronu (anhedonia to objaw zażywania stymulantów przez dłuższy czas) i małe pytanie... ma pani jeszcze klonazepam 2 mg? Jeśli tak, w razie jakichkolwiek negatywnych myśli, czy dokuczliwych objawów somatycznych (fizycznych), jak wszelkie zaburzenia świadomości, koncentracji, drżenia mięśni, zmiany temperatury, czy odczucia derealizacji, nasilenie stanów lękowych - klonazepam panią od tego uchroni. Jeśli go pani nie ma, proszę szybko ograniczyć picie, bo w połączeniu z klorazepanem (Tranxene) branym 3x w ciągu dnia nasila pani działanie narkotyczne i toksyczne alkoholu i pcha się pani w jeszcze gorsze bagno. Alhohol i benzodiazepiny są ze sobą mocno powiązane i zażywane razem działają synergicznie, w skrajnych przypadkach prowadząc do depresji układu oddechowego i śmierci.

 

3.) Dr. Ashton traktowałbym bardziej jako wskazówkę niż konkretny schemat dostosowany do pani, pani dawek i czasu schodzenia z nich. Relanium lepiej łagodzi skutki odstawienia, bo sam główny związek - diazepam ma dużo pełniejszy profil działania, bardziej przeciwlękowy, nasenny, rozuźniający mięśnie oraz przeciwdrgawkowy poza tym ulega metabolizmowi do tego samego metabolitu, co klorazepan - nordazepam tylko może w trochę mniejszym stopniu, który odpowiada m. in. za długi czas półtrwania leku nawet do 200 godzin. Poza tym jednak ulega metabolizmowi do dwóch innych związków - temazepamu (lek nasenny) i oksazepamu (lek przeciwlękowy), dlatego może lepiej sprawdzać się w łagodzeniu objawów abstynencyjnych i to Relanium podaje się na oddziałach detoksykacyjnych, w tabl. czy kroplówkach, nie Tranxene.

 

Mirtazapina akurat (u mnie 30 mg) okazała się dla mnie złotym środkiem, dobre działanie sedatywne pozwalające rozluźnić się, spać i redukować dawki kwetiapiny. Jeśli twierdzi pani, że po mianserynie/mirtazapinie na drugi dzień była totalna zmuła, kwetiapina to dopiero armata. Ewentualnie proszę spróbować 50 mg zamiast 100, bo tyle nie dadzą pani nawet na oddziale intensywnej terapii, nawet kiedy pani powie że wcześniej tyle brała. Kwetiapina ma zapobiegać ewentualnym objawom psychotycznym mogącym wystąpić wcześniejszym intensywnym zażywaniem mefedronu, kiedy przestanie pani je zagłuszać alkoholem. Lub też zaprzestaniem picia pod postacią psychozy alkoholowej. Gdyby zaczęła pani czuć, widzieć, lub słyszeć jakieś dziwne nie do końca realne rzeczy (psychoza jest nieodróżnialna od rzeczywistości dlatego pacjent ślepo wierzy we wszystkie jej objawy, wiem bo przeżyłem i również dałem się nabrać) to jest odpowiedni czas na zażycie kwetiapiny, wtedy najlepiej przepisane 100 mg, ponieważ mniejsza dawka może zadziałać jedynie przeciwhistaminowo, a nie przeciwpsychotycznie. Najlepiej gdyby przestała pani definitywnie pić, a trzeba to zrobić natychmiast!.. zażywanie 100 mg kwetiapiny przed snem, chyba, że lekarz zalecił w dzień ale będzie wtedy pani chodzącym trupem.. jest konieczne. Kwetiapina przy okazji obniża próg drgawkowy, przez co naraża pani na drgawki, ale te 50 klorazepanu dziennie powinno panią uchronić przed takimi akcjami.

 

Lamotrygina poza działaniem przeciwpadaczkowym (nijakim w porównaniu do benzodiazepin) hamuje wydzielanie glutaminianu, głównego neuroprzekaźnika pobudzającego, więc teoretycznie powinna zadziałać pozytywnie, lecz nie oczekiwałbym cudów. 120 mg duloksetyny na początek? Teoretycznie te 50 mg klorazepanu dziennie mogłoby zapobiec skutkom ubocznym, ale to odpowiednik zaledwie max. 2 mg klonazepamu. Ryzykowne działania ten pani lekarz podejmuje, ale stanowcze i odważne.

 

Paroksetyna jest silnie przeciwlękowa, u mnie genialnie sprawdziła się na fobię społeczną jednak tylko na kilka dni po czym przestała działać (dziś domyślam się dlaczego wszelkie SSRI nie odniosły skutku a w SNRI zdawał się działać jedynie aspekt wychwytu noradrenaliny, ale to jeśli kogoś by interesowało bo nie chcę zaśmiecać tematów). Duloksetyna jest najsilniejszym pod względem farmakologicznym SNRI, prostym w działaniu ale piekielnie silnym (ok. 300x silniej wiąże się z SERT I NET). Pamiętam, jak popijając ją poranną kawą czułem lekkie mrowienie w ciele i przypływ energii. Może pomóc panii w anhedonii i myślach typu "nic mi się nie chce", "nie dam rady i tak" , "jestem za słaba".

 

4.) Anonimowi Narkomani? Przepraszam za pytanie, ale w mojej małej mieścinie nie ma takich rzeczy 😅

Jeśli tak, to jak najbardziej proszę zaliczyć taką formę terapii. Może wyglądać to inaczej, niż w AA w którym się znalazłem i nie powiem jak się czułem wśród samych alkoholików a ja na spotkaniach grupowych byłem zmuszony (żeby zaliczyć prace domowe) opisywać takie zdarzenia, przeżycia po których zapadała grobowa cisza na dłuższy czas i nikt nie wiedział co powiedzieć. U mnie było to 12 spotkań grupowych 2 razy w tygodniu, spotkania indywidualne z psychoterapeutą gdzie po kilku spotkaniach ze mną jedna pani zwolniła się lub przeniosła.

Jeśli to jest to, o czym myślę to oczywiście, że tak. Proszę się na to zapisać, uczęszczać, nie odbębniać tylko przykładać się do tego i zaliczyć tę terapię przynajmniej raz. Najgorsze są sesje indywidualne z psychoterapeutą, który wywleka najgorsze brudy, pyta o szczegóły z dzieciństwa itp. trzeba być szczerym z psychoterapeutą jeśli ma ci pomóc.

