Skocz do zawartości
Nerwica.com

mała83

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mała83

  1. mała83

    Czy masz?

    mam ale to sie zawsze moze zmienic Masz stalowe nerwy? :)
  2. mała83

    Cześć wszystkim :)

    tak czuję, poza tym jeśli za każdym razem przypisują mi coś innego? Kilka razy robiono mi testy psychologiczne, na podstawie których też różne diagnozy stawiano. Raz nawet, że nic mi nie dolega. Jeśli nic mi nie dolegało wtedy, to dlaczego czułam paraliż przed wyjściem z domu? To było jakiś czas temu, teraz przechodzę różne stany, ale wszystkie są beznadziejne.
  3. mała83

    Cześć wszystkim :)

    Mam nerwice, lęki, ponoć zaburzenia osobowości? diagnozowano mnie kilkukrotnie, zazwyczaj źle, za każdym razem inaczej. Fajnie, że jest to forum. Pozdrawiam Was wszystkich. Ps. Myślenie to jest to coś z czym mam problem (za dużo a czasem za mało myślę)
  4. mała83

    siemka

    wyrzućcie do kosza. Nie chodziło mi o nic alternatywnego, inteligentnego.. ani nic prowokującego. linka, ok, pomyślę -- 10 maja 2011, 13:24 -- teraz to już nie ma sensu tekst z kuzynem po zmianie tytułu. Faktycznie. Teraz w moim poście chodzi sama już nie wiem o co.. Chodziło wcześniej o mnie.
  5. mała83

    siemka

    hehe no pewnie masz racje, w sumie jak chcesz to przenieś a ja zacznę jeszcze raz :)
  6. mała83

    Czy masz?

    (fajny pomysł z tą zabawą, uśmiałam się) jeśli można to dołączam i.. mam ulubione lody - o smaku gumy do żucia Masz może czasami coś, czego tak naprawdę nie ma?
  7. a ja kiedyś pisałam.. pomagało w pozbywaniu się zbędnych odczuć :) Teraz uwielbiam zdjęcia.. oglądać, robić. Sztuka jest fajna z tym, że nie ma żadnych zasad, w przeciwieństwie do naszego świata. Wszystko dozwolone a i brzydkie staje się piękne. Do tego łączyć można wszystko ze wszystkim. Moim ulubionym połączeniem jest obraz z muzyką. Działa dwojako, czasem muzyka podkreśla coś w obrazie a czasem na odwrót :)
  8. kasiątko ale zawsze coś do siebie człowiek czuje, to tak samo naturalne, jak uczucia do innych
  9. ja siebie lubię..nawet z tym wszystkim. Nawet sobie współczuję. Ludzi lubię.. z samooceną jest gorzej. Czasem wydaje mi się, że jestem ładna, a czasem, że nie. Jak wydaje mi się, że jest ok to nawet cieszyć się potrafię, ale jak mnie dopadnie obniżone samopoczucie, lęki, to zaraz wszystko leci na łeb na szyję, jak mam stresa to zaraz reakcja łańcuszkowa się pojawia. Czasami mi zimno się nawet robi strasznie. Mimo, że na dworze upał, ja się owijam kocem. Czasem mam pretensje bez sensu, żale głupie.. ale ostatnio bardzo intensywnie staram się pracować nad tym, nad sobą w ogóle. Staram się akceptować świat takim jaki jest, bez wyrzutów co do jego natury. Mam problem z zaakceptowaniem wielu spraw, które stanowią rzeczywistość, a na które nie dość że nie mam wpływu to ich nie zmienię. Kiedyś myślałam, że się da. Ale dokonałam już tego 'odkrycia' że jednak nie, to tak nie działa. Może to już pewne osiągnięcie i krok ku wyzwoleniu z ramion mojego potworka, który mnie tak pokochał, że odejść nie chce i przydusza. Potworek pojebek. To moja choroba. Lęki, nerwica...
  10. mała83

