Skocz do zawartości
Nerwica.com

[KOMORÓW]


Rekomendowane odpowiedzi

marta0210, dzikaluna, cudownie się czyta takie posty, w których obce osoby tak się nawzajem wspierają. Wielkie brawa :brawo: I powodzenia obu Wam życzę ;) ( żebyście trafiły na fajną grupę, odpowiednich terapeutów i mogły choć trochę poprawić jakość Waszego życia )

Arasha dzięki miłe słowa , to co napisałaś też miło się czyta . Tobie też życzę sukcesów i spokoju w duszy .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Catiusza, jedzenie nie takie złe. Ale tylko główne posiłki. Jak coś lubisz więcej jeść to sam możesz dokupić, jak wyjdziesz na przepustkę po zajęciach. Sklepy nie daleko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Catiusza, jedzenie nie takie złe. Ale tylko główne posiłki. Jak coś lubisz więcej jeść to sam możesz dokupić, jak wyjdziesz na przepustkę po zajęciach. Sklepy nie daleko.

Conesso w grupie wstępnej ,, 0,, można wychodzić poza teren szpitala?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można. Przynajmniej było można. Ale podobno jesteś "za trudnym przypadkiem" dla nich , wyczytałam już w innym poście ;)

Puki co kazali i zrobić komplet badań , w tym TK . Zrobię te badania ale co do Komorowa zaczynam mieć trochę wątpliwości . Odniosłam wrażenie że że jest to bardziej sanatorium niż ciężka praca .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, trzymam kciuki. Nie doradzę, bo nie byłam tam długo, ale na pewno w grupie wstępnej jest MAŁO zajęć i można odnieść wrażenie, że się nic nie robi, a brak np Internetu czy zajęć własnych powoduje takie uczucie przeciekającego przez palce czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja przygoda z Komorowem skończyła się zanim się zdążyła zacząć . Po rozmowie kwalifikacyjnej dostałam odpowiedź że nam poszerzyć dokumentację o diagnostykę neurologiczną . Zrobiłam prywatnie wydając ostatnie pieniądze . NEUROLOG nie stwierdził żadnych odchyleń ani objawów , Wysłałam dokument do Komorowa , tym razem dostałam odpowiedź że jestem mało stabilna emocjonalnie żeby na tą chwilę podjąć terapię ,

Wniosek - najprościej leczyć zdrowych , mniejsze ryzyko niepowodzenia i większa skuteczność . Zawiodłam się bardzo na tym ośrodku , tym bardziej że miałam wrażenie że cała terapia tam jest na niskim poziomie i niezbyt intensywna .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony to nie jest oddział zamknięty dla chorych.. więc wymagana jest stabilizacja w miarę jakaś tam... Może jest po prostu dla Ciebie za słaby, jeśli masz większe problemy. Spróbuj w Krakowie, ale tam też jest spory wymóg, jak chociażby pół roczna abstynencja przed rozpoczęciem terapii i stabilizacja emocjonalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony to nie jest oddział zamknięty dla chorych.. więc wymagana jest stabilizacja w miarę jakaś tam... Może jest po prostu dla Ciebie za słaby, jeśli masz większe problemy. Spróbuj w Krakowie, ale tam też jest spory wymóg, jak chociażby pół roczna abstynencja przed rozpoczęciem terapii i stabilizacja emocjonalna.

Abstynencję mam 25 letnią . Gdybym była stabilna emocjonalnie nie szukała bym pomocy bo bym jej nie potrzebowała . Trzech psychiatrów w moim mieście potwierdziło że nie wymagam leczenia na oddziale psychiatrycznym ani otwartym ani zamkniętym tylko na oddziale zaburzeń nerwicowych i osobowości .

Myślę też nie nie bez znaczenia jest fakt że jestem ubezpieczona w Dolnośląskim oddziale NFZ . i to on finansował by mój pobyt a świadczenia w DOLNOŚLĄSKIM są jednymi z najniższych w Polsce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam w Komorowie dwa lata temu., oprócz depresji mam ziagnozowana też osobowość borderline do której wtedy nie mogłam do siebie przyjąć. Wobec tego moja diagnoza przewlekła ciężka depresja i zaburzenia osobowości. Dwa lata temu zostałam zakwalifikowana na pobyt, ten pierwszy 2-tygodniowy no i jak rozmawiałam z orydnatorką to dała mi do zrozumienia, że raczej będzie to dłuższy pobyt pewnie ten 6-miesięczny. Wtedy kiedy tam pojechałam byłam w dobrej kondyncji pod względem depresji, wręcz uważam że wtedy nie był to dobry czas, gdyż teraz pozostały mi chociaż wspomnienia z okresu gdy czułam się szczęśliwa. Leki po pewnym okresie przestały działać i tak tkwie w dupie z przerwami, czasem mam lepsze nastroje, ale jestem bardzo niestabilna, zamknięta w sobie. Wiem, że jest też taki ośrodek w Kobierzynie w Krakowie, tam miałabym trochę bliżej. Przestałam już wierzyć w farmakologię, może tak niezupełnie, bo leki cały czas przyjmuje, ale mam większy dystans. Po drugie bardzo długi czas spędziłam w domu, izolując się od ludzi, przez co nie potrafię już funkcjonować w społeczeństwie.

