Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Początkowo zaburzenia depresyjno-lękowe w tym nerwica natręctw.

Potem klarowało się to w dystymię, bo to wszystko wrosło mi w zaburzenia osobowości typu unikająco/zależnego.

Na końcu doszły uzależnienia w bonusie.

 

Nie wymagam już od terapii by mnie "wyleczyła" bo to byłoby cudem chyba większym niż ponowne przyjście Jezusa.
Choruję praktycznie od bardzo wczesnego dzieciństwa, więc troszkę muszę się pogodzić z tym czego zmienić nie mogę.
No ale próbuję działać na froncie leczenia na każde sposoby, nie poddaje się, choć są ciężkie dni i momenty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Marcelina 28 napisał:

Tu sie nie zgodzę...

 

Tzn jak ktos ma jakies braki z dziecinstwa wtedy mozna do tego dotrzec na psychoterapii, ale psychoterapia nigdy nie zalatwi naszych terazniejszych problemow. Po prostu pomaga pogodzic sie z przeszloscia i wprowadzic zmiany w zycie. Co kto lubi. Ale jak ktos ma braki serotoniny lub dopaminy w mozgu to nawet najlepsza psychotwrapia nie pomoze na to . Jedynie chemia w postaci tablwtek. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, oko.grzegorz napisał:

 

Tzn jak ktos ma jakies braki z dziecinstwa wtedy mozna do tego dotrzec na psychoterapii, ale psychoterapia nigdy nie zalatwi naszych terazniejszych problemow. Po prostu pomaga pogodzic sie z przeszloscia i wprowadzic zmiany w zycie. Co kto lubi. Ale jak ktos ma braki serotoniny lub dopaminy w mozgu to nawet najlepsza psychotwrapia nie pomoze na to . Jedynie chemia w postaci tablwtek. 

Ja nie mam żadnych braków z dzieciństwa. Psychoterapia poznawczo-behawioralna pomaga mi uporać sie z teraźniejszymi lękami i trudnościami jak np wyjście do pracy. Mamy wiele dziwnych i irracjonalnych reakcji na różne sytuacje i wydarzenia i na terapii uczę się jak te glupie reakcje pokonać.

Nie wiem jak Wy ale ja już się łapię wszystkiego żeby z tego wyjść.

Najlepszą metodą leczenia zaburzeń lękowych jest połaczenie dwóch metod. 

Psychoterapii i farmakologii.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Marcelina 28 napisał:

Ja nie mam żadnych braków z dzieciństwa. Psychoterapia poznawczo-behawioralna pomaga mi uporać sie z teraźniejszymi lękami i trudnościami jak np wyjście do pracy. Mamy wiele dziwnych i irracjonalnych reakcji na różne sytuacje i wydarzenia i na terapii uczę się jak te glupie reakcje pokonać.

Nie wiem jak Wy ale ja już się łapię wszystkiego żeby z tego wyjść.

Najlepszą metodą leczenia zaburzeń lękowych jest połaczenie dwóch metod. 

Psychoterapii i farmakologii.

 

 

Zdrowy czlowiek nie ma lęku przed pojsciem do pracy. A jak glowa nie działa prawidlowo no coz zostaje sie obiektem drwin w tej pracy co najwyzej i pojawiaja sie słuszne lęki przed pracowaniem

 

To tak jakby probowac oszukiwac swoj umysl ze wszystko jest ok podczas gdy wszystko nie jest ok....

 

Na krotka metę moze i to sie uda. Ale na dluga coz pewnie nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.03.2022 o 16:37, oko.grzegorz napisał:

Juz musze beta bloker brać a mam 31 lat dopiero.

 

A jaki beta-bloker bierzesz? Do niektórych beta-blokerów trzeba też brać melatoninę, bo one zaburzają jej syntezę. Ja odkąd biorę bisoprolol nie mam napadowych kołatań serca. Prócz bisoprololu biorę jeszcze 3 leki na nadciśnienie. No i jeszcze musiałem dostać lek na cholesterol, bo mam spory i dieta ani treningi na siłce, go nie zbijały. A wszystko zaczęło się w wieku 16 lat i nasilało się z wiekiem. Tak "świetnie" radzi sobie mój organizm ze stresem w wieku 23 lat. Stres jest wyniszczający i to nie są żadne przelewki!!! Mi 2,5-letnia psychoterapia totalnie nie pomagała na takie rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.03.2022 o 23:09, oko.grzegorz napisał:

Ale jak ktos ma braki serotoniny lub dopaminy w mozgu to nawet najlepsza psychotwrapia nie pomoze na to .

