Skocz do zawartości
Nerwica.com

ot


elo

Rekomendowane odpowiedzi

iiwaa, znowu przesadzasz. Przypominam, że jesteś na forum dla ludzi z problemami psychicznymi. Jeśli uważasz, że praca zawodowa czy napisanie czegokolwiek w depresji czy rozjebaniu w górę i w dół (jak w ChAD) nie jest wielkim osiągnięciem to serio nic nie wiesz. Nie masz prawa naśmiewać się z nikogo na tym forum, nie mając pojęcia o tym, że w niektórych stadiach nawet wstanie z wyra jest wyczynem na miarę wejścia na Everest. To za każdym razem pokonywanie siebie i swoich niedostatków. Coś tam może w życiu osiągnąłem, mimo mojej choroby. Dlatego wiem, że są dni gdy nic nie można zrobić i siłą się trzeba powstrzymywać, żeby kurna nie wyciągnąć sznura albo nie pociąć sobie nadgarstków.

 

A teraz powiedz mi, gdzie w powyższej wypowiedzi wskazałam, że:

1. zawężam zakres podmiotowy osób leniwych i jojczących do osób chorych psychicznie czy w ogóle chorych

2. mowa o osobach chorych psychicznych w jakimkolwiek miejscu mojej wypowiedzi

3. i gdzie się z kogokolwiek naśmiewam

Liczę na konkretne odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, muszę przyznać, że wydajesz mi się bardzo chłodnym człowiekiem, potrafisz na pewno jakąś formę wypowiedzi zachować kulturalną ale bije taka bezwzględność, czy moje wrażenia są mylne?

 

odnośnie podziału na lenistwo i zaburzenia psychiczne, lenistwo też jest jakąś formą upośledzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, muszę przyznać, że wydajesz mi się bardzo chłodnym człowiekiem, potrafisz na pewno jakąś formę wypowiedzi zachować kulturalną ale bije taka bezwzględność, czy moje wrażenia są mylne?

 

odnośnie podziału na lenistwo i zaburzenia psychiczne, lenistwo też jest jakąś formą upośledzenia.

 

Wyspałam się, będzie lepiej ;)

 

Dzisiaj? Dzisiaj, owszem, byłam nader chłodna. Ciężko być otwartym, ciepłym, empatycznym człowiekiem, jeżeli jest się od paru dni niewyspanym, a jak już się myśli, że w końcu się wyśpi, to się dowiaduje, że zostaje się substytutem niejako bez (uprzedniej) własnej woli i wiedzy i nie ma się innego wyjścia - gdyż odmówić nie sposób.

A potem się słyszy, jak ktoś narzeka, bo przez całe wakacje nie miał czasu napisać głupiej magisterki i prosi o przeniesienie terminu obrony... Naprawdę szlag Cię trafia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się wybieram na impreze dla swingów ale bez pary bo jestem samotny.

i to zdradą nie jest.

 

Ciężko zdradzić nicość.

Dla mnie te imprezy to - cóż tu dużo mówić - jeden z najwyższych poziomów demoralizacji i braku szacunku dla własnego ciała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię źle, nie mam problemów z doborem słów, płynnym mówieniem, ale bardzo nie lubię występować razem z mężem. Wiesz dlaczego? Bo czuję się jak wybrakowany egzemplarz, bo wypadam zapewne tak, jak i inni obrońcy/mówcy przy nim - blado (miałam okazję wielokrotnie oglądać). On choćby na laurach osiadł, to i tak będzie lepiej mówił. I jak tu mieć poczucie własnych możliwości?

Mężczyzna z reguły potrafi oddzielić emocje od myślenia i skupia się na sednie sprawy, kobieta natomiast często koncentruje uwagę na emocjach towarzyszących wystąpieniu. Natury nie oszukasz.

 

Nie koncentruję uwagi na emocjach towarzyszących wystąpieniu, bo "występuję" od lat prawie 17 - czyli od 2. roku aplikacji, nierzadko kilka razy w tygodniu.

Nie stresuje mnie to nijak. Publiczne wystąpienia - oczywiście nie przed sądem, a na konferencjach naukowych - zaczęłam na 2. roku studiów. Zero emocji, chleb powszedni.

