Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Ka_Po, ja codziennie przed zasnieciem reżyseruję drogę ewakuacji od nowa...bo wczorajsza pewnie niewystarczająco dobra...i spłonę zywcem :(

 

Noopii, matrix ;)

 

carlosbueno, ale co innego nic nie planować a co innego histerycznie szukać rozwiązan dla problemów które jeszcze nie powstaly...i pewnie nie powstaną nigdy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, Tez wlasnie mnie męczy ten przymus ... jestem w tym niźle wytresowana i potrafię temu prawie sprostac wbrew sobie...ale coraz większym wysiłkiem, a potem coraz większy kac i udręczenie Sabaidee, wszyscy to wszyscy...świat wokół...robia głupie miny i wzdychają....i ewidentnie są w pewnym momencie rozdrażnieni "no ale o co chodzi".... Ty pewnie nie...kilkadziesiąt innych ludzi z forum...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ty myslisz ze inny wymagaja bys był szczesliwy cudowny idealny,nikt taki nie jest ani nie bedzie bo by niechybnie zwariował :shock: cos zaplanowac nalezy byle nie na wyrost,przesadnie,izolacja jest ok bez przesady,itc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noopii, Nie cudowny...ale NORMALNY, jak idę do ludzi to nie siedzę jak na pokucie bo kazdego to zdrażnia i ja to rozumiem, jak zapraszam ludzi do siebie to tez powinnam milą i wesolą atmosferę stworzyc a nie gadac o smierci, samobojstwie i beznadziei zycia jak to zrobilam ostatnio...Normalnie ludzie jak mają gorszy dzień unikają towarzystwa zeby nikogo soba nie męczyc, gorzej jak sie ma gorszy dzień codziennie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś o związkach.

 

"A moze psychologia jest czyms bardziej praktycznym niz duchowosc? Nie. Nic

nie jest bardziej praktyczne niz duchowosc. W czym moze czlowiekowi pomoc

biedny psycholog? Moze rozladowac napiecie skumulowane w czlowieku. Sam

jestem psychologiem, czynnym psychoterapeuta i staje wobec wielkiego konfliktu

wewnetrznego, ilekroc musze wybierac pomiedzy psychologia a duchowoscia.

Zastanawiam sie, czy pojmujecie, o czym tu teraz mysle. Ja sam przez wiele lat

nie potrafilem zrozumiec sensu tych pojec.

Wyjasnie to. Nie pojmowalem tego az do chwili, gdy nagle odkrylem, ile ludzie

musza sie nacierpiec w jakims zwiazku, by zrozumiec iluzorycznosc wszelkich

zwiazkow. Czy to nie straszne? Musza cierpiec w jakims zwiazku, zanim sie nie

obudza i nie stwierdza: "Mam tego dosc! Musi istniec jakis lepszy sposb na zycie

niz uzaleznianie sie od innych". A co ja uczynilem jako psychoterapeuta?

Przychodzili do mnie ludzie ze swymi problemami dotyczacymi klopotow w

zwiazkach z innymi, z nieumiejetno sciami komunikowania sie z nimi itp., i

czasami im pomagalem.

 

Jednakze czesto, przykro mi jest to przyznac, nie byla to pomoc wlasciwa, gdyz

ugruntowywalem ich w uspieniu. Byc moze powinni jeszcze wiecej pocierpiec.

Byc moze powinni osiagnac dno, by potem moc powiedziec: "Mam tego

wszystkiego dosc". Tylko wtedy, gdy ma sie dosc wlasnej choroby, mozna sie z

niej wyzwolic. Zazwyczaj idzie sie do psychiatry lub psychologa, aby uzyskac

ulge. Powtarzam - ulge, a nie po to, aby sie wyleczyc.

Jest taka opowiastka o Johnnym, ktory - jak utrzymywano - byl troche

niedorozwiniety umyslowo. Jednakze, jak sie to potem okaze, wcale tak nie bylo.

Johnny bral udzial w zajeciach plastycznych w szkole specjalnej, gdzie dano mu

do zabawy plasteline. Wzial kawalek plasteliny, poszedl w kat i zaczal sie nia

bawic. Podchodzi do niego nauczyciel i mowi:

- Czesc, Johnny.

Na co chlopiec odpowiada: - Czesc.

Z kolei nauczyciel: - Co trzymasz w reku?

Johnny odpowiada: - To jest kawalek krowiego lajna.

- Co z niego zrobisz? - kontynuuje rozmowe nauczyciel.

- Nauczyciela - odpowiada chlopiec.

"No coz, Johnny znow cofnal sie w rozwoju" - pomyslal nauczyciel. Wola wiec

dyrektora, ktory akurat obok przechodzil i oswiadcza:

- U Johnny'ego obserwuje regres.

