Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Lorri1, uzależniasz swoje poczucie szczęścia od bycia z kimś?

Trudne pytanie. Generalnie nie mam powodów do narzekania - jestem wykształcona, mam pracę, mam gdzie mieszkać (wprawdzie dalej z rodzicami, ale to ze względów ekonomicznych, wolę odkładać na własne mieszkanie, niż płacić obcej osobie za wynajem i nic z tego nie mieć; zresztą nie wiem, czy dałabym radę mieszkać całkiem sama, to przygnębiające), mam kochającą rodzinę, jestem względnie zdrowa, itp. itd. A czy jestem szczęśliwa? Sama nie wiem. Jestem samotna. Nie chodzi o to, że moim największym problemem jest to, że nie mam mężczyzny. Nie jestem nawet pewna, czy już jestem gotowa na nowy związek, bo regularnie wracam myślami do mojego zmarłego chłopaka. Uwiera mnie brak kogoś sensownego do porozmawiania, do ruszenia czterech liter z domu. Chciałoby się wyjść do kina, do teatru, przeczytać książkę i później podzielić wrażeniami. Albo iść na głupie zakupy z kimś, kto mi powie, czy w czymś mi do twarzy, czy nie (i odwrotnie). Wyjść na spacer, na rower, basen... Pojechać na wakacje czy wycieczkę. Dzisiaj byłam na długim spacerze z psem w parku, piękna pogoda - żal nie skorzystać, i było mi przykro, że nawet nie miałam do kogo gęby otworzyć. Coraz bardziej zamykam się w sobie i w czterech ścianach, coraz trudniej znaleźć mi motywację, by gdzieś wyjść.

 

Nie wiem, czy to odpowiedź na Twoje pytanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja samotność opiera się wyłącznie na braku zrozumienia mnie przez moich bliskich. Już od bardzo dawna borykam się z ChADem i ciągle odczuwam brak wyrozumiałości przez rodzinę. Nikomu nie zależy na tym, żeby dowiedzieć się coś więcej o mojej chorobie i naprzykład jak z kimś rozmawiam na ten temat to czuję , że ten ktoś nie wie o co chodzi .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego dzisiejsze zawieranie znajomości polega na pisaniu ze sobą na Fejsbuku?

Tak prościej by było, gdyby dziewczyny miały nieco większe wymagania, aniżeli tylko pisanie na FB czy gdziekolwiek indziej. Nie wiem, jak to może wystarczyć.... Jest tyle możliwości: można iść na spacer, na łąkę, do lasu, można posiedzieć miło przy ognisku, przy pianinie, pooglądać filmy, skoczyć do kina.... Ludzie się chyba tego boją.

Ale dzisiaj ludzie poznają się na Fejsbuku. I tylko piszą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominik1622, bo tak jest łatwiej. Pisząc, nie trzeba zużywać tyle energii, nie ma tak dużego emocjonalnego obciążenia, nie trzeba martwić się o wygląd, można wyważyć swoje słowa, ubrać myśli w ładne opakowanie. Pisanie nie wymaga kontaktu wzrokowego, słuchania i reagowania niewerbalnie. To dla wielu osób to trudne. Jeśli piszesz, możesz być niedowartościowanym, nieśmiałym, cichym człowieczkiem, ale może nawet nikt tego nie zauważy, bo wyrażasz się swobodnie w formie, którą sam przemyślanie nadajesz. W kontakcie face-to-face trzeba się zdobywać na pewien wysiłek, a przede wszystkim chcieć poznawać drugiego człowieka i z nim, tak zwyczajnie, być. I tu powstają problemy, bo wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, potrzebują bliskości, ale nie wszyscy potrafią się nią ze sobą dzielić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominik1622, bo tak jest łatwiej. Pisząc, nie trzeba zużywać tyle energii, nie ma tak dużego emocjonalnego obciążenia, nie trzeba martwić się o wygląd, można wyważyć swoje słowa, ubrać myśli w ładne opakowanie. Pisanie nie wymaga kontaktu wzrokowego, słuchania i reagowania niewerbalnie. To dla wielu osób to trudne. Jeśli piszesz, możesz być niedowartościowanym, nieśmiałym, cichym człowieczkiem, ale może nawet nikt tego nie zauważy, bo wyrażasz się swobodnie w formie, którą sam przemyślanie nadajesz. W kontakcie face-to-face trzeba się zdobywać na pewien wysiłek, a przede wszystkim chcieć poznawać drugiego człowieka i z nim, tak zwyczajnie, być. I tu powstają problemy, bo wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, potrzebują bliskości, ale nie wszyscy potrafią się nią ze sobą dzielić.

This is sooo true.

