Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zdeptała mnie


Rekomendowane odpowiedzi

Mam ochotę ją zdeptać tak jak ona mnie...

Do wczoraj było w porządku... już nawet komuś ze znajomych napisałem, że jest o wiele lepiej...

Nie jest...

Ciągle ją kocham i okropnie nienawidzę. Na myśl o niej mam ochotę ją przytulić, a potem rozszarpać gołymi rękami. Albo na odwrót...

 

-- 28 lut 2015, 16:18 --

 

Wybaczcie.. Nie powinienem był tego pisać. Żałuję, że opcja edycji zniknęła...

Bywają po prostu cięższe dni..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Które musisz przetrwać, jesteś kowalem swojego losu, jesteś młody, i wbij sobie do głowy, że jak nie ta to inna, pierwsza, druga, trzecia, aż znajdziesz taką która pokocha Cię tak jak Ty ją i tak, żeby nie zmieniać. Każda skrzywdzi (i odwrotnie jesli chodzi o facetów) trzeba tylko znaleźć taką osobę dla której warto jest cierpieć. Ktoś kiedyś taki życiowy cytat wypowiedział

 

Jesli będziesz ciągle to rozpamiętywał, rozważał, nigdy się z niej nie wyleczysz, a dobrze wiesz sam, jak to wygląda. Ja też mam ochotę się odegrać, ale zaraz mi to przechodzi, bo ktoś musi być mądrzejszy, i po prostu gorsza od nienawiści i odgrywania się na kimś jest obojętność - Tobie też to polecam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie można też generalizować i jeżeli dwie-trzy kobiety były złe, to nie znaczy, że czwarta też będzie zła.

Czasem po prostu kocha się niewłaściwą osobę.

Ja natrafiłem na hardkorowy przypadek... Z DDD, Borderline, nerwicą natręctw, ChADem, ortoreksją, anoreksją i bulimią.. Są trudniejsze...?

Tak, pocieszam się trochę... ale chyba mam rację, co nie?

czytajac Ciebie to tez masz głebokie zaburzenia, ciekawe co będzie jak napotkasz zdrową osobe jednak mysle ze i ze zdrowa Ci sie nie ułozy. Trylion postów na temat rozbieranie pod kazdym katem ze przyczyna w zwiazku było najpierw borderline, pozniej nerwica itd, cała encyklopedia chorob :mrgreen: a prosta prawda jest pewnie najprostsza kiedy była z Toba to była, a jak przestała byc to poszła swoja drogą. Byc moze w ogole dziewczyna nie jest chora tylko Ty czytasz w necie opisy i sobie dopowiadasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiedz ze ostatni raz odpowiadam na Twoj post, szanowna specjalistko, Pani psychiatro i terapeutko.

Dziewczyna ma to wszystko zdiagnozowane przez psychiatrów i terapeutów. Wiec nie, ja jej tego nie zdiagnozowalem - zrobili to wykwalifikowani specjaliści tacy jak Ty ;).

A teraz prosze opusc ten temat i idz pisac dyrdymaly gdzie indziej.

 

Bylem wczoraj na szóstej juz sesji u terapuetki... Pytam: -prosze Pani, moze to ja zwariowalem moze to ja jestem chory?

Odp terapuetki: -tak Panie Dominiku... jest Pan chory: na serce. Poza tym wszystko w porządku. ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdiagnozowano u mnie zaburzenia nerwicowe, wskazując na to - po dość szerokim wywiadzie - że to ewidentny wynik kontaktu z osobą Border/Chad/DDD, polecając dowiedzieć się na psychoterapii, dlaczego dałem się w to wciągnąć. Dostałem dwa leki, nie mogę się doczekać, aż odbiorę je w aptece.

Diagnozy dokonała bardzo dobra psychiatra (wg znanegolekarza najlepsza w Poznaniu, polecana również tutaj na forum).

To taka przestroga... może ktoś przeczyta i dwa razy pomyśli, czy angażować się w relację z ludźmi zaburzonymi psychicznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...To taka przestroga... może ktoś przeczyta i dwa razy pomyśli, czy angażować się w relację z ludźmi zaburzonymi psychicznie...