Dyrektor podchodzi wiec do Johnny'ego i mowi: - Hej, synu.

Na co Johnny: - Hej.

Dyrektor pyta nastepnie: - Co tam masz w reku?

A on odpowiada: - Kawalek krowiego lajna.

- Co z tego zrobisz? - pyta dalej.

- Dyrektora.

Dyrektor dochodzi do wniosku, ze Johnnym powinien zajac sie szkolny

psycholog. Polecil, by poslano po niego. Psycholog jest madrym gosciem.

Przychodzi i mowi:

- Czesc, Johnny.

Na co chlopiec odpowiada: - Czesc.

Psycholog mowi dalej: - Wiem, co masz w reku...

- Co? - pyta chlopiec. - Kawalek krowiego lajna.

- To prawda - odpowiada Johnny.

- I wiem, co z niego robisz.

- Co? - pyta chlopiec.

- Robisz psychologa.

- Nieprawda. Nie mam wystarczajacej ilosci krowiego lajna!"

 

:-D!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noopii, Nie cudowny...ale NORMALNY, jak idę do ludzi to nie siedzę jak na pokucie bo kazdego to zdrażnia i ja to rozumiem, jak zapraszam ludzi do siebie to tez powinnam milą i wesolą atmosferę stworzyc a nie gadac o smierci, samobojstwie i beznadziei zycia jak to zrobilam ostatnio...Normalnie ludzie jak mają gorszy dzień unikają towarzystwa zeby nikogo soba nie męczyc, gorzej jak sie ma gorszy dzień codziennie...

 

Trochę czasu mnie tutaj nie było :) Ogólnie przeczytałem Twoją wypowiedź i uważam, że masz rację. Sam zacząłem poznawać parę nowych osób przez internet i taka strategia rzeczywiście działa. Postanowiłem zmierzyć się ze swoimi problemami sam i nie obarczać nimi innych osób. I do czego doszło? Ci nowi ludzie są dla mnie bardzo mili, rozmawiamy "na luzie" nie o problemach, tylko ogólnie po prostu poznajemy się, gadamy o głupotach. Rozmawiamy trochę też o sobie, ale już nie mówię im o swoich słabościach, kłopotach związanych z samotnością. Dzięki temu Ci nowi ludzie cieplej mnie traktują, chętniej ze mną rozmawiają niż tamci, którym się żaliłem. Mówią nawet, że ich zdaniem jestem bardzo fajną i wartościową osobą. Czuję, że jeszcze daleka droga do wyjścia z samotności, tym bardziej, że z moją ex-miłością już nie utrzymuję żadnych kontaktów, a tamte osoby mieszkają w promieniu 60-120km. Jednakże takie spotkania z nowymi kolegami, nawet raz na miesiąc sprawiają, że nie czuję się już taki sam. Powoli wychodzę na prostą. W moim mieście nie ma moim zdaniem wartościowych ludzi, ale za rok jadę na studia i poznam pełno nowych osób.

Dlatego "radzę" wszystkim, nie mówcie o swoich problemach cały czas, dajcie się poznać ludziom. Trzeba myśleć pozytywnie i być twardym jak żelki z Biedronki :) Teraz jest źle, ale w końcu poznamy wartościowych ludzi. Trzeba po prostu uważać, żeby nikogo swoimi problemami nie przygnieść, tak jak zdarzyło się mi. Jednak nie żałuję niczego, to było ciężkie doświadczenie i wyciągnąłem dobre wnioski :)

Życzę Wam wszystkim samotnym dużo powodzenia :) Sorry, że się tak rozpisałem :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka jest definicja normalności :shock: poproszę o nią..........(ogół przyjetych norm i zasad..itp) :blabla:

 

Moim zdaniem nie ma ludzi normalnych i zdrowych :) Znajomy mi powiedział, że są tylko niezdiagnozowani.

Ważne, aby być sobą, być dobrym dla innych i nikogo nie męczyć swoimi problemami :)

