Skocz do zawartości
Nerwica.com

wiola_jaw

Użytkownik
  • Postów

    232
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wiola_jaw

  1. mnie lekarka mówiła, że kompulsje to najczęściej występują w dzieciństwie jeśli się ma skłonność do nn, a w dorosłości to raczej obsesje co widać po naszych wypowiedziach. Pozdrawiam!
  2. Gosikmag, 21, a Ty?wiesz mnie na początku też było cholernie ciężko, nawet mamie o tym powiedzieć, ale kiedy już się otwarłam to naprawdę bardzo mi to pomogło. Pozdrawiam cieplutko
  3. Gosikmag, na terapię chodziłam do dwóch psychologów ale zrezygnowałam, bo po wizytach u pierwszego czułam się źle jak nigdy w życiu i zdałam sobie sprawę, że w tym stanie można by mi było wmówić nawet, że w dzieciństwie byłam molestowana i stad nerwica (a to czysty absurd), natomiast u drugiego psychola było ok ale po jakimś czasie poczułam, że nic nowego stamtąd nie wynoszę, więc skończyłam z tym. Chodzę do psychiatry, leczę się od prawie roku i jak narazie farmakoterapia skutkuje. Jeśli chodzi o bliskich to wiedzą o moim problemie, teraz mnie wspierają, są ze mną w tym, starają się mnie zrozumieć, ale na początku myśleli, że przesadzam, nie traktowali tego wszystkiego poważnie, dopiero jak zobaczyli, że po nocach zamiast spać to ja cały czas płaczę, trzęsę się i wogóle boję się wielu rzeczy to dopiero wtedy zrozumieli, że coś jest nie tak. A u Ciebie jak to wszystko wygląda?
  4. Victorek, lekarka powiedziała mi, że to raczej nie jest zaburzenie osobowości, bo takowe zaburzenia charakteryzują się głównie trudnościami w nawiązywaniu kontaktów, w porozumieniu z innymi i ogólnie w życiu. Kurde znowu wrócił mi strach przed opetaniem, naczytałam się o egzorcyzmach i wogóle przypadku annelise michael i znowu jestem zeschizowana na tym punkcie, po co mnie kusiło żeby o tym czytać, w dodatku słuchałam taśm z tych egzorcyzmów na youtubie coś strasznego... Viktorku z tym głosem to też tak miałam, na szczęście teraz już nie mam ale czasami przez chwilkę mam takie odczucie i wtedy czuję się jakbym słuchała kogoś a nie ja sama mówiła, analizuje słowa i nie umiem się do końca wysłowić (ale masło maślane mam nadzieje, że w miarę zrozumiałeś pozdrawiam [Dodane po edycji:] martenzyt, jeżeli chodzi o myśli egzystencjalne, to ja mam je odkąd przyszłam na świat kiedyś rzeczywiście mnie nie przerażały, ale w nerwicy wszystko staje się niezrozumiałe, przytłaczające i przerastające możliwości naszego umysłu. Próbujemy po prostu ogarnąć coś czego zrozumieć się niestety nie da...Co do książki to niezły pomysł obyś jak najszybciej wyzdrowiał i napisał jakieś kompendium nerwicowca pozdrawiam!
  5. Gosikmag, na początku były myśli bluźniercze, potem doszły myśli żeby komuś coś zrobić,strach przed opętaniem a potem w tej rozpaczy żeby sobie coś zrobić...strach przed opętaniem mam nadal, często też te pozostałe myśli, ale nie reaguję już na nie paniką i lekiem, staram się jakoś sobie radzić z nimi i olewać je po prostu. A jak U Ciebie było/jest?
  6. Gosikmag, kiedyś też tak miałam, po prostu nie było dnia żebym nie płakała...to był okropny czas, ale na szczęście mamy to już za sobą, teraz trzeba iść do przodu i że tak powiem kopać tę nerwicę w d...pe pozdrawiam!
  7. no idiotyczne trochę, chciał wa chyba przerazić i w ten sposób wzbudzić w was wiarę tylko to trochę drastyczne...rzeczywiście odgłosy są przerażające, cały dzień odkąd rano to przeczytałam nie mogę przestać o tym myśleć. Jedynym sposobem na to jest chyba powiedzieć sobie "będzie co ma być!" i tyle
  8. Boże historia tej dziewczyny jest straszna...mam ciarki na plecach jak o tym pomyślę, na youtubie są nagrania, przez chwilę słuchałam ale dłużej nie mogłam...psychiatria uważa stan opętania za zaburzenie dysocjacyjne, nie wiadomo komu wierzyć, ale chyba wolę wierzyć nauce. Po co ja o tym czytałam i tego słuchałam, cholera teraz znowu się boję jak nie wiem... [Dodane po edycji:] a właśnie może ktoś ma jakiś sposób na wyzbycie się tego lęku?spowiedź?komunia święta?czy po prostu zdrowy rozsądek?
