Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed ludźmi ? + Mała ankieta


pracownik

Rekomendowane odpowiedzi

A ja od paru dni jakby mniejszą. Prawdę mówiąc jestem ciekaw czy przyzwyczaiłbym się do życia bez fobii społecznej. Jakoś nie wyobrażam sobie już jazdy autobusem bez stresu i miliona objawów :P. Zawsze to jakiś sposób na nude te lęki :) .

A teraz na poważnie: przyzwyczaiłem się do myśli że fobia jest i zapewne już nie przejdzie. Zniszczyła mi życie no ale cóż.. Inni mają jeszcze gorzej a ja "tylko" fobie społeczną. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie, co? polecialam do tej Anglii i nadal mam moje kochane objawy:D Mimo, ze jestem w otoczeniu fantastycznych ludzi, prace zaraz prawdopodobnie bede miec, itd. Nic mnie nie opuszcza:( a ja glupia myslalam, ze jak zmienie otoczenie,spelnie marzenie, bedzie ok.!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie przechodzi z dnia na dzień, ale po sobie wiem że taki wyjazd naprawdę wiele daje i po pół roku pobytu na studiach naprawdę wiele się u mnie poprawiło, a miałem w sumie podobne problemy. Twoje lęki na pewno osłabną z czasem, nie skupiaj się na nich, trochę cierpliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie, co? polecialam do tej Anglii i nadal mam moje kochane objawy:D Mimo, ze jestem w otoczeniu fantastycznych ludzi, prace zaraz prawdopodobnie bede miec, itd. Nic mnie nie opuszcza:( a ja glupia myslalam, ze jak zmienie otoczenie,spelnie marzenie, bedzie ok.!

 

Nie poddawaj się, jeśli to twoje marzenie nie ryzygnuj będzie lepiej..

 

Oj to prawda nic nie przychodzi odrazu ale moje lęki od lat nie przechodzą lecz każdy jest inny...

I myśle by jeszcze raz spróbować pójść na terapie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest lepiej.. napilam sie piwa. kurcze myślałam, że moze inni tego nie dostrzegaja ale dzis pare osob ze mna porozmawialo na powaznie i zwrocilo uwage ze mam bardzo napiete miesnie twarzy i widac ze zestresowana jestem. fakt, wrocilam do papierosow, nie mam apetytu, ciagnie do piwa:D ale na razie pakowac sie nie bede:D

 

wam tez tak sie wydaje zawsze albo macie nadzieje, ze inni nie dostrzegaja tego? a tu sie okzauje, że oni wiecej wiedza o nas niz my sami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest lepiej.. napilam sie piwa. kurcze myślałam, że moze inni tego nie dostrzegaja ale dzis pare osob ze mna porozmawialo na powaznie i zwrocilo uwage ze mam bardzo napiete miesnie twarzy i widac ze zestresowana jestem. fakt, wrocilam do papierosow, nie mam apetytu, ciagnie do piwa:D ale na razie pakowac sie nie bede:D

 

wam tez tak sie wydaje zawsze albo macie nadzieje, ze inni nie dostrzegaja tego? a tu sie okzauje, że oni wiecej wiedza o nas niz my sami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam odkąd pamiętam problem z oceną tego czy coś po mnie widać czy nie widać... nie potrafię ukrywać emocji, więc osoby "znające się na ludzich" mają mnie jak na dłoni...

ludzie bezpośredni odnoszą się do tego co widzą i czują - zwracają uwagę - zwykle pewnie z dobrego serca -

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe... A co powiecie na sytuację, w której mój ówczesny szef rzucił mi: "Weź się, k**wa, człowieku wyluzuj, bo jesteś taki spięty, że ja to czuję i się czuję jak popierdo**ny. Jesteś taki wydygany rolo!". Fajne, co?:/

A teraz mam inną pracę, ciągle z ludźmi i nieustannie przerażony chadzam. Oooo, spooky!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wśród ludzi ogólnie

