Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Hahaha...ale mi poprawiliście humorek :D no ja tę "przyjaciółkę" też bym najchętniej udusiła :D

 

A co do dzisiejszego dnia to pospałam sobie nieźle, bo prawie do 12, ale należało mi się ;)

Ogólnie czuję się dobrze tylko mam znowu dziwne wrażenie po prawej stronie ciała, prawą stronę mam jakby lżejszą :? ale to może dlatego, że odpuściły mi nieco napięcia i pewnie stąd to wrażenie. Obijam się dzisiaj i tyle... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dzisiaj od rana wariowałam bo miałam o 12 pogawędke z psychologiem do 11.59 miałam ochote wszystkim rzycać ale to chyba normalne teraz jestem już wyluzowana chociaż siedze sama w domu (męża z córą wysłałam do sklepu :D) jestem szczęśliwa że to wszystko z siebie wyrzuciłam chociaż następna wizyta czeka mnie z mężem w gabinecie :( nie wyobrażam sobie tego będziemy rozwiązywać nasze problemy o ile zgodzi się tam zemną iść

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idę po mieście, czuję się dobrze gdy coś się dzieje, są ludzie, miasto zyje, ale jak wracam na swoje osiedle to zaczyna się koszmar, świat nagle zaczyna wydawać mi sięponury, ludzie jacyś dziwni jakby "nie z tego świata" )oczywiście nie mam żadnych przewidzeń ani urojeń) ale mam jakieś głupie mysli "dlaczego ci ludzie tutaj chodzą, co oni tutaj robią, czy tak powinno być, czy coś mi odbija?" itd. chyba mnie łapie schizofrenia, no cóż, mogę podziękować pierdolniętej rodzince, przezytym traumom i "przyjaciołom" zjawiających się tylko w potrzebie (nawet ojciec dzwoni do m nie tylko gdy ma jakąś potrzebę). Będąc w supermarkecie, chcę jak najszybciej stamtąd wyjśc, dlatego gdy z kimś tam jestem, to zawsze proszę tą osobę abyśmy już wyszli, tłumaczę sięna głos że mi jest słabo (bo przecież nie będę mówił "czuję, że za chwilędostanę ataku paniki", ludzie wzieliby mnie za wariata, i tak przecież dziwią się co ja tak się kiwam i chwieję), pracy nie mogę znaleźć bo nie ukończyłęm żadnej szkoły, a mam już 22 lata, chcę powrócić do prywatnego liceum i je dokończyć, no tak, ale to ejst zaoczne, a w tygodniu gdzie będę pracował, jak nie mam wykształcenia? I tak sobie chodzę po ulicach pozbawiony nadzieji, duszący w sobie wszystkie frustracje, dzisiaj musiałęm jeździć autiobusem, bo nie byłem w stanie przejść przez całe miasto, z marketów jak najszybciej uciekam, byle by kupić, minać kasę i zwiewać żeby nie dostać ataku paniki, nie czuję się bezpiecznie ani w budynkach, ani na dworze, ani nigdzie, poczucie bezpieczeństwa mam tylko w ludziach, najbardziej w tych bliskich (rodzina, bliscy znajomi) a tak to już jestem do niczego, nie wierzę w wyzdrowienie, bo mój stan trwa zbyt długo, chyba kupię sobie strzelbę i się załatwię, bo tak dłużej być nie może. :cry: Rodzina mną pomiata, znajomi olewają, a nawet dzisiaj na dyskotekęnie mogę pójśc, bo po pierwsze nie mam z kim, a po drugie nie chcę tam meić ataków paniki :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reptile, nie łapię cię schiz, takie pytania bardzo często pojawiają się (ostatnio mniej) w mojej głowie i zresztą nie tylko takie ale głównie typu Jak to ? po co? dlaczego?

To jest nerwicowe, sam piszesz że miałeś w życiu traumy i do tego to olewanie... ono dobija - wiem.

