Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

bo chyba czasy sie zminiły ,zmieniają to nie epoka romantyzmu,fakt ze to intymne i faceci są bardziej zboczeni może choć słyszałem że kobiety też ale o tym nie mówią choć nie twierdze że są też z zasadami moralnymi typu seks po ślubie,masturbacja to grzech itp...ponoć nerwica ma wplyw na samo zaspokajanie kiedys myślałem na odwrót robiąc to w wieku dojrzewania że to powoduje nerwice bo zle sei czułem miałem wyrzuty przez to winy itp jak sie okazało lekarz mi powiedział że nerwica powduje masturbacje a nie na odwrót czyli ja sądziłem że na odwót za dzieciaka i już z tym stresem sie kształtowałem ,napięciem...tak naprawde niewiem jak to jest go nie mieć chyba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie by tam epoka romantyzmu odpowiadała;) pod warunkiem, ze odzyskam uczucia, ale dzięki Topielicy, dr Rosiowi i Markowi77 mam nadzieję, ze uczucia odzyskam. Tylko teraz przede mną trudna decyzja wypisania się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najlepiej ufac sobie lecz ty nie masz za bardzo komu...komuś musisz niech będzie to dr roś jak jest taki dobry i stać cie tam jężdzić i sie leczyć chociaż na początku a póżniej kontynuacja u siebie leki +terapia z zaleceniami dr rosia choć podejrzewam ze i tak masz niezły mętlik w głowie

jeżeli ciotka psychiatra ma na ciebie takie teorie z rodziną to raczej nie wyjdziesz z tego...podatniejsi jesteśmy...wina złego działania mózgu jest na bank, mi nie tyle siebie szkoda tylko rodziny że nie można sie podnieść przy nich nawet...ze bardzo mało można w tej chorobie a jednocześnie nieraz dużo ale znowu jest problem z utrzymaniem formy...komplikacyjność problemu siłą rzeczy powoduje czarne myśli i zły nastrój..z drugiej strony trzeba udawać kogos wiecznie innego...bo sobą byc za bardzo nie możemy...moje rodzeństwo i matka an szczęscie są zdrowi tylko ja mam to dziadostwo we krwi...ten smutek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No własnie, moja ciotka wmówila mojej rodzinie, że to są zabuirzenia osobowosci i mmoje fochy, ze z tym brakiem uczuc to nie wiadomo czy mówię prawdę...ja czuje sie tak zle ze praktycznie tylko bym lezala...zejscie do sklepu to niewyobrazalny wysilek....i tylko wielka pustka i cierpienie...znow myślalam o smierci, z potem zadzwoniła moja mama, zaczeła mnie wyzywac, upokarzać i ja juz nie widze szansy na godne zycie...sama egzystować nie dam rady, nie mam jak zarobic na mieszkanie, a jak bede u rodziny to beda mi cialge dokuczac...wsparcia psychicznego w nich nie mam...tylko mój byly chłopak mi pomaga, ale ja czuję jakbym go wykorzystywala...właściwie tak jest...dr Roś powiedział, że póki co nie widzi ani zaburzeń osobowosci ani schizofrenii...bardzo nie chce mi się żyć...

Na dodatek dostalam sygnały, że po requipie faktycznie moze wystapic psychoza...jak się stąd wypiszę to nie wiem czy wytrzymam sama w tej rozpaczy...z drugiej strony mam tu siedziec i patrzec jak mi sie pogarsza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, spróbuj może psychoterapię poznawczo-behawioralną, bo z tego co widzę oprócz tych objawów, które ciebie nękają masz jeszcze myślenie, które ciebie dobija. Ta terapia może na to pomóc. Ta terapia wygląda zupełnie inaczej niż psychoanaliza i terapeuta dużo mówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba próbowała i mówiła ze nie pomogła...terapia terapią ale lek dobrany odpowiednio też ważny żeby coś drgneło...choć ja nie raz sądze że lek nie jest potrzebny a nieraz że mózg jednak zjebany jest i jest takie szukanie wręcz błaganie o znalezienie przyczyny i odpowiedniego i odpowiedzialnego leczenie przez learzy anie wszytsko takie nie pomaga co zrobić bezradność bezradnosć wykańcza największych twardzilei na tym świecie...

