Skocz do zawartości
Nerwica.com

woojto

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez woojto

  1. Czy Wam sie to podoba, czy nie nerwica jest sinusojdą. Pamiętajcie jedno jak dziś jest tragiiicznie to jutro, pojutrze lub za tydzień będzie lepiej . Taka myśl a zarazem prawda da Wam wiarę do otwarcia na walkę nie z chorobą tylko pewna przypadlością , która jest bardzo bardzo uciążliwa - ale co najwazniejsze przy zastosowaniu pewnych technik dająca się oswoić. Nie zapominajcie o wysiłku fizycznym ; basen , bieganie, spacer ,marsz - na siłe, przy "umieraniu", klocku w gardle, łapaniu powietrza, drętwieniu - a nawet i głównie natręctwach - z czasem przejdzie. Wysiłek fizyczny to nic innego jak naturalny antydepresant - zobaczycie :) . Uważajcie na lekarzy psychiatrów, szukajcie psychoterapeutów a najlepiej tylko psychologów . Leki benzo bieżcie tylko kiedy jest bardzo bardzo źle - potem trzeba powoli otwierac oczy . I ciszcie sie kiedy jest źle - poniewaz muszą przyjśc czasy , że będzie super, poprostu muszą i przyjdą . Aha i wiedzcie, że jak wyeliminowaliście wady organiczne to walenie serca, wysokie tetno, zawroty głowy , drętwienie wszystkiego, klocek w gardle i inne to wynik lęku - to tylko nerwica, ze strony której nie czeka nas naprawdę nic złego , co sobie wymyślamy . Serdecznie sobie i Wam tego życzę - oby nowy rok był lepszy pozdrawiam !
  2. Widzisz jednak jest tak jak myslałem . Wydaje mi się (bez urazy), że jesteś człowiekiem zadufanym w sobie . Słowa typu" katolicyzm - choroba, Lekarzyna" jesy bezspornym tego przykłądem. A co do tego, że każdy człowiek czuje lęk w np. kościele, ponieważ jest tam dużo osób i jest to zupełnie normalne jest poprostu bzdurą. Jakbys poczuł się tak jak my czasami to dopiero zobaczyłbyś jaka jest różnica pomiędzy Lękiem a strachem. Taką normalnością wśród ludzi może być strach a lęk to już większa para kaloszy , ponieważ gdyby każdy zdrowy tak się czuł to w kościele jak coniektórzy z nas - mogłoby być na mszy powiedzmy z 10 osób. Strach, jest obiawem naturalnym organizmu człowieka na zagrożenie ale lęk przed "niczym" w zasadzie jest czymś więcej. powiem więcej: gdyby leczenie nerwicy było tak proste jak się tobie wydaje to tak wielu z nas tu by nie pisało - zobacz ile jest postów i odpowiedzi na nie. Ja się zgadzam , że leki psychotropowe są złem ( sam ich nie biorę) i lekarze diagnozują w wielu przypadkach nerwicę błędnie, ale takowe błędy często wychodzą ponieważ owa nerwica szybko minie i po pewnym czasie znajdzie się główna przyczyna złego stanu zdrowia. Nie traktuj tomakin mojego wpisu jako atak na Ciebie ale to , że ktoś chodzi w niedzielę do kościoła aby wypełnić przykazania nie jest chorobą a jeżeli tak uważasz to zobacz ilu ludzi w Polsce jest chorych ? Nie można , tak jak ty to robisz mierzyć wszystkichg jedną miarą lekarze - dziady i oszuści a katolicy chorzy no pewnie według Ciebie psychicznie . To komuniści uważali, że religia to opium - i jak to się skończyło - wiadomo. Pamiętaj , że jeżeli coś się stawia na miarę tezy to trzeba mieć dowody i to grube namacalne i udokumentowane . I jescze jedno lekarze nie po to studiują - podkreslam studiują a nie chodza na studia tyle lat, żeby osoba ( bez wywodu do Ciebie) po przeczytaniu kilku poradników o czytaniu wyników badań lub zdrowego odżywiania było specem od wszystkich chorób. Pozdrawiam
