Skocz do zawartości
Nerwica.com

'Wyjście' z nałogu nikotyny


Gość Paweł23

Rekomendowane odpowiedzi

ja paliłem przez 3 lata... potem przyszły wakacje gdzie postanowiłem się sportować, gdy dostałem zadyszki powiedziałem sobie "koniec ze szlugami" no i jakoś się udało całe wakacje spędziłem na rowerze i nawet nie myślałem o paleniu.

 

Teraz ogólnie nie mam problemu z paleniem... ALE -no właśnie zawsze to ale.

 

1. Palenie wynika u dużej części ludzi z niezaspokojenia potrzeb emocjonalnych. Więc jak ktoś rzuci, to te próby sztucznego zaspokojenia potrzeb mogą się przenieść na inną sferę życia wywołując tam zaburzenia. Wystarczy jak będziemy tego świadomi i będziemy bardziej asertywni w stosunku do siebie.

2.Palaczem się jest do końca życia. Nie mówię, że zawsze potem będzie nas kusiło by wziąć papierosa, ale stresowa sytuacja lub natłok bodźców wywołujących skojarzenia może wywołać w nas chęć zapalenia. Są dwa wyjścia unikać palaczy i tematy o paleniu, a wypadkach gdy już się znajdziemy w takim otoczeniu z chęcią zapalenia zdajemy sie na silna wole i decyzje o niepaleniu, lub dać sobie prawo do małego skoku w bok bez żadnych stresów czy poczucia winy, oczywiście być w tym rozsądnym.

 

Od tamtej pory (kilka lat) nie pale z małymi wyjątkami, raz paliłem przez miesiąc, raz przez dwa, a czasem zdarza mi się zapalić na imprezie lub kiedy najdzie mnie taka ochota, a nie wracam do nałogu przez to "na karmiam swojego diabła" i to olewam znów zapominam o paleniu. Lecz ogólnie po tak długim czasie, rzadko mi przychodzi potrzeba zapalenia, a wręcz odpycha mnie od papierosów, organizm przecież nie lubi dymu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Palenie wynika u dużej części ludzi z niezaspokojenia potrzeb emocjonalnych. .

Może się mylę, ale czy to przypadkiem nie jest formy nad terścią.........bez przesady, że papierosy maja w pewnej formie zaspokajać jakieś potrzeby emoconalne...........to jest tylko papieros.....

 

 

2.Palaczem się jest do końca życia. Nie mówię, że zawsze potem będzie nas kusiło by wziąć papierosa, ale stresowa sytuacja lub natłok bodźców wywołujących skojarzenia może wywołać w nas chęć zapalenia.

Hmm, to, wydaje mi się, zalezy od człowieka, mój ojciec palił 25 lat nie pali od jakichś 10, może dłużej, jego koledzy z pracy palą - pytałam się - nie chciałeś sobie kiedyś zapalić? Nie nigdy.

Nie, mam która rzuciła jeszcze przed nim - nigdy nie miała ochoty zapalić.....

 

 

Choć, osoby z nerwica mają chyba troszku gorzej, bo w momencie stresu, olewamy cały trud poświęcony na rzucenie i zrobimi ckolowiek żeby się uspokoić - w tym zaczniemy znów palić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym sęk linka656, że nie zaspakajają potrzeb emocjonalnych, a jedynie tłumią objawy niezaspokojenia. Napisałem u dużej części ludzi - czyli nie u wszystkich tak jest. Są rzeczy z których nie zdajemy sobie sprawy. Dlaczego np. dzieci z domów, gdzie była miłość i zrozumienie, rzadziej sięgają po papierosy i inne używki? Papierosy mają właściwości uspakajające, u osób które mają problemy emocjonalne poziom stresu jest wyższy i w ten sposób próbują nieudolnie się wyciszyć. Sama forma palenia ma związek z tzw "obwodem oralnym" - usta, jedni podczas stresów jedzą by zająć czymś buzie, inni sięgają po papierosa, gdzie podświadomie jest kojarzony z sutkiem matki, może właśnie dlatego w społeczeństwie zamiast picia melisy, przyjęło się palenie.