  9. Arcio, to o czym piszesz dotyczy ja widać wielu z nas, również mnie, są czasem takie momenty, że boję się zostawać sama w domu, bo nie wiem do czego mogę być zdolna i wogóle, ale to jest właściwie tylko tak jak piszesz ten strach przed utratą kontroli. W domu kiedyś też czułam się okropnie, dlatego proponuje ci dużo spacerów i ruchu na świeżym powietrzy, rower czy coś curly-joey, nie popadaj w rezygnacje, nie jesteś w tym sama!pokonasz to jedynie poprzez akceptację i zrozumienie, że to tylko nerwica, że trzeba nauczyć się z tym żyć. Dzisiaj już pisałam w innym temacie o tym ale napiszę jeszcze raz: nie jesteśmy swoimi myślami!to umysł-narząd reakcji funduje nam te przeżycia, a my nie powinniśmy angażować w to emocji, tylko jakby stać z boku i przyglądać się temu, pozwolić tym myślom swobodnie wędrować przez nasz umysł. To trudne ale da się zrobić. Kiedy przestanie nas to przerażać to te myśli po prostu znikną. Nie bójmy się o to co będzie za chwilę czy coś się stanie bo tak naprawdę nie wiemy co wydarzy się za sekundę i trzeba to zaakceptować. Stańmy się obserwatorami swoich myśli a nie ich uczestnikami. Pozdrawiam! [Dodane po edycji:] pamiętajcie, że akceptacja jest najważniejsza!jeżeli nie zaakceptujemy siebie i tego co z nami robi nerwica to będziemy się w tym babrać do końca życia
  10. hampelmani, pomyśl tylko jak to o co się boisz ma się do rzeczywistości, trochę rozsądku a sam zrozumiesz, że nikt ci nie ukradnie "rzeczy niematerialnych", to jedyne co mamy i czego stracić nie możemy to chyba, że dopadnie nas jakieś poważne zaburzenie osobowości, dysocjacja tudzież inne cholerstwo ale na to też są leki. Mówię Ci dystans i zdrowy rozsądek pozwolą ci to wszystko ogarnąć jakoś. Pozdrawiam!
  11. Gosikmag, musimy pozwolić tym myślom po prostu przepływać przez nasz umysł, musimy stać się jedynie obserwatorami, nie angażować w to emocji, przeczytam chętnie tę książkę o której wspomniałeś. Pozdrawiam!
  12. wiecie co, ktoś kto chciałby zrobić sobie albo komuś krzywdę to pomyślałby o tym i to zrobił...z nami jest tak, my się tego boimy i dlatego te myśli przychodzą i nas tak przerażają, ale to w jaki sposób analizujemy wszystko jest najlepszym dowodem na to, że doskonale panujemy nad sobą i nad sytuacją...wiem, że to jest przerażające, że wydaje się, że może być silniejsze od nas, sama to przechodzę...ale pamiętajcie, że nie jesteśmy swoimi myślami!!!myśli to wytwór umysłu a umysł to po prostu narząd reakcji i nic więcej, to umysł płata nam takie figle, dostarcza myśli których się boimy; kochani damy sobie z tym radę nie pozwólmy aby myśli były silniejsze od naszego prawdziwego ja!a ono jest szczególnie wrażliwe na krzywdę innych, kochające i współczujące dlatego tak przerażają nas te myśli i dlatego też wogóle one się pojawiają. pozdrawiam!
  13. Victorek, właśnie ja czytałam, że dysocjacja to zjawisko z kręgu zaburzeń osobowości ale wiesz jak to na necie, nie wiadomo na ile to prawda...idę w poniedziałek na wizytę to pogadam z lekarką, ale jak mówisz że Twoja doktorka tak powiedziała to myślę, że miała rację...u mnie ostatnio pojawił się lęk przed nie wiadomo czym, po prostu siedzę sobie i nagle zaczynam się bać, tak ogólnie, robię się niespokojna, chaos w głowie itd. carlos, jak ja próbuję się zmierzyć z myśleniem to od razu moja psychika reaguje wycofaniem się, nie mam siły jak narazie żeby coś z tym zrobić, ale też bardzo chciałabym, tylko, że boję się, że sfiksuję jeszcze bardziej
  14. Viktorek i Carlos zwracam się do was bo wiem, że macie takie samo dd a szczególnie depersonalizację jak ja...czy nie myślicie, że to już jest jakieś zaburzenie osobowości?jak można nie wiedzieć kim się jest...to jest naprawde bardziej dziwne niż tylko obcość ciała...jak sie patrzy w lustro i pojawia się strach, że to "ja"...kurde zdaje mi się, że to jakieś zaburzenie osobowości, nie wiem jakaś dysocjacja, tylko nie wiem czy jakby to tak było to zdawalibyśmy sobie z tego sprawę...ja okropnie się czuje ostatnimi czasy, ciągle czuję lęk nie wiadomo przed czym, w nocy nie mogę zasnąć, na przykład wczoraj jadłam kanapki o 2,30...
