Skocz do zawartości
Nerwica.com

nie chce byc zdrowy!!


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Nie jestem pewien czy niechęć do wyleczenia się jest tak naprawdę 100% (lub czy jest dobrą drogą, na którą można się ukierunkować). Ja np. nie będąc w stanie się skoncentrować (z dodatkowym wrażeniem, że za moment wszystko "uleci mi z głowy") nigdy nie powiem, ż chciałbym, ażeby taki stan u mnie pozostał... Wprawdze jest to być może pewnego rodzaju "wyróżnienie", ale nie jest to z drugiej strony rzecz, która kiedykolwiek zostanie dobrze odebrana wśród innych ludzi. Dla mnie to "wyróżnienie" wiąże się z ciągłym zmęczeniem i zdezorientowaniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem o co chodzi z tą oryginalnością. Przecież ludzi chorych też coś łączy, więc niby w jakim sensie są oryginalni??? Nie zgadzam się z tym, że zwykli ludzie powielają schematy myślowe, a chorzy nie - przecież o tym właśnie świadczy to forum i to na podstawie waszych schematów myślowych psychiatra wam mówi, co wam dolega.... Co chwila ktoś tu pisze "czuję sie dokładnie tak samo jak ty", więc gdzie tu oryginalność?? Różnica tylko w ilości - chorych jest CHYBA mniej niż zdrowych. Na pewno nie jest tak, że chorzy na depresję to jakaś "elitarna jednostka' licząca - powiedzmy - 1000 osób. Depresja jest na tyle powszechna(!), że nie wiem, czy można tu mówić o oryginalności. Sorry- to oczywiście nie było napisane złośliwie, po prostu uważam, że oryginalność to nie jest kwestia choroby, bo wtedy równie dobrze mogłabym powiedzieć, że chcę zostać pedofilem, bo przez to niby "łamię schematy myślowe"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znalazłem ten temat zapomniany i chciałbym odświeżyć, bo mi się nasuwa myśl pewna: czy zauważacie też u siebie coś takiego dziwnego: mianowicie czerpanie jakiejś dziwnej przyjemności z dołowania się, lub użalania się nad sobą, jakieś takie ciążenie. U siebie zauważam, że gdy jest źle, to wiem, że powinienem coś zrobić ze sobą, żeby ten stan zmienić; medytować, rozmawiać z ludźmi, obojętne, a tymczasem znajduje ukojenie i odpoczywam gdy puszcze sobie dołującą muzykę i biadole nad swoim losem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasami sama się nakręcam na smutek (na przykład martwię się tym, że się martwię, choć nie powinnam :roll:), a czasami dużo rozmawiam z ludźmi i nie wiem, czy to jest moja chęć poradzenia sobie z problemem, czy raczej zwrócenia na siebie uwagi :oops:

 

I przyznaję, podoba mi się, że w razie czego moge powiedzieć, że podejrzewam u siebie nerwicę czy depresję, niż że mi coś nie wychodzi, albo mam głupie myśli czy niepotrzebnie się przejmuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem czułem (jak miałem doła) że powinienem się czuć źle, tak jakbym sam się karał bo nie zasługuję na dobre samopoczucie. Z innego punktu widzenia odbierałem to tak, że po prostu (nie będę owijać w bawełnę) dobrze mi i wygodnie z takim użalaniem, i nie chce mi się podjąć żadnego działania bo po co? Ale akurat zawsze jest po co, tylko nie zawsze człowiek to rozumie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś świadoma, że powinnaś zmienić nastawienie. To twoja podświadomość protestuje i wmawia Ci coś innego. Jest metoda, nawet to ma jakąś ładną nazwę (ktoś to wymienił gdzieś na forum - tylko nie pamiętam kto i gdzie). Musisz sobie wmawiać że jest inaczej niż czujesz. Powtarzać, pisać na kartce i czytać na głos. To naprawdę pomaga (nie tylko moja opinia). Z czasem powtarzania podświadomość głupieje i przestawia się na wybrane przez Ciebie tory. Kwestia czasu i szczerego zaangażowania - efekt murowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kwestia czasu i szczerego zaangażowania - efekt murowany.