 

Potwierdzam w 100%. Ja w pewnym momencie miałem tak intensywne myśli samobójcze, że byłem prawie że nastawiony tylko na jedno. Bezsenne noce, lęki, umierałem po prostu. Byłem w tym czasie na terapii na oddziale dziennym. Ale mi był potrzebny lekarz, a nie psychoterapeuta. Te myśli były tak silne, że myślałem, że nic mi na nie już nie pomoże. Po 3-4 miesiącach brania Ketrelu, bez żadnej psychoterapii, wyrównało moje myślenie i zbiło myśli samobójcze. Do tego wróciła mi motywacja do treningów choćby i do zdrowego jedzenia, które jest u mnie niezwykle ważne z powodu chorób. Choć mam jeszcze malutkie pozostałości po urazach sprzed roku, bo rok temu sporo się wydarzyło. Tak sobie pomyślałem o psychoterapii znowu, ale to jeszcze na spokojnie, nie tak z marszu po takim ciężkim epizodzie depresji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.04.2022 o 19:16, MarekWawka01 napisał:

 

Potwierdzam w 100%. Ja w pewnym momencie miałem tak intensywne myśli samobójcze, że byłem prawie że nastawiony tylko na jedno. Bezsenne noce, lęki, umierałem po prostu. Byłem w tym czasie na terapii na oddziale dziennym. Ale mi był potrzebny lekarz, a nie psychoterapeuta. Te myśli były tak silne, że myślałem, że nic mi na nie już nie pomoże. Po 3-4 miesiącach brania Ketrelu, bez żadnej psychoterapii, wyrównało moje myślenie i zbiło myśli samobójcze. Do tego wróciła mi motywacja do treningów choćby i do zdrowego jedzenia, które jest u mnie niezwykle ważne z powodu chorób. Choć mam jeszcze malutkie pozostałości po urazach sprzed roku, bo rok temu sporo się wydarzyło. Tak sobie pomyślałem o psychoterapii znowu, ale to jeszcze na spokojnie, nie tak z marszu po takim ciężkim epizodzie depresji...

Ketrel dobry na myśli S. Dostałam go na oddziale dziennym i wyciszył je. W tym czasie terapia pozwoliła mi zrozumieć moje myśli S, ich rolę, sposób powstawania i po odstawieniu leku pojawiają się bardzo sporadycznie bardziej jako przebłysk, starą reakcje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, el33 napisał:

Ketrel dobry na myśli S. Dostałam go na oddziale dziennym i wyciszył je. W tym czasie terapia pozwoliła mi zrozumieć moje myśli S, ich rolę, sposób powstawania i po odstawieniu leku pojawiają się bardzo sporadycznie bardziej jako przebłysk, starą reakcje.

 

Mam to samo. Ja już wiedziałem wcześniej skąd się biorą, jednak ten lęk jaki je przywoływał się powtarzał mimo tego. Teraz też mam te myśli w postaci takich leciutkich szmerów, latają sobie gdzieś mocno w oddali, ale nie przygniatają tak strasznie jak kiedyś.

 

A ile Ketrelu bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, MarekWawka01 napisał:

A ile Ketrelu bierzesz? 

Już go nie biorę. Brałam łącznie dwa razy po ok 1,5 miesiąca. Dało mi to czas na terapii by się nimi zająć i nie wylądować na oddziale zamkniętym. Przyczynę ich powstania znałam. Nie znałam ich funkcji, nie potrafiłam złapać do nich dystansu. Praca na terapii "na częściach" pozwoliła mi je oswoić, zmienić perspektywę. Po odstawieniu leku i dalszej terapii zdarza się przebłysk może raz na tydzień, raz na dwa tygodnie. Wcześniej występowały codziennie przez wiele lat. W najostrzejszych momentach wielogodzinne rozmyślania, plany, wyobrażenia, nawet treści listu pożegnalnego i pełne przygotowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, el33 napisał:

Już go nie biorę. Brałam łącznie dwa razy po ok 1,5 miesiąca. Dało mi to czas na terapii by się nimi zająć i nie wylądować na oddziale zamkniętym. Przyczynę ich powstania znałam. Nie znałam ich funkcji, nie potrafiłam złapać do nich dystansu. Praca na terapii "na częściach" pozwoliła mi je oswoić, zmienić perspektywę. Po odstawieniu leku i dalszej terapii zdarza się przebłysk może raz na tydzień, raz na dwa tygodnie. Wcześniej występowały codziennie przez wiele lat. W najostrzejszych momentach wielogodzinne rozmyślania, plany, wyobrażenia, nawet treści listu pożegnalnego i pełne przygotowanie.