Moje objawy choroby

- nawracające myśli o samobójstwie , które pojawiają się przede wszystkim jako skutek tego co prawie cały czas odczuwam: nie cieszy mnie życie zupełnie, jestem zupełnie apatyczna, nie ma we mnie życia, jest pustka. Nie mam ochoty obejrzeć filmu, wziąć aromatyczną kąpiel, ładnie się pomalować, ubrać czy cokolwiek. Czasem są jakieś przebłyski, ale zazwyczaj krótkotrwałe. Po prostu nie mam energii do życia.Dodam iż ludziom/psychologom jest to bardzo ciężko zrozumieć, bo oni mnie pytają dlaczego chciałam się zabić. Przez chłopaka/szkołę itp. a moja próba samobójcza nie miała z tym związku. Ja się czuje wypalona/wyczerpana życiem i brakuje mi energii przede wszystkim. Nawet gdyby dostała wille z basenem, wygrała wycieczkę czy cokolwiek to by to nic we mnie nie zmieniło. Na wycieczkę bym nie pojechała, bo mi się nie chce/nużyłoby mnie to. Ja wolę dom i swoje łóżko. Dodam, że osoby np jakiś psycholog który nie rozumie mnie i zarzuca lenistwo wywołuje we mnie agresję i wtedy nie chce z takimi ludźmi gadać. Robiono mi jakieś testy, ale raczej niewiele one dały, strasznie koncentrują się na dzieciństwie a ja nie miałam zlego dzieciństwa i nie wiem co jest powodem mojego stanu.

- brak zainteresowania ludźmi: kiedy przyjeżdża mój brat, siostra nie mam ochoty na rozmowę, co u nich, po prostu mnie to nie interesuje. Nie mam chłopaka, bo związki też mnie nie interesują ani seks choć jestem młoda. Nie mam facebooka i nie mam znajomych. Jestem samotna. Unikam też ludzi np. jakiś znajomych z liceum/podstawówki, każdy by pytał co u Ciebie co robisz? a co ja mam powiedzieć, że jestem życiowym nieudacznikiem, a w szkole byłam prymuską. Ludzie którzy uczyli się gorzej ode mnie (chociaż oceny nie są wyznacznikiem inteligencjizaradności bo czasem cos trzeba było wykuć na blachę po prostu niewiadomo po co, ja byłam bardzo uparta, wytrwała...) dają sobie radę, koleżanka obok widzę ze na studia jeździ autem, kolega otworzył kebaba, inni pozakładali rodziny. Ja nie pracuje, studiów nie skończyłam i żyć dalej nie chce. Ja już od 2012 autem nie jeżdże, bo bym kogoś jeszcze zabiła