Słuchaj moim zdaniem praca by cię trochę od tego oderwała, skoro miasto cię odrywa to i praca by pomogła, to że nie masz wykształcenia ok, idź do szkoły a w tygodniu poszukaj może jakiejś fizycznej pracy, na razie obojętnie byle tylko przyniosło to jakąś ulgę.

A tak to mój dzień do dupy, w nocy nie spałem do czwartej nawet mianseryna mnie nie zdołała uśpić a to co się działo w mojej głowie i ciele to nie sposób tego nawet opisać, po prostu nie było mnie, nie czułem już nic, chciałem już skończyć z tym bo mam dosyć tego męczenia się, niech to wolne już minie :( bo dziś czuję że po rpostu te myśli o lęku znowu się nakręcają, nic ni pomaga Lipa jak cholera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reptile, no tak to wychodzenie dla mnie jest też koszmarem :? Na samą myśl o tym już mną telepie :oops: Nigdzie daleko nie wychodzę bo ta cholerna panika zawsze jest w pogotowiu i czyha na każdym kroku aby mnie dobić Do supermarketów to zazwyczaj idę z dziećmi żeby mieć tą pewność że w każdej chwili mogę zwiać a dzieci dokończą ewentualne zakupy za mnie ;) Dzisiaj próbowałam przejść tą nieszczęsną kładkę która jest w parku no i co jak zwykle panika nie pozwoliła mi jej przejść i oczywiście zwiałam do domu :cry: chyba już nigdy nie będę chodziła tam gdzie kiedyś :cry: Mam dość tego wszystkiego czasami mam ochotę sobie coś zrobić aby zakończyć to wszystko przecież tak nie da się żyć :cry: wiecznie tylko dom, praca i pobliski sklep a gdzie reszta ??? Długie dalekie spacery to tylko piękne wspomnienia :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to cholerstwo z człowiekiem robi to się w głowie nie mieści. :cry:

 

Ja tęsknię za tym co było jeszcze przed trzema miesiącami, szłam gdzie chciałam i z kim chciałam, robiłam co chciałam, a teraz boję się nawet na kilka minut zostać sama w domu. To nie może trwać wiecznie, muszę coś z tym zrobić, tylko że tak szybko się łamię i wpadam w panikę. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bee84, ja już walczę z tym cholerstwem ponad 6 lat :cry: i niektóre sytuacje oczywiście te lepsze pamiętam ;) Przez ten cały czas zamknięta w domu strach przed wychodzeniem, lęki w domu i w ogóle wszędzie, dopiero po póżniejszym czasie odważyłam się stawiać kroczki do przodu co prawda małe ale to już coś Teraz wychodzę, nie daleko ale już nie siedzę cały czas w domu ;) Różnie jest raz mam ochotę walczyć, próbować wychodzić coraz dalej a innym razem klapa poddaję się bo nie mam siły na nic ani na wychodzenie ani na walkę :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio czułem sie dobrze tak całkowicie jeszcze bez nerwicy jakieś 7-8lat temu......w 2001 roku już miałem jakieś nerwicowe objawy napewno.....ale już tak na 100 procent zdiagnozowaną mialem w 2002 roku

A depresyjnie to jest od 2004/05 roku tak podejrzewam....bo już wtedy miałem takie doły które pojawialy się co jakiś czas a od Listopada/Grudnia 2006 roku już prawie codziennie mam jakieś objawy typowo depresyjne..co widać nawet chyba było na forum bo jak się zarejestrowałem we Wrzesniu to moje posty chyba wyglądały zupelnie inaczej..

