Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a podróżowanie, wakacje, itp.


Gość Moniczka

Rekomendowane odpowiedzi

ataki paniki i lęków w czasie wyjazdów do mój główny problem...

najgorsze są objawy somatyczne. od dzieciaka (od 12 roku życia) miałam takie ataki paniki w czasie wyjazdów, że miałam straszną biegunkę, nudności i ogólnie wszystkie pozostałe objawy, jakie występują w czasie nerwicy. dojeżdżałam 30 km pociągiem lub samochodem do liceum i na studia (w sumie ponad 9 lat), i prawie każdy dzień był koszmarem.

no bo jedziesz z kimś na wakacje czy gdziekolwiek indziej, siedzicie w pociągu/autobusie albo w samochodzie, i nagle stwierdzasz, że musisz do ubikacji, albo chociaż się zatrzymać, żeby zwymiotować albo pilnie skorzystać z toalety, a ta druga osoba nie wie, co się dzieje, bo jako ktoś zdrowy nie umie sobie uzmysłowić przez co przechodzisz. u mnie stan wzmożonego lęku potrafi trwać przez całą podróż (np. 5 godzin). To jest potworne. Tęsknię za podróżami, za morzem, szczególnie właśnie za morzem, ale myślę sobie, że nie warto narażać się na tak potworne przeżycia dla samego wyjazdu. od 3 lat nigdzie nie wyjeżdżam... na szczęście nie mam już takiej strasznej paniki jak mam jechać tramwajem przez pół miasta albo pociągiem te 30 km do rodziców...

 

czy można z tego wyjść? czy terapia potrafi wyleczyć z lęku przed podróżowaniem?

 

zagubiona, jak się udał wyjazd?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjazd w Bieszczady

 

Jutro (właściwie dzisiaj) jadę w Bieszczady. Droga to około 350 km. Na nerwicę choruję 3 lata.Było już trochę lepiej do czasu wyjazdu mamy na weekend majowy do Egiptu.Przeżyłem wtedy najgorszy tydzień w moim życiu.Tydzień temu moja mama wróciła z urlopu z Hiszpanii.Nie podróżuje ponieważ mam lęk przed dłuższymi wyjazdami ,ale cóż nastąpił właśnie ten wyjazd.Czuję się tak okropnie jak w maju.Mam takie myśli że oszaleje ,że umrze. Nie umiem się uspokoić.Jadę w Bieszczady na 10 dni.Biorę Sulpiryd 3 razy dziennie, chyba mi nie pomaga biorę go od 1 miesiąca. Co mam robić z tym problemem????

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz założyć sobie, że będzie fajnie.

Musisz powiedzieć sobie "dobra dam radę, nic mi nie będzie, nie umrę, wytrzymam, nie uduszę się, nie będę rzygał, ból nie przeszkodzi mi czerpać radości z zajebistych wakacji, wytrzymałem już gorsze rzeczy i tym razem też przeżyję".

 

Bieszczady - cisza i spokój. Zazdroszczę ;)

 

Weź ze sobą leki, misia do plecaka, mp3 naładowaną do pełna i jedź z uśmiechem na twarzy. :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja planuje jechać za tydzień na weekend, moje rodzinne strony trochę sobie wypocznę. Chłopie nie łam się, ja tam jade co jakiś czas baterie naładować, a jak stresujesz się podróżą to postaraj się ją przespać ewentualnie się czymś zajmij, mi pomagają książki, a jak nie to ostro smsuj :) jeżeli masz telefon w plusie to polecam pakiet smsów i funkcje fun skan ;). Tylko nie idź na połoninę wetlińską, masa ludzi jak na autostradzie, smerek dużo lepszy albo tarnica. Polecam też jeziorka duszatyńskie, łatwy szlak i genialne widoki

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się denerwuje że jestem daleko poza domem. Że cos mi sie stanie czuje sie nie swojo. ;/