 

Dorzucając swoje 3 grosze, poczucie samotności, nie koniecznie rzeczywista samotność, to coś czego nienawidzę najbardziej.

 

Jak radzicie sobie z tym wszechogarniającym poczuciem samotności ?

Jezusieńku, chciałabym umieć sobie z tym radzić. Albo chociaż wiedzieć jak się za to zabrać by przestać to czuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W okół mnie nikt mnie nie rozumie, dlatego moja samotność urosła do niebotycznych rozmiarów, nie mam się komu wyżalić, jestem sam ze swoją chorobą, czuję się jak w klatce z której nie ma wyjścia i do tego jeszcze moje problemy finansowe w których nikt mi nie pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominik1622, bo tak jest łatwiej. Pisząc, nie trzeba zużywać tyle energii, nie ma tak dużego emocjonalnego obciążenia, nie trzeba martwić się o wygląd, można wyważyć swoje słowa, ubrać myśli w ładne opakowanie. Pisanie nie wymaga kontaktu wzrokowego, słuchania i reagowania niewerbalnie. To dla wielu osób to trudne. Jeśli piszesz, możesz być niedowartościowanym, nieśmiałym, cichym człowieczkiem, ale może nawet nikt tego nie zauważy, bo wyrażasz się swobodnie w formie, którą sam przemyślanie nadajesz. W kontakcie face-to-face trzeba się zdobywać na pewien wysiłek, a przede wszystkim chcieć poznawać drugiego człowieka i z nim, tak zwyczajnie, być. I tu powstają problemy, bo wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, potrzebują bliskości, ale nie wszyscy potrafią się nią ze sobą dzielić.

Ładnie napisane.

Koniecznym jest pokonać lęki, a to wymaga praktyki.

Każdy ma lęki w większym lub mniejszym wymiarze.

 

Dlaczego dzisiejsze zawieranie znajomości polega na pisaniu ze sobą na Fejsbuku?

Bo tak zawierasz znajomości. Nie mam konta na FB.

 

Tak prościej by było, gdyby dziewczyny miały nieco większe wymagania, aniżeli tylko pisanie na FB czy gdziekolwiek indziej. ...

Roszczenie do świata. Świata nie zmienisz - możesz zmienić siebie.

 

Jest tyle możliwości: można iść na spacer, na łąkę, do lasu, można posiedzieć miło przy ognisku, przy pianinie, pooglądać filmy, skoczyć do kina.... Ludzie się chyba tego boją. ..

Ja zabieram dziewczyny na wino pod most kolejowy. :mrgreen:

Duży most.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też jestem samotny i bardzo mnie to frustruje. Prowadzę domatorski tryb życia co wśród moich rówieśniczek i młodszych jest mało popularne. Do matury szukałem dziewczyny w szkole ale żadna którą wybrałem nie była zainteresowana związkiem. Interesowały się mną jednocześnie inne dziewczyny z niższej ligi ale wtedy byłem zbyt wymagający i wcale nie brałem ich pod uwagę. W trakcie studiów rozpocząłem ekspansję na portale randkowe ale efekt również był mizerny. Początkowo można było obciążyć tym zbyt toporny profil ale późniejsze były dopracowane na tip top i nadal nic. Całkiem przypadkowo poznałem przyszłą dziewczynę na forum, spędziliśmy razem 9 miesięcy po czym dostałem kosza za przesadne uzewnętrznianie się. Kilka miesięcy temu przekonałem się do dyskotek. Zawsze byłem ich zagorzałym przeciwnikiem ale doszedłem do wniosku że to najprostsza forma poznania kogoś oprócz podchodzenia na mieście. Tutaj też klęska. Podchodzę do kilkunastu dziewczyn w tańcu i jedyne na co do tej pory mogę liczyć to krótki taniec z 5 z nich. Powinienem spróbować podchodzenia na mieście np. w sklepie, tramwaju ale już tego próbowałem wcześniej i efekty znów były mizerne. Nie mam pojęcia jak prowadzić rozmowę z nieznajomą. Najlepiej trafić na rozmowną dziewczynę ale takich jest mało. Większość jest zachowawcza i sceptyczna. Na przykładzie wygląda to mniej więcej tak: - cześć, dokąd idziesz? - do sklepu po ubrania. -

