Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie chcę robić z siebie widowiska. A wiem, że tak właśnie by było, poza tym moi nauczyciele nie są ślepi, moja wychowawczyni by się bardziej przejęła, niż to jest warte :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytania mojej siostrzenicy są najgorsze bo nie chcę Jej okłamywać,a muszę,ma dopiero 7 lat.

Cięte blizny to wszyscy się domyślają,oparzenia to jeśli ktoś wie bo nie widać,że sama sobie zrobiłam,ale i tak zasłaniam i potrafię 30 stopniowe upały chodzić na długi rękaw i w długich spodniach.Bardzo się wstydzę tych pamiątek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skądś to znam.Blizny na ręce zawsze najbardziej widać latem.To bardzo niezręczne,kiedy z kimś rozmawiasz i nagle zobaczysz,że wpatruje Ci się w rękę.Niby nic nie mówi,o nic nie pyta,ale człowiek czuje się nieswojo.Choć i tacy,co zapytają,też się zdarzają...a wtedy,to już w ogóle można się poczuć beznadziejnie...

 

Dlatego ja tnę się na udach ;):x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na udach boli jak się spodnie ocierają.

 

Na mnie sie nie raz dziwnie patrzyli jak jeździliśmy z oddziałem po mieście, jak miałam krótki rękawek.

Ale też często sama zauważam u innych blizny, tyle że staram się nie patrzeć bo nie jest to dla mnie przyjemne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy do końca nie rozumiałam, dlaczego ludzie to robią, dlaczego tak ciężko im się powstrzymać. Sama przynajmniej kilka razy to zrobiłam, po czym mam pamiątki do dzisiaj, ale zrobiłam to z moich innych chorych powodów, nie dlatego, że nie mogłam się powstrzymać.

Niedawno jednak zdarzyła się sytuacja, w której w jednej chwili wpadłam w szał, byłam pod presją i wyrwana ze świadomości od razu sięgnęłam po ostre narzędzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obcy to obcy. Zawsze będą się gapić.. To jeszcze da się znieść. Ja rozmawiałam o tym z bliższymi osobami, widziałam ten smutek w ich oczach. Jak się nie udało dobijało mnie to ich rozczarowanie, smutek, nie mogli zrozumieć jak to się znowu stało. Najbardziej bolało i boli mnie to, że nie mogę obiecać, że już tego nie zrobię. Nawet teraz po długiej przerwie nie jestem w stanie powiedzieć 'tak na pewno już tego nie zrobię' czy innym czy sobie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja robiłam to od 5 klasy podstawówki. w gimnazjum przyjęło to bardzo ostry wymiar. Potem gdy już wszyscy myśleli że z tego wyszłam robiłam to w jednym miejscu. Zawsze rozcinałam tę samą bliznę, żeby nie zostawiać więcej śladów, których i tak jest bardzo dużo.

Potem przestałam. Życie mnie wciągnęło i chociaż myślałam o tym to się powstrzymałam. Dorosłam.

Aż ostatnio nastąpiła jedna z moich silniejszych 'faz'. Zrobiłam to i przypomniało mi się. Jak to jest. Poczułam znów, że nic nie czuję. Cały ten cyklon znikł. Myśli się wyciszyły. Były, ale za drzwiami. Od tamtej chwili ciągle o tym myślę. Ciągle chce to zrobić- nawet kiedy nie czuję, że coś jest nie tak. Po prostu mi dobrze kiedy to robię. Czuję.. harmonię? Kompletnie nie uważam, ze to jest coś złego. Minęły 2 tygodnie i zrobiłam kilka oparzeń. Rany cięte są zbyt oczywiste.

Ale męczy mnie to i męczy. Po kilku latach przerwy znów wybieram się na terapię. Lekko przerażająca wizja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

emme_4, to zaburza moje działanie. Czytam książkę, zastanawiam się gdzie TO zrobić. Siedzę w szkole, zastanawiam się jak TO zrobić, by nikt nie zauważył. Próbuję zasnąć, ale ciągle korci mnie myśl, że przecież TEGO dziś nie robiłam i nie mogę spać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie miałyście powody ku temu, że zaczęłyście to robić?

 

Zastanawiam się. Kiedyś myślałam, że to głupota, że po co, co to daje, poza tym te blizny, które tak jak na dłoniach mej koleżanki wbijały się w oczy - zapytałam ją po co to robisz? Odpowiedziała mi - chciałam aby zobaczył że cierpię. Bez sensu. Powiedziałam jej - ale to cierpienie być może on nie zauważy, a widzą wszyscy na około Ciebie. Chcą Ci pomóc. Wyszła z sali i od tamtego momentu nie poruszałyśmy tego tematu, a ona zaczęła nosić grube swetry, obwiązywać ręce chustami itd.. po 2 miesiącach nasz kontakt się urwał. Po roku spotkałam ją na ulicy, 17-letnia dziewczyna z dzieckiem w wózku. Jej dzieckiem. To taki tylko wstęp do moich rozmyślań.