 

no to nie miło, nie wiem co mogłoby Ci pomóc? Jakieś ziołowe uspokajacze? Postaraj się jakoś nastawić pozytywnie, wiem po sobie, że to trudne, ale czasami się udaje. Postaraj sobie wmówić że będzie zajebiście, że nic Ci się dziać nie będzie, powtarzaj sobie jak mantrę, ja tak robię jak mam atak, że staram się wyregulować oddech by był głęboki i spokojny i mówie do siebie na głos, że nic mi nie jest, że to moja wyobraźnia, poza tym jeżeli mam lustro pod ręką to wtedy się w nie wpatruję i mówię do tego w lustrze, zazwyczaj pomaga po chwili. Jak już będziesz na miejscu, staraj się nie myśleć o tym, że jesteś poza domem, a dla totalnego uspokojenia powiem Ci, że jakby coś Ci się działo, będziesz w szpitalu szybciej jakbyś był w Warszawie, bo w Sanoku jest LPR (Lotnicze Pogotowie Ratunkowe) i wystarczy, że dzwoniąc po karetkę poprosisz o wysłanie śmigłowca ;). Bieszczady są fajne, postaraj się nie myśleć, tylko podziwiaj, świeże powietrze na pewno Ci nie zaszkodzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powrot do Polski - 20 godzin w vanie - HELP?

 

Witam was moi kochani, zwracam sie do was z pewnym problemem i mam nadzieje, ze ktos z was bedzie mogl mi doradzic.

 

Od kilku tygodni mam nawrot nerwicy lekowej i depresji, od tygodnia jestem na wenlafaksynie 37.5 mg i diazepamie ( lekarz zalecil 10mg dziennie ale jak na razie ja biore tylko 2.5 na noc), ale do rzeczy.

 

Otorz wracam za tydzien do Polski z Anglii vanem z moim psem. Jeden z powodow powrotu ktory jest raczej spontaniczny jest fakt iz tutaj w anglii na psychoterapie musze czekac miesiacami poza tym nie mam tu zadnego wsparcia, mam partnera z ktorym mieszkam ale on wysmiewa moje problemy i jak sam powiedzial powinnam dorosnac jak na moj wiek wypada i przestac sie zachowywac jak dziecko i robic ciagle problemy.

 

W Polsce natomiast mam kochajaca rodzine, przyjaciol, psychoterapie od zaraz, zaczynam szkole od wrzesnia i ogolnie mam duze wsparcie wsrod ludzi ktorzy beda posrod mnie i ktorzy rowniez pomogli mi wyjsc z nerwicy ktora mialam dwa lata temu.

 

Wyjazd jest w przyszla sobote a ja juz jestem pelna paniki, depresja mi sie poglebia, mam ciagle leki i nie moge spac bo caly czas mysle o podrozy. Boje sie ze przez caly czas jazdy bede miala ataki paniki, ze bede jechala sama z psem wsrod obcych ludzi, ze nie bede mogla spac i oszaleje, ze kierowca mnie gdzies po drodze wyrzuci, masakra.

 

Dlatego zwracam sie do was bo moze wy wiecie jak sobie z tym psychicznie poradzic, jak zminimalizowac lek i przede wszystkim jak ta podroz przetrwac nie wyniszczajac siebie nerwowo i emocjonalnie. Strasznie sie boje. Moze ktos z was mial podobne doswiadczenia i jakos je przeszedl i zaradzil?

 