 

Rozumiem. Może to był u Ciebie jakiś przejściowy etap, epizod. No ale nie będę drążył. U mnie Ketrel działa nie tylko na myśli samobójcze, ale też na wiele innych moich objawów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, MarekWawka01 napisał:

 

Rozumiem. Może to był u Ciebie jakiś przejściowy etap, epizod. No ale nie będę drążył. U mnie Ketrel działa nie tylko na myśli samobójcze, ale też na wiele innych moich objawów. 

Zdecydowanie to nie był epizod. Myśli S zaczęły się u mnie jak byłam nastolatką. Miałam 3 próby przez ostatnie 20 lat. Wcześniej brałam różne antydepresanty, ale nic nie było ich w stanie wyciszyć nawet trochę. Mam dużą wrażliwość na neuroleptyki. Po przyjęciu dawki podstawowej ketrelu straciłam prawie zupełnie jakiekolwiek myśli, nie tylko te S. Ketrel ma szerokie spektrum działania m.in przeciwlękowy, wyciszający, pomaga zasnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, el33 napisał:

Zdecydowanie to nie był epizod. Myśli S zaczęły się u mnie jak byłam nastolatką. Miałam 3 próby przez ostatnie 20 lat. Wcześniej brałam różne antydepresanty, ale nic nie było ich w stanie wyciszyć nawet trochę. Mam dużą wrażliwość na neuroleptyki. Po przyjęciu dawki podstawowej ketrelu straciłam prawie zupełnie jakiekolwiek myśli, nie tylko te S. Ketrel ma szerokie spektrum działania m.in przeciwlękowy, wyciszający, pomaga zasnąć.

U mnie Ketrel działał tylko doraźnie na myśli samobójcze. Brany tak 2x dziennie nie robił nic, bo i tak musiałam wspomagać się w ciągu dnia dodatkowym Ketrelem dlatego lekarka u mnie zdecydowała się na cięższy kaliber w postaci litu. W momencie, w którym moja lekarka na wypisie ze szpitala zobaczyła zdanie "pacjentka w kryzysie psychicznym, wysokie ryzyko samobójstwa" nawet się nie zastanawiała tylko od razu dowaliła litem, a Ketrel brałam tylko doraźnie dopóki lit się nie rozkręcił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, acherontia styx napisał:

U mnie Ketrel działał tylko doraźnie na myśli samobójcze. Brany tak 2x dziennie nie robił nic, bo i tak musiałam wspomagać się w ciągu dnia dodatkowym Ketrelem dlatego lekarka u mnie zdecydowała się na cięższy kaliber w postaci litu. W momencie, w którym moja lekarka na wypisie ze szpitala zobaczyła zdanie "pacjentka w kryzysie psychicznym, wysokie ryzyko samobójstwa" nawet się nie zastanawiała tylko od razu dowaliła litem, a Ketrel brałam tylko doraźnie dopóki lit się nie rozkręcił.

 

No lit nie ma sobie równych, jeśli chodzi o leczenie myśli samobójczych. Kwetiapina zaś jako jedyna ze wszystkich neuroleptyków atypowych ma w pełni potwierdzoną klinicznie skuteczność w leczeniu ciężkich epizodów depresyjnych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, MarekWawka01 napisał:

 

No lit nie ma sobie równych, jeśli chodzi o leczenie myśli samobójczych. Kwetiapina zaś jako jedyna ze wszystkich neuroleptyków atypowych ma w pełni potwierdzoną klinicznie skuteczność w leczeniu ciężkich epizodów depresyjnych. 

U mnie lekarka bała się go włączać. Neuroleptyki próbowałam chyba ze cztery różne. Najlepiej wspominam Fenactil. Ponieważ to krople udało się tam ładnie dopasować dawkę. No i nie wyłączały mi mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, el33 napisał:

U mnie lekarka bała się go włączać.

Wielu lekarzy boi się włączać lit w warunkach ambulatoryjnych, a u pacjentów z depresją już w ogóle. Moja akurat do nich nie należy, wręcz przeciwnie, stwierdziła, że ona lubi lit i dajemy. Zresztą dla mnie to jest jedyny psychiatra "z jajami", a poznałam ich kilkunastu w całym swoim życiu. Czasami jej zalecenia były na krawędzi ryzyka, tak to nazwijmy, ale nie wyszłam na tym źle jak do tej pory, z uzależnieniem od benzodiazepin branych przez pół roku dzień w dzień też nie skończyłam. 

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

 

No lit nie ma sobie równych, jeśli chodzi o leczenie myśli samobójczych. Kwetiapina zaś jako jedyna ze wszystkich neuroleptyków atypowych ma w pełni potwierdzoną klinicznie skuteczność w leczeniu ciężkich epizodów depresyjnych. 

