Skocz do zawartości
Nerwica.com

ferrariowner

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ferrariowner

  1. dopóki nie zmienisz tego myslenia, i wsadzania sie w buty ofiary , bedziesz cierpial i mozesz tracic jedna po drugiej. Kobiety nie lubia takiego uzalania sie nad soba. Poza tym ona nie zyje czy co ze sobie odpusciles dzialania??
  2. alkohol tylko pomaga lekom wydostac sie na wierzch. i to dobrze ze masz je na wierzchu, teraz jest je latwiej rozpoznac i zlikwidowac. napisz na privie to powiem ci co i jak i do kogo sie najlepiej udac. Najgorzej wpasc w sidla psychiatry i leków.
  3. Nie wiem czy was pociesze czy nie,czy moze zainteresuje, ale ostatnio poznalem niesamowitego czlowieka. Gosc zajmuje sie neurolingwistyka i roznego rodzaju sposobami pomagania ludziom w ich problemach. Po dwóch spotkaniach moje problemy zniknely. Nie wiem czy ktos z was kiedys cos czytal na temat nlp i innych nowoczesnych metod pracy z umyslem ale doswiadczenia sa niesamowite. Budzicie sie nastepnego dnia i czuc ze cos jest inaczej, ze jakis ciezar spadl, mialem lzy ze szczescia. Na poczatku nie wierzylem ze cos sie moze zmienic, a przechodzilem przez najgorsze objawy tej paskudnej nerwicy. Czulem jak z kazda minuta rozmowy i jego pracy ze mna wszystko sie zmienialo. Leki, paralize, agorafobie i inne fobie, hipochondrie, neurastenie, neuralgie,depresje i wszystkie problemy psychologiczne i psychofizyczne znikaja dzieki jego pracy z naszym umyslem. Nigdy nie sadzilem ze to mozliwe i zawsze sluchalem tych durnych psychologów którzy mówia jaka zmiana musi by ciezka i dlugotrwala, bolesna. Przekonalem sie ze jest inaczej, moi znajomi nerwicowcy tak samo, znajoma z kompulsjami wyleczona w ciagu jednej sesji . Naprawde niesamowite. I to co mnie ujelo to niesamowite zrozumienie tego czlowieka. Mialem doczynienia w zyciu z kilkunastoma psychologami i psychiatrami ale zaden nigdy nie rozumial w stopniu w jakim ten czlowiek. Opowiadal o swojej dlugiej walce z nerwica, depresja itd. Nie czulem sie obco, jakbym opowiadal komus o czyms czego np. psycholodzy nie przezyli. On dokanczal moje zdania, jakby rozumial tok mojego rozumowania i mechanizmy kierujace moim umyslem. Lzy szczescia i kazdego dnia jest coraz lepiej, nawet nie potrafie juz przywolac dawnych stanów, bo oczywiscie próbowalem sprawdzajac skutecznosc jego pracy. Jesli ktos chcialby namiary lub cos wiecej wiedziec to chetnie odpowiem. Pozdrawiam
  4. Branie leków to jak podróz po pieknych terenach pociagiem z zaslonietymi oknami. Niby tlumia objawy i leki ale ich nie likwiduja, i nigdy nie bedzie takiego leku który to zrobi. Nerwica bedzie wracac jesli oddasz swój los lekom. Nie wyciagniesz wniosków i najwazniejszych spostrzezen z tego co chce ci ona przekazac jesli sie stlumisz. Oczywiscie sa przydatne dla ludzi którzy sobie nie radza, nei maja motywacji do wziecia zycia w swoje rece. Niestety wiekszosc boi sie spojrzec prawdzie w oczy i odnalezc wlasne emocje. Zbyt wiele czasu jest poswiecanego na personifikacje nerwicy. Wszyscy chca z nia walczyc, pokonac ja, stlumic itd. Tyle ze ''nerwica'' to my, to nasze emocje, wewnetrzne przezycia. Po co je tlumic, skoro mozna je zinterpretowac