  15. jestem tego samego zdania co carlos, po co mówić każdemu po kolei skoro większość i tak tego nie zrozumie, a co gorsza uzna to za jakieś poważne psychiczne skrzywienie. Ludzie są różni, jedni zrozumieją jeśli są rozsądni a inni wręcz przeciwnie. Trzeba z tym ostrożnie, w moim przypadku tylko najbliżsi o tym wiedzą i myślę, że tak jest okej
  16. makarena, to nie Twoja wina, w żadnym wypadku nie możesz tak myśleć bo to tylko pogłębia te myśli i je nasila!musisz pamiętać, że nerwica trafia w nasze słabe punkty, dlatego natrętne myśli są dla nas często bardzo bardzo bolesne, wiele osób się z tym boryka, wystarczy, że poczytasz trochę tematy na forum; ja na przykład miałam natręctwa żeby komuś wręcz zrobić coś złego, religijne bluźnierstwa itp nigdy w życiu tak nie cierpiałam, bałam się że coś chce mnie opętać, czasem znowu mnie to nachodzi tyle, że dzięki lekom umiem sobie z tym radzić, olewam to i wiem, że nic z tego co myślę się nie spełni, ty też musisz o tym pamiętać, najlepiej nie przywiązywać wagi do tych myśli. wiem, że to trudne ale jeśli poczujesz że nie radzisz sobie z tym to najlepiej wybierz się lekarza i jeśli będzie taka potrzeba to też do psychologa. Pozdrawiam
  17. secretgirl, trzymaj się mocno, wiemy co przeżywasz i jak bardzo cierpisz, pamiętaj że nie jesteś w tym sama, że wielu z nas nie może odnaleźć samego siebie w tym stanie jakim jest dd i jak to bardzo dezorganizuje życie, rozwala je na części, ale mocno wierze, że kiedyś w końcu uda nam się poskładać wszystko do kupy tak jak było przed chorobą, będziemy sie uśmiechać i czuć jak normalni ludzie!po prostu musimy zaakceptować ten stan i olać wszystkie głupie przemyślenia, pytania w głowie, uczucia, trzeba to olać, wiem, że to ciężkie ale przynajmniej musisz się starać, ja nad tym cały czas pracuję i wiem, że w końcu się uda, że okażę się silniejsza niż ta cholerna nerwica, że wreszcie będę wiedziała kim jestem, kim jest moje "ja" i będę pewna, że istnieję...pozdrawiam kochana, nie możesz się poddawać, jesteśmy silniejsi niż nasza nerwica!pamiętaj o tym!
  18. witaj Victorek, po długiej przerwie miło cię znowu tutaj widzieć jeśli chodzi o szyszynke to lekarz powiedział mi, że to nie jest groźne jeżeli się nie powiększa, dlatego będę musiała co pół roku robić rezonans, kontrolować to, a gdyby się powiększało to nie byłoby za dobrze bo wtedy zacznie uciskać inne struktury mózgowe i może być różnie, można to usunąć ale lekarz z góry mi powiedział, że nikt się nie podejmie zabiegu bo można więcej szkody narobić niż pożytku, po prostu to jest za głęboko usytuowane. W każdym razie mam nadzieję, że nie będzie się powiększać, tym bardziej, że mogę mieć to nawet od urodzenia. Cieszę się, że coś się wreszcie ruszyło, że chociaż trochę jest lepiej a jak idzie twoja terapia u psychologa??pozdrawiam! secretgirl, to uczucie o którym mówisz "zadalam sama sobie pytanie kim jestem czy to ja i poczulam jakas bardzo silna blokada przed tym pytaniem...jakbym nawet nie mogla go do konca zadac, a co dopiero odpowiedzieć na nie, hmmmm." to ja dokładnie wiem o co ci chodzi, to pytanie i uczucie pojawiające się gdy nie umiem na nie odpowiedzieć doprowadziło mnie do okropnego stanu, niestety uważam, że to jest najgorszym aspektem nerwicy u mnie, zupełnie jakbym nie była sobą, nie znała samej siebie, była dla siebie zupełnie obca, nie umiem sprecyzować swojego "ja"; nie wiem jak to można inaczej opisać, w każdym razie to jest trochę inne niż depersonalizacja o której mówi większość osób...takie psychodeliczne