Zaczęłam czytać o tym w internecie, potem jakieś książki o uzależnieniach itd. Przechodząc kryzys miałam dość poczucia winy jakie od wielu lat nosiłam w sobie. Zawsze tak bardzo starałam się złagodzić sytuacje zaistniałe w moim otoczeniu, chciałam zapobiec ludzkim nieszczęściom. Natłok obowiązków, szkoła.. Ciągle coś ode mnie wymagano. Najbardziej mi chyba brakowało rodziców w wieku dojrzewania. Teraz jako już pełnoletnia osoba czuję ich miłość, ich w pewnym stopniu wsparcie - ale ciężko mi zaakceptować stan obecny, skoro wcześniej, kiedy ich najbardziej potrzebowałam - nie było ich. Pierwszy raz zrobiłam to w wieku lat 16. Pomyślałam sobie - skoro innym pomaga, to może i mi pomoże. Ale nie pomogło. Sumienie dręczyło, wspomnienia wracały, niepowodzenia się namnażały. Potem był 2, 3, 4 raz. Po 2 latach - a 8 latach oczekiwania na cud w mej rodzinie doświadczyłam go. I gdy patrzę na swoje blizny żałuję. Niestety przeszłość odcisnęła swoje piętno i każdego dnia walczę z tym by tego nie zrobić, każdego dnia w chwili słabości - zagłuszam muzykę, spacerem.. mija. To pragnienie okaleczenia siebie mija. Kieruje się tym, by przez swą bezmyślność nie zranić osób które kocham najbardziej, mimo wszystko - kocham - a dla miłości jest się gotowym do wielu poświęceń. Mogłabym sobie ulżyć, zrobić i.. na chwilę byłoby lepiej, ale co z jutrem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, mi pomogło pisanie wierszy. Myślę, że fotografia to świetny pomysł. Zacznij zajmować się czymś co zawsze chciałaś robić. Sama wiem, że początki są trudne. Jednak udało mi się żyć bez autoagresji aż 6 lat. Niestety od pewnego czasu moja nerwica się pogłębiła i znowu to zrobiłam...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się. Kiedyś myślałam, że to głupota, że po co, co to daje, poza tym te blizny

Jeszcze dwa-trzy miesiące temu tego zupełnie nie rozumiałam. Jak można się kaleczyć?! Samemu?! Pierwszy raz zrobiłam ot tak, spróbować sobie jak to jest. I pokochałam ten widok krwi na mej ręce... Czułam, że nic innego nie jest ważne, żaden ból psychiczny. I potem był kolejny raz, kolejny... Zatracałam się w tym. Rodzice uważają, że zapewniają mi dom, jedzenie, książki i to starczy. Zawodziłam się na ludziach wiele razy, więc ucieczkę znalazłam w autoagresji. Jakbym chciała się ukarać za to, jaką jestem...

I teraz zawsze, gdy słyszę jakąś obelgę na mnie, mam ochotę to zrobić...

 

-- 24 lut 2012, 23:22 --

 

Zapomniałam dodać... Za dnia nienawidzę swych blizn, ale przy świetle nocy - księżyca - jakoś dziwnie lubię to, jak się odbarwiają, świecą... to chore...

freya, pisałam opowiadania, ale od jakiegoś czasu nie mam sił, by wydusić chociaż słowo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od jakiegoś czasu znowu zaczęłam się ciąć... jestem tym przerażona! Ciągle o tym myślę! Vett, dobrze to opisałaś...

Nie cięłam się 3 lata i byłam przekonana, że mam już to za sobą i... nagle znowu zaczęłam... po 3 miesiącach terapii!!! Terapię musiałam przerwać (przeprowadzka do innego miasta) a tnę się dalej...

Zawsze terapeutka pytała co wtedy czułam i inne, bla bla bla...co mogłabym zrobić w danej chwili, żeby się nie pociąć. Ok, na chwilę się czymś zajmę, ale w końcu i tak muszę to zrobić. Co z tego, że wszystko zawsze jej opisywałam, analizowałyśmy.. to jest silniejsze! I cholernie wciąga!!!!

 

Podobnych postów co mój, jest wiele, ale musiałam to gdzieś napisać....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że krew, rany, blizny to jedyne co posiadam na własność. Jedyne czym nie muszę się dzielić. Coś co pozwala mi się odgrodzić od świata, mimo, że tak bardzo chcę w nim być... Rany wypełniają poczucie pustki.

 

A jeśli chodzi o technikę, to nie potrafię zrozumieć przypalania, czy polewania się wrzątkiem. Za to uwielbiam to uczucie rozcinaniej skóry, które później podkreślam środkiem do dezynfekcji ran.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałam dodać... Za dnia nienawidzę swych blizn, ale przy świetle nocy - księżyca - jakoś dziwnie lubię to, jak się odbarwiają, świecą... to chore...

freya,.

 

ooo tak, dobrze to ujęłaś... Przypatruję się, jakby to było coś wyjątkowego... A później płaczę....

 

- coś mi nie wyszło cytowanie:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×