 

mariusz pudzianowski były strongman sam brał leki na uspokojenie jak siedział w izolatce w wieżeiniu i nie miał co robić...to co znaczy że słąby psychicznie po tym co teraz wyprawia w mma i wogóle nie...moze głupi to przykład itp ale kązdy ma swoje granice tylko że normalni sami dawaja rade po kryzysach my coś nie możemy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się wypisałam. Czułam się fatalnie, terapia ic nie pomagała, jak może rozmowa pomóc na brak uczuć... do tego jeszcze trafiłam na terapeutę wyjątkowowego milczka..tośmy się dobrali. Gwoździem do trumny był fakt, że oni tam wymyślili teorię, że ja udaję to, że ciągle czuję cierpienie, ponieważ mam przyjemność z tego, że zadręczam innych...jak usłyszałam to ileś razy, to miałam ochotę jak najszybciej stamtąd wyjść...gdy w środę wieczorem pielęgniarka zaczęła mi to znów wmawiać, że ja się "znęcam" nad ludźmi itd...to nie wytrzymałam i zaniosłam się rozpaczluwym szlochem. Słyszałam to wiele razy podczas pobytu tam. Nie wierzyli, że na ja naprawdę czuję takie cierpienie...straszne podejście...z połowa wspólpacjentów tak samo mi nie wierzyła, że po prostu zanikły mi uczucia, zrobila się anhedonia i zaczęłam czuć straszne cierpienie...dziś obudziłam się w swoim mieszkaniu komlpetnie załamana...mieć pustkę i taki zanik uczuć, że nic nie interesuje i mieszkać samemu to porażka....czytać czy oglądać filmu nie mogę, bo bez uczuć mnie nic nie interesuje, pójść do kogoś nie mogę, bo mam taką pustkę w głowie, że nawet mi myśli nie przychodzą do głowy co by tu powiedzieć... o czym mam mówić jak nic nie przeżywam i nic nie interesuje nie...więc nie mogę za bardzo ani czytać, ani oglądać TV ani rozmawiać z ludźmi...wychodzi, że mogę tylko siedzieć albo leżeć bezmyślnie...jak mój kolega chory na schizofrenię dosłownie...więc znów wróćiły mi myśli czy nie jest to schizofrenia prosta, bo zaburzenia osobowości to na pewno nie są...może jakieś tam mam, ale nie są one powodem braku uczuć. Żeby w ogóle móc się czymś zająć wzięłam sobie akineton, bo on mi podnosi nastrój i chyba będę go brać 2-3 razy dziennie na własne ryzyko, a w poniedziałek jestem umówiona do dr Rosia...solian na razie odpada. Największą nadzieję mam w tych agonistach dopaminy, ale jednoczęsnie boję się, żeby nie dostać psychozy...nie wiem tak naprawdę na ile to jest prawdopodobne...dr Roś mówi, że nie bardzo...ale równocześnie przyznał, że ja mam bardzo specyficzny organizm i dziwnie reaguję na leki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuc mialem dokladnie to co Ty odnosnie tej pustki w glowie..braku wczuwania sie w film ,w to co czytam. Byłem chodzącym zombie ze wzrokiem błednie skierowanym w jeden punkt. Doszlo juz do tego ,że tylko leżalem i nawet przestalem martwić się,że jestem w takim stanie. W moim przypadku okazało sie to wynikiem bardzo ciężkiej depresjii i gdyby nie powrot do paroksetyny to prawdopodobnie zapomnialbym podstawowych umiejetnosci jak mycie się...nawet chodzenie bylo dla mnie czyms tak skomplikowanym ze wolalem lezec...Obecnie praktycznie wszystkie uczucia i emocje powrocily;). Nawet zaczelem plakac na filmach czy podczas czytania książek:). Jak dla mnie w Twoim przypadku tez moze to byc następstwo cięzkiej depresjii...trzymam kciuki za powrót do zdrowia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj zdesperowany, mój kochany, żebyś wiedział, że ja mam też takie problemy...czasem nie chce mi się myć zębów. I tak samo chodzenie wydaje mi się czymś skomplikowanym, do czego muszę się przymuszać, a przecież to się robiło automatycznie. Mi SSRI nic już nie dają...Paroksetyną bralam 6-7 lat i wtedy działała...potem coś się stało i przestała... i tak już od 2 lat jest coraz gorzej... a jestem pewna że to kwestia chemii mózgu, a nie psychologii.. Na tamtym oddziale by mnie wykończyli...Problem olega na tym, że mi te uczucia zanikały przez 2 lata i chyba nadal mi się stan pogarsza, a przetestowałam prawie wszystkie antydepresanty...został moklobemid i wellbutrin. No albo agoniście dopaminy - tylko bym chciała wiedzieć jak to jest z tym wpadnięciem w psychozę.. na ile to możliwe.Na końcu jest jeszcze solian - ale bardzo się boję akatyzji. Dziękuję Ci za wsparcie, bardzo go potrzebuję, a znajduję je właściwie głownie na forum, bo moi rodzice to różmnie reagują, a ciotka psychiatra powiedziała, że jek się wypisałamz Krakowa, to ona mi więcej nie pomoże...na razie zamierzam się faszerować akinetonem, bo tylko on podnosi mi nastrój i odciąga od myśli o śmierci...boję się tylko, że stanie się tak jak kiedyś -częśto zażywany akineton stracił swoje właściwosci podnoszenia nastroju, bo organizm mi się przyzwyczaił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, mimo wszystko patrząc na ciebie tak z boku, to oprócz objawów o których mówisz, to masz nieźle zatruty umysł negatywnym myśleniem, które ciebie jeszcze dodatkowo napędza. Strasznie wszystko ciężko przeżywasz, przydałoby ci się zmienić trochę podejście do całej tej sprawy z leczeniem i zakładając, że to rzeczywiście chemia mózgu, odpuścić sobie nieco i po prostu patrzeć co leki dają, bez takiego roztrząsania wszystkiego. Ewidentnie nie masz zdrowego podejścia do walki ze swoimi zaburzeniami i mówię to w dobrej wierze. Takie przejmowanie się wszystkim co najgorsze nie jest konstruktywne, trzeba się skupić na działaniu i przyglądać się efektom, na resztę nie mamy za bardzo wpływu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koratku, ja się z Tobą zgadzam...musi tak być, bo wszyscy mi to powtarzają...ale jakbyś ciągle czuł cierpienie psychiczne tak silne, że chwilami marzyłbyś o samobójstwie, to jak tu myśleć pozytywnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakbyś ciągle czuł cierpienie psychiczne tak silne, że chwilami marzyłbyś o samobójstwie, to jak tu myśleć pozytywnie