W pracy

W miejscach publicznych

Przy wygłaszaniu przemówienia

Przy sytuacjach intymnych

Przy kobietach

Przy mężczyznach

W sytuacjach towarzyskich

Przy jedzeniu z innymi

W kolejce

Gdy podróżuję środkami transportu

Wśród ludzi których mało znam

Wśród znajomych

Dzizys krajzys strach ma wielkie oczy:(BOje sie tego wszystkiego:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe... A co powiecie na sytuację, w której mój ówczesny szef rzucił mi: "Weź się, k**wa, człowieku wyluzuj, bo jesteś taki spięty, że ja to czuję i się czuję jak popierdo**ny. Jesteś taki wydygany rolo!". Fajne, co?:/

A teraz mam inną pracę, ciągle z ludźmi i nieustannie przerażony chadzam. Oooo, spooky!

 

 

a to dobre, właśnie ciekaw jestem czy wszyscy odczuwają to co my czujemy? i jak się czują...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wśród ludzi ogólnie

W miejscach publicznych

Przy jedzeniu z innymi

W kolejce

+ sklep, ulica! mijani ludzie

 

tak

 

Przy sytuacjach intymnych

Przy mężczyznach

 

wrecz przeciwnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się najbardzie j boję nowych sytuacji,jak muszę coś załatwić i jest to nowe miejsce i nieznani ludzie, problem mam nawet jak mam isc do lekarza a jest jakis nowy

np. teraz muszę sobie poszukać nowej pracy i na samą myśl o rozmowie z przyszłym pracodawcą zaczyna mi się robić supeł w żąłądku,ręce mi się pocą i napięta jestem jak struna,tak było w szkole również

najbardziej boję się ośmieszenia

w towarzystwie zazwyczaj tylko obserwuje wszystkich albo się wygłupiam (to też jest jakiś sposób),zresztą najlepiej się czuje w towarzystwie najbliżysz znajomych

w kontaktach z obcymi mężczyznami poprostu się wstydze

a jeść to lubię tylko to co sama zrobię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odczuwam strach/wstyd/skrępowanie:

Wśród ludzi ogólnie

W pracy (obecnie nie pracuje ,ale jak pracowałem to wiecznie było ''źle'' )

W miejscach publicznych

Przy wygłaszaniu przemówienia

Przy sytuacjach intymnych

Przy kobietach

Przy mężczyznach (mniej niż przy kobietach)

W sytuacjach towarzyskich

Przy jedzeniu z innymi (tak ,ale do chwili ''oswojenia się'' z tymi samymi osobami przy stole )

W kolejce

Gdy podróżuję środkami transportu (przemieszczam się tylko samochodem ,także odpada.W przciwnym razie napewno.)

Wśród ludzi których mało znam !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odczuwam strach/wstyd/skrępowanie:

Wśród ludzi ogólnie

W pracy

W miejscach publicznych

Przy wygłaszaniu przemówienia

Przy sytuacjach intymnych

Przy kobietach

Przy mężczyznach

W sytuacjach towarzyskich

Przy jedzeniu z innymi

W kolejce

Gdy podróżuję środkami transportu

Wśród ludzi których mało znam

Wśród znajomych

 

 

nie przy kobietach, nie wśród znajomych

 

reszta sie zgadza :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje lenki:miastem chodze jak kret dosłownie

na nikogo nie spojze, wstydze sie mijac ludzi, a na przyjeciach to juz wogule masakra, siedze pięc minut przy stole zbiera sie wemnie paralizujacy lek strach, nerwica, depresja, dotego drgawki, suche usta poprostu cały dygocze i jest mi potwornie żle. A wszystko dlatego że boje sie ludziom spojżec w oczy, boje ze mnie znienawidza, mija pięć minut na byle jakiej imprezie i poprostu wychodze ide sie schowac (niby oglądac telewizje ale i tak karzdy wie ze mam zrytą banie ) mam 20 lat i jestem sam jak palec i tak niestety bedzie zawsze. Jestem żywym trupem, zero reakcji na ten cudowny swiat który mnie otacza. Ludzie co sie ze mną stało, jeszcze 4 lata temu byłem tryskajacym energia wesołym chłopakiem, cos wemnie umarło nie czuje tej iskry, powera nie czuje chęci zycia umieram

