Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie kiepsko.Ciągle mam myśli samobojcze...dziś nawiedzily mnie jakies 30 razy...ciagle czuje to cierpienie psychiczne i dperesje, zrobienie czegokolwiek urasta do rangi nie wiadomo czego,..wszystko mnie drażni i czuję ciągłe napięcie mimo clonazapamu 3 razy dziennie. Bylam u Rosia. Postawil sprawe jasno - jesli chce odzsykac uczucia to solian.+ akineton. Zważywszy na stan potwornego cierpienia, ktory ciagle czuje, to jak sobie wyobraze jeszcze akatyzje to jestem sztywna juz dzis. Mam ten solian juz w domu a jednocześnie panicznie boje sie akatyzji. Zwłaszcza, że gdzieś kiedyś czytałam, że akatyzja moze byc nieuleczalna.?Wiec mam ten solian w domu i nadal nie wiem czy odwaze sie go zastsosowac. Ponadto dr Roś swtiwerdził u mnie współistniejącą depresję endogenną. Własnie to przypszczam, że mogl mi wywołac czy pogorszyc rispolept. A ogolnie jego diagnoza w strosunku do mnie brzmi - zaburzenie imitujące objawy negatywne schizofrenii, tzw. borderline states - nie mylić z osobowościa borderlinę, bo to całkiem co innego. Przy borderline states chodzi o stan który jest pograniczem zdrowia psychicznego i schizofreni. I nie trzeba do tego wcale mieć osobowości borderline, której on zresztą u mnie nie stwierdza. Przez większość dnia czuję się koszmarnie, dopiero o 20 zaczynam jako tako funkcjonować. Ze względy na skutki uboczne leków i związane z tym ewentualne cyrki znów koczuję u rodziców. Co najmniej na miesiąc póki sytuacja z lekami się nie ustabilizuje, a w skrajnym wypadku jak mi nic nie pomoże, to na zawsze. Dr Roś popierał w moim przypadku już nawet DPS. Metodami krakowa był wstrząśnięty i zszokowany - że onni mi wmawiali, że ja udaję cierpienie, a nie rozpoznali wielkiej deepresji. Ja ogólnie zyję już jak osoba upośledzona właściwie i zazdroszczę tylko ludziom którzy wychodzą z domu, ida sobie na przykład na CAMERIMAGE, spotykają się ze znajomymi, którzy mogą czytać książki i w ogóle ich cos inyteresuje. I nie czują cierpienia.

 

KASIU0000 - przyznam, że im dłużej czytam Twoje posty ttym bardziej nie rozumiem Twojego problemu.Czy Ty nie jesteś lekko rozhisteryzowana? Wiesz, że istneije jakies proawdpodobienstwo, że leki w tym SSRI mogą zaszzkodzic, tak? I że NIE POWINNO sie ich brac latami bez koniecznej potrzeby? No i milaas redukowac lek? Więc w czym problem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz co jak czytam to poprostu sie boje ,że mi sie tak stanie wiesz w końcu b\rąlam seroxat 6 lat tak jak TY!!!

boję sie ,że czeka mnie teka diagnoza jak Twoja! też brałam lek tak długo-sama rozumiesz chyba moje obawy?

:why:

wiesz co ale jednym się pocieszam ,że na forach zagranicznych czytałam o ludziach i nigdzie nie spatkałam takiego jak Ty przypadku-owszem , z sexem problemy tak ,ale tyle! a brali SRRI nawet po 15 lat!!!

 

a twoje są kosmiczne-i pomyśleć ,że to przez SSRI to mi ciarki na całym ciele idą w nocy śni mi sie to ,że tracę uczucia ,że mi mózg leki uszkpdziły przez te 6 lat...

jestm na 8 mg seroxatu...jakoś ciągnę-oczywiście z pomocą leków innych...ale ponoć mają pomóc mi ten seroxat odstawić skutecznie!!!oby!!!

Nie mów ,że jestem rozchisteryzowana ,bo może i tak ale jak pomyśle,że 6 lat brałam seroxat-i mam dzielic Twój los---szok!

 

[Dodane po edycji:]

 

a mogę wiedzieć co ci było przed seroxatem-na co zachorowałas przed leczeniem?

 

[Dodane po edycji:]

 

brak uczuć jesczze jedno -myśle ,że diagnoza Rosia jest słuszna!poczytaj to:

Depresja endogenna albo melancholia - pojęcie przynajmniej częściowo historyczne, nie przez wszystkich używane. Ma to być taki stan depresyjny, w którym kluczową rolę odgrywa szczególne rozregulowanie biologiczne, zakłócenie wielu funkcji życiowych - zwłaszcza podstawowego nastroju, tempa procesów psychicznych i ruchowych oraz rytmów biologicznych, a zwłaszcza biorytmów snu. Zmiany chorobowe tego rodzaju, które najlepiej chyba oddaje w języku polskim słowo "melancholia", stanowią swoiste "jądro depresji". Obniżenie nastroju ma często cechy raczej wygaśnięcia emocjonalnego, braku reaktywności niż rozpaczy. Napęd psychiczny i ruchowy zwalnia się wyraźnie. Sprawność intelektualna, koncentracja, pamięć są osłabione. Chory traci pewność siebie, czuje się słabszy fizycznie i psychicznie, towarzyszy mu lęk, niepokój, przeczucie, że wydarzy się coś niedobrego. Bardzo charakterystyczne jest złagodzenie lub nawet ustąpienie objawów po południu lub wieczorem oraz zaburzenia snu w drugiej połowy nocy. Zaburzenia te mogą mieć różne postacie, do których należy sen przerywany, płytki, niespokojny, nawet z lękiem lub koszmarami, z budzeniem się w nocy. Poranne obudzenie się jest typowo przedwczesne, w napięciu i niepokoju, czasem trwodze, z niemożliwością ponownego zaśnięcia. Bardzo typowym objawem jest ciągłe uczucie zmęczenia. Nasilona depresja z objawami endogennymi (melancholicznymi) niemal zawsze przebiega z przeżywaniem bezsensu swoich działań, nawet życia, z fantazjami o śmierci. Znacznie rzadziej pojawiają się rzeczywiste pragnienia samobójcze.

 

Pojęcie depresji endogennej zwraca uwagę na obecność w obrazie chorobowym, i to w jego centrum, głębokich, biologicznie uwarunkowanych zakłóceń funkcji psychiki i ciała. Depresje tego rodzaju jednak pozostają, przynajmniej na różnych etapach rozwoju choroby, w ścisłym związku z okolicznościami środowiskowymi, rozwojem, typem osobowości i aktualnym stresem. Ich etiologia jest więc złożona i ogromne pole jest tu dla środowiskowej profilaktyki, edukacji a niejednokrotnie - psychoterapii. Stąd raczej powinno się mówić o czynnikach endogennych (przechodząc zresztą łatwo nad niejednoznacznością tego pojęcia) lub depresji o typie melancholii.

 

Depresja o takim obrazie należy do najczęstszych. Do niej w szczególności odnosi się stwierdzenie: "depresja jest chorobą". W leczeniu takiej depresji ogromną rolę odgrywają leki przeciwdepresyjne.

 

[Dodane po edycji:]

 

CZYLI LEKI PRZECIWDEPRESYJNE PRZEDE WSZYSTKIM MOGA TOBIE POMÓC!!!!!!! a nie zaszkodzić!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, to co napisałaś rzeczywiście mocno się do nie odnosi. Ale mi się tak mocno pogorszyło po rispolepcie i dlatego się boję, że on mi cos zakłócił.Obaj lekarze u których ostatnio byłam - i yten w Bydgoszczy i dr Roś, też stwierdzili, że mam depresję i trzeba ją leczyć lekami. Ale ja wypróbowałam już praktycznie wszystkie leki p/depresyjne i dlatego tak mi się wydaje, tak się boję, że mi nic nie pomoże i że będę tak niewyobrażalnei cierpieć do końca zycia. Na razie dr Roś mi zapisał końskie dawki leków, oczywiście wprowadzane stopniowo. Ja akurat myśli samobójcze mam i to bardzo silne. Myślę o samobójstwie kilkadziesiąt razzy dziennie...bo nie moge się zabrać za coś, co by odciągnęło moja uwagę, bo mam 100% anhedonię i nic nie sprawia mi przyjemnosci.Jedyna ulgą jest pisanie na tym forum. To taka forma wyrzucenia z siebie złych emocji. Boję się, bo mam zapisany clonazepam 4 razy dziennnie, a przecież on uzależnia...dr Roś powiedział, że mnie wyciągnie z uzależnienia, ale przeceież to też będzie straszne...na pewno będę przechodzić jakieś straszne jazdy, nerwy, koatanie serca, drażliwość, agresję, zimme poty....tak sobie to wyobrażam. Zresztą pomimo clonazepamu i tak jestem spięta i nerwowa do granic możliwości...chciałabym się wyryczeć, a nie mogę...najgorsze jest to, że do czasu rispoleptu ja byłam normalną osobą - chodziłam po sklepach, spotykałam się ze znajomymi, robiłam wycieczki z moim byłym chłopakkiem, a teraz wlaściciwe bym nie opuszczała pokoju. Po prostu taką mam mega depresję i cierpienie...gdy dziś musiałam iść do sklepuc oddalonego o 200m to był dla mnie heroizm.... a rok temu miałam jeszcze samochód, jeżdziłam do innych miast, pracowalam, mialam marzenia, marzyłam, ze odzyuskam uczucia, że znów będziemy z moim chłopakiem parą, że będziemy się wylegiwać w tatarakach, że będzie mi to sprawiało przyjemność ( a teraz nic mi nie sprawia przyjemności, a zwykłe przytulenie przez kogokolwiek jest czyms nieprzyjemnym), że weźmiemy kredyt i kupimy sobie działeczkę...że będziemy mieć 3 dzieci+ 1 adoptowane, że będziemy im tłumaczyć świat, kolorować, zbierać kasztany, chluptać sie w jeziorku, że będziemy sie udzielać charytatywnie, że trochę popodróżujemy, chociażby po Polsce, że może uda mi się zrobić doktorat lub drugie stuidia o czym marzyłam...a teraz przeczytanie jednej strony jest dla mnie wyzwaniem, w ogóle mnie nic nie interesuje, nie wiem co ze sobą zrobić, z ludźmi rozmawiać nie mogę, bo mam pustkę w głowie...nie wiem naprawdę nie wiem co mam robić, bo nic mi zadowolenia nie daje...czuję tylko wielkie przeogromne cierpienie...a nie chcę się zabijać...ale dr Roś powiedział, że miła przypadki, gdy ludzie taką wielką depresję mieli po 40-50 lat... nie chcę się zabijać, nie chcę tego robić moim rodzicom, choć oni ze mnie żadnego pożytku nie mają, tylko utrapienie, bo wszystko muszą za mnie załatwiać, a ja jeszcze codzień kilka razy dziennie im się skarżę jak strasznie cierpię...nie chcę żeby to wychodziło na jakąś megalomanie, ale czasem sobie mysle, ze mój przypadek jest najciezszyc w Polsce.

