Skocz do zawartości
Nerwica.com

ot


elo

Rekomendowane odpowiedzi

Mattam, dla mnie to dziwne to o czym piszesz. Zostajesz sam z mała dziewczynka i mega kłotnie macie, a o co? I za to żona sie obraza? Nie sądze ze przez kłotnie z dzieckiem ma pretensje, niby co dziecko wymysla? Dla mnie to nie trzyma sie kupy w ogole.

 

Edycja: doczytałam w innym dziale Twoje posty -tutaj piszesz siak tam troche inaczej, zdecyduj sie na cos. Nie jestes biologicznym ojcem, raczej nie karaj dziecka bo zrobisz sobie wroga. Nastepna sprawa, piszesz tu ze dziecko wymysla w tamtym poscie ze zona wymysla. Człowieku dziecko ma 9 lat sadzisz ze knuje przeciwko Tobie intryge? Sadze ze tu nie ma problemu dziecka, tylko Twoja żona szuka powodu do kłotni, a Ty to zwalasz na dziecko. Powinniscie isc z żonka na terapie małzenska, nikt kto jest w zwiazku szczesliwy z powdu błahych kłotni nie mysli o rozwodzie, lepiej sprawdz czy zonka nie ma kogos na boku, bo predzej czy pozniej sobie znajdzie skoro widac ze szuka byle jakiej przyczyny do kłotni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozumiem, że jak dziecko wchodzi mu na głowę, to on ma się uśmiechać?

Nawet nauczyciele karcą dzieci - chociażby przesadzeniem do pierwszej ławki.

Nie - po prostu trudno z tej opowieści domniemać przyczyny stanu rzeczy.

Jakby nie wszystko zostało napisane.

Dlatego się nie trzyma kupy - jest niespójne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozumiem, że jak dziecko wchodzi mu na głowę, to on ma się uśmiechać?

Nawet nauczyciele karcą dzieci - chociażby przesadzeniem do pierwszej ławki.

Nie - po prostu trudno z tej opowieści domniemać przyczyny stanu rzeczy.

Jakby nie wszystko zostało napisane.

Dlatego się nie trzyma kupy - jest niespójne.

 

Odnioslam sie do tego, ze rzekomo tylko rodzic biologiczny moze karcic dziecko.

Teza bierze w leb juz przy glupim przysobieniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozumiem, że jak dziecko wchodzi mu na głowę, to on ma się uśmiechać?

Nawet nauczyciele karcą dzieci - chociażby przesadzeniem do pierwszej ławki.

Nie - po prostu trudno z tej opowieści domniemać przyczyny stanu rzeczy.

Jakby nie wszystko zostało napisane.

Dlatego się nie trzyma kupy - jest niespójne.

 

Odnioslam sie do tego, ze rzekomo tylko rodzic biologiczny moze karcic dziecko.

Teza bierze w leb juz przy glupim przysobieniu.

przy typowej adopcji jest inaczej-kiedy adoptuje wspolnie babka i facet, a inaczej w zwiazku jak kobieta ma dziecko. Stan prawny jak facet nawet wchodzi w relacje z babka ktora ma dziecko i oficjalnie adoptuje nic nie ma do rzeczy, jezeli dziecko wie ze nie jest biologicznym ojcem. W rodzinach gdzie wtedy kara biologiczny rodzic są o wiele lepsze relacje, chociazby dlatego ze dla matki zawsze bedzie wazniejsze jej dziecko niz obcy facet badz co badz, juz nie mowiac o dziecku ktore moze myslec ze taki facet sie na nim odgrywa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przy typowej adopcji jest inaczej-kiedy adoptuje wspolnie babka i facet, a inaczej w zwiazku jak kobieta ma dziecko. Stan prawny jak facet nawet wchodzi w relacje z babka ktora ma dziecko i oficjalnie adoptuje nic nie ma do rzeczy, jezeli dziecko wie ze nie jest biologicznym ojcem. W rodzinach gdzie wtedy kara biologiczny rodzic są o wiele lepsze relacje, chociazby dlatego ze dla matki zawsze bedzie wazniejsze jej dziecko niz obcy facet badz co badz, juz nie mowiac o dziecku ktore moze myslec ze taki facet sie na nim odgrywa.

 

A co to jest typowa i nietypowa adopcja? Cholera jasna, nie slyszalam o takich :bezradny:

 

MAZ to obcy facet? Fajne podejscie.

