Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?


Tygryska

Rekomendowane odpowiedzi

ja sie lecze bez zadnych lekow ani terapii... jedyne co zrobilem to kurs metodą silvy... miesiac temu :) ktory co sie okazalo pokazal mi ze mozna myslec pozytywnie... szkoda tylko ze to bylo okresowe 8) i juz jakos z tych "relaksacji" nie korzystam... i musze przyznac.. ze ciesze sie i jestem dumny ze nie biore zadnych psychotropowych srodkow.. ze walcze z tym sam :)

Wierzcie, bo naprawde da rade !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Od prawie 3 tygopdnio biore COAXIL- nie widze zadnej poprawy, moze i jest minimalna ale generalnie caly czas sie zle czuje.... ciagle mam wrazenie ze ja to nie ja ze to nie moje cialo... juz nie kreci mi sie az tak strasznie w glowie ale nie jestem soba... wiecznie czuje ze gdzies lece... to uczucie trwa caly czas- po przebudzeniu jakas godzine jestem soba ale po godzienie "to uczucie" przychodzi... we wtorek mam kolejna wizyte u psychiatry, moze dostane inne leki.. nie moge funkcjonowac normalnie :((

Zastanawialem sie juz nad jakims bioenergoterapeuta albo nad hiponoza- co myslicie...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się czułam fatalnie po zmianie leków,tylko kilka dni wytrzymałam i odstawiałam, choc ogólnie nie powinno się na własną rękę przerywac leczenia.

Podczas wtorkowej wizyty porozmawiaj z lekarzem, on najlepiej będzie wiedział czy zmienic lek. Niestety tak już bywa z lekami psychotropowymi, że dobór odpowiedniego może trochę potrwac :? Postaraj się jakoś wytrzymac te 2 dni jeszcze.

Poza tym pisałam już na forum "Witaj" o psychoterapii, sądzę, że byłaby o wiele pomocniejsza niż bioenergoterapeuta. Objawy nerwicy, te fizyczne, nie są symptomami chorób somatycznych, to wszystko siedzi w naszych głowach, i nie wiadomo czemu wyłazi na wierzch w postaci przeróżnych dolegliwości. Farmakoterapia to leczenie objawowe, czyli nie likwiduje przyczyn. Jest skuteczne, ale nie daje długotrwałych efektów, po pewnym czasie nerwica wraca jak bumerang. Powinieneś pomyślec nad terapią u psychologa, zajrzec we własny umysł i zrobic porządek z ukrytymi emocjami i nieświadomymi lękami. To, w połączeniu z lekami jest najlepszym sposobem wyleczenia nerwicy.

Pamiętam, że w pierwszych swoich postach napisałeś, że masz nadzieję, że sama farmakologia wystarczy, bo psychicznie czujesz się zdrowy....A czy myślisz, że my się czujemy chorzy psychicznie :?: U większości ludzi przypuszczam można doszukac sie jakiś zaburzeń psychicznych, niestety nam nerwicowcom liczne objawy utrudniają funkcjonowanie i nie mamy zbyt wielu opcji, jeżeli chcemy się pozbyc tego cholerstwa raz na zawsze.

Nie piszę tego żeby się wymądrzac , chcę tylko uświadomic ci że im wcześniej podejmiesz odpowiednie kroki tym szybciej się wyleczysz.

Trzymam kciuki za rychłą poprawę i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja lecze sie u psychiarty ale byłam raz u bioenergoterapeuty. W sumie jestem zdoolona z tej wizyty. Napewno mi nie zaszkodziła ale czy pomogła? To sie okaze po kolejnej wizycie. Dodam ze tego bioenergoterapute poleciła mi osoba majaca nerwice której ten lekarz pomógł. Mam nadzieje ze mi tez pomoze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani to dziala boje sie moich cholernych zawrotow glowy i czy sama ide czy z kims i tak sie boje ale uparlam sie bo uparta ze mnie kobita i powiedzialam nie tej cholerze .zawsze zakupy to szybko do sklepu myk myk po omacku zakupy i ta niecierpliwosc jak stoje przy kasie mam ochote zostawic koszyk na srodku i wiac .wiec wczoraj poszlam w ramach spaceru wlasnie do sklepu bez koszyla lazilam jak w muzeum i powtarzalam sobie zawsze zawsze kiedy tylko zechcesz mozesz wyjsc :)nie powiem zeby wizyta w sklepie byla relaxem ale zaczynam oswajac swoj lek i chyba nie on taki straszny,terza oswajam sie z lotem ktory odbede za 3 tygodnie to nie jest moj pierwszy lot ale stres okropny co bedzie jak......no wiecie no i co jak mnie zlapie to mnie zlapie to wtedy bede sie martwic to typowe dla nerwicowcow wyprzedzanie faktow oczywiscie w pesymistyczny sposob a ja sie nie dam chociaz bym miala na spadochronie zakonczyc moj lot NIE DAM SIE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