Bez sensu ta przestroga, bo mało kto rozpozna na czas zaburzenia.

Podejrzewanie zaś każdą napotkaną istotę o zaburzenie jeszcze bardziej bez sensu, bo można się samemu tym zaburzyć.

Choć rozumiem w czym rzecz, bo mnie również wiele kosztował (wciąż kosztuje) taki kontakt.

Jednak żałuję wyłącznie własnego braku wiedzy we właściwym czasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast miałem wiedzę, ale byłem tak manipulowany, że kompletnie odstawiłem ją na boczny plan. O tej wiedzy mówię. Ponieważ gdy mówiłem: słuchaj, zachowujesz się ewidentnie tak i tak jak piszą w literaturze o BPD, to manipulowała mną (a raczej to ja dałem sobą manipulować), że odchodziłem od takich tekstów, bo "przecież ona jest w terapii, ją leczą specjaliści, a ja specjalistą nie jestem i diagnoz stawiać nie mogę". Nawet za to przepraszałem, tak potrafiła winę wzbudzić :D

 

Przestroga czy bez sensu? Może i tak. Mnie też przestrzegano, ja uważałem takie ostrzeżenia za bezsens, bo przecież "każdy człowiek jest inny". Borderzy w gruncie rzeczy nie są wcale wyjątkowi i specyficzni: oni są wszyscy niemal tacy sami, tak bardzo prymitywni.... Wybaczcie BPD jeśli to czytacie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od psychiatry usłyszałem takie zdanie... Dobry człowiek to nie taki, który jest dobry dla stu innych wokół tylko taki, który jest przede wszystkim dobry dla siebie ;)

Fakt. A żeby coś z siebie dać, koniecznym jest cokolwiek mieć.

Sam napisałeś "dałem sobą manipulować". Nie rozumiem więc, skąd poczucie krzywdy w miejscu poczucia winy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominik1622, tak podsumowując to związek z kobietą doprowadził Cię do rozstroju psychicznego, spotkań z psychologiem, psychiatrą i sięganiem po leki? Zajebiście. :great: A jakie leki się teraz przepisuje na złamane serce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominik1622, tak podsumowując to związek z kobietą doprowadził Cię do rozstroju psychicznego, spotkań z psychologiem, psychiatrą i sięganiem po leki? Zajebiście. :great: A jakie leki się teraz przepisuje na złamane serce?

Manipulujesz treścią w istotny sposób zmieniając kontekst. Po co? Brakuje poczucia wartości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Manipulujesz treścią w istotny sposób zmieniając kontekst. Po co? Brakuje poczucia wartości?

 

Kolega był kiedyś wolny, tak? Potem poznał zaburzoną kobietą, tak? Ona go zostawiła, tak? On się załamał, poszedł do psychologa, psychiatry, dostał leki, tak? Zadałem proste pytanie, tak?

 

Niepotrzebnie się wtrącasz, nic nie wnosząc. Po co? Zbyt wysokie poczucie wartości, nieodparta chęć bycia nauczycielem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inaczej bym to nazwał: związek z kobietą DDD/Border/Chad doprowadził mnie do tego i tamtego.

Czy zajebiśćie? Ja bym nie powiedział: masz ochotę poironizować?;) To nie ten temat...

Poza tym dlaczego manipulujesz moim tekstem: mówimy o złamanym sercu czy zaburzeniach nerwicowych? Definitywnie o tym drugim. Widzisz róznicę?

Na złamane serce nie wiem co przepisują: na nerwicę Aciprex i Mitragen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominik1622,

 

"Odp terapuetki: -tak Panie Dominiku... jest Pan chory: na serce. Poza tym wszystko w porządku. ...

Zdiagnozowano u mnie zaburzenia nerwicowe, wskazując na to - po dość szerokim wywiadzie - że to ewidentny wynik kontaktu z osobą Border/Chad/DDD."