I w tym miejscu nawet do przykładu nie umiem wymyśleć odpowiedzi! Dosłownie paraliż komunikacyjny :( Akurat teraz nie mam weny ale nawet jak coś mówię to okazuje się to głupotami. Niektórzy doradzają podchodzenie mimo to z wyciąganiem wniosków ale jak mam się czegoś nauczyć skoro do rozmowy nie dochodzi bo się urywa po jednej odpowiedzi? Ech i co mam zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.chcialam sie tez napisac tu o swej samotnosci i jaka role na mej psychice odgrywa.mam córke 15letnia ale ona ma swoj swiat.mam znajomych,braci,mam tez chłopaka ktory tez ma problemy ze soba,wszyscy zajeci i serio nie mam z kim pogadac.nikomu sie wyzalic.mam tez przyjaciolke ale ona tez ma swoje sprawy.kiedy ma czas to zaprasza mnie,ale to rzadko.W sumie jestem pozostawiona samej sobie,meczy mnie to bo mam uczucie ze nikt niechce mnie wysluchac,zrozumiec.meczy bo nie moge zniesc samotnosci,rycze i jestem zastresowana taka sytuacja.wnerwiam sie z bezsilnosci i bezradnosci.z drugiej strony to mam czas by przemyslec sprawy jakie mnie dotycza.ale myslenia tez mnie mecza.nie mam sil nawet myslec.boje sie rozmawiac z moim chlopakiem ktory mieszka w centrum kraju a ja na pomorzu srodkowym,nad morzem.duza odleglosc.kiedys bylo fajnje miedzy nami.teraz jakby cos sie zmienilo.relacje sie oslabily.nawet juz niewiem o czym mam z nim gadac.pomysly sie wyczerpaly mi.niewiem moze ze mna jest cos nie tak.tessty psychologiczne dobrze wypadly mam dobra glowe jak to psychiatra mi mowila tylko zabraklo mi sily do walki nad soba.by cos zmienic w swym zyciu.by zadbac o siebie,niepopadac w nerwice lub agresje a co gorsze niewrocic do picia.tylko dobija mnie samotnosc.popadam w jakies leki tylko przed czym.nieboje sie smierci bo kiedys bylam tchorzem i chcialam skonczyc ze soba.moje problemy.trwaja od dziecka.leki agresja przemoc wobec rodzenstwu bo sie ze mnie wysmiewali tak jak w szkole sie oberwalo kolegom i kolezankom co sie smieli ze mnie.do dzis mam ataki agresji tym ze rozladowuje sie wobec przedmiotom jak to moja terapeutka mowi demolka.te nerwy biora sie z dziecinstwa i teraz bo czuje sie samotna ze soba sama.moj chlopak zna moj problem ale niedo konca zna.niewie ze mam lęki wobec niego.az strach mu sie przyznac.boje sie nawet pomyslec co by mi odpowiedzial.on przechodzi depresje po odwyku.ma takie objawy jak by byl na glodzie alkocholowym jak nie wezmie lekow.nieznam sie na tych chorobach.ale on ma takie objawy po odstawieniu lekow.jest podminowany.nic go niecieszy mysli ze jest sam ze go nikt niechce.nic go nieinteresuje ma problemy z okazywaniem uczuc.jak jest zdrowy to calkiem inny czlowiek do rany przyloz.nie lubie jak jest smutny bo wtedy mam leki by sie odezwac by niedostala bury jak dwa dni temu.klocilismy sie o byle co.teraz jest spoko ale pewnosci nie mam.niewiem co robic .jak dotrzec do niego.jak rozmawiac az ta niewiedza mnie juz meczy.kocham go,wiem ze on mnie ale dzis juz nic niewiem.niejestem do konca pewna jego uczuc do mnie.nieodczuwam tego ani ja trace czucie jakby me uczucie topnialo bo mam leki i panicznie boje sie reakcji jego.niedaje rady panowac nad swymi klopotami.dlatego samotnie to wszystko przezywam.tu sie wygadalam.powinno mi ulzyc ale i tak nic to nieda.cierpie na cos tylko niewiem na co.bo nerwy i agresje juz mam wrodzona tylko probuje z nimi walczyc ale i tak jestem bez silna.ciezko mi jest.boje ze cos z soba zrobie tylko brak mi odwagi.albo tchorze bo uciekam sie do smierci lub piekla jakim jest alkochol.a niechce pic.to juz te pierwsze jest mniej wstydliwe.teraz niewiem co jest gorsze.napiszcie co mi jest.bo chodze do lekarzy to mowia ze jestem demolka.a jak jest z punktu psychiatry to niewiem juz sama.moze ktos mi tu wyjasni jesli potrafi cos pomyslec.dobrze.czekam na posty.pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylu ludzi na świecie, dlaczego ktokolwiek czuje się samotny? :(

Z czego wynika ta samotność? Ja ostatnio zauważam że moi znajomi (bardzo nieliczni) nie mają czasu (dla mnie czy dla kogokolwiek) - pracują, mają problemy np. rodzinne, chorują... Nawet nie bardzo jest czas na smsy, nie mówiąc o spotkaniu. A jak już uda się spotkać to na zbyt krótko.

