Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Kasiu, ja przeczytałam uważnie to, co napisałaś w poście o straconym dziecku o stacji benzynowej i piwie.

Powiem tak: zatkało mnie. Najpierw pomyślałam,że się zgrywasz, potem jeszcze raz przeczytalam. I cóż mam powiedzieć?

Kasiu...nie dziwne,że stratę za każdym razem odczuwasz bardzo silnie. Jakakolwiek by to nie była strata.

Utracić dziecko...nie życzę nikomu.

I domyślam się jakie emocje Tobą szargają.

Dziecko, matka, to za wiele.......

To jakiś koszmar.

 

Ja tez doznałam straty, nie dziecka. Nie chcę o tym mówić. Może kiedyś. A może wcale.

I wydaje mi się,ze znam ten Twój mechanizm.

Strata, utrata.......i tak w kółko. Czegokolwiek by nie dotyczyła uruchamia w Tobie silne emocje, z którymi sobie poprostu nie radzisz. Tak jak ja.

Tylko,że przeszłosć Kasiu jest za Tobą. Wiem, wiem...łatwo się mówi.

Nie będę ptała o nic. Uważam,że jesli bedziesz chciała, to napiszesz więcej.Nie chcę ciągnąć Cię za język. Bo to są ciężkie i trudne tematy.

Nie uporałaś się jeszcze z tamtymi wydarzeniami. Ale dasz radę.

Tylko nie rób sobie do k.wy nędzy krzywdy!

Nie mozesz się tak katować!

 

O swojej sesji jutro napiszę Tobie.

Nie ta estetyka.Nie ten czas bym teraz pisała.

 

Rozumiem Cię Kasia........................

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, przeczytałam wszystko co napisałaś. Podobnie jak Monikę – zatkało mnie. Chodzi o Twoje utracone dziecko. Nawet nie próbuję sobie wyobrażać tego, co wtedy przeżyłaś, bo to niemożliwe. Tak naprawdę może to zrozumieć tylko ten, kto sam tego doświadczył.

Przepraszam Cię, że mnie nie było, gdy mnie potrzebowałaś, miałam bardzo intensywną sesję i dosłownie wyczerpana zasnęłam już po dwudziestej.

Kasiu, potrafisz powiedzieć, co wczoraj było tym właściwym zapalnikiem Twojego zachowania? Jakieś wydarzenie, wspomnienie, sesja, W., to o czym pisałaś (stracone dziecko)?

To, że napisałaś tu o swojej przeszłości wymagało nie lada odwagi. Wiem, że już sam powrót wspomnieniami do tych zdarzeń jest na pewno dla Ciebie bardzo trudny, bo najchętniej wymazałabyś go z pamięci.

Powinnaś nad sobą bardziej panować i nie wsiadać za kierownicę w takim stanie, Kasiu... Na szczęście nikomu nic się nie stało. Nie wiem, w jakim naprawdę byłaś stanie prowadząc, bo najpierw pisałaś, że byłaś bardzo świadoma, a trochę niżej, że jechałaś mechanicznie nawet nie wiedząc już gdzie... W każdym razie mogę przypuszczać, że nie mogłaś znieść jakichś emocji, być może obudzonych w czasie sesji, a może nie, tego nie wiem...

Wczorajszy sposób w jaki pisałaś... Sama chyba próbowałaś dolać oliwy do ognia, prowokować, chciałaś, żeby inni jeszcze bardziej Ci dokopali i napisali Ci, jaka jesteś nieodpowiedzialna, beznadziejna itd. Jakaś część Ciebie czerpała z tego przyjemność. Być może nie chciałaś też zostać sama ze swoimi emocjami i pragnęłaś zwrócić na siebie uwagę, dlatego pisałaś w prowokujący sposób, tak, że spirala się nakręcała. Nie wiem, Skarbie, to tylko moje przypuszczenia...

Kasiu, jestem wciąż w szoku po przeczytaniu Twojej informacji o dziecku. :( Nic dziwnego, że boisz się stracić kogoś, kogo kochasz... Ten wczorajszy epizod potraktuj jako kolejne doświadczenie i nie rób tak więcej. Martwimy się o Ciebie, i troszczymy.

Jestem z Tobą, pamiętaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam za poświęconą uwagę. Naprawdę. Wczoraj przeżyłam horror.