- przytłaczające wyrzuty sumienia. Mieszkam teraz z rodzicami, dostaje rentę, za bardzo w domu nie pomagam. Wyjdę czasem z psem na pole i to jest w sumie mój jedyny przyjaciel. Czasem mam takie chwile, że umyje podłogę, coś posprzątam, a czasem mam tak, że leże w łóżku i się patrze w jeden punkt, wtedy to uczucie takiego wyczerpania jest bardzo silne i myślę tylko, że chce odejść, że nie chce żyć na siłę/wbrew sobie i wtedy nie mam sił zeby się wykąpąć. Wszystkie czynności typu napisanie maila, czytanie jest bardzo męczace. Do tego dochodzą zazwyczaj utrata koncentracji, teraz nie jest tak tragicznie, bo bywało dużo gorzej, jak czytam to rozumiem, ale mam silniejsze mysli samobójcze. W krytycznych stanach to nawet jakby się człowiek chciał zabić to nawet na to sił nie ma. Na terapię nie chodziłam, bo się sparzyłam a na prywatną nie mam pieniędzy. Nie mam za to nałogów, bulimii, anoreksji. Zazwyczaj jestem spokojna, bywam taka "przepraszam ze zyje" ale czasem bywa tak, ze jak coś mnie mocno zdenerwuje to jestem w stanie zaatakować słownie i wszystko co mi leży takiej osobie wygarnąć. Mam też fobie społeczna, ale kiedyś lek przydzwonił tak mocno, że byłam nadmiernie pewna siebie, arogancka, czułam sie lepsza od innych. Ale to trwało jakie 2 miesiące, potem zjazd i lęki przed ludźmi. Takie życie dalej generuje coraz więcej problemów w życiu, pieniędzy brakuje, ja od rodziny nie chce brać, bo ma poczucie, że trzymają w domu nieudacznika któremu niewiadomo co jest. Powinnam chodzić do pracy jakiejkolwiek, a ja mam taki chaos w głowie. Ja już jestem tym wszystkim bardzo zmęczona, taka egzystencją i chce zakończyć swoje życie. Ale postanowiłam że podejmę tą terapię chociażby po to żeby rodzina mnie zrozumiała po odejściu, żeby podjąć jakąś ostatnią próbę, bo wiary w farmakologię już nie pokładam.

 

W sumie chce się dowiedzieć czy to miejsce jest w ogóle dla mnie. Jak byłam na tej wstępnej konsultacji to ten terapeuta milczał i nic nie mówił, a potem powiedział, że depresja to klucz. Ja nie wiem czy klucz, piszę jak jest i czy ze mną coś się da jeszcze zrobić. W na wiek 18-22 lata no moje życie było trochę ciężkie i nie wiem czy tam zmuszają do mówienia wszystkiego od razu, wiecie o co chodzi, ja też chce obczaić z kim mam do czynienia, bo byłam kiedyś na takiej gdzie byłam bardzo ciągnieta za język, terapeuta wiedział o mnie wszystko, a oni mnie przymuszali do mówienia na grupie o czymś czego nie chciałam. Dodam iż kiedyś teraputki zmuszały mnie do pracy fizycznej sprzątanie generalne (bardzo dużo pracy od rana do wieczora) bo to miało mnie wyleczyć z depresji. Miałam po tym tak silne lęki, że z przerażenia wymiotowałam. Dlatego nie chce się znów zrazić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja droga . Wiele osób z depresją chciałoby żeby ktoś im dał tabletkęi żeby mogły poczuć więcej szczęścia mniej depresji w sobie a to tak ie jest leki działają przez jakiś czas dając czasową poprawę i bardzo ciężko je dopasować do danej pacjentki czy do pacjenta. a żeby depresja się zmniejszyła nie ma złotego środka ale można nad tym pracować i próbować samemu ją zmniejszyć. Przed wyjazdem do szpitala zastanów się co wywołało u Ciebie smutek i depresję i co mogło by dać Ci szczęście i co mogłoby dać Ci szczęście i cię choć trochę uszczęśliwić .pomoże Ci to przeanalizować z terapeutą do czego msz dążyć a czego nie chcesz w swoim życiu Niestety nikt nie przeżyje za nas naszego życia i większość co może nam pomóc musimy zrobi sami. Można tak przeżyć 20 lat patrząc się w sufit i mówiąc ,że życie jest do bani, ale niestety żeby stało się odrobinę szczęśliwsze musimy wykonać wiele wysiłku i trudu żeby takie się stało. Wyobraź sobie ,że masz nad sobą wysoko na drzewie pyszny owoc, który musisz zerwać . to zerwanie go będzie kosztować cię wiele wysiłku, możesz odpuścić i nie zrywać go ale wtedy nie zjesz go i umrzesz a jak go zerwiesz będziesz się cieszyć jego smakiem bo owoc jest pyszny . Tak samo z życiem i zadaniami jakie musimy w życiu pokonać i z trudnościami jakie musimy pokona. zrobienie czegokolwiek u osoby z depresją może kosztować tę osobę wiele wysiłku ale tylko zmuszenie się za wszelką cenę do działania do odnajdywania radości choćby w małych rzeczach i w małych przyjemnościach może przynieść jakikolwiek efekt Naucz się cieszyć tym co inni utracili jak sprawność zdrowie fizyczne rodzice pies przyjaciel a co Ty masz . Wiele osób w Twoim wieku straciło rodziców nogę rękę sprawność a ty naucz się dostrzegać i cieszyć tym ,że to masz ,że możesz pobiegać po polu z psem a inni nie mogą. Zacznij działanie od małych kroków choćby od posprzątania swojego kącika czy pomocy mamie w przygotowaniu obiadu. Przy tak dużęj depresji i to może być dużym wysiłkiem i może być trudne ale niestety nie ma innej drogi tylko trzeba starać się samemu walczyć z depresją codziennie od nowa aż osiągnie się sukces i zerwie owoc jakim może być wyzdrowienie i dostrzeganie wartości życia i choćby małych przyjemności w życiu. wspaniale ,że masz psa to cudowne zwierzęta potrafiące ofiarować człowiekowi bezinteresowną przyjaźń i wielu osobom z depresją one pomagają. Nie patrz w sufit bo to może nie tylko deprymować Cię bardziej ale wpędzać Cię w otępienie. Jeśli nie możesz czytać postaraj się obejrzeć coś co lubisz i co Ci si podoba , możę jakiś teledysk , może książkę ze zdjęciami album albo jakieś zdjęcia, albo film . zastanów się co lubisz byle byś nie patrzyła jeden punk leżąc. Jeśli zajmiesz głowę i myśli oglądaniem pozwoli i to odwrócić trochę myśli od depresji i od pogrążenia w marazmie zajmie Ci to myśli a może nawet odrobinę zrelaksuje , bo jak będziesz leżeć patrząc w sufit to może być z Tobą jeszcze gorzej. Pozdrawiam Cię i trzymam za ciebie kciuki żebyś odnalazła szczęście. :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szpitam w Komorowie.... zrezygnowałam po 48 godzinach. Rozumiem, że w Polsce ciężko jest z dofinansowaniem takich osrodkow, ale warunki tam panujące to koszmar! Na start otrzymałam pościel poplamioną krwią, ściany przy łóżku wymazane byly czymś co przypominało wymioty. Pozdrawiam panie pracujace na kuchni ktore oscentacyjnie rzucaja talerzem z jakaś breją takrując pcjenta jak śmiecia. Do dzisiaj śnią mi sie koszmary dotyczace tego miejsca, ale jedno moge powiedziec, dostalam od nich takiego kopa w dupe ze sama wzielam sie za swoje zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja żałuję, że wypisałam się z Komorowa na żądanie. Może gdybym wytrzymała do końca, nie cierpiałabym teraz tak bardzo. Najgorsze jest to, że mam potworne wyrzuty sumienia bo zakwalifikowali mnie na główną terapię, Pani ordynator powiedziała, że zobaczyli we mnie potencjał a ja uciekłam po 10 dniach. Dali mi szanse a ja ją zmarnowałam bo za bardzo się bałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja żałuję, że wypisałam się z Komorowa na żądanie. Może gdybym wytrzymała do końca, nie cierpiałabym teraz tak bardzo. Najgorsze jest to, że mam potworne wyrzuty sumienia bo zakwalifikowali mnie na główną terapię, Pani ordynator powiedziała, że zobaczyli we mnie potencjał a ja uciekłam po 10 dniach. Dali mi szanse a ja ją zmarnowałam bo za bardzo się bałam...