d prawie 3 tygopdnio biore COAXIL- nie widze zadnej poprawy, moze i jest minimalna ale generalnie caly czas sie zle czuje.... ciagle mam wrazenie ze ja to nie ja ze to nie moje cialo...

 

Czyżby nerwica wegetatywna? W każdym razie jest tak jak mówią moi przedmówcy, leki zwykle zaczynają działać po 3 - 4 tygodniach. Na pełen efekt poczekaj jeszcze kilka dni. I nie wierz w lek, nie bój się go. On ci może tylko pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rybkamonika I.K.Malcolm: dzieki Wam za slowa otuchy.. najgorsze jest w tym wszystkim to ze dobrze uklada mi sie w zyciu i nie mam stresow, problemow... zlapalo mnie to swinstwo :/

jutro mam wizyte, zobaczymy co mi powie psychiatra...

 

gabi82: czyli nie czujesz roznicy?

JanRO: ja sie chyba boje hipnozy.. ze juz sie nie obudze..

 

pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc!

Dzisiaj bylem na 2 mojej wizycie, babka jest swietna, nie wiem co ona takiego robi ale czuje sie super- jest wieczor a ja nie czuje zawrotow, nie czuje tego strachu "przed zwariowaniem", wszystko jest ok :)

powiedziala ze jeszcze troche czasu minie zanim bedzie juz wszystko do konca ok.podwyzszyla dawke COAXILu do 3 na dobe i dala jeszcze pol tabletki na dobe (wieczorem) DEPAKINE CHRONO 300.

Opowiedzialem jej o tym forum, ze mi bardzo pomaga :)

pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

Filip

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak leczyć objawy, których lekarze nie potrafią wyjaśnić

Z pewnością znacie takie osoby. Regularnie odwiedzają gabinety lekarskie, narzekając na zdumiewające kombinacje objawów, których przyczyn nie da się medycznie (i logicznie) wyjaśnić. W jednym miesiącu skarżą się na bóle w klatce piersiowej, w następnym mają problemy ginekologiczne, potem są bóle głowy albo dojmujące zmęczenie. Nieustannie „coś” im dolega.

 

 

Tacy pacjenci stale pojawiają się na izbach przyjęć i wymagają drogich, gruntownych badań mających na celu ustalenie mglistej przyczyny ich niezliczonych objawów. Gdy lekarze próbują ich uspokoić mówiąc, że wyniki testów nic nie wykazały, wywołuje to odwrotny efekt. Dla nich to sygnał, że lekarze niewystarczająco się starają, albo im nie wierzą.

 

Każdy z nas czasem doświadcza objawów, których przyczyny nie udaje się ustalić, jednak pacjenci z tzw. zaburzeniami somatyzacyjnymi nieustannie cierpią z powodu niezliczonej ilości symptomów. Większość z nich to kobiety, u których ta trwająca całe życie dolegliwość pojawia się w okresie dorastania.

 

Nie jest możliwe dokładne określenie, ilu dokładnie ludzi cierpi na zaburzenia somatyzacyjne.(…) W USA ocenia się, że jest to od 0,2 do 2 procent Amerykanów, u których występuje wystarczająca ilość objawów, by sklasyfikować ich w wąskiej psychiatrycznej definicji tych zaburzeń.

 

Jednak - jak mówi Lesley Allen, profesor psychiatrii z Uniwersytetu New Jersey – „sedno” problemu, który jest przyczyną frustracji pacjentów oraz ich lekarzy, często pozostaje niezdiagnozowane. Dodatkowo, sprawę komplikuje fakt, że około 40 procent tych chorych cierpi równocześnie na inne zaburzenie – hipochondrię, czyli nasilony, irracjonalny lęk przed chorobą.