i wykorzystac na swoja korzysc. Po co walczyc z czyms co jest czescia nas. Jestesmy skonstruowani lepiej niz inni ludzie nienerwicowcy poniewaz nasza ''nerwica'' jest jak barometr uczuciowy. Jesli sami nie zdajemy sobie sprawy z tego ze cos nam sie nie podoba, zle sie z czyms czujemy to wtedy emocje daja osobie znac. Nerwica jest darem wyzszej swiadomosci tylko wszyscy boimy sie zajrzec w nasze wnetrza. I tu nie chodzi o znajdowanie przyczyny, bo rozne wydarzenia w zyciu sa tylko zapalnikiem naszej wrazliwosci. Nikt Ci nie powie definitywnie ze masz brac lub nie brac leków. Ale jesli podejdziesz do tego tak ze twoje ja próbuje Ci cos przekazac a Ty bedziesz chcial to tlumic to musisz sie liczyc z tym ze predzej czy pozniej wróci to do Ciebie, dopóki nie zaczniesz odnajdywac w tym istotnych rzeczy. Moje doswiadczenie w tej materii siega kilkunastu lat, przeszedlem przez wszystkie etapy od lekkich do stanów agonalnych, i nie mówie tu tylko o umieraniu ze strachu ale o tym ze nerwica doprowadzila mnie do totalnego wycienczenia organizmu (nie jedzenie i inne takie) prowadzacego do hospitalizacji, która tez nie pomagala dopóki nie zdalem sobie sprawy z tego dlaczego to nas spotyka i jakie wartosci ze soba niesie. Od stanów agonii po stany doceniania nerwicy jest daleko ale przebylem ta droge. Mysle ze jest to czas najwyzszy dla Ciebie do rachunku sumienia. Musisz byc szczery sam ze soba, przestac tlumic uczucia i kazde dzialanie które masz przed soba ubiec pytaniem: czy jest to cos co chce robic i jest to zgodne w pelni ze mna i z wartosciami które wyznaje? Emocje zrobia z Toba wszystko dopóki ich nie posluchasz, nie zaczniesz kontrolowac i nie wykorzystasz na swoja korzysc. Walka z nerwica to jak walka z samym soba, to tak jakbys wbijal sobie noz w plecy. Jedyne co moze ci dopomóc w odnalezieniu odpowiedzi to psychoterapia. Byleby jakas dobra. Mozesz to równiez zrobic sam ale to juz inna bajka, trzeba duzo ciezej pracowac nad soba wtedy Jak masz jakies pytania - pisz [Dodane po edycji:] A no i jeszcze jedno, twój mózg jest zdrowy. Jak czytam teksty typu ze ''twój mózg jest oblepiony choroba'' itd to mnie krew zalewa. Twój mózg dopiero zacznie sie oblepiac jak zaczniesz sie drugowac. Szkoda zycia na to. Nic w nim chorego nie ma, to nawet nie chore emocje. To poprostu tlumione emocje i niezrozumienie siebie samego do konca. Wyobraz sobie ze twoja nerwica to ogromny egzamin. Mozesz przejsc przez niego na czysto albo pójsc na egzamin upity ( odniesienie do leków). Moze byc Ci trudno ale lepiej go zdasz na czysto niz malo ogarniajac. Mozesz brac leki i oczywiscie beda one tlumic objawy, ale skoro obajwów nie bedzie to nei ebdziesz wstanie stwierdzic jakie emocje toba szargaja. Pozatykasz ''dziury'' którymi wychodza emocje poprzez objawy az pewnego dnia wszystko napecznieje i Cie rozsadzi. Dlatego tak wazna jest terapia, dla zrozumienia emocji i odnalezienia sposobu ich uspokajania. Pozdrawiam
  5. Mówisz ze czlowiek nie ma wplywu na to co sie dzieje w okól niego. Mylisz sie. To twój sposob odbierania rzeczywistosci jest winowajca twojej nerwicy. Radze poszukac czegos co pomoze Ci zaakceptowac emocje. Wszystko w twoich rekach...
