Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zdeptała mnie


Rekomendowane odpowiedzi

Proszę Państwa, to z czym się spotykam, to dla mnie życiowe doświadczenie, z którego pragnę wyciągnąć jak najlepsze wnioski. Z mojej perspektywy cała ta sytuacja wygląda przerażająco: głównie pod względem tego, jakie osoby można spotkać na swojej ścieżce życiowej. Jak dwulicowe, jak fałszywe, jak krzywdzące, jak wściekłe i nie potrafiące dojść za nic do porozumienia z drugim człowiekiem: kompromisu, obopólnej zgody. Dla mnie, człowieka, który wychowywany był na "przebaczaniu" innym, wyciąganiu do ludzi ręki, dążeniu do prawdy, zrozumienia i zgody zachowanie tej kobiety jest po prostu niepojęte i przerażające. Szczerze: nie rozumiem tego. I nie: to nie tylko tak, że ta osoba jest chora. To żadne usprawiedliwienie. Ta osoba pomimo chorób i zaburzeń ma WOLNĄ wolę, ma rozum: jest też człowiekiem, a co najważniejsze: od 3 lat w terapii! Nie robię z siebie ofiary, nie to mam na celu. Piszę o moim doświadczeniu, o tym co ja czuję, jak to wygląda z perspektywy mojej: człowieka wychowanego na prawdzie, przebaczaniu innym.

 

Nigdy w swoim życiu nie spotkałem się z taką wściekłością, wrogością. W obliczu tego, że były chwile, kiedy byliśmy "jednością" (łóżko), kiedy wtedy było naprawdę ciepło, uczuciowo: to ta wściekłość, która ta kobieta przejawia z tym co przejawiała gdy byliśmy "razem przy sobie" to coś potwornie uderzającego. Coś jak matka, która jednego dnia mówi swojemu dziecku, że jest najwspanialsze na świecie, a drugiego dnia jest na to dziecko wściekła, szorstka, zimna. Człowiek w kontekście takich sytuacji, antytez, skrajności nie wie gdzie się znajduje, nie wie co było prawdą, co fałszem: nie wie kim była osoba, z którą przebywał, słuchał jej codziennie przez niemal cały rok. Anioł czy demon? Słodka czy gorzka? Ciepła czy zimna? Potulne słoneczko czy suka? Nie wiem. Nie potrafię sobie odpowiedzieć. Sytuacje, stany uczuciowe w jakie zostałem przez nią wprowadzany spowodowały, że oprócz kochania Jej zacząłem ją nienawidzić. Raz była ciepła, raz zimna. Kochałem jej ciepło, nienawidziłem jej zimna, szorstkości, "sukowatości". Jak było naprawdę? O co tu chodziło? Jaki był jej cel w tej relacji? Nie wiem... Nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodziło. O co chodziło w tym tańcu, który na szczęście się skończył. Wiem, że spotkałem się z ogromną manipulacją, perfekcją w przerzucaniu winy na MNIE, na PROJEKCJI jej złych cech/wad na mnie (typowe dla borderline), na dewaluacji mojej osoby (również typowe). Spotkałem się z brakiem dążenia do zgody, z brakiem chęci do jakiegokolwiek kompromisu. Spotkałem się z potwornym egoizmem. Spotkałem się z odwrotnością moich wartości, na których opieram własną osobowość. W takiej huśtawce, kolejce górskiej nie wiedziałem i nie wiem kim w tym wszystkim byłem. Gdzie ja byłem?

 

Na tym polega moja krzywda. Na tym polega ta cholerna przejażdżka, która trwała niemal rok.