Tak sądzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przybywam z wątku ,,nerwica lękowa" i powiem wam jakie mam zdanie na temat ,,normalności". Moim zdaniem normalny człowiek to taki człowiek, który po prostu żyje, nie miota się w tym życiu, idzie z jego nurtem , przezywa je w spokoju, bez nazwijmy to ,,odchyleń". Doszłam do tego obserwując życie moich rodziców, zwłaszcza taty. Nie miał lekkiego życia, ciężko pracował, nie był obecny przy śmierci swoich rodziców, nie był obecny gdy ja dorastałam. Teraz po latach, gdy miałam bardzo cięzki okres, napady ataków i siedziałam tak sobie z nim w domu zapytałam go jak ,,nienormalna" normalnego- czy miewał kiedyś lęki, bał sie pojechac gdzieś rowerem, pójść do sklepu, wyjechać gdzieś samemu. I wiecie co? Spojrzał na mnie nie rozumiejąc mnie tak jakbym zapytała go, czy jak idzie spać to najpierw zamyka się w pokoju, czyści buty, je opłatek a potem kładzie się na ziemi do snu...W tym wzroku nie było nic nagannego w stosunku do mojej osoby ale zdałam sobie sprawę, że spacer, jedzenie, jazda autobusem, pójście do sklepu TO SĄ NAJZWYKLEJSZE NA SWIECIE czynności, które nie wymagają żadnego zastanawiania się nad nimi. To czynności wręcz automatyczne. Gdy ziewam nie zastanawiam się, skąd sie to wzięło, o czym myślę ziewająć, co myślą inni o mnie, gdy to robię.. I takie ,,normalne" wykonywanie ,,normalnych" codziennych czynności bez wgłębiania się nie, bez zastanawiania, bez rozbijania ich na czynniki pierwsze jest dla mnie NORMALNOŚCIA. Rozumiem problemy podczas samotnej podrózy bo można odczuwać samotność, rozumiem problem w życiu w pojedynkę, bez rodziny, dzieci, męża ale problem który mam i ja agorafobii kuźwa nie rozumiem i dla mnie niestety nie zachowuję sie do końca normalnie w wieku lat estu mając problem z wybraniem się samotnie na rower. :):) Moi znajomi którzy w moim mniemaniu są ,,normalni" płyną w życiu.. Mają problemy ale nie kończą od razu na lekach, nie miotają się...Jak jest lato chodzą w klapkach, jak zima w szaliku, gdy sa głodni jedzą a gdy śpiący to po prostu śpią. PŁYNĄ, nie wgłębiając się, nie pielęgnując lęków i fobii.Dla mnie natomiast zycie jest uciążliwe. ...:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem problemy podczas samotnej podrózy bo można odczuwać samotność, rozumiem problem w życiu w pojedynkę, bez rodziny, dzieci, męża ale problem który mam i ja agorafobii kuźwa nie rozumiem i dla mnie niestety nie zachowuję sie do końca normalnie w wieku lat estu mając problem z wybraniem się samotnie na rower. :):) Moi znajomi którzy w moim mniemaniu są ,,normalni" płyną w życiu.. Mają problemy ale nie kończą od razu na lekach, nie miotają się...Jak jest lato chodzą w klapkach, jak zima w szaliku, gdy sa głodni jedzą a gdy śpiący to po prostu śpią. PŁYNĄ, nie wgłębiając się, nie pielęgnując lęków i fobii.Dla mnie natomiast zycie jest uciążliwe. ...:):)

 

No nie wiem czy tak to wlasnie wyglada. Znam osoby nigdy nie odczuwajace nerwicowych lekow, a mimo to postrzegam je jako bardziej nienormalne ode mnie... Nie musze szukac daleko, moge wziac pod lupe chocby moja znajoma. Hustawki nastrojow, totalna niestabilnosc (nigdy nie mozna na niej polegac), dziwne napady szalu, biorace sie znikad, polegajace na ryku i oswiadczniu, ze zaraz idzie sie zabic. Placzac powtarza: "Bozeeeee, dlaczego mi to robisz" itp, itd. Oprocz tego, gdyby sytuacje miala oceniac osoba nie znajaca nas obu blizej faktycznie moja kolezanka lepiej niz ja "plynie przez zycie" i jest zupelnie normalna, poniewaz agorafobia jest jej obca...;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noopii, Nie cudowny...ale NORMALNY, jak idę do ludzi to nie siedzę jak na pokucie bo kazdego to zdrażnia i ja to rozumiem, jak zapraszam ludzi do siebie to tez powinnam milą i wesolą atmosferę stworzyc a nie gadac o smierci, samobojstwie i beznadziei zycia jak to zrobilam ostatnio...Normalnie ludzie jak mają gorszy dzień unikają towarzystwa zeby nikogo soba nie męczyc, gorzej jak sie ma gorszy dzień codziennie...

 

zdarza mi się niestety wśród bardzo dobrych znajomych tak zachowywać :( dość często... jak są obcy to nie. udaję. maska na twarz i ZABAWA! boję się, że ich zrażę do siebie. powtarzam im że się boję. twierdzą, że to jest ok, że chcą wiedzieć, że i co jest źle. ale ile można? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grusia, ja z tą maską mam tak samo.