 

Czasownik "karac" sie troche inaczej odmienia.

 

Oczywiscie ze stan prawny ma wiele do rzeczy, bo opiekunom prawnym i rodzicom karcic nieletnich wolno, pozostalym osobom nie. Przy karceniu mozna posunac sie do naruszenia nietykalnosci cielesnej - nie dalej. Choc byly nawet tezy, ze do spowodowania lekkiego uszczerbku na zdrowiu, ale to raczej pojedyncze twierdzenia.

Natomiast nakrzyczec na dziecko moze KAZDY. Nie dac mu cukierkow za kare albo powiedziec, ze ma isc do pokoju - rowniez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla dziecka to obcy facet, bo nie ojciec, tylko mąż mamy. No, chyba że dziecko go za tego ojca uzna.

Z prawnego punktu widzenia może karać, ale w praktyce czy dziecko będzie go słuchać, stosować się do tych kar, nie podważać ich, bo "nie jesteś moim ojcem" , to już inna bajka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla dziecka to obcy facet, bo nie ojciec, tylko mąż mamy. No, chyba że dziecko go za tego ojca uzna.

Z prawnego punktu widzenia może karać, ale w praktyce czy dziecko będzie go słuchać, stosować się do tych kar, nie podważać ich, bo "nie jesteś moim ojcem" , to już inna bajka.

 

Przeczytaj sformułowanie :

ze dla matki zawsze bedzie wazniejsze jej dziecko niz obcy facet badz co badz

 

To nie o stosunku dziecka do tego faceta mowa, ale o podejsciu kobiety - do malzonka.

Dziecko to dziecko, wiadomo ze moze sie buntowac, ale po przeczytaniu tego - wlosy na glowie stanely mi deba.

 

A ja glupia cale zycie myslalam, ze to malzonkowie sa dla siebie najwazniejsi.

Co ciekawe, abstrahujac od tego ze jestem niewierzaca, nawet katecheta w liceum to podkreslal(!!!). Nie dziecko, bo dziecko idzie w swoja strone, a malzonkowie zostaja razem. To oni powinni dbac o swoje relacje w pierwszej kolejnosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Ty masz z tym podawaniem wieku? :D

 

Nie jest na miejscu. I nie chodzi o samą długość sukienki - wszak dziecko w krótkich spodenkach nikogo nie gorszy - a o wyzywający całokształt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miłość matki do dziecka i kobiety do mężczyzny to dwa całkowicie różne uczucia. Oba mogą istnieć jednocześnie i nie powinny się wzajemnie znosić. Jeśli jest inaczej sytuacja jest niezdrowa i od wielu okoliczności zależy, które z uczuć stanie się dla kobiety ważniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... dla matki zawsze bedzie wazniejsze jej dziecko niz obcy facet badz co badz....

Nie zawsze. Niektóre kobiety myślą.

 

:brawo:

 

 

Wiesz, jezeli ja widze, ze malzenstwo nie zgadza sie ze soba i pozwala dzieciakowi mieszac sie do tej sprzeczki, i jeszcze sluchaja tego dziecka, ktore maci, to naprawde rece mi opadaja.

No litosci. To tak, jakbym jechala z mezem taksowka, w trakcie rozmowy wyszloby jakies nieporozumienie, a my pytalibysmy taksowkarza o zdanie odnosnie naszych prywatnych spraw.

Takie rzeczy sie zalatwia tylko i wylacznie miedzy dwiema osobami, a nie miesza kogokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj sformułowanie :

ze dla matki zawsze bedzie wazniejsze jej dziecko niz obcy facet badz co badz

 

To nie o stosunku dziecka do tego faceta mowa, ale o podejsciu kobiety - do malzonka.

Dziecko to dziecko, wiadomo ze moze sie buntowac, ale po przeczytaniu tego - wlosy na glowie stanely mi deba.

Wydaje mi się, że wiem o co chodziło agusiiww, ale nie potrafię wytłumaczyć :bezradny:

 

Myślę, że jest różnica między sytuacją, w której oboje są rodzicami dziecka a sytuacją, w której rodzicem jest tylko jedno z nich. Gdybym miała dziecko, a związała się z facetem, który nie jest jego ojcem, to starałabym się, żeby go polubiło albo przynajmniej zaakceptowało. Ale gdyby tak się nie stało, a działoby się coraz gorzej, dziecko by go wręcz nienawidziło i żadne próby ustabilizowania tej sytuacji, rozmowy, wizyty u psychologa etc. by zawiodły, to zastanawiałabym się nad tym czy tego związku nie zakończyć, bo za dziecko jestem odpowiedzialna, za faceta nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj sformułowanie :

ze dla matki zawsze bedzie wazniejsze jej dziecko niz obcy facet badz co badz

 

To nie o stosunku dziecka do tego faceta mowa, ale o podejsciu kobiety - do malzonka.

