Skocz do zawartości
Nerwica.com

neurotic__

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia neurotic__

  1. W wolny dzień jest za dużo czasu na rozmyślanie i zastanawianie się :)
  2. kulkaa Pewnie, ze się można nauczyć z tym żyć, ale tylko jak to jest już na wygaśnięciu. Mnie psycholog na dzień dobry powiedziała, że powinienem się liczyć z tym, że być może będę musiał się nauczyć żyć z jakimiś pozostałościami choroby. U mnie największym problemem było kiedyś nieustanne mycie rąk i ponad godzinne prysznice. Dodatkowo natręctwa myślowe które do dzisiaj mnie bardziej lub mniej męczą. Z mycia pozostało jeszcze trochę, ale wiem, że jakbym musiał to bym mógł to właściwie zignorować. Poza tym przybrało to jakieś w miarę rozsądne rozmiary, tak że nie przeszkadza mi w codziennym życiu. Ale trochę to potrwało zanim do tego etapu dotarłem. A śmiech... śmiech to zdrowie :)
  3. kulkaa Nie martw się, bo do psychiatryka to masz pewnie dalej niz niejedna z osób, która uważasz za "normalną" To jest nerwica natręctw i zazwyczaj jest upierdliwa i mecząca, ale się nie łam, bo nie tylko ty tak masz. Jest tego wiele odmian, ale pamiętam ze tez tak miałem, ze cofałem się po własnej "ścieżce" albo nie lubiłem przechodzić pod czymś. To są takie "rytuały" które czujemy, ze musimy wykonywać a jak nie to jakby się miał świat zawalić :) Ale jak się tego nie zrobi to się wcale nie zawali :) polecam kiedyś spróbować :)
  4. Nie zawsze odrzucanie działa, a często cały problem polega na tym, że próbujemy walczyć z tymi myślami. Wtedy one atakują ze zdwojoną siłą. Trzeba pamiętać, że to są tylko myśli i nie nasza wina, że się pojawiają. Cały problem polega na tym, że pojawia się po nich poczucie winy. Jak wyłączysz poczucie winy problem powinien zniknąć lub chociaż zmniejszyć się do nieco "zdrowszych" rozmiarów :)
  5. Aneta22 Moze po prostu podswiadomie zmeczylas sie tymi myslami na tyle, ze nie masz sily sie juz nimi przejmowac. Byc moze to poczatek konca najwiekszego nasilenia NN Ona_To_Ja Wybacz ale widac ze nie masz z tym problemem nic do czynienia. Nie zgodze sie z toba ze "prochy" otepiaja czy sztucznie maskuja problem. Poczytaj troche o mechanizmach NN a zrozumiesz, ze dobrze dobrane leki pomoga unormowac reakcje chemiczne w mozgu i polaczone z terapia moga przyniesc bardzo dobre skutki. Sama terapia tez jest niestety konieczna (a przynajmniej wizyta zeby ustalic czy problem istnieje). A to czy ktos uwaza ze jest silna osoba czy nie nie ma tu nic do rzeczy. Czy uwazasz ze wszyscy ktorzy chodza na terapie maja slaba osobowosc? Bez obaw - terapia to nie oddzial zamkniety ani nic takiego. Czasem trzeba dume schowac do kieszeni i pogadac ze specjalista ktory sie zna na problemie
  6. Aneta22 To dobrze, ze te mysli przestaja Cie niepokoic. Problem w NN polega wlasnie na tym, ze sie przejmujesz takimi myslami. Moze brak strachu i niepokoju to jest krok w dobra strone
  7. Aneta22 Do tego właśnie doprowadza zbytnie zagłębianie się w natrętne myśli. Próbujesz je zrozumieć, ale jakkolwiek sobie ich nie wytłumaczysz to za chwilę znów pojawią się wątpliwości. Te myśli nie pozwolą się logicznie do końca wytłumaczyć - trzeba je, brzydko mówiąc, olać :) Zadaj sobie pytanie i szczerze odpowiedz (bez rozmyślania i dumania) czy byłabyś kiedykolwiek w stanie fizycznie spełnić te natrętne myśli. Ale jeśli jesteś tu i piszesz o tym wszystkim i Ci to przeszkadza to chyba odpowiedź raczej brzmi NIE :)
  8. No i o to chodzi. Trzezwe myslenie to podstawa - tak trzymaj :)
  9. wildcat, No co chcesz, masz NN to jakies objawy musza byc. Jakby wszystko bylo OK to by Cie tu nie bylo :) Ale to tylko nerwica i nie ma sie co nia przejmowac. Jakbys byla zla to bys sie w ogole nie zastanawiala nad zlymi rzeczami tylko bys je robila. A skoro tak nie jest to chyba nie jestes taka zla jak myslisz. Tak juz ta choroba dziala ze uderza nas tam gdzie boli i czym sie przejmujemy. A najlepiej ja olac wtedy nie ma punktu zaczepienia.