  19. kochani ja też wszystko analizuje, dokładnie tak jak carlos i martenzyt napisali, a zatem widać, że w nerwicy to normalne jeśli tak można powiedzieć...a rzeczywiście jest to idiotyczne i czasem przerażające, mnie przeraża na przykład to, że ludzie wogóle istnieją, że mają ręce, nogi itp jakie to głupie...ale myślę, że po prostu nerwica nam daje popalić, jakbyśmy byli zdrowi to olewalibyśmy takie myśli, bo to po prostu klasyczne filozofowanie np "jak to jest, że ja widzę oczami?czy ten świat jawi się rzeczywiście takim jakim ja go widzę?"itp secretgirl, ja też często o tym myślę, a im częściej się w to zagłębiam tym bardziej nie umiem tego nazwać, a co dopiero żeby komuś to wytłumaczyć, ja nawet psychiatrze nie wiem jak to wytłumaczyć, to są absurdalne stany, których nie da się nazwać, język jest za bardzo ograniczony
  20. Lena88, a masz to tak ni stąd ni zowąd czy na przykład jak zasypiasz?ja miewałam coś takiego jak zasypiałam lub budziłam się, na szczęście już to się zdarza bardzo rzadko, szczególnie kiedy kładę się w dzień secretgirl, ja czasem boję się patrzeć w lustro, bo pojawia się lęk, że ta osoba którą widzę w lustrze to nie ja, że pierwszy raz siebie w życiu widzę itp, okropne to jest, staram się nie analizować ani nie myśleć kiedy np robię makijaż, a jak ty to odczuwasz?
  21. wiem agaska, że to pozwala się oderwać od wszystkiego, tyle, że mnie ostatnimi dniami to chce się tylko spać:/ale po sesji zmuszę się do aktywnego życia, nie ma innej rady:)
  22. kozlatko, wiem co przeżywasz, doskonale cię rozumiem, nerwica może spieprzyć życie na maksa, coś o tym wiem, ostatnio miałam lepsze dni, nie wchodziłam na forum, ale musiałam znowu wrócić bo znowu się zaczęło:/pamiętaj, że nie jesteś w tym sam, że większość z nas przeżywa to samo, wiem że to brzmi banalnie ale może trochę cię to podniesie na duchu i da siłę, musisz sobie powiedzieć "jestem silny, nerwica mnie nie pokona, dam sobie z nią radę do cholery!!!", przede wszystkim nie trać nadziei, że będzie lepiej...może wybierz się do innego lekarza, jakieś inne leki może by ci pomogły, a co do neuroleptyku to jest tak, że nas nerwicowców to one tylko uspokajają a nie leczą i można być naprawdę nie do życia po nich, ja akurat biorę pernazyne i jest w miarę ok ale ostatnio to tylko całymi dniami mi się spać chce:/a brałam też chlorpotixen i była masakra, poprostu nie kontaktowałam, miałam jakieś zaburzenia widzenia itp a więc pamiętaj, że leki to nie jest jedyne rozwiązanie
  23. właśnie nie wiem co mam z tym zrobić i to jest największy problem, jestem totalnie rozdarta, wiem wiem powinnam wybrać albo w prawo albo w lewo ale nie potrafię:/ [Dodane po edycji:] najbardziej chciałabym po prostu pozbyć się tego niedorzecznego lęku przed opętaniem, żyć normalnie jak każdy i cieszyć sie tym życiem i korzystać z niego...tyle że u mnie to też jest związane z natręctwami o zrobieniu komuś krzywdy:/i wogóle na początku choroby byłam u bioenergoterapeuty, który powiedział mi, że odbieram sygnały z tamtego świata był tak przekonywujący, że mu uwierzyłam tyle, że do czasu bo potem po prostu zrodziło to we mnie paniczny lęk...wybacz mi nielogiczną wypowiedź
  24. właśnie jest tak, że on jest bardzo wyrozumiały i wiele razy o tym rozmawialiśmy i podejmowaliśmy decyzję, której potem i tak nie udało nam sie zrealizować...a jak to określiłeś to i owo zazwyczaj inicjuję ja...on naprawdę mnie w tym wszystkim wspiera i nigdy nie zdarzyło się żeby mnie namawiał czy coś, właśnie raczej czeka na gest z mojej strony bo wtedy wie, że ja tego chcę
  25. wiem, że to banalne, ale wychodzi an to, że tak...poza tym bardzo kocham mojego narzeczonego i robienie tego z nim daje mi wielką satysfakcję...wiesz ile ja razy już próbowałam z tym walczyć, ale to okazuje się momentami silniejsze...wiem wiem strasznie to bezsensowne...
×