Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

nie doszukuj się na siłe wszystich zaczytanych objawów w sobie, to najgorsze co możesz zrobić. Wiem to sam ze swojego doświadczenia. Jeśli nie czujesz szyby to powód do cieszenia się:)

 

---- EDIT ----

 

nie doszukuj się na siłe wszystich zaczytanych objawów w sobie, to najgorsze co możesz zrobić. Wiem to sam ze swojego doświadczenia. Jeśli nie czujesz szyby to powód do cieszenia się:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajacie!

Piszę na tym forum po raz pierwszy... jako, że mam już za sobą trochę przeżyć związanych z derealizacją, postanowiłam się odezwać :)

Moja pierwsza derealizacja zaczęła się rok temu i dokładnie wiem, co było jej przyczyną. Od zawsze cierpiałam na nerwicę i była ona dla mnie czymś naturalnym, jednak w zeszłym roku zbyt dużo przykrych przeżyć mnie spotkało. Była to śmierć ukochanej babci, wielkie sercowe rozczarowanie, wakacje spędzane w samotności, siedzenie do 5 rano przed monitorem, spanie do godz.14, nieregularne i złe odżywianie i strach przed trzecim...najtrudniejszym rokiem studiów. Wkręciłam sobie, że nie dam rady itd. Jako że od dziecka cierpię na migreny z aurą, które zdarzają się rzadko, ale są bardzo nieprzyjemne i zaczynają się chwilową utratą wzroku, myślałam że i tym razem mam z nią do czynienia, bo właśnie od wzroku się zaczęło. Do studiów zostały 2 tygodnie, więc nawet się cieszyłam,że ta migrena znów na jakiś czas będzie "odpukana". Ale migrena nie nadeszła, a ze wzrokiem nadal było coś nie tak. Zaczął narastać dziwny lęk, że ona pewnie nagle niespodziewanie zaatakuje i ogólnie wszystko zaczęło być dziwne... Łapałam się na tym, że patrzę się na jakiś przedmiot dłuższą chwilę i się zaczynam nad tym głęboko zastanawiać. Myśli typu: "dlaczego to tu stoi", "czemu robię tak a nie inaczej", "gdzie jestem" zaczęły napływać do głowy jak szalone. Sny były jak na jawie a jawa jak we śnie. Wszystko zaczęło się plątać, a strach przed niewiadomym spowodował dodatkowe nakręcanie się, utratę pamięci i tą sławetną, znaną tu wszystkim dobrze "pustkę wewnętrzną". Czułam się jak warzywo...nie mogłam myśleć, nagle poczułam się głupia, zapominałam imiona znanych aktorów, nie miałam poczucia czasu itd...Dużo można by pisać, ale nie będę bo każdy to dobrze zna. Im bliżej było wyjazdu na studia, tym gorzej się czułam, bo wiedziałam, że jeśli pojadę w takim stanie to będzie coraz gorzej, a sytuacja była już taka, że sama nie wychodziłam z domu. Moi rodzice niestety początkowo reagowali na to złością i krzykiem, wiedzieli że mam od zawsze pewne problemy emocjonalne i że zbytnio się denerwuje...Już nie wiedzieli co robić...stąd pewnie ich gniew. Obiecywałam sobie codziennie, że dla nich przestanę być "taka". Cały dzień jakoś dawałam radę, ale wieczorem zawsze był wybuch histerii. Wariowałam totalnie, zmuszałam się nawet do wymiotów żeby w końcu się mną zainteresowali w inny sposób i mi pomogli. W końcu zabrali mnie do neurologa który stwierdził, że to pewnie ta migrena, że pewnie jakieś naczynie się nie może rozkurczyć i dostałam nawet skierowanie na badania neurologiczne. Spędziłam na oddziale jeden dzień i tam jeden z lekarzy chyba coś wyczuł bo spytał się czy aby nie zaczynam niedługo studiów i powiedział, że to pewnie nerwica, ale jakoś rozpłynęło się to po kościach, a ja prawie odpłynęłam po hydroksyzynie, choć potem wieczór był super, bo wróciły uczucia...niestety na drugi dzień było tak samo. Pojechałam na studia, ogólna tragedia. Mama do mnie przyjechała, mieszkała ze mną jakiś czas i wybrałyśmy się do psychologa i on jako pierwszy nazwał to derealizacją. Powiedział, że może to nawet trwać latami i skierował do psychiatry. Ja oczywiście opowiedziałam mu wszystko dokładnie i pierwsze moje pytanie było: "czy jestem schizofreniczka", on zaśmiał się i powiedział: "skoro zadaje mi pani takie pytanie, to na 100% NIE, bo ludzie chorzy psychicznie nigdy się do tego nie przyznają". Ulżyło mi. Psychiatra opowiedział mi dokładniej o tym czym jest d/d i zapisał dwa leki. Zoloft i rispolept. Ja przeczytałam ulotki i bardzo się