 

Uwierz mi, że daleko mi do bycia zdrowym psychicznie. Może z tym pozytywnym myśleniem to przesada, ale realnie trzeba patrzeć. Nie wiemy tak naprawdę co nam jest, ale słyszy się tu i ówdzie że komuś tam udało się z czegoś podobnego wyjść. Także istnieje niezerowe prawdopodobieństwo wyjścia z tego, dlatego naszym zadaniem jest chwytać się wszystkich możliwych sposobów realizacji zamierzonych celów bez dorabiania katastroficznych scenariuszy. Dopiero gdy już wszystkiego wypróbujemy, wszystkich terapii, leków i ich kombinacji oraz skończą nam się pomysły własne, wtedy uzasadniony będzie brak nadziei. To, że bardzo cierpimy i często nie wytrzymujemy jest zrozumiałe i chyba nikt się nam nie dziwi. Przy tak przewlekłym cierpieniu zrozumiałym jest, że ma się chwile zwątpienia, a nawet dłuższe kryzysy pomijając już fakt że non stop znajdujemy się w kryzysie. Często zdarza się przegrać jakąś bitwę z samym sobą, może jest nawet więcej porażek niż zwycięstw. Każdy z nas dobrze zdaje sobie sprawę ze swoich możliwości i ograniczeń. Ważne by całą swoją uwagę skierować na te możliwości by jak najlepiej je wykorzystać i zwiększyć prawdopodobieństwo osiągnięcia zamierzonego celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się bardzo martwię, bo mam coraz większe problemy z czytaniem...przeczytanie 1 strony nawet mnie męczy...w ogóle czuję się jakbym miała przymglony umysł...takie otępenie...filmów ani TV też nie oglądam, bo mnie to nie ciekawi i męczy...nie mówiąc już o jakiejś sztuce wyższej...czuję się jak młotek, który ledwo skończył podstawówkę...czy ktoś ma podobnie.??..ja jdnak znów wróciłam do myśli o schizofrenii prostej...no bo COŚ mi jednak jest...taka dziwna trająca latami depresja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresja ma wiele masek...fakt faktem ze jak człowiekowi nie pomaga nic to siłą rzeczy sie poddaje,wariuje,nei wie co sądzić niewiadomo co człowiekowi jest niepokój sie pojawia...ale fakt faktem że od stresu to też jest...lęk ,depresja są powiązane i nie pozwalają normalnie żyć...jak czytam nasze posty i takie wypowiedzi to jest to przykre ale jak na takie cierpienie nie ma renty to ja wymiękam...zdrowie psychiczne jaki to jest dar od boga... :bezradny:

 

a najgorsze ze ja jestem jak niepełnosprawny często umysłowo i to dołuje...i przez to niesamodzielny i koło sie zamyka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobnie. Zawsze bylam dziwna i bylo mi zle. Od dziecka nie bylam taka jak trzeba, ale ostatnimi czasy zrobilo mi sie tak jak piszesz. Nie moge sie skupic i zebrac w sobie zeby przeczytac 1 strony tekstu (kiedys moglam przeczytac kilkaset w jeden wieczor). Co do tv - zdarza ogladac mi sie jakis show typu mam talent lub nieskomplikowany serial, to wszystko. Zadnen film mnie nie interesuje, a jak juz probuje cos obejrzec to przekrecam sie na drugi bok i usypiam. Wczesniej ogladalam filmy nalogowo... dramaty, psychologiczne, wojenne, obyczajowe... w kazdej wolnej chwili byl film. Teraz nie moge sobie przypomniec kiedy ostatni raz obejrzalam cos sensownego. Moja glowa robi sie coraz bardziej pusta. Zauwazylam tez u siebie problem z wyslawianiem sie. Nigdy nie bylam w tym mistrzynia, ale ostatnio zauwazylam, ze wiekszosc "rozmow" odbywa sie w mojej glowie.

Kiedys kapalam sie obowiazkowo codziennie, teraz robie to ze 2 razy w tygodniu, a jakbym nie byla zmuszona wyjsc z domu pewnie kompletnie zaniedbalabym higiene...

Tez kolacza sie w mojej glowie mysli o schizofrenii prostej, na dodatek mam obciazenie (ponoc schizo lubi atakowac co drugie pokolenie, a ja jestem wlasnie tym drugim). Z drugiej strony jesli mam swiadomosc tego co sie ze mna dzieje i podejrzewam schizofrenie to juz znak, ze nie mam schizofrenii (?). Z lekarzem nigdy o tym nie gadalam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy akineton przestal dzialac dostalam takiego ataku uczucia cierpienia ze mialam ochote sie zabic natychmiast...wlasne byla u mnie mama. w ogole nie moglam sie skupic, myslalam tylko o tym, zeby sie zabic albo zeby to uczucie minelo...zjadlam kolejny akineton w tajemnicy przed Mamą. Na szczęscie mi doradzila, żebym umowila sie z lekarzem, prywatnie oczywiscie i gdy powiedzialam, ze mam mysli samobojcze to zgodzil sie mnie przyjac...bo do mojej starej lekarki juz nie chce wracac...uwazam, ze zle mnie leczyla...Boże to bylo straszne, gdy owladnelo mna to uczucie cierpienia to myslalam ze sie zabije przy mamie...Boże...