  3. Witajcie wszyscy, witaj tomakin. Kiedyś odwiedziłem Twoją stronę ale m się niepodobała nagonka na lekarzy, że to konowały itd... Tzn. jasno mozna powiedzieć, że w obecnej sytuacji , gdzie lekarze zasypywani są przez hieny z rynku farmaceutycznego "nagrodami" bardzo prosto zdiagnozować u pacjenta nerwicę, gdyż objawy somatyczne , jakie są jej wynikiem mozna dopasowac do wielu schorzeń. Ale do rzeczy. Z tego, co zauważyłem (niewiem , czy jesteś lekarzem) zawsze uważasz, że nerwica zawsze bierze swoje podłoże w organiźmie tzn. jest wynikiem pewnych niedoborów. Proszę wytłumacz mi co jest wynikiem tego, że np.przed mszą w kosciele czuję sie idealnie a tylko po wejściu do koścoła zaczynam jak ryba łapac powietrze, co skutkuje zdretwiałymi dłońmi, zdrętwiałą twarzą i potworny, potworny lęk, wysokie ciśnienie a do tego otępienie . Tylko msza sie skończy organizm powraca do normalnego funkcjonowania i lęk mija. I tak samo jest w róznych przypadkach, kiedy sie idzie na szkolenia itd. Nie traktuj tego jak krytykę. Z tego, co tu czytam znasz sie na temacie a Twoje posty są pouczające. I gdyby tak było, że moje przypadki lęku to podłoże somatyki byłbym b. szczęśliwy. Tylko obecnie funkcjonuję OK prócz kościołów i lekarzy . Boje sie chodzic do lekarza - niewiem dlaczego awsze stres nawet u ogólnego po receptę. Wyniki moich badań raczej ok prócz cukru rano na czczo po górną granicę , no i troszkę cholesterol . Cukier może przez to, że strasznie boje sie tgo badania i jak mi pobiera to mam ogromny stres. Pozdrawiam.
  4. Hej Co do duszenia od nerwicy - znam to dokladnie i wiem, że to nasza psychika to wszystki generuje. Wczorej byłem na ślubie koleżanki z żoną . W kościele standard, że mam atak paniki zawsze jeden słabszy, drugi większy - ale wczorajszy był największym - nie mogłem złapać powietra i wszystko mi zętwiało obydwie dłonie , twarz i usta - myslałem, że wyjdę z kościoła ale przetrzymałem - po mszy oczywiście puściło i bawiłem sie super do 3 rano. Choruję na nerwicę już 5 lat , leczyłem sie tez u psychiatry .Ale 1 wiem napewno Psychiatra nie jest od leczenia nerwic - do tego potrzebny jest psychoterapeuta . Psychiatra wypisz etylko prochy i jak jesteś silny to Ci pomoże, jak jesteś słabszy to sie poprostu uzależnisz . Musi to byc osoba , która poprowadzi caly procrs teraputyczny i akiej osoby własnie szukam . Aha i wiem jedno, że ta szmata nerwica zawsze cię czyms nowym zaskoczy - obys się bał jak sobie poradzimy zoddychaniemmto przylezie ucisk w klatce piersiowej, potem bedzie ból głowy a jak to przetrzymasz to strach przed schizofrenią i tak do zajeb.....nia. Pozdrawiam
  5. Hmmmmmmmmmm wiem, co czujecie ja w kościele zawsze ma jaaazdy . Standard - co do leczenia należy pamietac, że leki maja na pomóc w najtrudniejszych sytuacjach, w okresie długoterminowym należy pracowac nad sobą. Jutro idę na mszę - i znów męczarnia
  6. Spokojnie nic na siłę . To tylko nerwica - nie ma czodziejskiej różdżki - spróbuj wyznaczyc sobie trening np we wtorek idziesz na basen w środę biegasz a w czwartek powiedzmy jeździsz na roweże. Po 1 miesiącu zobaczysz, że mysli głupie miną.
