Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

chodze na terapie.. bardzo dobry psycholog ,ale powiem szczerze 5 miesiacy i niewielkie efekty .. własciwie żadnych ... :/

wczoraj wieczorem widziałam nóz w kuchni , po czym pomyslałam by sobie go wbić .. i co najgprsze wziełam do reki go ...i juz chciałam to zrobic! ... to tylko jeden z przykładów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chodze na terapie.. bardzo dobry psycholog ,ale powiem szczerze 5 miesiacy i niewielkie efekty .. własciwie żadnych ... :/

wczoraj wieczorem widziałam nóz w kuchni , po czym pomyslałam by sobie go wbić .. i co najgprsze wziełam do reki go ...i juz chciałam to zrobic! ... to tylko jeden z przykładów

 

wiesz co jeśli masz myśli samobójcze to powiedz lekarzowi bo inaczej jest jak staniesz na balkonie i masz natręctwo żeby skoczyć ale tego nie zrobisz bo się boisz i uciekasz z balkonu, a kiedy bierzesz nóż do ręki i chcesz sobie krzywdę zrobić to jest już ciut inaczej i należy ostro zadziałać, niekiedy w takich przypadkach pomaga wizyta na oddziale, prawdopodobnie nie trafili ci w leki, a jest duże prawdopodobieństwo że w szpitalu ci pomogą, mnie pani psycholog powiedziała że natrętne myśłi to chemia w mózgu i trzeba na nią tak zadziałać na terapii by uruchomić pewne procesy naprawcze lub trzeba zastosować lekarstwa które ten stan zmienią, terapia to długoterminowa sprawa ale w niektórych przypadkach trzeba podjąć właściwe leczenie by módz zacząć terapię i w jej trakcie odstawiać leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie jest tak ,ze mam mysli samobójcze .. tzn gdzieś tam są czasem jak mam wszystkiego dość, ja sie boje ,że poprstotu w którymś momencie nie wytrzymam, niewiem oszaleje i sobie wbije ten nóż.. przykładowo.

 

widzisz to wszystko w takim razie jest lękowe można to nazwać lękiem przed utratą kontroli, warto się w to zagłębiac? Też kiedyś miałem ciężko bałem się sam z dziećmi w domu zostać, ale nie straciłem nigdy kontroli i ty też, gdybyś była psychopatką nie rozważała byś tego co możesz zrobić tylko byś to zrobiła, nie miała byś rozterak a przedewszystkim nie czuła byś leku przed zrobieniem tego idź na zywioł z myślą że to co ci przychodzi do głowy to tylko myśl która nie ma nad tobą władzy to ty kontrolujesz myśli, czy jeżeli pomyślisz np :że pies jest czerwony to uważasz że taki się stanie? Te myśłi są o tyle ciężkie że dotyczą naszych bliskich, nie ulegaj tym obsesjom walcz z nimi to można pokonać, prosta technika to w czasie napadu odwracanie swojej uwagi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to wszystko jest takie cieżkie do opisania... to natezenie mysli,ich rodzaj i to jak one wystepuja... wczesniej np to były mysli a co by było gdybym coś zrobiła? nie było to takie silne ..zazywam anafranil od 7 tyg.. jest gorzej jak lepiej, wizyte mam dopiero za 2 tyg bo lekarz jest na urlopie, sa momenty ,że jest tragicznie, ja wrecz jestem przekonana ,że nie towarzyszy mi lęk w tych myslach, to jest przerazajace. od nawrotu choroby mineło 8 miesiecy.. niby na 1005 to natretne mysli, a czasem jest tak np od wczoraj gdzie coś mi w śrdoku podpowiada: zrób to! wbij sobie ten nóz! jest to bardzo silne!!!to jest nienormalne, tak jakby to miało przyneisc jakas ulge ... ja wręcz jestem przekonana ,że nie wytrzymam i to zrobie... na dodatek za 1,5 miesiaca mam swoje wesele i slub ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co, ktoś kto chciałby zrobić sobie albo komuś krzywdę to pomyślałby o tym i to zrobił...z nami jest tak, my się tego boimy i dlatego te myśli przychodzą i nas tak przerażają, ale to w jaki sposób analizujemy wszystko jest najlepszym dowodem na to, że doskonale panujemy nad sobą i nad sytuacją...wiem, że to jest przerażające, że wydaje się, że może być silniejsze od nas, sama to przechodzę...ale pamiętajcie, że nie jesteśmy swoimi myślami!!!myśli to wytwór umysłu a umysł to po prostu narząd reakcji i nic więcej, to umysł płata nam takie figle, dostarcza myśli których się boimy; kochani damy sobie z tym radę nie pozwólmy aby myśli były silniejsze od naszego prawdziwego ja!a ono jest szczególnie wrażliwe na krzywdę innych, kochające i współczujące dlatego tak przerażają nas te myśli i dlatego też wogóle one się pojawiają. pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola, ja myślę dokładnie tak jak Ty!!!