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Mam naimie Greta i od roku mieszkam w Anglii...:( Jak byłam w Polsce owszem byłam nieśmiała ale wszyscy wkoło mnie akceptowali i świetnie się czułam w towarzystwie które mnie otaczało... Potem się dowiedziałam że musze wyjechac do mojego taty za granice gdzie był już siedem lat. Wiec z całą rodzinką wyjechaliśmy... Tam zaczełam chodzic do szkoły i tu się zaczeło... Strasznie sie bałam tam chodzic chociaz tak naprawde nikt mi nic nie robił... Miedzy czasie chodziłam na spotkania do bierzmowania na ktorym byli sami polacy a balam sie jeszcze bardziej...Nie gadalam tam z nikim a tydz przed tymi spootkaniami strasznie sie balam...Ale przetrwalam skonczyłam szkołe ale ide do innej.. Jak pomyśle to poprostu strasznie sie denerwuje...:( Boje sie wychodzic do tych ludzi i mam jeszcze blokade jezykowa...:( POMOCYYY!! jak mam sie tego pozbyc...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

Muszę przyznać, że już od dłuższego czasu chciałam dołączyć do tego forum, ale coś we mnie dawało mi złudną nadzieję, że może wcale nie będzie trzeba, może uda się z tego wyjść oraz, chyba przede wszystkim, wiedziałam, że jak już tutaj wejdę, to będę musiała poważnie zabrać się za to, co dzieje się ze mną już od dłuższego czasu. Ignorowałam to. Od lat. Każdy kolejny atak paniki, wszystkie towarzyszące mi lęki starałam spychać gdzieś daleko daleko, ufając, że przejdzie, że to nie może być TO. Ale nie przeszło:) Jest gorzej.

 

Ataku nie miałam w sumie od dawna, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że ograniczam wszelkie kontakty i spotykam się tylko z osobami, z którymi czuje się pewnie, kiedy wiem, że nie powinno być źle. No, ale tak dalej żyć nie można. Jak każdy z Was, nie potrafię opisać tego jak bardzo zmieniłam się przez parę ostatnich lat, odkąd zrozumiałam, że jednak mam jakiś poważny problem. Te same sytuacje, jedzenie przy ludziach - nie ma szans, na samą myśl o obiedzie rodzinnym u mojego chłopaka mnie skręca. Nawet z bliską koleżanką boję się pójść do knajpy i coś zjeść...no, ale z koleżanką jak z to z koleżanką - można zawsze pójść na piwko, prawda? Gorzej z innymi, w innych sytuacjach, na święta, imprezy itp. Przez te cztery lata robiłam takie uniki, że wstyd. Nie wiem, czy ktoś się czegoś domyśla, czy tylko myślą sobie, że jestem dziwna i tyle. Nie obchodziło mnie to, wmawiałam sobie, że mam prawo żyć sobie jak chce i robić jak chce i nikomu nic do tego. Oczywiście jest w tym wiele prawdy, ale jeżeli Twój lęk paraliżuje Ci właściwie cale twoje życie, to zaczynasz szukać rozwiązania.

 

I tu zaczyna się kolejny problem - moje wychowanie, to jak zawsze liczyłam sama na siebie i nie jestem raczej typem osoby wylewnej (w razie jakiegoś problemu). Nikt nie wie nic. Ukrywam skrzętnie, to, co niepotrzebne już udało mi się z powodzeniem z życia wyeliminować.......i na tym właśnie etapie jedyne co pozostaje to chyba pusty śmiech. Rozstałam się z facetem, którego kocham (nie z tego powodu, ale wiem, że częściowo właśnie z tego, chciałam spokoju od ciągłego "wymawiania się z imprez itp - bo zajęta, bo pracuję, bo to i tamto, a byłam zbyt dumna (i głupia), żeby przyznać w czym problem).