Tak, potrafię oddzielić emocje od myślenia, nie osądzaj mnie, biorąc pod uwagę większość kobiet. Potrafią to już aplikantki (kobiety) adwokackie. Nikt z nas nie wzrusza się na wieści o pokrzywdzonych przez zmuszanie do uprawiania prostytucji, o zgwałceniach, o zabójstwach niezależnie od rodzaju zadawanych ciosów czy motywów. Uczymy się niewiązania z tym emocji i uczuć już od studiów. Nie mówimy studentom o zabójstwie jako o "straszliwym czymś" tylko: przestępstwo powszechne, materialne, skutkowe, umyślne, w typie podstawowym lub zmodyfikowanym, zagrożone karą nie niższą niż 8 lat pozbawienia wolności...

I oni tak do tego podchodzą, bo człowiek już w czasie studiów się przestawia. Wiem po sobie, zaczęłam przestawiać się już na 2. roku. Przedmioty typu identyfikacja osób i zwłok, staż w zakładzie karnym czy kilka wizyt w prosektorium )od zawsze organizuje się je dla studentów) skutecznie hartują człowieka.

I tak - spraw, w których jest wiele dość poważnych przestępstw, z naruszeniem dobra prawnego w postaci życia/zdrowia/wolności seksualnej mamy sporo. Młode dziewczyny - aplikantki - też je robią. Mamy praktykantkę, koło 20stki - też z nimi pracuje, ma się uczyć, również tego, że akurat kwestie współczucia za 3 lata ma obejmować stwierdzeniem "to-mi-wisi". Ma się zająć odpowiednim sformułowaniem zarzutów apelacyjnych, a nie analizowaniem, jak kto podziurawiony został. Ma się skupić na tym, żeby pomóc oskarżonemu, a nie martwić się o pokrzywdzonego i to jak się czuje/czuł (jeżeli już zakończył swoją egzystencję).

Generalnie często żartujemy czytając akta. Nikt się tym nie przejmuje, taka praca.

 

Jeżeli emocje - to tylko z powodu zainteresowania własnymi czterema literkami, przykro mi. Bywają klienci, w których obecności czuję się nieswojo, choć zdarza się to rzadko. Bywa, że podchodzę do sprawy ambicjonalnie. Przykładam wielką wagę do terminów - to oczywiste. A że wygram/przegram sprawę merytorycznie - zdarza się każdemu.

 

Miałam na myśli raczej to, że mąż jest bardzo dobrym mówcą - i inni mężczyźni również wypadają słabo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....

To atak?

Nie obrazam Cie, nie ponizam, ino wytykam bledy w Twoich wnioskowaniach. Odnosisz sie do mojej wypowiedzi, to czytaj ją uwaznie.

Nic wiecej.

...

Fakt.

Ataki są wytworem umysłu czytających. Napisane jest jedno, przeczytane i dorozumiane zupełnie coś innego. Nie da się prowadzić sensownego dialogu z takimi osobami - są niewolnikami własnych schematów myślowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ḍryāgan, ulegasz silnie zakorzenionemu stereotypowi, wywodzącego się jeszcze z czasów jaskiniowych, gdzie kobieta siedziała w jaskini, a facet przynosił upolowane mięsko. Tymczasem sytuacja jest realnie bez większego znaczenia - znaczenie nadają jej wyłącznie stereotypy w głowach ludzi.

 

Wszystko jest zmienne, wiec i wasze zarobki mogą się zmieniać na przestrzeni czasu - zgodnie z powiedzonkiem: raz na wozie, raz pod nawozem.

Uważasz że przez miliony lat ludzie kierowali się w życiu jakimś tam wymysłem z tyłka i nie ma on nic wspólnego z ich predyspozycjami? A może nie rozumiesz pajęcia "stereotyp"?

 

Do autora. Zamiast rozczulać się nad sobą i analizować się z każdej strony postaraj się zwiększyć kwalifikacje zawodowe. Na pewno jest to w pewnych granicach możliwe i znacznie lepsze od akceptacji i spoczęcia na laurach podpierając się romantycznymi sloganami o kochaniu pomimo a nie za coś itp.