 

Palaczem się jest do końca życia. Cokolwiek robimy to pozostawia ślad w naszym umyśle, jeśli to powtarzamy wiele razy ten ślad staje się bardzo silny. To tak jak z alkoholikami i po 20 latach można wrócić do nałogu. Twój ojciec prawdopodobnie świadomie, bądź nie świadomie zastosował kilka technik które pomagają w rzuceniu palenia: mogę je wymienić

 

1. Skojarzenie sobie palenia z wielkim cierpieniem, a niepalenia z przyjemnością. Pewnie pan opowiadał mi, że w wojsku jako jedyny był nałogowym palaczem, i któregoś dnia jak wyszedł zapalić, koledzy go z tego powodu wyśmiali, wtedy powiedział, gasząc papierosa, że od dziś już nie pali (oświadczył przed kolegami), satysfakcje skojarzył z pokazaniem kolegom że ma silną wolę. Od tamtego dnia nie zapalił ani jednego papierosa.

2. Zamiana jednego w drugie. Nie możemy pozbyć się tych śladów z umysły ale możemy je tak przekształcić by zamieniły się na coś innego. Prawdopodobnie twój ojciec znalazł inną rzecz, która pozwala mu się uspokoić lub zająć myśli w miejsce dotychczasowego "wyjścia na papierosa".

 

Zapytałaś się linka656 kiedyś ojca co skłoniło go do rzucenia palenia?

 

w zakładce "tematy podobne" zauważyłem tematy "Atak paniki przez rzucanie palenie ??" takie napady lekowe powoduje ciało migdałowate które nie lubi zmian, jest to reakcja obronna na wszelkie zmiany w otoczeniu, jak i w naszym zachowaniu. Można ominąć tą reakcje stosując metodę małych kroczków, jeśli chodzi o palenie to na początek może to być niedopalenie papierosa do końca, albo spalenie jednego papierosa mniej w ciągu dnia, mogą być też inne kroki zmierzające najpierw do ograniczenia palenia na tyle by móc o nim zapomnieć ;).

 

Choć, osoby z nerwica mają chyba troszku gorzej, bo w momencie stresu, olewamy cały trud poświęcony na rzucenie i zrobimi ckolowiek żeby się uspokoić - w tym zaczniemy znów palić.

 

No tak właśnie jest, ja w swojej nerwicy mam właśnie z czymś takim problem, no ale akurat palenia to nie doknęło, przynajmniej w takim stopniu bym do niego wrócił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie napady lekowe powoduje ciało migdałowate które nie lubi zmian, jest to reakcja obronna na wszelkie zmiany w otoczeniu, jak i w naszym zachowaniu. Można ominąć tą reakcje stosując metodę małych kroczków,

 

A znasz jakąś metodę małych kroczków aby te ciało migdałowe uspokoić na co dzień ? Wiesz, np nie lubię podróży bo to zmiana i co zrobić aby te ciało migdałowe przestało świrować kiedy chcę gdzieś jechać? Możesz mi na pw odpisać żeby OT nie robić. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej LucidMan !

 

Dzięki tobie trafiłem na to forum. ;)

 

Tak masz racje powinienem mówić "człowiek", bo nie każdy wie co to jest to ciało migdałowate, po za tym jesteśmy raczej całością niż wieloma częściami z osobna więc twoje spostrzeżenie tutaj było trafne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rzuciłam w jeden dzięń , mój organizm juz był tak wymeczony od nikotyny, ze nie miałam innego wyboru, postanowiłam ze nie będe palic kupiłam cała paczke papierosów podeszłam do śmietnika wyjełam papierosy i je wszystkie połamałam i wyrzuciłam do śmieci , mi to pomogło.... ale trzymam kciuki za ciebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy kogokolwiek to przekona do rzucenia, ale oprócz tego że wydajecie kupe kasy na szlugi to do tego strasznie śmierdzicie. Każdy palacz przesiąka tym dymem, nawet podczas prania ciężko sie pozbyć tego smrodu. Wy naturalnie nic nie czujecie bo nos sie przyzwyczaja do zapachu, ale ja np nie jestem w stanie siedzieć w jednej ławce z palaczem, a nie daj Boże jak dopiero ze szluga wrócił. Być może tylko ja mam taki węch przeczulony ale wg mnie kobieta która pachnie na raz perfumami i szlugami to kombinacja zapachowa gorsza niż siarkowodór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam jestem niepalącym, lecz większość moich znajomych pali. Bliska mi osoba również ..