 

Trochę się nie zrozumieliśmy w paru punktach 🙂

 

Na mnie też clonazepam i w ogóle benzodiazepiny nigdy nie działały narkotycznie, rekreacyjnie, czy nawet nasennie. Owszem wzięte wieczorem pomagały zasnąć,ale brane w dzień to 0 senności, też brałam czasem i po 4 mg clona i nic. Potem ustabilizowałam dawkę na 2 mg na dobę.

 

1. Też brałam najróżniejsze środki, a czy to było 3cmc czy 4cmc, czy jeszcze coś innego - teraz to nie wiadomo nawet. Te x lat temu to wiadomo 4mmc. Adderall ponoć nie do dostania w Polsce, poza tym nie chciałabym się nawet w to pakować jeśli nie miałabym pewnej diagnozy ADHD, a póki co to tylko moje rozważania.

 

2. Czy aż takim alkoholikiem ? Sama nie wiem, to pojęcie względne. MIałam okres gdzie płynełam bardzo np. 0,5 wódy dziennie + piwa, lub 8 piw + jakaś wóda. Ale z tego już wychamowałam jakiś czas temu i ostatnio spokojniej, ale te 3-4 piwa dziennie wypijam. Tu głównie mi chodziło czy dadzą mi pozostać na dotychczasowych dawkach benzo, bo 10 mg Relanium to tyle co nic, żeby wyrównać dotychczasową dawkę Klona musieliby dawać 40 mg diazepamu dziennie, a nie wiem czy nawet nie więcej jak ma to złagodzić skutki odstawienia alkoholu. Wiem, że mają tam bardzo dobry odwyk i sposób schodzenia z benzo, tyle że wtedy pobyt to 2 miesiące. Klonazepamu niestety nie mam, lekarz od razu przerzucił mnie na Tranxene i od tego czasu gorzej się czuję a czy to wina tej zmiany czy trochę załamania tym co mówił lekarz - nie wiem.  I tak, wiem że działają synergicznie, ale ja tak lecę od początku tego roku, więc mi to nie straszne 🙂 choć wiem że to raczej pogarsza moją sytuację.

 

3.  Też uważam, że praca dr. Ashton traktować bardziej jako wskazówkę, ale i tak według mnie to lepszy sposób niż schodzenie w miesiąc na Tranxene, bo tak to można próbować w szpitalu, a i tak schodzą raczej wolniej ( w tych szpitalach co się na tym znają ) . W IPiN przebywa się np. 2 miesiące, na co nie mogę sobie teraz pozwolić. Na detoxie od alko około 10 dni i na to akurat mogę. Ale czy można mieć sprzęt elektryczny ?
Co do mirty, to paradoksalnie po kwetiapinie zmuły nie mam, nawet jak wezmę tą 100 i biorę ją wyłącznie nasenne, nie przeciwpsychotycznie. Może wynika to z krótkiego okresu półtrwania leku. W ogóle dziwna ta kwetiapina, czasem 50 mg mnie zwala z nóg, a były pojedyńcze dni gdy po 100 normalnie funkcjonowałam i nie mogłam usnąc, dopiero po dorzuceniu kolejnej 100 mg usypiałam. Wiem, że przeciwpsychotycznie też biorą, ale u mnie to było i miało być wyłącznie nasennie, tym bardziej że teraz przecież od tego lekarza na narkotyki mam "ciche" pozwolenie xD I to była pierwsza wizyta u niego, bo chciałam na NFZ żeby ograniczyć koszta. Dlatego też potrzeba konsultacji u innego. Możliwe, że po mircie zmuły bym nie miała teraz, ale to kolejne testowanie kolejnych leków, choć
w teorii te leki bardziej by pomogły w moim stanie, ale z tego co pamiętam też one podnoszą noradrenalinę, co nie jestem pewien czy jest dobre dla mnie.

Duloksetynę biorę już z 1,5 miesiąca , udało się zmienić na zakładkę z Paroksetyny bez większych skutków ubocznych, ale właśnie nie wiem czy to dobra zmiana. Paroksetynę brałam ponad 1,5 roku i u mnie odniosła duży skutek, i świetnie spisała się na nerwicę, na wszelkie objawy somatyczne, lękowe myśli i analizy. U mnie skutkiem ubocznym było przyzwolenie sobie na używki, no bo "oj tam nic mi nie będzie", gdzie przez cały okres nasilonej nerwicy, która była serio piekłem 100x większym niż teraz, tak bałam się jej objawów, że zbyt bałam się brać cokolwiek, bo mogę się przez to źle czuć. No ale na te różne sytuacje życiowe już nie pomagała, no ale lek nie może też chronić przed wszystkim, to chcę i chyba trzeba przerobić na terapii. Ale do dziś te najgorsze objawy zaburzeń nie powróciły.

Duloksetyna może trochę pobudziła, ale skoro wizyta u lekarza potrafiła mnie tak zdołować że znowu nic mi się nie chce, to nie wiem czy to działanie leku. A skoro tu piszę i znów mam milion wątpliwości to chyba analizy powróciły. A aż tak nie znam się na uzależnieniach żeby wiedzieć czy taki silny wychwyt noradrenaliny pomaga czy przeszkadza w tym.
A co myślisz o zmianie na inny przeciwlękowy SSRi  jak Esci/Citalopram czy nawet na mniej noradrenalinową Wenlafaksynę ?

4) NA to coś takiego jak AA, też robią te 12 kroków, tylko ponoć właśnie młodsi ludzie, mniej sekciarsko, no i nie gada się tylko o alkoholu. Choć pewnie może być tam np. dużo heroinistów.  Ale tak czy siak zamierzam się wybrać, zobaczyć. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale w mniejszych miejscowościach też są, bo sprawdziłam teraz, tyle że raz w tygodniu; w większych 1-3 codziennie można znaleźć.


Oprócz tego zaczęłam właśnie terapię uzależnień indywidualną na NFZ, terapeuta co się trafił wydaje mi się w porządku, póki co gadamy raczej o teraźniejszości lub przeszłości, dzieciństwa na razie nie rusza, tylko też wymaga ode mnie abstynencji od alkoholu i narkotyków ( i benzo też pewnie), ale już teraz, zaraz, a póki co nie znam mechanizmów uzależnienia,  nie mam narzędzi, chciałabym to zrobić trochę wolniej i po kolei, bo na tyle znam siebie, że do wszystkiego na raz to się zniechęce i oleje to w cholerę, Do grupy, czyli grupowej terapii uzależnień też chce mnie dołączyć, tylko nie wiem kiedy. Ze szczerością nie mam problemów na indywidualnej, grupy się boję, ale trochę zmieniłam zdanie po słuchaniu podcastów o uzależnieniach i wiem że może bardzo pomóc i na uzależnienia i generalnie na zaburzenia.