  7. Hej! po pierwsze pamietaj, że to o czym piszesz, czyli lęk przed chęcią zrobienia komuś coś, czy homoeksualizmem to efekt nerwicy. Kiedy mnie zaatakowała pierwszy raz i pokonałem lęk przed śmiercią,zawałem, wylewem itd. własnie przypetały sie natrectwa a to, że skoczę z 3 pietra, że kogos uderzę a najgorsze jazdy były jak jechałem samochodem - bałem się, że zjadę na lewy pas i wjadę w kogoś . Ale ja poradziłem sobię z tym głównie poprzez sport - grałem w koszykówkę, plywałem , jeździłem rowerem i minęło. Kiedys , ktoś chyba z forum napisał mi na e-mail, że na natręctwa najlepszy jest wysiłek fizyczny .....................i miał rację . Więc głowa do góry. Ja mam lęki obecnie okropne, ale jakoś "dycham", Uwierz w to, że możesz życ zdrowo od dziasiaj, teraz a tak sie stanie
  8. Mafju88 masz rację. ja już byłem prawie prawie prawie . Osobiście w 2003 roku psychiatra przepisała mi lek antydepresyjny, który po 3 misiącach wyprowadził mnie całkowicie z nerwicy lękowaj, która przekształciła się w lekkie natręctwa . Wtedy przerwałem antydepresanty i było wspanale przez około 2,5 - 3 lata W tym czasie wzięlismy z narzeczoną ślub zcząłem studia podyplomowe i był lekki nawrót - pokonałem go bez leków , skończyłem studia no i było znów wspaniale a lęki powracały sporadycznie. w lipcu urodził sie nam śliczny synek . Teraz od listopada 2007 mam kolejny nawrót i to bardzo silny. Byłe u psychiatry innego niż w 2003 - przepisała cital - po 2 tabletkach odstawiłem ( skutki uboczne ). Przez te wszytkie lata poznałe wielu nerwicowców. Jeden znajomy mniał podobnie jak ja i dał radę ( a zaznaczę ,że był na silnych prochach) - teraz jes wyleczony . Ale ja osobiście uwżam, że każdy przypadek trzeba rozważac osobno - nerwica jest naszy wymysłem i to od nas zależy, czy ją pokonamy. A tak naprawdę pierwszym krokiem do całkowitego wyleczenia jest umiejętnośc życia z nerwicą(zaakceptowania nerwicy) . W chwili ataku powtarzac , że to tylko nerwica i z jej strony nic złego nam nie grozi. Aha i tak jak przytozony przez Mafju88 profesor powiedział, że nie wolno siecieszyć, że osoba nam bliska w pełni akceptuje naszą chorobę , ponieważ to prowadzi do kalectwa. Moja żona wie co mi jest i wie kiedy się źle czuję ale wyciąga mnie na zabawy, spotkania ze znajomymi - i ja chociaż się czuje tragicznie wychodzę i sie nie zamykam, bo kiedy sie człowiek zamknie to tylko pogarsza swój stan. Wiem tez, że to co piszę tylko piszę , rozumiem ale poradzić sobie z nerwicą jeszcze nie mogę - może kiedyś przejdzie a jak mnie wkurrrr porządnie to jadę po antydepresant . U mnie najgorsze jest to, że największe lęki mam u lekarzy i cięzko jest mi iśc do psychologa, czy nawet psychatry i tak sie męczę .........pozdr
  9. Witam. mój nawrót jednak jest bardzo bardzo silny. Predwczoraj zacząłem kuracje citalem, ale dzisiaj go odstawiam (skutki uboczne). Wracam do dawnego psychiatry - wtedy moklar mnie wyciagna i zero skutków ubocznych. Wziałem signopam i kurde tez zamiast pomagac to jeszce osłabia , co multiplikuje lęki . A tu tyleroboty jutro spotkania z klientami. Szok co tu czynić.
