Skocz do zawartości
Nerwica.com

pracownik

Użytkownik
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pracownik

  1. Nie no bez jaj z tym móżdżkiem ? Tak czy siak super że znalazłem ten temat bo prawdę mówiąc wychodzi na to że przeszedłem IBS'a który prawdopodobnie nie był IBS'em tylko to są drgawki. Mam je od 2lat, w zasadzie od kiedy pojawiły się problemy nerwicowe (jeszcze nie zdiagnozowane). Dużo siedzę, mało ruchu..... Generalnie z objawów, wieczorem jak leżę, siedzę trzęsie się wszystko w okolicach (pęcherza), początkowo od pachwiny do góry, brzuch potem plecy teraz nad pęcherzem i schodzi na nogi. Odczuwam to praktycznie po 4godzinach siedzenia, najbardziej wieczorem. Jak leżę na plecach mniej, jak na brzuchu więcej. W momentach stresu, bardziej wszystko się nasila, czasem mam wrażenie jak bym za chwilę miał wybuchnąć. Spore bóle kręgosłupa (tak w środku), tak teraz analizuje że w większości przypadków to właśnie te trzęsiawki wprawiają w lęki ! Rzuciłem papierosy, zacząłem jeździć na rowerze dzień w dzień... jestem na seroxacie, przed seroxatem mrowienie było również ale mniej. W między czasie brałem na uspokojenie Lerivon = Totalnie brak trzęsiawki mięśni. Jeszcze dobrze nie czytałem tego wątku w końcu to 57 str, jakie badania trza zrobić i może coś doradzicie ?.
  2. według mnie jest jakiś powód że nie chesz pracować, a to że siedzisz w domu i się wkurzasz to akurat proste - chodzi o to że jesteś podświadomie wkur.... na siebie że nie możesz się przełamać przed pracą i jesteś zmuszona do siedzenia w domu...
  3. 1.no ale może robię coś na siłę ? 2.to coś co widzę po sobie.... 3.ciekawe.... a tak na prawdę wydaje mi się że kiedyś było prościej, większość chorób jest wynikiem prącej do przodu cywilizacji i społeczności która przejmuje określone myślenie, zachowania....
  4. a to dobre, właśnie ciekaw jestem czy wszyscy odczuwają to co my czujemy? i jak się czują...
  5. mnie się właśnie wydaje że oni wiedzą o tym co się dzieje, przez to mam akcję z samo kontrolą żeby nie dać poznać po sobie że coś takiego mogę mieć....
  6. czy ta cała fobia może być związana z tym że kotoś jest pracocholikem, bardzo mnie to interere
  7. mało pamiętam z tamych czasów, jakoś mi chyba umysł wywalił to ze łba No i wątek się jakoś zamkną nikt już nie ma problemów z fobią społeczną?, ale fajnieeeeee
  8. i co jakoś głucho od ostatniego - ładna pogoda się klasuje, moze ktoś ma ochotę do lasu?
  9. jaaa: Tak 4ściany i nikogo w pobliżu z kim można by porozmawiać to jest okropne. Po dłuższym czasie dopada odosobnienie i uciekanie od świata. KACHA: IBS to zespół jelita drażliwego. Masz często dyskomfort w jelitach, ciągłe przelewanie się.., + mnóstwo gazów. Okropnie to uciążliwe, i wzmaga niepokój w organiźmie. Kacha a jakie masz wnioski po przeczytaniu tej książki?. Ja też miałem nauczanie indywidualne ale wcześniej w podstawówce, może mnie to oddaliło od rówieśników ale potem był okres gdzie miałem znajomych, często wyjeżdżałem na mazury i jakoś leciało, teraz ostała się praca i mało znajomych - zupełnie inne środowisko. Czasem ciągnie mnie do tamtego środowiska ale wtedy było inne myślenie, nie wiem czy teraz mógł bym wrócić w tamte rejony.
  10. KACHA: Ja nie chce tylko brać ale i dawać nie robić nikomu problemów przez moją osobe. Jednocześnie nie chce zostać z tym sama i być odrącona, kiedy znalazłam te forum, też się przestraszyłam, że tylko wam przeszkadzam... Sad hmmm, wszyscy "my" z niską samooceną najlepiej - znaleźć dla nas kąt i w ogóle nie będziemy nikomu przeszkadzać, z nikim rozmawiać itp.... a przecież to nie o to chodzi czyż nie mam racji?..., z tym pisaniem ma forum podobnie miałem... nie chciałem się rzucić komuś w oczy, coś złego napisać - zdecydowałem się jednak napisać o tym co mnie dręczy i wyszło całkiem nieźle teraz mogę uczestniczyć w rozmowie i uzupełniać się wraz z innymi cieszę się z tego powodu - a to już postęp!, widzę że moje obawy były bezpodstawne. lena1983, też to wszystko mam, prócz czerwienienia się, ale mam za to IBS, pewnie bym wolał czerwienienie zamiast IBS bo on potrafi dowalić lekkie zdenerwowanie i się kuruję parę dni w domu...., napisz coś więcej o twoich zmianach w życiu może coś będziemy w stanie ci doradzić...., przeczytaj ten wątek od początku i poczytaj pozostałe, niech opadną ci emocje i racjonalnie próbuj podejść do tematu... to co się z tobą dzieje to nie zjawiska paranormalne to ma nazwę - to się leczy !
