Skocz do zawartości
Nerwica.com

motylcio

Użytkownik
  • Postów

    55
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia motylcio

  1. A więc jeśli chodzi o psychiatrę i tego typu sprawy to absolutnie się nie wstydzę. Problem w tym, że gorzej znaleźć dobrego specjalistę. A poza tym, wiesz jak to jest... Idziesz do jednego, daje ci leki... Bierzesz, czekasz na efekt, nic, więc idziesz znowu do tego samego... i każe brać w większych dawkach albo coś... i znowu nic. Więc zmieniasz lekarza i musisz odczekać jakiś okres po braniu leków od pierwszego lekarza, żeby nie zaszły jakieś reakcje międzie lekami. No... i tak można w nieskończoność. Ale będzie dobrze! A tak apropo tego co piszesz, to uważaj na siebie, bo ja wpędziłam się w taki stan właśnie przez mówienie sobie "muszę, zrobię!". Taka metoda do niczego nie prowadzi, no poza skumulowaniem negatywnych emocji. A, że kiedyś muszą się uwolnić z naszego organizmu, to się uwalniają, ale często jako nawrót nerwicy. Pozdrawiam, zdrówka życzę!
  2. U mnie znowu gorzej... Ale nie wiem, czy to chwilowe tak jak wczoraj, że międzie 16 a 17 czułam się gorzej, a potem znowu w miarę dobrze. No dosyć już mam tego dziadostwa! Jak dłguo można wierzyć, że będzie ok? Jak długo można brać leki bez skutków? Ja pieprzę.
  3. Dwa lata w domu? W ogóle nie wychodziłaś? Ja tak posiedziałam połowę wakacji i już szału dostawałam... Też mam psa i zawsze z nim przełamuję lęki. Wyglądam jak idiotka i wariatka w jednym np. jeżdżąc rowerem z psem w plecaku, ale kit. Ważne, że robiłam to sama, bez rodziców, bez innych osób. Tak sobie myślę, że w piątek będę musiała spróbować ruszyć się z domu.
  4. aarrttii jestem uczennicą 3 klasy gimnazjum... szok? CYRKONIA na powąznie tak Ci powiedział?! Że można dostać padaczki? Bo ja biore od 1,5 roku Clonazepamum i jak się ostatnio dowiedziałam, on jest głównie przeciwpadaczkowy... Więc istatnieje możliwośc, że ja też po odstawieniu...? Nie, nie, to niemożliwie. Dorot mnie rodzina też ma dosyć... dzisiaj sylwester, a ja mam jakieś mocniejsze lęki. No i wiecie... Wołam mamę, proszę by ze mną siedziła, bo kto inny? A dwie młodsze siostry patrzą na to co się ze mną dzieje i się całe trzęsą ze strachu. Dzisiaj tylko słyszę "pójdziemy już wystrzelić fajerwerki?" a ja szału dostaję... rolingstone psychoterapię to ja mam 60 km od swojego zabitego dechami miasta. A poza tym, jak już wyjdę z domu, to będzie lepiej, a jak będzie lepiej to znowu oleję lekarzy, bo stwierdzę, że "przez nich można się tylko jeszcze gorzej rozłożyć".
  5. ewa125 ile to u Ciebie trwało (ten najgorszy okres)? Co CI pomogło z niego wyjść?
  6. Venus to wspaniała wiadomość! Chyba wszyscy po wolutku zdrowiejemy. Victorek dla mnie też gorsza jest sama droga do celu niż tam przebywanie... A ponadto chyba mam jeszcze klaustrofobię, bo wolę rowerek od samochodu. Hihi.
  7. carlos leczysz się? Bierzesz jakieś leki? aarrttii wyjazd jest raczej niemożliwy, a o wyjeżdzie zagranicę to mogę sobie pomarzyć.. chociaż nawet nie, bo i to wzbdza we mnie lęk. Po Polsce z wielkiem bólem gdzieś się ruszę, może do sąsiednich państw, ale nigdzie dalej! Wrr! Jak Ty to przeżyłeś? Może lubisz podróże...
  8. Victorek, a dzisiaj się udało przetrwać w pracy? Nie przejmuj się jedną porażką, z perspektywy czasu widzę, że nie warto robić nic na siłę, nie możemy mówić sobie : "muszę!", bo to tylko wbrew naszym przekonaniom, pogarsza nasz stan. Venus, ja dzisiaj noc też miałam niezupełnie spokojną. Chyba trzy razy się budziłam. A deralka towarzyszyła mi przez ostatni tydzień, ale już jest lepiej. Ka_Po jeszcze będzie pięknie, kiedyś to musi minąc. A w chorobach tego typu to "kiedyś" może być nawet za minutę. człowiek nerwica czasami warto poczekać, jak przestaniesz szukać, to sama przyjdzie i tyle. Ale nie mówię o całkowitym olaniu sprawy, tylko tak wiesz... podejdź z dystansem.