 

4 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

Żaden normalny psychoterapeuta nie podejmie się psychoterapii bez przejścia najpierw terapii uzależnień.

Tylko co oznacza przejście terapii uzależnień? Abstynencja od wszystkiego do końca życia ? Czy wyhamowanie i przyzwolenie sobie czasem na to piwo czy przyjęcie benzodiazpiny doraźnie w sytuacji lękowej. Bo narkotyki to wiadomo że zło. No i odwracając pytanie - czy ja umiem odstawić wszystko bez przejścia najpierw terapii uzależnień, a przynajmniej bycia w niej jakiś czas jużl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, agura napisał(a):

Abstynencja od wszystkiego do końca życia ?

Tak. To oznacza abstynencję do końca życia. Niestety, ale jedno piwo, czy 0,5mg Xanaxu może spowodować powrót do nałogu.

Skoro z takim założeniem chcesz przejść terapię uzależnień, żeby później od czasu do czasu pozwalać sobie na używki, nawet w akceptowalnych ilościach, to oznacza tylko tyle, ze totalnie nie jesteś gotowa do zerwania z nałogiem. Jeszcze nie odstawiłaś niczego, a już planujesz, że czasami będziesz coś brać.

Porozmawiaj z dowolnym alkoholikiem to powie Ci, że nawet po 5 latach niepicia, czy 10 nadal ciągoty się pojawiają. Właśnie dlatego abstynencja do końca życia jest założeniem terapii uzależnień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Tak. To oznacza abstynencję do końca życia. Niestety, ale jedno piwo, czy 0,5mg Xanaxu może spowodować powrót do nałogu.

Skoro z takim założeniem chcesz przejść terapię uzależnień, żeby później od czasu do czasu pozwalać sobie na używki, nawet w akceptowalnych ilościach, to oznacza tylko tyle, ze totalnie nie jesteś gotowa do zerwania z nałogiem. Jeszcze nie odstawiłaś niczego, a już planujesz, że czasami będziesz coś brać.

Porozmawiaj z dowolnym alkoholikiem to powie Ci, że nawet po 5 latach niepicia, czy 10 nadal ciągoty się pojawiają. Właśnie dlatego abstynencja do końca życia jest założeniem terapii uzależnień.

Nie mam póki co żadnego założenia, rozważam wszystkie czynniki. Wiem że nawet PARPA ( ta agencja od rozwiązywania problemów alkoholowych, nie pamiętam już rozwinięcia skrótu) już rekomenduje także inne podejście szeroko stosowane na świecie jak POP - Program Ograniczania Picia. Tutaj materiały :  https://www.parpa.pl/index.php/lecznictwo-odwykowe/programy-ograniczania-picia

W Polsce z tego co kiedyś czytałam ( zamierzam uaktualnić wiedzę ) często są stosowane nieco przestarzałe metody leczenia zarówno uzależnień i jak zaburzeń psychicznych ( tu właśnie np. wypisywanie benzodiazepin do stosowania codziennie, choć już mniej takich lekarzy i w moim przypadku to nie jest wina lekarza) . Ale benzo to jedyny środek na który nie mam "ciśnienia" psychicznego, nie biorę dla haju, nie mam potrzeby zwiększać dawek itp. , w ogóle nie wiem po co zaczęłam brać je częściej - u mnie to był chyba taki wentyl bezpieczeństwa - wziełam to może mi przejdą te złe stany, które miałam po ostatnich przeżyciach, albo chociaż pozwolą przetrwać ten okres. Bo tak to nie czuje ich działania, ani zbytnio nie czułam biorąc doraźnie dlatego je bym zostawiła na koniec powoli redukując w domu - co pozwoli wrócić do "normalnego" życia, bo chyba taki jest cel terapii uzależnień, a co zaczęłam robić mimo uzależnień. Choć wiem że odstawienie ich może być ciężkie mimo tego, dlatego zrobiłabym to powoli bardzo. Ale to tylko moje rozważania, chcę się umówić do lekarza na jeszcze jedną konsultację w tych sprawach.

 

Z alkoholem może być trudniej, dlatego tu poważniej rozważam całkowitą abstynencję, ale jednocześnie rozważam też czy jestem aż tak uzależniona, czy próbuję tylko samoleczenia.

 

 

 


 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@agura No, jak sama potrafiłaś obalić 0,5 litra + jeszcze piwa, to nawet ja tak nie potrafię. To znaczy mógłbym, gdyby mi ktoś zapłacił, po baklofenie mogę pić bez końca... ale na drugi dzień na sam widok alkoholu puściłbym uroczego, soczystego, pełnego pięknych, kolorowych barw pawia 🦚

Taki naturalny hamulec bezpieczeństwa możnaby rzecz 🤮

I na 2-3 tyg. spokój.

 

4 godziny temu, agura napisał(a):

A co myślisz o zmianie na inny przeciwlękowy SSRi  jak Esci/Citalopram czy nawet na mniej noradrenalinową Wenlafaksynę ?

Wenlafaksyna do 225 mg to głównie sama serotonina, dopiero prrzy tej dawce znaczenie ma wychwyt noradrenaliny. W dawkach 300 mg+ dochodzi lekko dopamina.

Duloksetyna dla porównania ma 118x silniejsze wiązanie z transporterem serotoniny, 330x noradrenaliny i 32x dopaminy. Dodatkowo oddziałuje 4,4x mocniej na receptor 5-HT2A, 2,2x mocniej na 5-HT2C i 4,5x mocniej na 5-HT6 to wszystko w tej samej dawce co wenlafaksyna.

 

Citalopram wspominam miło, ale u mnie działał przez jeden dzień i to w dodatku pierwszy. Działał trochę jak piguła ecstasy podnosząc mocno nastrój i rysując banana na twarzy 🍌

Przez cały dzień byłem szczęśliwy 😀

 

Co do antydepresantów kieruj pytania do @acherontia styx ona dużo lepiej się na tym zna.