Gdy skupisz się na akceptacji i zadowolisz dobrotliwym klepaniem po pleckach propsem będzie tylko lepsze samopoczucie.

Gdy weźmiesz się za doszkalanie zawodowe będziesz się lepiej czuć nabierając dumy ze swoich osiągnięć a i odciążysz finansowo swoją pannę. Jest też paradoksalnie takie ryzyko że właśnie wtedy cię zostawi bo od początku chciała mieć taką mało pewną siebie i zależną maskotkę tracąc nad Tobą kontrolę przestaniesz być potrzebny. Bo te pożyczki których ci udziela to jest płacenie ci za bycie słabym zależnym synkiem.

P.S masz u mnie ksywkę Sułtan Stulejman :P Tego nicku nie da się zapisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś spotkałem się z opinią ( nie na Forum),że kobiety i mężczyźni,którzy nie mają dzieci.Są gorszą częścią społeczeństwa,że obowiązkiem każdego,dorosłego człowieka jest posiadanie dzieci.

A co z ludźmi,którzy z różnych przyczyn nie mogą mieć dzieci ? Którzy ich nie chcą ? Czy tacy,ludzie są gorsi ?

 

Lol. Kto Ci takich głupot nagadał? Oczywiście, że to bzdura. Słuchaj się opinii innych ludzi, a wyjdziesz na tym jak Zabłocki na mydle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tak jakby powiedzieć, że osoby nie posiadające kota są gorsze a może nie posiadają kota z pewnych względów
Nie no. To to akurat jest kiepski przykład, bo to to akurat prawda. Osoby bezkotne są rakiem na żywej tkance społeczeństwa. No chyba, że ktoś ma alergię albo jakiś inny ważny powód. Ale jak nie, to nic takiego delikwenta nie usprawiedliwia. Sugeruję nałożenie dodatkowego podatku na osoby bezkotne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tak jakby powiedzieć, że osoby nie posiadające kota są gorsze a może nie posiadają kota z pewnych względów
Nie no. To to akurat jest kiepski przykład, bo to to akurat prawda. Osoby bezkotne są rakiem na żywej tkance społeczeństwa. No chyba, że ktoś ma alergię albo jakiś inny ważny powód. Ale jak nie, to nic takiego delikwenta nie usprawiedliwia. Sugeruję nałożenie dodatkowego podatku na osoby bezkotne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tak jakby powiedzieć, że osoby nie posiadające kota są gorsze a może nie posiadają kota z pewnych względów
Nie no. To to akurat jest kiepski przykład, bo to to akurat prawda. Osoby bezkotne są rakiem na żywej tkance społeczeństwa. No chyba, że ktoś ma alergię albo jakiś inny ważny powód. Ale jak nie, to nic takiego delikwenta nie usprawiedliwia. Sugeruję nałożenie dodatkowego podatku na osoby bezkotne.

Właśnie. Może jakiś program 500+, albo przynajmniej 300+ od drugiego kota? :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś spotkałem się z opinią ( nie na Forum),że kobiety i mężczyźni,którzy nie mają dzieci.Są gorszą częścią społeczeństwa,że obowiązkiem każdego,dorosłego człowieka jest posiadanie dzieci.

A co z ludźmi,którzy z różnych przyczyn nie mogą mieć dzieci ? Którzy ich nie chcą ? Czy tacy,ludzie są gorsi ?

 

Lol. Kto Ci takich głupot nagadał? Oczywiście, że to bzdura. Słuchaj się opinii innych ludzi, a wyjdziesz na tym jak Zabłocki na mydle.

 

Nie pamiętam,coś gdzieś czytałem :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, panuj troszkę nad sobą. Nawet jak Cię Rabinizm wkurza i było to wymierzone tylko w niego, to mnie jako osobie wierzącej się robi nieprzyjemnie jak ktoś z taką pogardą pisze o mojej religii.