  11. łoł marmarc krew z nosa hmm.... może ciśnienie tego dnia było niskie :). Anyway, ja mam ten plus że mama też prowadzi prężny biznes i daje mi rady w tym zakresie - klient bardzo pozytywnie przyjął że byłem z kimś z rodziny, nawet sam zalecał na początku żebym z kimś bliskim pojechał :) Jeśli chodzi o towarzystwo mamy, nie będę się niczego wstydził... od 8lat mieszkam sam i dawałem sobie radę, coś się zmieniło we mnie a że mogę liczyć na mamę bardzo się cieszę z tego powodu.
  12. Witam, was gorąco.... Sorki że się nie odzywałem ale miałem wyjazd do Koszalina. Miałem biznesowy wyjazd w ostatni weekend, przed wyjazdem dopadł mnie taki stan histerii, płaczu i wywalenia emocji z siebie że SZOK!, pierwszy raz coś takiego przeżyłem. Ogólnie chodziło o to że mam fobie, że podczas podróży jak jest ktoś kogo mało znam to się źle czuję, + bycie na miejscu, sytuacje picia, jedzenia i ogólnie że sobie nie poradzę., dodatkowo jechała z nami kobieta, która potrafiła wnerwić :), z drugiej strony była bardzo ładna, - nie wiedziałem co myśleć i jak ją postrzegać :). No więc decyzja padła, pojechałem z Mamą, miałem wsparcie, chociaż mało było rozmów w czasie drogi, kiedy ten lęk był dość duży... Był ktoś bliski koło mnie, nie miałem tej świadomości że jestem sam. Na miejscu byłem ostro znerwicowany brałem parę razy relanium - nie obyło się. Był wstyd, szczególnie jak jedliśmy wystawnie przy stole, i jak ktoś pił... starałem się nie zwracać uwagi itp. Na miejscu, już rozmawialiśmy w międzyczasie pracy z Mamą o moich problemach aby wyjaśnić co może być przyczyną, generalnie pomimo tych wszystkich trudności klient został pozytywnie załatwiony, droga powrotna była bardzo pozytywna, w drodze powrotnej bardzo pomagała ciągła rozmowa, szczególnie z tą kobietą. Generalnie moja konkluzja jest taka, jeśli nie jesteśmy przygotowani do czegoś - lepiej pojechać z kimś bliskim kto ma większe doświadczenie. Nie wiem jak by było gdybym pojechał sam, ale na pewno nie byłem przygotowany na to., co zrobię lepiej - no na pewno przygotuję się lepiej jeśli chodzi o samą pracę z klientem na miejscu. to tyle....
  13. tak właśnie chodzi o tą książkę, dała ci coś?... ja ją właśnie czytam... znów się rozjechało forum :) moje panie, alkohol to nie wyjście , ale ja mam podobnie, - mnie się po głowie przesuwa myśl żeby sobie zapalić (zioło)....
  14. KACHA czytałaś książkę pokonać lęki i fobie?, ja właśnie ją przerabiam i jestem pod dzikim wrażeniem w sensie pozytywu.
  15. hyhyhy ano było, zderzak naprawiony... mam nadzieję że Pan sbb88 się nie wystraszył na amen i wkrótce się odezwie ;p :)
  16. Ty masz komfort i chociaż wiesz dlaczego cię dopadł lęk, ja mam trudniej bo czasem w ogóle nie wiem dlaczego jest. np. wczoraj miałem lekką jazdę na "maxa", wjechałem na znak - znaczy się, przed samochodem straży miejskiej, - pech - no więc całe zdarzenie nie było nawet leków, myślałem sobie że dobrze że nic się nie stało. ale potem, już po przebadaniu itp, jak wsiadłem do radiolki na wypisywanie mandatu, gdzie wiedziałem że już nic mi nie mogą zarzucić, to miałem stresa na maxa. właśnie tak mam łapie mnie coś czasem i nawet nie wiadomo dlaczego... co do pokonywania to jakieś takie pozytywne nastawienie trzeba usilnie wymóc tak mi się wydaje.
