Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Monika, no cóż, przy diagnozie osobowość chwiejna emocjonalnie, ucieczka od emocji wydaje się spełnieniem marzeń. Osobiście uważam, że skrajna obojętność byłaby lepsza niż to co teraz mam. Nadmiar emocji, ich dwubiegunowość strasznie przeszkadza w działaniu. Najlepiej by było iść do przodu, być chłodno nastawionym do wszystkiego i konsekwentnie realizować wytyczone cele. Tylko proszę, nie piszcie mi o "złotym środku". W teorii wiem co to jest, natomiast w praktyce to jest dla mnie abstrakcja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika, no cóż, przy diagnozie osobowość chwiejna emocjonalnie, ucieczka od emocji wydaje się spełnieniem marzeń. Osobiście uważam, że skrajna obojętność byłaby lepsza niż to co teraz mam. Nadmiar emocji, ich dwubiegunowość strasznie przeszkadza w działaniu. Najlepiej by było iść do przodu, być chłodno nastawionym do wszystkiego i konsekwentnie realizować wytyczone cele.

 

Trudno realizować cele jak się jest do nich bez emocjonalnie nastawionym i jak wiesz, że nic nie będziesz czuć jak je osiągniesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silhouette.of.a.gun, Czy uważasz, że jeśli będziesz totalnie zobojętniała na wszystko to będziesz iść do przodu? Borsuk dobrze napisał. Niestety ale żeby osiągać w życiu sukcesy to one muszą cie jarać w jakiś sposób. Bycie totalnie zobojętniałym jest jak mentalna śmierć, nawet do realizowania podstawowych potrzeb koniecznych do przetrwania nie ma się motywacji. Zapewne w wielu przypadkach przewlekła patologiczna obojętność kończy się śmiercią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie wystarczy być upartym, zdeterminowanym, ambitnym, kolejne posunięcia "odhaczać" jako podetapy do osiągnięcia celu. Jak coś się uda to odczuwać satysfakcję, jak nie to przeanalizować co i dlaczego się nie powiodło - następnym razem robić inaczej, lepiej. Aha i mieć jako taki kręgosłup moralny. Po co mi te wszystkie smutki, histerie, żale, zazdrości, radości, zwłaszcza, że przeskakuję z jednego bieguna na drugi co 5 min.

Zresztą co ja będę gdybać. Przecież to niemożliwe - na pewno nie w moim przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie wystarczy być upartym, zdeterminowanym, ambitnym

 

Ambicja wymaga uczuć, trzeba chcieć coś osiągnąć, to że intelektualnie sobie założysz, że byłoby lepiej mieć ambicje nie tworzy uczuć które są wymagane żeby ją mieć. To tak jakby ktoś zdecydował, że lepiej nie odczuwać nieśmiałości, to nie zmienia jego uczuć.

 

Być zdeterminowanym bez motywacji? Co konkretnie ma dać tą motywacje komuś bez uczuć?

 

Jak coś się uda to odczuwać satysfakcję,

 

To jest uczucie, ja go nie mam. Nie wiem co to nawet znaczy odczuwać satysfakcje.

 

-- 04 sie 2011, 19:52 --

 

A nie wystarczy być upartym, zdeterminowanym, ambitnym, kolejne posunięcia "odhaczać" jako podetapy do osiągnięcia celu. Jak coś się uda to odczuwać satysfakcję, jak nie to przeanalizować co i dlaczego się nie powiodło - następnym razem robić inaczej, lepiej. Aha i mieć jako taki kręgosłup moralny. Po co mi te wszystkie smutki, histerie, żale, zazdrości, radości, zwłaszcza, że przeskakuję z jednego bieguna na drugi co 5 min.

Zresztą co ja będę gdybać. Przecież to niemożliwe - na pewno nie w moim przypadku.

 

Czyli chcesz odczuwać satysfakcje jak się powiedzie, ale nie czuć zawodu jak się nie powiedzie? Innymi słowy chcesz wybrać pozytywne emocje i być nimi motywowana, to nie jest brak uczuć, też bym tak chciał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może to zmodyfikujmy. Odczuwanie "wybranych' uczuć :D

Nie wiem jak to napisać. Sformułuję to posługując się praktycznym przykładem. Na pogrzebie (jakimkolwiek) chcę mieć smutną minę, ewentualnie uronić łzę dlatego, że wiem (podpatrzyłam u innych, przeczytałam w książce, widziałam w filmie), że tak się ludzie zachowują na pogrzebie, że są smutni/zrozpaczeni i w ten sposób to się objawia na zewnątrz. A nie dlatego, że rzeczywiście odczuwam jakiś smutek.