 

 

A teraz co do tematu to u mnie nic się nie dzieje,czyli normalka.Nie umiem ruszyć d... z domu i postawć sierodzicom i powiedzieć że wychopdze choćby na spacer.Ale kiedyś się postawie,obiecuje:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie nawet ok, pod względem lęków bo ich mniej ostatnio. co z tego jak dalej nie umiem funkcjonować,bawić się jak normalny człowiek.... Już mnie kur...a bierze od niezrozumienia ludzi. Ostatnio od pewnej osoby usłyszałem że irytuje ją to że się mało co odzywam na imprezie.... Powinno to po mnie spłynąć a ja się tym przejmuję....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli to jednak jest na tle nerwicowym? To dobrze :D Bo już myślałęm że mi odbija :D Ja cały czas na siłę doszukuję się bodźców które wywołają we mnie lęk.Wszystko się plącze i nakręca. Zauważcie, chcemy skocnzyć ze soba, ale jednak dalej zyjemy i nie popełniliśmy samobójstwa. Wiecie dlaczego? Bo tak naprawdę chcemy skończyć z tymi objawami, a nie ze sobą. Jeśli skończymy ze sobą, to już NIGDY nie odczujemy przyjemności gdy się już wyleczymy. Ja w poneidziałęk idę do lekarza, niech mi przepisze jakis inny lek, Powiem mu "Panie, ja sie już zbyt długo męczę, chcę normalnie funkcjonować, daj mi pan w końcu coś innego, zamiast zwiększać dawki tych samych leków i zmieniać sposób ich brania". A jak nowe leki tez nie pomogą, to wyjde na ulicę i zacznę wszystkich tłuc, a do ładnych kobiet zacznę się przytulać i im mówić szczere komplementy, bo czuję taką potrzebę :P To nie jest gwałt, więc nie mam się czego bać :P Ale lepiej takie rzeczy robić na dyskotekach, tam bardziej wypada, jeżeli szukam fizycznego kontaktu z kobietą to czemu by tego nie robić z nieznajomymi? :P W końcu to tez jedna z moich naturalnych metod leczenia :P Tylko, że która kobieta zeche mnie - z lękami, nerwicą, chwiejącego sie na ulicach, bojącego się siedzieć samemu, i desperacko szukającego związku z kobietą? Hehe. A czy u Was sprawy sercowe też mają wpływ na nerwicę? Bo na mnie ogromny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy u Was sprawy sercowe też mają wpływ na nerwicę? Bo na mnie ogromny.

 

U mnie również. Tak bym chciała się przytulić do mojej drugiej połówki, poczuć się bezpiecznie, to nie mam jak bo on pracuje i baaaardzo rzadko się widzimy. Zresztą ostatnio zaczęłam się też bać, że i przy nim dostanę ataków. Jeste jeszcze jednak kwestia, na którą moja nerwica ma wpływ, ale nie będę o niej pisałam bo się zdołuję totalnie! :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to jest tak że nerwica ma wpływ na moje sprawy sercowe, tzn. nie mogę żyć z kimś jak kiedyś, dawać tego co dawałem, i czuć to co czułem, po prostu to jest mi zabrane przez ten shit. Objawy, ataki przyćmiewają wszystko co w tych sercowych sprawach piękne, nawet seks, chociaż to mi jeszcze wychodzi :)

Reptile, tylko czemu chcesz wszystkich tłuc? bo zmienię zdanie że to chyba jednak nie nerwicowe :) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie sprawy sercowe mająwpływ na nerwice.jak po raz kolejny przeżywam kolejna jednostroną miłośc(kurde ale głupio pisze.........miłośc tylko z mojej strony)to właśnie w tym okresie mam zwiększoną liczbe ataków nerwicy........zauważyłem właśnie coś takiego.........

W ogóle tak się zastnawiam czy ta cała moja nerwica nie jest czasem jakimiś zaburzeniami hormonalnymi.....

A wracając do spraw sercowych to ja nie nadaje sie chyba na faceta bo mam pewne problemy.....mialem je jeszcze przed nerwicą i mam je do teraz...i tak jż chyba zostanie......w ogóle moje ataki paniki zaczeły się dziwnie bo 10 godzin póżniej po tym jak straciłem dużo krwi.....nagle uderzyło mi coś do głowy,ciśnienie miałem 150.100 chyba....wtedy mialem swoj pierwszy atak paniki...