 

3 godziny temu, agura napisał(a):

benzo to jedyny środek na który nie mam "ciśnienia" psychicznego, nie biorę dla haju, nie mam potrzeby zwiększać dawek itp. , w ogóle nie wiem po co zaczęłam brać je częściej - u mnie to był chyba taki wentyl bezpieczeństwa

Ulga w stanach lękowych, uspokojenie, rozluźnienie ciała i umysłu, hipnoza (działanie nasenne) to jest haj sam w sobie i można próbować to sobie tłumaczyć, bronić benzo na różne sposoby. Najlepiej jednak pokazać sobie i innym prawdę i to udowodnić zaprzestając używania benzodiazepin, lub zastępując je czymś bez tak silnego wpływu na ciało i umysł - np. pregabalina (chociaż gdzieś wspominałem, że to również ślepa uliczna), gabapentyna nie wiem karbamazepina, mirtazapina, hydroksyzyna, doksepina, opipramol jest wiele innych leków, które nie dają tak natychmiastowej i silnej ulgi jak benzo, ale są pomocne.

 

Edit: Alkohol to twardy narkotyk, ale wierzę że jesteś w stanie sobie z nim poradzić. Problem leży tylko w tym, że jest legalny.

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Fobic napisał(a):

@agura No, jak sama potrafiłaś obalić 0,5 litra + jeszcze piwa, to nawet ja tak nie potrafię. To znaczy mógłbym, gdyby mi ktoś zapłacił, po baklofenie mogę pić bez końca... ale na drugi dzień na sam widok alkoholu puściłbym uroczego, soczystego, pełnego pięknych, kolorowych barw pawia 🦚

Taki naturalny hamulec bezpieczeństwa możnaby rzecz 🤮

I na 2-3 tyg. spokój.

 

Wenlafaksyna do 225 mg to głównie sama serotonina, dopiero prrzy tej dawce znaczenie ma wychwyt noradrenaliny. W dawkach 300 mg+ dochodzi lekko dopamina.

Duloksetyna dla porównania ma 118x silniejsze wiązanie z transporterem serotoniny, 330x noradrenaliny i 32x dopaminy. Dodatkowo oddziałuje 4,4x mocniej na receptor 5-HT2A, 2,2x mocniej na 5-HT2C i 4,5x mocniej na 5-HT6 to wszystko w tej samej dawce co wenlafaksyna.

 

Citalopram wspominam miło, ale u mnie działał przez jeden dzień i to w dodatku pierwszy. Działał trochę jak piguła ecstasy podnosząc mocno nastrój i rysując banana na twarzy 🍌

Przez cały dzień byłem szczęśliwy 😀

 

Co do antydepresantów kieruj pytania do @acherontia styx ona dużo lepiej się na tym zna.

 

Ulga w stanach lękowych, uspokojenie, rozluźnienie ciała i umysłu, hipnoza (działanie nasenne) to jest haj sam w sobie i można próbować to sobie tłumaczyć, bronić benzo na różne sposoby. Najlepiej jednak pokazać sobie i innym prawdę i to udowodnić zaprzestając używania benzodiazepin, lub zastępując je czymś bez tak silnego wpływu na ciało i umysł - np. pregabalina (chociaż gdzieś wspominałem, że to również ślepa uliczna), gabapentyna nie wiem karbamazepina, mirtazapina, hydroksyzyna, doksepina, opipramol jest wiele innych leków, które nie dają tak natychmiastowej i silnej ulgi jak benzo, ale są pomocne.

 

Edit: Alkohol to twardy narkotyk, ale wierzę że jesteś w stanie sobie z nim poradzić. Problem leży tylko w tym, że jest legalny.

 

Potrafiłam, ale skutki dla mnie i otoczenia nie były zbyt dobre. Na szczęscie wyhamowałam trochę.

Baklofen to rozważałam nawet w uzależnieniu od alkoholu, ale różne mega są opinie.

 

Sęk w tym że na mnie benzo nawet na początku nie działały jakoś wow, że biorę i lęku nie ma. Choć teraz to wiem że na pewno uzależnienie fizyczne jakieś jest.

I z chęcią bym je odstawiła bo wkurzają mnie podejścia lekarzy patrzących jakbym chciała wyłudzić leki, albo bardzo szybko odstawiający po roku brania.
Tyle że na końcu.

Pregabalinę biorę, poza doksepiną i karbamazepiną resztę przerobiłam z mniejszym lub większym efektem ( raczej mniejszym ) .

Co do SSRI/SNRI już sama nie wiem. Paroksetyna bardzo pomogła na całokształt nerwicy a działa głównie na serotoninę.  Po zmianie na Dulo niezbyt widzę różnicę. Escital jeszcze mocniej działa na serotoninę, ale bardzo selektywnie.
No jeszcze jest Sertralina, która działa też na dopaminę, co w teorii byłoby pomocnę. Z tym że ostatnich dwóch kiedyś nie tolerowałam.
Jasne, doradzę się lekarza, ale oni często dobierają leki jakby rzucali lotkami. Jak trafią akurat w środek to jest dobrze.

 

Jasne że alkohol jest twardą używką i to jedną z twardszych według mnie.

 

Słucham jesszcze innego podejścia - Gabora Mate - gdzie mówi że nie powinno się pytać skąd uzależnienie, tylko skąd ból powodujący że sięgamy po używkę.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, agura napisał(a):

po roku brania

To jakby nie patrzeć kawał czasu i pewnie nie mała ilość przepisanych benzodiazepin.

Pregabalina to chyba obecnie twoje najlepsze narzędzie (oprócz własnej, silnej woli) do walki z benzodiazepinami i jak twierdzisz ewentualnymi objawami uzależnienia fizycznego od benzo.

 

Możesz porozmawiać z lekarzem nad wprowadzeniem do leczenia stabilizatoru nastroju - lamotryginy, która przy okazji zmniejsza wydzielanie głównego pobudzającego neuroprzekaźnika, czyli glutaminianu. Jest też lekiem przeciwpadaczkowym i jest bezpieczniejsza od karbamazepiny. Doksepina też mogłaby coś wskórać. Proszę o te dwa leki zapytać, bo myślę że warto jeśli naprawdę chcesz coś zmienić. Nie jestem tylko pewien, czy doksepina jest dozwolona przy leczeniu SSRI/SNRI.