Dodać jeszcze mogę, że dr Roś powiedział, że mirtazapiny i moclobemidu faktycznie nie wolno łączyć, bo grozi to zespołem serotoninowym i między przyjęciem jednego a drugiego musi być co najmniej 2 tyg. przerwy. Moclobemidu mi nie chciał zapisać, bo on nasila niepokój, po za tym, z racji, że bralam tę mirtazapinę, to musiałabym czekać2 tygodnie... Wiecie,ja nie wiem co mam robić...czuję się koszmarnie, w domu sprzątać nie mam siły, poszłam po zakupy i w wielkim bólu ugotowałam rodzicom obiad co było i tak wielkim wysiłkiem. W mieście jest tyle fajnych rzeczy, ale mnie one w ogóle nie cieszą, czuje tylko cierpienie,a zresztą nawet pójście na przystanek byłoby dla mnie ciężkie...wydaje mi się, że jestem naprawdę najcięższym przypadkiem na tym forum, a 9 mcy temu było jeszcze zupelnie inaczej.. Naprawdę nie wiem co mam robić. Ta nuda i wegetacja jest nie do zniesienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałam...ale nic juz nie dawał...ja czuję tylko smiertelny smutek...nie wiem co ze sobą zrobić...nic robić nie mogę,ani czytać, ani oglądać TV, ani spotkać się z kimś, ani pojechać do miasta - w ogóle sie nie czujję na siłach na takie rzeczy...spać mi sie też nie chcę, bo gdybym mogła to bym po prostu przespała całe życie... w mojej miejscowości sa 2 kluby pacjenta dla osób z zaburzeniami psychicznymi, ale ja nawet nie czuję się na siłcach wsiąść w autobus...a pomyśleć, ze jeszcze rok temu była realna szansa, że będę tam wolontariuszką...jak sie role odwróciły...nie wiem naprawdę co mam robić...z trudem zrobiłam obiad i czuję tak wielki dół psychiczny i rozpacz i pragnienie śmierci, że w ogóle nad tym nie panuję...może moja ciocia ma rację, że mi żadne leki nie pomogą. Gdzie moja aktywność, gdzie moje pomysły, gdzie moja radość życia? Gdzie marzenia i plany...jak ja siedzę całe dnie w 1 pozycji...Boże, 9 miesięcy temu, przed rispoleptem, też nie było dobrze, ale PRACOWAŁAM, po pracy jechałam po małe zakupy, robiłam sobie obiad, sprzątałam, oglądałam TV...jednym słowem życie mnie interesowało...później był nieszczęsny slupiryd i rispolept i nastąpiła katastrofa. Jedyne moje zajęcie to siedzenie na forum i na gg...bo to nie wymaga ode mnie ruszania się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm...czyli roś nie pomógł...tzn co da taka wizyta??po tym co przeszliśmy...ja nie chce być ciężarem dla rodziny...bez dochodu perspektyw ani uczuć...pustka dziś...wczoraj też a w wekend myśli samobójcze i cierpienie...czy to jedyna choroba której nie leczy sie lekami/??to chore...dlaczego nie mogłem zachorować na coś co sie bierze lek i chociaż zatrzymuje postęp...wiem głupie porównania...nie mam siły dojeżdzać też....wogóle motywacji nie mam żadnej...niewiem co leczyć nawet...ja tak nie chce wiem ze przegrałem życie na 99 procent...1 procent sie tli w badaniu spect albo w jakiś tam lekach na to albo cudownej metodzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magic, czytaj ze zrozumieniem. Brak uczuć nie napisała, że Roś jej nie pomógł. Napisała, że boi się skorzystać z tej pomocy, bo obawia się stałej akatyzji. Z jednej strony nie dziwię się jej, ale z drugiej... Brak uczuć, to przecież Twoja szansa na normalne życie, albo przynajmniej lepsze. Musisz spróbować. Masz przecież akineton, możliwe że w ogóle ich nie poczujesz nawet na dzień.