    siemka

    siemka, czóło, sraka je joł madafaka tak mój kuzyn się witał ze mną, fajny jest, szkoda, że kuzyn, ale cóż... a ja mam 27 lat na chwilę obecną, nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta i przeczyta, ale wiem, że wypada się przedstawić i coś o sobie napisać. Jestem dziewczyną, kobietą właściwie. Nie lubię określenia kobieta, bo jakoś zbyt dojrzale i dorosło mi zawsze brzmiało, no ale z racji metryczki, której coraz bardziej szczerze nie dzierżę, kobietą jestem już. Jaką? Dziwną chyba. Sama nie wiem.. Skomplikowana byłam kiedyś, teraz coraz bardziej pokorna i mniej wymagająca od siebie i innych, chyba przez te wszystkie syfy jakie nagromadziłam w głowie, właściwie to same się nagromadziły nie wiem skąd, kiedy i jak, ale znalazły się tam i mi teraz przeszkadzają w funkcjonowaniu, radości beztroskiej na maksa, w osiąganiu celów, w wychowywaniu dziecka (mam mam :) dzieciaczka), w relacjach, no we wszystkim tym co wam przeszkadzają wasze. Za dużo pisać nie chcę, bo kogo to w ogóle interesuje, ale staram się. To na pewno. Taka właśnie jestem, zawsze się staram. Znaleźć przyczynę, rozwiązanie.. Szukam teraz tu, wśród was i dzięki wam, może ja też coś z siebie dam, może komuś pomogę.. Na pewno wierzę, wierzę w to, że da się, że zasługujemy na lepsze życie, przecież to ludzie tacy jak my są skarbem tego świata..czy nie?
  11. musi być jakieś wyjście ; ///
  12. a coś takiego jak schemat automatycznie pojawiających się myśli? znacie to? kiedy np pojawia się jakaś tam hipotetyczna sytuacja, która nas przykładowo stresuje, czy paraliżuje zazwyczaj u człowieka pojawiają się te same automatyczne myśli. To mniej więcej wygląda tak: stresująca sytuacja ---> 'złe myśli' ----> cała kaszaniasta reszta (złe samopoczucie, lęki, itd.) Takie autodestrukcyjne myślenie doprowadza do nerwic, chorób. Cała sztuka polega na tym, żeby wychwycić te 'złe myśli' i zastępować je innymi np. jak ktoś ma lęk przed podróżowaniem tramwajem i w momencie gdy znajdzie się w tramwaju zaczynają się pojawiać w głowie te wszystkie dręczące myśli, że ludzie się gapią albo inne tego typu to można przykładowo wyobrazić sobie, że wszyscy ci ludzie mają to samo i jadą też tym tramwajem z takimi samymi lękami. Jak dany osobnik zacznie to sobie wyobrażać, zaczyna bagatelizować swój stan i nawet może mieć chwilowy dobry ubaw z tej całej syt. w tramwaju. Nie wiem czy dobry dałam przykład, ale wydaje mi się, że w przypadku nerwicy natręctw odwracanie uwagi od swoich myśli, lub zastępowanie ich innymi może pomóc. No i nie tylko w tym przypadku bo tak samo jest z depresją i innymi chorobami duszy :)
  13. czemu się tak obrzucacie błotem? przecież chyba to forum jest po to, żeby sobie jakoś pomagać i wspierać się wzajemnie a nie sobie dokuczać nie? :)
  14. a ja już cię lubię za to, że robisz jakiś krok, żeby to zmienić. Mógłbyś leżeć gdzieś w łóżku sam przepełniony tym odczuciem jakie masz a jednak piszesz.. To jest coś. Wiesz? Wierzysz troszkę, że dasz radę zmienić swój stan? Pomalutku?
  15. W poszukiwaniu wspólnego mianownika dla wszystkich zaburzeń trapiących ludzi pomyślałam, że sens leży w podejściu nas samych do nas samych.. dlatego chciałam założyć ten wątek, czy lubimy siebie? Jak nasza samoocena wpływa na odczuwane przez nas lęki, depresje, fobie, doły itd. Mam wrażenie, że człowiek ma niesamowitą moc w sobie, która potrafi uleczyć.. Trzeba się tylko nauczyć wydobyć to z siebie.
  16. Emma85 on nie jest wyznacznikiem twojej urody czy kobiecości, problem polega na tym, że ty nie zdajesz sobie z tego sprawy. Zastanów się, czy naprawdę nic do ciebie nie przemawia fakt, że inni faceci zwracają na ciebie uwagę?
