Skocz do zawartości
Nerwica.com

czy potępiamy zdrade?


Rekomendowane odpowiedzi

Ja także słyszę od znajomych dziewczyn, jak to ich koleżanki w pracy zdradzają swych mężów w klubie fitness lub na basenie.

Jednak nie ma czegoś takiego, że kiedyś to było lepiej, a teraz zdrada jest czymś powszechnym. Bzdura totalna.

Zarówno kiedyś jak i teraz ludzie zdradzali. I będą zdradzać. Jednak mnóstwo ludzi nie zdradzało kiedyś, nie zdradza teraz i nie będzie zdradzać w przyszłości. Myślę, że te same proporcje zachowane są od wielu już wieków i obecne czasy ich nie zachwiały. Niektórym, tak jak np. autorce wątku, jedynie tak się wydaje.

 

Osobiście nie wybaczam zdrady, po prostu rezygnuję z takiej dziewczyny. Do tej pory nie zdarzyło mi się być zdradzonym, chyba, że o tym nie wiem.

Moja partnerka ma ciekawe podejście, że seks z prostytutką nie jest zdradą. Jednak gdy zapytałem "Czyli mogę chodzić sobie na dziwki?", zrobiła wielkie oczy i chyba dopiero wtedy poważniej się nad tym zastanowiła stwierdzając "To nie znaczy, że od razu musisz tak robić".

 

-- 05 maja 2011, 09:23 --

 

Ktoś pytał czy flirt to zdrada. Tak, uważam, że flirt to zdrada, podobnie uważa moja dziewczyna. Moją ankietę do tej pory wypełniło prawie 300 osób i prawie 25% uważa, że flirt to zdrada - wyniki ankiety znajdują się tutaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój facet zdradził mnie z prostytutka, przyznał się, bo jak to ujął, bolało go to. Myślę, ze skoro zdradził, to powinno go bolec,ale tylko jego, po co mnie tez tym obarczał przyznając się. Teraz z niego to zeszło a we mnie zostanie. Wybaczyłam go bo go kocham, ale żyje się o wiele ciężej w takim związku, przynajmniej mnie. Wg niego zdrada z prostytutką to nie zdrada, to usługa a dla mnie to totalna brednia, bo co to ma za znaczenie z kim? Jakie to ma znaczenie, że obiecuje, że tego nigdy już nie zrobi, że to był błąd... oczywiście wina alkoholu i naszej kłótni i wszystkie te brednie bez znaczenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj należy poruszyć jeszcze jeden aspekt - czy trzeba się przyznawać do jednorazowego wyskoku?

 

Tak jak w twoim przypadku mała83. Powiedział to bo JEMU było ciężko.....a to właśnie powinna być jego kara, powinno mu być źle - a tak zrzucił to wszystko ze swoich bark na twoje....... potrzebne to było? :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaufanie i szczerość to jedno a myśle, że zostało złamane w momencie zdrady...- a co innego to to o czym piszę - dostosowuje się do dyskusji. Sytuacja : mąż żona, dwójka dzieci, on wyjechał na delegację, popił, bzyknął koleżankę z pracy. Żałuje tego strasznie, wie że nigdy tego nie zrobi. I teraz lepiej powiedzieć o tym żonie? Czy lepiej pomyśleć co ze mną nie tak, co nie tak z małżeństwem i zacząć to naprawiać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bzyknął koleżankę z pracy. Żałuje tego strasznie, wie że nigdy tego nie zrobi.

 

jestem nowa, ale i tak się wtrące :)

a wcześniej wiedział, że może mu się skok w bok zdarzyć? musiał spróbować, żeby się dowiedzieć, czy będzie się z tym czuł źle?

jakos do mnie to nie przemawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bzyknął koleżankę z pracy. Żałuje tego strasznie, wie że nigdy tego nie zrobi.

 

jestem nowa, ale i tak się wtrące :)

a wcześniej wiedział, że może mu się skok w bok zdarzyć? musiał spróbować, żeby się dowiedzieć, czy będzie się z tym czuł źle?

jakos do mnie to nie przemawia.

Jak się ma chęć bzyknąć koleżankę z pracy i koleżanka jest chętna to nie trzeba jechać w delegację ale zawsze jest później wytłumaczenie delegacja, luz, alkohol

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie - dla mnie takie tłumaczenie jest z dupy, bo świadomie decydujesz czy chcesz pić, czy nie chcesz... a jak się schlejesz jak świnia bo cię ze smyczy żona spuściła i bzykniesz kogoś, boś nawalony to gówno mnie to interesuje... NIKT nie kazał pić!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grusia, mniejsza z tym co nim kierowało, wyjazd, brak świadków alkohol - przespał się- i tyle. Nie trzeba się doszukiwać.

paradoksy, zakładając że facet z którym jesteś miał skok w bok, nie powiedział, nic to dla niego nie znaczyło, teraz układa wam się wspaniale - wolałabyś się dowiedzieć, czy żyć w nieświadomości?