Czytałam ostatnio książkę Antoniego Kępińskiego PSYCHOPATOLOGIA NERWIC i doszukałam się tam tego, że myśli które nas dręczą zostały kiedyś przez nas wyparte jako te nieakceptowane, odrzucone, my tacy nie jesteśmy, nie jesteśmy źli, nie chcemy nikogo skrzywdzić...to tylko myśli, nad którymi nie możemy się zastanawiać...trzeba im pozwolić odlecieć...bo jeśli będdziemy je analizować to będzie tylko gorzej, będa wracać!!!

 

Aneta, czy Twój narzeczony wie o NN???

Czy miałaś myśli żeby to jemu zrobić coś złego???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gosikmag tak moj narzeczony wie o NN i mojej depresji. jestesmy 5 lat ze sobą a od 4 choruje tylko ,że przez prawie 3 lata było ok .. teraz od 8 miesiecy jest nawrót i ciezko sie z tego wygrzebać. niestety miewam mysli zwiazane ze zrobieniem jemu krzywdy. mysli skierowane sa zarówno do bliskich jak i obcych, bez roznicy ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola,

książka już dość stara jest, ale profesor fajnie, fachowo i bez ściemniania opsiuje rózne rodzaje nerwicy.

Mi było na poczatku cieżko pozwolić tym myślom poporstu płynąć, byłam na siebie zła i zdołowana, jak mogę coś takiego pomyśleć i że dotyczy to przedewszystkim moich najbliższych...zrozumiałam działanie mechanizmu nerwicy i sama doszłam do wniosku, że nie mogę analizować tych myśli bo nerwicy o to własnie chodzi...poprostu myśl przychodzi i odchodzi i tyle...a ja sobie mówię, ze mam ją gdzieś...Były czasy, gdy po każdej takiej myśli płakałam...kiedy te myśli dotyczyły mojego dziecka, które kocham bezgranicznie...i to było najgorsze...trzymałam córkę na rękach i przepraszałam ją płacząc...za to co pomyślałam...to było najgorsze doswaidczenie w moim życiu...

 

 

Aneta,

 

super że jesteś szczera ze swoim przyszłym mężem i że on wie o wszystkim...moje myśli kiedyś teżdotyczyły mojego męża...ale jakoś same odeszły, ponieważ nie pozwoliłam im na stałe zagościć w mojej głowie...

mam nadzieję, ze u Ciebie się to wszystko poukłada. może czas zmienić lekarza???

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w natrectwach myśli wazne jest to, ze to co w nas powoduje strach to właśnie nasze ,myśli, obawy, wyobrazamy sobie dziwne , rozne straszne sytuacje - przewaznie o finale tragicznytm , lub tematyce tragicznej, i w tych myslach albo sami komus robimy krzywde , albo dzieje sie krzywda, ale zauwqazcie jedno, te mysli dotycza czegos zlego, czegos czego sie boimy, to nas różni oo zwyrodnialców, my sie boimy ze to zrobimy , mamy poczucie ze to zle, brzydzimy sie tego , zastanawiamy sie po co. W takich myslach kiedy sie pojawia wazne jest aby na sile nie udawac ze ich nie ma - wiem ze to cholernie trudne , ale sprobujcie taka mysl doprowadzic dio konca pozwolcie jej przeplynac przez wasza glowe i niech sie wyzyje i odplynie, jesli neka was mysl o jakiejs traumie - spokojnie - pozwilcie jej plynac , nie walczcie z nia , jesli w mysli scenariusz bedzie tragiczny - niech bedzie - jesli w mysli kogos skrzywdzicie , spokojnie pozwolcie w mysl na to co bedziecie czuli.