A tak na marginesie... ja niestety jestem zmuszona wziąć urlop zdrowotny na studiach : ( . Co nie jest oczywiście niczym dziwnym...ale liczyłam, że ten solian mnie szybciej wyciągnie... Na razie jego działanie trochę przystopowało, ale i tak jest lepiej niż wcześniej. Brak uczuć, musisz spróbować leczenia solianem! Słuchaj dr Rosia!; )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo ja mam to samo ... lecz ja mam dopiero 15 lat dlugo sie naczułem no nie ?? ale kiedy zapominam o tym ze nie czuje to zaczynam czuc dziwne nie

ale szybko sobie przypominam ze nie czuje i znowu zaczyna sie koszmar ... Ja czuje niektore uczucia radosc , poniewaz nieraz smiesza mnie zarty moich kumpli , milosc , bo mam dziewczyne i czuje ze ja kocham no i oczywiscie zlosc ale reszty nie czuje ciesze sie ze moge czuc milosc , ktore jest najwarzniejszym dla mnie uczuciem ;] aha i ja jescze nie bylem u psychiatry poniewarz nikt o tym oprocz mojej dziewczyny nie wie ;) i tak sie zastanawiam czy powiedziec o tym komus innemu np rodzicom i isc do psychiatry czy nie ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JAk to Roś nie pomógł? A Ty się spodziewałeś, że On mnie na miejscu uzdrowi? Zapisał solian, bo twierdzi, że to najpewniejszy sposób na powróct uczuć. Ja oceniam tę wizytę pozytywnie. Nie spodziewałam się, że on mnie dotknie i będę uzdrowiona..

Pytałam jeszcze o agonistów dopaminy, ale powiedział, że mi ich nie zapisze,bo mogłabym dostać psychozy...trochę dziwne, bo poprzednim razem mówił inaczej, ale może się namyślił. Ja siedzę dziś tak pierwszy dzień u moich rodziców bez celu, rano czułam wielką depresję i zrobienie obiadu graniczyło z cudem, ale zrobiłam. Teraz w sumie nei czuję depresji, tylko raczej pustkę...co mam robić jak czytanie ani oglądanie filmów nie interesuje...mozna tak przeczekać pewien czas, ale jeśli solian nie pomoże to co wtedy...w sumie chciałabym iść do pracy, ale mogłabym przychodzić gdzies dopiero na 11, bo wcześniej bym się nie wygrzebała...nie wiem, do pracy się nie nadaję, a w domu tak strassnie nudno. Teoretycznie istnieją u nas kluby pacjenta, ale raz, że ja mam makabryczną niechęć do ruszania się z miejsca, a dwa, że nie mam uczuć i mam pustkę w głowie i i tak nie umiałabymz kimś sie wdać w rozmowę. Jestem ciekawa czy Topielica i reszta Was ma podobne problemy? Nie wiem co będzie jak ten solian nie zadziała. Po prostu nie wiem...jak można nic nie czuć...przecież to się w głowie nie mieści. I denerwuje mnie to, że nigdzie mi się ruszac nie chce. NAwet z pokoju. No żyję jak uposledzona...w zasadzie nic nie mogę robić tylko czekać czy solian zadziała czy nie...a przy tego typu lekach to działanie może być za kilka miesięcy...i mam wielki żal do ciotki, juz od roku jej trąbiłam, że mam coś podobnego do schizofrenii i że wg mnie to na leki...a ona to wyśmiewała...a o ile mi się przez ten rok pogorszyło? dramatycznie...wtedy nie miałam uczuć, ale nei czułam też pustki i miałam masę zainteresowań...teraz jakbym sieie straciła...życie w tym stanie jest okropne...i dobija mnie myśl, że to sie nigdy nie zmieni...dziś cały dzień nachodza mnie obrazy z mojego dawnego zycia pełnego emocji - studiów, pracy, randek, imprez, wycieczek.. wszędzie masa, masa emocji, uczuć wyższych, pozytywnej energii

 

[Dodane po edycji:]

 

Mateusz, powiedz rodzicom i pójdz jak najszybciej do psychiatry. Ja też uczucia traciłasm stopniowo. u Ciebie jest jeszcze wiele do uratowania, poneiważ czujesz to co najważniejsze - miłość i radość. Nie wiem jak z przyjmowaniem leków przez tak młodą osobę. Czytałam, że to może mieć niebezpieczne skutki.Nie wiem. Ja chodzę do dr Rosia do Warszawy od niedawna. Mateuszku, dobrze ze napisałeś. Uwazam, że jak najszybciiej powinienes powiedziec o tym rodzicom i moze pokazac im ten wątek, żeby wiedzieli jak ważny jest to problem. Całkowity brak emocji zamienia zycie w coś okropnego:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat, ten temat zakładałam ja. I miał on być właśnie o braku uczuć; /. Bo właśnie na to cierpiałam ja od paru lat. Na kompletny brak uczuć, a nie jak np Brak uczuć, która odczuwa jedynie uczucia negatywne... Swoją drogą, Brak uczuć, jak można wg Ciebie nic nie czuć i mieć mnóstwo zainteresowań? Bo o czymś takim właśnie piszesz... a brzmi to dla mnie dosyć paradoksalnie... Aby mieć zainteresowania, trzeba mieć jakieś uczucia, choćby np. uczucie zainteresowania... No a teraz mówisz jeszcze, że się nudzisz- toż to kolejne uczucie; / I żeby je czuć chyba trzeba mieć jakąś świadomość siebie, ja np nie odczuwam w ogóle nudy. Mogę sobie leżeć cały dzień gapiąc się w sufit i jest ok. Po prostu nie ma mnie wtedy zupełnie. Samo mi się myśli, a ja nawet nie zauważam co- to brzmi dosyć dziwnie, ale tak to odbieram, czasem tylko się łapię na jakiejś myśli i to by było na tyle, jeżeli chodzi o świadomość własnego istnienia- wszystko na automacie; / Ale jak już pisałam, jest mi trochę lepiej po tym solianie. Przez chwilę było nawet tak dobrze, że poszłam na basen:D (kiedyś bardzo lubiłam pływać). Teraz mam lekki regres, ale nie jest jeszcze tak źle jak sprzed ery solianu.