  10. Witam ja biorę cital już 2 dzień połówke i kurcze te objawy nieporządane sie właśnie pojawiły . lekko mnie mdli, zwroty głowy no i lęk. Wczoraj poratowałem sis połówką signopamu , dzis chyba tez . A u was kiedy te obiawy ustapiły?
  11. Ja dziś stety niestety baluję. Ale jestem bez leków noto po paru kielichach może przejdzie to zasrane napiecie uogólnione. Dzis nie przesadzam z alko, bo jutro będę zwłoki zbierał. A po nowym roku zaczynam terapie citalem. 3 miesiące po powrocie nerwicy mam dość!
  12. darek ja tak mam - i tojest taki lęk uogólniony a najbardziej nasila się ja np. jestem na lekkim kacu. Nerwica nigdy nie robi sobie gniazdka w jednym miejscu. Przykładowo jesli masz tachykardie to tu sobie robi legowisko a jak sobie z tym poradzisz, ponieważ kardiolog Ci potwierdzi, że ekg jest ok i nic ci nie grozi to się zalęgnie np. w głowie , że bedziesz miał wylew, potem, że zemndlejesz a jak juz z niej zaczniesz wychodzić to może sie wkupić w natręctwa, że coś zrobisz, że popadniesz w schizofremię itd. - takie błędne koło. Lęk uogólniony nie ma takiej siły jak atak paniki, ale jest strasznie nieprzyjemny - pomga czasem tylko validol. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:09 am ] ............a nadmieniam, że jako 27 - latek miałem juz kilka wizyt u krdiologa, usg serca i ekg, które nic niepokojącego nie wykazały. Ale moja Pani doktor przepisała mi beta - bloker i po jego zazyciu tachykardia znika a serduszkopowraca na wój rytm i cisnienie sie normuje . Le k to bisopromerk i mozna go stosowac doraźnie lub 1 dziennie z zachowaniem standardowych zasad odstawnych.
  13. Ja natomiast uważam, że leki benzo to znieczulacze. Bierzesz i działają natychmiast, czujesz się lepiej , lęki mijają - i ten stan ma służyć Tobie, abyś zaczął funkcjonować i rozpoczął ( co najważniejsze) pracę nad problemem, który wywołuje nieporządane stany. Jeśli chodzi o moją opinie na temat Amatora to ja radziłbym, jak już bedzie taki mus powrotu do klona spróbowac leki nowej generacji typu SSR czyli antydepresanty. Będzie trochę ciężej, gdyz działają zazwyczaj po 2 tygodniach, ale napewno zadziałają i sam w to uwierz i ponadto nie uzalezniają. Sam czasem muszę sie wspomóc benzo ale tylko doraźnie i zawsze się testuję a może jeszcze wytrzymam godzine dwie i czasami mija. Zawsze są ziołowe validol, valused .No i terapia - sam jej jeszczenie stosuje - jakoś nie mogę się przełamać. Ponadto uważam, że leki benzo sa jak alkochol, nie mozna przesadzić i brac je dłużej niż okres po którym nastepuje uzależnienie. Życzę Ci powodzenia
  14. Ja, przedwczoraj na kilu spotkaniach rodzinnych wypiłem w sumie 13 browarów. A wczoraj to był dzień najgoooooooooorszy - cały dzień lęki a spałem od 22 do 02-00. Leków nie brałem, bo sie bałem po alkocholu, więc tylko validol. Dzisiaj doraxnie signopam i jakos mnie postawił. ja także lubię wieczoriem dla relaksu 2 piwka i to uważam za bezpieczne . kaca sie nie ma . Natomiast powyże 3 to kolejny dzień jest farsą . Raz juz z nerwicą wygrałem na 2 lata i powiem wam , że nawrót miałem n kacu , a nawrót nerwicy zazwyczaj jest wiekszy x 2.