 

Zestawiłem tylko te dwa fakty, czyli złamane, "chore serce" i zaburzenia nerwicowe, będące "ewidentnym wynikiem kontaktu z osobą, która cierpi na Border/Chad/DDD". Może zbyt ironicznie to ująłem, ale ja stoję po Twojej stronie, bo wiem co potrafią zaburzone panie. Pamiętam jednak, że jesteś młody, więc jest szansa na otrząśnięcie się. W innym przypadku nie ma sensu wikłać się w żadne relacje, dopóki sam siebie nie naprawisz.

 

A abstrahując, to jest w tym coś przerażającego, że obecnie wszystkim pakują leki przeciwdepresyjne. Nie chcę niczego umniejszać, ale kiedyś nie było miliona diagnoz, ludzie się rozstawali, cierpieli, ale jakoś dawali radę. A teraz co druga osoba musi brać leki. Moim zdaniem to ciekawy problem społeczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko, po prostu ironiczne zabarwienie miał Twój post - w moim odczuciu. Mogłeś napisać, że wg Ciebie za dużo leków pakują w człowieka, zamiast sprowadzać zaburzenia nerwicowe do "złamanego serca". Ale luz!

 

No właśnie, rozstawali, cierpieli, ale może partnerki były względnie normalne...? Ja niestety trafiłem na pełen pakiet zaburzeń.Spore nieszczęście, ale przy okazji nadrobię braki dzięki terapii i będę miał nauczkę na przyszłość: jasne stawianie granic i nie branie odpowiedzialności za drugą osobę.

 

Mógłbym w ogóle nie skorzystać z pomocy psychologa i psychiatry i żyć w fatalnym nastroju nieświadom własnych braków...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, rozstawali, cierpieli, ale może partnerki były względnie normalne...? Ja niestety trafiłem na pełen pakiet zaburzeń.Spore nieszczęście, ale przy okazji nadrobię braki dzięki terapii i będę miał nauczkę na przyszłość: jasne stawianie granic i nie branie odpowiedzialności za drugą osobę.
Za drugą osobę należy brać częściowo odpowiedzialność, za relację i za siebie również. Ty jeszcze za siebie nie bierzesz. "Trafiłeś".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę już minęło... Czasem jest lepiej i leki mają w tym swój spory udział... Ale czasem, jak teraz, jest po prostu bardzo beznadziejnie....

Nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak bardzo na mnie wpłynęła. Przecież "terapeutyczne" 3 miesiące po rozstaniu minęły 2 miesiące temu, więc powinno być znacznie stabilniej... A dzisiaj nie jest. Coś w środku boli, w głowie jej obraz, jej głos, jej dotyk, jej dłonie. Przecież powinienem już o niej zapomnieć. Zakończyło się to wszystko na początku lutego, jest czerwiec i wciąż bardzo mocno boli. Dlaczego? Nie chcę, żeby bolało, nie chcę o niej myśleć. Jak to zrobić...? A ja analizuje, tłumaczę: przytłacza mnie to wszystko, a w głowie tli się non stop pytanie: dlaczego tak ze mną postąpiła?

Jak to wyłączyć...?

 

Przede wszystkim na to wszystko nie zasłużyła, nie zasłużyła na to, abym choć ułamek sekundy myślał o niej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj było już OK, tak jak było niemal cały maj: maj był wspaniały. Siła do działania ogromna, humor również. Stąd tym bardziej nie rozumiem, dlaczego wracam niemal z powrotem do stanu, w jakim byłem w lutym.

Wczoraj sądziłem, że wracam do "majowej" formy, ale dzisiaj już podczas porannej pobudki kolejne napady lęku i strachu, emocjonalnego bólu i udręki duszy: nie wiadomo skąd i dlaczego. Nie znam źródła. Doskonale wiem, że ta kobieta to nic dobrego dla mnie, a dzięki terapii uświadomiłem sobie o swojej wartości, co pozwala mi ustanowić granice i własne reguły. Pozwala mi to stwierdzić, że dobrze się stało, że nie zasłużyła na mnie, że naruszyła moje granice, więc musiało się to skończyć.