 

 

Powiedz sobie, że na tamten czas to była najlepsza decyzja. Wtedy jest szansa że przestaniesz pluć sobie w brode. Ja wypisałąm sie na wlasne zadanie po 48 godzinach i SAMA z tego wyszłam, dzisiaj moge powiedzieć, że jestem zdrowa, oczywiście to nie jest tak że nie mam już lęków, bo może ataki paniki też mi zostaną do końca życia, ale pracuja nad sobą i zyje normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Odświeżam temat. 4 maja mam konsultację w szpitalu w Komorowie (a właściwie teraz to jest szpital tworkowski w Pruszkowie). Jestem bardzo ciekawa, co tam się zmieniło od czasu zmiany miejsca. Czy nadal po południu są przepustki? I w weekendy? Jak tam wygląda dzień? Z przykrością zauważyłam, że teraz jest tam o połowę mniej miejsc :(. Czy to oznacza, że trudno tam się dostać? Bardzo proszę o jakieś informacje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

właśnie!~co z ośrodkiem w Komorowie się stało ? Lekarze tam mnie wysyłali a ja nigdzie nie mogłam się dodzwonić i tak się zastanawiałam o co chodzi...... :/ a czas leci...

czy to jest aktualny adres ośrodka?

 

Oddział Leczenia Zaburzeń Nerwicowych

ul. Partyzantów 2/4

05-802 Pruszków

Tel. kontaktowy:

 

22 739 10 22

22 758 09 78

kom. +48 697 063 070

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×