Dziecko to dziecko, wiadomo ze moze sie buntowac, ale po przeczytaniu tego - wlosy na glowie stanely mi deba.

Wydaje mi się, że wiem o co chodziło agusiiww, ale nie potrafię wytłumaczyć :bezradny:

 

Myślę, że jest różnica między sytuacją, w której oboje są rodzicami dziecka a sytuacją, w której rodzicem jest tylko jedno z nich. Gdybym miała dziecko, a związała się z facetem, który nie jest jego ojcem, to starałabym się, żeby go polubiło albo przynajmniej zaakceptowało. Ale gdyby tak się nie stało, a działoby się coraz gorzej, dziecko by go wręcz nienawidziło i żadne próby ustabilizowania tej sytuacji, rozmowy, wizyty u psychologa etc. by zawiodły, to zastanawiałabym się nad tym czy tego związku nie zakończyć, bo za dziecko jestem odpowiedzialna, za faceta nie.

 

Problem w tym, że dziecko - nie mówię o małym, nie mówię o dorosłym, tylko właśnie o takim podlotku - może się buntować, "bo tak". Bo po prostu nie podoba mu się, że nie ma matki tylko dla siebie. Zresztą dzieci - podobno - potrafią buntować się nawet na wieść o młodszym rodzeństwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego napisałam, że po zrobieniu wszystkiego, co by tę sytuację ustabilizowało. Natomiast nie wyobrażam sobie, że miałabym czekać, że taki bunt mu przejdzie sam z siebie. W zasadzie jest on naturalny, tylko trzeba odpowiednio na niego zareagować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego napisałam, że po zrobieniu wszystkiego, co by tę sytuację ustabilizowało. Natomiast nie wyobrażam sobie, że miałabym czekać, że taki bunt mu przejdzie sam z siebie. W zasadzie jest on naturalny, tylko trzeba odpowiednio na niego zareagować.

 

Problem w tym, że to już jest małżeństwo. Miejsca na rozstanie - ot tak - już nie ma. Ewentualnie na rozwód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....Wydaje mi się, że wiem o co chodziło agusiiww, ale nie potrafię wytłumaczyć :bezradny:

Chodziło o dobrze znaną i często występująca sytuację, gdy kobieta po porodzie przenosi całkowicie zaangażowanie emocjonalne na dziecko i jeszcze uważa, że tak być powinno.

 

Myślę, że jest różnica między sytuacją, w której oboje są rodzicami dziecka a sytuacją, w której rodzicem jest tylko jedno z nich. Gdybym miała dziecko, a związała się z facetem, który nie jest jego ojcem, to starałabym się, żeby go polubiło albo przynajmniej zaakceptowało. Ale gdyby tak się nie stało, a działoby się coraz gorzej, dziecko by go wręcz nienawidziło i żadne próby ustabilizowania tej sytuacji, rozmowy, wizyty u psychologa etc. by zawiodły, to zastanawiałabym się nad tym czy tego związku nie zakończyć, bo za dziecko jestem odpowiedzialna, za faceta nie.

Wymyślasz abstrakty tak prawdopodobne, jak upadek złotego meteorytu u Twych stóp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodziło o dobrze znaną i często występująca sytuację, gdy kobieta po porodzie przenosi całkowicie zaangażowanie emocjonalne na dziecko i jeszcze uważa, że tak być powinno.

I jeszcze sie dziwia, ze facet woli w pracy siedziec, a nie w domu....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... dla matki zawsze bedzie wazniejsze jej dziecko niz obcy facet badz co badz....

Nie zawsze. Niektóre kobiety myślą.

no wlasnie te ktore mysla i maja na wzgledzie dobro dziecka to nie siedza np, z takimi, ktorych mezowie ponizaja, gwałca itd, jak było juz mnostwo postów na tym forum. Niemniej jezeli chodzi o ten przypadek, znany sytuacje z jednej strony nie do konca do ładu i składu. Normalna kobieta jak napisałam nie robi awantur z byle jakiego powodu, bo co te dziecko mogło takiego powiedziec ze zonka robi awanture-po prostu miała wydumany powod i tyle, jak wczesniej napisałam, a facet upatruje wine w dziecku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj sformułowanie :

ze dla matki zawsze bedzie wazniejsze jej dziecko niz obcy facet badz co badz

 

To nie o stosunku dziecka do tego faceta mowa, ale o podejsciu kobiety - do malzonka.