przeraziłam, zwłaszcza, że ten drugi lek to właśnie na schizofrenie. Stwierdziłam, że go nie wezmę. A miałam ku temu podstawy, ponieważ (co śmieszne) studiuję farmację. Teraz zacznę już 4 rok. Wiem dokładnie jak działają te leki i moja opinia jest taka, że wyrządzają wiecej zła niż dobrego, a mój stan nie jest na tyle poważny żeby się "truć", bo niestety inaczej tego nie nazwę (z perspektywy moich studiów). Chociaż bez wątpienia w poważnych przypadkach leki te są nieodzowne.Na zoloft się "pokusiłam", stwierdziłam, że większe stężenie serotoniny mi nie zaszkodzi, ale brałam tylko pół tabletki dziennie.Postanowiłam przestać o "tym" myśleć, do tego stopnia, że z czasem mi się to udało, choć cała "dziwność" nie mijała. Nauka była bardzo trudna, to był wielki płacz i strach, że zawalę, a przecież tak to lubię, przecież takie miałam marzenia. Chciałam rzucić studia na rok, ale mama powiedziała mi WALCZ! Nienawidziłam jej wtedy za to, ale teraz jestem jej za to niezmiernie wdzięczna, bo pokonałam to...Najpierw na miesiąc, potem wróciło znowu, znowu minęło na pół roku, potem wróciło na miesiąc i znowu to pokonałam sama! Bardzo pomogła mi książka"Możesz uzdrowić swoje życie" dr Louise Hay i serdecznie ją polecam :) Od tamtego czasu nie było problemu aż do końca sierpnia..trochę stresów, potem zaczęłam myśleć, że to dopadło mnie rok temu i znowu się zaczęło...tym razem ta migrena przyszła i wywołała taki lęk, że momentalnie po niej była derealka! Siła podświadomości zadziałała. Teraz mija już miesiąc i jest o wiele, wiele lepiej! :) Były problemy z pamięcią, ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi i minęło! Była szyba i minęła! Teraz tylko pozostały głupie pytania "dlaczego, po co?", ale uczucia wróciły, pustka zniknęła...Bo ja tak chciałam, bo powiedziałam sobie, że nie i koniec! Przez cały ten miesiąc ani razu nie zapłakałam, ani razu nie zawahałam się przed wyjściem z domu, ale zaczęłam się śmiać i cieszyć...nawet na siłę! Jak pojawiał się brak uczuć to na siłę je wywoływałam...radość, zainteresowanie itd. Ani chwilę nie siedziałam bezczynnie i nie myślałam o bezsilności. Zajmowałam się tym co lubię czyli nauką języków, wychodziłam do ludzi i było i jest lepiej! :) W sposób farmakologiczny pomagam sobie wyłącznie ziołami. Rano wstaję (zawsze regularnie) biorę lusterko i mówię sobie jak bardzo siebie kocham i że wszystko jest w porządku! Potęga naszej podświadomości jest przeogromna i tak jak zaprogramowałam się na powtórkę derealizacji, tak mogę to zmienić, ale to wymaga pracy!:) nad biurkiem przyklejam karteczki i piszę na nich za co siebie kocham i co jeszcze w życiu chce zrobić :) A za każdym razem jak pojawia się zła myśl, to zamieniam ją na dobrą! Powtarzam sobie, że w mojej głowie są tylko pozytywne myśli. Wracam do mojej książki, stosuję afirmacje, mudry, medytację, jestem aktywna fizycznie i jest z dnia na dzień coraz lepiej!!! :) Trochę mnie przeraża jak widzę, że coraz więcej młodych ludzi faszeruje się chemią, chociaż jako przyszła mgr farmacji powinnam to propagować. Ale w pewnym momencie swojego życia zrozumiałam, że ludzie w sobie mają tak przeogromną siłę i energię, że naprawdę mogą WSZYSTKO...naprawdę WSZYSTKO moi drodzy! :) Jak coś w mojej głowie zaczyna roić się i męczyć mnie, to zamykam oczy i wyobrażam sobie "to" jako wielkiego robala którego przydeptuje butem, spluwam na to i idę dalej. Mówię sobie, mam "CIę" w dupie kochana derealizacjo, bo nie ty mną sterujesz tylko ja tobą! I wiem,że wszystko mi się uda, a to z jednej prostej przyczyny...ja tak chcę i tak będzie i żaden głupi strach, żadne głupie myśli nie są w stanie tego zmienić! Wiem, że dacie sobie z tym wszystkim radę. Pomyślcie czy warto tracić tak piękne i tak krótkie życie na lęki i strachy i derealki? Jak człowiek jest spokojny to wszystko jest inne, piękne, łatwe, wszystko się udaje. Życzę Wam wszystkim i sobie także wytrwałości. Pokochajcie siebie do końca i bezwarunkowo, bo nie jesteście od nikogo gorsi, czas kopnąć lęki w dupę i żyć, najpiękniej jak tylko można!!! :) Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