  6. ferrariowner

    UZALANIE SIE NAD SOBA

    Nie widze zeby DEPRES mieszal kogos z blotem. Przeciez to ewidentny akt wyciagniecia pomocnej dloni przez kogos kto ma pewne rzeczy za soba. Przeciez on tylko uswiadamia wam w czym lezy problem mniej wiecej, a zastanawianie sie czy to od tego czy od tamtego, an ile jeszcze mis tarczy sil itd to dalsze wlazenie w to po szyje. Doskonale znam te wszystkie stany, kiedy nie moglem wstac z lózka, nie moglem ze zmeczenia otworzyc oczu, kazdy oddech byl niczym ostatni, sciany mi sie klanialy, wszystko wirowalo, wymiotowalem co chwile itd. Wiem doskonale ze to nie jest proste przestac sie nad soba uzalac. Zosiek mówisz o szukaniu optymizmu w sobie. Na tym etapie ciezko bedzie go znalezc, musisz zaczac go budowac. DEPRES mówiac ze uzalamy sie nad soba mial bardziej na mysli to ze w po czesci to my swiadomie czy podswiadomie dajemy sie poneisc temu uczuciu, sami jestesmy sobie troche winni naszej sytuacji ;-) To chyba najtrudniej zaakceptowac. Kilka slów odnosnie leków. Zadne leki nie pomagaly nam wejsc w stan depresji czy nerwicy wiec i zadne nie pomoga z tego wyjsc. Oczywiscie moga w sztuczny sposób zmniejszac napiecie, chociaz tez tylko u niektórych osób ale niestety nic sztucznego nie jest w stanie kierowac naszymi emocjami lub niwelowac leki. Nie mozna zwalczyc czegos co jest chyba najbardziej naturalne dla czlowieka, czyli emocje, czyms co jest totalnie sztuczne.
  7. wlasnie potwierdziles to co napisalem w swoim poprzednim poscie. nie zauwarzylem zeby film a tym bardziej ksiazka cos obiecywaly. To tylko prostszy sposób na dotarcie do glów pewnej czesci ludzi. ''Jak w takim razie zmusić sie do wiary w cos, w co sie po prostu nie wierzy? Przeciez tak sie nie da, to bedzie tylko samooszukiwanie sie, a gdy choruje sie na nerwice, czy depresje, to zmuszenie sie do wiary w dzialanie afirmacji moze byc jeszcze ciezsze.'' -to po co sobie zawracasz nimi glowe? poza tym przeczytaj fragment napisany przeze mnie o afirmacjach jeszcze raz bo nie zrozumiales tego co mialem na mysli. Mówisz ze próbowales Murphy'ego i sie nie udalo. To nie jest takie proste, potrzebna jest konsekwencja, upór itd. Chyba jest to na tyle proste do zrozumienia ze wiadomo ze nie zadziala to od razu szczególnie u kogos z nerwica, u kogo mysli zmieniaja sie co sekunde. "Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawaj." W. Churchill >>>>>>>> masz taki madry cytat a interpretujesz go tak samo jak ''sekret''- bardzo doslownie. Nawet w tym cytacie masz odniesienie do tresci zawartych w ksiazce. Proponuje zapoznac sie z pracami Churchill'a. ''Sekret'' to tylko nazwa, zreszta jedna z wielu. Poza tym to zaden sekret, to ludzie uciekajac od tego typu rozwiazan sprawili ze stalo sie to ''sekretem''.
  8. ferrariowner

    UZALANIE SIE NAD SOBA

    W pelni popieram kolege DEPRES'a. A ze prawda kole w oczy to normalne. Sam przez 9 lat czekalem na zloty srodek, leczac sie na rozne sposoby, od leków ( które sa totalnym gównem - chociaz oczywiscie jesli ktos chce je brac to przeciez nikt nie zabrania, jesli komus pomagaja to swietnie) po najrózniejsze psychoterapie itd. przez blisko 9 lat. To co powiedzial DEPRES to taka mini esencja. Niestety w wielu przypadkach leki to pójscie niby latwiejsza droga, myslenie, ze wezme leki i jakos to bedzie. W dalszym ciagu jest to próba ucieczki przed emocjami i lek przed poznaniem siebie. Niestety to lezy w naturze ludzkiej, ze czesto wybieramy te droge, która wydaje nam sie prostsza. Kiedy zmienicie podejscie do swoich emocji, o czym miedzy slowami mówi DEPRES, przestaniecie z nimi walczyc i powtarzac ''to nerwica, ta straszna choroba, która zamienila moje zycie w pieklo, zabiera mi wszystkie sily do walki, jak mam stawic czola sytuacjom zyciowym skoro tak mi dokucza itd '' znajdziecie nowy sposób patrzenia na wlasne problemy. Proponuje zamienic slowo nerwica na emocje, wasze wlasne emocje. Ogólnie spoleczenstwo uzywajac slowa nerwica nastawia sie na walke z nia. Dlatego swietnym zamiennikiem jest slowo ''emocje''. Kiedy zaczniecie byc ciekawi wlasnych emocji a nie bedziecie przed nimi uciekac zobaczycie koniec wlasnych problemów na horyzoncie. Pozdrawiam