Odnośnie podświadomości to możnaby pisać. Piotrek efekt murowany? To mnie podniosleś na duchu, bo to tak jest. Widzę to u siebie, np czasem mam takie "rozluznienie" wtedy problemy ktore mnie przerastaja staja sie takie male ze az smieszne. Ale potem przychodzi takie zwatpienie, to mnie wkurzylo, bo moze to podswiadomosc mnie trzyma na uwiezi? Hymm trzeba na nia wplywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale potem przychodzi takie zwatpienie, to mnie wkurzylo, bo moze to podswiadomosc mnie trzyma na uwiezi? Hymm trzeba na nia wplywać.

To w sumie moja autorska filozofia :P Ale chyba skuteczna, bo przy jej pomocy praktycznie sobie całkiem poradziłem z fobią szkolną (teraz jest tylko stres i to lekki, a to już zupełnie normalne - szkoła nie zakłóca mi życia). Co do zwątpienia to każdy je ma czasem. Raz jest dołek, a raz cieszymy się z wszystkiego. Nie ma co się tym przejmować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja książkę "Potęga Podświadomości" przeczytalam już dawno 2 razy. Zgadzam się, że tak to jest. Więc mówisz że z wlasnego doświadczenia da się ją przestawić na inne tory? Bo to tak jest. Ja chcę inaczej a czuję inaczej- to wszystko jej wina ;) Dobrze że sie o tym przekonalam jak mialam takie momenty "rozluźnienia". Zaczynam na nią wplywać od dzisiaj, nie pozwolę sobą manipulować :D;)

A tak w ogóle to macie jakieś ciekawe doświadczenia z podświadomością? Ja podam jeden przyklad(nieśwaidomie to zaszlo jak jeszcze o podś nie wiedzialam). Raz tak strasznie nie chcialam iść do szkoly(same masakry sie szykowaly jedna z adrugą :)) że pomyślalam sobie, że na serio wolę zeby mi cos sie stalo ale nie będę przynajmniej na lekcjach. Wiem glupie :lol: Chyba pierwszy raz szczerze chcialam zeby cos mi się stalo. Ale zapomnialam o tym i idę do szkoly. Nigdy nic sobie nie zlamalam nigdy nie skręcialm poprostu nigdy nic. A tu nagle niespodzianka. Zerwalam sobie mięsień (kule na pare tygodni) na wfie 3 minuty przed dzwonkiem na przerwe. I co najlepsze- nie poszlam na te lekcje na które najbardziej nie chcialam isc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie czytałem książki Murphego, mam zamiar, ale myślę, że podświadomość, lub jak bardziej fachowo: nieświadomość decyduje o wszystkim, bez wyjątku, nawet depresja: spadek serotoniny to pikuś, trzeba sie tylko wewnętrznie przestawić, a to nie jest łatwe. Ale chyba odszedłem od atku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ashley, mi przydarzyło się coś równe niewiarygodnego. Moja pierwsza praca - uch, ale jej nie znosiłam. Kombinowałam na lewo i prawo żeby tylko tam nie iść. L4, urlopy, pogrzeb babci, dziadka, matka w szpitalu, atak astmy... Długo by wymieniać. Aż skończyły mi się pomysły a i pracodawca nie chciał się już nabierać więc bardzo zapragnęłam, żeby coś mi się stało, byle co, oby uziemiło mnie na dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo.

I stało się. Dzień później. Wychodząc do pracy, przepadłam przez barierkę schodów i połamałam obie ręce. 3 miesiące w gipsie, potem 2 miesiące rehabilitacji i komisja, która stwierdziła, że nie jestem w stanie wykonywać tej pracy tymi rękami :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×