Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bierność/Oportunizm


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Jestem DDA i mam 18 lat.

Pierwsza miłość odcisnęła na mnie zdradliwe piętno - będąc w podstawówce dzieciakiem "DDA z misją" po prostu wyróżniałem się z bachorstwa - wszyscy mieli siano w głowach ;) i dziewczyny robiły pierwszy krok, drugi często też. Wiecie - koledzy robili to co robią dzieciaki w wieku 10 lat a ja już miałem własne dziecko w osobie mojego ojca.... Takie doświadczenia niszczy człowieka na zawsze ;) Wystarczyło, że pokazałem przypadkiem swoją dda-dojrzałość a od razu jakaś koleżanka chciała mnie poznać bliżej.

To przekonanie zostało mi do dziś.

(1) Głęboko we łbie wierze, że jak pokaże coś co wszystkich pozytywnie zaskoczy wszystkie bramy będę miał otwarte, same się otworzą.

 

I tak przerobiłem motocykl na większą pojemność - bo przecież większa pojemność = większy przebieg = więcej spotkanych ludzi. Te spotkanie okazały się jednak tylko minięciem w drodze. Jednak kogoś poznałem - kilku dzisiaj świetnych przyjaciół - wszystkich tej samej płci ;|

Zrobiłem urządzenie do odpalania motocykla bezprzewodowo przez komórkę ;) co zjednało mi kilku kolegów, ale poza tym tylko ślepy podziw.

 

Jak już napisałem, zajmuję się inżynierią. Po za tym także historią. Jaram się tematyką potencjału przemysłowego i efektywności. Dużo czytam na tematy, które mnie interesują. Wtedy też chłonę wiedzę.

(2) Wszystko da się zrobić lepiej. Jeśli ma się życiowy cel warto się dla niego poświęcać

 

Dochodzi do tego ateizm - żaden bóg nigdy mnie nie wyręczył przy ojcu alkoholiku ---> jeśli coś się uda to dzięki temu co zrobiłem, bo nikt za mnie tego nie zrobił. Jeśli się nie uda to nie jest to wina boga, bo go nie ma, tylko moja.

(3) Czyli za wszystkie swoje porażki winę ponoszę ja.

Wystarczyłoby przecież żebym inaczej postąpił a wszystko potoczyłoby się inaczej.

 

Doprowadza to do żałosnych rozterek takich jak ostatnio:

1. Nauczyciel K prosił mnie bym zrobił na powiatowy konkurs org. u nas w szkole system podobny do tego z teleturnieji jak familiada - przyciski i sygnalizacja kto nacisnął pierwszy. Aktywowanie (2) = przyciski ala familiada zrobiłem w 9 godzin w ogromnym stresie. Skończyłem tuż po północy.

2. Następnego dnia odstroiłem się do szkoły licząc cicho na to, że "a nuż" kogoś poznam.

W szkole K mówi, że moje urządzenie się nie przyda bo zmienił koncepcje (!!!) a reszta organizatorów już tą koncepcje przetrenowała.

4. Huh, odwalili się - pierwotne DDA jest zaspokojone (wreszcie wszyscy dali mi spokój).

5. Ale zaraz zaraz - przez tego idiotę straciłem szanse na przypadkowe poznanie kogoś ;/

ludzie od czytania pytań nadal prowadzą konkurs a ja mogę wracać do domu.....

6. Aktywowanie się neurotycznej natury - posłać mu h*j*w albo kazać innemu nauczycielowi wpisać sobie uwagę za przekleństwa w stronę szkoły. Niech zobaczą moją urazę....

7. Chwila, przecież to wszystko opiera się na śmiesznych założeniach....

8. Moment ignorancji ---> zabawne by człowiek z takimi sukcesami na koncie i liniowym postępem w sferze zawodowej przeżywał takie śmieszne wydarzenie.

9. Powrót chęci pokazania swojego żalu - co tam uwaga w dzienniku, przecież nie wywalą mnie ze szkoły ;)

10. Kompletny dół na resztę dnia.

11. Sen.

 

 

Jeśli ktoś doczytał do końca, to proszę o sugestie co z sobą zrobić. Bo biernie opieram się swojemu krzywdzącemu myśleniu i jest coraz lepiej, ale chciałbym szybciej się z tego wyleczyć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

selfmademan666, Bardzo zaskakujące jest jak Ty potrafisz to wszystko sobie wytłumaczyć. Myślę, że świetnie sobie dajesz radę.

Mieć ojca alkoholika, jest to piętno dla dziecka , które odbija się później na przyszłości i umiejętnością radzenia sobie z trudnościami , jakie mają dzieci z syndromem DDA.

 

Powiem tak.....niczego nie da się przyspieszyć. Myślę, że pracujesz nad sobą. Masz wiele samozaparcia w sobie i chęci poprawy, ulepszenia. Tak, jakbyś chciał wyzbyć się tego, ze miałeś ojca , który pił. Tego się nie pobędziesz. Musisz to chcieć zaakceptować Taki był/jest.

 

Starałeś się, poczułeś się zignorowany, poczułeś żal. Ja to rozumiem, sama miałabym, żal i byłoby mi przykro.

Jedna taka sytuacja nie przekreśla Ciebie przecież jako człowieka. Jesteś zdolny.

Myślę, że tu w tej sytuacji kryć się może jakaś obawa, o to, że wiele straciłeś, teraz nie ma Cię kto w tym żalu wesprzeć. Musisz pracować nad zaspokojeniem tej frustracji. Albo po prostu...przeżyć smutek i żal, nauczyć radzić sobie z tymi dołami

Chodzisz/chodziłeś na psychoterapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie chodziłem nigdy na terapie, być może kiedyś tego spróbuje. Telefon wezmę od kolegi detyktywmonk ;)

Dziękuje za słowa otuchy i zrozumienia.