  9. Niestety nie zgodze sie z wami co do ''Sekretu''. Do tych którzy nie przeczytali- nie próbujcie jej komentowac w sposob który zniecheci innych do przeczytania. Do tych co przeczytali ale nie zrozumieli przekazu, ze tu nei chodzi dokladnie o chcec posiadania domu, samochodu, skutera, zlotych kolczyków czy innych bzdur. Te przyklady zostaly podane dla zeby w prosty sposób pokazac mechanizm dzialania odpowiedniego myslenia. To typowo ksiazka nastawiona pod masówke ale samo przeslanie jest swietne. Chociaz jako alternatywe proponuje ''Potega podswiadomosci'' Murphy'ego. Co do afirmacji, to chyba niektózy z was nie rozumieja do konca procesu budowania afirmacji lub czesc z was bazuje na kiepskich przykladach. Afirmacje nigdy nie zadzialaja jesli w to nie uwierzycie. Dlatego mówiac ze afirmacje nie dzialaja na was, macie racje. Jak maja dzialac skoro i tak w nie nie wierzycie. Zaglosujecie na polityka któremu nie wierzycie? Pozwolicie aby afirmacje zaczely dzialac skoro w nie nie wierzycie? Nie sadze. Problem tkwi w czym innym, nie w afirmacjach a w mysleniu. Jesli czlowiek zacznie dzialac w jakims kierunku, zaczyna widziec drugi brzeg, wtedy moze zaczac tworzyc delikatne afirmacje, zeby powoli przyzwyczajac sie do tego procesu zmiany. Widze ze wiele osób na nieszczescie interpretuje ''Sekret'' bardzo doslownie. Wiadomo ze prosciej jest powiedziec ze jest do niczego, nic nie zmienia w moim zyciu itd. Ale jak ma zmienic jesli ktos np. nie chce tej zmiany do konca. Niestety tak jest ze boimy sie zmian, obawiamy sie wystartowac nowa droga a potem mówimy '' eeee to jest do chrzanu, ksiazka miala swietne zapowiedzi ale to zwykla szmira''. Nawet najwiekszy sekret nam nie pomoze bez naszych checi i pracy nad soba. Pozdrawiam
  10. Rece opadaja jak sie slucha tych wszystkich ''wierzacych''. Chociaz jedna sprawa jest bardzo ciekawa. Mam na mysli to , ze jestescie potwierdzeniem potegi mysli i podswiadomosci. Mój dobry znajomy, trener personalny, który pokazal mi kompletnie inne sciezki wyjscia z nerwicy niz te do których jestesmy przyzwyczajeni mówi ze to swietnie jesli ktos wierzy w cos bardzo mocno. I to nie wazne w co, bo wiekszosc rzeczy i tak zostala wymyslona przez czlowieka tak jak np. systemy koscielne na calym swiecie w duzej czesci funkcjonujace lepiej od mafii. Najwazniejsze jest to jak silnie wierzymy w cos i jak jestesmy temu oddani. Ja osobiscie mam dosc tych odwiecznych walk na temat istnienia Boga. jesli ktos mówi mi ze wierzy lub nie wierzy- okazuje mu ten sam ogromny szacunek. Nie patrze na ludzi przez pryzmat stempelków w katechizmie potwierdzajacych obecnosc cotygodniowa w kosciele. Znalem wiele osób chodzacych do kosciola, którzy byli ''religijni'' tylko w jego progach. Na zewnatrz, w swoich domach nie okazywalis szacunku swoim dzieciom, zonom, mezom itd. Jak mozna by czescia kosciola ktory od wieków klamie w zywe oczy, wysylal dzieci na pewna smierc. To nad tym placze Bóg, nie nad ludzmi którzy w niego nie wierza (pomijajac juz kwestie jego istnienia lub nie istnienia), bo sa malym smutkiem dla niego w porównaniu z ''wierzacymi'' slepo zapatrzonymi w niego, nie rozumiejacymi istoty rzeczy, tego czym jest wiara. Jesli niektórym pomaga namaszczenie to neich sie namaszczaja, jesli innym pomaga wycieczka w góry to swietnie, jesli ktos woli posiedziec w parku blizej natury niz w marmurowym kosciólku zbudowanym kosztem