Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

ciężkie to życie... skarb80, ja też zawsze zamartwiałam się wszystkim, zawsze brakowało mi pewności siebie, jakaś taka zawsze odosobniona byłam, tylko, że u mnie w domu było w miarę normalnie, dlatego winą obarczam samą siebie, błędy wychowawcze rodziców brały się z ich niewiedzy niestety, wiem, że nie chcieli mi zrobić krzywdy...ale ja sama sobie jestem winna, bo niepotrzebnie nadmiernie przeżywałam pewne rzeczy, zawsze martwiłam się na zapas itp. wiecie o co chodzi... trzymajcie się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mimo to wiem skąd się wzieła u mnie ta nerwica, całe moje życie na to wpłyneło, wszystko co się działo od dziecka, wtedy to się zaczeło, życie z ojcem pijakiem, potem jego odejście, matka z nerwicą nie wychodziła z łóżka, bieda jak huj, szykanowanie w klasie z tego powodu, pamiętam jak ja się wtedy zawsze trząsłem jak szedłem do szkoły, potem o wszystkim musiałem myśleć sam, na nikim polegać nie mogłem, radzić sobie samemu i na szczęście mi to wychodziło, ale i tak za duże były oczekiwania ogółu, nie obejmowałem tego wszystkiego, chociaż może gdybym nie miał jakiś skłonności do tego syfu to było by inaczej....., potem fobia społeczna na tyle silna że nie mogłem wejść do warzywniaka ale i tak zawsze byłem zadowolony z życia :) wiele jeszcze rzeczy ale nie chce o tym pisać, do tego wszystko co się wydarzyło zaraz przed tym stanem który do dziś się ciągnie, jednym słowem stres, duża wrażliwość, mało bezpieczeństwa od dzieciństwa, napatrzenie się w moim przypadku na te nerwice u matki, siostry itd itd.

To że jakbym wiedział co jest przyczyną to byłbym zdrowy to gó.wno prawda za przeproszeniem, u wielu trzeba by wymazać całe życie i zacząć od nowa, być może jest to do wykonania....tego jeszcze nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"To że jakbym wiedział co jest przyczyną to byłbym zdrowy to gó.wno prawda za przeproszeniem, u wielu trzeba by wymazać całe życie i zacząć od nowa, być może jest to do wykonania....tego jeszcze nie wiem."

 

 

 

Właśnie..To przychodzi nawet nie wiesz kiedy i już nie ma odwrotu. A pamięć o tym zawsze pozostanie w naszym głowach:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u wielu trzeba by wymazać całe życie i zacząć od nowa

Sorrki, ale masz pojęcie o czym piszesz?

Swoim postem zanegowałaś opinię człowieka, który wyszedł z ciężkich objawów nerwicowych, które zatrzymywały go w 4 ścianach i nie pozwalały normalnie żyć. Tym człowiekiem jestem ja. Wcale nie musiałem wymazywać swojego życia, a wręcz przeciwnie, przeżywam je ponownie każdego razu gdy jestem na terapii. Tym razem, przeżywam je prawidłowo. I co się dzieje? Objawy odpadają ze mnie jak uschnięte liście :)

 

Jeśli uważasz moje opinie za g*wno warte, zachowaj to dla siebie, a nie piszesz to w ten sposób, że inni mogą pomyśleć, że to rzeczywiście g*wno warte. Nie zamierzam tu na siłę nikogo uszczęśliwiać. Ktoś sobie weźmie to co pisze i zacznie coś działać w kierunku swojego leczenia - mam to w d*pie. Ktoś inny kompletnie to oleje - mam to w d*pie.

 

Pozwoliłem sobie poczytać Twoje posty. Ot co ciekawego znalazłem:

rzecz w tym ze ja nie wierze w psychoterapie..na mnie to nie dziala

Po prostu powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LucidMan spokojnie. Nie na kazdego dziala psychoterapia ''gabinetowa''. Ogólnie wspolczesnie psychologowie uzywaja przestarzalych metod terapii. Wiekszosc to Freudowskie teorie, zero innowacji. Dobrze ze Ty znalazles dobrego terapeute. A najwazniejsze ze Ci pomaga. Krytyka jest tu bezsensowna z obydwu stron. Macie poprostu rozne doswiadczenia i jestes roznymi osobami. Nie na kazdego dziala to samo.