Z gory dziekuje za pomoc.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam mam podobnie, jednak z własnych doświadczeń mogę Ci powiedzieć, że strach ma wielkie oczy. Musisz odnaleźć w sobie ten względny spokój i myśleć pozytywnie. Jedziesz przecież w lepsze miejsce, z dala od problemów, do rodziny. Jedziesz do miejsca, w którym czeka na Ciebie pomoc, które rozwiąże jakąś część Twoich problemów. Każdy z nas przecież chce być w lepszym miejscu, prawda? Ta podróż to tylko przelotna niedogodność. Raptem jeden dzień. Zleci tak szybko jak każdy inny. Pamiętaj, że jakby co to kierowca też jest człowiekiem. Przed podróżą łyknij ziółka na uspokojenie, przygotuj sobie książkę, zgraj muzykę oraz spróbuj zagadać do jakiegoś współpasażera i wszystko potoczy się z górki. Nawet nie będziesz wiedziała kiedy to minie. Jeśli jednak strach przed długą podróżą aż tak bardzo Cię przerasta, to może warto pomyśleć nad biletem lotniczym? O wiele szybciej, bardziej komfortowo etc. Strach ma wielkie oczy, mimo iż mnie samego łapie za każdym razem. Jednak dzięki dobremu nastawieniu jakoś daję radę. Liczę, że i Tobie się uda :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dla was dobre wieści:) kilka wyjazdów w tym roku już za mną:) żyje:) i wiecie co Wam powiem wyjazdy i podróżowanie dają mi jeszcze większą siłę. Pierwszy raz w tym roku leciałam samolotem około sześciu godzin, co więcej najlepsze w tym wszystkim było to, że żadnego ataku w samolocie nie było, a żeby było śmieszniej, to mój facet był bardzo poschizowany a jest w pełni zdrowym człowiekiem:)))) sama byłam w szoku, że było fajnie, na urlopie nie miałam jakichś lęków odnośnie tego, że jestem z dala od domu w obcym kraju itd. A ostatnio kilkugodzinna podróż PKP za mną;) mnóstwo ludzi, stanie z torbami koło kibla i też nic:) Podróże dają siłę, pozwalają rozluźnić... spróbujcie nie rezygnować, traktując wyjazd jako ćwiczenie i sprawdzenie własnych możliwości:) Po locie samolotem, nurkowaniu na dno oceanu, dwugodzinnej jeździe nad przepaściami (ok 1000-2000 npm), chodzeniu po wysokich górach, kilkugodzinnym rejsie statkiem wiem, że mogę wiele.... czasem nie przychodzi to łatwo, ale staram się nie rezygnować, bo zdrowie nie oznacza bycia wolnym od lęku czy strachu, ale jego akceptację, bo to normalne, że obawiamy się czegoś czego nie znamy... moim sposobem na nerwicę zawsze było robienie tego czego się boję, pokonywanie kolejnych granic, a później to uczucie zwycięstwa i zadowolenia:)))) Trzymam kciuki:) i odczuwajcie lęk jeśli tak musi być na razie i róbcie swoje:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz mogę napisać z całkowitą odpowiedzialnością, że zgadzam się z kobieta28. W podróży nie byłam prawie rok, nie licząć wyjazdów na zakupy i to też baaaaaaaaaaardzo rzadko, paraliżował mnie strach, ale pewnie wiecie o czym piszę.

Od 2 tyg wiedziałam że muszę jechać w rodzinne strony, prawie 400km, pozałatwiać pewne urzędowe sprawy no i oczywiście odwiedzić mamę i zabrać ją ze sobą...odkąd się dowiedziałam że mam jechać, zaczął się koszmar... W dzień wyjazdu powiedziałam że nie jedziemy, nie dam rady i tyle.

Nie mogłam zasnąć, ogarniały mnie myśli ... i w końcu się wkurzyłam

A co się stanie jak serce zacznie mi skakać-przecież w domu też mi skacze i jakoś żyje

A co jeśli zrobi mi sie niedobrze-to się porzygam i posprzątam

A co jeśli będzie mi się kręcić w głowie-to się położe i przejdzie

itp itd

Wstałam obudziłam męża kazałam mu się ubierać, spakowałam nas i psa i pojechaliśmy

i wiecie co? I nic

Dojechaliśmy i tyle. Owszem nie było różowo, ale odpaliłam film, nałożyłam słuchawki i nie dałam sie.

Na miejscu, musiałam iść do fotografa, potem do urzędu. POszłam, czekając na zdjęcia miałam ochote zwiać, nie zwiałam. W urzędzie to samo, nie zwiałam. Zmusiłam sie, żeby pójść na impreze, przeżyłam. Było ciężko, ale było warto. Jesteśmy już z powrotem, droga powrotna strasznie długa, korki, wypadki. Jak to po drodze.

Wiem że to odchoruje, ale po prostu NERWICA MNIE WKURZYŁA.

Nie dajcie się!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałem już w tym temacie.Też mam NL. Przed wyjazdem też miałem napady paniki.Pomogło mi wyładowanie tych emocji. Rób głębokie oddechy,mów sobie że wszystko będzie dobrze.Zgraj jakąś muzykę na MP3. Polecam szczególnie piosenki Dżemu który zawsze podnosi mnie na duchu ,gdy jest źle.Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak walczyć z moją przypadłością?