Brak uczuć, przecież pierwsze efekty brania solianu powinny być widoczne już po miesiącu! Musisz zacząć brać i czekać, to nie jest przecież długo... co to jest ten jeden miesiąc w porównaniu do lat nieczucia.

Brak uczuć, straszysz matteusza ; ), on niekoniecznie musi mieć to co my... prawdę mówiąc nie wygląda mi na to... ale do psychiatry/psychologa zawsze warto się przejść...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszystko jest skomplikowane. W skrócie - nie czuję uczuć wyższych (żadnych!) i nie czuję uczuć przyjemnych...czuję pustkę, bezpodstawne cierpienie, frustrację, nudę, zagubienie...nie wiem czy to są uczucia czy raczej stany mojej świadomosci...ale czuję jakbym coraz bardziej zapadala w sobie i traciła siebie, bo osobowość to straciłam już dawno, gdy straciłam poczucie siebie. Ja najchętniej też bym leżała bez końca i myśli mi by po porstu płynęły, ale czuję za duzy niepokój i NIE MOGĘ leżeć ani spać. To jest chyba większym koszmarem...bo chciałabym sobie spać i przespać całe życie.

Co do Matusza, to absolutnie nie chcę straszyć, bo to może być coś błahego związanego np. z okresem dojrzewania, pracą hormownów. ALe uważam, że rodzice powinni o tym wiedzieć na wszelki wypaddek miało to być takiego, jak - nie daj Boże - u nas. W tym sensie pisałam. Ja wiem, że każdy przypadek jest inny. Mi najbliżej do Magica, ale też nie tak do końca. Od Ciebie Topielico różni mnie to, że ja ciągle czuję ten brak uczuć w postaci pustki. A jak nie czuję pustki to czuję cierpienie.Może ja wyglądam jakbym duzo czuła, ale tak naprawdę to nie czuję prawie nic. W każdym razie nie nie przeżywam - czy dzieje się coś radosnego czy smutnego, czy ktoś bliski choruje czy spotkało go szczęście - to ja nie czuję nic. W sobie w ogóle nie rózrózniam zebym czuła cos np. radosnego albo zeby mnie cos cieszyło. Anhedonia absolutna.

 

[Dodane po edycji:]

 

A, tam ja mam dosyć...prawie nic nie czuję, żadnych przyjemnych uczuć...zresztą jakie to straszne jak ktoś nie może kochać i czuć się kochanym...tylko ta pustka, nicość, anhedonia...nie wiem kim jestem, nic nie lubię, na nic nie mam ochoty...najchętniej leżałabym całe dnie, ale wypełnia mnie od wielu miesięcy taki niepokój, ze nawet leżeć nie mogę... nie mgoę się dobrze wczuć w książkę czy film, nie mogę się z nikim spotkać, bo pustka w głowie, sprzątać mi sie nie chce, a napięcie w ciele utrudnia mi nawet poruszanie się...i mam taki obnozomy nastrój, że siedxiałabym tylko w domu, nawet do sklpecu ciężko mi iść...i czekam na jakąś magiczną poprawę, że bedę mogłas znów żyć, pracować...a obawiam się, że tak będzie już zawsze...wiem, powiało defetyzmem...przepraszam...czy Wy też tak macie, że w ogóle o niczym innym nie myślicie? Mi tylko czasem jak na krótko jest lepiej, to zaczynam myśleć o zyciu, ale to są chwile, godziny co najwyżej.To jest aż nieprawdopodobne, że można nic nie czuć albo nie czuć nic dobrego od miesięcy...dziś żeby zająć sobie jakoś czas czytałam pamiętniki z getta warszawskiego, normalnie kiedyś nie mogłabym czytać tych okropnosci, a dziś czytałam bez mrugnięcia okiem, w co straszniejszych momentach wiedziałam, że POWINNAM coś czuć, jakąś makabrę, a robiło mi się co najwyżej nieprzyejmnie... zupełnie jakbym miała odciete emocje...nie no dosyć mam, dosyć mam takiego życia. Zupelnie bez celu. Bo nawet pracowac nie mogę. Nie mam marzen ze zapracuję sobie np. na samochod i się będe cieszyć. Mi to zwisa. Nie czuję potrzeb, bo nie czuję emocji. Jednak z czegoś utrzymac się trzeba, a ja w tej depresji to się do pracy nie nadaję. W zasadzie nie czuję w ogóle an zmęczenia ani odpoczynku - nie moge odpocząć, bo mam anhedonię. To tak jak Niemądry kiedyś pisał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba jednak powinienem brać ten solian z sulpirydem , bo tak się złożyło że wczoraj zapomniałem wieczornej dawki a dzisiaj porannej i na zajęciach przez to ledwo wytrzymałem ogólnie gorzej mi było niż idąc normalnym rytmem , ale to też może organizm po prostu tak zareagował że nie dostał "