 

Victorek, jesli chcialbys wymazac czesc swojego zycia, to byloby to niedorzeczne. Dostajesz swietna szanse od losu na zmiane zycia i wprowadzenie go na tory którymi moga isc nieliczni ''oswieceni''. Wlasnei dzieki wrazliwosci i innym cechom Ty, LucidMan, ja i masa innych osób jest w stanie zauwarzac rzeczy o których innym sie nawet nie sni. Wykorzystaj swoje doswiadczenia, bo to najwiekszy skarb jaki masz. Kazdy z kolejnych objawów to wskazówka jak powinienes sie zmienic. Mówiac o kasowaniu przeszlosci widac ze strasznie chcesz od siebie uciec. I tak juz jestes za daleko. Cofnij sie spowrotem, wróc do swojego ciala, wsluchaj sie w to co mówi do Ciebie twoje cialo i umysl. i nie uciekaj wiecej...

 

byl sobie kiedys pewien czlowiek, bardzo zly czlowiek, alkoholik. Mial dwóch synów. Kiedy stali sie dorosli jeden zalozyl wspaniala rodzine, byl dobry i uczynny. Drugi natomiast skonczyl dokladnie tak jak jego ojciec. Po jakims czasie spytano obydwu: ''Jak to sie stalo ze wiedziesz zycie, jakie wiedziesz?''- jeden i drugi udzielili dokladnie identycznej odpowiedzi: ''A jakie mialbym wiesc zycie, wychowujac sie przy takim ojcu''...

 

to taka mini historyjka do pomyslenia w miedzyczasie :D

 

pzdr/ hold your head up :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O rany ale żeś się uniósł :) przystopuj bo się rozpuścisz :)

Jeżeli cię uraziłem to sorry wielkie, z pewnością masz rację i potrzeba nam takiego naukowego podejścia, fajnie że ktoś taki jest tutaj na forum, kto doradzi, wskaże drogę, nie jest przesiąknięty już może wielkim lękiem, na pewno wielu sobie weźmie do serca twoje rady i wyzdrowieje.

A z drugiej strony ja wyraziłem swoją opinię i dlaczego miałbym tego nie zrobić, chcę i piszę :) szczególnie że jak dla mnie to nie jestes żadnym wybitnym autorytetem że nie moge negować tego co piszesz, i odniosłem się do tylko do jednego twojego stwierdzenia że jak ktoś zna przyczyny to jest zdrowy, a u mnie tak nie jest, więc dla mnie to gó.wno prawda i tyle. To fajnie że poczytałeś moje posty :) skoro już coś zacytowałeś to ja przerabiałem terapię w sumie około 7 miechów i przyczyny, konflikty wylazły ale nie polepszyło się, i wiara w terapię zaczeła u mnie przygasać, a teraz znowu się wybieram do kliniki psychiatrycznej wierząc, że tam może będą bardziej utalentowani terapeuci.

Również powodzenia życzę i fajnie że ktoś miał tyle samozaparcia i siły woli, że to pokonał. Pozdro!

 

[*EDIT*]

 

ferrariowner, to nie jest kwestia ucieczki od tego jaki jestem, że czuły wrażliwy, potrafiący wychwycić piękno, którego być może inni nie widzą :) i różne takie ciekawe filozofie, ale mnie własnie terapeuta kiedyś kazał zapomnieć o tym co było i zacząć na nowo, ale mnie nie o to chodzi, ja tak naprawdę chciałbym jednego, żeby wszystkie te demony przeszłości poszły jednak w zapomnienie, zostały wymazane w pi.zdu, a ja żebym mógł te wspaniałe cechy o których pisałeś :) wykorzystać, dla swojej rodziny, dla swojego życia a nie męczyć się z tym szajsem.

No nic jestem po mianserynie więc nic bardziej nie zafilofuję :) :)

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaszła pomyłka. Niefortunnie pomyliłem autorów pewnej wypowiedzi.

 

Btw, moje uniesienie miało być i jest jedynie impulsem, tak jakbym bodźcem do patrzenia głębiej w siebie, a nie życia tylko objawami. Mi się udało, dlatego o tym piszę.

 

Ogólnie wspolczesnie psychologowie uzywaja przestarzalych metod terapii

Mało istotne bo i tak wszystko zależy od pacjenta.