 

Dzisiaj wieczorem brat przyszedł do pokoju i myślał że może sobie na mnie wzeszczec bez powodu......więc mu sie postawiłem i opieprzyłem mocno za takie zachowanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś mam dzień totalnie do dupy :cry: Obudziłam się dzisiaj z totalnym dołem, przeniosłam się do drugiego pokoju i dalej poszłam leżeć. Dopiero niedawno zjadłam swój pierwszy dzisiejszy posiłek, bo nie mam w ogóle ochoty ani jeść, ani pić.

Zaczynam się już poddawać! Nie mam siły walczyć z tym gównem. Gdyby nie ciągnęło się to tyle za mną to może bym się tak nie wypaliła, ale cóż...

Zaczęłam się trochę nad sobą zastanawiać i nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego ja nie chcę DAĆ SOBIE POMÓC :?::?: Jest wokół mnie tylu wspaniałych ludzi, którzy chcieliby mi pomóc, ale ja nie potrafię się na tę pomoc otworzyć. Zamknęłam się i już mnie nie ma! Dlaczego się tak zamknęłam, w swoim ponurym świecie? Przecież miałam wszystko! Nie potrafię się już uśmiechnąć, nie potrafię nawiązać z kimś kontaktu bo ludzie mnie denerwują. Ciągle narasta we mnie gniew, agresja i nawet nie wiem za co!

Wiem, że to czy z tego wyjdę zależy ode mnie, ale ja nie potrafię już iść do przodu, choć chcę! :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, w tym okresie masz zwiększone ataki nerwicowe bowiem po prostu zwyczajnie cię to dobija, bo pomyśl gdybyś zagadał z tą miłością, i się udało to gwarantuję ci że nerwica poszłaby w cholerę. To raczej nie są sprawy hormonalne po prostu masz tą wstrętną blokadę która ogranicza ci życie, wiem bo ja ją miałem i do dziś mam chociaż w tym wypadku jest o niebo lepiej. A to cię dołuję i napędza żal do siebie, wstręt, i to daje sporą porcję lęku.

Venus, tak naprawdę trudno dać sobie pomóc w tym stanie, bowiem tak jak słusznie napisałaś Baaardzo dużo zależy od nas samych a cała reszta to w sumie się przecież nie liczy, jak możemy się skupić na innych kiedy tak to męczy, wiem że się powinno ale ja np. nie daję rady :(

Też jakoś ostatnio stanąłem w miejscu, choć krok już jakiś tam był ale w sumie gó.w.no to dało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Venus, tak naprawdę trudno dać sobie pomóc w tym stanie, bowiem tak jak słusznie napisałaś Baaardzo dużo zależy od nas samych a cała reszta to w sumie się przecież nie liczy, jak możemy się skupić na innych kiedy tak to męczy, wiem że się powinno ale ja np. nie daję rady :(

Też jakoś ostatnio stanąłem w miejscu, choć krok już jakiś tam był ale w sumie gó.w.no to dało.

 

Ja jestem w takim błędnym kole bo nie mam już sił do walki, a z drugiej strony wiem, że taki stan nie może trwać wiecznie. Muszę przecież iść do pracy i jakoś żyć. Nie mogę usiąść, opuścić głowy i patrzeć jak każdy dzień umyka! To nie jest wyjście, tylko dlaczego ja nie potrafię tego zmienić :?::?::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... no właśnie to jest najgorsze, że nie wiadomo jak ruszyć z miejsca ...

Ja przyjęłam taką taktykę, że nie zastanawiam się co będę robić jutro .... za tydzień .... za rok ....... tylko myślę co tu zrobić TERAZ

... to cholernie trudne bo (pewnie tak jak Wy) mam manie planowania .... ale staram się na siłę .... i czasem się udaje, aż sama siebie zaskakuje ...