 

-- Cz maja 05, 2011 10:14 am --

 

Ojezu ludzie zakładam hipotetyczną sytuację..... :mrgreen: a wy mi tu już moralizujecie fikcyjnego bohatera :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotrek_d04, bo wiesz tylko o tych zdradach które na jaw wyszły.....pewnie o tych które się zdarzyły a są trzymane w tajemnicy nikt się nie dowie.

Ja ci nie każę postępować tak jak ja chcę, tylko dyskutujemy o problemie. Moim zdaniem są rzeczy które lepiej jeśli pozostaną tajemnicą i tyle...... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wolałabym żyć w słodkiej świadomości, że jestem jedyna dla mojego faceta. Kurcze o ile więcej optymizmu bym miała w sobie i radości życia. Nawet jeśli on pamiętałby wciąż o tej swojej zdradzie to o ile bardziej przykro by mu było patrzeć na ten mój beztroski uśmiech na jego widok.... ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotrek_d04, Wydaje mi się, że nie koniecznie.......... jeśli jak mówię, to była jakaś sytuacja bez znaczenia....było minęło.......to może pozostać bez znaczenia.....natomiast przyznanie się do niej na 100% nie pozostanie bez wpływu na małżeństwo....

 

Oczywiście jest jeszcze inna kwestia - nie każdy jest na tyle "silny" żeby coś takiego ukrywać....i jesłi będzie się miotał itd, to faktycznie lepiej już wyłożyć kawę na ławę bo inaczej życie stanie się męczarnią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przyznał się bo chciał to z siebie zrzucić a nie dlatego, żeby być w porządku i nie wierzę, że ci co zdradzą i się przyznają do tego robią to z szacunku dla drugiej osoby, bo na to zasługuje, by poznać prawdę. Jeśli zasługuje na to, zasługuje też na dotrzymanie jej wierności. Nie jest to aż takie wbrew pozorom trudne, żeby umieć się powstrzymać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przyznał się bo chciał to z siebie zrzucić a nie dlatego, żeby być w porządku i nie wierzę, że ci co zdradzą i się przyznają do tego robią to z szacunku dla drugiej osoby, bo na to zasługuje, by poznać prawdę.

Otóż i to....... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po, coz ludzie sa rozni, ja mam dosc wysoki kodeks moralny, nie robie swinstw ludziom, w sumie jak to mowia mam miekkie serce....nie potrafie komus zrobic swinstwa. Wole w oczy powiedziec co mnie boli niz posunac sie do jakiegos niemoralnego czynu, niemniej mam kolezanki/kolegow ktorzy zdradzali, nie potepiam ich bo kazdy jest czlowiekiem i moze popelnic blad. Ja po wspomnianej wyzej sytuacji wiem ze tego nie zrobie, po prostu bylby to nie tyle cios w druga osobe co w sama we mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam pytanie do osób, które zostały zdradzone, bądź zdradziły: w jakich sytuacjach to się stało?

nie pytam gdzie i z kim, tylko czy w Waszym związku była wtedy sielanka, wszystko ok, czy związek się sypał, czy może był to odwet?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy

Kiedy zostalam zdradzony, wszystko układało sie ok sielanka rano ona dzieci do przedszkola ja po pracy biegiem do przedszkola, w domu do pewnego czasu wyjątkowy raj ,ale później zaczeły się jakieś dziwne zostawanie w pracy, nadmiar szkoleń.Coś zaczeło świtać ale mówiłem nie to niemożliwe.Upewniłem się przez zupełny przypadek pewnej soboty przyjechała do domu policja na przeszukanie okazało się że w czasie gdy było szkolenie nasz samochód stał w lesie obok budynku który w tym czasie obrobili i sasiedzi skojarzyli samochód i rejestrację bo okazało się że często tam stał więc podali numer rejestracyjny policji bo myśleli że to złodzieje tym samochodem obserwowali wczśniej budynek :mrgreen:

a pózniej to od słówek do słówek i wyszła cała prawda a nawet wiecej bo jak brakowało pieniędzy na zabawę to i kredyt się wzieło podrabiając mój podpis w banku :evil: ( jej koleżanka pracowała w banku)

Kłamstwo ma naprawdę krótkie nogi :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie było bardzo podobnie jak u Ka_Po, w moim małżeństwie nawarstwiło się wiele poważnych problemów na które nie miałam wpływu. wykańczało mnie to totalnie.

 

wcześniej miałam problemy w pracy, nawinęła się osoba która mi pomagała i z którą sie zbliżyłam, wydawało mi się ze zaprzyjażniłam. potem okazało się ze facet mnie okłamywał i mną manipulował przez długi okres czasu.

 

ryło to coraz bardziej moją psychikę i postanowiłam to zakończyć - i wtedy dopiero się zaczęło: zaczął mnie szantażować , grozić mi, ubliżać, uciekał sie nawet do przemocy fizycznej.chciał mnie zaszczuć.

 

powiedziałam o wszystkim mężowi. w zasadzie nie wiem z jakich powodów. może z powodu wyrzutów sumienia.

