Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

Ano plany... Jakbym troche mocy dzięki temu wyjazdowi nabrała. Dobrze że czegokolwiek prócz kilogramów w sumie, i oby starczyło na jak najdłużej.

 

Ja wiem, może uda Ci się po drodze rozładować jakoś inaczej, lepiej. To w dużej mierze od ciebie zależy ale to już musisz sama wypracować własne metody.

Ruda, odbiór.

 

Dobranoc wszystkim, oby jutro okazało się przychylne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejna sesja za mną. Emocje dały znać o sobie. Poczułam je bardzo dokładnie. Wydobywały się z ciała. Nieprzyjemne drżenia wewnątrz mnie. Ból serca. Sztywność mięśni. Suchość w ustach i oddech. Oddech ciężki jak diabli. Strach. Lęk. Ból. Wstyd. Upokorzenie. Złość. Nienawiść. Wszystko naraz. Aż nadto.

 

Zdecydowałam się poruszyć temat pierwszego gwałtu. Sądzę, że był to akt desperacji z mojej strony. Kolejny przejaw mojej autodestrukcji. Po tej cholernej pustce chciałam czuć. Poczuć cokolwiek. I osiągnęłam to. Czy dobrze zrobiłam, tego jeszcze nie wiem.

 

Jest to najgorsze wspomnienie. Chyba nic nie potrafi upokorzyć kobiety tak jak gwałt. W jednej chwili zawala się cały świat. Bezpieczny świat. Wszystko przestaje mieć sens. Nic się nie liczy. Zostaje ból. Wstyd. Upokorzenie.

 

Udało mi się co nie co powiedzieć. Wydusić z siebie emocje, które mi towarzyszyły. Jak na mnie to i tak zostało dużo powiedziane. Nie sądziłam, że będzie to takie trudne wyzwanie. Jednak przerosło mnie to wszystko. Starałam się najlepiej jak mogłam. Na więcej nie było mnie stać.

 

Pierwszy raz w życiu byłam w dwóch miejscach naraz. Przeszłość i teraźniejszość. Zamykając oczy widziałam ten pokój, to łóżko. I jego. Sukinsyn. Wszystko wróciło. Każdy szczegół. Myśl. Emocje. Otwierając oczy byłam tu i teraz. Bezpieczna. Dziwne odczucie.

 

Gdyby nie terapeutka to zatopiłabym się we wspomnieniach i zadręczała tym wszystkim od nowa. Taki był początkowy zamysł, jednak cieszę się że pomogła mi wrócić do teraźniejszości. Nie chcę tam wracać. Przynajmniej nie teraz. To za bardzo bolesne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ruda to gratki w takim razie. Zaczynasz coś budować na tej terapii, możesz być z siebie dumna :)

 

Ja kolejny dzień konam na ból żołądka. W dodatku mam combo z zapaleniem spojówek i bolącym gardłem. Natomiast moim największym problemem jest oczywiście fakt, że przytyłam więc nic nowego. Staram się nie nakręcać i jakoś oswoić, skutek raczej marny ale nie poddaję się.

Dzień był do tej pory wybitnie chvjowy, liczę na jakiś progres cicho, na razie wszystko mnie przerasta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówią, że czas leczy rany. Nie w moim przypadku. Moja rana jest otwarta już przeszlo 11 lat i wciąż tak samo odczuwalna. Myślałam że jestem gotowa stawić czoła przeszłości. Jednak to takie trudne. Chcąc iść do przodu obudziłam lawine uczuć, tych stłumionych uczuć. Wszystko odżyło na nowo. Tak jakby zdarzyło się wczoraj. Wciąż świeże. Tak samo bolesne. Nie mogę sobie dać z tym rady. Poruszając temat, ruszyłam twardy głaz, który zaczął pękać pod wpływem rozmowy. Rozsypał się. Pozostał gruz. To samo stało się ze mną. W środku mnie wszystko runeło. Wróciło na nowo. Chcę wykrzyczeć ten ból. Zmyć z siebie ten ciężar. Rozrywa mnie. Ponosi. Nienawiść potęguje. Upokorzenie. Wstyd. Lęk. Strach. Brzydzę się sobą. Czuję się jak śmieć. Zdeptać i wyrzucić jak zużytą rzecz. Jestem rzeczą, nie człowiekiem. Tak sie traktuję. Na to zasłużyłam.

 

W ten dzień coś we mnie umarło. Moje uczucia. Moja wiara. Moje marzenia. Straciłam poczucie bezpieczeństwa. Godność. Szacunek do samej siebie. Człowieczeństwo. W końcu uświadomiłam to sobie. Gwałt odebrał mi wszystko. Wszystko w co wierzyłam.

 

Roznosi mnie. Mam ochotę się zniszczyć. Odpalam fajkę za fajką. Ból psychiczny przysłania mi racjonalne myślenie. Chcę sobie ulżyć. Poczuć ból fizyczny. On jest łatwiejszy do zniesienia. Nie wiem co ze sobą zrobić. Znów mętlik. Chaos. Tyle pomysłów samounicestwienia się pojawia. Mam ochotę z całych sił dać upust emocjom. Chcę krzyczeć, biegać a jednocześnie chcę ochłonąć. Pokazać światu jak mi źle. Sprzeczność to cała ja. Biorę żyletkę do ręki i odsłaniam dłoń. Chęć jest wielka. Tylko jedno małe nacięcie. Kusi mnie. Tęsknota za samookaleczeniem. Za uwolnieniem napięcia które we mnie siedzi. Ta pieprzona impulsywność. Walczę sama ze sobą.