 

Napisałam Wam widzę już cały esej, a to dopiero kropla w morzu...

 

Nawet teraz waham się czy to wysłać, bo jak wyśle, to KTOŚ wreszcie się dowie, i może wreszcie przyjdzie czas, żeby przestać udawać, że jakoś sobie sama poradzę, skoro wiem, że jest to niemożliwe.

Nie wiem czemu boję się komukolwiek powiedzieć, nie wiem czemu boję się pójść do lekarza, czuję ogromną niechęć jak myślę, że będę musiała to wszystko jakoś ogarnąć i komuś przedstawić tak, żeby mi pomógł, boję się, że jednak nie da się tego wyleczyć i narobie sobie tylko nadziei na normalne życie.......A przecież żyłam normalnie, jeszcze 5-6 lat temu byłam normalną, zdrową dziewczyną i wydawało mi się, że świat stoi przede mną otworem. A teraz to ja chowam się przed światem.

 

Pozdrawiam serdecznie ;*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Smutasek_, myślę że jak najbardziej masz jeszcze szansę na normalne życie. To co opisujesz jest fobią społeczną, na którą cierpi stąd bardzo wiele osób. Z tego co opisujesz wynika fakt, że unikasz sytuacji w których występują ataki. To podstawowy błąd bo przed ludźmi nie da się uciec na długo. Przede wszystkim musisz zacząć od powolnego przełamywania lęku - jeżeli boisz się jazdy autobusem to najpierw jedź jeden przystanek, gdy poczujesz się nieco pewniej to pojedź dwa itd. Wszystko stopniowo i będzie już lepiej. Następnym krokiem będzie terapia a i dobrze by było udać się do psychiatry po leki. Musisz się przemóc i iść do lekarza bo im szybciej to zrobisz to i szybciej poczujesz wreszcie że żyjesz. Walka będzie mozolna zapewne ale zawsze na końcu tunelu jest jakieś światełko. Przede wszystkim musisz zrozumieć że jest szansa na wyleczenie a i musisz pojąc wreszcie że potrzebna Ci jest pomoc bo samo z siebie to nie minie.

Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za rady i wsparcie:)

 

Zdaje sobie sprawę, że potrzebuje lekarza, ale do tej pory nie mogę uwierzyć, że tak faktycznie jest. Wiem też, że byłoby mi o wiele lżej, gdybym powiedziała co się dzieje, chociażby mojej najbliższej rodzinie, ale tego nie zrobię. Dla mojej mamy psycholog, nie daj boże psychiatra, to takie coś śmiesznego co jest i dobrze, że jest, bo pewnie wielu osobom pomaga, byle tylko nie potrzebowała takiej pomocy jej rodzina - innym słowem taki ktoś od wariatów i poważnych świrów. Osiwiałaby chyba jakby się dowiedziała.

 

Ja powoli godzę się z tym, że niestety takiej pomocy potrzebuje, ale okropnie deprymujące jest to, że jakby ktoś wiedział to by mnie wyśmiał, nie wierząc, że można mieć takie problemy. I tutaj ja się pod tym trochę podpisuje - czasem jak o tym myślę, to mi się śmiać chce - ludzie są śmiertelnie chorzy, okropnie cierpią, głodują itp itd, mają tyle przeróżnych tragedii i problemów.......a moim problemem jest podniesienie łyżki co to by ją sobie można było zgrabnie do gęby przy posiłku skierować ;) Komedia pomyłek. A jednak - jest mi tak cholernie wstyd jak o tym myślę, że coś tak makabrycznie wręcz śmiesznego może zrobić z człowieka takie oto dziwadło - oprowadź znajomych po mieście - nie, bo co ja biedna zrobie jak znajomi zgłodnieją - "zajęta jestem, mam pracę odo napisania, żegnam". 'Dziwak, no nie bądź dzikus.' Niedobrze się od tego robi, a jednak tak jest. To ja już wolałabym cokolwiek innego, ale coś, czego nie trzeba się tak strasznie wstydzić, czego i tak nikt, nawet jak już się przyznasz, nie zrozumie, wręcz pomysli o tobie, że ty dziwny jesteś bo się ludzi i sytuacji jakiś śmiesznych, o których nikt zdrowy nawet nie myśli, boisz. To my tobie już podziękujemy, idź swoją drogą dziewcze i daj znać jak będziesz miała dobry dzień:)