 

po tym wszystkim czułam się jeszcze bardziej zaszczuta, tym razem juz z dwóch stron. myślę ze mąż nie wybaczył mi tej zdrady. ani sobie, że sie do niej pośrednio przyczynił.chyba chcial zebym kajała się za to do konca zycia, ale ja nie bede tego robic.

 

sama chciałam rozwiązac te sprawe i zrobiłam to. dla siebie samej.

 

 

teraz nie jestesmy razem. myślę ze to nie z powodu zdrady ale tego, co działo sie wczesniej i do niej doprowadziło. zdrada była obnażeniem slabosci naszego małżenstwa, braku komunikacji, braku prywatnosci i intymnosci, otwarcia sie na potrzeby drugiej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zostałam zdradzona kiedy wszystko pozornie dobrze się układało. Po prostu jak się potem okazało on nie potrafił poprzestać na jednej kobiecie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja napiszę swoją historię? :twisted:

Z pierwszą dziewczyną a raczej koleżanką bo było to dawno... miałem 16 lat ;) Było spoko ale wiecie bardziej

koleżeństwo :P nie było żadnej zdrady ;)

 

Ale z pierwszą taką na poważnie,z którą byłem jakieś 2,5 roku :roll: było wszystko dobrze...

wspólne spędzanie czasu, wycieczki, kino, kwiaty na każdą rocznicę, imprezy, wyjścia do barów...

Mieszkaliśmy niedaleko siebie więc było ok. Ona mnie wspierała i ja ją... ufałem jej a ona mnie...

I tak było bardzo dobrze między Nami. W końcu stwierdziła,że chce jechać do pracy nad morze na całe wakacje.

Ufałem,więc nie było problemu. Pojechała a ja w tym czasie też pracowałem w wakacje więc nie miałem czasu myśleć o tym,

że coś się tam stanie.

Wróciła i było wszystko tak jak należy.Tak jakby nigdy nic... Było tak samo jak było.

Któregoś dnia spotkałem Nasze wspólne koleżanki i wtedy się dowiedziałem :-| powiedziały mi ,że B. mnie tam zdradzała,że jakiś ratownik

chodził co wieczór do niej do pokoju itp. Pojechałem wkurwiony do niej i pytam: Czy to prawda??

Ona się rozpłakała i powiedziała,że tak... Przepraszał,prosiła,wydzwaniała ale byłem nie ugięty... Jednym słowem puściła się z ratownikiem.

 

Z drugą dziewczyną byłem jakieś 3 lata. Też było ok. często mieliśmy mini kłótnie ale po prostu byliśmy obaj nerwowi!

Na początku czyli jakiś rok była sielanka i wszystko w porządku... Tak samo jak wyżej. Prezenty,wycieczki,wypady nad morze itp.

kino,kwiaty... miała wszystko. No ale... miałem kumpla. Mój "brat" do rany przyłóż.

To był koniec roku nic nie wskazywało na to ,że coś się stanie. Nie pamiętam o co ale się pokłóciliśmy. Takie ciche dni wiecie o.c.b

chwilowe... no i spędziliśmy osobno Sylwestra. To była kłótnia dwu dniowa... i co? Okazało się ,że ona spotyka się z moim kumplem od trzech miesięcy i właśnie specjalnie doprowadziła do kłótni... morał z tego taki ,że brzydko mówiąc sypła się z nim właśnie w Sylwestra :roll:

 

Z trzecią kobietą byłem ok 2 lat. Wtedy już zachorowałem na NL i ciężkie były początki ale ona stwierdziła,że mnie kocha takiego jakim jestem

i nigdy mnie nie zostawi... Tak się wydawało. Ja się starałem jak mogłem,robiłem wszystko aby było dobrze... mimo swoich lęków starałem się z całych sił. Nawet kupiłem drugi samochód żeby mogła jeździć do mnie jak mnie dopadały ostre lęki. Miała wszystko. Chciała to szła do baru i na imprezę.

Było wszystko. Zaręczyny nawet. Spotkania rodziców... I najlepsze jest to,że to z jej inicjatywy i to ona wszystko organizowała...

No i klątwy ciąg dalszy... Pewnego pięknego letniego piątkowego wieczoru zapytała czy może jechać na dyskotekę? Mówię: "Oczywiście!! przecież Ci ufam kochanie... "

zawiozłem ją na dyskotekę,jej koleżankę. Mówiła ,że jeszcze dwóch znajomych bedzie kolegów.

No i co? Tak jakby nigdy nic po dyskotece spotykałem się z nią tydzień aż do następnej niedzieli przyjechałem po nią do szkoły...

wsiadła do auta i ze łzami w oczach mówi,że na dyskotece mnie zdradziła z jednym z tych kolesi i ona chce być z nim :shock:

z butów mnie wyrwało dosłownie... :shock:

to jakaś masakra była.

 

I weź tu komuś zaufaj... "Jebać,karać, nie wyróżniać" :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×