Ja kiedys mialem mysl ze stracilem rodzine , wszystkich ze zostalem sam.

Wizja byla perzerazajaca, w swoich myslach stalem nad grobami tych ktorych kocham , plakalem , moje mysli mieszaly sie ze scenami z filmow melodramatow ( sprawdzcie czy aby wasze scenariusze nie sa aby podszyte jakims wczesniejszym obejrzanym filmem , czy moze bazuja na opowiesci o tragicznych przezyciach kogos bliskiego , lub jakims programem tv.)

Kiedy walczylem z ta mysla kiedy blagalem Boga ze lzami w oczach zeby mnie nie karal, zeby nie zabieral mi moich bliskich, te mysli wraca lybardziej nasilone - gdyz blagajac boga sam jednoczesnie karalem sie w myslach ze on mnie oleje i zrobi mi na zlosc.

Zauwazcie ze mysli natretne sa jakby podswiadoma proba ukarania nas samych przez nas samych za nasze wlasne poczucie winy.

Myslimy sobie - no tak jestem zly , najgorszy , wszystko co zle spotka mnie i moich bliskich , zwariuje , oszaleje, stane sie piotworem.

Kiedy moje mysli o stracie ukochanych osob nasilily sie pozwolilem porzejsc im do konca , bylo zle , bardzo zle , trwalo to z godzine , caly scenariusz, od choroby, przrz wypadek po smierc pogrzeb itd itd. Plakalem. Ale nie walczylem z tym . Po wszystkim powiedzialem sobie - to tylko mysli, nawet jesli cos takiego ma sie wydarzyc, nie ma sensu martwic sie tym zanim sie wydarzy.

Zawsze kiedy mam mysli pozwalam im plynac - wtedy nie sa natretne, mysli staja sie natretnymi w momencie, kiedy na sile chcemy z nimi walczyc, natomiast kiedy pozwalamy im plynac nasze przerazajace mysli staja sie zwyklymi myslami, ot takimi smiesznymi fiksacjami zwyklych ludzi - powiem wam bo pytalem innych , ludzie maja tez dziwne mysli a jakie powalone to szok!!))))

Głowa do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sadi dzięki za te uspokajające słowa. Najgorzej jest zostać samej z tymi wszystkimi głupimi myślami, one się wtedy znowu rozrastają . A jak się usłyszy, że każdy normalny człowiek ma głupie myśli to od razu robią się malutkie :smile:

hehe a powiem ci cos jeszcze ja kiedys mialem takie mysli - zreszta czasami je mam nadal , ale czasem tak mysle jak mijakm ludzi na ulicy ze oni tez pewnie maja takie mysli jak ja a mimo jakos sobie ida dalej, mysli to mysliu nie dajmy sie zwariowac ))))

tahuPL - nie strasz mnie, nie strasz innych ludzi, bo to forum nie temu ma służyć. Od czytania o chorobach nie można dostać choroby - to tak, jakby od czytania o raku płuc naprawdę dostało się raka płuc; to tak, jakby od czytania o schizofrenii naprawdę dostałoby sie schizofrenii - nie! to jest nie-mo-żli-we!

gdyby od czytania o chorobach zapadało by sie na nie to w bibliotekach szkól medycznych byłoby pełno wariatów, nowotworowców , trup słał by się gęsto a po ulicach chodzili by sami schizofrenicy, lekarze mieliby wszystkie choroby o ktorychy sie uczyli, no po prostu śmiech na sali ))))

Przeinaczasz, co jest dość żałosną zagrywką. Nie bedę komentował, a jak masz wątpliwości to przeczytaj jeszcze raz co napisałem to może zajzysz, i jak mnie cytujesz to cytuj cały post a nie wyrwane z kontekstu zdanie. I nie chodziło mi o kompletnie zdrowych, jak np. studęci medycynu (nawet dziecko by zajażyło..) a o niewpałeni zdrowych, takich jak Ty, nieumiejących sobie radzić z wiedzą psychologiczną i myślących że sami siebie uleczą, i zauważ że ani jedno z tych nie pasuje do np, studęta medycyny, który jest w pełni zdrowy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola, no ja tak sobie właśnie myślę, ze najlepiej to tę nerwicę w d...kopnąć :D

Czego dotyczą/dotyczyły Twoje myśli???