usmiechnieta -> az mi sie humor poprawil po twoim poscie :D . jakbys mogla to napisz co konkretnie ci psychiatra powiedzial o derealizacji, ze co to jest, skad sie bierze itd.

ja tez z nia wygralam. czasem sie jeszcze pojawia ale tylko chwilowo w trakcie stresu. ogolnie jest ok a 2 lata temu koszmar- zycie za szyba, we snie, zero uczuc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewa125 -> Dokładnie nie jestem w stanie napisać co mówił mi wtedy psychiatra, bo to było podczas silnej derealizacji, kiedy pamięć szwankowała i wszystko leciało gdzieś obok, najbardziej zapamiętałam to, że d/d nie jest chorobą psychicznną samą w sobie, że może być owszem objawem np. schizofrenii itd, ale to już w którymś stadium, że schizofrenia sama w sobie w taki sposób się nie zaczyna :) Poza tym kolejnym dowodem na to może być fakt, że można całkiem szybko z tego wyjść :) Choroba psychiczna nie mija ot tak...To moje zdanie :) Myślę, że lekarz miał rację, choć przepisanie mi, a właściwie danie bezpłatnej próbki rispoleptu było dla mnie poniżej pasa. :) No, ale każdy przechodzi to inaczej, ma inne objawy, inne lęki, więc nie mogę tego generalizować, zwłaszcza że nie jestem lekarzem :) Ja po prostu wiedziałam, że prochy nie są potrzebne :)

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misiek! Jesteś w stanie sobie z tym poradzić! :) Może to śmieszne, ale mi naprawdę pomogło kilka książek. Pokazały mi mianowicie jak zmienić tok i sposób myślenia, jak stosować pozytywne afirmacje itd :) Naprawdę to nie zaszkodzi, a w duży stopniu pomoże więc polecam. :) Oto kilka pozycji, które zawsze mam przy sobie: "Możesz uzdrowić swoje życie" Louise L. Hay, "Poznaj moc, która jest w tobie" Louise L. Hay, "Jak radzić sobie z lękiem -10 prostych sposobów na złagodzenie lęku, strachu i zmartwień" Edmund Bourne i Lorna Garano, "Nowe tajemnice niekonwencjonalnej medycyny" Elżbieta Cybulska.