  15. U mnie dzisiaj klapa. Wczoraj , żeby sie wyluzować troszkę za duzo wypiłem a dzisiaj kac i mega lęki. Koszmar - juz sie nie moge doczekać kiedy zaczne brac lekarstwa - nerwica mnie dobija
  16. Moniko, sorki, ale nie sledzę forum od początku , czy ty leczysz sie na nerwicę? Przecież Twoje obiawy to nic innego , jak tylko nerwica. Zobacz cisnienie ma sz jak u niemowlaka - jestes zdrowa! Zacznij pracować nad sobą a zobaczysz efakty przyjdą
  17. Witaj! Nic sie nie przejmuj . To tylko nerwica, z której strony nic złego Ci nie grozi. Twój tato miał wylew więc nerwica ukierukowała sie w tę stronę i to jest normalne. Mój tato z kolei jest po zawale . Co prawda chorował 10 lat temu , kiedy ja jeszcze nie wiedziałem co to nerwica ale tez sie ukierunkowała w strone zawału. ja dzisiaj tez sie nieciekawie czuję mam takiego uogólniaka, kótrypewnie przy kolacji eksploduje - no ale zobaczymy. pozdrawiam.
  18. Doskonale Cię rozumiem. Kiedy wychodziłemz newicy pierwszy raz i obiawy leków ustapily to wtedy własnie pojawiły sie te durne myśli - czyli nerwica ukierunkowała się na natęctwa. Powiem Ci szczerze, że mnie na to najlepiej pomagał wysiłek fizyczny czyli jazda rowerem, bieganie, basen - polecam. powiem Ci szczerze , że u mnie natręctwa oznaczały początek lepszego - więc może u ciebie tez tak jest. Pozdrawiam
  19. Trzęsawka po ataku paniki jest naturalna reakcją naszych miesni. Kiedy mamy atak to one się strasznie napinają no i nawet jak nam minie się trzęsą . Ja żadko tak mam - tylko w silnych stanach ale to samo mija po uspokojeniu. Pamiętajcie wszystkie obiawy somatyczne to jest efekt nerwicy a z jej strony prócz paniki i mocnego bicia serca nic nam nie grozi. Wiem, że to trudne do opanowania ( sam sie przecież męczę) ale tak jest . Od 5 lat mam stany wydawające sie mi, że umrę i upadnę , zemdleję ..........no i kurde przez 5 lat jeszcze mi się to nie udało. Często pomaga, kiedy pomyslę, że no trudno niech sie dzieje, co chce upadne to upadnę. Po nowym roku zaczynam brac leki - bo już 3 miesiące po nawrocie mnie zmeczyło potwornie . mam nadzieje, że wytrzymam a potem moze byc juz tylko lepiej , bo jakby mogło byc gozej to chyba juz by było . trzymajcie sie
  20. Witam wszystkich nerwicowców. Kiedyś opisywałem moją przygodę z nerwicą i opowiadałem, jak z nia sobie radzę i jk wygrywam. Hmmmmmmm oczywiscie było już prawie prawie. I dostałem nawrót. Z tego co wiem o nerwicy nawroty sa dużo silniejsze od pierwszych obiawów - czyli tych, które miałem w roku 2002 mianowanym jako początek. Obiawy nerwicowe, o których wiekszośc z Was pisze juz chyba wszystkie odczułem . Począwszy od szybkiego tętna ( od tego się zazwyczaj jazda zaczyna) a skończywszy na dretwieniach , zimnej skórze, wybudzniach, lekach przed schizofrenia. najgorsze w tym wszystkim jest to, że nerwica, jak jej cugli popuścimy potrafi nieźle złamać. najbardziek, czego żałuje w poprzedniej terapi to brak odwiedzin u psychologa. PO 3 miesiacach brania antydepresantu MOKLAR pocułem ze wracam i wróciłem bez pomocy terapeuty. Obecnie