 

Alkohol jest twardym narkotykiem i zostało to niejednokrotnie udowodnione. Zachodzi w śmiertelne interakcje z benzodiazepinami, barbituranami, opioidami, czy innymi środkami działającymi na układ GABA. Ma wcale nie tak wysoką dawkę śmiertelną, a objawy uzależnienia fizycznego również stanowią zagrożenie dla życia. Pamiętam jak znajomy szedł do sklepu (pewnie po %) i przejeżdżając autem widziałem jak leżał na chodniku w drgawkach i kałuży krwi. Służby zostały już wezwane na miejsce, więc nie miałem po co się zatrzymywać. Miałem przy sobie fenobarbital i wiem, że gdybym mu go podał doznałby ulgi na kilka następnych dni, ale służby były w drodze, 2 osoby przy nim stały i jeszcze tylko mnie z silnym lekiem na receptę próbującym podać go znajomemu tam brakowało 😅

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fobic napisał(a):

To jakby nie patrzeć kawał czasu i pewnie nie mała ilość przepisanych benzodiazepin.

Pregabalina to chyba obecnie twoje najlepsze narzędzie (oprócz własnej, silnej woli) do walki z benzodiazepinami i jak twierdzisz ewentualnymi objawami uzależnienia fizycznego od benzo.

 

Możesz porozmawiać z lekarzem nad wprowadzeniem do leczenia stabilizatoru nastroju - lamotryginy, która przy okazji zmniejsza wydzielanie głównego pobudzającego neuroprzekaźnika, czyli glutaminianu. Jest też lekiem przeciwpadaczkowym i jest bezpieczniejsza od karbamazepiny. Doksepina też mogłaby coś wskórać. Proszę o te dwa leki zapytać, bo myślę że warto jeśli naprawdę chcesz coś zmienić. Nie jestem tylko pewien, czy doksepina jest dozwolona przy leczeniu SSRI/SNRI.

 

Alkohol jest twardym narkotykiem i zostało to niejednokrotnie udowodnione. Zachodzi w śmiertelne interakcje z benzodiazepinami, barbituranami, opioidami, czy innymi środkami działającymi na układ GABA. Ma wcale nie tak wysoką dawkę śmiertelną, a objawy uzależnienia fizycznego również stanowią zagrożenie dla życia. Pamiętam jak znajomy szedł do sklepu (pewnie po %) i przejeżdżając autem widziałem jak leżał na chodniku w drgawkach i kałuży krwi. Służby zostały już wezwane na miejsce, więc nie miałem po co się zatrzymywać. Miałem przy sobie fenobarbital i wiem, że gdybym mu go podał doznałby ulgi na kilka następnych dni, ale służby były w drodze, 2 osoby przy nim stały i jeszcze tylko mnie z silnym lekiem na receptę próbującym podać go znajomemu tam brakowało 😅

 

O lamotryginę zapytam. Tylko muszę znaleźć dobrego lekarza. Z benzodiazepinami nie przesadzałam, zdarzały się wyskoki po 4 czy 6 mg klona, ale pojedyńcze, raczej 1-2 mg brałam dziennie. Póki co po zmianie na Tranxene nie jest w sumie źle, czasem zapominam nawet o jakiejś dawce bo mam rozpisane 2-1-2 i potem zmniejszać. Może dlatego że się kumuluje w organizmie.

Ale najpierw muszę odstawić stymulanty, co może być ciężkie i alkohol odstawić co może być bardzo ciężkie. Dlatego nawet wolałabym posiedzieć na tym 2-1-2 jakiś czas, zawsze to słabsze benzo lub zmienić na diazepam w równoważnej dawce i powolutku redukować. Muszę wrócić do pracy za jakiś czas, dlatego nie mam czasu na detoks szpitalny.

 

Alkohol jest najgorszy według mnie, jak zostanie jakieś piwo i rano je wypije to już wiem że będę miała ssanie cały dzień, nie upijam się już, ale nastrój mocno chwiejny. skoro ta wizyta tak mnie zdołowała na kilka dni.  Dlatego tu rozważam nawet detox. Mam jakieś pasje, cele w życiu, oczywiście nieco przytłumione przez to wszystko ale mimo wszystko są. Może w końcu wybiorę się dziś na miting, ale nie wiem czy gadanie o używkach mi pomoże, w końcu kiedyś wystarczyło "a może byśmy wzieli ..... - tu wpisz używkę jaką chcesz" i umysł już przekonany. 

Myślę nad stworzeniem sobie planu dnia i bezwzględne się go trzymanie. Nie wiem czy to się praktykuje, ale wydaje mi się to logicznym krokiem. Żeby nie był to czas spędzany jedynie w domu tak naprawdę, choć oczywiście pogoda nie sprzyja teraz temu.

3 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

Działanie sertraliny na dopaminę jest bardzo niewielkie i to dopiero w wyższych dawkach.

 

Tak też czytałam kiedyś. Ale większe niż jakiegokolwiek SSRI/SNRI .

A Ty co byś sugerowała w sprawie tych SSRI/SNRI w mojej sytuacji ? Wiem, że to nie porada lekarska i zdam się na dobrego lekarza, ale chcę się też doedukować w tej kwestii, jako że interesowałam się tym x lat temu i trochę się pewnie pozmieniało.

Jeszcze rozważam to ADHD i może taki metylofenidat by rozwiązał sprawę ciągot zarówno do stymulantów jak i alkoholu, a coraz więcej placówek i lekarzy zauważa że jest to realny problem, a nie że ADHD u dorosłych nie istnieje. Ale wiem że to może być tylko mechanizm zaprzeczeń lub też moje błędne rozważania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, agura napisał(a):

Jeszcze rozważam to ADHD i może taki metylofenidat by rozwiązał sprawę ciągot zarówno do stymulantów jak i alkoholu, a coraz więcej placówek i lekarzy zauważa że jest to realny problem, a nie że ADHD u dorosłych nie istnieje. Ale wiem że to może być tylko mechanizm zaprzeczeń lub też moje błędne rozważania.

Z diagnostyką ADHD wstrzymałabym się do momentu uporania się z uzależnieniami. Teraz to bez sensu, bo cały organizm jest tak rozchwiany, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że w testach wyszłaby większość zaburzeń czy innych rzeczy, w kierunku których zrobiłoby się testy i z bardzo dużym prawdopodobieństwem byłby to wynik fałszywie dodatni.