 

Nie dałam rady. Nie zrobiłam tego. Nie potrafiłam. To by nic nie zmieniło. Nie chcę przekreślać tego co osiągnęłam dotychczas. Włączam myślenie, jak program w tv. Wracam do wspomnień. Analizuję klatka po klatce jak film w którym jestem głównym bohaterem. Każdy szczegół wyświetla się przed oczami. Łzy napływają do oczu, pojawia sie strach. Znów przeżywam poraz kolejny ten gwałt. Czuję jego obecność. Ten dotyk, zakazany dotyk. Oddech. Spojrzenie. Ból. Staram się odciąć od uczuć. Spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Jest mi ciężko. Przypominam sobie dzisiejsza sesje. Słowa które zostały wypowiedziane. Znów analizuję. Znów bezradność. Walka z samą sobą.

 

Żadne słowa nie są w stanie odzwierciedlić tego co czuję w tym momencie. Jestem wściekła na siebie choć nie powinnam. Obwiniam się a to nie moja wina. Chcę się ukarać a nie mam za co. Myśli przelatują przez głowę. Nie nadążam za nimi. Emocje bombardują. Jestem rozbita, kompletnie wykończona. Katuje się wspomnieniami. Żyję przeszłością. Niebo płacze a ja razem z nim. Każda kropla deszczu jest moją łzą. Jest mi źle, cholernie źle. Nie umiem z tym żyć. Z tym przeklętym bólem, żalem, złością. Nie potrafię zapomnieć, zaakceptować i pójść dalej. Nie mogę na siebie patrzeć. Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Chcę przestać czuć. Zniknąć. Cofnąć czas by nigdy to się nie wydarzyło. Przestać być ofiarą. Zaczynam rozpaczać. Użalać się nad sobą. Wyglądam żałośnie i tak też się czuję. Tak bardzo potrzebuję teraz wsparcia. Przytulenia. Pocieszenia. I zrozumienia. Kogoś kto doda otuchy. Po prostu będzie przy mnie. Potrzebuję tej cholernej bliskości której się boję.

 

Znów włączam myślenie. Może przyszedł czas na to by przeżyć to ostatni raz. Pożegnać się z przeszłością. Pozwolić sobie na żałobę. Pogodzić się z tym. Odbudować swoje poczucie wartości. Znów poczuć się bezpiecznie. Zaufać. Pokonać lęk i strach. Przestać żyć w poczuciu winy. Jednego jestem pewna, chcę zostawić przeszłość za sobą, zamknąć ten piekielny rozdział w życiu i w końcu zacząć żyć. I móc spojrzeć w lustro, widząc wartościowego człowieka z czystym sumieniem powiedzieć sobie: wybaczam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś myślałem, że panaceum jest piwo. Teraz zrozumiałem, że jest nim sen. Kiedy śpisz, to nie siedzisz. Kiedy śpisz, to nie chorujesz. Skoro już życie musi być jednym wielkim rozczarowaniem, powinno się chociaż pozwolić je przespać. Zresztą, po co te życie? W imię ewolucji? Wcale nie podoba mi się ten projekt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, trzymajcie sie!!!

 

U mnie w miare. Bez rewelacji, ale tez brak dramatow. Nie umiem opisywac swoich uczuc czy przezyc. Nadal to u mnie kuleje po tym, jak za ujawnianie wlasnych emocji dostawalam wpierdol i nastepowaly ciche dni. Pozniej juz nauczylam sie milczec, nie mowic za wiele o emocjach, uczuciach i tak mi niestety zostalo. Emocje wychodza ze mnie przez somatyki. Ostatnio nawet ich nie mam. Pustka. Ale nie taka bolesna jak dawniej. Po prostu pustka. A moze tak wlasnie wyglada spokoj???

Za wiele nie mysle, nie czuje, zyje tym co tu i teraz. Jakos slabiej wszystko przezywam niz dawniej.

 

Niestety znow mam ochote sie glodzic. Jutro chyba zaczne glodowke w wersji soft. Kocham czuc swoje kosci. Wiem, to chore. Ale taka juz chyba bede zawsze. Gdzies tam w srodku nadal siedzi we mnie ta mala anorektyczka, ktora cieszy sie kiedy waga pokazuje coraz mniej i mniej. To chyba bedzie juz ze mna do konca. Na szczescie mimo tego jakas kontrola jest i czerwona lampka sie zapala kiedy przesadze. Nie wiem po co zaczelam sie odchudzac majac niedowage. Tzn. ta chora czesc mnie wie czemuto zrobilam. Ta zdrowa nie ma pojecia. Ale dla tej chorej im mniej tym lepiej. I walczy jedna z druga od nastu lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Walcz! :)

 

Przed chwilą wyszłam z rozmowy z tą psycholozka tą samą co miałam ostatnio, jak ja jej nienawidzę >.>

Kurna no nie mogę.

 

Staram się jak najwięcej spać.

Rozmawiałam z paroma osobami nie-starszymi, są w porządku, ale niestety nie mam ochoty na wesołe pogawędki.

Zobaczymy jak będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem w jakim celu napisałeś tego posta.

I tak, to jest zamknięty. A to wszystko co opisujesz, w takim też byłam. Do prysznica nie było nawet drzwi tylko półścianka i tak jak mówisz, prysznice z przyciskiem gdzie woda leciała 20 sekund i trzeba było nacisnąć ponownie. Bez stanikow, bez niczego, wszędzie kamery. Nie było mowy o tym, żeby osoby z zewnątrz weszły na oddział w odwiedziny.

Drzwi do sal były na pół złożone z szyby.

Też byłam zaskoczona gdy pierwszy raz znalazłam się w tym, można się nawet zamknąć w łazience.

 

A teraz uzasadnij mi, dlaczego napisałeś tego posta?

I czego oczekujesz ode mnie, odpowiedzi dlaczego tutaj jestem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×