 

Z obawy przed uznaniem ich za wariatów albo oszustów, pacjenci ci zwykle unikają psychiatrów i spędzają całe lata biegając od lekarza do lekarza, przechodząc drogie badania diagnostyczne, a nawet operacje, by złagodzić swoje cierpienie.(…)

 

Niedawno profesor Allen i jej kolegom z Uniwersytetu Stanowego w Michigan udało się znaleźć lekarstwo na somatyzację. To terapia poznawczo-behawioralna (TPB), która uczy pacjentów praktycznych umiejętności radzenia sobie z ich dolegliwościami.

 

W ubiegłym miesiącu naukowcy wspólnie opublikowali wyniki swoich badań, które ujawniły, że TPB - w połączeniu z odpowiednim poradnictwem, technikami relaksacyjnymi, umiarkowanymi ćwiczeniami, a także w niektórych przypadkach z lekami przeciwdepresyjnymi - zmniejsza nasilenie objawów. (…)

 

Podczas badań profesor Allen zebrała 84 pacjentów w wieku od 18 do 70 lat, u których rozpoznano wcześniej zaburzenia somatyzacyjne. Połowa z nich przeszła 10 cotygodniowych sesji TPB. Po 15 miesiącach od początku leczenia wszyscy pacjenci byli poddani ocenie naukowców, którzy nie wiedzieli, kto przeszedł terapię, a kto nie.

 

U 40 procent pacjentów z grupy, w której zastosowano TPB, uzyskano poprawę, którą oceniono jako „bardzo znaczną” lub „znaczną”, podczas gdy w grupie kontrolnej uzyskano tylko 5 procent takich wyników.

 

W Michigan przetestowano zaś na grupie 100 pacjentów terapię łączącą TPB z lekami antydepresyjnymi. Stwierdzono, że stan zdrowia pacjentów uległ dwukrotnie większej poprawie niż w grupie o podobnej liczebności, w której nie zastosowano TPB. Poddani terapii uczestnicy rzadziej też korzystali z pomocy medycznej niż ci z grupy kontrolnej.

 

Norman Jensen, emerytowany profesor medycyny wewnętrznej z Uniwersytetu w Wisconsin, określił badania Allen jako „bardzo ważne i zachęcające”, ponieważ są one pierwszymi doświadczeniami, które wykazały, że TPB działa u pacjentów, których choroba była dotąd postrzegana jako w znacznej mierze nieuleczalna.

 

Jak mówi Jensen, kontakt z takimi pacjentami jest „wrzodem na tyłku” lekarzy, którym przyszło się nimi zajmować. „Wielu ludzi jednak bardzo cierpi z tego powodu, a służba zdrowia traci miliony dolarów” na daremne próby zdiagnozowania ich problemu.(…)

 

Według Jansena i innych ekspertów, chorzy ci są znacznie bardziej skupieni na swoich ciałach niż inni ludzie oraz mają mniejszą zdolność ignorowania lub akceptowania tego, co inni postrzegają jako normalne pobolewania czy bóle. Według jednej, nadal nieudowodnionej teorii, ich układ nerwowy jest nadwrażliwy.

 

Według profesora psychiatrii ze szkół medycznych Georgetown i Johna Hopkinsa, Thomasa N. Wise’a, to lekarze pierwszego kontaktu najczęściej mają do czynienia z tymi pacjentami.

 

- Psychiatrzy rzadko widują tych chorych, ponieważ lekarze pierwszego kontaktu zbytnio skupiają się na poszukiwaniu medycznego wyjaśnienia ich symptomów - mówi Wise. Jednak, jak dodaje profesor, ważne jest, by lekarze, którym nie udaje się sprecyzować przyczyny objawów, nie zakładali, że ona nie istnieje, albo że ból nie jest prawdziwy.

 

 

 

Jak wspomina Wise, jeden z najbardziej uznanych lekarzy z Nowego Jorku stwierdził, że przyczyną rozdzierających bólów głowy George’a Gershwina są jego nerwice. W gruncie rzeczy były one wywołane złośliwym guzem mózgu, który w 1937 roku zabił 38-letniego wówczas kompozytora.

 

Arthur Barsky, profesor psychiatrii ze szkoły medycznej na Harvardzie i ekspert od niewyjaśnionych objawów, uważa TPB za leczenie podstawowe.

