Skocz do zawartości
Nerwica.com

rybak

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rybak

  1. Moja droga . Wiele osób z depresją chciałoby żeby ktoś im dał tabletkęi żeby mogły poczuć więcej szczęścia mniej depresji w sobie a to tak ie jest leki działają przez jakiś czas dając czasową poprawę i bardzo ciężko je dopasować do danej pacjentki czy do pacjenta. a żeby depresja się zmniejszyła nie ma złotego środka ale można nad tym pracować i próbować samemu ją zmniejszyć. Przed wyjazdem do szpitala zastanów się co wywołało u Ciebie smutek i depresję i co mogło by dać Ci szczęście i co mogłoby dać Ci szczęście i cię choć trochę uszczęśliwić .pomoże Ci to przeanalizować z terapeutą do czego msz dążyć a czego nie chcesz w swoim życiu Niestety nikt nie przeżyje za nas naszego życia i większość co może nam pomóc musimy zrobi sami. Można tak przeżyć 20 lat patrząc się w sufit i mówiąc ,że życie jest do bani, ale niestety żeby stało się odrobinę szczęśliwsze musimy wykonać wiele wysiłku i trudu żeby takie się stało. Wyobraź sobie ,że masz nad sobą wysoko na drzewie pyszny owoc, który musisz zerwać . to zerwanie go będzie kosztować cię wiele wysiłku, możesz odpuścić i nie zrywać go ale wtedy nie zjesz go i umrzesz a jak go zerwiesz będziesz się cieszyć jego smakiem bo owoc jest pyszny . Tak samo z życiem i zadaniami jakie musimy w życiu pokonać i z trudnościami jakie musimy pokona. zrobienie czegokolwiek u osoby z depresją może kosztować tę osobę wiele wysiłku ale tylko zmuszenie się za wszelką cenę do działania do odnajdywania radości choćby w małych rzeczach i w małych przyjemnościach może przynieść jakikolwiek efekt Naucz się cieszyć tym co inni utracili jak sprawność zdrowie fizyczne rodzice pies przyjaciel a co Ty masz . Wiele osób w Twoim wieku straciło rodziców nogę rękę sprawność a ty naucz się dostrzegać i cieszyć tym ,że to masz ,że możesz pobiegać po polu z psem a inni nie mogą. Zacznij działanie od małych kroków choćby od posprzątania swojego kącika czy pomocy mamie w przygotowaniu obiadu. Przy tak dużęj depresji i to może być dużym wysiłkiem i może być trudne ale niestety nie ma innej drogi tylko trzeba starać się samemu walczyć z depresją codziennie od nowa aż osiągnie się sukces i zerwie owoc jakim może być wyzdrowienie i dostrzeganie wartości życia i choćby małych przyjemności w życiu. wspaniale ,że masz psa to cudowne zwierzęta potrafiące ofiarować człowiekowi bezinteresowną przyjaźń i wielu osobom z depresją one pomagają. Nie patrz w sufit bo to może nie tylko deprymować Cię bardziej ale wpędzać Cię w otępienie. Jeśli nie możesz czytać postaraj się obejrzeć coś co lubisz i co Ci si podoba , możę jakiś teledysk , może książkę ze zdjęciami album albo jakieś zdjęcia, albo film . zastanów się co lubisz byle byś nie patrzyła jeden punk leżąc. Jeśli zajmiesz głowę i myśli oglądaniem pozwoli i to odwrócić trochę myśli od depresji i od pogrążenia w marazmie zajmie Ci to myśli a może nawet odrobinę zrelaksuje , bo jak będziesz leżeć patrząc w sufit to może być z Tobą jeszcze gorzej. Pozdrawiam Cię i trzymam za ciebie kciuki żebyś odnalazła szczęście.
  2. rybak

    szpital w Komorowie

    Mnie pozbyli się ze szpitala wiedząc , że nie mam już powrotnego autobusu. Miałam zostać jeszcze 1 dzień dłużej ale ktoś zapomniał wpisać to w papierach i kazano mi opuścić szpital wcześniej. Byłam w tedy w strasznej depresji . W efekcie spędziłam noc najpierw na ławce na dworcu (ok.2 godziny), a potem w przejściu podziemnym, gdzie jakieś łobuzy chciały mnie okraść i zabrać mi portfel i jakiś chłopak , który wysiadła z pociągu mnie obronił, resztę na dworze. Po tej wizycie w szpitalu mam wrażenie ,że ci wszyscy pracownicy szpitala myślą tylko o sobie i swojej wygodzie, żeby pozbyć się pacjenta i jak najmniej ponosić za niego odpowiedzialności, a cudzą depresję mają w nosie i nic ich nie obchodzi co się z chorym na depresję stanie. Do dziś budzę się w nocy i choruję z nerwów jak przypomnę sobie ile nieszczęścia spotkało mnie w życiu przez to, że zostałam tam wysłana. Niektórzy z lekarzy (nie wszyscy) mają też tendencję po 3 minutowej rozmowie, w ogóle nie znając pacjenta wypowiadać swoje sądy lub oceny na jego temat , mimo że przecież pierwszy raz z nim rozmawiają . Podczas pobytu w szpitalu trafiły mi się panie po 50tce, które mi dokuczały cały pobyt i przedrzeźniały i podchmielony pan po 50 z czerwoną twarzą od alkoholu i trzęsącymi się tekami ,,zapraszjący " mnie na tzw. ,,krzakorerapię". To był koszmar. Do dziś choruję na wspomnienie o tym szpitalu. Nie życzę nikomu takich przeżyć.
×