Skocz do zawartości
Nerwica.com

Anna W.

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Anna W.

  1. Mi male dawki nic nie pomagaja.dlatego biore dwie.moj chlopak stosowal wiecej.na niego nic juz nie dzialalo.ale on mial setke.sa takie dawki?zreszta juz mu inne leki przepisali ze calkiem odjezdza.na mnie to juz malo co dziala mam silna nerwice ze leki na krotko pomagaja.
  2. Witam.jak narazie to mam spokoj bo lekarz przepisal mi leki na uspokojenie i sen.cisza przed burza.bo wiadomo leki dzialaja chwilowo.a ja mam taki organizm ze nie chlonie wszystko co przyjmuje.nie toleruje wszystkich lekow mozna by tak twierdzic ze mam uodporniony organizm na niektore leki.akurat na hydroxyzine slabo oddzialowuje.nie jestem senna po jednej tabletce.nerwy sa dalej.ale juz w mniejszych dawkach.nie demoluje chaty a malo brakowalo.na moje nerwy nie ma mocnych.niestety.
  3. Anna W.

    Samotność

    Witam.chcialam sie tez napisac tu o swej samotnosci i jaka role na mej psychice odgrywa.mam córke 15letnia ale ona ma swoj swiat.mam znajomych,braci,mam tez chłopaka ktory tez ma problemy ze soba,wszyscy zajeci i serio nie mam z kim pogadac.nikomu sie wyzalic.mam tez przyjaciolke ale ona tez ma swoje sprawy.kiedy ma czas to zaprasza mnie,ale to rzadko.W sumie jestem pozostawiona samej sobie,meczy mnie to bo mam uczucie ze nikt niechce mnie wysluchac,zrozumiec.meczy bo nie moge zniesc samotnosci,rycze i jestem zastresowana taka sytuacja.wnerwiam sie z bezsilnosci i bezradnosci.z drugiej strony to mam czas by przemyslec sprawy jakie mnie dotycza.ale myslenia tez mnie mecza.nie mam sil nawet myslec.boje sie rozmawiac z moim chlopakiem ktory mieszka w centrum kraju a ja na pomorzu srodkowym,nad morzem.duza odleglosc.kiedys bylo fajnje miedzy nami.teraz jakby cos sie zmienilo.relacje sie oslabily.nawet juz niewiem o czym mam z nim gadac.pomysly sie wyczerpaly mi.niewiem moze ze mna jest cos nie tak.tessty psychologiczne dobrze wypadly mam dobra glowe jak to psychiatra mi mowila tylko zabraklo mi sily do walki nad soba.by cos zmienic w swym zyciu.by zadbac o siebie,niepopadac w nerwice lub agresje a co gorsze niewrocic do picia.tylko dobija mnie samotnosc.popadam w jakies leki tylko przed czym.nieboje sie smierci bo kiedys bylam tchorzem i chcialam skonczyc ze soba.moje problemy.trwaja od dziecka.leki agresja przemoc wobec rodzenstwu bo sie ze mnie wysmiewali tak jak w szkole sie oberwalo kolegom i kolezankom co sie smieli ze mnie.do dzis mam ataki agresji tym ze rozladowuje sie wobec przedmiotom jak to moja terapeutka mowi demolka.te nerwy biora sie z dziecinstwa i teraz bo czuje sie samotna ze soba sama.moj chlopak zna moj problem ale niedo konca zna.niewie ze mam lęki wobec niego.az strach mu sie przyznac.boje sie nawet pomyslec co by mi odpowiedzial.on przechodzi depresje po odwyku.ma takie objawy jak by byl na glodzie alkocholowym jak nie wezmie lekow.nieznam sie na tych chorobach.ale on ma takie objawy po odstawieniu lekow.jest podminowany.nic go niecieszy mysli ze jest sam ze go nikt niechce.nic go nieinteresuje ma problemy z okazywaniem uczuc.jak jest zdrowy to calkiem inny czlowiek do rany