  9. Heh, dziękuję za wszystkie odpowiedzi. spinoza1988 na mój gust też, jakoś to zrobię, jeszcze nie wiem jak, bo psycho to prawie na codzień wpieprzam i już niewiele pomagają Victorek ech, pocieszające jest, że ktoś cierpi tak jak ja, Ty Victorku też się trzymaj, damy radę! krysiunia jeszcze trochę wydobrzeje w domu, bo myślę, że ten "nawrót nerwicy" to po prostu odreagowanie szkoły podczas wolnego, a jak już wydobrzeję, to za Twoją radą udam się gdzie trzeba cleo27 jakoś damy radę, wiadomo jak to jest, raz pod górkę raz z górki... dobrze, że nie jesteśmy z tym choróbskiem sami Bardzo podniosły mnie na duchu Wasze posty, jeszcze raz dziękuję. W dzień już było lepiej, potem znowu trochę nie tak, a teraz chyba dobrze - co prawda nie tak jak w ciągu dnia, ale wiadomo - jest wieczór.
  10. Wrakiem... ale wychodzącym z domu wrakiem... Ja od Wigilii nie wiem co się ze mną dzieje... Nie wyszłam z domu od tego czasu... A za tydzień mam być w szkole.
  11. Czy to normalny objaw nerwicy? Ktoś tak ma/miał? Boję się chodzić nawet po domu, bo dostaję taków paniki... Boję się wieczorów i praktycznie całe je spędzam w łóżku z laptopem na kolanach... Boję się być sama w domu, Boję się wyjść poza teren podwórka, Boję się gdzieś pojechać samochodem, Boję się kolenego ataku paniki... Czuję ciągły lęk (że zaraz dostanę mocniejszego, jest mi jakoś dziwnie, słyszę wszystko strasznie głośno, boję się spojrzeć, mam poczucie jakiejś nierealności... Wszystko mi ucieka, cały dzień to ciągły, niekończący się lęk... Od kilku dni wszystko mi przemija bardzo szybko.. Tzn. np. wieczory są koszmarnie długie, ale jak wspominam je sprzed kilku dni to niewiele pamiętam, wydaje mi się, jakby ostatni tydzień z nawrotem nerwicy to tylko godzinka... Co o tym sądzicie?
  12. Ale to ja mam depresję? Bo w sumie to nikt nizego mi nie zdiagnozował, a męczę się już prawie 3 lata... Biorę Clonazepamum (1/4 z 2mg) i jakieś tam witamimy c... u mnie najgorsze są wieczory.. dzisiejszy jeszcze jakoś, jeszcze z 1,5h i do łóżka... a jutro mnie przeraża...
  13. Ty też należysz do tej grupy? Jak sobie radzisz? CO robisz w tych najgorszych momentach? Bierzesz jakieś leki? Chodzisz do psychologa?
  14. O, w końcu znalazłam dobry temat. Muszę się wyjęczeć! OD kilku dni boję się dosłownie wszystkiego i mam huśtawkę nastrojów... Wieczorami tak się boję lęku, który w pewnym stopniu i tak mi towarzyszy, że siedzę z komputerem na kolanach i boję się ruszać po domu... W ciągdu dnia też do dupska. Rano boję się wstać, zaczynam płakać, boję się wszytsko, towarzyszy mi jakaś.. no nie wiem, czuję się jakoś dziwnie, obco, nieswojo, niby wszystko znane, a obce, niby w domu, a jest jakoś dziko. W nocy też się obudziłam przedwczoraj - z atakiem paniki... Wczoraj spałam z mamą i było ok, a dzisiejszej nocy znowu się boję. wkurza mnie hałas, wszysko słyszę w jakimś echu, głośniej... Jakbym miała zemdleć, dodatkowo czasami zakręci mi się w głowie... Nie mam już na nic siły... Boję się ataku paniki... tego lęku, przecież już tylr ich przeżyłam, proszę, dlaczego życie mi niczego nie szczędzi? już nie mogę, siły nie mam na to.. na kolejny atak paniki, na kolejną niespokojną noc, na kolejny strach przed wstaniem z łóżka...na kolejny wieczór trwający wieki... Proszę, powiedzcie mi, że inni też tak mają,że nie tylko ja się tak męczę...
  15. Jak dobrze, że jest to Forum i ludzie, czujjący to, co ja... Już byłam załamana swoim stanem. Ech, w tej chorbie nie ma świąt ani niczego... Że tym głupim nerwom się nigdy nie nudzi i zawsze mają ochotę nam popsuć dzień... Bee, masz rację z tymi nowymi objawami, fundowanymi przez "naszą przyjaciółkę".
×