 

A najwazniejsze ze Ci pomaga

Dla lepszego zrozumienia: on mi pomaga pomóc sobie :D

 

Do Victorek:

Jeżeli cię uraziłem to sorry wielkie

Nie zostałem urażony. Musiałem stworzyć impuls, bodziec, żebyś nie tylko Ty ale też inni trochę głębiej patrzyli w siebie. Ja dostałem porządnego KOPA od życia, dzięki któremu się wziąłem ostro za siebie. Małe kopniaki tu na forum nie mają oczywiście nikomu zaszkodzić, tylko pomóc.

 

potrzeba nam takiego naukowego podejścia

Hehe, ja nie naukowiec, ja mieszam doświadczenie + teorię w stosunku 2:1 :)

 

odniosłem się do tylko do jednego twojego stwierdzenia że jak ktoś zna przyczyny to jest zdrowy, a u mnie tak nie jest, więc dla mnie to gó.wno prawda i tyle

Zadaj sobie pytanie, czy na 100% znasz przyczynę? Ja przed leczeniem wmówiłem sobie, że przyczyną jest nadmierne przesiadywanie przed kompem (informatyk). Byłem tego w 100% pewien. W trakcie leczenie, procenty zaczęły spadać drastycznie w dół. W tej chwili wiem, że przyczyną nie jest nic takiego banalnego, a co więcej, jestem na 100% pewien że przyczyny nawet nie ma co szukać na zewnątrz (wy też nie szukajcie: rodzice alkoholicy, złe wychowanie, bicie, wykorzystanie i inne cuda oferowane wam z zewnątrz to tylko ŚWIAT ZEWNETRZNY, a problem tkwi w NAS).

 

przerabiałem terapię w sumie około 7 miechów

Dla jednych 7 miechów wystarczy, innym trzeba trochę więcej. Marie Cardinal (polecam jej książkę: "To trzeba wyrazić..") po 8 latach intensywnej psychoterapii całkowicie pozbyła się objawów. 4 lata trwało poszukiwanie problemów i całkowite rozkładanie swojego JA na elementy pierwsze, kolejne 4 lata budowanie całkiem nowego JA z nowym systemem wartości.

Jak widać, proces wychodzenia z tej przeklętej choroby, może być długotrwały.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaszła pomyłka. Niefortunnie pomyliłem autorów pewnej wypowiedzi.

 

Btw, moje uniesienie miało być i jest jedynie impulsem, tak jakbym bodźcem do patrzenia głębiej w siebie, a nie życia tylko objawami. Mi się udało, dlatego o tym piszę.

 

Ogólnie wspolczesnie psychologowie uzywaja przestarzalych metod terapii

Mało istotne bo i tak wszystko zależy od pacjenta.

 

A najwazniejsze ze Ci pomaga

Dla lepszego zrozumienia: on mi pomaga pomóc sobie :D

 

Do Victorek:

Jeżeli cię uraziłem to sorry wielkie

Nie zostałem urażony. Musiałem stworzyć impuls, bodziec, żebyś nie tylko Ty ale też inni trochę głębiej patrzyli w siebie. Ja dostałem porządnego KOPA od życia, dzięki któremu się wziąłem ostro za siebie. Małe kopniaki tu na forum nie mają oczywiście nikomu zaszkodzić, tylko pomóc.

 

potrzeba nam takiego naukowego podejścia

Hehe, ja nie naukowiec, ja mieszam doświadczenie + teorię w stosunku 2:1 :)

 

odniosłem się do tylko do jednego twojego stwierdzenia że jak ktoś zna przyczyny to jest zdrowy, a u mnie tak nie jest, więc dla mnie to gó.wno prawda i tyle

Zadaj sobie pytanie, czy na 100% znasz przyczynę? Ja przed leczeniem wmówiłem sobie, że przyczyną jest nadmierne przesiadywanie przed kompem (informatyk). Byłem tego w 100% pewien. W trakcie leczenie, procenty zaczęły spadać drastycznie w dół. W tej chwili wiem, że przyczyną nie jest nic takiego banalnego, a co więcej, jestem na 100% pewien że przyczyny nawet nie ma co szukać na zewnątrz (wy też nie szukajcie: rodzice alkoholicy, złe wychowanie, bicie, wykorzystanie i inne cuda oferowane wam z zewnątrz to tylko ŚWIAT ZEWNETRZNY, a problem tkwi w NAS).