 

Proszę nie uważać, że się żalę, że pragnę zemsty. Składam tutaj świadectwo, doświadczenie... Dzięki Wam nieco lepiej zacząłem poznawać całą tą chorą sytuację i zacząłem w końcu powtórnie wierzyć w siebie. Byłem już zdewaluowany przez nią: tak zabiła we mnie pewność siebie, tak przerzuciła winę na mnie, tak mną zmanipulowała że to ja zacząłem się czuć jakbym miał borderline, ChAD i DDD....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I dlatego warto tę przejażdżkę zakończyć. Szansa, że trafisz na drugą taką samą osobę, jest raczej niewielka. Z takim nagromadzeniem rozmaitych zaburzeń i takim charakterkiem :D

 

-- 24 lut 2015, 19:37 --

 

Zresztą poczytaj sobie tu na forum wypowiedzi ludzi z podobnymi zaburzeniami. Oczywiście, zgadzam się, ze choroba nie zwalnia z odpowiedzialności za bycie wrednym, jednak można chociaż poczytać o tym, co czują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę Pana, jeszcze razy wszyscy Panu współczujemy i czujemy się dotknięci zaistniałą sytuacją. Cieszymy się, że wychodzi Pan na prostą, bo obiekt Pan uczuć zupełne nie zasługuje na to by poświęcać mu więcej uwagi.

 

Pragnę jednak zauważyć, że stwierdzenie

W obliczu tego, że były chwile, kiedy byliśmy "jednością" (łóżko), kiedy wtedy było naprawdę ciepło, uczuciowo
jest, niestety, mało znaczące. W łóżku bardzo łatwo być jednością, a spragnione ciepła i atencji kobiety zrobią wszystko by zaznać tego stanu (podejrzewam, że podobnie jak i mężczyźni). Nie mylmy łóżka z miłością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podsunę Wam jeszcze jeden przykład:

 

1. Jej Matka miała do wycięcia jakiś guz tarczycy (coś takiego...). Poprosiła mnie wtedy, bym dla niej był, bym był dla niej oparciem, wspierał ją, pocieszał, bo matka w szpitalu, ona sama w domu z kupą rzeczy na głowie. Bez słowa się zgodziłem. Byłem dla niej - cały! Pocieszałem, zaoferowałem przyjazd, że przytulę, że pocieszę, że nadstawię rękaw, by się wypłakała. Troszczyłem się. Mam bliskiego znajomego, specjalistę radioterapii onkologicznej, świetnie zorientowanego w sprawie "guzów" "raka" itp. itd.: pytałem go odnośnie tej Matki, podesłałem dokumentacje, konsultowałem cały przypadek, dzięki czemu moje oparcie dla tej kobiety było po prostu podwójne! Bo to nie było również wsparcie bliskiego człowieka w postaci mnie, ale też dodatkowo profesjonalisty, do którego się zwróciłem, i który wiedział co mówi!

 

1a. A teraz odwrotna sprawa: prosiłem ją 100 razy, by była dla mnie w tych ciężkich chwilach. Wystarczy mi, że się choć na chwile odezwie, że odbierze ode mnie telefon. Prosiłem o to, błagałem. Co ja usłyszałem? "Jesteś w życiu sam, poradź sobie z tym sam!" "Nie rozwiąże Twojego problemu, nie mogę Ci pomóc, nie mam siły, bo nie" "bo nie i nie" "nie, nie nie, nie". Kur...! "Chcesz się przytulić? Poproś kogoś na ulicy." "Sam rozwiąż sobie swój problem".

 

Skonfrontujcie sobie pkt. 1a z pkt. 1.

 

Tak mniej więcej wyglądała ta relacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominik1622, ech, z Tobą nie da się wygrać! Zrozum w końcu, że Ty byłeś w niej zakochany/kochałeś ją (+ kilka innych, nieco toksycznych uczuć), a ona Ciebie nie. Wtedy, kiedy Cię potrzebowała, to była kochana, a kiedy Ty jej potrzebowałeś, to było już po rozstaniu z jej strony, więc byłeś dla niej jedynie ciężarem. Nie ma co liczyć na ludzkie odruchy u pań, które z nas rezygnują. Kurczę, kup sobie jakiś poradnik czy coś. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu trafiłeś na osobę, która dawać nie potrafi, za to woli tylko brać i manipulować. A skoro jej to zapewniałeś, to relacja się przeciągała. W pewnym sensie wasze postawy nawet się zazębiały, aczkolwiek ze szkodą dla Ciebie.