 

Mam nadzieję, że komuś też będą pomocne :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez mysle ze z tymi lekami to jest przesada. wiem ze forumowicze maja przepisywane wlasnie leki na schizofrenie m. in. bo studiowalam na akademii med. wiec wiem. spotkalam sie takze z tym ze biora beta blokery ktore z tego co wiem stosuje sie przy stwardnieniu rozsianym , a co ma jedno do drugiego? :? . nawet psycholog mi odradzala branie lekow, mowila ze one tylko uspokajaja ale nie lecza. w sumie to z tego co wiem te leki nawet na schizofrenie nie bardzo pomagaja. na praktykach nie potrafiono mi wytlumaczyc jak one tak naprawde dzialaja bo nie wiadomo tak naprawde skad biora sie choroby psychiczne, to jak je leczyc? ...

derealka jest straszna, to jest pieklo na ziemi, czlowiek czuje sie jak ostatni psychol, ale... nie przechodzi w nic innego. ja mialam straszna dd 2 lata temu, wszystko widzialam za grubasna szyba, wiazalo sie to z atakami paniki kilka razy dziennie i ogolnie bylo do kitu. teraz jest ok, mam czasami jeszcze ataki paniki ale krotkie bo potrafie sobie z nimi radzic (i na pewno nie codziennie), nie przejmuje sie nimi i zyje dalej. pewnie jeszcze nie raz mi sie zdarza ale poza tym zyje normalnie, potrafie odczuwac bo w pewnym momencie zero uczuc, jak warzywko.. jeszcze wtedy najgorsze ze nie wiedzialam nic ze istnieje cos takiego jak nerwica i wtedy to mialam stracha!

pozdrawiam wszystkich ! mam nadzieje ze na forum bedzie coraz wiecej takich pozytywnym postow!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z czasem to mam różnie, raz go odczuwam a raz jestem jakby zagubiony w czasie, jakoś niezrozumiale zawieszony, momentami mam wrażenie że mineło już parę godzin a tak naprawdę mineła niecała godzina, bądź odwrotnie myślę że mineło mało czasu i patrzę na zegar a tu już mineło niezłych parę godzin. Jak byłem zdrowy to też się tak działo, jak chyba każdemu że czas wydawało się że leciał szybciej albo wolniej, tyle że teraz jest jakoś inaczej i to napawa mnie lękiem. Tak samo dzieje mi się z dniami tygodnia, jakoś nie mogę tak odczuć że dziś jest sobota jutro niedziela itd, nawet ciężko to opisać...

 

---- EDIT ----

 

Słuchajcie i pytanko jeszcze do was czy waszym zdaniem to normalka że oprócz tej ochydnej derealki ma się liczne objawy somatyczne np drętwienie twarzy, duszności, trudności w przełykaniu itd?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim!! Dawno tu nie zaglądałem, szczerze mówiąc dlatego że pomyślałem że jak nie będę czytał za dużo, to nie będę sobie wkręcał nowych objawów. Ale pomyliłem się bo i tak wszystko mnie trzyma tak jak trzymało. Mam ostatnio wielkie problemy z moim zdrowiem psychicznym. . . Podobnie jak "Uśmiechnięta" nasiliły mi się problemy przed studiami :"( I też podobnie bo mam problemy z oczami :( A mianowicie mam takie dziwne uczucia jak patrze czasem na coś, wydaje się jakieś dziwne i w ogóle.

Dodatkowo męczy mnie najbardziej takie coś, że patrze gdzieś czy idę i przechodzi mnie myśl jak bym ten obraz co widzę miał cały w głowie. Jak bym to wszystko widział płaskie na tv. To jest straszne przyjdzie ci czasem i mam wszystkiego dość. Temu towarzyszy zawsze też wyobrażenie jakby wszystko co mnie otacza nagle chciało mnie otoczyć. . . Prowadzę normalne życie, jestem zaręczony, mam wspaniałą dziewczynę, studiuje administracje, a jednak czasem nie wytrzymuje już tego. . . Kiedyś nie czytając tego forum jak przychodziły mi jakieś dziwactwa wkręcałem sobie że jestem chory psychicznie, po pierwszym przeczytaniu kilku postów uświadomiłem sobie że to wszystko to figle naszej psychiki. Ale teraz to wszystko odbieram tak jak bym przechodził to na trzeźwo i dobija jeszcze bardziej.