 

Co do pytania o leki, to zanim odpowiem, to zapytam w czym konkretnie to SSRI miałoby Ci pomóc, czego oczekujesz od leku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agura witaj w klubie.W moim przypadku zaczęło się od nerwicy więc sięgałem po alkohol który uspokajał objawy somatyczne no i lęki.Tak popadłem w alkoholizm i depresję.Już nie będę wymieniał ile zjadłem leków by w koncu wejść na SSRI (paroksetyna) która biorę już 1,5 roku i fajnie niweluję lęki.Do tego było brane benzo zeby na poczatku zniwelować skutki uboczne leku.Obecnie lecę na paro + pregabalina i w mega stresowych sytuacjach Cloranxen.Alko odstawiłem ( ponad miesiąc trzeźwy) i lece na 7 tyg. odwyk 15 grudnia 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey jestem tutaj nowy. 
Borykam się z pewnym problemem od 5 lat mianowicie biorę benzodiazepiny z przerwami nałogowo, zacząłem brać je kiedy miałem cięższy okres w swoim życiu zaczęło się od 0,5mg Xanaxu które dostałem od znajomego skończyło aktualnie na lekarzu który wypisuje mi je jak cukierki…

Wrocilem po miesiącu przerwy do benzo i jestem już w ciagu ponad 2,5 miesiąca brałem różne benzo przez ten czas alpre, diazepam, teraz klony, nawet byłem na etapie odstawienia z poradnika benzo.org, ale zacząłem znowu je brać, ile biorę ? Różnie zależy od tego co chce uzyskać spokój czy stan euforii.

bralem dziennie po 3 alpr 1mg i jakoś żyłem potem bawiłem się np 2x2mg xanaxu parę piw i setka, czasem więcej teraz klony, ostatnio wziąłem 4x2mg i 3 piwa i czułem się błogo ale mam tego dosyć a nie chce mówić o tym bliskim bo wiedzieli że miałem z tym problemy, przeszedłem nawet padaczkę po nagłym odstawieniu… 

chciał bym rzucić to z dnia na dzień bo rujnuje mi to życie i plany na rozwój swojej osoby, ale nie da się bo znowu mogę uruchomić tą pieprzona padaczkę, jak to ugryźć jak zacząć ? Ośrodek odpada chciałem w lutym zapisać się do szkoły policealnej i pracować(mimo że ciężko pracuję się biorąc małą dawkę benzo byle by dostarczyć ją) Aktualnie właśnie przez to nie pracuję siedzę całymi dniami w domu izoluje się mam już dość chce jakoś z tego wyjść ale nie wiem jak, jeśli miał by być nawet to odwyk, to i tak nie potrafił bym powiedzieć o tym rodzinie że tego potrzebuje, doradźcie proszę świeżakowi bo jestem dosłownie na skraju …

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.12.2023 o 20:17, AnonimowyBenzowrak napisał(a):

Hey jestem tutaj nowy. 
Borykam się z pewnym problemem od 5 lat mianowicie biorę benzodiazepiny z przerwami nałogowo, zacząłem brać je kiedy miałem cięższy okres w swoim życiu zaczęło się od 0,5mg Xanaxu które dostałem od znajomego skończyło aktualnie na lekarzu który wypisuje mi je jak cukierki…

Wrocilem po miesiącu przerwy do benzo i jestem już w ciagu ponad 2,5 miesiąca brałem różne benzo przez ten czas alpre, diazepam, teraz klony, nawet byłem na etapie odstawienia z poradnika benzo.org, ale zacząłem znowu je brać, ile biorę ? Różnie zależy od tego co chce uzyskać spokój czy stan euforii.

bralem dziennie po 3 alpr 1mg i jakoś żyłem potem bawiłem się np 2x2mg xanaxu parę piw i setka, czasem więcej teraz klony, ostatnio wziąłem 4x2mg i 3 piwa i czułem się błogo ale mam tego dosyć a nie chce mówić o tym bliskim bo wiedzieli że miałem z tym problemy, przeszedłem nawet padaczkę po nagłym odstawieniu… 

chciał bym rzucić to z dnia na dzień bo rujnuje mi to życie i plany na rozwój swojej osoby, ale nie da się bo znowu mogę uruchomić tą pieprzona padaczkę, jak to ugryźć jak zacząć ? Ośrodek odpada chciałem w lutym zapisać się do szkoły policealnej i pracować(mimo że ciężko pracuję się biorąc małą dawkę benzo byle by dostarczyć ją) Aktualnie właśnie przez to nie pracuję siedzę całymi dniami w domu izoluje się mam już dość chce jakoś z tego wyjść ale nie wiem jak, jeśli miał by być nawet to odwyk, to i tak nie potrafił bym powiedzieć o tym rodzinie że tego potrzebuje, doradźcie proszę świeżakowi bo jestem dosłownie na skraju …

Cześ wiem jak jest jestem teraz 8 mc po odstawieniu benzo po 15 latach zażywania w kosmicznych dawkach. Koniecznie załatw sobie ośrodek leczenia i terapii uzależnień. Wiesz 5 lat to nie w kij dmuchał masz poważny problem no i jeszcze padaczka. Musisz to zrobić pod opieką specjalistów 24/h. Nie jest łatwo a nawet bardzo ciężko ale jeśli masz już decyzję że odstawiasz to się tego trzymaj i SZUKAJ POMOCY jak najszybciej. Trzeba przejść detox i terapię żeby wiedzieć jak się potem zachowywać na terapii poznasz mechanizmy uzależniania i dostaniesz narzędzia które pozwolą Ci reagować bez tego ani rusz uwierz mi nie ma drogi na skróty. Jak chcesz możesz pisać chętnie Ci pomogę. Trzymaj sie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko jaki ośrodek ? Nie ufam lekarza, zwłaszcza dlatego że przepisują ci leki jak cukierki byle byś się truł i umierał powoli 

42 minuty temu, Zawieszony napisał(a):

Cześ wiem jak jest jestem teraz 8 mc po odstawieniu benzo po 15 latach zażywania w kosmicznych dawkach. Koniecznie załatw sobie ośrodek leczenia i terapii uzależnień. Wiesz 5 lat to nie w kij dmuchał masz poważny problem no i jeszcze padaczka. Musisz to zrobić pod opieką specjalistów 24/h. Nie jest łatwo a nawet bardzo ciężko ale jeśli masz już decyzję że odstawiasz to się tego trzymaj i SZUKAJ POMOCY jak najszybciej. Trzeba przejść detox i terapię żeby wiedzieć jak się potem zachowywać na terapii poznasz mechanizmy uzależniania i dostaniesz narzędzia które pozwolą Ci reagować bez tego ani rusz uwierz mi nie ma drogi na skróty. Jak chcesz możesz pisać chętnie Ci pomogę. Trzymaj sie. 