 

...tak sobie tu teoretyzuje, ale zakładam, że potrzeba naprawdę otwartej osoby, żeby zaakceptować czy też móc porozmawiać o tym właśnie dziadostwie. Ludzie boją się tego, czego nie znają, a ja jak o tym myślę, to czuję się jak trędowata jakaś:) A jak jest z Wami, żyjecie z tym po cichu czy rozmawiacie z rodzinami/przyjaciółmi i stawiacie sprawę wprost? Ja bym się nigdy nie odważyła, a przynajmniej nie osobom, na którym naprawdę najbardziej mi zależy :) Jakie to smutne heh Najgorsze jest to, że głupi człek wiedząc, że byłoby mu tysiąc razy lżej, jakby się przyznał, i tak nie mówi i chowa i kręci, kręci..

 

Z drugiej strony myślę, że im więcej o tym czytam, tym w większą paranoje powoli zaczynam wpadać - no, ale co mi po leczeniu, jak to jest coś, czego wyleczyć do końca nie można, ale tylko zaleczyć (I guess..?) - to w mojej głowie ciągle będzie siedzieć to, że ok: dziś jestem na lekach/terapii i jest dobrze, za miesiąc po odstawieniu jest dobrze, ale cholera wie kiedy rączka znowu dygnie nie tak jak powinna - i wracamy, lekcja nr jeden, gabinet nr...."Pani doktor, toto wróciło!";)

 

I tak już tytułem P.S.'a małego: wiem, że temat wałkowany non stop (i sama naczytałam się już tysiąc wątków o lekarzach itp), ale jeżeli ktoś z Was ma naprawdę dobrego psychologa (Warszawa), który Wam pomaga (a najlepiej to pomógł hehe) to proszę piszcie - ja się zbieram w sobie i zbieram, ale od paru dni robię giga research i dojrzewa powoli we mnie idea załatwienia sobie profesjonalnej pomocy heh ale póki co mam tylko jeden typ, i to poniekąd metodami niekonwencjonalnymi (piszę poniekąd, bo to, z tego co czytam, również psycholog, ale wplata też te elementy niekonwencjonalne) - wiadomo jak jest, tonący brzytwy się chwyta :)

 

Doszła też dodatkowa motywacja - znajomy z za granicy przyjeżdża pierwszy raz do Polski...i generalnie pierwszy raz go też zobaczę w realu - oj ściska w żołądeczku, ściska heh

 

I znowu esej walnęłam, a wcale nie planowałam - tych niecierpliwych (więc i siebie, bo ja przecież niecierpliwa bardzo jestem!) przepraszam, postaram się może na przyszłość skracać swoje wywody.

A tych czytających serdecznie ściskam, bo ja jak takie posty widzę, to mi włos się jeży :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wśród ludzi ogólnie

W pracy

W miejscach publicznych

Przy wygłaszaniu przemówienia

Przy sytuacjach intymnych

Przy mężczyznach

W sytuacjach towarzyskich

Przy jedzeniu z innymi

W kolejce

Gdy podróżuję środkami transportu

Wśród ludzi których mało znam

 

:cry::? jak ja tego nienawidzę... to pewne, że mam fobie społeczną...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×