 

Sadi, no właśnie często tak mam, że jak objerzę jakiś film, program TV czy reportaż w wiadomościach o jakieś zbrodni, morderstwie itp. to myśli mnie nachodzą...i wtedy jest ciężko...ale trzeba robić tak jak piszesz, pozwolić im płynąć...zaakceptować je i myślę, ze z czasem przestaniemy na nie zwracać uwagę!!!

Pozdrówka!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gosikmag, na początku były myśli bluźniercze, potem doszły myśli żeby komuś coś zrobić,strach przed opętaniem a potem w tej rozpaczy żeby sobie coś zrobić...strach przed opętaniem mam nadal, często też te pozostałe myśli, ale nie reaguję już na nie paniką i lekiem, staram się jakoś sobie radzić z nimi i olewać je po prostu. A jak U Ciebie było/jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gosikmag .. to jest moj 3 lekarz. lecze sie od 4 lat. do listopada 2008 chodziłam do jednej lekarki,która to dała rade z choróbskiem za pomoca seroxatu. niestety jak seroxat przestał działać własnie w listopadzie 08 był problem z dobraniem leku, zmieniała mi je co miesiac!!! wkurzyłam sie, nie słuchała mnie a ja czułam sie coraz gorzej .. może gdyby nie jej błedy juz dawno stanełabym na nogi, pozniej była kolejna lekarka do maja tego roku,przez 3,5 miesiaca cital bez efektu tzn wyciagnał mnie z depresji ale natrectwa były olbrzymie, coraz wieksze, nastepnie ona uparła sie na rispolept, 3 razy mi go przepisywała a ja 3 razy go nie wykupiłam, nie miałam zaufania do tego leku, od poczatku źle sie nastawiłam, bo to neuroleptyk a ja po fluanxolu miałam objawy pozapiramidowe( nie zycze tego nikomu!) wogoler mam po lekach tendencje do takich objawów, wczesneij po leku na refluks żołądka... postanowiłam kolejny raz zmienic lekarza, poniewaz od tego listopada nie było kompletnie żadnych zmian na lepsze, a ja czułam sie wciaz gorzej, traciłam nadzieje. od maja lecze sie u fajnego goscia, mam do niego przekonanie i zaufanie co najwazniejsze. wydaje mi sie byc kompetenty, a poza tym duzo mi mowi co mnie cieszy. niestety teraz jest na urlopie od 4 tyg , mam wizyte w przyszłym tyg..a ja od 8 tyg jestem na anafranilu 150 mg ,zaczynałam od 10 mg.niestety narazie z marnym skutkiem, dodam ze chodze na terapie od 5 miesiecy. ostatnie 3 dni liczac od kilku miesiecy miałam całkiem niezle, dziś juz jest tak sobie ... drecza mnie mysli ,tak jak pisałam o zrobieniu sobie badz komus krzywdy, przerózne, najgrsze jest to ,że chyba dlatego ,że tak długo wystepuja "przyzwyczajam sie" do nich i jakby mniej sie boje, nie czuje strachu, co z kolei też jest dla mnie niepokojące, narazie zyje z dnia na dzien w oczekiwaniu na mój ślub i wesele, chce tego dozyc ,przetrwać i mysleć dalej co ze mną.. kilka miesicy temu miałąm nadzieje ,że do tego czasu będe juz zdrowiutka, niestety nawroty leczy sie cieżej i dłuzej ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...a ja mam nieco inny problem. To znaczy, nie jest to konkretnie mój problem. Rzecz w tym, iż ktoś BARDZO mi bliski ma typowe objawy nerwicy natręctw-sam sobie z tego doskonale zdaje sprawę. Ma myśli, które są sprzeczne z nim samym. Analizuje, zadaje pytania samemu sobie "Czy jestem taki..." itp. Jego problemy dotyczą głównie erotyki, czy coś jest stosowne czy wchodzi już w ramy wyuzdania, boi się o bliskie sobie osoby, ciągle z tym walczy, wyjaśnia sam sobie, ale widzę jak go to męczy, jak wypluwa z niego całą energię, jak dużo czasu mu zajmuje. Terapii nie chce podjąć. Bądź co bądź jest szalenie silną osobą nawet w obliczu swojej przypadłości. Leków też nie zażywa, ale może to i lepiej? Problem tkwi w umyśle, w mózgu, w ciele, a nie jest uzależniony od prochów, które być może dają ukojenie,ale problemu przecież nie rozwiązują. A on cały czas się tli w podświadomości. Napisałam dlatego ponieważ z typową NN, nerwicą, depresją, natręctwem myśli nigdy nie miałam do czynienia. On boi się, odczuwa lęk, chciałby "spowiadać się" ze wszystkiego , ale wie,że to nie ma sensu, że wtedy koło jeszcze bardziej się zapętla. Jednocześnie wstydzi się tego co było, co mógł zrobić, i obecnych myśli. Wiem,że to mega intymna sprawa, ale powiedział mi o tym po półrocznej znajomości. Zaufał i się przełamał. Szacunek i pochwała dla niego. Kocham Go - jak mam mu w tym pomóc? Doradźcie proszę, bo chyba tylko same osoby, których to dotyczy wiedzą czego najbardziej potrzebują od drugiego człowieka, osób bliskich... Pozdrawiam Was i 3mam kciuki za wszystkich! :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aneta22

