Witam, cierpie na schizofrenie niezroznicowana i bol psychiczny towarzyszy mi od poczatku choroby czyli ponad dwa lata.
Oglnie zaczelo sie od lękow i natrectw myslowych , ale nie o tym che pisac, chodzi o ten bol psychiczny ktory pojawil sie pozniej, ciezko to wytlumaczyc i powiem szczeze , nie sadzilem ze czlowiek moze tak cierpiec. W pracy nie moglem wyrobic , siedzialem i trzymalem sie za glowe no i cierpialem, bez przyczyny! W tym stanie bylem mocno skupiony na sobie , mialem silna derealizacje pozniej doszla depersonalizacja , oba stany trzymaja mnie do dzis. Odczuwam tez takie dziwne napiecie w głowie, jakby sie w niej cos przemieszczalo i czesto sie na tym zawieszam, robilem rezonans magnetyczny i nic nie wykazalo.
Przez ten bol odechciewa sie wszystkiego, nic nie cieszy ani nie odczuwa sie uczuc, przewaznie wtedy leze bo nie jestem w stanie nic robic.
Cierpie tez na ta cholerna depersonalizacje, nie czuje sie soba ,jak patrze w lustro to widze obcego czlowieka, czuje sie jak bym nie istnial i min chyba przez to czuje te cierpienie.
Jedyny lek ktory mi pomaga, doslownie w 20 min rozprawia sie z bolem psych jest Pridinol , zazywa sie go w wypadku kiedy neuroleptyki powoduja sztywnosc miesni (u mnie Rispolept).
Po Pridinolu czuje ulge! zchodzi ze mnie cale napiecie , robie sie bardziej obecny(poznaje sie w lustrze) derealizacja czyli nierealnosc otocznia praktycznie znika, wszystko robi sie żywe!Odrazu chce mi sie cos robic , potrafie sie usmiechac i cieszyc.
Nie wiem czemu ten lek tak na mnie dziala, moj lekarz tez sie dziwi, zadne leki nie pomagaly mi na ten bol a bralem ich troche.
Sorki ze pisze tak nieslkadnie ale jestem troche otepiony przez ta chorobe...
Brak uczuc - masz jeszcze jakies inne objawy, czy tylko czujesz ten ból?