ludzi, ich rodzin itd to tez dobrze. Jestem zniesmaczony kiedy ludzie niby swietnie znajacy biblie i rozne fakty, placza sie w zwyklej rozmowie, zacinaja sie kiedy zadaje im proste pytania na temat wiary i tego w co wierza. Nie wazne jest to czy wierzysz w Boga, Budde czy gumisie. Bo to wiara zmienia myslenie, przekonania, lamie stare wzorce. Nie wazne co robisz, jesli pomaga Ci to stac sie lepszym czlowiekiem. Czemu ludzie kosciola tego nie rozumieja. Dlaczego bedac tak ''prawymi'' atakuja ateistów bardziej niz sami sa atakowani. Do wierzacych- spróbujcie zrozumiec swoja wiare i sposob jej funkcjonowania który wprowadza was w dobry stan, do nie wierzacych - dajcie juz spokój z tymi przepychankami na temat wiary, bo spór i tak sie nie skonczy nigdy. Niestety, kosciól z prawej i dobrej, pomagajacej ludziom instytucji w dawnych czasach zmienil sie w medialna szopke nie majaca nic wspolnego z wiara i Bogiem. Sa na szczescie madrzy ksieza którzy widzac ze z systemem nie wygraja, rzucaja kaplanstwo w swietle prawa koscielnego i poswiecaja sie pomocy ludziom na warunkach prawdziwego czlowieczenstwa. Tak na zakonczenie chcialem tylko powiedziec ze mam ogromny szacunek do kazdej z grup czy to wierzacej czy nie. Ogólnie uwazam dyskusje na ten temat za bezcelowa, prowadzaca tylko do dalszych rozlamów i podzialów. Jesli istnieje Bóg napewno nie chcialby tego typu podzialów posród ludzi, jesli nie istnieje to itak jest to niszczace dla spoleczenstwa. Ale cóz poradzic. Jedna sprawa jeszcze. Mialem przyjemnosc prowadzic czesto dyskusje z pewnym duchownym, który nigdy nie poddawal mnie presji ze wzgledu na moje watpliwosci, nie próbowal wmawiac ze cos istnieje lub nie. Nie zapomne jednak jednego. Mawial: ''ze czlowiek wierzacy, ale slepo zapatrzony w swej wierze, nie dostrzegajacy innego czlowieka jest powodem wywolujacym smutek, a czlowiek dobry ale nie wierzacy jest skarbem wywolujacym lzy szczescia...'' Mam nadzieje ze chociaz kilka osób zrozumie co mam na mysli. Pozdrawiam
  11. Ja wlasnie poszukuje odpowiedzi na to nurtujace mnie pytanie: czemu z kogos kto zapamietuje bez problemu jaki chce material, daty, wydarzenia, doslownie wszystko nagle zmienilem sie w kogos z mozgiem 3 latka. Moja pamiec to masakra, koncentracja kiepska, ciezko jest mi sobie cos wyobrazic. Kiedys mialem niesamowicie bujna wyobraznie. Pisalem wiersze, interpretowalem poezje, teraz jest mi ciezko kiedy ktos wypowie dluzsze, bardziej skomplikowane zdanie To jest jakis koszmar, kompletnie sie pogubilem w tej syuacji. Przez caly okres trwania nerwicy, czyli kilku lat, nie dawalem sie nigdy do konca objawom ale teraz juz nie mam sily. Wszystkie problemy z mysleniem i pamiecia zaczely sie po wyjezdzie na studia za granice. Z kogos kto skonczyl jedno z najlepszych humanistycznych LO w kraju ze swietnymi wynikami zmienilem sie w jakis wrak. Ciezko mi teraz nawet skupic si ena wytlumaczeniu komus drogi, bo wszystko sie miesza, tak jakby specjalnie. Kiedy zdanie zawiera kilka zaprzeczen w postaci ''nie'' jestem wtedy kompletnie ugotowany. Czy ktos moze to przechodzil i moglby podzielic sie doswiadczeniem na ten temat. Jak to zwalczyc, jak sie tym nie przejmowac, jak powrócic swój umysl do porzedniego stanu? Prosze o pomoc. Kiedy nie pamieta sie co sie jadlo na sniadanie a przypominanie wiaze sie z ogromnym trudem i wysilkiem umyslowym a próby wyrazenia wlasnej ideii, zdania, opinii czy oceny to walka z tym zeby pobudzic myslenie, wtedy czlowiekowi odechciewa sie wszystkiego. Kompletnie nie wiem co robic. Leki odpadaja bo juz swoje wycierpialem kiedys przez nie. Nie potrafie z tym codziennie nie walczyc i nei zameczac sie jakimis pierdolami których nie pamietam. Jak oczyscic swoje mysli? [*EDIT*] ??? nikt nie moze sie podzielic swoimi doswiadczeniami? [*EDIT*] ???
