Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

czytam i czytam tą rozmowę o diagnozowaniu i postanowiłam się podłaczyć, bo właśnie moja diagnoza jest dla mnie nie jasna. od blisko roku jestem na terapii u lekarza psychiatry psychoterapeuty. zgłosiłam się z lękami i depresją ale praktycznie już na wstępie padło określenie 'problemy osobowościowe', przy około 3-4 spotkaniu stanęło na zaburzeniu osobowości. nie wypełniałam żadnych kwestionariuszy. cała diagnoza działa się na bieżąco z oszacowaniem czasu trwania na 2 lata conajmniej.

 

i tu jest właśnie mój problem. wkurza mnie fakt, że nie jestem jasno sklasyfikowana. chciałabym wiedzieć 'ma pani to i to, tak sie to nazywa'. przy próbie nacisku w kwestii diagnozy dowiedziałam się tyle, że "nie ma na to nazwy" tak jak bym była gdzieś poza całym ICD i DSM razem wziętymi. źle sie z tym czuje bo nie potrafie się odnieść, nie mam punktu oparcia, odniesienia. wiecznie niedookreślona. owszem, padają wyraźnie diagnozy mechanizmów, objawów i haseł z klucza obrazu klinicznego, a znając poszczególne zaburzenia z literatury moge założyć, że na 90% to jest borderline. ale wiedzieć, a domyślać się 2 różne rzeczy, no nie? jak to możliwe, że nie wiem do tej pory co mi właściwie jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, smiem twierdzic ze Twoj psychiatra plywa po temacie....wg mnie powinnas miec juz sprecyzowana diagnoze. Jednak moze nieche zebys nazywala zaburzenia ktore masz by niesugerowac Ci obiawow(zebys nieutozsamila sie z tym co np przeczytasz co moze spowodowac przeniesienie obiawow) a jemu niezamazywac "obrazu"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wg mnie właśnie to jedyny racjonalny powód jaki mi przychodzi do głowy właśnie to, że lekarz nie chce, żebym sobie poszkodziła wdrukując objawy. ale z kolei czytam, że ludzie w sporej wiekszości znają swoje diagnozy czy to jest border, czy chad, czy nerwice i jest ok. ja nie podważam jego umiejętności, uważam go za profesjonaliste z którym mam bardzo dobre porozumienie, bo w terapii jest progres. tylko nie rozumiem czy on sam nie ma jednoznacznej diagnozy, czy jest ze szkoły deskredytującej bdp jako odrębną jednostkę, czy nie chce mi zasugerować, czy jeszcze coś innego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez 9 miesięcy terapii, moja terapeutka raczej nie wspominała o borderline, przynajmniej nie w jakiś znaczący sposób, zaczęłam chodzić do psychiatry i wtedy padła konkretna diagnoza- zab. osobowości. Terapeutka to potwierdziła. A teraz nowa terapeutka stwierdziła, że jej to nie wygląda na bpd, 3-4 sesje mamy poświęcić na diagnostykę, ale nie ogarniam to lekarz się pomylił i wcześniejsza terapeutka ?:/

zakręcona, tak właśnie myślę, żeby nie utożsamiać się z objawami... Odkąd postawiono mi konkretną diagnozę, trochę usprawiedliwiałam swoje dziwne zachowania i jakby odpuszczałam. Tydzień temu terapeutka powiedziała, że powiedziałam jej o diagnozie tak, jakby to było moje nazwisko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

U mnie jest coraz gorzej. Zapijam sie kazdego dnia ;/ jest mi wszystko jedno juz. Myslalem nad samobojstwem , ale balem sie bo moge jeszcze bardziej cierpiec. Jestem wierzacy ale przez te wszystkie problemy przestalem chodzic kompletnie do kosciola. Rano biore lek potem pije po 6-7 piw kazdego dnia. Nie daje sobie rady , nie umie. Obawiam sie ze moge miec jakas chorobe psychiczna , ale lekarze mowili ze niemam. Jestem totalnie zalamany , mam bardzo ciezka sytuacje. Caly czas czuje zal o dziewczyne , ktora zerwala, wczoraj przyszlo mi kolejne zalamanie. Wypilem kilka piw i zaczolem wszystkim rzucac , rozbijac butelki , rodzina chciala zadzwonic po policje, wyszlem z domu i jakos sie uspokoilem. Co ja mam zrobic? Zeby nie pic tylko brac leki , bo po lekach czuje sie dobrze , ale jak sie lepiej poczuje to zaraz ide pic. Wyzywalem wczoraj najblizszych , nikt mnie nie rozumie , mam takie problemy... Poradzcie co mam robic :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

missgrabelinka, ciężko powiedzieć. jaram fajki w ilościach skromnych (do pół paczki dziennie), zapijałam się konkretnie od 12-15 r, ż ale to doprowadziło do tragedii od tamtej pory upijam sie kulturalnie. 3-4 razy w miesiącu. nie ćpam. epizod z marihuaną po której czułam się fatalnie więc nie pale.