P. Borsuk: to jeszcze inaczej. Wymyślam sobie plan i go realizuje - po to by się czymkolwiek zająć, żeby robić cokolwiek. Bez żadnych satysfakcji ani motywacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może to zmodyfikujmy. Odczuwanie "wybranych' uczuć :D

Nie wiem jak to napisać. Sformułuję to posługując się praktycznym przykładem. Na pogrzebie (jakimkolwiek) chcę mieć smutną minę, ewentualnie uronić łzę dlatego, że wiem (podpatrzyłam u innych, przeczytałam w książce, widziałam w filmie), że tak się ludzie zachowują na pogrzebie, że są smutni/zrozpaczeni i w ten sposób to się objawia na zewnątrz. A nie dlatego, że rzeczywiście odczuwam jakiś smutek.

 

Udawać mimike też mogę, ale do tego nie potrzeba oceanu motywacji.

 

P. Borsuk: to jeszcze inaczej. Wymyślam sobie plan i go realizuje - po to by się czymkolwiek zająć, żeby robić cokolwiek. Bez żadnych satysfakcji ani motywacji.

 

Fajne, tylko że ty nie masz potrzeby żeby się czymś zając*, wszystko tylko wymaga od ciebie wysiłku, myślenia nad czymś co cie w ogóle nie interesuje. Tak wiem, że ci się wydaje, że robisz często coś co ci nie przeszkadza, ale pomyśl to wymaga wysiłku, żeby twój mózg nad tym pracował musi być tym zainteresowany, to nie musi być duże zainteresowanie ale jakieś musi być, wyobraź sobie zajęcie intelektualne które ci nie przeszkadza i porównaj je do czegoś co by ci się wydawało bardzo nudne, co w efekcie by cię męczyło, czym się różni jedno od drugiego? Dla mnie wszystko wpada w drugą kategorie albo przynajmniej 99% tego, mogę znaleźć jakieś strzępy które mnie interesują ale one same w sobie nie są wystarczające żeby się zająć czymś użytecznym.

 

*Możesz myśleć, że tak by było lepiej, ale to tak jak myśleć że by było bardziej produktywnie nie czuć smutku tylko się czymś zając, smutek przechodzi jak sobie to powiesz? Powiedzeniem sobie, że lepiej by było czuć x, działa tak samo skutecznie jak powiedzenie sobie że nie chcesz odczuwać emocji którą czujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

P. Borsuk: myślę, że moje myślenie wynika z tego, iż nie bardzo patrzę na np. zainteresowanie jako na emocję ponieważ dla mnie akurat labilność emocjonalna dotyczy raczej takich odczuć jak radość, smutek, zazdrość, poczucie winy etc. Ale dalej twierdzę, że obojętność jest lepsza bo w moim przypadku szybciej doprowadziłaby do zakończenia życia. Ale przypominam, że też chciałabym "równowagę". Niestety to jest niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podposuję się pod tym co napisał Borsuk. Jak nie masz pozytywnych emocji, to w zasadzie wszystko jest męczarnią...do wszystkiego trzeba się właściwie zmuszać - do obowiązków to oczywiste, ale ja się w zasadzie zmuszam, żeby iść do galerii handlowej (dawniej to była radocha), żeby pojechać nad morze i poleżeć na plaży, żeby się z kims spotkać itd itp - dawniej to były radości, a teraz robię to na siłę, bo coś robić muszę...może gdyby leżenie w łóżku sprawiało mi przyjemność, to może bym leżała cały czas, ale nawet jak leżę w łóżku to się źle czuję, nie odczuwam przyjemności i relaksu...satysfakcja? nie wiem, może jakoś (raczej rozumowo) się cieszę, że kupiłam ciuch, że zjadłam coś dobrego, że komuś pomogłam, ale nie wiem czy odczuwam to emocjonalnie - jeśli tak to jest to odczuwanie bardzo słabe. Owszem, jestem dziś na przykład zadowolona, bo upatrzyłam tacie fajną kurtkę i przekonałam Go do kupna... może mam jakąś satysfkację, ale to jest słabe i bardzo intelektualne. W sercu nie odczuwam nic prócz cierpienia (anhedonii) i pustki, na szczęście teraz po antydepresancie słabszej...Ubolewam, że nie mogę się zmusić do jazdy rowerem, dawnej mojej pasji, z trudem czytam, bo mnie to męczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

P. Borsuk: myślę, że moje myślenie wynika z tego, iż nie bardzo patrzę na np. zainteresowanie jako na emocję ponieważ dla mnie akurat labilność emocjonalna dotyczy raczej takich odczuć jak radość, smutek, zazdrość, poczucie winy etc. Ale dalej twierdzę, że obojętność jest lepsza bo w moim przypadku szybciej doprowadziłaby do zakończenia życia. Ale przypominam, że też chciałabym "równowagę". Niestety to jest niemożliwe.