Tylko jaki ośrodek ? Nie ufam lekarza, zwłaszcza dlatego że przepisują ci leki jak cukierki byle byś się truł i umierał powoli 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałem chodzi o ośrodek terapii uzależnień. Potrzebujesz tego bo jeśli zaczniesz odstawiać sam na 99% nie zrobisz tego dobrze a to może się źle skończyć atak padaczki zapewniony nie chcę Cię straszyć bardzo mi do tego daleko ale uwierz to najbardziej rozsądne wyjście. Nie wiem jaką masz sytuacje finansową bo jeśli masz kasę to ośrodek prywatny nie jest problemem warto w to zainwestować ja tak zrobiłem i nie żałuję. Musisz tylko szukać takiego w którym jest detox i terapia wtedy schodzisz za pomocą diazepamu i uczęszczasz na terapię dopiero potem nadchodzą skutki odstawienia ale wtedy już wiesz co z tym robić i tak dzień za dniem coraz lepiej i nie będzie to tydzień czy dwa. Ja jestem 8 mc po odstawieniu a jeszcze mam jazdy ale nie biorę i TYLKO TO SIĘ LICZY.Ośrodka żadnego Ci nie polecę bo to jest kwestia indywidualna ja byłem w sześciu ośrodkach i dopiero w tym roku zatrybiłem. Także na Twoim miejscu rozsądnie jest uczyć się na cudzych błędach na zdrowie Ci to wyjdzie. Trzeba to zrobić inaczej Cię benzo zabierze na zawsze szczerze to jest to gorsze gówno od narkotyków. Ciężko z tego wyjść ale się da. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.01.2011 o 21:16, gosia hd napisał(a):

Oj za szybko się wysłało

 

Powiedz jakim cudem brałeś benzo 15 lat, jak funkcjonowałeś?

Mój syn bierze gdzieś od wakacji i jest tragedia, nie wyobrażam sobie jak można to brać tak długo, przecież tolerancja wzrasta już po miesiącu 

Edytowane przez Maggi7

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja właśnie polecam wiarę we własne siły. Przez to że ludzie są słabi popadają w depresję. Dalsze poleganie na "cudownej" pomocy innych tylko będzie potęgować problemy. Ja nigdy nie spotkałem kompetentnego psychologa. Oni wiedzą to co my, prawie.

Uzależnienie to sprawa wolnej woli. Jeśli ktoś chce przestać to przestanie. To od nas zależy. Ja jestem uzależniony od komputera, ale przecież wiem po co to robię. Nikt mnie nie zmusza. Benzo poprawia samopoczucie, trudno się nie skusić.

 

Psychologia sprawia że przestaje się wierzyć w wolną wolę a postrzega się siebie samego jak jakiegoś robota, którego działanie zna tylko "wielka kasta" psychologów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.12.2023 o 00:06, Maggi7 napisał(a):

Oj za szybko się wysłało

 

Powiedz jakim cudem brałeś benzo 15 lat, jak funkcjonowałeś?

Mój syn bierze gdzieś od wakacji i jest tragedia, nie wyobrażam sobie jak można to brać tak długo, przecież tolerancja wzrasta już po miesiącu 


Funkcjonowałem praktycznie ‚,normalnie’’ w tym czasie urodziła mi się dwójka dzieci zbudowałem dom i zarobiłem kupę kasy. Ale co z tego jak teraz nic praktycznie z tych lat nie pamiętam to jest straszne. Wiadomo że tolerancja przy benzo rośnie w zawrotnym tępie dlatego żarłem to jak wariat naprawdę potężne dawki lubiłem każde benzo. Jednak najbardziej pasował mi zolpidem który nie jest benzodiazepiną ale mechanizm jest ten sam i bardzo silnie uzależnia. W ostatnim okresie stosowania było to 50 tabletek na dobę co daje dawkę o 49 razy większa od terapeutycznej to jest po prostu lot w odchłań to cud że ja żyję. Nie zastanawiaj się długo tylko rób z synem porządek szukaj pomocy koniecznie pamiętaj że to nie musi się skończyć jak u mnie. Jeśli bierze od wakacji to nie jest źle. Tylko szybka zdecydowana reakcja jest w stanie pomóc. Zgaduje że syn jest młody więc zacznij działać on nie widzi problemu przyjmij odpowiedzialność i myśl za niego. DZIAŁAJCIE POWODZENIA 

A i nie wierz w takie pierdoły że samozaparcie silna wola że sobie poradzi że panuje nad tym srutututu kłębek drutu. Wiadomo że silną wolą można ale to chyba z 5% uzależnionych daje radę wiem co mówię znam takich jak ja WIELU

Edytowane przez Zawieszony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zawieszony napisał(a):


Funkcjonowałem praktycznie ‚,normalnie’’ w tym czasie urodziła mi się dwójka dzieci zbudowałem dom i zarobiłem kupę kasy. Ale co z tego jak teraz nic praktycznie z tych lat nie pamiętam to jest straszne. Wiadomo że tolerancja przy benzo rośnie w zawrotnym tępie dlatego żarłem to jak wariat naprawdę potężne dawki lubiłem każde benzo. Jednak najbardziej pasował mi zolpidem który nie jest benzodiazepiną ale mechanizm jest ten sam i bardzo silnie uzależnia. W ostatnim okresie stosowania było to 50 tabletek na dobę co daje dawkę o 49 razy większa od terapeutycznej to jest po prostu lot w odchłań to cud że ja żyję. Nie zastanawiaj się długo tylko rób z synem porządek szukaj pomocy koniecznie pamiętaj że to nie musi się skończyć jak u mnie. Jeśli bierze od wakacji to nie jest źle. Tylko szybka zdecydowana reakcja jest w stanie pomóc. Zgaduje że syn jest młody więc zacznij działać on nie widzi problemu przyjmij odpowiedzialność i myśl za niego. DZIAŁAJCIE POWODZENIA 

A i nie wierz w takie pierdoły że samozaparcie silna wola że sobie poradzi że panuje nad tym srutututu kłębek drutu. Wiadomo że silną wolą można ale to chyba z 5% uzależnionych daje radę wiem co mówię znam takich jak ja WIELU


Syn ma 20 lat

szacuję że syn bierze od wakacji ale jak tak Się zastanawiam to może być nawet i rok
Też kupowałeś na czarnym rynku tak jak on?