nawet nie chodze na koszykówkę, poniewaz ostatni atak dostałem własnie biegjąc. Nie chodze na basen , gdyz tez sie tam ostatnio meczyłem. I te durne wrażenie w kolejce po mięso, że zaraz upadne. Nic to . Po nawrocie udałem sie do psychiatry ale nie prywatnie tylko na kasę i powiem wam, że chyba jesli chodzi o psychiatrę lpiej chodzic DO "PAŃSTWOWEGO" niż 'prywatnego" . powód jest jeden . Z moich żadkich wizyt a bylo ich w sumie z 3 mam takie oto wrazenie. Pani doktor wysłuch , popyta i przepisuje i to jest właściwie najważniejszy moment. Oczywiscie mamy dwa rodzeje leków benzo - uspokajacze oraz antydeprechy , działające po ok. 10 dniach. Ja zawsze wymuszam anty, gdyz nie uzależniają i pozwalaja na małe piwko , te pierwsze stosuje tylk o wkrytycznych sytuacjach a było ich było . Dostałem cital - ale polózyłem go w szufladzie i czeka na nowy rok, bo wtedy chce rozpocząc kurację. Wyobraźcie sobie ostatnio miałem chrzest mojego ukochanego synka i tak mnie dopadło, że jak wstawałem w kościele to nogi trzesły sie jak galareta dokładnie i mówiłem sobie no juz zaraz upadnę, tylko kiedy, no już teraz zaraz i ............. kurdę nie upadłem stałem dalej rostrzęsiony , rozdygotany - ehhhhh nawet zabardzo nie pamietałem tego obrzadku a jest przeciez taki wazny. Po wyjściu z koscioła mówie sobie co cie nie zabiło, to Cie wzmocni. Z uwagi na fakt, że mój tato jest po zawale ja mam zawały w cudzym slowie. Jako 27 latek przeszedłem prawie wszytskie badania na serce a ostatnie miało miejsce tydzień temu. Fakt faktem pani kardiolog, która mojego tate od 10 lat prowadzi jest naprawde fachurą w tej dziedzinie a jest dr nauk med. Etap I EKG - pani , która to robiła mówi ojejej ale pana serce szaleje , ja na to - sznowna pani to normalka u mnie mam nerwice - niech pan sie uspokoi - ja myśle no kurde chcialbym, ale im bardziej chcę tym serducho szybciej wali - trudno wydruk poszel popatrzyła , sprawdziła mi tętno -waliło chyba ze 120 , poleciała po cisnieniomierz , zmierzyla i mówi 180/ 100 nie ma tragedii. Wziałem wydruk i do kolejki. A że pani doktor to fachura w kolejce czekałem 2 h - i tu panika powróciła myslałem, że sie wykończę a zona tylko mnie cochwile uspokajała, nic ci nie będzie zobaczysz . Etap II wizyta. Popatrzyła na EKG dotknęła moich mokrych rak i mówi normalka nerwy co? . ja na to Pani doktor chyba jak zwykle . Kiedy powiedziała szanowny panie ekg oprócz wysokiego tętna jest oko . To co sie z Panem dzieje to nie jest napewno od serducha. Dała mi bolker na wysokie tęno i cisnienie i mówi ze doraźnie a jak chce to co dzień ( osobiscie wole doraźnie). Drugi lek jaki otrzymałem to Afobam - mówi, żeby 1 dziennie na noc przez 3 miesiące nie dłużej . No i tu wyszło, ze jest dobrym kardiologiem, ale nie psychiatrą. Afobamu nie wykupiłem. Osobiście to wam powiem, że jestem rozbity i to z własnej winy. leki mam a nie biore - tylko w krytycznych signopam no i oczywiscie validolek. Ale po swietach zaczynam -trzeba powrócić aha no i oczywiscie do psychologa marsz ehhhhhhhh to tyle mojego marudzenia .