 

Czasem czuję, że są we mnie dwie sprzeczności. Lubię chwilami samotność, wręcz odizolowanie i wycofanie (kiedy mogę pobyć "sama ze sobą"), a jednocześnie są takie momenty, kiedy jest mi cholernie przykro, bo siedzę w domu sama jak palec i gdzieś tam w środku czuję potrzebę porozmawiania z kimś, w ogóle kontaktu wzrokowego. I wtedy pojawiają się myśli, że skoro siędzę sama to chyba wyraźny znak, że coś ze mną nie tak,więc nikt mnie nie lubi. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się dopiero szykuję na samotność, taką rzec by można głupawą wersję, bo dziwnym trafem nagle wszyscy moi przyjaciele (nie mam ich wielu, ale za to autentycznych) odchodzą żyć na inny kontynent (jak na ironię na ten sam, dla mnie b. niewygodny do odwiedzin). I wiecie, nieraz gorzej kogoś stracić niż nie móc poznać. Wiele zawdzięczam tym ludziom, wyróżniają się ze społeczeństwa, pośród którego nie mogę żyć, bo dobija albo swoją głupotą albo mentalnością (niestety tylko na takie środowiska tu w Polsce trafiłam). Swoje jednak przeżyłam i takie zapierające dech w piersiach zwroty akcji mnie jednak już śmieszą, nie dziwią.

Ci ludzie uratowali mi życie, stali się dla mnie ważni, doceniłam czyjąś bliskość- coś, co dla mnie nigdy nie istniało, ale powiem Wam, że sama z siebie nawet dziś nie zabiegam o znajomości, nie potrzebuję ich (a gdybym nie spotkała nigdy moich drogich przyjaciół, to byłabym stuprocentowym eremitą w wielkim mieście), uchodzę za dziwadło: 1) z powodu zdiagnozowanych problemów psych., skończonych terapii itp.; 2) usprawiedliwiane tym, że zdarza mu się co nieco tworzyć. Więc jesteście bardziej "normalni" ode mnie, skoro potrzebujecie ludzi tak na żywo i jest Wam bez nich źle ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio zauważyłem, że jeśli tkwi się w samotności bardzo długo to wówczas taki stan wydaje się być zupełnie naturalnym. I co więcej niełatwo choćby wyobrazić sobie coś innego. Wydaje się to bowiem zbyt abstrakcyjne, nienaturalne i nierzeczywiste. Przypuszczam że w pewnym momencie nie da się już tego zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Co prawda mam dopiero 14 lat, aczkolwiek wiele razy myślałam już o ucieczce z tego świata. Tak naprawdę nigdy nie miałam znajomych. W podstawówce jedna koleżanka, na początku gimnazjum jedna koleżanka... Ponad pół roku temu przeprowadziłam się do nowej miejscowości. Zmieniłam szkołę, wiązałam wielkie nadzieje z tym miejscem.. Problem tkwi w tym, że nie umiem nawiązywać znajomości z rówieśnikami. Nie ganiam za chłopakami, nie plotkuję, nie mam wszelakich skojarzeń, ani nie sięgam po używki.. Moja mama zawsze powtarzała mi, że jestem dojrzalsza od osób w moim wieku i sama również się z tym utożsamiam. W szkole spostrzegana jestem jako "inna" lub "dziwadło" - jak kto woli. Wszyscy ''skaczą" mi na głowę i w myślach wyzywają (dowiedziałam się m.in że jestem "dziw*ą").. Prócz tego jestem słaba psychicznie, nawet najmniejsze wyzwisko może mnie złamać..

Nigdy nie rozpoczynam pierwsza rozmowy; nie umiem rozmawiać z ludźmi. Nie mam pojęcia, co mam mówić, jak się zachowywać.. W duchu jestem osobą pozytywnie "szaloną", a w rzeczywistości wszyscy myślą, iż jestem skryta. Bardzo chciałabym się zmienić, ale pytanie.. Jak to zrobić? Próbowałam i wiem, że nie umiem przezwyciężyć swojej nieśmiałości.. Nie chcę wracać do szkoły, szukam wymówek, aby się od tego uwinąć.. Najchętniej bym w ogóle nie wychodziła z domu.. W wieku 6 lat byłam z tym problemem u psychologa... Może wybrać się ponownie do tego lekarza w celu zasięgnięcia porady? :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maryjane13 ja miałem podobne dzieciństwo, młodość jak ty, myśli samobójcze od 7 roku życia. Nigdy nie miałem kolegów, wszyscy się ze mnie naśmiewali i uważali za kosmitę, dziwadło. Do dziś mam koszmary z dzieciństwa. Możliwe że samo się zmieni wyrośniesz z tego albo wpadniesz w odpowiadające Ci towarzystwo, a możliwe że nie tak jak w moim przypadku. Jesteś w takim wieku że bardzo ważne wydaje się to co inni o nas mówią, z reguły jakaś grupa, klasa znajduje kozła ofiarnego aby się z niego ponabijać i dowartościować jego kosztem bez zważania na uczucia tej osoby. Niedługo zacznie się rok szkolny nie wiem czy w szkole macie psychologa ewentualnie pedagoga to mogłabyś z nim porozmawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×