Np.: Ktoś do mnie dzwoni i pyta się czy z nim gdzieś w danym momencie pojadę, pójdę itp ... to ja od razu odpowiadam TAK ..... i szybko się ubieram i wychodzę, żeby nie zdążyć tego przemyśleć ... i zrezygnować ;) .... kiedyś musiałam przed wyjściem mieć dwie godziny na przygotowania ..... dziś tego unikam ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy Wam sie to podoba, czy nie nerwica jest sinusojdą. Pamiętajcie jedno jak dziś jest tragiiicznie to jutro, pojutrze lub za tydzień będzie lepiej . Taka myśl a zarazem prawda da Wam wiarę do otwarcia na walkę nie z chorobą tylko pewna przypadlością , która jest bardzo bardzo uciążliwa - ale co najwazniejsze przy zastosowaniu pewnych technik dająca się oswoić. Nie zapominajcie o wysiłku fizycznym ; basen , bieganie, spacer ,marsz - na siłe, przy "umieraniu", klocku w gardle, łapaniu powietrza, drętwieniu - a nawet i głównie natręctwach - z czasem przejdzie. Wysiłek fizyczny to nic innego jak naturalny antydepresant - zobaczycie :) . Uważajcie na lekarzy psychiatrów, szukajcie psychoterapeutów a najlepiej tylko psychologów . Leki benzo bieżcie tylko kiedy jest bardzo bardzo źle - potem trzeba powoli otwierac oczy . I ciszcie sie kiedy jest źle - poniewaz muszą przyjśc czasy , że będzie super, poprostu muszą i przyjdą . Aha i wiedzcie, że jak wyeliminowaliście wady organiczne to walenie serca, wysokie tetno, zawroty głowy , drętwienie wszystkiego, klocek w gardle i inne to wynik lęku - to tylko nerwica, ze strony której nie czeka nas naprawdę nic złego , co sobie wymyślamy .

Serdecznie sobie i Wam tego życzę - oby nowy rok był lepszy pozdrawiam !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrakiem... ale wychodzącym z domu wrakiem...

Ja od Wigilii nie wiem co się ze mną dzieje...

Nie wyszłam z domu od tego czasu... A za tydzień mam być w szkole.

 

Wychodzącym z domu? No nie powiedziałam bym! Od listopada byłam na zewnątrz może 5-6 razy, tylko tyle.

Nie wychodzę bo się boję, że mnie atak złapie na ulicy. Zresztą boję się wszystkiego. Głowę mam tak dziwną, że boję się rano wstać z łóżka, boję się umyć, boję się zrobić cokolwiek. Normalnie jak psychol! :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka widzę że nie jestem osamotniony w tych ostatnich dniach jeżeli chodzi o samopoczucie, ale trudno tu na forum o nerwicy być w niej osamotniony :) dziwna ta refleksja ale nie ważne

Ka_Po, Venus, motylcio, podzielam wasz lęk i nie ma się za bardzo w sumie czym chwalić aleee wiedzcie że i u mnie źle, dziś pierwszy raz po czterech miesiącach nie poszedłem do pracy i nie dlatego że wziąłem sobie ot tak wolne tylko wróciłem :( aż nie moge powstrzymać złości na siebie, nie dałem rady dojechać, dojść co chwila wracałem :( obraz był dziwny, i taa głowa, zawsze ta głowa dziwna, nie moja, odrealniona, też się momentami boję iść umyć, zrobić jedzenie żeby się tylko nie pogorszyło. I wiem wszystko że to psychika, lęk, nerwica że mi nic nie będzie, już nawet tego się nie boję bo mi wszystko jedno tylko to cierpienie mnie przeraża

Ale będziemy zdrowi i kropka.

Bee84 musze chyba zacząć stosować twoją technikę nie zastanawiania się zbytniego nad wyjściem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×