  21. No i niestety po 5 latach od rozpoczęcia walki ubiegłej nocy doznałem nawrót nerwicy. Atak pniki byl bardzo silny i malo co pogotowia nie wezwałem siła przewyższała te ataki, które mnie męczyły na początku choroby. Przyczyna to zapewne alkochol, którego troszke nadużyłem na weselu i poprawinach no i stało się dzisiaj signopam a jutro wizyta u lekarza. Trzeba nów zbierać szeregi do walki o wolność . Pozdrawiam
  22. witam wszystkich forumowiczów! Czytam Wasze posty i dokładnie rozumiem jakie "katorgi" przechodzicie. Moja przygoda z nerwica trwa od roku 2002 i jesli chodzi o dzień dzisiejszy to moge powiedzieć, że nauczyłem się z Nią żyć. Kwestię schizofremii, natretnych mysli i towzrzyszącego temu wszystkiemu lekowi także przechodziłem i do dziś przechodzę tylko wiem co mam i umiem nad tym zapanować. Moje obiawy nerwicy to głównie lek przed smiercią, zawałem, wylewem, omdleniem. Mam 27 lat i jestem po wszelkich mozliwych badaniah serca , kóre nic nie wykryły. Kiedy po nich sie wyluzowałem przyszły natrectwa (czyli myśli) na schizofremię i inne psychozy. A to, że coś ze mną nie tak, że jakis dziwny jestem odwiedzałm strony chorych na schizoremię itd. Dzis mogę Wam szystkim powiedzieć, że "złotego leku" na nerwicę nie ma a wszystkie leki antydepresyjne ( one sa najlepsze) tylko mogą pomóc w walce. Co do srodków doraźnych (np. lorafen ,czy klonaezpan) - stosowałem je zazwyczaj w chwilach przymusowych czyli głównie na uczelni przed egzaminami - bo gdybym wyszedł to bym nie zdał a tłumaczenie, że mam lęki byłoby bezzasadne. Przez ponad 5 lat mojej waliki mogę Wam z ręką na sercu powiedzieć, że na nerwicę nalpszym lekarstwem jest wysiłek a dosadnie czynne uprawianie sporu. Osobiscie od dziecka grałem w koszykówkę i ona mnie podniosła. Potem w zimie wypady n basen, bieganie a teraz kupiłem sobie rower wyscigowy i dziennie robie 30 km. Kochani ataki paniki to rwaca rzeka i My nie mozemy w niej tkwic tylko jak najszybciej z niej wyjść . Teraz troche o tym co w nerwicy osiagnałem : ukończyłem studia wyższe, potem jeszcze 2 fakultety, a obecnie otrzymałem cetyfikat księgowy Ministerstwa Finansów i za 0,5 roku rozpoczynam studia doktoranckie. Pamietajcie o swoich celch (marzeniach) życowych, zacisnijcie zęby i poprostu z usmiechem je relizujie. Aha i jeszcze jedno moimi przyjaciółmi są lekarze i powiem wam jedno - jesli sie boicie, że przykładowo macie schizofremie to w 99 % jej nie macie a Wasze obwy to poprostu nerwica - przypadłość wrażliwych i mądrych ludzi. Pozdrawiam i zyczepowodzenia
  23. Wiem co czujesz ja mam podobnie. niby w śnie, ale to jest taka niby faza jakby przed snem. Nieraz wybudzam sie gwałtownie jakbym w przepaśc leciał Uważam, że jest to typowe dla nerwicy a maja to nawet ludzie, którzy na nią nie cierpią.