 

---- EDIT ----

 

Jak myślicie może te stany, te lęki związane ze wzrokiem mogą być przyczyn tego że kiedyś bardzo słabo widziałem i bałem się że nie będę widział jak jeden z członków mojej rodziny?? Myślę że mogło to zostać gdzieś w podświadomości i wykorzystała to nerwica :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo możliwe że i nerwica wpływa też na wzrok i nie tylko na to że widzimy jąsniej czy ciemniej czy też nardziej ostro ale właśnie że po prostu źle się widzi, a jeszcze jak się ma stracha o coś:) to pięknie wykorzystuje to nerwica:) ale chyba wzroku przez to stracić nie można

A ja mam pytanko do tych wszystkich którzy mają to wrażenie jakby nie byli sobą, jakby stracili tożsamość, czy wam się to utrzymuje długo czy krótko? bo jak mnie to złapie to potrafii trzymać nawet parę dni bez przerwy, i strasznie się wtedy czuje, bo mam wrażenie że nie wiem kim jestem i w sumie już za chwilę mógłbym wybiec na klatkę i krzyczeć, bo sam nie wiem co się dzieje, kim jestem i mam paniczny lęk...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc, ja jestem w D\D już prawie rok.Nie czuje sie sobą , jak patrze w lustro czuje sie obco a nawet czasami zmienia mi sie twarz(raz wygladam tak, a chwile pozniej inaczej).Deralizacja tez mnie meczy, często nie widze głebi obrazu(tzw.obraz zza szyby).Najgorsza jest ta depersonalizacja bo czowiek w tym stanie jest totalnie obojetyny na wszystko(bynajmniej ja tak mam)plus brak uczuc = Straszna lipa:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No masz rację Sialek ta derealka powoduje i u mnie takie coś że jestem kompletnie obojętny na wszystko prawie, a z uczuciami mi tak jakby troche przechodzi, czasem mam takie głupie wrażenie że cieszę się z czegoś a tak naprawdę nie mogę tak dogłębnie poczuć tej radości czy jakiegoś smutku, po prostu ro wszystko OBOJĘTNE

A to odbicie w lustrze to jedna z najgorszych rzeczy zaraz po tym odczuwaniu swojego ciala, i utratz osobowosci

No cholera pelno tego !! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No pewnie nie :( Kurcze ale to naprawdę jest straszne, czasem przychodzą przez to myśli naprawdę dziwne, których inni pewnie nie mają. U mnie jest tak że jak zaczynam o tym myśleć i sprawdzam czy "mam to" to wraca i męczy do kolejnej chwili zapomnienia. W sumie to często udaje mi się uciec od tego żeby potem mogło wrócić i popsuć mi wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dzisiaj u mnie jest do bani, teraz pod wieczór kiedy wróciłem z pracy, czuje się tak jakby w mózgu zablokowały mi się jakieś przekaźniki, i wszystko odbieram inaczej, ciało mam prawie sztywne a myśli porąbane tak że nawet nie wiem skąd one się biorą, już sam nie wiem czy to nerwica, czy to możliwe że ona dokonuje takich rzeczy z człowiekiem, normalnie ledwo teraz chodze i w ogóle to pisze Normalnie koszmar!!! nie daje już z tym rady

 

---- EDIT ----

 

Słuchajcie mam pytanie do wszystkich którzy przeszli bądź mają to depersonalizacyjne piekło a mianowice czy macie tak że czujecie czasem jakbyście nie kontaktowali jakbyście zatracali rzeczywistość? bo ja ostatnio mam tak coraz częściej, że np ktoś coś do mnie mówi a ja sobie myśle Boże ja nie rozumiem co on mówi i zastanawiam się nad tym, a do tego czasem nawet nie mogę się umyć, bo mam wrażenie jakbym nie wiedział jak się to robi jakbym zapominał, podstawowwe rzeczy czy pojęcia Czy ktoś wie o czym ja mówie czy to ja mam tylko takie chore jazdy?? albo to coś gorszego? prosze o odp

 

---- EDIT ----

 