 

Nie dawno wpadła mi w ręce pewna książka: Allen Carr - Easyway (Łatwy sposób na rzucenie palenia). Z czystej ciekawości postanowiłem przeczytać ponieważ skuteczność leczenia jego metodą (bo jak twierdzi on ją odkrył) wynosi ok. 95%.

Ciekawie napisana książka, wydaje mi się, że rozumiem w czym tkwi jej fenomen. Bardzo łatwo jest odnieść treść, ideę tej książki do zaburzeń nerwicowych. Mechanizm jest podobny.

 

Polecam przeczytać (ok. 80 stron) palaczom jak i niepalącym. Można wyciągnąć naprawdę ciekawe wnioski. Dla palaczy może równać się to z rzuceniem palenia, dla niepalących zrozumienie osób palących ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam jestem niepalącym, lecz większość moich znajomych pali. Bliska mi osoba również ..

 

Nie dawno wpadła mi w ręce pewna książka: Allen Carr - Easyway (Łatwy sposób na rzucenie palenia). Z czystej ciekawości postanowiłem przeczytać ponieważ skuteczność leczenia jego metodą (bo jak twierdzi on ją odkrył) wynosi ok. 95%.

Ciekawie napisana książka, wydaje mi się, że rozumiem w czym tkwi jej fenomen. Bardzo łatwo jest odnieść treść, ideę tej książki do zaburzeń nerwicowych. Mechanizm jest podobny.

 

Polecam przeczytać (ok. 80 stron) palaczom jak i niepalącym. Można wyciągnąć naprawdę ciekawe wnioski. Dla palaczy może równać się to z rzuceniem palenia, dla niepalących zrozumienie osób palących ;)

 

 

 

Przeczytałem tą książkę kilka miesięcy temu i dalej palę... Po jej przeczytaniu nie paliłem jeden dzień. Ale nie poddaję się i mam zamiar skończyć z fajkami :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja palilem ok 6 , 7 lat jakies 15 papierosow dziennie czasem wiecej mam prace w ktorej zazwyczaj70% czasu to czas wolny wiec moge palic duzo... i przestalem palic ok rok temu ,,notabene bylem przeziebiony ...mocno i nie palilem 5 dni tak mnie gardlo bolalo,po 5 dniach zapalilem i poczulem drobny niesmak po sztachu..przyszla mysl ..zostaw to wcholere 2 tyg kusily po 3 miesiacach znowu mina rok..teraz juz nawet mnie nie rusza jak pali ktos obok ..czego i wam zycze:))powodzenia

 

ps. czasem sie zastanawiam czy gdybym nadal palil mial bym nl,nn..heh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ps. czasem sie zastanawiam czy gdybym nadal palil mial bym nl,nn..heh
A na to akurat nie wpadlem ;)

Ale mam na mysli cos jeszcze: kogos kto dopiero co rzucil palenie najczesciej strasznie irytuja palacze w jego otoczeniu. Ja mysle, ze to nie palacze i ich papierosy tylko raczej nieumiejetnosc poradzenia sobie z wlasnym poczuciem glodu nikotynowego. Wiem co mowie - palilem p[rawie 20lat, a od 4ech nie pale. Poczatkowo widzac kogos z fajka mialem straszna ochote podejsc i poprosic, jakos jednak wytrzymalem, ale pamietam ten stan poddenerwowania. Na dzien dzisiejszy moze przy mnie palic 5 osob i nie mam "ssania". Zaczeli mnie jednak wnerwiac ludzie palacy w miejscach publicznych, a najbardziej pod wiatą przystanku MZK, gdzie stoi czasem sporo osob niepalacych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×