Zapalnikiem był W. oczywiście. I rozmowa z nim, bardzo przyjemna i moje nieumiejętne powiedzenie mu, że mi na nim zależy. Ale było to tak koślawo powiedziane, że nie wiem, czy cokolwiek zrozumiał. W każdym bądź razie po sesji jak wróciłam do pracy nastała taka sytuacja ciszy... gdy on stał u mnie w pokoju, kręcił się (dzisiaj ma trudny dzień, mają go odwołać), ja też milczałam, a chciałam coś powiedzieć... W końcu on mówi, Kasiu, idź już do domu, miałaś ciężki dzień (wiedział, że byłam na terapii). Mówiłam mu też o tym jak się maskuję, bo on stwierdził, że sprawiam wrażenie, jakbym się lepiej czuła. No więc jak powiedział, że mam iść do domu i że on też już idzie, to powiedziałam cicho "ale ja chcę jeszcze z Tobą porozmawiać". On na to zaprosił mnie do siebie, zamknął drzwi. Chciałam usiąść naprzeciwko niego przy biurku, ale on mi przesunął to krzeszło, sobie wziął drugie i usiadł na przeciwko, także nic nas nie dzieliło. Powiedziałam, jak bardzo to przeżywam. Emocjonalnie. Że tak co cenię jako szefie i człowieka. Powiedziałam mu, że jego inteligencja mnie urzeka i że każda chwila z nim, to wielka nauka dla mnie. Że mnie inspiruje. On nie dawał sobie tego mówić, jest taki naturalnie skromny, ciągle mi przerywał mówiąc, że wie że ma wady itp itd. Ja miałam już łzy w oczach, ale gdy on zaczął mi opowiadać o kulisach jego nieporozumień z Włochami, straciłam trochę grunt, wróciło opanowanie. Potem pogadaliśmy o jego imprezie i właściwie zaczęłam wstawać. Dodałam jeszcze, że jest jeszcze dużo rzeczy, które chcę mu powiedzieć, a on mi na to, żebym przestała, bo jeszcze będziemy mieli wiele okazji na to. Więc ja na to "ale, ale..." idąc do drzwi zatrzymałam się, a on mówi "Kasia, bo mnie się zaczyna łza kręcić w oku". A wtedy wyskoczyłam z tym, że cenię go nie tylko jako szefa, ale jako mężczyznę. I szybko wyszłam.

 

Wybiegłam z pracy jakby się paliło.

 

Resztę wieczoru znacie.

A teraz leżę w łóżku bo nie byłam w stanie wstać do pracy.

 

Co do mojej opowieści z przeszłości..., nie piszę i nie mówię o tym często. Tylko na terapii.

To były najgorsze miesiące mojego życia. Chodziłam zamroczona, nie pamiętam właściwie kilku miesięcy z tego roku. To po prostu było wstrętne, było tego za dużo, kiedy byłam w ciąży (zagrożonej) musiałam lecieć do RPA, aby uprzątnąć mamy rzeczy i sprzedać dom, załatwić sprawy formalne. Tam dowiedziałam się straszliwych rzeczy, które mnie dodatkowo zdruzgotały. Wróciłam do Polski i szybko wylądowałam w szpitalu. Ot i wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie Kasiu, nie jest to ot wszystko.

To jest bardzo ważne wszystko i dziękuję się, że się między innymi ze mną tym podzieliłaś.

 

Myślę, że sprawę z W. rozegrałaś bardzo dobrze i teraz trzeba czekać co on powie.

Dostałem dzisiaj wyniki testów, potwierdziły się moje przypuszczenia chociaż po rozwiązaniu myślałem, że wyjdzie co innego...

Rozwiązałem na wszelki wypadek jeszcze jeden test, czyli już czwarty, żeby wiedzieć na 100 %.

 

Jednak jest plus, zacząłem jeździć autobusem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pie.rdole, normalnie kur.wa!!!!!!!!!! Dzwoniłam do terapeutki, bo wpadłam w dziwny stan, straszna derealizacja, serce wali młotem, ucisk w głowie, chce się wymiotować, krew mi odpłynęła z ciała, potworne napięcie, musiałam się pociąć. A to wszystko przez niego!!!!!!!!!