 

Teraz już wiem, że nigdy, przenigdy nie pozwolę w relacji z kobietą na kontakt inny, aniżeli "real". Smsy, skype'y, facebooki: dziękuję bardzo. To jest moja granica ustalona w wyniku terapii i całej tej chorej sytuacji. Ileż można zastępować kontakt face to face w 90% rozmowami telefonicznymi. Totalna żenada: i ja brałem w czymś takim udział? Nigdy więcej. Trzeba ze sobą przebywać, rozmawiać w cztery oczy, sprawiać sobie przyjemności, chadzać do kina, filharmonii: gdziekolwiek, lecz REALNIE.

 

Wracając do dzisiaj, łyknąłem sobie awaryjnie Zomiren, jest trochę lepiej. Mam go stosować tylko "awaryjnie", w przypadku lęków, bo uzależnia.

Dzisiaj też przeszedłem na dawkę 20mg Aciprexu, nie 10mg jak wcześniej (a przez 2 tyg do dzisiaj miałem brać 15mg). Może więc jest to efekt zwiększenia dawki leku i po 2-3 tyg nastrój ponownie się wyrówna. Zaliczyłem dzisiaj okropny napad potrzasku i dezorientacji: zupełnie jakbym znalazł się w wąskim przesmyku otoczony tysiącem mieczy, włóczni i pik, skierowanych prosto we mnie... I skąd to? Wiem, że dotyczy to Jej, ale skąd się to bierze? Sytuacja w domu jest stabilna, mam pełną wygodę, mogę sobie pozwolić na wszystko. Mam komfort i swobodę, dobry kontakt z rodzicami. Nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj było już OK, tak jak było niemal cały maj: maj był wspaniały. Siła do działania ogromna, humor również. Wczoraj sądziłem, że wracam do "majowej" formy, ale dzisiaj już podczas porannej pobudki kolejne napady lęku i strachu, emocjonalnego bólu i udręki duszy: nie wiadomo skąd i dlaczego. Nie znam źródła...

To jest normalne. Mi całkowite odpuszczenie zajęło ~10 miesięcy i udało się chyba tylko dzieki pomocy (merytorycznej) mojej obecnej przyszłej. Tez miałem okresy stabilizacji, a następnie po paru tyg. dół i wspomnienia.

 

....Teraz już wiem, że nigdy, przenigdy nie pozwolę w relacji z kobietą na kontakt inny, aniżeli "real". Smsy, skype'y, facebooki: dziękuję bardzo. To jest moja granica ustalona w wyniku terapii. Tylko face to face. .

 

Bardzo słusznie. Wszelka elektronika ma charakter pomocniczy i nie może stanowić głównego filaru komunikacji. Z moją przyszłą (jakoś ją musze nazywać :D ) mam podobną sytuację. Ponad 400km. Komunikujemy sie praktycznie wyłącznie mailem i dość rzadko. Lepiej sie nie wkręcać silnie w takie relacje - wyjdzie, to ok. Nie, problem nieznaczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponad 400km: wow. Też dziękuję bardzo.

 

Nie mogę uwierzyć, że w czymś takim brałem udział. Gdy ja chciałem się spotkać: -NIE, nie mam siły by spotykać kogokolwiek, tak mam: nie akceptujesz tego, to poszukaj sobie innej. Gdy ona chciała się spotkać: -proszę, przyjedź, błagam, spotkaj się ze mną itp. i miałem po prostu być. Totalna żenua. Nigdy więcej na to nie pozwolę. Selekcja prosta. Przy następnej takiej sytuacji powiem: nie, nie akceptuję, ot moja granica: kończymy relacyjkę, a Ty sobie sama szukaj pantoflarza, który będzie w 1000% podporządkowywał się tobie, zafajdana księżniczko. Chociaż jak to borderzy mają w zwyczaju (poziom manipulacji i przerzucania winy poziom hiper-ekspert) i tak obróciłaby to przeciwko mnie w taki sposób, że za taki tekst przez tydzień bym ją przepraszał. :lol:

 

Jak ja mogłem dać przesunąć jej własne granicę. Do dzisiaj się sobie dziwię i chyba nigdy nie przestanę :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×