no spore ilości zażywałeś, a czytałam że nietrudno przedawkować 

Syn twierdzi że bierze doraźnie od czasu do czasu ale jak na niego patrzę to powątpiewam, myślę że bierze codziennie 

Czytałam że benzo od handlarza może być jeszcze dodatkowo wzmacniane

 Na razie on widzi problem częściowo tzn dziewczyna zapisała go za jego zgodą do psychologa. Do psychiatry też sie wybiera ale terminy są kosmiczne więc po nowym roku prywatnie. Ja jestem gotowa zapłacić byleby tylko tam poszedł 

On sam niby chce ale nie pała entuzjazmem

Właściwie to do niczego nie pała, najchętniej by leżał w łóżku i spał 

no to super funkcjonowałeś bo syn nie funkcjonuje prawie wcale,
właśnie od miesiąca jest na zwolnieniu w trzeciej pracy i na okresie próbnym bo on nie jestem w stanie pracować, szczególnie wstać rano z łóżka, nie wiem co będzie dalej, próbował pożyczyć ode mnie kasę ale nie pożyczyłam bo wiem że to na benzo i jak mu pożyczę to najbliższe dwa trzy dni będzie „chory”

 

To jest najgorsze że ciężko na niego wpłynąć, mam ochotę nim ostro potrząsnąć ale w jego wypadku to nie działa, wychodzi trzaskając drzwiami 

 Rozmawiam z nim spokojnie i jakoś idzie opornie ale do przodu, mam nadzieję że po nowym roku coś się zmieni 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak kupowałem benzo na czarnym rynku  i powiem szczerze że nie trafiłem nigdy na jakieś trefne leki. Te objawy które opisujesz idealnie pasują do zachowania osoby uzależnionej. Syn musi uświadomić sobie że ma problem nigdy nie wiadomo jak dotrzeć do takiej osoby. Trzeba próbować wszystkiego dosłownie czy to prośbą czy groźbą. Pamiętaj że kreatywność uzależnionego nie zna granic on zrobi wszystko żeby usprawiedliwić swój nałóg tak to działa to nie jest syna wina. Psychiatra może mu ustalić jak schodzić z leków ewentualnie przepisać leki antydepresyjne ale tutaj jest potrzebny ktoś kto dotrze do niego mam na myśli terapeutę uzależnień. Szkoda czasu trzeba działać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Zawieszony napisał(a):

Tak kupowałem benzo na czarnym rynku  i powiem szczerze że nie trafiłem nigdy na jakieś trefne leki. Te objawy które opisujesz idealnie pasują do zachowania osoby uzależnionej. Syn musi uświadomić sobie że ma problem nigdy nie wiadomo jak dotrzeć do takiej osoby. Trzeba próbować wszystkiego dosłownie czy to prośbą czy groźbą. Pamiętaj że kreatywność uzależnionego nie zna granic on zrobi wszystko żeby usprawiedliwić swój nałóg tak to działa to nie jest syna wina. Psychiatra może mu ustalić jak schodzić z leków ewentualnie przepisać leki antydepresyjne ale tutaj jest potrzebny ktoś kto dotrze do niego mam na myśli terapeutę uzależnień. Szkoda czasu trzeba działać. 

dziękuję za odpowiedź 
z jednej strony jak czytam jak ciężko rzucić te benzo jestem załamana, ale jeśli komuś udało się rzucić to guano po tylu latach to znaczy że to jest możliwe, chwytam się nadziei że jemu też się uda.

U nas wszystko się wydało niedawno na jego 20 urodzinach gdy przyszedł jakiś dziwnie „śpiący”

podpytałam go co wziął i wtedy się przyznał, zapytany po co mówił że leczy sobie tym nerwice 
 

psychiatra do którego on ma się zgłosić jest też specjalistą od uzależnień mam nadzieję że będzie skuteczny ale wiadomo wszystko zależy od siły woli syna

Ja jestem strasznie zła na niego że sięgnął po to guano, taki spokojny i ułożony, chodził dwa lata na siłownię podróżował z dziewczyną po świecie

Tak było jeszcze rok temu, a teraz szkoda mówić -cień samego siebie

 

Nic nie można nim uzgodnić ani się umówić bo jak przychodzi co do czego to on jest znowu „chory”

 
Jak po nowym roku nic się nie zmieni to postawię sprawę twardo

Teraz zastanawiam się czy on się pojawi na wigilii, bo znowu może być „chory” a jak już przyjdzie to w jakim stanie 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On jest tylko chory gdy nie ma benzo albo ma za mało to jest nic innego jak głód. Jak ma tabletki to czuję się dobrze. Tak jest niestety. Jeśli będziesz szybko reagować jest dużaaaaa szansa go ocalić. Nie patrz na moje wpisy tak że wyolbrzymiam itd. Ja po prostu wiem jak jest w tych sprawach trzeba krzyczeć na całe gardło. To nie są żarty koniec kropka. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Maggi7 Rozumiem, że syn brał benzo bez konsultacji z lekarzem. po prostu kupował nielegalnie. Benzo tak naprawdę najlepiej brać tylko doraźnie i pod kontrolą psychiatry. Syn jak najszybciej powinien poszukać pomocy. Uzależnienie trzeba leczyć, najlepiej w zakładzie zamkniętym - nie bardzo wierzę, że bez tego będzie skuteczne, bo wymagałoby niezwykle silnej woli. Po tak długim czasie codziennego brania trzeba niestety syna potraktować jak narkomana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.12.2023 o 20:20, Dryagan napisał(a):

@Maggi7 Rozumiem, że syn brał benzo bez konsultacji z lekarzem. po prostu kupował nielegalnie. Benzo tak naprawdę najlepiej brać tylko doraźnie i pod kontrolą psychiatry. Syn jak najszybciej powinien poszukać pomocy. Uzależnienie trzeba leczyć, najlepiej w zakładzie zamkniętym - nie bardzo wierzę, że bez tego będzie skuteczne, bo wymagałoby niezwykle silnej woli. Po tak długim czasie codziennego brania trzeba niestety syna potraktować jak narkomana.


Na razie namawiam go żeby poszedł do psychiatry i zaczął brać benzo na receptę i antydepresant i w ten sposób z tego zszedł 

Niby się zgodził ale bez przekonania 

znersztą twierdził że może zejść sam i woli nie pakować się w następne benzo

Więc

 

Jak długo i często bierze trudno stwierdzić bo na 80% nie mówi prawdy

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×