przyloz.nie lubie jak jest smutny bo wtedy mam leki by sie odezwac by niedostala bury jak dwa dni temu.klocilismy sie o byle co.teraz jest spoko ale pewnosci nie mam.niewiem co robic .jak dotrzec do niego.jak rozmawiac az ta niewiedza mnie juz meczy.kocham go,wiem ze on mnie ale dzis juz nic niewiem.niejestem do konca pewna jego uczuc do mnie.nieodczuwam tego ani ja trace czucie jakby me uczucie topnialo bo mam leki i panicznie boje sie reakcji jego.niedaje rady panowac nad swymi klopotami.dlatego samotnie to wszystko przezywam.tu sie wygadalam.powinno mi ulzyc ale i tak nic to nieda.cierpie na cos tylko niewiem na co.bo nerwy i agresje juz mam wrodzona tylko probuje z nimi walczyc ale i tak jestem bez silna.ciezko mi jest.boje ze cos z soba zrobie tylko brak mi odwagi.albo tchorze bo uciekam sie do smierci lub piekla jakim jest alkochol.a niechce pic.to juz te pierwsze jest mniej wstydliwe.teraz niewiem co jest gorsze.napiszcie co mi jest.bo chodze do lekarzy to mowia ze jestem demolka.a jak jest z punktu psychiatry to niewiem juz sama.moze ktos mi tu wyjasni jesli potrafi cos pomyslec.dobrze.czekam na posty.pozdrawiam.
  4. Jak ja radze sobie po stracie?ciezko,poprostu nie moge sobie znalesc miejsca w domu.chodze na terapie antystresowa,do psyhiatry.biore leki uspakajajace by sie uspokoic i nie myslec ze stracilam kogos waznego.niewiem czy sie wykaraskam z tego stresu.
  5. Może mam zaburzenia osobowosci,nie wiem sama.dzis stracilam kogos kto byl dla mnie wazny i stracilam przez to sens zycia.zle sie czuje z tym wszystkim.mysle ze mam pecha i co robie to niszcze.jestem do niczego.mam samokrytyke i niska ocene o sobie.zrobilam cos zlego i nie mam szans na poprawe wiec jestem nikim.co jest ze mna nie tak.sama niewiem.boje sie jutrzejszego dnia.co lekarz mi powie przy moim dolku.
  6. Dziekuje za porade.jutro mam wizyte u lekarza to opisze co mnie trapi.
  7. DobryWieczór.Jestem tu nowa na forum.chce sie podzielic swoja przypadłościa bo niewiem do jakiej dziedziny chorob psychicznych moja przypadłość nalezy.Sama niewiem czy cierpie na nerwice czy depresje.moj lekarz nawet nie stwierdzil co mi jest.moim klopotem jest to ze zbyt czesto popadam w zlosc.jak cos mnie rozlosci lub ktos to rzucam przedmiotami klne jak szewc potem rycze ze zlosci.niepanuje nad swymi emocjami.nie mam komu sie wyzalic ze swego klopotu.jestem pozostawiona sama sobie z tym moim problemem.nic mi w zyciu niewychodzilo i niewychodzi i to nastepny powod do wyladowania emocji.nawet nietylko sama sie soba denerwuje ale ludzie mnie denerwuje.spac nie moge .uwazam ze jestem do nixzego bo mecze soba innych i sama siebie.miiewam mysli samobojcze ale rzadko.kiedys mialam tak.ze czulam sie nikomu niepotrzebna ze lepiej jak znikne.choruje tez na niedoczynnosc tarczycy.to moze dlatego mam agresje.bardzo sie boje ze kogos skrzywdze ze uderze ze zlosci.zawsze czuje ze ktos mnie nierozumie.wysmiewa sie ze zartuje sobie ze mnie i to wzbudza u mnie przyplyw agresji.nikt nie powie mi co sie ze mna dzieje.czuje sie z tym samotnie.mam chlopaka ale on sam na cos cierpi i niejest mi stanie pomoc.prosze niech ktos mi powie co jest ze mna nie tak.
×