 

Moze po prostu podswiadomie zmeczylas sie tymi myslami na tyle, ze nie masz sily sie juz nimi przejmowac. Byc moze to poczatek konca najwiekszego nasilenia NN

 

Ona_To_Ja

 

Wybacz ale widac ze nie masz z tym problemem nic do czynienia. Nie zgodze sie z toba ze "prochy" otepiaja czy sztucznie maskuja problem. Poczytaj troche o mechanizmach NN a zrozumiesz, ze dobrze dobrane leki pomoga unormowac reakcje chemiczne w mozgu i polaczone z terapia moga przyniesc bardzo dobre skutki. Sama terapia tez jest niestety konieczna (a przynajmniej wizyta zeby ustalic czy problem istnieje). A to czy ktos uwaza ze jest silna osoba czy nie nie ma tu nic do rzeczy. Czy uwazasz ze wszyscy ktorzy chodza na terapie maja slaba osobowosc? Bez obaw - terapia to nie oddzial zamkniety ani nic takiego. Czasem trzeba dume schowac do kieszeni i pogadac ze specjalista ktory sie zna na problemie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeinaczasz, co jest dość żałosną zagrywką. Nie bedę komentował, a jak masz wątpliwości to przeczytaj jeszcze raz co napisałem to może zajzysz, i jak mnie cytujesz to cytuj cały post a nie wyrwane z kontekstu zdanie. I nie chodziło mi o kompletnie zdrowych, jak np. studęci medycynu (nawet dziecko by zajażyło..) a o niewpałeni zdrowych, takich jak Ty, nieumiejących sobie radzić z wiedzą psychologiczną i myślących że sami siebie uleczą, i zauważ że ani jedno z tych nie pasuje do np, studęta medycyny, który jest w pełni zdrowy

:shock::roll: ??????

nie wiem skad pod moim adresem z twojej strony złosliwosci i uszczypliwosci.

- nic nie przeinaczam to raz

- dwa moj post i zacytowanie twojego postu mialo zastosowanie poparcie tego co piszesz a nie opozycje do twoich słów

- przeczytaj moja wypowiedz raz jeszcze - na spokojnie , nie wiem moze wez jakies leki uspokajajace zanim znow na kogos wyskoczysz , a wtedy zobaczysz ze moja wypowiedz byla na poparcie twojej tezy, czy to jest takie trudne ???

nastepnym razem zanim kogos obrazisz wez dwa glebokie wdechy i sie uspokój, bo wszyscy czytajacy zrozumieli kontekst a ty jeden biedny nie ???

 

[Dodane po edycji:]

 

stachu_pl

dopisze jeszcze bo mialem awarie netu, zle mnie zrozumiales , zaraz pod twoim postem jest moj post i nie jest on przeciw tobie tylko niejako potwierdzajacy twoje slowa

od czytaniaksiazek nie dostaniesz realnej choroby, nawet psychicznej,

mozesz tylko sie nakrecic nerwicowo, czyli zaczac sobie wmawiac te schorzenia.

To sie chyba nazywa choroba studenta medycyny czy jakos tak.