 

Czy to jest zdefiniowane jak emocja czy nie, zainteresowanie jest to jakieś odczucie i jak nie czujesz, to nie odczuwasz też zainteresowania.

 

Co do równowagi to moim zdaniem to wcale nie jest najlepsze, pewnie najlepiej byłoby sobie wybrać co dokładnie chcesz czuć, ale nikt tak nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, a skąd wiesz, że nic nie czujesz skoro nigdy nic nie czułeś? To skąd wiesz, że powinieneś coś czuć, skąd wiesz czym są uczucia? Czy jak byłeś małym dzieckiem to coś czułeś? Nie mogę uwierzyć, że przez całe życie nigdy nie miałeś uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, a skąd wiesz, że nic nie czujesz skoro nigdy nic nie czułeś? To skąd wiesz, że powinieneś coś czuć, skąd wiesz czym są uczucia? Czy jak byłeś małym dzieckiem to coś czułeś? Nie mogę uwierzyć, że przez całe życie nigdy nie miałeś uczuć.

 

Głównie z opisów, ja nigdy nie miałem fizycznych oznak uczuć, nigdy nie miałem motyli w żołądku, serce szybciej bije tylko jak się fizycznie zmęczę. Chyba nie muszę mieć porównania żeby wiedzieć, że tego nigdy nie odczuwałem. I tak dowiedziałem się o takich rzeczach jak motyle w żołądku z opisów, nie wiem jak ma to być odczuwane i dla mnie to brzmi jak jakieś kłopoty żołądkowe (chociasz rozumiem że to ma być jakoś przyjemne ale to tylko teoria dla mnie) ale wiem że nigdy tego nie miałem. A i nie było to dla mnie oczywiste, że inni czują coś czego ja nie czuje, musiałem o tym przeczytać.

 

Dla mnie motyle w żołądku jest to taka abstrakcja jakby ktoś mi powiedział że czuje krokodyle pod paznokciami i że jest to wspaniałe, jest to generalnie przyjęte i wątpię żeby wszyscy inni ludzie sobie takie rzeczy wymyślili nie wiadomo po co, więc akceptuje że coś takiego odczuwają, dodatkowo nie mam innego wytłumaczenia co do ich postępowania.

 

Czasami odczuwałem ciekawość dotyczącą wiedzy, tego jak działa świat, czasem lubiłem myśleć nad jakimś problemem, coś może być dla mnie śmieszne, czasem lubię słuchać muzyki trudno zdefiniować dlaczego i poza tym nic innego nie czułem. A i rzeczy typu ból fizyczny, ciepło, chłód. Mogę sobie wyobrazić, że coś byłoby dla mnie wstydliwe, ale to by musiałoby coś typu chodzenie nago na ulicy bo normalnie nie odczuwam żadnej nieśmiałości. Hm chyba tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja TERAZ mam podobnie. Tylko ja jeszcze odcuzwam ciągłe uczucie cierpienia, anhedonii, po prostu cały czas prawie jest mi nieprzyjemnie. Ale jeszcze 3 lata temu byłam bardzo emocjonalna, aż za...,motyle w brzuchu i wszystko inne czułam, ale teraz trudno mi sobie przypomnieć jak to było...więc też teraz jest to dla mnie mniej więcej tak jak z tymi krokodylami pod paznkociami...myślałam, że po 4,5 tyg w szpitalu jest lepiej...tak mi się wydawało...ale realne życie pokazało, że nadal nie mam ochoty na ŻADNĄ aktywnośc i wszystko mnie męczy psychicznie, nawet tak prosta czynność jak zerwanie ogórków:( Myślę, że moi rodzice nie zdają sobie sprawy jak jest ze mną źle...a ja nie umiem tego pokazać...a jak mówię, to nie do końca wierzą, sugerują, że wyolbrzymiam itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć to wytlumacz swoim rodzicom ze jestes fizycznie zmeczona jak w ciezkiej chorobie np. zapalenie pluc. ze jak gornik po 24 godzinnej szychcie.