Słuchajcie mam pytanie do wszystkich którzy przeszli bądź mają to depersonalizacyjne piekło a mianowice czy macie tak że czujecie czasem jakbyście nie kontaktowali jakbyście zatracali rzeczywistość? bo ja ostatnio mam tak coraz częściej, że np ktoś coś do mnie mówi a ja sobie myśle Boże ja nie rozumiem co on mówi i zastanawiam się nad tym, a do tego czasem nawet nie mogę się umyć, bo mam wrażenie jakbym nie wiedział jak się to robi jakbym zapominał, podstawowwe rzeczy czy pojęcia Czy ktoś wie o czym ja mówie czy to ja mam tylko takie chore jazdy?? albo to coś gorszego? prosze o odp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam rowniez pierwszy raz. jak to jest u mnie:

prakytcznie mam tylko derealke ale nonstopa z roznym nasileniem, najgorsza przy prowadzeniu konwersacji w "cztery oczy", patrzenie w lustro na siebie, ogolnie schiza kinetyczna, ze ja tak nazwe, czyli kiedy zmienia sie otoczenie, obraz wtedy towarzyszy temu uczucie derealizacji i braku spojnosci z czynnoscia wczesniej wykonywana, czy miejscem gdzie bylem (ide z pokoju do kuchni i w kuchni dopada mnie, ze nie pamietam jak szedlem i wogole derealka) od 2 tygodni przyjmuje setaloft 25mg (nei przeszedlem na 50 po 4 dniach jak zalecila mi lekarz, nie wiem chyba z obawy ze mnie poryje :) ) i spotengowal sie u mnei problem z ta pamiecia, "zapisem danych" ale z drugiej strony wogole sie tymnie przejmuje, ignoruje bo wie, ze to jest stan przejsciowy i zaraz z niego wyjde wlasnie dlaczego...

podobny stan jednak lagodniejszy mialem 6 lat temu, wtedy to najpierw mialem jazde, ze mam raka mozgu (szumy uszne derealka ale slaba) i robilem wszystkie TK RM mozgu badania kregoslupa...moj kumpel mial podobne objawy i dostal memotropil (piracetam) i ja sobie tez wkrecilem, ze musze to jesc i mi pomoze, no i bralem trzy miesiace. pod koniec brania memo. trafilem do psychiatry ktora przepisala mi seronil, ten tez bralem ale krotko bo sie balem. ogolnei objawy ustepowaly, a pewnego dnia stwierdzilem, ze wogole odstawiam i wszytsko powoli ustalo. nigdy nie bylo jak przed tym atakiem, ktory u mnei zapoczatkowal cala historie , co ma chyba zwiazek z neuroplastycznoscia, ale bylo ok. teraz tez wiem, ze sie to jakos ulozy, chociaz przerazaja mnie te braki w pamieci, ze sa az tak duze...zaczalem brac bilomax , ale mialem po nim jakies dziwne jazdy i tez odstawilem...

wiem troche przydlugawy watek, ale chcialem sie z kims podzielic moimi jazdami.

mam tez pytanie czy branie setaloftu, moze dac takie uboczne?? jak pomysle sobie co dzisiaj robilem, to jest to jak we snie mimo, ze sam tu i teraz czuje sie "trzezwy" nie zderealizowany...

rady jakie moge dac to chyba:

1 szukajcie zzajec absorbujacych uwage, a przez to myslenie, nawet czytanie, krzyzowki

2 kiedy macie atak sprobujcie sie na czyms skoncentrowac, bierzecie gazete i czytacie na przyslowiowego chama jakis artykul, lub telewizor cokolwiek, ale starajcie sie wytezyc koncentracje. moze to komus pomoze, aha no i wmawiajcie sobie wtedy, co zreszta jest przeciez prawda, ze atak zaraz minie jak zawsze i nie ma sie co bac chillout, lekcewazcie strach.

powodzenai wszystkim i pamietajcie da sie z tego wyjsc, bo przeciez dalo sie jakos wejsc... :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm przypomniałem sobie ,ze jazdy z derealizacją miałem juz baaaaaardzo dawno temu tzn miałem uczucie ze ja to nie ja a wszystko wokół mnie to film 8) tak to odbierałem Z tym ze nie było to uczucie jakos szczegolnie nieprzyjemne (nie połaczone z jakims atakiem czy strachem ) - po prostu dziwne ... a zawsze przychodziło po poludniu albo wieczorem trzymało do zaśnięcia - a po przespaniu nocy znikało