  17. a ja myślę, że autorka postu jest bardzo wrażliwą osobą i stąd taka chorobliwa zazdrość. Może warto w tą stronę - skoro wybrał ciebie i z tobą jest to staraj się wciąż pamiętać o tym, że ty jesteś dla niego jednak najlepsza? Mimo, że w okół tyle atrakcyjnych babek i dzięki Bogu, bo przecież każda z nas chce być ładna? Chciałabyś być jedyną atrakcyjną dziewczyną na świecie? Bo ja np ci tego nie życzę z racji chociażby tego, że automatycznie np ja musiałabym być wtedy brzydactwem (z przymróżeniem oka) Po prostu staraj się sama dla siebie wyrabiać więcej dystansu do tego wszystkiego. Pamiętaj że w momentach kiedy jest ci najciężej powtarzaj sobie w myślach, że wybrał ciebie, więc jesteś górą :) Pozdrawiam
  18. mnie się wydaje, że nie mamy wpływu na pewno na to, czy będziemy zdradzeni czy nie, chociaż wcześniej wydawało mi się, że jeśli będę starała się zachowywać w taki sposób, żeby temu zapobiec to mi się to uda, no ale niestety... Przeżyłam kilka związków i z każdego starałam się wyciągnąć odpowiednie wnioski dla samej siebie odnośnie natury męskiej i tego o co w tym wszystkim chodzi. Myślałam, że właśnie o to, że trzeba być na luzie, trzymać do wszystkiego odpowiedni dystans, nie trzymać na smyczy, ale też okazywać zainteresowanie, że wystarczy być sobą i mieć do siebie szacunek, wiedzieć czego się chce i być dumnym z tego kim się jest itp itd a razem to wszystko wpłynie na to, że zostanę na tyle doceniona i stanę się nienudnym obiektem pożądania na dłużej..bo przecież zdrada bierze się stąd, że czegoś zabrakło, że coś jest nie tak.. no i wreszcie okazało się, że to właśnie ten związek, ten idealny, dopracowany, fajny, relacje jak trzeba, napięcie i fascynacja między nami i wszystko to co miało zapewnić mi poczcie bezpieczeństwa w nim i klaps... zdrada. Motywy nie ważne dla mnie i tłumaczenie, nie o to chodzi. Bardziej zabolało mnie, że zawiodło wszystko to, nad czym tak pracowałam w istocie, moje doświadczenia i praca nad własną kobiecością i osobowością, nad tym jaką być partnerką by nie osaczać i być wciąż interesująca, piękna, fajna... To zabolało chyba najbardziej. A teraz wiem, że nie ma żadnych reguł, że to tak skomplikowany świat, że nie warto się w to wszystko aż tak wgłębiać, aby poznać filozofie i sens działania psychiki ludzkiej pod tym względem. Trochę się rozpisałam - przepraszam - ale dążę do tego, że najistotniejsze dla człowieka wciąż wg mnie powinno być to, żeby umieć samemu ze sobą pozostać w dobrej relacji, nie obwiniać się o to, co ktoś zrobił, bo na to wpływu nie mamy. Mamy chyba tylko na to, czy wewnętrznie jesteśmy spójni i potrafimy odciąć się od popełnianych czyiś błędów, jak np zdrady, która z pewnością do nich należy.
  19. jesli nie wytrzymam to odejde.. Poki co jest kiepsko
  20. przyznał się bo chciał to z siebie zrzucić a nie dlatego, żeby być w porządku i nie wierzę, że ci co zdradzą i się przyznają do tego robią to z szacunku dla drugiej osoby, bo na to zasługuje, by poznać prawdę. Jeśli zasługuje na to, zasługuje też na dotrzymanie jej wierności. Nie jest to aż takie wbrew pozorom trudne, żeby umieć się powstrzymać.
  21. może macie rację zawsze się starałam być taka, żeby do tego nie doszło. Doszło niestety a ja dalej się staram..
  22. a pomijając te "za" to ja mam mętlik w głowie, bo nie wiem już co jest normalne a co nie jest i gdzie leży prawda
  23. ale jeszcze żyję... bo są inne aspekty, które przemawiają "za".
  24. wolałabym żyć w słodkiej świadomości, że jestem jedyna dla mojego faceta. Kurcze o ile więcej optymizmu bym miała w sobie i radości życia. Nawet jeśli on pamiętałby wciąż o tej swojej zdradzie to o ile bardziej przykro by mu było patrzeć na ten mój beztroski uśmiech na jego widok.... ehh
×