Witam! Mam 18 lat i od podstawówki mam problem związany z podróżowaniem... Kiedy mam gdzieś wyjechać (na parę dni) sama bez rodziców ze znajomymi lub kiedy mam u kogoś przenocować dzień przed oraz w trakcie wycieczki/nocowania źle się czuję: miewam biegunkę oraz mdłości... Zaczęło się to wszystko od zimowiska w podstawówce, to był straszny tydzień. Przez cały pobyt w górach towarzyszył mi stres, co pewnie wywołało wtedy mdłości. Teraz ciągle myślenie przed podróżą: jak tam będzie i ogólne nerwy, powodują, że nie jeżdżę z przyjaciółmi na wakacje, nie zostaje u koleżanek na noc... Po prostu (domyślam się, że to nerwica) nie potrafię funkcjonować jak nastolatek. Kurczowo trzymam sie rodziców, przy nich nic mi nie dolega. Mam coś w sobie takiego zakodowane... Nie wiem jak z tym walczyć. W późniejszym życiu na bank będzie mi to sprawiało trudność np. przy zamieszkaniu z chłopakiem... Mam nadzieję, że znajdzie się rada. Nie wim w czym tkwi problem. Czy to przez traumatyczne przeżycie? Dodam, ze we wrześniu chciałam to przełamać. Pojechałam z koleżanką do Warszawy. Dzień przed wyjazdem to samo: nudności, natręctwo myśli... Nic nie jadłam, chodziłam przybita. Proszę o radę.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A na mnie to nie działa. Gdziekolwiek nie pojadę ledwo chodzę po ulicy, czuję się zamroczona i boję się, że się przewrócę, kręci mi się w głowie, a w knajpach łapie mnie uczucie przygniatania w klatce piersiowej albo zawroty głowy z mdłościami. Jazdę autobusem znoszę o dziwo lepiej, bo warczy silnik, zmienia się obraz, wieje zimne powietrze, poruszam się, nie stoję. Ale już chodząc ulicą cały czas łapię się na szukaniu wzrokiem ławki, wysokiego murka na którym można by usiąść czy stolika z krzesełkami i jak znajdę to wcale mnie to nie uspokaja, bo nadal jestem zamroczona i otumaniona jak po alkoholu. Podobnie w centrum handlowym czy sklepie szukam drzwi albo okna. Nie mogę po prostu normalnie chodzić! Tak mnie to denerwuje, że coraz mniej wychodzę. Myślałam, że jak się z tym zmierzę i trochę pocierpię to będzie coraz lepiej, a tu raz dobrze, a za dwa dni fatalnie. Zniechęcam się jak nie widzę efektów i tracę nadzieję. Nie boję się ataków w sklepie czy, że zemdleję... mogę chodzić z reklamówką w ręku jak mam mdłości czy trzymając się chłopaka kiedy mam zawroty, stać spokojnie kiedy przygniata mi coś klatkę piersiową. Robiłam sobie już takie wyzwania i mimo, że czułam, że zaraz zemdleje twardo stałam. Przeraża mnie, że to się ciągle pojawia i to mierzenie się z lękiem nic nie daje. Myślałam, że będzie coraz lepiej, że dam radę sama, ale już nie potrafię znieść tego, że ciągle źle się czuję i nie ma poprawy. Nie chce mi się już. Teraz rozważam terapię, przynajmniej zdobędę fajne doświadczenie i może poznam jakichś ludzi, którzy mnie zrozumieją i będę się mogła wyżalić, bo dookoła nikt już nie chce słuchać. Mam 28 lat, a zachowuję się jak babcia nad grobem, którą wszystko boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

właśnie dlatego tu się pojawiłam, bo nikt juz nie chce słuchać i nie rozumie... Też mam problem z wyjazdami, nie wyobrażam sobie po prostu tego że mialabym oddalic sie od swojego miejsca zamieszkania... a najgorsze jest to ze nikt tego nie moze zrozumiec, czuje sie taka samotna w tym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×