 

- Skupiam się na tym, w jaki sposób ludzie myślą o swoich objawach i staram się zmniejszyć ich przewrażliwienie - wyjaśnia Barsky. Uczy on pacjentów, jak na przykład przestać nieustannie badać szybkości akcji ich serca albo jak skończyć z dotykaniem szyi po to, by sprawdzić, czy węzeł chłonny nie jest spuchnięty. Przekonuje ich, że trzeba unikać przetrząsania internetu w poszukiwaniu wyjaśnienia swoich objawów.

 

Barsky zaleca swoim pacjentom, by zamiast tych trosk i zmartwień zajęli się czymś przyjemnym i odwracającym ich uwagę. Ci, którym się to udało, mówią, że nadal mają świadomość istnienia jakiejś fizycznej dolegliwości, ale starają się nie myśleć o niej lub traktować ją mniej poważnie.(…)

 

Choć nie jest jasne, czy taki związek istnieje, większość ekspertów uważa, że wielu pacjentów cierpiących z powodu niewyjaśnionych objawów doznało w dzieciństwie wykorzystywania psychicznego lub seksualnego, albo innego poważnego urazu.(…)

 

Według Allen, inną kwestią, którą należy zbadać, są tzw. wtórne korzyści, jakie pacjenci czerpią z choroby - nieuświadomiony zysk, który wiąże się z byciem chorym.

 

Jak mówi profesor, „wielu ludzi świetnie wpasowuje się w rolę chorego”, przez co jako osoby cierpiące zyskują więcej uwagi swoich mężów i całej rodziny. Podobnie jak inni, Allen też wierzy w to, że główną przeszkodą w leczeniu jest to, że pacjenci nie zastanawiają się głębiej nad własnymi problemami.

 

- Musimy się z tym borykać podczas leczenia - mówi Allen. Kiedy pytam „Co pani myśli? Jak się pani czuje” najczęstszą odpowiedzią jest „Nie wiem”.

 

Według Wise’a, niebezpieczeństwo, na które narażeni są ci pacjenci, to naturalna skłonność lekarzy do zlecania badań, przepisywania leków i przeprowadzania zabiegów w obawie przed przegapieniem poważnego problemu medycznego. Takie interwencje, wyjaśnia naukowiec, są obarczone pewnym ryzykiem.

 

Jensen bardzo dokładnie pamięta pacjentkę, którą leczył przez 28 lat. Przysłał ją chirurg, który odmówił operacji, ponieważ nie mógł doszukać się organicznej przyczyny bólu jej brzucha. Jensen zaczął spotykać się z nią raz na miesiąc, na dwudziestominutowe sesje, jednak badania zlecał oszczędnie - tylko wtedy, gdy podejrzewał, że coś nowego było nie tak. Najczęściej dokładnie jej wysłuchiwał i zapewniał wsparcie.

 

- Pacjentka miała poczucie bliskości i udało nam się stworzyć coś w rodzaju wzajemnej zażyłości. Ufała mi, że niczego nie przeoczę, ani też nie będę jej niepotrzebnie leczył - wspomina Jensen.

 

Kiedyś, gdy Jensen wyjechał na wakacje, kobieta zgłosiła się na izbę przyjęć, narzekając na ból w klatce piersiowej - jeden z jej częstszych objawów. Lekarz, który nie znał jej przypadku, znalazł u niej częściowo niedrożną tętnicę i zakładając, że to ona jest przyczyną bólu, przeprowadził koronarografię.

 

Podczas zabiegu kobieta przeszła zawał serca. Rozwinęła się u niej niewydolność krążenia, w wyniku której po roku zmarła. Na bóle w klatce piersiowej narzekała do dnia, w którym umarła.