 

-- 06 sie 2011, 09:46 --

 

wiesz dlaczego ludzie nie rozumieja? bo nie widza. tacy sa tepi.

 

-- 06 sie 2011, 09:57 --

 

powiedzmy ze od tygodnia czuje sie dobrze i mam energie. i wiesz co? nie widza tego. nikt mi nic nie mowi ze inaczej sie zachowuje, ze inaczej reaguje. a ja kurcze lepiej sie czuje. nie zadna depresja czy cos. tylko dobrze sie czuje. ale kazdy na wszystko zlewa. czy sie dobrze czujesz czy zle wszyscy wszystko maja w D. czy jestes bezdomna czy zarabiasz miliony kazdy ma wszystko w D. rzuc antydepresanty bo twoim problemem jest brak dopaminy. moja lekarka mi powiedziala ze serotonina szkodzi jesli ktos ma objwy negatywne schizofrenii, ze serotonina wrecz powoduje bjawy depresyjne. i racja. rzucilem antydepresanty. zostalem na solianie 3500mg na wieczor i super. od razu lepiej sie czuje. co mi daje solian? to ze moge zasnac i glownie to. energie za to mi daje thermo speed extreme. i to nie jest sciema. pogadaj z Koratem on ci powie ze suplementy jakie on bierze dzialaja. tylko trzeba wiedziec jakie brac bo nie wszystkie dzialaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem polega na tym, że energii fizycznej to ja mam mnóstwo. Tylko psychicznie czuje się tak, że wszystko mi ciężko, bo czuję kompletną anhedonię....zwykła krzątanina, umuycie podłogi to dfla mnie koszmar, nie mogę się zmusić, bo cały czas czuję cierpienie...dawniej krzątanina po mieszkaniu, sprzątanie, przelecenie podłogi było czymś normalnym, zwyczajnym, mimowolnym, a czystość sprawiała przyjemność.

W domu mam brud, widzę, że jest brudno, ale nie mogę się zmusić do sprzątania, w zasadzie jestem tak zobojętniała, że mi ten brud nie przeszkadza, ale rozsądek każe mi sprzątać. Robię to bardzo rzadko i z wielkim wysiłkiem psychicznym. Tylko bym siedziała jak otępiała.

Wczoraj wieczorem wykonywałam pewną pracę w terenie i nagle poczułam, że jest mi całkiem przyjemnie - i tak było parę godzin i od razu mi się zachciało sprzątać i sprzątałam w nocy.

Ten na odchudzanie suplement chyba wypróbuję zwłaszcza, że coraz bardziej tyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skasd ja to znam ;) tez nie rasdze sobie z takimi latwymi sprawami a co sdo uczuc to je mamy tylko zbusdowalismy w swojej glowie mur przez ktore nie moga sie przebic.... tylko terapia jest w stanie nam pomoc... sdobra terapia..... i wlasna ciezka praca.... W tej chwili rowniez nie czuje nic..... nawet mam trusdnosci z placzem nie potrafie... a na terapi.... porusza sie kwestie ktore momentalnie busdza we mnie uczucia.... oczywiscie nie zawsze nieraz mam wrazenie ze wszystko wchosdzi jesdnym uchem a wychosdzi sdrugim ale sa momenty ktore wywoluja chec placzu....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skasd ja to znam ;) tez nie rasdze sobie

 

Boże, ale spellcheck to chyba możesz używać, trudno się ciebie czyta.

 

z takimi latwymi sprawami a co sdo uczuc to je mamy tylko zbusdowalismy w swojej glowie mur przez ktore nie moga sie przebic....

 

Bez żadnej pamięci budowania tego muru i kiedy nawet twoi rodzice mówią, że taki byłem od dziecka?

 

a na terapi.... porusza sie kwestie ktore momentalnie busdza we mnie uczucia.... oczywiscie nie zawsze nieraz mam wrazenie ze wszystko wchosdzi jesdnym uchem a wychosdzi sdrugim ale sa momenty ktore wywoluja chec placzu....

 

Nie ma dla mnie takich kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

element napisał(a):

a na terapi.... porusza sie kwestie ktore momentalnie busdza we mnie uczucia.... oczywiscie nie zawsze nieraz mam wrazenie ze wszystko wchosdzi jesdnym uchem a wychosdzi sdrugim ale sa momenty ktore wywoluja chec placzu....

 

 

Nie ma dla mnie takich kwestii.

Dla mnie też nie:(

Terapia ograniczała się do obgadywania minionego tygodnia i tego jak się czułam, a czułam niezmiennie pustkę/cierpienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×