Dziecko to dziecko, wiadomo ze moze sie buntowac, ale po przeczytaniu tego - wlosy na glowie stanely mi deba.

Wydaje mi się, że wiem o co chodziło agusiiww, ale nie potrafię wytłumaczyć :bezradny:

 

Myślę, że jest różnica między sytuacją, w której oboje są rodzicami dziecka a sytuacją, w której rodzicem jest tylko jedno z nich. Gdybym miała dziecko, a związała się z facetem, który nie jest jego ojcem, to starałabym się, żeby go polubiło albo przynajmniej zaakceptowało. Ale gdyby tak się nie stało, a działoby się coraz gorzej, dziecko by go wręcz nienawidziło i żadne próby ustabilizowania tej sytuacji, rozmowy, wizyty u psychologa etc. by zawiodły, to zastanawiałabym się nad tym czy tego związku nie zakończyć, bo za dziecko jestem odpowiedzialna, za faceta nie.

:zonk:

 

otoz to, to jest dorosła osoba a dziecko nie, nic wiecej do dodania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....Wydaje mi się, że wiem o co chodziło agusiiww, ale nie potrafię wytłumaczyć :bezradny:

Chodziło o dobrze znaną i często występująca sytuację, gdy kobieta po porodzie przenosi całkowicie zaangażowanie emocjonalne na dziecko i jeszcze uważa, że tak być powinno.

 

Myślę, że jest różnica między sytuacją, w której oboje są rodzicami dziecka a sytuacją, w której rodzicem jest tylko jedno z nich. Gdybym miała dziecko, a związała się z facetem, który nie jest jego ojcem, to starałabym się, żeby go polubiło albo przynajmniej zaakceptowało. Ale gdyby tak się nie stało, a działoby się coraz gorzej, dziecko by go wręcz nienawidziło i żadne próby ustabilizowania tej sytuacji, rozmowy, wizyty u psychologa etc. by zawiodły, to zastanawiałabym się nad tym czy tego związku nie zakończyć, bo za dziecko jestem odpowiedzialna, za faceta nie.

Wymyślasz abstrakty tak prawdopodobne, jak upadek złotego meteorytu u Twych stóp.

 

akurat tutaj nie piszemy o porodzie tylko o sytuacji gdzie dziecko ma 9 lat, a poza tym Twoje stwierdzenie to takie samo uogólnienie jak blondynki sa głupie, a rude fałszywe itd. a koty dusza dzieci :blabla::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....Wydaje mi się, że wiem o co chodziło agusiiww, ale nie potrafię wytłumaczyć :bezradny:

Chodziło o dobrze znaną i często występująca sytuację, gdy kobieta po porodzie przenosi całkowicie zaangażowanie emocjonalne na dziecko i jeszcze uważa, że tak być powinno.

Nie.

 

Wymyślasz abstrakty tak prawdopodobne, jak upadek złotego meteorytu u Twych stóp.

Czyli wciąż bardziej prawdopodobne niż to, że przestaniesz pisać złośliwe posty na tym forum...

Pisałam o sobie. Skąd wiesz, że coś jest nieprawdopodobne skoro mnie nie znasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....Wydaje mi się, że wiem o co chodziło agusiiww, ale nie potrafię wytłumaczyć :bezradny:

Chodziło o dobrze znaną i często występująca sytuację, gdy kobieta po porodzie przenosi całkowicie zaangażowanie emocjonalne na dziecko i jeszcze uważa, że tak być powinno.

Nie.

Skąd wiesz, o co jej chodziło skoro jej nie znasz?

 

Wymyślasz abstrakty tak prawdopodobne, jak upadek złotego meteorytu u Twych stóp.

Czyli wciąż bardziej prawdopodobne niż to, że przestaniesz pisać złośliwe posty na tym forum...

Bezsprzecznie. Nie mam wpływu na twoje interpretacje. :lol:

 

Pisałam o sobie. Skąd wiesz, że coś jest nieprawdopodobne skoro mnie nie znasz?

Pisałem o sytuacji, nie o osobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×