 

Czasopisma › Nauka i technika › Washington Post

 

2006-10-03 Sandra G. Boodman

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od roku biorę leki przeciwdepresyjne.Psychiatra stwierdził u mnie depresję o podłożu nerwicy lękowej.Leki mi trochę pomagają ale ja ciągle czuję się źle.Mam bóle i zawroty głowy,boję się rozmawiać z ludzmi bo boję sie,że zauważą u mnie chorobę a ja tego nie chcę.Boję się ciąglę,że zachoruję na poważną chorobę psychiczną i nie będzie powrotu do zdrowia a tego sobie nie wyobrażam bo właśnie chcę założyć rodzinę.Proszę napiszcie czy mogę całkowicie wyzdrowieć,czy jestem skazana już na branie leków przez całe życie,czy będę mogła mieć dzieci?Nie mogę pogodzić się z myślą,że chodzę do psychiatry.Uważam,że nie robię nic głupiego a przecież psychiatra kojarzy się z osobą która leczy wariatów.Proszę piszcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można pokonać nerwicę, nie mówię, że ja tego dokonałam ale sądze, że jestem na dobrej drodze. Nie biorę na stałe żadnych leków, jedynie doraźnie w razie ataku. Żyję normalnie: mam pracę, męża, dziecko, przyjaciół i znajomych. Przed nikim nie ukrywam wizyt u psychologa czy psychiatry. To są tacy sami lekarze jak dentysta czy ortopeda, czy do nich też Ci głupio chodzić?

Wariatką napewno nie jesteś. Moim zdaniem wariat to ten kto nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest chory, komu wydaje się, że jest właśnie tak jak on to widzi i czuje.

Będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę pogodzić się z myślą, że chodzę do psychiatry.Uważam,że nie robię nic głupiego a przecież psychiatra kojarzy się z osobą która leczy wariatów. Proszę piszcie

 

Hola, hola! W USA w niektórych stanach do psychiatry chadza nawet 70% społeczeństwa, część dla higieny psychicznej. To że w Polsce mamy wiochę i psychitra kojaży się z czubkiem nie musi koniecznie Cię samą unieszczęśliwiać. W Polsce z czasem to znormalnieje. Traktuj to zupełnie przyziemnie, zachowaj jednak dla siebie i osób bardzo bliskich... Jest dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę pogodzić się z myślą, że chodzę do psychiatry.Uważam,że nie robię nic głupiego a przecież psychiatra kojarzy się z osobą która leczy wariatów. Proszę piszcie

 

Hola, hola! W USA w niektórych stanach do psychiatry chadza nawet 70% społeczeństwa, część dla higieny psychicznej. To że w Polsce mamy wiochę i psychitra kojaży się z czubkiem nie musi koniecznie Cię samą unieszczęśliwiać. W Polsce z czasem to znormalnieje. Traktuj to zupełnie przyziemnie, zachowaj jednak dla siebie i osób bardzo bliskich... Jest dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nawet bym rzekła że w Stanach to jest modne że ma sie swojego psychoterapeutę ;) , co do wyjścia z nerwicy lękowej to ja juz z niej wyszłam chyba wreszcie mogę tak powiedzieć , zycie mi się układa nie mam ataków , poszłam do pracy i jest ok :lol: zobaczysz tobie też się uda czego życzę z całego serca :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nawet bym rzekła że w Stanach to jest modne że ma sie swojego psychoterapeutę ;) , co do wyjścia z nerwicy lękowej to ja juz z niej wyszłam chyba wreszcie mogę tak powiedzieć , zycie mi się układa nie mam ataków , poszłam do pracy i jest ok :lol: zobaczysz tobie też się uda czego życzę z całego serca :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spokojnie nerwice mozna opanowac i wygrac z nia. Nikt z Nas nie jest wariatem!!! tez mialem zawroty podejrzewali na tle nerwowym, bralem leki na zawroty i pomoglo choc kazdy z lekarzy twierdzil ze to bylo z nerwow. A bylas u neurologa z tymi zawrotami? Osobiscie tez kiepsko sie czuje ale to ta pozostalosc po chorobie (po tych zawrotach) i taka mysl hipohondryczna gdzies sie czai ale to przejdzie. Moja mama miala nerwice i wyzdrowiala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spokojnie nerwice mozna opanowac i wygrac z nia. Nikt z Nas nie jest wariatem!!! tez mialem zawroty podejrzewali na tle nerwowym, bralem leki na zawroty i pomoglo choc kazdy z lekarzy twierdzil ze to bylo z nerwow. A bylas u neurologa z tymi zawrotami? Osobiscie tez kiepsko sie czuje ale to ta pozostalosc po chorobie (po tych zawrotach) i taka mysl hipohondryczna gdzies sie czai ale to przejdzie. Moja mama miala nerwice i wyzdrowiala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×