Wiecie co ja zrobilem

triche to hardcore jest ale mi pomoglo

- nagralem sie na video, usiadlem przed kamera jak mialem zly dzien i zaczalem opowiadac co czuje co mysle i zachowywac sie w trakcie ataku nerwicowych mysli

kiedy mi przeszlo obejrzalem to.

Efekt - niczym terapia wstrzasowa - sam sobie ogladajac siebie uswiadomilem ze moje obawy mysli i slowa sa smieszne, absurdalne , sam sobie wylalem kubel wody.

Teraz ilekroc mam takie mysli widze siebie w tych smiesznych sytuacjach na video. Pomaga przynajmniej dla mnie.

Nie wiem czy to dobre rozwiazanie, chciualbym aby sie ktos wypowiedzial kto sie na tym zna, na mnie podzialalo, ale wiecie ktos moze sobie jeszcze bardziej wkrecic. Wazne zeby siebie obejrzec jak sioe ma dobry dzien i obejrzec to z dystansem i przymrozeniem oka, zobaczycie jacy jestesmy smieszni jak mamy atak.

Głowa do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola,

u mnie sytuacja wygląda bardzo podobnie jak u Ciebie...też miewam bluźniercze myśli, choć teraz już rzadko...mam też co jakiś czas myśli żeby sobie krzywdę zrobić i swoim najblizszym i to jest najbardziej dla mnie bolesne. Staram się nie zatrzymywać nad tymi myślami, nie analizować...staram się również nie unikać sytuacji, w którrych te myśli się pojawiają, np. myśl, któa dotyczy zrobienia krzywdy samej sobie pojawia się najczęsciej wtedy, gdy trzymam w ręku nóż :roll: ale nie unikam sytuacji, w których tym nożem muszę się posługiwać i to też daje mi pewnego rodzaju pewność, że nie zrobię sobie krzywdy na pewno, bo gdyby tak miało być to stałoby się to już dawno. W momencie kiedy dana myśl się pojawia próbuję ją zepchnąć na boczny tor i myśleć o czymś innym, i zdaję sobie sprawę z tego że te myśli podobnie jak sprawdzanie tego, czy gaz został zakręcony jest absurdalne...

Wiola, leczysz się, chodzisz na terapię, bliscy wiedzą o NN???

Pozdrawiam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gosikmag, na terapię chodziłam do dwóch psychologów ale zrezygnowałam, bo po wizytach u pierwszego czułam się źle jak nigdy w życiu i zdałam sobie sprawę, że w tym stanie można by mi było wmówić nawet, że w dzieciństwie byłam molestowana i stad nerwica (a to czysty absurd), natomiast u drugiego psychola było ok ale po jakimś czasie poczułam, że nic nowego stamtąd nie wynoszę, więc skończyłam z tym. Chodzę do psychiatry, leczę się od prawie roku i jak narazie farmakoterapia skutkuje. Jeśli chodzi o bliskich to wiedzą o moim problemie, teraz mnie wspierają, są ze mną w tym, starają się mnie zrozumieć, ale na początku myśleli, że przesadzam, nie traktowali tego wszystkiego poważnie, dopiero jak zobaczyli, że po nocach zamiast spać to ja cały czas płaczę, trzęsę się i wogóle boję się wielu rzeczy to dopiero wtedy zrozumieli, że coś jest nie tak. A u Ciebie jak to wszystko wygląda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola,

ja jeszcze się nie zdecydowałam na pójście do specjalistty, choć szukam już odpwiedniego...narazie psychotrerapeuty.

Zdiagnozowałam się właściwie sama, bo przy NN to wcale nie takie trudne :D

Dopiero jakieś 2 tygodnie temu powiedziałam mężowi, że coś mnie trapi i to właściwie przypadkiem, byłam na forum a On wszedł do pokoju i w sumie dobrze się stało...

Nie powiedziałam mu wszystkiego, jeszcze nie jestem gotowa...

narazie zbieram się żeby pójść do specjalisty...

Ciężko mi z tym wszystkim...Tobie pewnie też...ale mamy dla kogo żyć!!!Trzeba być silnym a nerwicę w d..kopnąć bo to jedyne wyjście...

Mogę zapytać ile masz lat???

Pozdrawiam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×