 

przerabiałem terapię w sumie około 7 miechów

Dla jednych 7 miechów wystarczy, innym trzeba trochę więcej. Marie Cardinal (polecam jej książkę: "To trzeba wyrazić..") po 8 latach intensywnej psychoterapii całkowicie pozbyła się objawów. 4 lata trwało poszukiwanie problemów i całkowite rozkładanie swojego JA na elementy pierwsze, kolejne 4 lata budowanie całkiem nowego JA z nowym systemem wartości.

Jak widać, proces wychodzenia z tej przeklętej choroby, może być długotrwały.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jestem w 99% procentach pewien co jest przyczyną tego syfu co mam teraz, wiem też że uzdrowienie lezy gdzieś blisko nas, często nawet na wyciągnięcie ręki jest to nasze własne lekarstwo.

Nerwica nie ma schematu niestety, że pomaga to i to a tamto nie, każda osobowość jest inna i chociaż nerwica ta sama, inne dojście do zdrowia.

Jak dla mnie 7 miechów to było dosyć dłuuugo, chociaż zdaję sobie sprawe, że często może to trwać latami, ale zaprzestałem też z powodu samego terapeuty, który co zajęcia, niczego nowego nie wnosił, a ja robiłem to co kazał, tak jak pisałem teraz wybieram się raz jeszcze, i z wielką nadzieją do tego podchodze.

Wiesz każdy z nas tutaj dostał kopa od życia, jedni większego inni mniejszego, dla każdego z nas na pewno najgorszy i najbardziej bolesny. O przyczynach nie bede się rozpisywał, bo zaczeło się to bardzo dawno i ciągnie do dziś, i nie są to błahe sprawy (n aepwno nioe długie siedzenie przed tv :) )ale wkładam wysiłki w to żeby to naprawić, choć nie wszystko naraz bo się tak nie da a nwet bardziej dołuję. No nic wszystkiego dobrego zyczę.

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

''wy też nie szukajcie: rodzice alkoholicy, złe wychowanie, bicie, wykorzystanie i inne cuda oferowane wam z zewnątrz to tylko ŚWIAT ZEWNETRZNY, a problem tkwi w NAS).''

 

Ale to jest prawda..U mnie alkoholizm mego ojca to główna przyczyna nerwicy..I nic mi innego nie wmówisz..Nie mogłam nocami spać, musiałam uciekać z domu, dokuczanie itp. To sprawiło, że życie stało się nerwowe i potem wybuchła we mnie nerwica. Chociaż całe życie była baaaardzo spokojnym człowiekiem. Ale nawet psychiatra i psycholog stwierdzili, że u mnie nerwica jest spowodowana alkoholizmem ojca. I koniec. Jestem tego na 100% pewna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Princessa, ma rację, nerwica bierze się głównie z tłumienia silnych emocji, które przeżywaliśmy np będąc dzieckiem, a ponieważ byliśmy i jesteśmy bardzo wrażliwymi ludźmi to chłonęliśmy to wszystko jak gąbka, kiedyś to musiało wybuchnąć...trzymaj się Princessa, głowa do góry, teraz my decydujemy o naszym życiu, więc musimy wziąć sprawy w nasze ręce i pchać do przodu to g...no, aż wygramy!pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wiola_jaw masz racje! odpowiadamy za swoje życie, ale czasami, żeby to zycie ogarnąć trzeba dużo siły i chęci, najgorsze jest to, że czasami są chęci a tej siły brakuje. Nie wiem czy jesteśmy w stanie pozbyć się lęków tak na zawsze. W moim przypadku wcześnie wykryto, że mam nerwice lękową, bo się strasznie bałam. Teraz tak sobie myslę, że to co mnie kiedyś dręczyło wraca z powrotem, moge domyślać się dlaczego. Zawsze walczyłam i starałam sie nie poddawać. Moja rodzina i przyjaciele byli dla mnie wsparciem, ale tak nie do końca. Czasami ich obwiniałam, że nie sa w stanie mnie zrozumieć, przy czym sama nie mówiłam, że jest mi źle i potrzebuje pomocy. Zmierzam do tego, że ta choroba nauczyła mnie walki samej ze sobą, może tak powinno być. Nigdy nie zadawałam sobie pytania dlaczego ja? A może w końcu powinnam? Wiem jedno przychodzi czas na to, żeby powiedzieć sobie STOP, PRZECIEŻ JESTEM SILNA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki..Musimy zwalczyć tę nerwice i kiedyś z tego wyjść. Trzeba być silnym i iść ku wyzdrowieniu. Pozdrawiam Was obie:)