 

[Dodane po edycji:]

 

Chciałam jeszcze zauważyć, że nie żadna schizofreMia tylko schizofrenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem chory test. Na demotach ktoś wrzucił link do filmiku jak Maniacy z Dniepropetrowska zakatowali człowieka. Obejrzałem ten film by sprawdzić, czy coś poczuję. I nic nie poczułem. Jedynie drogą rozumową docierało do mnie co okropnego na tym filmie było. To było wstrętne co tam widziałem, ale tylko z perspektywy intelektualnej, żadnych przeżyć i emocji z tym związanych nie miałem. Nie jestem żadnym psychopatą, bo robienie krzywdy komukolwiek jest dla mnie obrzydliwe, ale sfera uczuć jest u mnie tak zaburzona ,że nie docierają do niej nawet najgorsze obrazki. Nie polecam tego eksperymentu nikomu, różne osoby mogą na niego różnie reagować. Ja to już ten filmik pamiętam jak przez mgłę i nie ma on na mnie żadnego wpływu, ale nie radzę wam ryzykować dla głupiego testu uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam u lekarza w trybie pilnym z powodu nasilonych myśli samobójczych. Mam głęboką depresję powikłaną lekami, a nie żadne zaburzenia osobowości.Kraków to debile. MAm full leków. Przy czym jak powiedziałam, że w ten katastrofalny stan wprowadził mnie rispolept moim zdaniem, to doktor się zgodził i powiedział, że to bardzo możliwe, że mógł nasilić depresję...Boże...ja rispolept brałam 5 dni, a ten stan się ciągnie już 9 mcy...boję się czy aby nie na stałe mi coś uszkodził, ale doktor mnie pocieszał, że nie. Ponadto sam stwierdził, że zanik seksualności sprawiły prawdopodobnie leki, ale ma nadzieję, że to odwracalne...tak więc moje obawyco do leków były jednak słuszne.

Zapisał mi mirzaten,moklobemid i clonazepam. I olanzapinę na sen...siedziałam ponad godzinę.Właściwie powiedział to samo co dr Roś, więc już chyba na razie do dr Rosia nie będę jechać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BRAK UCZUĆ-masz super zestaw leków-bądź wiary ,że pomogą!!!

Napisz proszę,czy on obwinia ten stan po SSRI?TEN BRAK UCZUĆ?DEPRESJĘ?

 

[Dodane po edycji:]

 

KURCZE FAKTYCZNIE TEN RISPOLEPT DO BEZPIECZNYCH NIE NALEŻY-JAIEŚ UDARY MÓZGI I TAKIE TAM :bezradny:

 

[Dodane po edycji:]

 

czyli mam rozumieć -brak uczuć-,że wczesniej uparwiałaś sex i wszystko było ok tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawdopodobnie depresjas biologiczna jednak..wywołana w jakieś mierze lekami...ja zapadłam na tę depresję na przełomie 2008 i 2009 roku podczas zmiany citabaxu na fevarin...Fevarin to fatalny lek w moim przypadku. Brałam już go wczesniej i doprowadził mnie do tego, że musiałam na 3 mce zrezygnować z pracy...ale lekarka się uparła, żeby spróbować jeszcze raz...I wtedy zapadłam na tę depresję, z której się mimo upływu 2 lat nie wygrzebałam.

O zanik seksualności dr rzeczywiście obwinił leki, prawdopodobnie miał na myśli SSRI, bo je akurat wtedy zażywałam. Zresztą mówiliśmy o PSSD, ale on ma nadzieję, że u mnie to nie będzie nieodwracalne.

Ten moklobemid podobnno poprawia seksualność, ciekawe tylko czy na poziomie psychicznym czy jedynie fizycznym. Mam nadzieję, że to pierwsze.

Rispolept to rzeczywiście fatalny lek chyba, też o nim niestety słyszałam dużo złego, ale jednak niektórym chorym na schizofrenię rstuje on życie...ja nie powinnam była mieć go zapisanego skoro nie mam schizofrenii, ale "mądra" pani doktor stwierdziła, że ona leczy nim zaburzenia osobowości...

Na razie chyba najbardziej pomaga mi clonazpem, nawet przeszło mi przez myśl, żeby wyjść z domu, co jest czymś niebywałym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×