 

Dziś udało mi się odciąć od żalu do tego faceta. W ogóle o tym nie myślę. Nie ma o czym - ja nic złego nie zrobiłem ani mi nic złego nie zrobiono a jak będę chciał kogoś poznać to po prostu mu to powiem ;)

 

Po szkole w mieście, gdzie się uczę zawsze jest z kim pogadać, kilka razy pierwszaczki z naszej szkoły spojrzeniem mi przekazywały informację żebym nie był taki głupi i żebym je poznał ;) no i rozmawiałem z paroma. Ale czasem kompletnie nie mam o czym. Szkoły? No przez pierwsze 2 minuty. Tematy na które mam najwięcej do powiedzenia się kompletnie nie nadają.

 

Nie potrafię żyć z dystansem(?) bawić się(?). Mam znajomego, który miał życiowy start równie zły jak ja, robi połowę tego co ja a ludzie garną się do niego masami. Z wyżej wymienionymi koleżankami rozmawia dosłownie o niczym a one się do niego lepią :D

Kiedy ja próbowałem powiedzieć coś równie głupiego jak on to w 50% wychodziła gafa, z której nikt się nie śmiał.

Zrozumiałem, że kalkowanie metod ludzi zupełnie ode mnie różnych nie jest rozwiązaniem. Trzeba wypracować swój model postępowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię żyć z dystansem(?) bawić się(?).

Heh, ja również. Czasami mówie sama do siebie, miej to gdzieś, olej to, nie myśl o tym. I przez jakąś godzinę, góra dwie mi się to udaje, po czym znów zaczynam analizować, gnębi się i mój mózg z prekością światła robi w myślach bajzel nie do ogarnięcia. Wszytsko biorę bardzo na serio i zawsze głęboko do siebie. Do mnie również ludzie nie lgną jak muchy do lepu. Mam taka koleżankę, która w ciagu sekundy nawiązuje znajomość a po minucie wymienia się z kolesiem numerem telefonu. Ja tak nie potrafię. Ja świetnie dogaduję się z płcią przeciwną, ale ZAWSZE tylko na stopie koleżeńskiej....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

selfmademan666,

Moze Tobie rozmawianie o niczym nie sprawia takiej przyjemnosci jak większości ludzi i w tym masz problem po prostu Ty zyjesz swoimi zainteresowaniami i o tym chciałbys rozmawiać a rozmowy o tzw. pierdołach cie nudzą. Jak ty zaczynasz temat , który Cię interesuje nudzi to za to innych, zyjecie w dwóch niezazębiających się swiatach zainteresowań i pasji, moze te dziewczyny są dobre własnie dla twoich kolegów bo im takie rozmowy wystarczaja, dla ciebie te rozmowy to za mało i w tym leży przyczyna, ale to plus dla Ciebie raczej a nie minus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za rzeczowe odpowiedzi.

 

MalaMi1001

Mam identyczne objawy:

-bajzel w głowie - z racji mojego >już prawie< zawodu ciągle intensywnie myślę, bo pomyłka mogłaby być ostatnią, a z głową jest jak z piecem hutniczym - nie da się gasić go na weekendy ;) No i inni robią coś bez większego zastanowienia a ja mam burzę w głowie

-biorę wszystko na serio - dalsi znajomi na jakiejś dyskotece się miziają i deklarują miłość a 2 tygodnie później nawet się nie witają. Intensywny romans hehe :smile: Przecież to nie mogło być na poważnie....

-biorę detale głęboko do siebie - choć to już względnie dobrze zwalczam w sobie, nadal "udaje mi się" czasem odczytać kogoś nieudane, niezamierzone czy zupełnie przypadkowe gesty za zaplanowane pod mój analityczny mózg ataki

 

tahela

Masz rację. Czasem o tym zapominam i obwiniam się, że nie mam z ludźmi żadnego wspólnego tematu. Głupi na moment odcinam rozsądek i myśle "kurcze ten co w dwa miesiące miał dwie dziewczyny przynajmniej czuje że żyje", "ta paczka znajomych to muszą być kumple na dobre i na złe - fajnie byłoby się z nimi bliżej zaprzyjaźnić". Załączam DDA i myśle że ci ludzie są lepsi bo potrafią żyć a nie tylko myśleć co się stanie jeśli....

Włączam rozsądek - tych 6 to kretyni, którzy ćwierć długiej drogi autobusem do domu mówili o tym jak ich spisano za picie w samym centrum Wawy, ćwierć o wdziękach tej pustej lali X, którą to blisko znają, ćwierć o tym kogo prawie pobili na jakiejś imprezie a resztę klasyczne gadanie o niczym.

Jednocześnie bawi mnie ich usposobienie a jednocześnie DDA podpowiada że błąd jest we mnie bo w kim niby ;)

 

Monika1974

Trudne pytanie. W świetle waszych odpowiedzi i moich komentarzy na nie wychodzi na jaw że moje problemy są bez sensu.

 

Może za bardzo uwierzyłem w możliwości zrobienia i A i B bez kompromisu, po intensywnym przemyśleniu sprawy. Głupota!!! Inżynieria wydaje się być potężną. Tymczasem tam stoi kompromis za kompromisem. Przemyśle to ;)

Tymczasem jeszcze raz dziękuje za odpowiedzi. Może następnym razem wgram ciekawe zdjęcie, takie jak te z tematu "wyraź siebie przez zdjęcie"....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×