Chyba jestem jakaś odporna na leki :( Bo na mnie lit po roku stosowania nie działa w ogóle, a kwetiapina jedynie wpędziła w ciężki epizod depresyjny.

Edytowane przez Wiśniówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Wiśniówka napisał:

Chyba jestem jakaś odporna na leki :( Bo na mnie lit po roku stosowania nie działa w ogóle, a kwetiapina jedynie wpędziła w ciężki epizod depresyjny.

Zależy czego oczekujesz od litu... u mnie na to na co miał zadziałać, zadziałał super i po 4 miesiącach poszedł w odstawkę, ale mi go lekarz włączył jako "lek ratujący życie". Fakt, że mnie ciut zwarzywił, wyłączył wszystkie emocje i te dobre i te trudne, ale na tamten moment to było potrzebne widocznie. U mnie nie miał on pełnić roli stabilizatora nastroju, nawet z lekarką nie dążyłyśmy do stężeń terapeutycznych, bo w moim przypadku nie było to potrzebne, ale jeśli ma zadziałać jako antydepresant i stabilizator, to to stężenie musi być często ok. 1mmol/l (przynajmniej osoby które znam a biorą też lit mówią, że najlepiej się czują przy takim poziomie). Ja na końcu brałam już nawet mniej niż dawka minimalna, bo tylko 250mg jako augumentację leczenia. Później całkowicie wyleciał bo tarczyca zaczęła strajkować... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wiśniówka napisał:

Chyba jestem jakaś odporna na leki :( Bo na mnie lit po roku stosowania nie działa w ogóle, a kwetiapina jedynie wpędziła w ciężki epizod depresyjny.

 

Jak kwetiapina wpędziła cię w depresję, to pozostałe neuroleptyki wpędzą w jeszcze gorszą... Lit to najsilniejszy ze stabilizatorów, który nie działa na ludzi bez skłonności do zaburzeń afektywnych. Lit włącza się tylko wtedy, kiedy pozostałe stabilizatory zawodzą, bo ma dość poważne skutki uboczne. Brałaś może lamotryginę? 

 

Też zależy jaką masz diagnozę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, acherontia styx napisał:

Zależy czego oczekujesz od litu... u mnie na to na co miał zadziałać, zadziałał super i po 4 miesiącach poszedł w odstawkę, ale mi go lekarz włączył jako "lek ratujący życie". Fakt, że mnie ciut zwarzywił, wyłączył wszystkie emocje i te dobre i te trudne, ale na tamten moment to było potrzebne widocznie. U mnie nie miał on pełnić roli stabilizatora nastroju, nawet z lekarką nie dążyłyśmy do stężeń terapeutycznych, bo w moim przypadku nie było to potrzebne, ale jeśli ma zadziałać jako antydepresant i stabilizator, to to stężenie musi być często ok. 1mmol/l (przynajmniej osoby które znam a biorą też lit mówią, że najlepiej się czują przy takim poziomie). Ja na końcu brałam już nawet mniej niż dawka minimalna, bo tylko 250mg jako augumentację leczenia. Później całkowicie wyleciał bo tarczyca zaczęła strajkować... 

Hm, oczekuję, że polepszy, pogorszy? Zadziała jakkolwiek. Dostałam go na stabilizację. Tymczasem u mnie także tarczyca odpuszcza (dostałam nawet lewotyroksynę), żeby stosować lek, który nie działa. A może działa, tylko ja się nie znam. Może się nie znam, skoro lekarka tak bardzo ten nieszczęsny lit forsuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wiśniówka napisał:

Jeszcze nie, bo lekarka forsowała lit 🤷‍♀️ Już prawie rok.

Bo lamotryginę albo lit podaje się też solo przy zaburzeniach osobowości. W zaburzeniach depresyjnych nawracających te leki są już raczej tylko pomocnicze. Chyba jakoś tak... Masz może coś z osobowością czy raczej masz bardziej depresję? Sam lit bierzesz? 

 

No ja się też na tym licie aż tak nie znam, ale oby w końcu ci coś pomogło. Wiem po sobie, że zaburzenia nastroju to bardzo niefajna sprawa, szczególnie jak ma się remisję, to przychodzi taki żal za te wszystkie złe rzeczy, jakie uczyniło się, będąc w tym innym nastroju. 

 

Mi lekarz powiedział, że lit nie jest u mnie przeciwwskazany, choć ja wiem, że wchodzi w interakcje z lekami przeciwnadciśnieniowymi, których biorę aż 3 i tego litu bym się i tak mocno obawiał, mimo że lekarz mówi mi inaczej... Już wolałbym spróbować lamotryginy. Też lit i lamotrygina mają działanie neuroprotekcyjne, co było by dla mnie dobre, bo mam pewne problemy w tej sferze. 

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×