  12. Stiger spokojnie. Nie wiem skad stwierdzenie Princessy ze to nie nerwica. Bardzo duzo ludzi personifikuje nerwice nadajac jej okreslony ksztalt i dzialanie. Ogólnie nie ma czegos takiego jak nerwica. Sa to poprostu skumulowane emocje, które przez ludzi wrazliwszych sa gorzej odbierane, w inny sposób interpretowane, bardziej odczuwalne lub w ogóle odczuwalne, itd. U Ciebie widac ze jest to problem emocjonalny wiec poslugujac sie terminologia wiekszosci mozna wysnuc wniosek ze to ''nerwica''. Pogadaj o tym z psychologiem a napewno znajdziesz jakas odpowiedz. pzdr
  13. LucidMan spokojnie. Nie na kazdego dziala psychoterapia ''gabinetowa''. Ogólnie wspolczesnie psychologowie uzywaja przestarzalych metod terapii. Wiekszosc to Freudowskie teorie, zero innowacji. Dobrze ze Ty znalazles dobrego terapeute. A najwazniejsze ze Ci pomaga. Krytyka jest tu bezsensowna z obydwu stron. Macie poprostu rozne doswiadczenia i jestes roznymi osobami. Nie na kazdego dziala to samo. Victorek, jesli chcialbys wymazac czesc swojego zycia, to byloby to niedorzeczne. Dostajesz swietna szanse od losu na zmiane zycia i wprowadzenie go na tory którymi moga isc nieliczni ''oswieceni''. Wlasnei dzieki wrazliwosci i innym cechom Ty, LucidMan, ja i masa innych osób jest w stanie zauwarzac rzeczy o których innym sie nawet nie sni. Wykorzystaj swoje doswiadczenia, bo to najwiekszy skarb jaki masz. Kazdy z kolejnych objawów to wskazówka jak powinienes sie zmienic. Mówiac o kasowaniu przeszlosci widac ze strasznie chcesz od siebie uciec. I tak juz jestes za daleko. Cofnij sie spowrotem, wróc do swojego ciala, wsluchaj sie w to co mówi do Ciebie twoje cialo i umysl. i nie uciekaj wiecej... byl sobie kiedys pewien czlowiek, bardzo zly czlowiek, alkoholik. Mial dwóch synów. Kiedy stali sie dorosli jeden zalozyl wspaniala rodzine, byl dobry i uczynny. Drugi natomiast skonczyl dokladnie tak jak jego ojciec. Po jakims czasie spytano obydwu: ''Jak to sie stalo ze wiedziesz zycie, jakie wiedziesz?''- jeden i drugi udzielili dokladnie identycznej odpowiedzi: ''A jakie mialbym wiesc zycie, wychowujac sie przy takim ojcu''... to taka mini historyjka do pomyslenia w miedzyczasie pzdr/ hold your head up
  14. Wprowadzilem pewne kroki i to niesamowite ale mój umysl nareszcie oddycha i z dnia na dzien jest lepiej. Zadalem sobie okreslone pytania i odpowiedzialem na nie. Zastanowilem sie w czym mi to pomaga i przed czym chroni (te wszystkie objawy). Kiedy zaczalem widziec male efekty poszedlem za ciosem plus jedna bardzo wazna rzecz- ziola. Gotu Kola i Pau D'Arco to wyciagi z roslin z azji i z ameryki poludniowej. Nic nie pomagalo, zadne inne preparaty. Po tym i po pracy nad kierunkiem myslenia zaczelo sie zmieniac samopoczucie
  15. No ja obecnie jestem w koncowym etapie, choc nie powiem tez baaardzo trudnym. Moje emocje totalnie opanowaly glowe. Moja pamiec, mysle jak 90 letni dziadzio ale sie nie poddaje. Sa chwile slabosci , ale wiem ze to moje emocje. Wiem ze nic sie nei stalo nagle z moja glowa, jestem swiadomy tego ze tuz przed tym bylo inaczej: sporo pisalem poezji, tworzylem interpretacje ciezkich dziel, mój umysl byl moja najwieksza bronia. Teraz pomimo ze zmienilem sie chwilowo w ''debila'' i proste zdania do mnei czesto nei docieraja nadal pracuje nad soba. Chwilami sie zalamuje ale nerwica tylko na to czeka.
×