 

-- 24 lut 2015, 19:50 --

 

dominik1622, ech, z Tobą nie da się wygrać! Zrozum w końcu, że Ty byłeś w niej zakochany/kochałeś ją (+ kilka innych, nieco toksycznych uczuć), a ona Ciebie nie. Wtedy, kiedy Cię potrzebowała, to była kochana, a kiedy Ty jej potrzebowałeś, to było już po rozstaniu z jej strony, więc byłeś dla niej jedynie ciężarem. Nie ma co liczyć na ludzkie odruchy u pań, które z nas rezygnują. Kurczę, kup sobie jakiś poradnik czy coś. :bezradny:

 

Ludzie po prostu muszą się wygadać i wypisać. Też sobie kiedyś powtarzałam pewne rzeczy na okrągło, aż zrozumiałam, że mojej przyjaciółce uszy już puchną, jak zaczynałam wałkować ten sam temat o pewnej pani.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominik1622, wiemy juz że zostałes zdeptany i jak wygladała ta relacja... poniewaz jednak jesteś człowiekiem :arrow:

który wychowywany był na "przebaczaniu" innym,
powinienes jej przebaczyc, zamiast obsmarowywac na publiku i przesyłac jej oczy do analizy. To moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zamiast obsmarowywac na publiku i przesyłac jej oczy do analizy

O to, to, to, zgadzam się.

 

Przyznam, że nie przebrnęłam przez całość wątku, ale swoją skłonnością dominik1622, do ciągłego analizowania tego związku (podpunkty...) sam sobie szkodzisz.

Wiem, że łatwo powiedzieć "odpuść", ale czas przyjąć, że kobieta, o której się rozpisujesz jest

a) chora

b) złem wcielonym

- do wyboru :mrgreen:

i skupić się na terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1234qwerty, jak ktos wyrazi skruche, to przebaczenie nie jest raczej trudne. Wnioskujac z postów Dominika, w których gesto opisuje swoje zalety i przymioty charakteru, ten akt nie powinien stanowić dla niego trudnosci 8)

Co do wyzalenia sie, mysle ze juz nastapiło w dosc obszernej formie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przebaczanie nie zawsze ma sens więc lepiej olać temat niż bawić się w jakieś przebaczanie. Lepiej żeby z nią w ogóle nie gadał i starał się już nie wałkować tego tematu. Moja koleżanka miała faceta o osobowości w stylu border. On ją dość często zawodził w głupich sytuacjach ona przebaczała więc ta znajomość dalej trwała ale po co? W końcu zerwała znajomości, nie wybaczyła, powiedziała że mam go dość i to kumplowanie jest dziwne od tamtej pory ma spokój. Powiedziała, że mu nie wybacza aby miał większą świadomość, że nie ma co próbować starać się o tę dziwną znajomość :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dar, wg mnie przebaczenie nie jest równoznaczne z akceptacją. Powinien przebaczyc, zeby sie juz wiecej nie czuć pokrzywdzonym/rozgoryczonym/rozżalonym/oszukanym ... bo wybaczenie ma taka własciwosc. Odpuszczamy komus wyrzadzone krzywdy i wtedy mozna odejsc w spokoju, zamiast wylewac zółć. Polityka grubej kreski, było-minęlo, teraz staram sie nie pakowac wiecej w toksyczne zwiazki i finito. Dla mnie to byłaby zdrowa postawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinien pogodzić się z tym co się stało co można rozumieć jako przebaczenie jej ale we własnych myślach dzięki czemu on może się lepiej uwolnić od negatywnych emocji jednak informowanie jej o przebaczeniu może nieść ze sobą ryzyko, że ona za jakiś czas się odezwie i znów powrót do przeszłości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1234qwerty, jak ktos wyrazi skruche, to przebaczenie nie jest raczej trudne. Wnioskujac z postów Dominika, w których gesto opisuje swoje zalety i przymioty charakteru, ten akt nie powinien stanowić dla niego trudnosci 8)

Co do wyzalenia sie, mysle ze juz nastapiło w dosc obszernej formie ;)

 

Przebaczenie już nastąpiło.