Nie ma się co przejmować postami iwyy i brać ich do siebie. Tak aspijki mają, że wszystko biorą na logikę nawet uczucia. Brakuje takim ludziom emocji i empatii. Byłam przez krotki czas z taką osobą w związku i podobnie wszystko tlumaczyla jakimis prawidlami czesto dla mnie niezrozumialymi. Dodam że takie osoby nienawidza u kogoś słabości ale same lubią być glaskane po główce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż za diagnozy :D

Michellea, wybacz, nie chciałam Cię urazić.

`Ladywind - stawiaj diagnozy sama sobie, bo wszystkie są błędne. Dziwne to forum - napiszesz cokolwiek, wszyscy upatrują zaburzeń. Owszem, jestem wredna dla ludzi, których nie lubię i uważam za głupich. Robię to celowo, bo idiotów u nas mnogo i wypadałoby ich tępić. No, chyba że płacą. Zauważ, że różnie odnoszę się do różnych osób. I poszukaj przyczyny ;) To się nazywa dyskryminacja ;) (ale ta legalna).

Michellea, Ty się do nich (natarczywych idiotów) nie zaliczasz. A że dla mnie bóg to bajka? No owszem, tak. Jedni wierzą w potwora spaghetti (próbowali nawet rejestrować związek wyznaniowy), inni w boga ojca. I nie jest to obraza, acz konstatacja faktu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa

Czy nie pociągam swojego męża? Nieprzeczytany post 09 cze 2016, 00:02

Offline

Avatar użytkownika

 

Od: 08 cze 2016, 23:18

Posty: 858

Dzień dobry :)

Postanowiłam tu napisać, bo chyba to jedyne forum, na którym nie otrzymam "głupkowatych" odpowiedzi.

 

Mój problem jest złożony - właściwie to dwa oddzielne problemy, zacznę od tego pierwszego .

 

Mam 42 lata, mój mąż 58. Jesteśmy małżeństwem od 20 lat (poznałam męża, kiedy byłam młodziutką dziewczyną). Jestem jego drugą żoną - pierwsza niestety zmarła po wypadku (nie znałam jej).

Mam wrażenie, że ostatnio nie pociągam swojego męża, zastanawiam się, co jest ze mną nie tak, szukam przyczyn w sobie. Wiem, że mnie kocha, wiem, że w grę nie wchodzi inna kobieta (po pierwsze mu ufam, po drugie to nawet "fizycznie" niemożliwe - pracujemy razem). Mąż patrzy na mnie z miłością, ale nie z pożądaniem. A ja, no cóż, chciałabym się jeszcze (mimo swojego wieku) czuć kobietą.

Dodam, że mąż jest w pełni sprawny - fizycznie, zdrowotnie, intelektualnie (aż za bardzo czasem) i również seksualnie.

Dbam o siebie, sporo osób twierdzi, że przesadnie (wspomagam się microlipofilingiem i chyba to jest to "przesadnie"). Wyglądam - chociaż nie mnie to oceniać - chyba młodo, jestem chuda, biust mam mały, więc nic mi "nie zwisa" z biegiem czasu, sport uprawiam 5 razy w tygodniu, więc - mam nadzieję - problem nie leży w mojej fizyczności (a może leży?).

Kochamy się zwykle 2, czasem 3 razy w tygodniu, wszystko jest ok - nic mi nie przeszkadza, lubię kochać się z mężem. Z tym, że chodzi mi o emocje, a nie o sam seks. Nie wiem, czy to możliwe, ale ja nadal jest w mężu zakochana, imponuje mi (zresztą nie tylko mi), pociąga mnie, i chciałabym, żeby on czuł coś podobnego do mnie.

Problemem może być to, że jestem trochę "nieśmiała" jeśli chodzi o seks. Nie, że się wstydzę męża, po prostu niektóre rzeczy wydają mi się nie dla mnie, mam też problemy z inicjowaniem czegokolwiek. Ale mąż chyba nie lubi wyuzdanych kobiet, przynajmniej przez całe 20 lat nie zauważyłam u niego takich skłonności. Choć moja przyjaciółka twierdzi, że mimo że ma "kija w ...." (przesadziła), to "tylko facet".