Nie mogę dokładnie sobie tego przypomniec , ale było to mniej wiecej ... w 4 albo 5 ew. 6 klasie szkoły podstawowej ... i nigdy nikomu o tym nie powiedziałem ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No własnie 8) tylko wam 8) Nie powiedziałem o tym psychologowi ale to z tej prostej przyczyny ,ze po prostu o tym kompletnie zapomniałem Probuje sobie przypomniec czy wtedy miałem jakies stresy 8) ale ... chyba nie ... chociaz moje dziecinstwo to jeden wielki stres i to wcale nie z powodu ze miałem jakas patologiczna rodzine ... a wrecz odwrotnie :mrgreen: raczej nadopiekuńczą ... i mysle ze popełniali okropny błąd strasząc mnie chorobami no bo qrna jak mozna straszyc 5 letnie dziecko ,że jak nie zje tego czy tamtego dostanie gruźlicy (to tekst mojej babci ) i umrze ? Po czym nastepował dość plastyczny opis umierania hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lucjan 01 jak ja dobrze znam tą kinetyczną jazdę :) i brak spójności z wykonywaną czynnością i ciałem, allleee i tak mam pytanie to was jak zawze zresztą :) czy podczas tej derealki macie takie coś zę np. komentujecie swoje czynności bo mi ostatnio się jakoś tak robi że oprócz pytania w główce kim ja jestem, i co ja tu robię mam np takie coś że idę się kąpać i nagle się sam pytam w głowie co teraz będziesz robił, niby nic w tym dziwnego ale mnie to napawa cholernym lękiem i każdą czynność tak komentuje jak np biorę pilot, zaczynam jeść itp. Ktoś miał podobnie? czasem nawet boję się kąpać bo ostatnio strasznie mnie wtedy męczy depersonalizacja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorsze mam derealki wieczorne, czyli kiedy mam juz wymeczona glowe i sie zaczynaja jakies dowcipy..najgorszy jest moment kiedy np. robie cos i dochodzi do mnie, ze to jzu nei ja robilem tylko ten drugi ja heheheh, ze wlasnie to byla derealka i robilem cos nieswiadomie, taki lek atakuje, ze juz robie cos nieswiadomie, wtedy oczywiscie dublet, bo to deDErealka. teraz po tych lekach czuje, ze mi schodzi, ale mam jakby wyciszona nonstop jazde dziwne uczucie i kazdy dzien jest inny dlatego bagatelizuje teraz te efekty. jezeli ktos ma duze leki zwiazane z dd to ,usze powiedziec, ze setaloft bardzo dobrze mi go zniosl. praktycznei zerowe, doda tez, ze dd to wlasciwie moj jedyny objaw plus zoladkowe strachy. no nic dziendobry wszystkim i milego dnia. 3majcie sie goraco :-D

 

a jeszcze co do tych kapieli, cos jest narzeczy...mam w lazience bardzo czesto zamule jak zaczynam przy sobie jakies zeby kosmetyka, ostrzejsze swaitlo lustro...wiesz o co kaman...nagle zdaje sobie sprawe, ze jestem tu i teraz....tez mam tak, ze mam schiz, ze trace kontrole i mowie sobie, zrobie teraz to a to.

a jeszcze przypomnial mi sie wkret z kosciola...

wszystko to co mowil ksiadz z ambony, ja sobie powtarzalem w mozgu jeszcz raz, cos jak echo, nie mogelm za cholere sie tego pozbyc, oczywiscie korba i lek, mial ktos kiedys taki schiz.

i kolejna pointa my nerwicowcy lubimy szukac dziury w calym, w naszym zachowaniu i doszukiwac sie juz zachowan nienormalnych.

sposob? wmawiac sobie, ze wszystko jest normalne...ale czy to nie jest to zmiatanie pod dywan?? gdzie konczy sie pozytywna strona ignorowania takich objawow, a gdzie moze cos takiego nam zaszkodzic...

ja juz naprawde pojde spac, bo jak patrze na klawie to mi sie dd rozkreca... >>>>-------------->

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×