 

dominik1622, bo tak jest łatwiej. Pisząc, nie trzeba zużywać tyle energii, nie ma tak dużego emocjonalnego obciążenia, nie trzeba martwić się o wygląd, można wyważyć swoje słowa, ubrać myśli w ładne opakowanie. Pisanie nie wymaga kontaktu wzrokowego, słuchania i reagowania niewerbalnie. To dla wielu osób to trudne. Jeśli piszesz, możesz być niedowartościowanym, nieśmiałym, cichym człowieczkiem, ale może nawet nikt tego nie zauważy, bo wyrażasz się swobodnie w formie, którą sam przemyślanie nadajesz. W kontakcie face-to-face trzeba się zdobywać na pewien wysiłek, a przede wszystkim chcieć poznawać drugiego człowieka i z nim, tak zwyczajnie, być. I tu powstają problemy, bo wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, potrzebują bliskości, ale nie wszyscy potrafią się nią ze sobą dzielić.

 

Ostatnio mimo wszystko łatwiej mi jest wyrażać myśli w kontakcie na żywo. To dla mnie nowość, bo zawsze wolałam pisać. Ale łatwiej jest opowiedzieć o swoim samopoczuciu gdy ktoś jest obok, widzi zachowanie, reakcje, gdy można się przytulić i inne te rzeczy. Zdecydowanie kontakt na żywo dużo daje. Niestety nie zawsze jest możliwy z powodów opisanych przeze mnie powyżej. A spotykając się raz na miesiąc nie da się "nadrobić"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie czasy. Wszyscy za czymś gonią, wolą mieć niż być. Refleksja przychodzi na starość, gdy okazuje się, że brakuje bliskiej osoby, przyjaciele to mrzonka, a życie minęło w ułamku sekundy.

 

No ale w każdej chwili można wiele zmienić, to jest plus. Tylko trzeba mieć odwagę, siłę, motywację, chęć. I nie poddawać się. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie czasy. Wszyscy za czymś gonią, wolą mieć niż być

Tak, chociaż nie zawsze tak jest. Czasem ciężko się pracuje za marne pieniądze. Akurat o osobach które znam nie mogę powiedzieć, że gonią za kasą. Tak się niefortunnie składa, że ostatnio i ja i oni mają poważne problemy. Oby to szybko minęło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie czasy. Wszyscy za czymś gonią, wolą mieć niż być. Refleksja przychodzi na starość, gdy okazuje się, że brakuje bliskiej osoby, przyjaciele to mrzonka, a życie minęło w ułamku sekundy.

 

No ale w każdej chwili można wiele zmienić, to jest plus. Tylko trzeba mieć odwagę, siłę, motywację, chęć. I nie poddawać się. :great:

 

Pusty slogan bez znaczenia i bez potwierdzenia. Wszyscy za czymś gonią, wszyscy za czymś pędzą, mieć czy być, być czy mieć, bla bla bla, bla bla bla. Co znaczy wszyscy, co znaczy każdy? Ludzie są tacy, jacy muszą być, aby przetrwać na tym dziwnym świecie. Nie gonią, nie pędzą, a jedynie robią to, czego świat od nich oczekuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pusty slogan bez znaczenia i bez potwierdzenia. Wszyscy za czymś gonią, wszyscy za czymś pędzą, mieć czy być, być czy mieć, bla bla bla, bla bla bla. Co znaczy wszyscy, co znaczy każdy? Ludzie są tacy, jacy muszą być, aby przetrwać na tym dziwnym świecie. Nie gonią, nie pędzą, a jedynie robią to, czego świat od nich oczekuje.

 

Cóż, każdy ma swoje własne przemyślenia i doświadczenia. Pamiętam jeszcze czasy, gdy ludzie przychodzili z pracy o 16, spotykali się ze sobą, mieli czas dla rodziny, dla znajomych, sąsiadów. Ideą przewodnią imprez było integrowanie się i wspólna zabawa, a nie picie i palenie trawy. Jeśli uważasz, że ludzie to trybiki w maszynie i muszą robić to, czego świat od nich oczekuje, to tym gorzej dla ludzi. Podchodząc do tematu w ten sposób, to lepiej już nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie czasy. Wszyscy za czymś gonią, wolą mieć niż być

Tak, chociaż nie zawsze tak jest. Czasem ciężko się pracuje za marne pieniądze. Akurat o osobach które znam nie mogę powiedzieć, że gonią za kasą. Tak się niefortunnie składa, że ostatnio i ja i oni mają poważne problemy. Oby to szybko minęło.

Ja niby nie gonie za kasą, ale mam taką pracę że nawet wolnych sobót nie dają a i zwykle 10 godzin albo i więcej muszę w niej być 6 dni w tygodniu , choć oficjalnie pracuje 40 h tygodniowo. Także jedynie niedziele mam wolną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×