Właśnie przeczytałam wiadomość od swojego rodzonego przyrodniego brata. Pisze, że pewnie już go nie chcę znać, że nie dawno dowiedział się dopiero o moim istnieniu i że sądzi, że powinniśmy porozmawiać i że na pewno znajdziemy wspólny język i co ja na to. Totalnie mnie to rozwaliło. Żeby było śmieszniej napisał mi to w moje urodziny, znalazł mnie na NK. Piękny prezent. Dobrze, że odczytałam dopiero dziś to przynajmniej nie było takiego cyrku w moje urodziny.

Dlaczego ciągle coś musi mi dowalać, dlaczego nie mogę spokojnie żyć!!!!!!! Nie wiem co mam robić, boję się, że on i jego rodzina będzie mnie teraz nękać, albo moją rodzinę. Mama mnie zawsze nimi straszyła. Nie wiem co mam robić, czy mam to zignorować, czy odpisać... Rozsądek podpowiada mi, żeby się nie odzywać, a głupia ciekawość, żeby odpisać, ba, i się z nim spotkać! Ja normalnie chyba zwariuję!!!!!!!!!!!!!! Mało mi jeszcze wszystkiego???????????!!!!!!!!!!!

Dlaczego właśnie teraz musiał się odezwać??!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krzysiu, nie znam, ale mój chłopak go zna (co za przypadek i ironia losu!!!) i mówi, że on by się na moim miejscu trzymał od niego z daleka.

Cała się trzęsę, próbowałam się dodzwonić do terapeutki, ale nie odbierała. :( Dlaczego on musiał zburzyć mój i tak już na nitce wiszący spokój. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu,, myślę, że P. nie chciałby dla Ciebie czegoś złego i jeśli Ci tak radzi to ja bym się trzymał od niego z daleka.

Przecież nie musisz odpisywać, możesz mieć nie używane konto :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój lekarz wczoraj stwierdził, że mam tzw. zaburzenia osobowości mieszane i stąd mam takie problemy w relacjach z innymi ludźmi, a szczególnie kobietami. Czy Wam takie zaburzenia też nie pozwalają normalnie funkcjonować w społeczeństwie? Ludzi się od Was odwracają z powodu Waszego zachowania tak jak ode mnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukasz1, nie znam takiego zaburzenia osobowości jak mieszane, ale to prawda każde! w mniejszym lub większym stopniu utrudniają funkcjonowanie i przeszkadzają w relacjach z ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jechalam po mocnym drinku samochodem, a potem wciągałam xanax nosem.

proszę - możecie mnie teraz nazywać ćpunką i idiotką.

 

1 drink to chyba do deseru ;p

Ja dawniej jechałem/jeździłem po 16 Okocimiach czarnych i po jakichś 15 mg lora razem , czasem na ścigaczu ponad 250 :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasia, a ja jestem z Ciebie dumna! Bardzo taktownie załatwiłaś sprawę, opowiedziałaś mu ile dla Ciebie znaczy. To była namiastka tego, co tak naprawdę mu chciałaś powiedzieć. Ale liczy się intencja. Zrobiłaś to! Stać Cię na to i na wiele, wiele więcej!

A reakja po......to odreagowanie po trudnej dla Ciebie sytuacji. Ja tak to widzę. Miałaś w sobie tyle skumulowanych emocji: napewno lęk, strach, zawstydzenie, miłość , radość, niepewność, zakłopotanie, ale i podekcytowanie, może podniecenie. Więc sama zobacz. Jak się miałaś czuć? Przecież normalny człowiek nie byłby w stanie oporadzić sobie z takim ciężarem emocjonalnym. Uważam,że bardzo dobrze postąpiłaś.Naprawdę.

Co do Twoich wczorajszych wyznań....tylko podziwiać za odwagę. Nikt nie ma prawa Cię oceniać.Nikt! Rozumiesz?

Zresztą....kto nie ma do siebie nic do zarzucenia...........niech pierwszy rzuci kamieniem. Taka matafora, ale bardzo na miejscu wg mnie.

Jesteś silna, a zarazem taka krucha.Bo sobie jeszcze nie poradziłaś z tamtymi emocjami. Ale poradzisz sobie.