Ja tutaj nie piszę, jak napisałem, żeby się wyżalić. Ale żeby inni widzieli jak to bywa w relacjach z kobietami (kobietami border, chad) i mieli świadomość niebezpieczeństw. Ten temat traktuję jako swój dziennik "uczuć", zostawiam pole do dyskusji...

Nie chcesz dyskutować, pisać tutaj? To nie pisz. Przecież każdy ma wolną wolę, co?;)

 

Odpuszczamy komus wyrzadzone krzywdy i wtedy mozna odejsc w spokoju, zamiast wylewac zółć. Polityka grubej kreski, było-minęlo, teraz staram sie nie pakowac wiecej w toksyczne zwiazki i finito. Dla mnie to byłaby zdrowa postawa.

 

Odpuściłem już z tydzień temu, w mailu. Właśnie po to, aby odejść w spokoju. Wylewać żółć?... Opisuję własne uczucia, własne zdanie.

 

dar, no jeżeli juz sie rozeszli i to w nieprzyjemnych okolicznosciach , powinni wzajemnie unikac kontaktu ze sobą... przeciez po to sie ludzie rozstają. Nie wierze w "przyjaźń" po zwiazku, chyba ze e mocje juz daaawno opadły.

 

A wierzysz w przebaczenie...? Ja przebaczyłem i prosiłem o wybaczenie, by mieć czyste sumienie. By mieć świadomość, że zrobiło się wszystko, co było w danej mocy. Tak jakoś człowiekowi lepiej, gdy ma świadomość, że zrobił wszystko co było można zrobić. Przebaczyć i prosić o wybaczenie - to daje czyste sumienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, a nie jest tak, że oprócz tego dawania świadectwa, tak po prostu lubisz dalej mieć ją w pamięci i o niej pisać? :D To nie zarzut, bo ludzie zakochani, nawet po przejściach, tak łatwo się obiektów swych uczuć nie potrafią pozbyć i czy to dobrze, czy to źle, to lubią dalej pisać, przypominać sobie, itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dar, no dobra ale zdeptany Dominik zawsze moze powiedziec NIE. Przeciez nie jest uzalezniony od widzimisie tej kobiety, ma jeszcze własna wole :D

 

Obawiam się że istnieje ryzyko, że zdeptany Dominiki mógłby zmienić zdanie gdyby ta pani strasznie i uparcie prosiła aby chociaż się z nią spotkał... a później mógłby być come back ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, a nie jest tak, że oprócz tego dawania świadectwa, tak po prostu lubisz dalej mieć ją w pamięci i o niej pisać? :D To nie zarzut, bo ludzie zakochani, nawet po przejściach, tak łatwo się obiektów swych uczuć nie potrafią pozbyć i czy to dobrze, czy to źle, to lubią dalej pisać, przypominać sobie, itp.

 

Nie wiem.. nie mam pojęcia... Wprowadziła mnie / dałem się wprowadzić w skrajny stan, w którym nie wiem co jest dobre, co jest złe, a co jest po środku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sprawa jest chyba całkiem świeża, więc wydaje mi się to całkiem normalne. Nie ma sensu ocenianie, co w tym jest dobre, a co złe. Intensywne uczucia tak szybko przecież nie mijają. Trochę czasu na to potrzeba. Niestety, nie można wcisnąć przycisku i wyłączyć myślenia o kimś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×