"Problem" jest na tyle złożony, że "uwodzenie" mojego męża to nie tylko fizyczność i wygląd, ale przede wszystkim wyzwanie intelektualne... może temu nie podołałam? Przy moim mężu nietrudno mieć kompleksy pod tytułem "jestem głupi", bo mąż stety-niestety, "grzeszy" rozumem.

Mam też wrażenie, że popadliśmy trochę w rutynę. Często wychodzimy na kolacje, do teatru/opery (mąż to uwielbia), ja od wielu lat codziennie staram się nosić koronkową (ewentualnie z dodatkiem koronki) bieliznę, i w sumie oboje przestaliśmy to zauważać.

Jeśli to istotne - nie mamy dzieci, mąż nie ma też dzieci z pierwszego małżeństwa. Ale dzięki temu, że mamy tylko siebie, zawsze byliśmy sobie bliscy, nie przeszliśmy nawet żadnych kryzysów.

Ponadto - co trochę śmieszne - ja jestem teraz (dopiero teraz) ciut zazdrosna. Mimo, że mąż nie daje mi powodów do zazdrości. Ale - i samej przed sobą mi wstyd, że tak pomyślałam - w poniedziałek mąż egzaminował, ja weszłam do jego gabinetu, jedna (egzaminował po 3 osoby) ze studentek miała - moim zdaniem - zbyt krótką sukienkę. Na tyle krótką, że ja, kobieta, mimowolnie gapiłam się na jej nogi, patrzył się również student, który koło niej siedział. Głupio mi, bo poczułam satysfakcję, że mąż jej nie puścił. Powinnam się porządnie stuknąć w głowę. Zwłaszcza, że (w przeciwieństwie do niektórych naszych kolegów) mąż nie ma opinii podrywacza. ani nawet kogoś, kto robi studentkom jakiekolwiek aluzje. Podchodzi do studentów dość ostro (moim zdaniem zbyt ostro) i bardzo oschle, niezależnie od stopnia ubrania/rozebrania.

 

Drugi z problemów to to, że - niestety - jestem DDA. W związku z tym mam do dziś spore kompleksy. Że nigdy nie dorównam mężowi, że na niego nie zasługuję, że on ma przecież wyższy stopień naukowy, że lepiej radzi sobie w pracy (choć mamy takie same stanowiska), że jest inteligentniejszy i ma większą wiedzę (kompleksy dotyczą zwłaszcza tego ostatniego). Mogłabym wyliczać bez końca.

Byłam na terapii, ale niewiele pomogła. I tak się z tym borykam dzień w dzień.

 

Czy może ktoś z Was miał podobną sytuację? A może potraficie coś poradzić?

Z góry pięknie dziękuję :)

Ewa

 

 

 

Ilekroć czytam Twoje mądrości,nieodparcie przypominam sobie Twój pierwszy post ;)

Pomimo ogromnych kompleksów jesteś chodzącą ,,encyklopedią,, ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, jestem wredna dla ludzi, których nie lubię i uważam za głupich. Robię to celowo, bo idiotów u nas mnogo i wypadałoby ich tępić. No, chyba że płacą. Zauważ, że różnie odnoszę się do różnych osób. I poszukaj przyczyny ;) To się nazywa dyskryminacja ;) (ale ta legalna).

Raczej wygląda na to, że atakujesz ludzi, którzy nie wpasowują się w kanony mądrości, ustanowione przez Twojego męża.

Osobiście nic do Ciebie nie mam, co jest oczywiste, jednak wyrobiłaś sobie tutaj pewną opinię, podpartą twardymi argumentami.

Ludzie są Twoim zwierciadłem. To, co otrzymujesz, jest w głównej mierze efektem tego, co dajesz. Zastanów się nad tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż za diagnozy :D

 

Dziwne to forum - napiszesz cokolwiek, wszyscy upatrują zaburzeń.

 

Skoro się zarejestrowałaś na takim forum, można wnioskować, że zdrowa psychicznie do końca nie jesteś.

Taka mądra, a prostej zależności nie rozumie. :lol:

 

Jakbym miała możliwość, dodałabym do ICD-10 nową jednostkę chorobową, mianowicie " Przerost Formy nad Trescią". Chyba, że już takowa istnieje :lol: (żart)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×