działki"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czemu lekom jak z założenia na to jest terapia??kasiu lekarze mówią nam ze leki nie pomogą inni pomoga i na forum też tak jest ,wszyscy doradzają ale każdy ma prawo do swojej opini...jednak jak nie pomaga psychoterapia ani leki to może nam jest co innego???może to nie psychiatria nam potrzebna???tylko właśnie co...może to dziwna nie poznana dotychczas choroba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest żadna dziwna, niepoznana dotąd choroba. To depresja imitująca objawy negatywne schizofrenii i mi pomaga amisulpiryd zwany solianem. Tylko czy ktoś tutaj ma w końcu takie same objawy jak ja? Zero uczuć, zero emocji, nawet tych negatywnych? Zaburzenia na płaszczyźnie świadomości, pamięci, koncentracji i nauki. Totalna obojętność emocjonalna na wszystko itd...

Bo ja po tym solianie zaczynam czuć! Już odczuwam lęk, nawet nie wiecie jak intelektualnie się cieszę, że mogę odczuwać to paskudne małe uczucie lęku! I nazywam to pierwszym krokiem w stronę wyzdrowienia. Bo ja z tego wyzdrowieję. To jest dla mnie najważniejsze. Cokolwiek by się działo, czy będę tyć kilogram na dzień, czy będę mieć hiperprolaktynemię i akatyzje, to i tak dam radę i wyzdrowieję. Chcę być w końcu człowiekiem. Nie umiem odczuwać nadziei jeszcze, ani motywacji, ale też nie odczuwam rezygnacji, więc to ode mnie zależy co będę intelektualnie przeżywać, dlatego zamierzam sobie wkręcać motywację.

Dziś obudziłam się rano i znów odczuwam lęk: D. Coraz częściej coś czuję! Mimo tego, że to uczucia negatywne, to w jakiś sposób dodaje mi to procentów do szans wyzdrowienia. Brak uczuć, bierz solian! Jeszcze parę tygodni i Tobie też się polepszy, bo w końcu dostałaś tę samą diagnozę co ja... chociaż u Ciebie jest jeszcze depresja... czego Ci nie zazdroszczę... Ale też dasz radę : )

Kto by pomyślał, głupi lęk, a daje mi tyle siły do wkręcania sobie nadziei: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

top lica zazdrościsz depresji niezle :)ja dzisiaj mam totalnie nic ale ostatnio czułem straszny ból i cierpienie...w głowie dosłownie zwloki byłem i strasznie narzekam wtedy w domu bo nie moge tego znieśc...więc wiecie pewnei jak to jest...ja chyba pojade do dr rosia raz pogadać te kilka godzin z całą dokumentacją moją chorobową moją wiedzą medyczną i życiową co do mojej choroby...powie mi po jednej wizycie co mi jest i dalsze jakieś zalecenia może solian przepisze to będziemy w klubie...a znacie w wielkopolsce takiego lekarza???takiego prywatnego psychiatre z powołaniem???choć jak widze jak dr roś przyjmuje ok 3 godz to chyba warto sie poświęćić i pojechać ,brak uczuć mógł to czemu nie ja...lecz chęci brak totalny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mateuszku, to oczywiście nie jest pewne, że stracisz uczucia, a nawet mam nadzieję, że tak nie będzie, ale myślę, że rozmowa z rodzicami konieczna...a oni niech zadecydują co dalej...może jakaś konsultacja będzie konieczna...ważne, żeby rodzice o tym wiedzieli i żeby mogli z boku obserwować Twoje zachowanie czy coś się zmienia, polepsza, pogarsza.

Dziś drugi dzień solinau. Na razie 50 mg.+akineton. Akatyzji dzięki BOgu na razie nie ma. Pustka totalna. I tak cały czas zastanawiam się - wyjdę z tego czy nie. Poczucie pustki jest strasznie nieprzyjemne. Tak samo cierpienia. Gdy brałam amitryptylinę, to przez jakiś miesiąc nie czułam dosłownie NIC chyba, tak jak Ty Topielico i chyba to jednak było lepsze niż pustka i cierpienie.I znamienna rzecz - wydaje mi się, że może właśnie na amitryptylinie przestałam odczuwać lęk jako lęk...czuję jakiś ogólny niepokój, napięcie w ciele itd. ale nie lęk. Nie wiem może już przedtem go nie czułam, tylko dopiero na amitryptylinie skumałam, że go nie czuję. I gdy raz - jadąc pociągiem zdałam sobie sprawę, że niechcący powiedziałam coś, co ktoś chciał, żeby zostało w tajemnicy, tylko za późno dał mi znać - poczułam na ułamek sekundy prawdziwy lęk, aż mi serce zatrzepotało, to nie macie pojęcia jak się ucieszyłam intelektualnie, że poczułam lęk. ALe to było raz na ułamek sekusny i z 1,5 mca temu. Liczę na solian. BO jak nie to reszta mojej egzystnecji będzie chyba koszmarem. Dziś byłąm w pracy zawieżć zwolnienie. Posiedziałam trochę, pogadałam. I doszłam do wniosku, że chyba jednak wolę chodzić do pracy. PRzynajmniej czas jakoś leci. no i sie przymusowo socjalizuję, bo bardzo cienko u mnie z tym.