  17. więc spotkanie się odbyło, było miło, choć krótko :). "solenizant się spóźnił" czyli ja , towarzystwo bardzo fajne :). Potem jednak nastąpiła ciekawa sytuacja niczym z filmów sensacyjnych... otóż wjechaliśmy w ślizgiem na znak drogowy OoO, akurat przed strażą miejską - ból. Następnie pojawiły się 2 radiolki + tajniak.. przebadali i przewertowali wzdłuż wszystko na szczęście wszystko ok, nic się nikomu nie stało i tak o 3am ogólna jazda się skończyła. Najedliśmy się z Panem sbb88 trochę strachu :). Co by nie mówić spotkanie z adrenaliną.... jestem zadowolony - a teraz czas na naprawę zderzaka.
  18. ok ja będę, nie byłem jeszcze w toli..., długo jednak nie zabawię bo mnie coś dziś ostro pęcherz napindala... chyba że mi przejdzie do wieczora :)
  19. Zielona to tylko propozycja gdzie się spotkać a potem możemy iść gdzie chcemy..., CzarnaZebra przejmij dowództwo ja się dostosuję... Jutro robię trochę badań ale o 13stej będę przy internecie to mam nadzieję że już ustalimy co i jak... Seigi to jesteś jutro?... Sebastian nie dasz rady pod gęś?.
  20. bzzz, ja się borykam długi czas z tymi problemami, miałem USG, morfologię, pasożyty 2razy - w zasadzie została kolono. Mam to samo co ty tictac jeśli chodzi o że wezmę się za siebie itp... ale samo badanie mnie lekko przeraża.... 2 razy udało mi się na parę dni zlikwidować problemy gastryczne relaksem i rozluźnieniem + dietą własną (to były święta, zero stresu sam ze sobą :). Czuję natomiast że jeśli w ciągu najbliższego czasu to nie minie to zrobię to kolono dla świętego spokoju. Interesuje mnie coś ciekawego, czy zaraz po przebudzeniu nie macie waszych objawów?, ja tak mam - dosłownie zaraz po przebudzeniu jest wszystko ok, nie czuje tego memrania, szczypania czasami - w jelitach na dole, nic się nie przelewa, i wszystko jest git... ale po minucie jak pomyślę o tym już się zaczyna :) Ogólnie jest to dość lipna sprawa, wiem jak potrafi rozwalić życie i normalne działanie. Wolałbym już chyba trzęsące się ręce niż to.
  21. Aha, sprawdzone metody, - właśnie to przerabiam. A powiedz mi jak sobie poradziłeś z tymi zakupami i pocztą ? :)
  22. rozwinę może jak to wygląda w mojej sytuacji, może coś ci się nasunie: Otóż zawsze byłem towarzyski, nie myślałem o jakichkolwiek lękach czy fobiach nie wiedziałem nawet co to nerwica i że mnie to może dopaść, nie miewałem w ogóle negatywnych myśli, emocji..., raczej olewałem wszystko co mnie nie tyczyło.... to był mój sposób. Jakieś 5lat temu, wyprowadziłem się od rodziny, mieszkałem ze znajomym z starej pracy i 2ma lesbijkami :) w wynajmowanym mieszkaniu, potem przeprowadziłem się, do lekko zapuszczonego domu (z tym pierwszym znajomym). Tam podjąłem współpracę z innym znajomym z pracy, stworzyliśmy razem firmę. Po jakimś czasie dokuczało mi że ja naganiam kupę klientów a on czerpie z tego zyski nie dając takiego samego wkładu jak ja, no więc się porypało lekko i pokłóciłem się. Mieszkałem jeszcze jakiś czas w tym miejscu, potem przeprowadziłem się na strzeżone osiedle w lepszy standard - ale nadal z moim znajomym., po jakimś czasie mieszkania ze znajomym gdy jego żona przyjechała zaczęło mnie denerwować i stresować mnóstwo rzeczy a przede wszystkim to że mieszkam z jakąś rodziną. Tam już się zaczęły nerwy, potem zmieniłem miejsce zamieszkania o kilka bloków obok - ale już sam.....Potem przyszedł czas na pracę, zarabianie za wszelką cenę, no i tu się pojawiał dość często stres zmęczenie itp., potem rzuciłem się na realizacje gry komputerowej wraz z kolegą z dawnych lat... spaliłem się nad tym permanętnie, potem pojawiły się problemy, nie można było znaleźć ludzi do realizacji gry, zacząłem uczyć się programować co bardzo ciężko mi przychodziło (zawsze się zarzekałem że nie będę programować). Dziś mogę powiedzieć więcej, na początku trudno mi było zidentyfikować co się tak na prawdę ze mną dzieje, ponieważ jesteś przyzwyczajony do pewnych