 

Co do mnie, to z sms-ami mam spokój. POwiedziałam Mu jasno i wyraźnie,że na lubienie mi to nie wyglądai,że za stara jestem na picie kawy w tajemnicy,że czuję sięjakbym coś złego robiła, a potem siebie obwiniamw związku ztym. To są tzw.trójkąty. Bardo niekorzystne układy. To tez mu powiedziałam.Powiedziałam,że doceniam go jako.........wiesz kogo,i,że chcę żeby tak zostało.Że w zwiazku z zaistaniałymi sytuacjami nie czuję urazy i niech tak zostanie.Że mi też podoba się wiele mężczyzn, ale to przecież jeszcze nic nie oznacza. Że bardzo go proszę o poważne potraktowanie mojej szczerości. Że takie zachowania z jego strony źle na mnie wpływają,że nie umiem spać w nocy, denerwuję się i ogólnie się źle czuję. POwiedział,że cieszy się,że mu to powiedziałam.

A terapeutka powiedziała,że Ty za mnie wyraziłaś swoja złość.Pamiętasz co mi napisałaś wtedy? I,że pod wpływem Ciebie stać mnie było na taką rozmowę z Nim na drugi dzień.. I,że ze skumulowanej złości zaczęła mnie boleć wtedy głowa. Powiedziała,że umiałam jednak odnaleść się w tej sytuacji,że ode mnie będzie zależeć jak się sprawy dalej potoczą.

Mówiłam jej o poczuciu winy z mojej strony i złości na siebie. i ciągle nasuwających się myśli....,że co takiego we mnie jest,że mogł mnie tak odebrać i pozwolić sobie na kawę i sms-y.

Caly czas chodziło o stawianie granic.

Później terapeutka zapytała czy mam poczucie sukcesu. Zaczęłam mówić o różnych sprawach, a pewnie dążyła do tego,żeby odnieść się do sytuacji z B. Czy mam poczucie sukcesu. Odpowiedziałam nie rozumiejąc pytania,że nie. Teraz chyba wiem o co chodzi. Narazie jest spokój. Nie wiem co będzie potem. Natomiast wiem,że będzie takjak ja będę chciała, jak ja wybrnę z sytuacji. Nie chcę niczego komplikowac.Chcę mieć czyste relacje z nim, na płaszczyźnie tylko i wyłącznie zawodowej.

 

Joasiu a ja powiem nieco inaczej. Jak długo zamierzasz uciekać? To sytuacja do skonforntowania się. Z jednej strony rozumiem Cię,że nei chcesz. Matka Cię straszyła. Zastanów się czy Ty tak myślisz, czy to są słowa Twojej matki zacietrzewione głęboko w Tobie. Jeśli odłożysz w czasie ten temat, on i tak powróci. Prędzej czy później. Spotkać byś się mogła i jasno postawić granice. Powiedzieć,że przyszłaś, ale nie wiesz dlaczego. Czego on oczekuje po spotkaniu. A potem zobaczysz. Zobaczysz siebie w tym całym układzie i sytuacji.

Przecież On matki nie chce Tobie zabrać, chce tylko Ciebie poznać. Jeśli Ty go poznasz, dopiero wtedy będziesz mogła wyrobić sobie o nim zdanie, a nie powielać zdania innych. Powielisz je, jesli sama się przekonasz,że on rzeczywiście taki jest.

Wiem, to ciężkie. Ale jeśi sytuacja Cię przerasta, tzn.,że nie możesz wobec niej przejść obojętnie. Coś musisz zrobić. Takie jest Joasiu moje zdanie. Ale jak zawsze decyzja i tak należy do Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jechalam po mocnym drinku samochodem, a potem wciągałam xanax nosem.

proszę - możecie mnie teraz nazywać ćpunką i idiotką.

 

1 drink to chyba do deseru ;p

Ja dawniej jechałem/jeździłem po 16 Okocimiach czarnych i po jakichś 15 mg lora razem , czasem na ścigaczu ponad 250 :evil:

Normalnie jesteś moim guru :evil: Duma Cię rozpiera widzę :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jechalam po mocnym drinku samochodem, a potem wciągałam xanax nosem.

proszę - możecie mnie teraz nazywać ćpunką i idiotką.

 

1 drink to chyba do deseru ;p

Ja dawniej jechałem/jeździłem po 16 Okocimiach czarnych i po jakichś 15 mg lora razem , czasem na ścigaczu ponad 250 :evil:

 

 

Teraz mamy zacząć bić brawo czy co? Jesteś idiotą. Skończonym kretynem.

 

P.s. Z góry przepraszam za wulgarne słowa wobec tego użytkownika, ale straciłam kogoś przez pijanego kierowce i ta wypowiedź wyprowadza mnie z równowagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×