Ja bym swój stan ogólnie oceniła na coś pomiędzy Magicem, a Topielicą. Coś niby odczuwam tzn. pustkę i cierpienie, ale prawdziwych uczuć zero.

Co do pracy, to ja oczywiście ne odczuwam żadnej przyjemności, satysfakcji z pracy, pragnienia rozwoju, pragnienia awansu, pragnienia pieniędzy nawet nie odczuwam. Tak naprawdę nie czuję nawet lęku przed tym, że nie opłacę mieszkania,że skończę w przytułku czy pod mostem. Nie czuję żadnego lęku z tego powodu. Po prostu rozumowo wiem, że tak byłoby źle i gdybym normalnie czuła, to pewnie bym była przerażona przed takimi ewentualnościami. Ale emocji zero.Zdałam sobie sprawę, że jednym z uczuć, których mi najbardziej brakuje jest właśnie lęk - nie czuję lęku przed tym, że mi się coś może stać, ani tym bardziej, że komuś bliskiemu.Tak jakby na zasadzie "stanie się to stanie i zero emocji". To jest naprawdę odczłowieczenie.

PS Na inny temat. U nas atak zimy. Miasto sparaliżowane. Na autobusy, które normalnie kursują co 5-10 min czekałam pół godziny.Plus taki, że zalegalizowali jeżdzenie na gapę. Brrr, ale zimno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MATEUSZ -mnie BRAK UCZUC też straszyła nastraszyła-naprawde uwież mi jej przypadek mi sie po nochach śnił-że manie to też czeka itp...

tez już leki biore długo seroxat itp..

I jak pomyśle ,że mam podzielic jej los...masakra!!!

codziennie o tym myślę!!! :why:

 

[Dodane po edycji:]

 

TOPIELICA Ty chociaż chcesz wyzdrowieć widac to gołym okiem dajesz sobie szanse wierzysz w to-zobaczysz wyzdrowiejesz!!!!

 

[Dodane po edycji:]

 

Brak uczuć wracaj do pracy!

 

[Dodane po edycji:]

 

wiesz co za bardzo skupiasz sie na sobie zabardzo myslisz o cierpieniu ,nie czuciu ,za bardzo zastanawiasz sie nad tym ja stara sieo tym nie myśleć-a stłumione uczucia też mam...

POPROSTU mysle sobie taka moja natura...

 

[Dodane po edycji:]

 

POLECAM KSIAŻKĘ Z APTEKI:

Lęk i depresja nie są jedynie stanami nieokreślonej obawy, przygnębienia czy złego nastroju, ale są to jedne z najpoważniejszych schorzeń natury psychicznej, które niełatwo rozpoznać i leczyć, choć oczywiście leczyć je można i trzeba.

 

Zarówno lęk, jak i depresja doprowadzają często do wycofania się z życia rodzinnego i zawodowego, mogą też prowokować zachowania autodestrukcyjne lub samobójstwa i dlatego są poważnymi problemami zdrowotnymi i społecznymi, których nie można już ignorować. Zwłaszcza że występują one wśród ludzi coraz częściej – szacunki mówią, że co dziesiąty człowiek cierpi z powodu depresji, a wraz z nim jego bliscy. Do nich właśnie, choć oczywiście nie tylko, adresowana jest kolejna książka z księgarni wysyłkowej „Dbam o zdrowie”, zatytułowana po prostu „Leczenie lęków i depresji” autorstwa amerykańskich psychiatrów Daniela G. Amena i Lisy C. Routh.

 

Autorzy przedstawili w niej własną koncepcję leczenia lęku i depresji opartą o wyrafinowaną diagnostyką obrazową mózgu chorych (SPECT mózgu, czyli tomografię emisyjną pojedynczego fotonu). Odkryli oni, że powstawanie lęków i depresji bierze swój początek w zaburzeniu funkcjonowania niektórych struktur mózgowia, co dokładnie opisali w poradniku, aby uzmysłowić czytelnikowi, że lęk i depresja „nie są wynikiem grzechu, słabej woli, wady charakteru lub po prostu zmyślenia” i że często współistnieją one ze sobą. Autorzy przedstawiają 7 kategorii zaburzeń lękowych i depresyjnych, które wyodrębnili na podstawie analizy badań SPECT mózgu u swoich pacjentów. Ponieważ badanie SPECT na razie nie jest metodą diagnostyczną szeroko stosowaną, przedstawili również kwestionariusz kliniczny typu lęku/depresji dra Amena, który ułatwia bardzo określenie typu lęku lub depresji. Autorzy dostrzegają również ważność uwarunkowań biopsychospołecznych w rozwoju lęku i depresji takich, jak: uszkodzenia mózgu, przewlekłe zmęczenie, ekspozycję na substancje toksyczne, narkotyki, czynniki psychologiczne i społeczne.