  24. Witam nerwicowców! Kiedyś pisałem na tym forum przedstawiając od początku moją przygodę . Z moją przyjaciółka zwaną potocznie "nerwica" przyjaźnię się 4 latka i mogę na temat tej męczarni co nieco powiedzieć. Przeżyłem większość jej objawów począwszy od wysokiego cisnienia przeplatanego z biciem serca w rytmie techno house jak również wielkimi stanami lękowymi typu: zaraz umrę jestem ciężko chory. Kres stanów lękowych o śmierć nastąpił myślami typu " A huuuuuuuu niech tam umrę i będe przynajmniej miał święty spokój" a było to na maczu Śląska Wrocław w koszykówce mężczyzn. No i przeszło . Jak to przeszło to pojawiło się jak kolega wspomniał strach przed choroba psychiczną, zrobieniem komuś krzywdy (również kocham ludzi i im pomagam), że się dziwnie zachowam. Z nerwicą ukończyłem studia, ożeniłem się , teraz kończę studia podyplomowe. Pracę mam stresującą - gł. księgowy. Przez 3 lata z takimi ludźmi ja Wy mogłem jedynie rozmawiać na grupie wsparcie stworzonej na serwerze yahooo. Przez ten długi czas grupa sie praktycznie rozsypała cześć ludzi wyzdrowiała, natomiast druga część tak jak ja zdążyła się do nerwicy przyzwyczaić i nauczyć z nią żyć. na grupie któregoś dnia zgodnie doszliśmy do wniosku, że nerwica to głównie strach przed odpowiedzią na pytanie Co sie stanie jak????????????? - jak zemdlejemy? - zrobimy cos dziwnego - nawet umrzemy Boimy sie reakcji szeroko rozumianego otoczenia i na siłę próbujemy sobie coś wbić . To, że jesteśmy całkiem zdrowymi ludźmi doprowadza do tego, że cały czas myślimy o tym, popadamy w lęk i panikę przed jutrem, stresującymi chwilami, boimy sie publicznych przemówień, wypowiedzi. Teraz żyję z natręctwami i z nimi walczę , bez leków . I tu chciałbym powiedzieć swoje zdanie na temat leków . Kochani nerwice trzeba leczyć u psychologa a dopiero jak jest dalej ciężko również u psychiatry ale lekami antydepresyjnymi, które po roku lub półtora nalezy odstawić . apeluje aby unikać niebieskich lub innych kuleczek co wspaniale działają. Pamiętajcie, że psychiatrzy to tez lekarze i mają interes w tym abyście jak najdłużej brali leki . Jak ja sie źle czuje ubieram dres i biegam do upadłego , chodzę na basen i gram w koszykówkę to jest najlepsze lekarstwo na podorędziu mam również VALIDOL -mentol uspokajający do ssania - dostępny bez recepty! Wspaniała rzeczą jest również to forum tu sie spotykamy , wymieniamy swoimi stanami , wspomagamy się - to tez bardzo, ale to bardzo pomaga. Należy systematycznie stawać na przekór swoich słabości - jeżdżąc autobusami, chodzić do kościoła, marketu itd. Chciałbym się także odnieść do tego czy nerwica jest choroba psychiczną - otóż uważam , że NIE, gdyż żaden lekarz - nawet sądowy nie wykryje jej u nas . A sam fakt , że nasi bliscy wmawiają nam, że nic nam nie jest, że sobie coś wmawiamy jest na powyższe dogłębnym dowodem . Uważam ponadto , że nerwica to przejściowy stan emocjonalny, który można całkowicie wyleczyć. Nerwice leczy psycholog a przy cięzszych stanach przy pomocy psychiatry. Na koniec chciałbym powiedzieć głowy do góry !!!! Damy i Dacie radę . na marginesie nerwica spotyka ludzi wrażliwych mądrych, wykształconych, z ambicjami , ludzi, którzy maja otwartą drogę do sukcesu tylko boją sie bardzo, że w tym sukcesie może cos im przeszkodzić tym czymś jest choroba, śmierć, zawał, kalectwo, choroba psychiczna.....Jesteśmy zdrowymi ludźmi tylko troszkę za bardzo sobie wkręcamy . pozdrawiam Wojtek.
×