  10. wildcat, Wyglada na to ze umysl Ci sie zmeczyl ciaglym analizowaniem wszystkiego i walczeniem z natrectwami. Czasem tak sie dzieje jak glowa chce odpoczac od myslenia. Ale moze wlasnie o to chodzi, trzeba to zignorowac w koncu to sie odczepi. Potrafisz to sobie logicznie przetlumaczyc, ze to tylko nn wiec nie miej wyrzutow sumienia.
  11. Gandalf, Mnie tez kiedys powiedzieli, ze mi nie pomoga i tak mnie to wkurzylo, ze wyszedlem i wiecej tam nie wrocilem. Chociaz to czego sie tam nauczylem pomoglo mi pozniej przezwyciezyc problem samemu. Teraz mysle, ze moze to byla jakas psychologiczna sztuczka... kto wie... wazne ze jest lepiej. Ale wildcat ma racje - zmien psychologa na poczatek skoro to dopiero bylo 6 m-cy, no i nie dawaj za wygrana - podobno natrectwa leczy sie najdluzej, ale to sie da pokonac.
  12. Madziula - w sumie mialem podobna sytuacje do Twojej. To, ze nerwica dopadla Cie tuz przed Pierwsza Komunia to raczej nie jest przypadek. Takie rzeczy narastaja latami a potem elementem spustowym czesto jest stres badz silne przezycie. Osobiscie mialem klopoty z m.in. z nerwica religijna. Moi rodzice rozwiedli sie kiedy bylem bardzo maly i dopiero po 10 latach moja mama wyszla za maz, niestety za czlowieka naduzywajacego alkoholu. Takie drobne nerwice mialem juz od dziecka - moim zdaniem pewnie z braku przykladu rodzicow chcialem swoje zycie jakos ulozyc "tak jak to powinno byc". Za przyklad bralem ogolnie przyjede zasady moralne zawarte w wierze Kosciola. Chyba bralem to wszystko zbyt doslownie i zaczalem sobie wmawiac ze ciagle robie cos zlego. Potem przed matura (do tamtej pory najwiekszy stres w zyciu :)) zaczely sie natretne mysli i wszystko posypalo. Moja mama nic nie powiedzia kiedy dowiedziala sie ze mam nerwice, ale tez wiem, ze nie rozumiala. Dla ludzi nie cierpiacych na nerwice takie rzeczy to bardzo egzotyczne tematy i ciezko jest to sobie wyobrazic. Nie spodziewaj sie wiec, ze mama kiedykolwiek w pelni Cie zrozumie. Wiesz, Ty masz ta przewage, ze masz to forum i ludzi ktorzy przez to przeszli. Przez wiele lat meczylem sie z tym sam bo myslalem, ze tylko mnie to dotyka i pewnie wariuje. Nie mialem wtedy dostepu do internetu a i to forum pewnie nie istnialo. Podsumowujac: Nie przejmuj sie reakcja mamy i idz zapisz sie do lekarza (bo jesli to bedzie na kase chorych to i tak przyjdzie Ci pewnie poczekac, wiec szkoda czasu). Nie marnuj czasu na te chorobe, bo cale zycie przed Toba. Z tym da sie zyc, z zwlaczcza majac taka a nie inna sytuacje w domu powinnas zaczac sie leczyc i byc ponad to wszystko. Uwolnisz sie od natrectw i bedzie Ci duzo lzej w domu rowniez. Trzymaj sie i sie nie poddawaj :)
  13. Madziula, Ale przecież chyba rozumiesz, ze te rytuały maja raczej żaden wpływ na rzeczywistość. Z Twojej wypowiedzi wnioskuje, ze potrafisz spojrzeć na siebie z boku i dostrzec jak dziwnie musi to w oczach innych wyglądać. A że brak Ci sił to może dobrze. Niedługo pewnie tak Cię to wszystko wkurzy, ze trzaśniesz tymi wszystkimi rytuałami. Znam to. A psychiatry lub psychologa nie ma się co bać. Uwierz mi, nie jesteś jedyną z takim problemem, a oni takie i podobne rzeczy maja na codzień wiec ich raczej nie zdziwisz niczym :) A jeszcze co do rytuałów, to proponuje Ci raz przerwać taki rytuał albo w ogóle go nie wykonywać. Wiem, że wydaje, że Świat się zawali, ale spróbuj. Zobaczysz co się stanie... zwyczajnie nic - Świat się nie zawali. Kiedy się przekonasz, że to niczemu nie służy łatwiej Ci się będzie z tym rozstać.
  14. Nie wolno sie poddawac tylko trzeba uwazac z takim walczeniem z myslami na sile, bo czesto nic to nie pomaga, a wykancza. Z czasem czlowiek rozumie, ze jak sie zajmie czyms innym i zacznie te mysli ignorowac to moze nie przechodzi od razu, ale przestaje byc takie dokuczliwe i to juz krok w dobra strone. Trzeba tez zrozumiec, ze te mysli to tylko mysli i przewaznie mowia nam zupelnie cos odwrotnego niz chcielibysmy zrobic.
×