 

W poradniku zawarli własne, niestandardowe metody terapii zaburzeń jako tzw. program naprawy mózgu obejmujący holistyczne podejście do leczenia. Powszechnie stosowana przez lekarzy farmakoterapia jest w tym programie tylko jednym z elementów leczenia i to dobieranym bardzo rozważnie. Amerykańscy psychiatrzy kładą natomiast duży nacisk na działania modyfikujące styl życia chorego. Doceniają także rolę właściwie dobranych suplementów żywieniowych w zależności od kategorii zaburzenia. Opracowali ciekawą terapię ANT i ANTidotum (automatyczne negatywne myśli – ang. Automatic Negative Thoughs), w której uwzględnili wielką siłę oddziaływania na człowieka jego myśli negatywnych lub pozytywnych. Dostrzegli również uzdrowicielską moc związków międzyludzkich i dążenia do samokontroli.

 

Podsumowując, poradnik „Leczenie lęków i depresji” wyróżnia się od innych tego typu wydawnictw niekonwencjonalnym, ale i jednocześnie przekonywającym potraktowaniem obu schorzeń w oparciu o najnowsze zdobycze medycyny. Autorzy starali się również wzbogacać każdy rozdział książki w opisy pacjentów z ich praktyki lekarskiej, co przybliża i ułatwia czytelnikowi zrozumienie istoty lęku i depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu00000000 - przepraszam, jeśli powiększyłam Twoją nerwicę. Nie było to moim zamiarem. Napisałam Ci, że uczucia póki co masz, a seroxat odstawiasz, więc nie masz powodów do niepokoju.

I jak pomyśle ,że mam podzielic jej los...masakra!!!

Piszesz takie coś już drugi raz. Nie sądzisz, że mnie tym strasznie dołujesz -przynajmniej intelektualnie - że jestem jakimś najbardziej rozpaczliwym przypadkiem. Nawet jeśli tak jest, to mogłabyś tak nie pisać.

Topielica, ja też bym bardzo chciała poczuć lęk. Lęk o coś konkretnego. Też bym uznała to za element zdrowienia i wielką nadzieję. Bo dziś na przykład byłam u stomatologa chirurgu na jakims masakrycznym wydłubywaniu resztek zęba i po prostu nie czułam nic. Ten dentysta się spinał na początku i próbował wyczuć jak bardzo się boję, to go oświeciłam, że w ogóle się nie boję, bo nie jestem do takiego uczucia zdolna... czulam się tak samo jakbym np. miała przymierzyć bluzeczkę w przymierzalni...nie czuję stresu.

Co do mojego powrotu do pracy to największym problemem jest znalezienie motywacji, żeby w ogóle wyjść z domu...no bo skoro nie mam ani motywacji finansowej, zeby chodzić do pracy, ani strachu przed tym, że mnie wywalą na bruk i do tego mam dramatyczną niechęć do poruszania sie w ogóle to wiecie..jak juz bym w tej pracy była to mogłabym ja wykonywać, bo jest to akurat praca banalna i powtarzalna. Długo ubolewałam, że jako tak dobrze wykształcona osoba mam tak beznadziejna pracę, ale teraz to błogosławię. Gdybym miała iść do pracy wymagającej kreatywności i twórczego myślenia to problem z jej wykonywaniem byłby ogromny, gdyż wraz z zanikiem uczuć wyższych cała wyższa i twórcza strona mojej osobowości( o ile jeszcze w ogóle mam cos takiego jak osobowość, bo ja tego nie czuję)też zanikła. Kiedyś coś pisałam, tworzyłam, ale jak się nic nie przeżywa, to się nei da jakoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten wątek spadł na psy. Już się go nie da czytać. Zamiast o nic nie czuciu pisze się tu jakieś rozhisteryzowane posty przepełnione silnymi negatywnymi emocjami bez konstruktywnej treści. W większości z was potrzebna jest terapia byście zauważyli, że się maltretujecie negatywnymi emocjami myśląc , że nic nie czujecie. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dlaczego ale ja sie boje powiedziec o tym rodzicom ...

 

jest dla mnie ciezko z tym zyc ponieważ kiedys ja sie bardzo dobrze uczylem a teraz ?? totalna porazka w szkole jest w 1 klasie gimnazjum

swiadectwo z czerwonym paskiem a z drugiej klasy ledwo co wyszedlem ... w tym roku to jest klapa w szkole same jedynki prawie i zachowanie oczywiscie naganne nie jestem z siebie zadowlony ale no coz ja nie jestem temu winny (chyba) . jezeli bede dalej tak mial to nie zdam w tym roku raczej ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×