 

[*EDIT*]

 

Betty..Nie wiem, może doświadczenie?..Moja mama też miała nerwicęw młodośći, a teraz śladu po niej nie ma. Ale w jej pamięci jest, tego sięnie zapomina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to jest prawda..U mnie alkoholizm mego ojca to główna przyczyna nerwicy..I nic mi innego nie wmówisz..

Ok. Spróbuję troszkę inaczej. Źle rozumiemy wyrażenie: powód nerwicy.

Mam znajomą, która miała diabelsko ciężkie życie. W pewnym momencie, chciała się zabić. Ktoś z rodziny się powiesił, kogoś powstrzymała od powieszenia w ostatniej chwili, nie mówiąc już o innych cierpieniach zgotowanych jej przez los, których nie będę tu przytaczał. Pewnie myślicie, nerwica murowana. Otóż nie. Jest totalnie zdrową, młodą dziewczyną.

 

Spróbuję wytłumaczyć o co chodzi z hasłem 'powód nerwicy'. Widzę, że wszyscy błędnie interpretują to jako przyczynę, która pojawiła się z zewnątrz i wywołała u nas skrzywienie psychiki. Że niby gdyby w naszym życiu było wszystko ok, to bylibyśmy zdrowi. Ja uważam, że po prostu przeciągnęlibyśmy naszą nerwicą do czasu, aż w końcu coś złego by się stało (a stało by się, bo takie jest życie).

Cały czas staram się pokazać, że jeśli mówię o przyczynie nerwicy, nie chodzi mi o czynniki z zewnątrz, tylko dlaczego nasza mentalność, psychika i całe nasze JA nie potrafiło zaakceptować efektów (negatywnych uczuć) tych czynników zewnętrznych, dlaczego odrzuciliśmy skutki emocjonalne wywołane tymi czynnikami w otchłań nieświadomości. Właśnie o ten powód mi się rozchodzi!

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to jest prawda..U mnie alkoholizm mego ojca to główna przyczyna nerwicy..I nic mi innego nie wmówisz..

Ok. Spróbuję troszkę inaczej. Źle rozumiemy wyrażenie: powód nerwicy.

Mam znajomą, która miała diabelsko ciężkie życie. W pewnym momencie, chciała się zabić. Ktoś z rodziny się powiesił, kogoś powstrzymała od powieszenia w ostatniej chwili, nie mówiąc już o innych cierpieniach zgotowanych jej przez los, których nie będę tu przytaczał. Pewnie myślicie, nerwica murowana. Otóż nie. Jest totalnie zdrową, młodą dziewczyną.

 

Spróbuję wytłumaczyć o co chodzi z hasłem 'powód nerwicy'. Widzę, że wszyscy błędnie interpretują to jako przyczynę, która pojawiła się z zewnątrz i wywołała u nas skrzywienie psychiki. Że niby gdyby w naszym życiu było wszystko ok, to bylibyśmy zdrowi. Ja uważam, że po prostu przeciągnęlibyśmy naszą nerwicą do czasu, aż w końcu coś złego by się stało (a stało by się, bo takie jest życie).

Cały czas staram się pokazać, że jeśli mówię o przyczynie nerwicy, nie chodzi mi o czynniki z zewnątrz, tylko dlaczego nasza mentalność, psychika i całe nasze JA nie potrafiło zaakceptować efektów (negatywnych uczuć) tych czynników zewnętrznych, dlaczego odrzuciliśmy skutki emocjonalne wywołane tymi czynnikami w otchłań nieświadomości. Właśnie o ten powód mi się rozchodzi!