 

seks: to samo co z alkoholem. silnie ryzykowne zachowania od 12-15 r. ż -wtedy tragedia i trauma - po tym bardzo ostrożnie ale zdarza mi się posuwać do ryzykownych zachowań seksualnych dla podniesienia samooceny - bo nie dla przyjemności.

 

ahaa bym zapomniała. jestem uzależniona od kontrolowania wagi (jesli można uznać to za uzależnienie). balansuje na granicy niedowagi i normy już będzie ze 6 lat.

 

i jeszcze okaleczenia: przyjaźń z nożem, ale bez głębokich szram. okresowo w wieku lat 12-14, potem nawrót 17-18 lat, teraz (22lata )na przestrzeni tego roku 2-3 razy. cóż, mysli samobójcze tez się przytrafiały epizodycznie choćby na tym weekendzie... :<img src=:'>

 

i coś mi się przypomniało o czym nikomu nie mówiłam. mam tendencje do koszmarnego zdzierania skóry w okół paznokci i z ust. codziennie usta zdarte do krwii. opuszki przy paznokciach to samo. siara troche.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to inaczej.

Papierosy paliłam ze trzy lata, ostatnio rzuciłam.

Narkotyki to tylko marihuana kilka razy, ale do innych ciągnie.

Seks uprawiam codziennie w sensie dosłownym.

Samookaleczanie to mój wielki problem. Mam całą prawą rękę w bliznach ciętych i drapanych a lewą w drapanych. Dużo blizn. Robię/robiłam też dużo innych autoagresywnych rzeczy,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, powiedz mi jaki jest Twój stosunek do używek, seksu, czy się okaleczasz...?

to aż tak wazne w diagnostyce?

Bo ja też mam osobowość chwiejną emocjonalnie

 

Wydaje mi się, że ważne. Nie słyszałam o borderze, który nie robi nic z tych rzeczy :twisted:

Btw mnie chyba głównie po tym zdiagnozowali.

 

zielona miętowa, możliwe, że masz tego bordera. Lekarzem nie jestem, ale swój swojego wyczuje.

Masz problemy z jedzeniem? Ja obok bordera mam zdiagnozowaną bulimię. Wagę kontroluję w dalszym ciągu. Każdy kg w górę to porażka dla mnie...

Obrywanie skóry- autoagresja. Wiem, że to siara- widzę u siebie jak to wygląda. Dodatkowo nie chce mi się obcinac paznokci, bo wolę je oberwac... :hide:

 

Helvetti, gratuluję Ci rzucenia fajek. Ja chyba podświadomie nie chcę... Jeśli chodzi o inne rzeczy, ja już się uspokoiłam. Seks mi się znudził, tnę się sporadycznie, mam wstręt do narkotyków i alkoholu.

 

-- 13 mar 2012, 13:33 --

 

Wiem ze jestem alkoholikiem , odwala mi po alkoholu i lekach. Ale czuje taki straszny zal , ze nie potrafie nigdzie wyjsc , nic zrobic , bo nie umie sie skupic ;/

 

Nikt Ci nie pomoże jeśli sam nie będziesz tego chciał. Jest Ci źle? Pójdź do lekarza. Szkoda zdrowia... Później obudzisz się z ręką w nocniku z rozwaloną wątrobą... Alkohol pozwala zapomniec, ale nie rozwiązuje problemu. Na trzeźwo świat znów jest szary i do dupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:(

ja juz sobie tak totalnie nie radze z tym,co czuję. zaczynam zachowywać się autoagresywnie, znowu. po tym, jak w poniedzialek bardzo przesadziłam z alkoholem, bliski kolega nazwał mnie szmatą i ścierwem. Dokładnie w ten sposób teraz o sobie myślę...

:(

w niegrozny sposob robie sobie krzywde lekami. dzis zazylam 12 tbl paracetamolu i popilam energetykiem, z doswiadczenia wiem, że nie bede sie potem dobrze czuła i o to chodzi. :( mam w glowie plan przedawkowania czegoś, sama nie wiem w jakim celu, chyba po to,żeby trafić do szpitala i poczuć, że ktoś się mną opiekuje, że mam wartość, że jestem dla kogoś ważna.

póki co czuję się jak szmata i bezwartościowe gó.wno.

 

mam wrazenie, ze facet jest ze mna tylko w celu zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych, ze tak naprawde nic dla niego nie znaczę.

 

przez alkohol zniszczylam relacje z bliska przyjaciolką.. :(

 

od ponad miesiaca wstaję niemal codziennie z lękiem. euforia przeplata się z apatią i marazmem. moze jak zrobię sobie krzywdę, to wreszcie coś poczuję?

 

boze, zwiazek miał mnie uratować, ale klasycznie w relacji z ludzmi, gram w przyciąganie-odpychanie, raz jestem totalnie zakochana, raz czuję wręcz wstręt do mojego faceta bądź wręcz chcę go skrzywdzić. :(

boję się.

:( :(

 

i czuję dojmującą samotność. :( nie wiem jak sobie poradzić z takim nastrojem. :( przepraszam, że to wszystko tak z siebie wylałam. postaram sie wziac w garsc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×