zachowań, schematów myślowych bardzo długo, (mam czasem do dziś - działanie tak jak kiedyś, chcę być otwarty optymistycznie nastawiony itp, ale wewnątrz toczy się walka - że ja już tak nie mogę działać, i jest wtedy straszliwy dysonans co tu począć, skupiasz się wtedy na problemach wewnątrz i wtedy jest jeszcze gorzej.,) Próbowałem takich wyższych metod na rozwiązywanie tych problemów, np. czuję wstyd i lęk jak z kimś jem, wyszło na konsultacji że kiedyś jadłem jak świnka i dla tego teraz odczuwam do siebie wstyd za to jak jadłem kiedyś... nie wiem do kąt mnie zaprowadzą te konsultacje, nie powiem są dobre ale tylko na chwilę, kiedy nie myślę o tym ciągle - czego się nauczyłem to wszystko wraca. Jeśli chodzi o ten dysonans wewnątrz jest najgorszy, bo potem przychodzi wina i kara że nie mogę tak jak kiedyś, to jeszcze bardziej wpędza w nieciekawe stany. Ponieważ byłem zawsze wychowywany żeby szukać problemów w sobie bardzo wiele sobie tłumaczyłem, wyjaśniałem nie widząc przyczyny, przez co w ostatnim stadium wmówiłem sobie podświadomie kilka nieciekawych rzeczy. Na początku nerwy objawiały się bardzo dziwnie, nie poprzez emocje tyko poprzez ciało (IBS), do tej pory ostro mam z tym kłopot, mam duże skurcze nóg, mięśni, a gdy zdarza się emocja, jakiś konflikt wewnętrzny wtedy przechodzi to na ciało i przez następny tydzień muszę się uspokajać. Najgorszy jest fakt i świadomość jak było kiedyś a jak jest teraz i chciał bym tak jak kiedyś a widzę że nie mogę i przez co jest dylemat co tu począć, myślę że to jest ten mechanizm winy i kary. Najgorsze jest to że nawet gdybym się pogodził z tym jak jest teraz to nie wiem co dalej, jak dalej się zachowywać. Ponieważ myślę i widzę że to wszystko doprowadza mnie do sytuacji kiedy odsuwam się od wszystkich, nigdzie nie chcę wychodzić z nikim się spotykać itp, wiem że jest to złe ale jak pogodzić to co się dzieje wewnątrz. Jednym słowem spotkało mnie coś na co nie wiem jak wpłynąć i się zmienić... ale się naprodukowałem może coś cię zainteresuje. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:30 pm ] ehe, CzarnaZebra ale postaw się w sytuacji np. gdyby również twój sukces życiowy/finansowy zależał od takiego głupka :), i świadomość że np. będziesz z kimś takim współpracować przez długi okres + że docelowo ten ktoś tak na prawdę nie spełnia twoich oczekiwań, przez co ty musisz mieć na głowie większość rzeczy.
  23. człowiek nerwica - ja mam tak samo głupich czyli nie myślących, ja mam tak że oni mnie strasznie wkurzają, potrafią mi podnieść ciśnienie do granic możliwości, mam taki jeden kontakt ze wspólnikiem oj potrafi podnieść ciśnienie, ale ja inaczej z nim, po prostu mówię co ma zrobić i tyle, choć czasami żałuję że mam pod swoimi skrzydłami kogoś takiego, bo myślę wtedy za niego i za siebie, spory ciężar. Fałszywych hmm, przyjmijmy sytuację która mnie spotkała, kiedyś byłem bardzo towarzyski, lubiłem organizować i napędzać spotkania przy piwku, w zeszłym tygodniu oczywiście wyszło tak że ludziska dowiedzieli się o moich urodzinach, napędzili sprawę i w ten czwartek mam się z nimi spotkać, ale skoro wiem o moich fobiach to już od początku tej rozmowy miałem mieszane uczucia, a teraz uciekam i mam ochotę przełożyć spotkanie, wykręcić się czymś... robię to kolejny raz, i powtarzam tą sytuację kolejny raz.... dlaczego?, bo chciał bym być normalny żyć tak jak żyłem przedtem = rezultat?, wszyscy się pewnie bardzo zawiodą, nie wnikam co pomyślą....gdy przełożę spotkanie. Czy według ciebie taka osoba jest fałszywa?, mnie się po prostu wydaje że każdy robi coś nie bez przyczyny, a do póki nie spytasz go dlaczego tak postępuje nie będziesz wiedział i będziesz widział go/ją pobieżnie. a co do twojego pytania, możemy posnuć trochę przemyśleń...
  24. no to co pola mokotowskie może pod zieloną gęsią się umówimy?, o 20stej pasuje?
  25. a po psychotropach masz mniej leków/emocji?, co one tak na prawdę dają?
×