 

Pozdrawiam 8)

Łomatko, ja nic z tego nie kumam. Wiedziałam, że te leki co biorę uszkodzą mi w końcu mózg :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumien cię, ale się nie zgadzam z Tobą. Byłam spokojną dziewczyną, uśmiechniętą(O Boże jak ja dużo kiedyś sie śmiałam) i gdyby nie sytuacja w domu, nie byłabym teraz znierwicowaną kobieta, matką i żoną, która sama ze sobą żyć nie potrafi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LucidMan próbuje przeanalizować to co napisałeś, ale tego poprostu nie rozumiem. Moja psycholog pow, że przyczyna moich lęków był alkoholizm taty, chciała nawet, żeby tata przyszedł ze mną na terapie. To, że tata pił było tylko kolejnym etapem mojej choroby?

U mnie to jest tak, że wszystko tłumiłam w sobie, nie mówiłam o tym co czułam a dlaczego dopadły mnie lęki to nie mam zielonego pojęcia, przecież po tych wszystkich zdarzeniach byłam zła na niego, a ja tak po prostu z dnia na dzień zaczęłam się bać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumien cię, ale się nie zgadzam z Tobą. Byłam spokojną dziewczyną, uśmiechniętą

Ok. Nikt nie musi się ze mną zgadzać. Szkoda, że nie potrafię tego bardziej pokazać :(

Naprawdę, mi się udało pozbyć ciężkich objawów i chciałbym, żeby innym też się udało.

Jak zwykle gdy nie wiem już co mam napisać, polecam książkę: Marie Cardinal: "To trzeba wyrazić..".

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeszcze a propos alkoholizmu rodziców...na terapii dda psycholog powiedział mi że ja wolałam się złościć na siebie niż na ojca, że nikt nie nauczył się mnie złościć, nie dał mi na to zgody, to znaczy ja sama chyba sobie nie dałam na to zgody i wolałam być ciągle "grzeczną dziewczynką" . i stąd potem takie destrukcyjne emocje w nas, bo obracamy je przeciwko sobie.

 

moja siostra wyprowadziła się z domu i olała kontakty z ojcem i jakoś nie ma nerwicy. śmiem nawet zaryzykowac kolejną tezę: EGOISCI NIE CHORUJA NA NERWICE. zgadzacie sie z tym?...

 

[*EDIT*]

 

nie wiem czy dobrze rozumiem Lucid Mana ale wydaje mi się że on chce powiedzieć że nerwica dopada nas wtedy kiedy jest trochę lepiej albo całkiem dobrze, kiedy wychodzimy z traumatycznych przeżyc ale jesteśmy tak przyzwyczajeni do lęku i niepokoju że to nasze ciało nam go funduje, tak jakby brakowało mu adrenaliny...

 

jest taki przykład z więzniami z obozów koncentarcyjnych, nie wiem czy sie z nim zgodzicie,ale tak podobno nie było nerwic bo ludzie troszczyli się tylko o fizyczne przetrwanie i codzienny byt.

dopiero kiedy stamtad wyszli i znów mieli spokojne zycie zaczeły sie nerwice.

 

co o tym myślicie? i o moim powyzszym poscie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

betty_boo, myślę, że może być w tym co piszesz trochę prawdy...u mnie nerwica teoretycznie właśnie zaczęła się w takim momencie w jakim wszystkie moje życiowe sprawy się poukładały, wszystkie się uspokoiło i zaczęło być normalnie, a wręcz pięknie i wtedy BUM nerwica i pytanie "skąd?, dlaczego w takim momencie?"...u mnie właśnie tak było, być może rzeczywiście organizm po stresach i przeżyciach, ciągłym zamartwianiu się nie mógł odzwyczaić się poprostu od tego, brakowało mu adrenaliny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiolu u mnie tez było tak samo, co więcej, ciągle miałam poczucie że wydarzy się "coś złego", że nie może być po prostu spokojnie i normalnie bo jest "za dobrze", że na pewno zaraz ktoś w rodzinie zachoruje, umrze, bedzie miał wypadek... przed każdym wyjazdem mojej mamy myślałam że może widze ją ostatni raz, no jakas schiza taka...

 

[*EDIT*]

 

a jak juz dzwonił telefon , a szczególnie wieczorem to w ogólebyłam przekonana ze bedie jakies nieszczescie! ze to na pewno zawiadomienie o jakiejs tragedii:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

betty_boo, te obawy też znam z autopsji, ja zawsze bałam się kiedy mama wychodziła z domu, że już nie wróci, że wydarzy się coś złego, a jak słyszałam jakąś karetkę to od razu byłam przerażona, że napewno coś jej się stało itp.chora schiza rzeczywiście...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×